03 kwietnia 2024

109. Państwo śledziowie

Woda to od zawsze mój żywioł. Tęsknię za morzami i oceanami, tymczasem przez cały rok (do wakacji) zadowalam się ich słodkowodną namiastką.

Rybałki mieszkają ze mną nieprzerwanie od studiów, czyli od czasów prehistorycznych. Nie są zimne, śliskie i głupie. Pozwalają się głaskać i mają te swoje małe móżdżki, w których znajduje się i niewielki kącik dla pamięci. Bywało, że miewałam po dwa akwaria naraz, a do tego oddzielny zbiorniczek dla narybku. Dochowałam się nawet rybich wnuków.

Gdy byłam bardziej młoda niż jestem teraz, bywało, że dopadała mnie chandra albo jakiś problem. Siadałam wtedy na podłodze przed akwarium (umiejscowionym wtedy na dość niskiej szafce) i gapiłam się. Po godzinnym seansie wstawałam nówka sztuka i mogłam żyć.

W czasie trwania mojego niewydarzonego małżeństwa często płakałam i wtedy także akwarium przychodziło mi z pomocą. Zagłębienie się w podwodny świat stawia na nogi!

Rok temu zmieniłam zbiornik na większy niż miałam. Po raz pierwszy w życiu posadziłam rośliny z hodowli in vitro, które są bardzo maleńkie, dlatego na niektórych zdjęciach są one jeszcze niewyrośnięte.

To moje ukochane rodostomy zwane przeze mnie Czerwonymi Kapturkami. Zapierdzielają jak małe motorki!

Jeden otosek (Otocinclus macrospilus o imieniu Łukasz) pracuje nad rośliną, drugi - Żaborybogad spiernicza w prawo.

Poznajcie Edwarda żaglowca skalara (Pterophyllum scalare). To najszacowniejsza ryba w całej obsadzie, dostojna i w podeszłym wieku, ma już 10 lat.

A to Ryszard - zbrojnik pospolity (Ancistrus sp.). Wiecie, co robi? Pilnuje ikry. Potem będzie się opiekował narybkiem.

Moje śledzie nigdy mnie nudzą, wręcz przeciwnie, przyciągają jak magnes. Nawet gdy robię coś absorbującego, co chwilę odwracam się z fotelem albo podchodzę, by wlepiać wzrok w podwodną TV.

Tutaj rośliny już podrośnięte.

Ryśki majstrują przy korzeniu.

Edwarda już przedstawiać już nie trzeba.

Edek raz jeszcze.
Obserwacja akwarium ma w sobie coś z medytacji. Koi, relaksuje, uspokaja umysł, pełni funkcję terapeutyczną. Pozwala się skupić i pobudza kreatywność. Wywiera pozytywny wpływ na układ nerwowy i psychikę, posiadanie zbiornika zaleca się osobom cierpiącym na depresję (!). Posiadanie akwarium ma również dobroczynny wpływ na organizm: obniża ciśnienie, reguluje puls, stabilizuje rytm serca i pomaga w walce z chorobami układu krążenia. Natomiast w walce z plagą zatoczków (małych ślimaczków mnożących się jak moja szwagierka) pomagają mi moje ukochane drapieżniki – ślimaki z gatunku Clea helena, potocznie zwane Helenkami.

Moje słodkie Helenki

I więcej Helenek.