21 sierpnia 2022

30. Wróciłam...

...i jestem.

W celu uniknięcia polskich upałów pojechałam zażyć upałów afrykańskich (46°C w cieniu o poranku),


dzięki czemu po powrocie z wczasów mogłam napawać się faktem, że rodzime temperatury nie są jeszcze takie najgorsze.


Entuzjazmu wystarczyło na jakieś dwa dni, potem zjechał do zera, bo w domu jednak ucieczki od niego nie ma.


RZESZÓW ŻĄDA DOSTĘPU DO MORZA!!!

Przemęczyłam więc jeszcze parę dni i zwiałam do KRAJU NORMALNYCH TEMPERATUR (osobiście widziałam figlujące w wodzie przy 13°C dzieciaki).


Pośród fiordów, lodowców i innych cudnych okoliczności przyrody poddałam się systematycznemu studzeniu, aż dotarły do mnie informacje, że w Rzeszowie od kilku dni leje.



Podniesiona na duchu, wtarabaniłam się w Bergen na pokład samolotu - a tu znowu upały...

Tak czy inaczej, oto jestem – stęskniona za Wami i komputerem. Teraz jeszcze tylko odeśpię podróż i już stawiam się na posterunku. Dobranoc!