28 czerwca 2022

24. Kiełbie we łbie

Wracamy do frapujących zagadnień etymologicznych 😃

1. Szwedzki stół – A dlaczego nie niemiecki lub francuski?

Powstanie tego wyrażenia związane jest z wydarzeniem historycznym. W czasie „potopu” szwedzkiego król szwedzki Karol X Gustaw zapragnął zdobyć Zamość. Wprosił się do Jana Sobiepana Zamoyskiego na ucztę, podczas której chciał skłonić go do poddania miasta. Zamoyski owszem, urządził wystawną ucztę, ale poza murami miasta i dla upokorzenia Karola Gustawa do stołów nie dostawiono krzeseł. Kto chciał jeść, musiał to robić na stojąco.

2. Niech cię licho porwie! – Tak właściwie to co to jest to licho?

Licho to demon ze słowiańskich wierzeń. Ukazywał się pod postacią chudej staruchy z jednym okiem. Licho podpalało domy, zsyłało zarazy (no i mamy winnego covida!), podpiłowywało szczeble w drabinach. W żaden sposób nie dało się go pozbyć i trzeba je było znosić, dopóki się nie znudziło i samo się nie odczepiło. No i… licho nie śpi.

3. Pleść androny – A to co znowu?

Androny nie mają nic wspólnego z wyrazami rozpoczynającymi się przedrostkiem „andro-” (np. andropauza, android). W języku polskim pojawiło się już w okresie staropolskim, a przeniknęło do naszego prawdopodobnie z włoskiego „androne”, oznaczającego kręte uliczki, zaułki, plątaninę korytarzy.

4. Wziąć kogoś na barana – No właśnie, a dlaczego nie na krowę albo konia?

Otóż jeżeli któryś z baranów w stadzie nie mógł z jakiegoś powodu iść o własnych siłach, pasterz niósł go, jednak nie na rękach, a na plecach. Sadzał go brzuchem w dół, przednie łapki trzymał jedną ręką, a tylne drugą.

5. Niech to dunder świśnie! – Co to za „dunder”?

Słowo „dunder” pierwotnie brzmiało „donder” i wzięło swoje pochodzenie od niemieckiego „Donner” (piorun, grzmot). Dawniej używano go jako przekleństwa. Mówiło się też „donderować”, czyli krzyczeć na kogoś, gromić go, ochrzaniać.

6. Mieć duszę na ramieniu – A dlaczego nie tak jak Niemcy – na języku?

Wbrew pozorom nie jest to naśladownictwo, a oba powiedzenia powstały niezależnie od siebie. pochodzą od wierzenia, że dusza, opuszczając ciało, zanim odleci, zatrzymuje się jeszcze chwilę, aby ostatnim spojrzeniem pożegnać umierającego.

7. Esy floresy – No właśnie, to już całkiem nie ma sensu!

A jednak ma. „Es” to nazwa litery „s” i kształt, który ją przypomina. „Floresy” natomiast to z łaciny kwiaty. „Flores” to w łacinie liczba mnoga, natomiast „floresy” doczekały się jeszcze polskiej końcówki „-y”.

8. Goły jak święty turecki – Czy święci muzułmańscy są nadzy?

Niezupełnie, a w każdym razie nie wszyscy. W XVII wieku za „tureckie” uważano całe terytorium Imperium Osmańskiego. Święty turecki to ascetyczny mnich muzułmański, lecz… czy każdy musiał być goły? Otóż niekoniecznie. Jednak staropolski podróżnik, pisarz i arystokrata, Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka” przedstawił w swojej relacji z podróży do Damaszku ludzi, którzy byli uważani za świętych już tutaj, na ziemi. Bez względu na porę roku chodzili oni nago i golili głowy oraz brody. Autor, spotkawszy takiego osobnika po raz pierwszy, pomyślał, że to człowiek obłąkany. Uświadomiono mu jednak, że to święty prowadzący anielski żywot.

9. Gonić w piętkę – Biec na piętach?

Nie, nie. Wyrażenie to przeniknęło do codziennej polszczyzny z XIX-wiecznego języka łowieckiego. Mianowicie mówiono o psach, że gonią zające w piętkę, czyli z odwrotnej strony niż prowadził trop. Odwracają się wówczas do tyłu, w stronę pięty.

10. Łut szczęścia – Łut, czyli co?

Łut to dawna jednostka masy wynosząca 12-13 gramów, a więc odrobinkę, bardzo niewiele.

11. Mieć kiełbie we łbie – Ryby w głowie?

Tak. W dawnych czasach rozpowszechniony był pogląd, że głupi ludzie mają w głowie wodę. Ba! – mają jej tyle, że swobodnie mogą pływać w niej ryby.