02 października 2024

146. Gestapo



Obiecane Teatru

 

Nazywaliśmy ją gestapo. W mowie tego nie widać, ale „gestapo” małą literą, bo na dużą nie zasłużyła. Przez jedenaście lat panowania… pardon, urzędowania, zrobiła z nas potwory i podzieliła między sobą w myśl starożytnej reguły „dziel i rządź”. Jedni skończyli z nerwicami, depresjami, poczuciem bezwartościowości, zeszmatławienia i całkowitego zaszczucia, inni zaś jako lizydupy, donosiciele, fałszywe gnidy, podpalacze zapalników. Tak, to właśnie mój aktualny pokój nauczycielski, gestapo zaś to (nie)nasza – emerytowana od września – dyrektorka. Poszła w cholerę, ale trauma została…

Oto zarys palety jej cnót niewieścich:

- szykanowanie,

- pomówienia,

- dawanie wiary donosom,

- dyskryminacja,

- zlecanie bezsensownych czynności,

- wyzysk,

- groźby,

- zastraszanie,

- szantażowanie,

- stosowanie szantażu emocjonalnego,

- obrażanie się o wszystko,

- ustawiczna zmienność nastrojów,

- uzależnianie stosunku do podwładnych od własnego humoru i widzimisię,

- wytykanie wyimaginowanych błędów,

- manipulowanie,

- oskarżanie o wyimaginowane przewinienia,

- upokarzanie,

- wszechobecna i nieustanna kontrola,

- dążenie do własnych celów po trupach innych,

- troska wyłącznie o samą siebie,

- dupochronienie siebie samej kosztem innych,

- fałsz,

- hipokryzja,

- świętoszkowatość,

- obwinianie nauczycieli o wymyślone niepowodzenia,

- codzienne „dywaniki”,

- krzywdzące osądzanie,

- kłamanie dla własnej wygody,

- zaniżanie poczucia własnej wartości u innych,

- brak umiejętności przyznania się do błędu,

- nieumiejętność przegrywania,

- nieumiejętność przepraszania,

- zrzucanie winy za wszystko na innych,

- narcyzm,

- przekonanie o swojej nieomylności,

- poganianie,

- czynienie z pracowników niewolników,

- wieczne niezadowolenie,

- ciągłe płukanie bebechów,

- niecierpliwość,

- dogadzanie wyłącznie własnemu dworowi,

- brak obiektywizmu,

- brak lojalności wobec pracowników,

- przerzucanie obowiązków na innych,

- wzrok bazyliszka,

- wiecznie skrzywiona gęba,

- traktowanie innych jak niedorozwiniętych półgłówków,

- wymuszanie samooskarżeń,

- nadawanie najwyższej rangi pierdołom,

- podły charakter,

- brak umiejętności komunikacji interpersonalnej,

- skrajny egoizm,

- posługiwanie się wrzaskiem,

- mistrzostwo świata w wytwarzaniu zawiesistej atmosfery,

- lizanie dup w ratuszu,

- rozwiązania siłowe

- bezkarność,

- nieznoszenie sprzeciwu,

- wtrynianie bezpłatnych zastępstw,

- itd.

Po prostu stanowisko przerosło osobę. Mierną, złą i pełną złej woli.

Może ktoś zapytać, dlaczego ponad 100 osób sobie pozwoliło na pomiatanie przez jedną gangrenę. Dobre pytanie. Cóż, tu jest Podkarpacie, pracy nie ma, a rachunki się same nie zapłacą. Niektóre osoby spośród Was wiedzą, ile lat strawiłam na szukaniu jakiejkolwiek innej pracy. Poza tym cóż zdziała jeden przeciw Tebom, skoro środowisko bagienne i wybitnie niezgrane?

Praca z gestapówą zniszczyła mnie – i nie tylko mnie – zawodowo i zdrowotnie. Znienawidziłam budynek szkolny i najchętniej wysadziłabym go w powietrze, na pozostałych nauczycieli patrzę jak na wrogów, uczniów najchętniej wywaliłabym ze szkoły wszystkich co do jednego. I nie czarujmy się, zmiana dup na stołkach niewiele pomogła. Zmiany w ludziach zaszły za daleko i bez powrotu. Nowa dyrekcja? Kolejna dyrektorka z charakterkiem, wicedyrektor nieopierzony gówniarz, wicedyrektorka upierdliwy muł. Cóż, jak będzie, tak będzie, ale przynajmniej już bez gestapo.

Nawet fryzura podobna...