23 listopada 2022

41. Przepraszam...

 Przepraszam, że milczę.

Choroba poniewiera mną dzień po dniu, minuta po minucie, bez litości.

Może kiedyś z tego wyjdę...

11 listopada 2022

40. Nie mam powodu do miłości

 

Ojczyzna

 

nie umrę za ciebie kraju

prostaków chamów kabotynów

ksenofobów faszystów

rozdrobnionego w milionach papieży

kultu jednostki kremówki i kiczu

 

ojczyzno religijnego folkloru

nienawiści cieknącej słodyczą

chłopa co nie przepuści żywemu

wyrosłego z polskiej gleby straganów

z chińskimi dewocjonaliami

 

kraino groteskowych pomników

jerzego kaliny

pietrzaka zatrzaśniętego w bańce

minionego czasu

ostojo złej zmiany w oświacie kulturze polityce

azylu bandyty kurwy złodzieja

miejsce nie do życia

bezradnego człowieka

 

nie umrę za ciebie nigdy

ojczyzno

i wcale się tego nie wstydzę

03 listopada 2022

39. I znowu ból…

W drodze za Tęczowy Most wyprzedziły go kilka lat temu Agunia i Kinia. Bolało strasznie, ale ten ból, który czuję dzisiaj, jest nie do zniesienia.

Odszedł najukochańszy z ukochanych, najbardziej mój z moich.

Pieszczoch.

Niuniuś.

Nie jestem w stanie napisać więcej.

Wybaczcie.

Jeszcze tu ze mną jest, na mojej poduszce…



01 listopada 2022

38. Ludzie, dajcie żyć!

Ktoś kiedyś powiedział, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Może to i banał, ale dość celny. Gdyby nie zasady normalizujące życie społeczne, już dawno jako gatunek nie chodzilibyśmy po ziemi (a i tak jest ciężko). A wystarczyłoby stosować się do zasady „żyj i daj żyć innym”.

Dlaczego to piszę? Ano, dlatego.

Jestem tolerancyjna, ale nie bezgranicznie, bo przeginanie w żadną stronę nie jest dobre. Na przykład guzik mnie obchodzi, w co kto wierzy, bo to WYŁĄCZNIE jego PRYWATNA sprawa. Mogą to być dowolne brednie: dobre bozie, zawsze dziewice, makaronowe potwory, płaskie ziemie, chińskie horoskopy i straszne voodoo. Jak najbardziej uznaję prawo do wolności wyznania i dowolnych poglądów, żądam wszakże uszanowania tego samego prawa w stosunku do mnie. Czyjeś wierzenia to czyjeś – nie moje – i epatowanie nimi, przekonywanie mnie do nich albo czynienie z nich prawa jest co najmniej nie na miejscu (to gruby eufemizm). I, co istotne: jeśli ktoś mówi o ateiście z pogardą lub jako o człowieku z definicji złym, to tym samym zwalnia go z szacunku wobec swoich „uczuć religijnych”.

Tak samo wisi mi i powiewa, co kto świętuje. Sama nie lubię tych na siłę przeszczepianych na nasz grunt, obcych mi Halloweenów i walentynek, ale to moja sprawa i nic mi do tego, że ktoś je świętuje. Nie mam nic przeciwko temu, żeby każdy bawił się, w co chce, dopóki na siłę mnie w to nie wciąga. Na przykład nie widzę najmniejszego powodu, dla którego banda niewychowanych gówniarzy (dowolnie poprzebieranych) miałaby walić mi w drzwi i wymuszać na mnie rozdawnictwo słodyczy (Halloween) lub pieniędzy („kolędnicy”). Świętujesz Boże Ciało? Świetnie, tylko dlaczego z tego powodu ja mam mieć pozamykane ulice i nieprzejezdne drogi? Chodź sobie z chorągiewkami wokół kościoła.

Analogicznie nic mi do tego, kto z kim śpi, ale ta zasada powinna obowiązywać wszystkich. Nie widzę powodu do przerostu machania mi przed nosem tęczami ani do nazywania mnie nietolerancyjnym homofobem tylko dlatego, że mojemu heteroseksualnemu organizmowi robi się niedobrze na widok migdalących się facetów albo babeczek. Tak jak oni natury nie oszukają, tak ja nie oszukam swojej.

I tak dalej.