10 sierpnia 2024

129. Między etapami

Przyleciałam, kończąc tym samym II etap chytrego planu. Część zdjęć w aparacie, pozostałe części rozwalone po trzech telefonach. Na razie nie chce mi się z tym pitolić i przerzucać do laptopa. Wciąż nie mam kiedy pójść do pierwszego lepszego sklepu i kupić jakiś kabelek, który stosownymi wtyczkami połączyłby stary monitor z nowym komputerem. Toteż komputer stoi w pudełku, a ja nadal jestem zdana na to gówno. Toteż nic mi się nie chce.

Nie chce mi się także dlatego, że muszę wypocząć po wczasach. Dziś odespałam troszeczkę, zaledwie do 11.30. No, niezbyt imponująco. Zrobiłam dwa prania i poleguję, czytając książki. Jedną skończyłam, drugą zaczęłam. Aktualnie siedzę z nogami w miednicy, żeby poprawić ten nieco już nadwerężony maniakalnym rozmakaniem w wodzie pedicure. Na jutro przewidziałam kolejne pakowanie się i robienie miliona pierogów dla Dzieciątka i jej przyjaciółki. W poniedziałek rano odpalam pociąg i mknę w opolskie, realizować III – i ostatni już, niestety – etap chytrego planu wakacyjnego. Ludzie, kiedy ja w końcu odpocznę?! Bo przecież nie w pracy. Ale cieszę się z tego trzeciego wyjazdu, to wyjątkowa przyjaźń. Wrócę, kiedy wrócę, to znaczy nie wiem, kiedy. W każdym razie 20 sierpnia o 7.30 muszę już być w placówce oświatowej, niech ją szlag.