Ten chleb powszedni to najprostsza, najbardziej podstawowa
potrawa, a jednak wlecze się za nim niesłychanie długa historia.
Nasi praprzodkowie zjadali po prostu ziarna dzikich zbóż. Tak
zwyczajnie, pewnie prosto z garści, w żaden sposób nieprzygotowane.
|
Ziarna zboża |
Minęły stulecia i antenaci wpadli na pomysł rozgniatania
ziaren kamieniami, dodawano wody i powstawało coś na kształt zbożowej zupy.Następnym etapem, już dość konkretnym, było „wynalezienie” tzw. prażuchy.
Była to mąka palona na sucho, a potem zalewana wrzątkiem. Kojarzy mi się
z dzisiejszą zasmażką o konsystencji kitu. Podobno do dziś jest to
tradycyjna potrawa na Lubelszczyźnie, jedzona ze skwarkami. Nie sądzę,
żeby miało to dobrze smakować.
|
Prażucha |
Kolejnym krokiem na drodze do chleba był wychopień
(podpłomyk). Powstawał z wystudzonej prażuchy uformowanej w placek i pieczonej
w popiele pod ogniskiem (stąd nazwa „podpłomyk”). Późniejsze podpłomyki
wyrabiano z mieszaniny surowej mąki z wodą.Pewnego razu, zapewne przez przypadek, doszło do
fermentacji, która sprawiła, że ciasto powiększyło swoją objętość. Człowiek
wykorzystał ten fakt i obmyślił recepturę wypiekania chleba na zakwasie.
Historia ta może nie wydawać się specjalnie długa, ale
niech przemówi liczba: już pięć tysięcy lat temu, w starożytnym Egipcie,
znano już około trzydziestu gatunków chleba. Podobnie rzecz miała się u ludów
słowiańskich, u których wypiekano chleby obrzędowe, związane z różnymi
świętami i uroczystościami. Przykładem mogą być kołacze i korowaje
(chleby weselne), raczuchy, pampuchy i chrust (chleby zapustne), baby
(chleby wielkanocne), perebuszki i peretyczki (chleby pogrzebowe). Dopiero
z biegiem czasu chleby te przekształciły się w ciasta.
|
Kołacz |
|
Korowaj |
|
Raczuchy |
|
Pampuchy |
|
Chrust |
|
Baba |
W Polsce chleb od zawsze otaczany był szacunkiem, nazywano
go nawet „świętym chlebusiem” – tak świętym, jak „święta ziemia”, która rodzi
zboże. Był także zawsze modny i wciąż zmieniał swoją postać. Umiejętność pieczenia
chleba była kluczowa dla dobrej reputacji gospodyni, bez względu na jej
pochodzenie. Przepisy na rozmaite gatunki chleba często trzymane były przez
piekarzy w tajemnicy.Już w średniowieczu istniało w Polsce około dziesięciu
gatunków chleba, później zaczęły się mnożyć jak grzyby po deszczu, a spożycie
chleba rosło. Największe miało miejsce na przełomie XVIII i XIX wieku
(300 kg na głowę rocznie). Spadło później na skutek rozwoju uprawy
ziemniaków i innych warzyw.
Współcześnie mamy chlebów do wyboru, a nawet do koloru.
Nie akceptuję żadnego pieczywa z paszą dla kur (ziarnami), najbardziej zaś
lubię najzwyklejszy w świecie chleb biały. Tak, wiem, skrajnie
niedietetyczny, tylko że ja nie bywam na diecie i mam to gdzieś. Lubię także
graham, pumpernikiel i czarny chleb wileński.
|
Chleb z paszą dla kur |
Z chlebem wiązało się wiele dawnych zwyczajów. Najbardziej
znanym i wciąż obecnym w niektórych domach jest robienie znaku krzyża
na bochenku przed jego pokrojeniem. Zdobiono też chleby nacięciami w kształcie
krzyża. Upuszczenie kawałka chleba było czymś w rodzaju przewinienia,
dlatego podnosząc go, należało go ucałować. Nie wolno było wbijać w niego
noża, marnować nawet okruszka ani wyrzucać chleba, kłaść go na brudnym stole,
do góry nogami, jeść brudnymi rękami. Kromki trzeba było zjeść w całości,
osoby ze słabymi zębami moczyły skórki w mleku, wodzie lub herbacie. Gości
witano chlebem i w ten sposób okazywano im szacunek. Był to również
znak gościnności. W czasie wypiekania chlebów weselnych do izby nie mógł
zajrzeć żaden mężczyzna. Chleb przecięty na cztery części i umieszczony w czterech
kątach pomieszczenia wskazywał, gdzie nie można postawić łóżka, jeśli któryś
kawałek spleśniał. Chleb wrzucony w podbudowę domu miał zapewnić dostatek,
a noszony przy sobie gwarantował szczęśliwą podróż. Wierzono też, że jest
lekarstwem na migrenę, jad żmii, a zmieszany z pajęczyną i śliną
miał goić rany. Jeżeli napoczęły go myszy, to zjedzenie go chroniło przed bólem
zębów. Matki chrzestne dawały dzieciom kukiełki chlebowe mające uchronić je
przed głodem. Należało podzielić się chlebem z każdym, kto o niego
poprosił.
„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów nieba,
Tęskno mi, Panie”
(C. K. Norwid, Moja
piosnka)