22 stycznia 2024

94. Więzienie


Więzienie

 

źle mi tu

zaglądam często

przez kraty ogrodzenia

na zewnątrz

patrzę na tych

którzy stąd wyszli

mają już spokój

zazdroszczę im

 

źle mi tu

torturują nas

brakiem pracy

bólem zębów

śmiercią bliskich

pieniędzmi kończącymi się za wcześnie

rakiem zjadającym po kawałku

innymi ludźmi

zgubioną książką z biblioteki

utratą przyjaciół

którzy nigdy nimi nie byli

lękiem przed operacją

komornikiem

i pijanym mężem

 

zbliżam twarz do krat

spoglądam długo

oni

którzy się stąd wydostali

odbyli już karę

niektórym udało się uciec

 

nie wyjdę stąd

za dobre sprawowanie

nie obejmie mnie amnestia

nikt mnie nie uratuje

skazana na dożywocie

tkwię za kratami

życia



15 stycznia 2024

93. Spermopiekłowstąpienie i zwęglopowstanie

Nie powiem, jaką drogą (bo wstyd się przyznać, z jakimi ludźmi się pracuje), ale wpadł mi w ręce megagniot pod tytułem „Świadectwo Glorii Polo”. Leżał na stole. Jego autorką i zarazem bohaterką jest kobieta na oko pięćdziesięcioletnia (nigdzie nie dokopałam się do danych biograficznych), Kolumbijka – co już na starcie tchnie duchem seriali dla inteligentnych inaczej. Niezorientowanym wyjaśniam, że kobitka, z zawodu podobno stomatolog (w co wierzyć się nie chce, zważywszy na poziom intelektualny wspomnianego dzieła), jeździ po świecie i opowiada grzesznikom o cudownym przywróceniu do życia po trafieniu piorunem i całkowitym zwęgleniu jej ciała. Zwęglenie organów wewnętrznych i zbyt długo trwające zatrzymanie akcji serca kieruje przeciętnego śmiertelnika prosto do kostnicy. Gloria Polo tymczasem opowiada o sobie i swoim siostrzeńcu, że trafił ich piorun, który był tak silny, że się zwęglili. Na tym historia Glorii powinna się zakończyć, zaszło jednak zdarzenie nadprzyrodzone, w wyniku którego kobieta najwyraźniej cudownie zwęglopowstała. Oznajmia, że po wybudzeniu ze śpiączki nie odniosła żadnych szkód w mózgu (moim zdaniem poniosła szkody gigantyczne). Następujące po tym wstrząsającym oświadczeniu 90 stron potężnego bzdetu zdaje się wymownie tej deklaracji zaprzeczać. Zadałam sobie trudu przebrnięcia przez ten pomnik idiotyzmu i wyszłam z tego obronną ręką tylko dlatego, że jestem wstrząsająco odporna.

Zwęglopowstała Gloria już na wstępie wali z grubej rury: przyczyną wyboru przez piorun na ofiarę właśnie jej była wysoce grzeszna – a jakże! – wkładka domaciczna.

Zwęgloną Glorię diabli wzięli prosto do piekła, gdzie jak na dłoni ujrzała cały katalog popełnionych przez siebie grzechów grzecznie ułożony według zaleceń Katechizmu Kościoła Katolickiego. Co znamienne – na plan pierwszy wybijają się największe, histeryczne fobie Kościoła ostatnich lat (ezoteryka, eutanazja, wiara w reinkarnację, życie małżeńskie i seks, seks, seks, seks), a dopiero potem na warsztat poszły przykazania. Hierarchia ta nie dziwi zupełnie, gdy wziąć pod uwagę pychę Watykanu i megalomanię kleru, dyktujących własne dogmaty i przykazania.

Ze szczególną lubością zwęglopowstała pławi się w – cieszącej się najszerszym spektrum kościelnych zainteresowań – sferze seksualnej. Zwyrodniała wyobraźnia epoki średniowiecza może czyścić buty zwęglopowstałej Glorii: „(...) dotarłam do swojego rodzaju grzęzawiska, gdzie wiele osób tkwiło po szyję w bagnie i jęczało. Pojęłam, że to bagno złożone było z nasienia, które wytrysnęło w grzesznych związkach i podczas seksualnych zboczeń”. Niestety, nie wspomina, czy widziała tam polskich biskupów. Spłakana ze śmiechu, stan przedagonalny osiągnęłam przy zdaniu stanowiącym stylistyczną i semantyczną perłę stulecia: „Podczas każdego wytrysku uwalniają się miliony sperm”. Doprawdy, jeśli „Słowacki wielkim poetą był”, to co powiedzieć o mistrzyni słowa Glorii Polo?!

Przykazanie „nie zabijaj” zostało, oczywiście, sprowadzone wyłącznie do aborcji i antykoncepcji, a „nie cudzołóż” – do odważnego ubioru i homoseksualizmu, co stanowi przyczynek do ustanowienia rekordu świata w mnożeniu bredni na akord.

Na najbardziej niedostępne wyżyny obłędu opowieść wznosi się w momencie, gdy dochodzi do opisu płodu trzymanego w słoiku przez kilkunastoletnią dziewczynę, która usunęła ciążę. Ów oryginalny eksponat zachowała na polecenie matki po to, aby... (zapewne zamiast iPhona mówiącego „weź pigułkę”) przypominał jej codziennie o zażyciu tabletki antykoncepcyjnej!

Tandetny, katechizmowy układ treści, rzygliwy do nieprzytomności język i kosmiczne pierdoły wyssane ze zwęglopowstałego palca mówią same za siebie. Ortodoksyjne, tendencyjne oszołomstwo aż bije po oczach miernotą i żałosną mistyfikacją. Cel rozpowszechniania tego bubla jest ewidentny i przez samą zwęglopowstałą między wierszami zgrabnie przemycony: „Na domiar złego nie robiłam nic innego tylko krytykowałam księży i ukazywałam ich w złym świetle”. I tu jest pies pogrzebany! Nawrócona do granic oczadziałego fanatyzmu Gloria składa oświadczenie: „Całym sercem i całą duszą wdzięczna jestem w imieniu Jezusa Chrystusa Papieżowi (pisownia oryginalna!), Jego zastępcy na ziemi, kapłanom i osobom konsekrowanym Kościoła Rzymskokatolickiego. Ślepo słucham ich wszystkich, gdyż takie było właśnie polecenie naszego Pana Jezusa Chrystusa, gdy pozwolił mi powrócić do ziemskiego życia”.

I wszystko jasne.


08 stycznia 2024

92. Wiecie co?

CIESZĘ SIĘ, ŻE WAS MAM!


02 stycznia 2024

91. Gwieździsty chodnik i ślinotok

Dziś będzie krótko, przedstawię jedynie do kontemplacji dwie kolekcje.

Pierwsza to kolekcja gwiazd z ciechocińskiej „Alei Gwiazd”. Bądźcie uprzejmi zauważyć, że jest wśród nich gwiazda wyjątkowa, błyszcząca jak choinka, na tle której się uplasowała.



















I Frau Be - blogerka

Druga kolekcja wymaga dwóch punktów wyjaśnienia:

1. Ze słodyczy lubię wyłącznie bezy i bitą śmietanę. Bezy mogą mieć również inne kremy.

2. Nie pitolić mi tu o kaloriach, bo się zdenerwuję i krew się poleje!

Niniejszym przedstawiam kolekcję zjedzonych w Ciechocinku bez, torcików i tortów bezowych. Na ich widok mam ślinotok.










Na popitkę gorąca biała czekolada z bitą śmietaną albo przepyszny grzaniec. Oj, grzańce to tam mieli rewelacyjne!