W piątek przyjechała
do Dzieciątka przyjaciółka, więc wyniosłam się do mamy, bo nie dysponujemy
odpowiednią liczbą łóżek – metraż nie pozwala. Ledwo wróciłam w niedzielę
wieczorem, w czwartek wyprowadzam się znowu, bo mama wyjeżdża do Krakowa,
do siostry, w związku z czym zamieszkam znów z Czesią. Wracam
po świętach, ale nie wiem, kiedy. Jak to w takich sytuacjach
bywa, w Internecie będę albo nie, bo mama ma upierdliwy laptop. Ale nie martwcie się,
przewiduję powrót.
Ponadto przepraszam,
że nie wywiązałam się z obietnicy. Może jej nie pamiętacie,
ale ja tak. Obiecałam Wam mianowicie w okolicach Bożego Narodzenia, że od kolejnych
świąt będziecie dostawali ode mnie kartki robione własnoręcznie, a tu
kiszka. Za późno zaczęłam o tym myśleć, a za bardzo
wciągnął mnie art journaling. Nie rezygnuję jednak, a tylko
przesuwam realizację obietnicy na następne święta.
Ponadto ogłaszam
zepsucie telefonu i oczekiwanie na jego odzyskanie z naprawy. Tymczasem
używam Dzieciątkowego zdezaktualizowanego.
Na koniec wesołych
świąt dla obchodzących i chwili wytchnienia dla nieobchodzących
życzy kominiarz 😁