01 października 2025

191. Podaj hasło!

Kiedyś człowiek miał w głowie jedynie „Ojcze nasz”, przepis na zarąbisty żurek i może numer telefonu do ciotki z Kielc. Dziś każdy z nas to chodząca pamięć, w której muszą zmieścić się dziesiątki, jeśli nie setki haseł, PIN-ów i kodów.

Zaczyna się niewinnie: e-mail.

Tworzę hasło, najlepiej „bezpieczne”. System prosi: „Minimum 8 znaków, duża litera, mała litera, cyfra, znak specjalny, najlepiej fragment eposu sumeryjskiego o Gilgameszu i Bogurodzica. Tworzę, zapamiętuję, a potem przychodzą: druga skrzynka, konto bankowe, Netflix, Spotify, Player, forum miłośników akwarystyki i za ciasnych butów. Muszę ogarnąć PIN do karty płatniczej, PIN do karty bibliotecznej, PIN do karty czytelni pedagogicznej, hasło do konta bankowego (które system każe zmieniać co trzy miesiące), hasło do komputera w pracy, hasło do drukarki, hasło do hasła. Żeby wejść do cyfrowego zamku, muszę podać zaklęcie. Ale jeśli pomylę się trzy razy, system zionie ogniem i blokuje mi konto.

Najgorzej, gdy zmieniam hasło w pracy. Wpisuję nowe, zapamiętuję. Następnego dnia, stojąc w kolejce do kasy, próbuję się zalogować do dziennika. „Niepoprawne hasło”. Próbuję znowu. „Niepoprawne hasło”. Po trzeciej próbie okazuje się, że system nie przyjął mojej zmiany, ale za to zablokował mi konto. Dzwonię do informatyka, a on informuje mnie na luzie (bo w ogóle jest wyluzowany): „Niech pani używa menedżera haseł”. Tylko że do tego menedżera trzeba znać hasło główne, a ono akurat wypadło mi z głowy, bo kasjerka spytała o kod BLIK.

Świat haseł rozciąga się też na życie domowe. Chcę obejrzeć film na platformie streamingowej na konto znajomych. Potrzebuję hasła. Będąc w mieszkaniu mamy, chcę włączyć telewizor, żeby obejrzeć „Ranczo” i „Ojca Mateusza”. Wymaga logowania. Chcę zamówić pizzę – system każe mi stworzyć konto i podać hasło.

Logowanie do Pyszne.pl

W tym tempie to jeszcze trochę i żeby otworzyć lodówkę, będziemy musieli wpisywać PIN, a żeby zaparzyć kawę – logować się do czajnika odciskiem palca. Problem leży w tym, że jeśli kiedyś złamię sobie palec, system mnie nie rozpozna i będę musiała udowodnić, że naprawdę jestem sobą, recytując alfabet od tyłu albo podając imię swojego pierwszego chomika (pamiętam, Stanisław).

Gdy już jakoś ogarnęłam setki haseł, przychodzi kolejny cios: autoryzacja dwuetapowa. To jak dodatkowy egzamin poprawkowy, tylko że zdaję go codziennie. Muszę jakoś logować się do dziennika, a Urząd Miasta (Wydział Edukacji) wpadł na taki fikuśny pomysł.

Logowanie do dziennika

Loguję się do banku. Udało się, pamiętałam hasło, cud! Ale żebym nie ucieszyła się za szybko – bank mówi: „Wyślemy kod SMS na twój numer telefonu”. Telefon oczywiście leży w kuchni i jest rozładowany. Idę po niego, podłączam do prądu, włączam, czekam na kod. Przychodzi: „Twój kod to 47382954, ważny przez 30 sekund”. Zanim zdążę go wpisać, kończy się ważność. Powtarzam proces. Tym razem kod to 93852271. Wpisuję – i nie działa, bo przez pomyłkę przepisałam ósemkę jako trójkę. Konto zablokowane. Niektóre systemy idą jeszcze dalej i proszą: „Wybierz zdjęcia, na których są mosty”. Klikam. „Niepoprawnie – spróbuj ponownie”. Teraz „wybierz hydranty”. Potem rowery. Potem samochody ciężarowe. Po 15 minutach czuję się jak przymusowy uczestnik kursu prawa jazdy na czołg.

Logowanie do banku

Niebawem, żeby kupić bułkę i masło, trzeba będzie przejść weryfikację trzyetapową, podać kod z SMSa, hasło do aplikacji i wybrać obrazki z sygnalizacją świetlną. W razie pomyłki system każe „spróbować za 24 godziny”.

Prawdziwy horror zaczyna się, gdy system postanawia „dla mojego bezpieczeństwa” zadać mi pytanie dodatkowe. Brzmi to niewinnie: „Jak miał na imię twój pierwszy kanarek?” Problem w tym, że nigdy nie miałam kanarka. Ale coś wpisać trzeba. W przypływie desperacji wpisuję „Pippie”. Rok później próbuję się zalogować, a system pyta: „Jak miał na imię twój pierwszy kanarek?”. Odruchowo wpisuję „Śpiewak”, bo to najbardziej pasuje do wyimaginowanego kanarka, którego nigdy nie miałam. Odpowiedź niepoprawna. Konto zablokowane.

I tak oto hasła zabezpieczające, zamiast chronić moje dane, doprowadzają mnie na skraj frustracji. Zanim wreszcie uda mi się zapłacić rachunek za prąd, przechodzę przez rytuał: „wpisz hasło”, „kliknij kod”, „potwierdź w aplikacji”, „przyłóż palec”, „zeskanuj twarz”, „pokonaj smoka” i „odtańcz taniec deszczu”.

I hasło do hasła...
Nic nie budzi takiej grozy jak mail od systemu z komunikatem: „Twoje hasło wygaśnie za 7 dni. Prosimy o ustawienie nowego”. Tu zaczyna się dramat. Bo przecież już raz wymyśliłam superbezpieczne hasło: miało dużą literę, małą literę, cyfrę, znak specjalny i nutę poezji. Ale nie – minęło 30 dni i trzeba tworzyć kolejne. Systemy są bezlitosne. Nie uznają prostych rozwiązań. Wpisuję „Hasło123!” – od razu krzyczy: „Hasło było użyte w przeszłości”. Próbuję „Hasło124!” – „Zbyt podobne do poprzedniego”. A jeśli w desperacji wpiszę „ZostawcieMnieWSpokoju1!” – system odpowiada: „Zbyt łatwe do odgadnięcia”. W rezultacie tworzę coraz dziwniejsze kombinacje w stylu „Tramwaj#47Kiełbasa” albo „Pocałujciemniewdupę19*”i oczywiście po tygodniu już nie pamiętam, co wpisałam. Tu zaczyna się odwieczny taniec: klikam „Przypomnij hasło”, dostaję maila z linkiem, który działa przez 12 sekund, pod warunkiem, że akurat nie wpadnie do spamu. A najlepsze jest to, że na koniec, żeby to wszystko zapamiętać, i tak zapisuję sobie wszelkie kombinacje na karteczce-sklerotce przyklejonej do monitora.

W ten sposób bezpieczeństwo danych zostaje ostatecznie zapewnione 😂. I teraz mogę żyć długo, szczęśliwie i bezpiecznie, dopóki karteczki z hasłami nie poodpadają z monitora.


86 komentarzy:

  1. Haha! Tak! Ale są miejsca, gdzie nawet jak zapiszę hasło, to zapomnę. I nie ma bata, za każdym razem jest to samo. A najbardziej mnie stresuje jak płacę kartą i muszę pin. Który znam, ale chwilowo mam zaćmienie umysłu. I nie ma opcji, żebym sobie przypomniała w kasie z kolejką za mną. To jest dopiero masakracja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze Cię rozumiem. Zwłaszcza ta kolejka z tyłu...

      Usuń
  2. Dlatego nie mam onlajnowego bankingu, wszyscy sie ze mnie smieja, a ja sobie zalatwiam wszystko na piechote, wypelniam formularze przelewow, a na stale oplaty robie zlecenia. I mam swiety spokoj. W banku biore sobie gotowke i tak place, nikt nie musi wiedziec co, gdzie i za ile kupuje, a wydaje tylko tyle, ile mam w kieszeni.
    Ale faktycznie kazde byle co wymaga logina i teraz dodatkowo passkey´a, daje odcisk palca albo czerocyfrówke latwa dla mnie do zapamietania. To wszystko mnie przeraza, bo zamiast ulatwiac, bardzo utrudnia mi zycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest przerażające, a przeraża mnie to, że w końcu wszyscy dostaniemy pierdolca. Niestety, nie da się ominąć niektórych rzeczy i logować się trzeba 🫤

      Usuń
  3. Super! Pulapka jak nic. Kazdy tak ma. Wnet zbzikujemy calkowicie. Gdy pamiec zacznie szwankowac na potege to moze bedzie latwiej. Jedno haslo, jedna karta a reszty nie bedzie i bedziemy sie tlumaczyc: nie potrzebyje, nie lubie, daje rade bez tych cudow...
    Przypomnialas mi jeden przypadek z Krakowa z okresu przed haslami. W Krakowie autobusy mialy oznakowania wtedy literami alfabetu a nie numerami. Stalam na przestanku i czekam, i czekam na swoj autobus. Nagle pojawila sie nawa czekajaca na autobus. Pokrecila sie troche i zagadnela: Hasło? Pomyslalam, ze kobieta, z ubioru, spod Krakowa ale dlaczego pyta o haslo? Podjechal moj autobus, wskoczylam na schodki i krzyknelam "czerwony kapturek". Nie wiem czy uslyszala ale ja smialam sie z sytuacji czala droge, a potem sama z siebie na widok autobusu H.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozbiłaś bank tym hasłem, oplułam się ze śmiechu.
      Natomiast te hasła, piny i podwójne uwierzytelnienia doprowadzą nas wszystkich do pierdolca jak nic!

      Usuń
    2. Autobus H - mój kolega miał dokładnie taką samą przygodę na dodatek było to w Warszawie na przystanku pod Domem Partii tak że pytanie Ha - szło? - było bardzo na miejscu.

      Usuń
    3. Mnie tylko zwaliło z nóg pytanie: "Hermanowa leciała?", przy czym rzecz działa się na dworcu autobusów lokalnych, a Hermanowa to nazwa wsi. Moja wyobraźnia ruszyła z impetem...

      Usuń
    4. to ja, też w Warszawie, gdzie pospieszne faktycznie były wtedy literowanie, miałem tak, że do jakiejś pani na przystanku podszedł nagle jakiś wujek i kluczowe pytanie zadał z hukiem: HASHUO?!!, pani pisnela "wariat", potem w bek, wtuliła się nagle we mnie i mi kurtkę zaryczala tuszem do powiek...
      p.jzns 🙂
      PK...

      Usuń
    5. Bardzo mądrze postąpiła - wariatów to i ja się boję. A męskie kurtki są, jak najbardziej, od tego, żeby w nie ryczeć 😀

      Usuń
    6. nie praktykuję anonimowania, jeśli jednak się zdarzy, bo temat wyjątkowy, to wracam zaznaczyć, żeby się ktoś nie podszył, tak więc No 3.10.2025, 15:56 było moje...
      akurat stałem najbliżej, więc rzuciła się do mnie, niczym kot do najbliższego drzewa, a ja sam w pierwszej chwili nie załapałem, o co wujkowi chodzi, dopiero gdy odszedł na bok, nikogo więcej już nie zapytał, tylko coś burczał pod nosem, za to paniunia wsiadła ze mną do mojego autobusu, podjechała przystanek, pewnie czekała na inny, swój, ale widać bała się z typem zostać sama, aczkolwiek parę osób jeszcze było...

      Usuń
    7. Spoko, domyśliłam się, że to Ty po tym "p.jzns 🙂 PK..."
      Skoro było jeszcze parę innych osób, to mogła nie podjeżdżać tego jednego przystanku, tylko znaleźć inne drzewo. Tfu! Kurtkę do zaryczenia.

      Usuń
  4. Oj, tez mnie to wkurza. Teraz w trakcie remontu chciałam cos zamówić online, bo szkoda czasu, ale żeby zamówić mam się zalogować lub zarejestrować lub jedno i drugie. Nawet hasło do domofonu trzeba mieć, więc chodzę z kluczem, bo ustawili takie długie, że kto by spamiętał.
    Niektóre hasła mam na kartkach.
    Najgorzej, że telefon otwieram na dotyk kciuka, a teraz mam zniszczone ręce i telefon kciuka nie poznaje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłam? Utniesz palec i po telefonie! 🤣
      U nas hasło do domofonu jest czterocyfrowe, dzięki czemu łatwiej jest pomylić z PINem do karty 🫤

      Usuń
  5. Jestem nudna, hasła po prostu zapisuję w jednym, konkretnym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ma sens, tylko że przy ciągłych monitach systemów o zmianę hasła mogłabym nie nadążać z wpisywaniem 😉

      Usuń
  6. Mam podobny ból dupy z hasłami. Doprowadzają mnie do szału. Najbardziej mnie irytuje to, że przez to super-mocne bezpieczeństwo, muszę mieć wszystkie hasła spisane w superchujowozabezpieczonym kajecie i byle fiut, który mi go zajumi, ma wszystko w garści, a ja nawet nie wiem, co mam zahasłowane, bo tyle tego jest. I może to nie na temat, ale identyczny wkurw mam z ładowarkami do urządzeń elektrycznych i elektronicznych. Każda inna, każda ma inną końcówkę i każda firma pali głupa, że nie można tego znormalizować, a ja gubię to ustrojstwo, nie wiem gdzie tego potem szukać i generalnie robi to ze mnie bardzo złego człowieka, który może powiedzieć nawet "kurwa mać" i nie mieć wyrzutów sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolandzie, notesy rządzą! :-)) Ja też mam jeden z hasłami i ostatnio myślałam właśnie o tym, że trzeba być skończoną idiotką, żeby wszystko mieć w jednym, no ale jak zacznę mieć różne, na różne hasła to... o kant kuli, bo zaś w notesach się nie połapię 😵‍💫
      Kable i ładowarki mam poopisywane - po chamsku markerem, albo poprzyklejane etykietki.

      Usuń
    2. @Wolandzie, mnie ładowarki też robią w bambuko, chyba się temu przyjrzę. Nawet nie znam nazw tych wejść, bo jak uczniowie się mnie pytają, czy mam ładowarkę typu jakiegoś tam (zdaje się, że litery alfabetu czy coś takiego), to ja nie mam bladego pojęcia. Ale nawet gdyby pasowała, nie pożyczyłabym, to nie czas i nie miejsce na smartfony.

      Usuń
    3. @Aśka, ja mam notes z adresami. Na samym końcu, gdzie są kartki już nieoznaczone literami alfabetu, zaczęłam zapisywać hasła. Znając swoją systematyczność, mogłam przypuszczać, że szybko o tym zapomnę. Nie przypuszczało, ale tak właśnie się skończyło. Kiedyś to znalazłam. Stanęło, oczywiście, na hasłach dawno już nieaktualnych.

      Usuń
  7. Te wszystkie hasła, PIN-y, kilkukrotne uwierzytelnienia itd. doprowadzaja mnie do szału. Zwłaszcza teraz, z moją mgłą mózgową i neuropatią w palcach to już w ogóle totalna tragedia. "Hasło"? A „w d..ie trzasło"! Może czasem trzeba podejść do tego humorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ja w pracy się wściekłam i w końcu wpisałam hasło: "Pocalujciemniewdupe100%", ale już się zdezaktualizowało, bo to było dawniej niż trzy miesiące temu.

      Usuń
    2. Haha! A ja myślałam, że z tym hasłem to tylko żart, żeby ubarwić notkę:-)

      Usuń
    3. Nie, naprawdę się wściekłam na to ciągłe zmienianie hasła do dziennika.

      Usuń
  8. A pomyśl teraz o staruszkach, które mają kłopoty z pamięcią, słaby wzrok i nie są mobilne, więc jakby skazane na korzystanie z udogodnień (?) internetowych. Starszy miał jedno hasło do wszystkiego. Szkoda, że zawczasu nie skorzystałam z jego rady. Postanowiłam z czasem naprawić ten błąd, ale jakoś ciągle nie mam dość spokojnych nerwów, żeby to pozmieniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama ma 78 lat i śmiga na komputerach, ajfonach i innych takich jak F-16. Z tym, że hasła też ma gdzieś pozapisywane. Ale tacy faktycznie starzy staruszkowie tak, mają wielki problem i tak nie powinno być. Trzeba by zostawić dla nich i niechcących się w tym paprać jakąś normalną ścieżkę załatwiania spraw.

      Usuń
  9. Tiaa... a już totalny ubaw po pachy kiedy otwierasz jakaś stronę, a oni Ci robią kuku i piszą, że kod weryfikacyjny podeślą na maila, a żeby go odebrać musisz zamknąć poprzednią stronę. Kiedy na nią wracasz, ten kod już jest nieaktualny. I tak się można bujać do usranej śmierci... Pół biedy kiedy masz pod ręką drugie urządzenie z internetem, jeśli nie, to doopa zbita 🤦‍♀️🤪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale po co zamykać poprzednią stronę? Wystarczy zminimalizować.

      Usuń
    2. Na smartfonie nie umiem 🤦‍♀️😂

      Usuń
    3. Na smartfonie służy do tego taki malutki kwadracik na dole. A jak chcesz przywrócić, to trzy kreseczki obok kwadracika. Inaczej, zamykając strony, nie załatwisz sprawy.

      Usuń
    4. Hmm... Tuman ci ja i prosta kobita. Muszę się douczyć 🫣 Kreseczki mam, kwadracika nie. A to nie zależy od telefonu? 🤔

      Usuń
    5. Możliwe, że masz kółeczko zamiast kwadracika. Powinno być na środku. Różne są modele telefonów, ale każdy ma te trzy znaki na dole.

      Usuń
  10. Numer telefonu do ciotki z Kielc...
    Przepraszam, mieszkałem w Kielcach 16 lat i nie zauważyłem żeby ktokolwiek miał tam telefon, chyba że ostatnio SI coś namieszała.
    Swoją drogą poruszyłaś wyjątkowo istotny temat, nad którym w każdej minucie naszej rzeczywistości głowią się miliony ludzi.
    Nie dodam już ani słowa bo a nuż ujawnię jakieś hasło albo pin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz! Moja ciotka mieszka tam od urodzenia i moje kuzynki się tam urodziły... Telefon był i jest do dzisiaj ☎📞 ale nie zdradzę PINu do niego 😉

      Usuń
  11. Bardzo to wszystko denerwujące, ale niestety przez liczbę debili, którzy hobbystycznie kradną konta nawet takie mało ważne, a robią to dla hecy; ludzie systemu zabezpieczają nas jak mogą. Jednakże uważam, że tworzenie kont do sklepów internetowych czy strony z zamawianiem żarcia, jest już przesadą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest gruba przesada. Po jaką cholerę mi konto na Pyszne.pl, kiedy zamawiam tam coś raz od wielkiego dzwonu? W Empik.pl też mam konto, bo muszę. Chociaż moja miłość do książek i Empiku w tym wypadku wybacza wszystko 😆

      Usuń
  12. Chyba nas wszystkich dobija ta ilość haseł i konieczność ich zapamiętywania.
    Rewelacyjnie to opisałaś...
    Szacuneczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo 😘
      Ciekawe, kiedy trzeba będzie podać hasło, żeby porozmawiać z drugim człowiekiem twarzą w twarz. Bo na blogach to już dawno musimy się logować do odpowiednich kont.

      Usuń
  13. Wspomnisz moje słowa, że za dekadę lub dwie, nawet gacie będą miały hasło i nim sobie je człowiek przypomni, to się zdąży zesrać...😅 Jeśli chodzi o hasła komputerowe, to mam spisane wszystko na karteczce, bo choć pamięć mam dobrą, to krótką, a kont tyle, że spamiętać tego bym nie był w stanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, co jest najgorsze w tym wszystkim? To, że jak będziesz miał trzy pary gaci jednakowych, to im też trzeba nadać oddzielne hasła, a jak potem rozpoznać, które są które ❓🤣

      Usuń
  14. Witaj już październikowo
    Hasła, do tego w pracy dwa, które trzeba zmieniać co miesiąc.... Można rzeczywiście się w tym wszystkim pogubić. Jak zawsze świetnie to opisałaś.
    Dzisiaj święto Aniołów Stróżów.
    Niech Twój podąża zawsze z Tobą przez ścieżki codzienności.
    Może podeślesz nowe anielskie wiersze, o ile są takie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie mam za dużo nowych.
      Ciekawe, czy do nieba albo piekła też trzeba będzie podać hasło 🤣

      Usuń
    2. Jak nie będziemy znały, to lipa...

      Usuń
    3. A tak z innej beczki.... Czytałaś moją odpowiedź na Twój komentarz u Stokrotki? Ten o Stalinie...

      Usuń
    4. Tak, czytałam 🤣

      Usuń
  15. Nie znam na pamięć ŻADNEGO hasła. Wszystko skrupulatnie zapisane w notesie. Na szczęście laptop większość haseł pamięta, ale jak kiedyś padnie, to będzie roboty... Natomiast gdy trafiam na te mosty czy hydranty to nie szlag trafia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też trafia. Zwłaszcza, że hydranty są moimi prywatnymi wrogami 😀

      Usuń
  16. Mnie uczono, że najlepsze hasło polega na wybraniu refrenu ulubionej piosenki i zapisaniu pierwszych liter. Problem w tym, że zapominam, która piosenka podobała mi się pół roku temu...
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to też niezła pułapka 🤣 Pierwszy raz słyszę o takiej metodzie i coś mi się wydaje, że jest mocno przekombinowana.

      Usuń
  17. Masz absolutną rację! Za dużo tych haseł, kodów, o tylu rzeczach (bzdurnych) musimy pamiętać!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobre. Myślałam, że tylko ja się tak gubię 🤣🤣🤣.
    Z tym odciskiem palca to ja miałam tak, że komórkę odblokowywałam w ten właśnie sposób. Raz siekałam pietruchę do gara i sobie w opuszek kciuka siekłam .Nie pytaj jak ja to zrobiłam. Stało się. Komórki przez jakieś 9 dni mnie mogłam odblokować, bo System nie rozpoznawał odcisku palca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja takich rzeczy nie robię. Niech sobie palec odrąbię albo gębę pomaluję i co? Już nie rozpozna. A po cholerę mi to?

      Usuń
    2. Dokładnie; nie używam też twarzy do odblokowania, bo strzelam takie miny, że żadne urządzenie mnie dwa razy nie rozpozna

      Usuń
    3. A jakby tak mi ktoś gębę obił i byłaby cała w plastrach i bandażach?

      Usuń
  19. Kiedyś byłem tak zakręcony że chciałem wpisywać kod na klawiaturze mikrofalówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale Ci się nie dziwię. Gdyby nie to, że moja mikrofalówka ma pokrętła, a nie wyświetlacz, pewnie też bym się tak zapędziła 🙂

      Usuń
  20. Ja mam konto w przeglądarce, której używam (u mnie to Opera) i tam są zapamiętane wszystkie hasła. Hasło do konta mam natomiast skopiowane w pliku txt na OneDrive. Operę mam też na telefonie i pozostaję na niej zalogowana, a hasła na bieżąco się synchronizują. Mogę się do nich dostać i skopiować je w każdej chwili wg. potrzeby. :)

    A jak ktoś woli tradycyjnie, to warto kupić sobie jeden zeszyt/notes i tam to wszystko na bieżąco zapisywać. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko cudowna! Ile chytrych rozwiązań! Dla pewności najlepiej zastosować wszystkie naraz.

      Usuń
    2. Tak - i mówię to bez ironii.

      Usuń
    3. Ja też, spodobało mi się rozwiązanie.

      Usuń
  21. Ale fajny wpis! Uśmiałem się nieźle, mam podobnie bo w Departamencie haseł od groma!

    OdpowiedzUsuń
  22. życzę Ci wszystkiego analogowego.
    płatności gotóweczką i tym podobnych.
    i poczty analogowej także. był czas, kiedy listy były święte i świętem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, aż się wzruszyłam.
      Nadal piszę papierowe listy, kartki i preferuję płatność gotówką. Niestety, wszystkiego jednak nie obejdę.

      Usuń
  23. perypetie z hasłami zawsze są jakoś tam zabawne, ale mnie najbardziej śmieszy, gdy pani za kasą próbuje mnie uczyć, wręcz czasem demonstrować, jak się płaci kartą zbliżeniowo, a ja jestem uparty i płacę po męsku, po prostu wsadzam i pinuję, pozbliżać to ja się mogę z tą panią na zapleczu co najwyżej... zwykle jest przy tym trochę śmiechu, ale potem ogarnia mnie taka dziwna refleksja, czy ja naprawdę wyglądam na takiego czerstwego buraka, który dopiero co zlazł z drzewa, pierwszy raz ma w ręku kartę bankową i pojęcia nie ma, że służy ona nie tylko do dzielenia białych kresek na lusterku?...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tak właśnie jest. Tj. że panie kasjerki biorą Cię za buraka 🤣 Chyba każdy ma trochę poczucie wyższości nad plebsem, gdy jest specem w swojej dziedzinie 🤣

      Usuń
  24. Dlatego nie stosuje pierdyliarda zabezpieczeń. Jak mi się włamią na konto i tak pożyczki nie wezmą, bo nie mam zdolności pożyczkowej (o kredycie nie wspominając), oszczędności brak (chyba, że sobie wydrukuję, ale to ponoć nielegalne i mona iść siedzieć); a jak przejrzą historię moich transakcji, to jeszcze tysiaka wpłacą z pytaniem w tytule: jak można tak żyć? Też się zastanawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy przeciętny szarak w tym kraju zadaje sobie takie pytanie. Zastanawia mnie ciągle, gdy widzę te piękne domy i samochody, dkąd ludzie mają tyle pieniędzy? No ale pewnie znają jakieś hasło, którego my nie znamy.

      Usuń
    2. Dokładnie, mam wrażenie, że się jakieś dwa wymiary przenikają. Tak samo jak słyszę, że oszust wyciągnął od seniora kilkadziesiąt tysięcy złotych (lub więcej) - pomijając naiwność, to okazuje się, że obok siebie żyją seniorzy żyjący od 1. do 1. lub w ostatnim tygodniu mający złotówkę na dzień na przeżycie i bogacze, którzy też narzekają, że mają mało

      Usuń
    3. Jakbym to skądś znała. Mam koleżankę, która codzienie chodzi w nowych ubraniach i nowej złotej biżuterii. Mają z mężem dwa samochody po 200 tysięcy, nóweczki. I ona codziennie płacze, że taka u niej nędza, że do pierwszego nie dożyje... A ja muszę łatać od pierwszego do pierwszego, żeby przetrwać o tej żenującej pensji. Światy równoległe? Dziesiąty wymiar?

      Usuń
    4. Oj, zamieniłabym się na miesiąc z tymi znajomymi. Wtedy nie dość, że przestaliby bluźnić, to by jeszcze co miesiąc zaczęli biednych wspomagać

      Usuń
    5. Nie. Ja kiedyś właśnie to powiedziałam. W odpowiedzi było jakieś niemrawe szemranie, że "No ja wiem, rozumiem, ale wiesz..." Nie wiedziałam, ale nie dopytywałam. A zobacz tu: https://szprotki-we-wlosach.blogspot.com/2023/06/68-bo-ja-sie-nie-ubieram.html

      Usuń
    6. No to Cię na goło zrobiła :/ A swoją droga ja się nienawidzę "stroić". Ubieram się w to, w czym mi jest wygodnie. Nienawidzę marynarek i całych "zestawów biznesowych", sukienek i spódnic. Do tzw. "markowych" sklepów nawet nie wchodzę. A w ostatnich 3 latach kupiłam dwie pary markowych sportowych nutów w najbliższym ciucholandzie - każda kosztowała mnie zawrotne 35 zł. I nie, nie kupiłam ich, bo były markowe, po prostu lubię sportowe buty, a te pasowały na moją szeroką stopę o wysokim podbiciu :/

      Usuń
    7. Mam to samo, choćby z najprostszego powodu: nie mam pieniędzy. To po co mam łazić od sklepu do sklepu? Lizać rzeczy przez szybę?
      Lubię sukienki i kocham te moje, ale żadnych garniturów nie. Precz.

      Usuń
    8. Zawsze powtarzam, że każdy powinien chodzić tak ubranym, jak mu wygodnie, bo inaczej czujesz się źle. Masz swoje ciuchy i co komu do tego, jeśli są wyprane i zawsze świeże?

      Usuń
    9. U nas pierzemy maniakalnie 😀

      Usuń
  25. Jejuuuu nic mi nie wspominaj o tych pieprzonych hasłach, autoryzacjach i całej reszty. Mam milion skrzynek emailowych, bo szkolna, bo studencka, bo prywatna, bo mamy. Jeszcze ten cholerny Librus, ciągle zawieszający - też mamy weryfikacje dwuetapową. Nienawidzę tego!

    Jak tam na pokładzie? Ja już mam dosyć i niestety nie widzę światełka w tunelu... dokopali mi ostatnio. ehh
    Mam nadzieję, że u Ciebie jakoś w miarę stabilnie. Pozdrówki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dupa tam stabilnie! No chya żeby chujowo, ale stabilnie. Ale nie, u mnie niestabilnie, jestem w najczarniejszej dupie od piątku, chociaż w czwartek jeszcze żyłam nadzieją na niezatruty weekend. W naszym popierdzielonym zawodzie nigdy nic nie wiadomo.

      Usuń
  26. Jedyna pociecha, że nie tylko ty tak masz. A obiecywali, że będzie wszystko proste?

    OdpowiedzUsuń
  27. Oooo matko i córko!!
    Pisałaś o mnie...

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny wpis! Ja w Departamencie mam podobnie, wszędzie jakiś piny, hasła i kody 😡

    OdpowiedzUsuń