23 września 2024

133. Kotłownia

Pamiętacie, jak pisałam o ostatnich dniach wakacji? Chodziłam jak struta, bo od iluś tam lat znoszę powroty do szkoły coraz gorzej, aż do prawdziwej traumy. Na sto procent na emeryturze będę cierpieć na PTSD. Tak mnie i innym dała do wiwatu gestapówka. Nie znoszę już tych murów i tych ludzi, i uczniów…

Musiałam zapobiec stanowi rozklekotania, więc robiłam to, co zawsze ma na mnie dobry wpływ, czyli przebywałam wśród zwierząt. A że jedna Fanta i śledziowie to za mało, szłam na przykład do Kotłowni – kociej kawiarni. Można tu nie tylko zjeść deser, wypić kawę, obserwować koty, głaskać je, bawić się z nimi. Są to podopieczni Fundacji „Felineus” i w każdej chwili można któregoś kociaka adoptować. Już spora liczba futerek znalazła w ten sposób swoje domki. Podoba mi się zakaz wstępu dla cholernych bąbelków, które nie tylko robią nieznośny hałas, ale i mogą krzywdzić lub stresować zwierzaki. Pełen szacun dla właścicieli Kotłowni!