Kilka ostatnich tygodni nieźle dało mi w kość (dawanie
w kość wciąż trwa). W pracy jestem zmobingowana i zarobiona po
kokardę, w domu nie mam kiedy odpocząć, doba skurczyła mi się
niewiarygodnie jak źle wyprany sweter, podobnie weekendy, kiedy to łopata,
spychacz i kompas pozwalają mi utorować sobie drogę przez zaniedbane
w tygodniu mieszkanie. W dodatku na blogu skumulowały mi się
ciężkie tematy, a mój organizm łaknie wypoczynku jak kania dżdżu. Stąd więc,
wzorem Marudy, dziś skupię się na tym, co lekkie, łatwe, przyjemne i ulubione:
na książkach.
Ponieważ od wczesnego dzieciństwa czytałam bardzo dużo, nie
da się jednoznacznie powiedzieć, że mam swoją „ulubioną książkę”, bo lista tych
ulubionych mogłaby się tu nie zmieścić. Mam całe tabuny ulubionych książek,
pośród których poczesne miejsce zajmuje gruba powieść dziewiętnastowieczna,
zwłaszcza okresu realizmu i naturalizmu, w szczególności francuska i rosyjska.
Wyliczyć tytułów nie sposób.
Mianem „powieści mojego życia” mogę śmiało określić „Mistrza
i Małgorzatę” Michaiła Bułhakowa, choć – co może w ogólnym
rozrachunku wydawać się dziwne – niespecjalnie przepadam za parą tytułowych
bohaterów. Stan drugiego już egzemplarza mówi sam za siebie.
Jednak w takich nie najszczęśliwszych okresach jak ten
mój mózg domaga się resetu i odmulenia. Kilka takich odmulaczy
prezentuję (a potrzebującym polecam) poniżej.
1. Cykl powieści i opowiadań o moim ulubionym
egzorcyście. Jeżeli pragniecie poznać króla polskich pijaków, chamów, prostaków,
buraków, bimbrowników i egzorcystów, to koniecznie sięgnijcie po kipiącą
humorem serię książek Andrzeja Pilipiuka o Jakubie Wędrowyczu. Nie dajcie
się zwieść, na całej Lubelszczyźnie nie uświadczycie większego chojraka! Jeśli ktoś
ma ochotę na zdrową dawkę humoru, to czym prędzej niech wyrusza w drogę z dziadem
w gumofilcach, przepasanym łańcuchem krowiakiem. Alleluja i do
przodu!
2. Pozostając w cudnym, pilipiukowskim klimacie, polecam prześliczny „Cykl z wampirem”: „Wampir z M3”, „Wampir z MO” i „Wampir
z KC” oraz powieść o równie upierdliwych bytach bionekrotycznych – „Upiór
w ruderze”.
3. Seria powieści sensacyjnych Dana Browna o Robercie
Langdonie: „Anioły i demony”, „Kod Leonarda da Vinci”, „Zaginiony symbol”, „Inferno” i „Początek” fascynuje mnie nie tylko ze względu na
wątek sensacyjny, ale także – a może przede wszystkim – na nawiązania do
szeroko pojętej kultury, literatury, malarstwa, rzeźby i architektury,
często do miejsc, w których byłam i które oglądałam własnymi oczami.
4. Jako miłośniczka kryminałów, a jednocześnie ludzi z charakterem,
nie byłabym sobą, gdybym nie pokochała całym sercem serii powieści Remigiusza
Mroza o Chyłce. Do tej pory ukazało się czternaście jej części i nie
ma sensu wymieniać wszystkich tytułów. Jeżeli ktoś lubi charakterne kobiety i nieco
ciaptakowatych mężczyzn, a do tego powieści kryminalne, to Chyłka i Zordon
stworzeni są w sam raz dla niego.
5. Pozostając w kręgu zbrodni, za absolutnie urokliwy uważam
cykl powieści Roberta Galbraitha (czyli Joanne Kathleen Rowling) o Cormoranie
Strike’u, w połowie beznogim londyńskim detektywie. Każdy tom dotyczy innej
zbrodni, ale łączy je para głównych bohaterów i rozwijającej się między
nimi skomplikowanej relacji. Do tej pory ukazały się: „Wołanie kukułki”, „Jedwabnik”,
„Żniwa zła”, „Zabójcza biel”, „Niespokojna krew” i „Serce jak smoła.
6. Moją najbardziej ulubioną z ulubionych serii jest
cykl powieści kryminalnych Katarzyny Puzyńskiej „Lipowo”. Tu także za każdym
razem rozgrywa się inna tragedia, ale i wątek miłosny jest również
bardzo ciekawy. Pod sam koniec tomu czternastego zaparło mi dech (dobrze, że
nie stolec) i z ogromną niecierpliwością oczekuję na część piętnastą!
7. Zupełnie babską literaturę – z pewnością nie najwyższych
lotów, za to przeuroczo słowiańską – stanowi seria „Kwiat paproci” Katarzyny
Bereniki Miszczuk: „Szeptucha”, „Noc Kupały”, „Żerca”, „Przesilenie”, „Jaga”
i „Gniewa”. Polska, czasy współczesne, ale chrześcijaństwo nigdy tu nie
dotarło. Ludzie leczą się u szeptunek, obcują z bogami, upirami,
utopcami, płanetnikami oraz całym panteonem innych istot.
8. Ani piekło, ani niebo nie są tym, o czym uczą nas
w kościele. Przekonuje się o tym młoda ofiara zbrodni, studentka
Wiktoria Biankowska, która po gwałtownej śmierci trafia do piekła, gdzie nie
posiada się ze zdumienia, bo nic nie jest takie, jak sobie wyobrażała. „Ja,
diablica”, „Ja, anielica”, „Ja, potępiona” i „Ja, zbawiona” to także cykl
powieści autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Może innym razem zajmę się literaturą bardziej
klasyczną, ale do tego potrzebuję być wypoczęta i mieć wolną głowę.
Czytajcie na zdrowie, a przy okazji wypowiedzcie się,
co lubicie przeczytać na odtrutkę.