27 kwietnia 2023

59. Nie lękajcie się!

Przed nami weekend.

Już niebawem.

Piękny.

Długi.

W sobotę wyjeżdżam do Bardzo Ważnej Osoby

(aż w okolice Opola),

więc pewnie nie będzie mnie w blogosferze.

Ale nie lękajcie się

i ducha nie gaście –

w środę wieczorem wrócę!

24 kwietnia 2023

58. Zagadka tysiąclecia

Nie rozumiem, co się właśnie odwaliło. Może ktoś z Was wesprze mnie swoim intelektem.

Cofnijmy się na chwilkę w czasie. W LO miałam bliską koleżankę Ewę (jeszcze przez „w”). Bardzo się przyjaźniłyśmy i nawet sam dyrektor nazywał nas papużkami nierozłączkami. Po ukończeniu studiów Ewka wyjechała do USA i tam została po dziś dzień. Najpierw utrzymywałyśmy kontakty listowne, potem pisałyśmy e-maile, w końcu – to już stosunkowo niedawno – ona namówiła mnie na zainstalowanie WhatsAppa, co nie udało się wcześniej nikomu, nawet Panterze. I już było szybciej i mniej mozolnie. W kwestii Facebooka byłam od zarania dziejów nieugięta i rura mi zmiękła dopiero po namowach Ewy. Kontakty miałyśmy już nieograniczone czasem i przestrzenią.

Z czasem coś zaczęło zgrzytać. Pojawiły się pretensje, że nie odpisuję albo że nie odpisuję natychmiast, albo że nie piszę do niej pierwsza. Tłumaczyłam cierpliwie, że pracuję inaczej niż ona i nie mogę dysponować czasem dowolnie tak jak ona. Prosiłam, żeby uwzględniła różnicę czasu – gdy ona do mnie pisała w dzień, u mnie była noc i zwyczajnie spałam. Na chwilę było dobrze, potem znowu pretensje, czepianie się słówek, wszczynanie kłótni (a ja kłótni z całego serca nie cierpię). Doszły siłowe próby zapoznawania i zaprzyjaźniania mnie z jej amerykańsko-polonijnym towarzystwem, na co zupełnie nie miałam ochoty, bo nadal byli to dla mnie obcy ludzie. Z tego powodu oczywiście były wyrzuty. Do tego okazało się, że w tej Hameryce kompletnie zdewociała i namiętnie usiłowała mnie nawrócić. Kiedy asertywnie się nie dałam, zareagowała świętym oburzeniem, że… ona jest księżniczką, córką królowej i króla wszechświata i nie życzy sobie, żebym ją obrażała swoim ateizmem. SERIO!!! Słowo daję, zgłupiałam na takie dictum. Następnie się uspokoiła na jakiś czas, a potem znowu zaczęły się zaczepki, jakieś chore jazdy z pretensjami o bógwico… Do tego przez cały czas była wyrocznią. Wiedziała, co kto ma jeść i czego nie jeść, co robić na Facebooku, a co poza nim itd. JoAnka świadkiem, bo też padła ofiarą Evy (już przez „v”).

I nagle się uspokoiło. Porozmawiałyśmy jeszcze kilka razy na zupełnie pokojowej stopie, aż pewnego dnia zorientowałam się, że coś długo mnie nie zaczepia. Patrzę – nie ma jej ani na Facebooku, ani na Messengerze. I teraz pytanie do znających się, bo sama się nie znam: usunęła konto czy mnie zablokowała? O powód nie pytam, bo tego ani sam diabeł nie zgadnie.

Wysłałam na WhatsAppie pytanie, czy coś się stało, ale nie była uprzejma odpowiedzieć. Nie wiem, co jej odwaliło, ale widać, że tym razem solidnie. 

19 kwietnia 2023

57. Zrobiłam cud

Zbieram się do życia. Zakupiłam nowy, większy domek dla śledzi i jestem na etapie zamawiania do niego różnych rzeczy: osprzętu, aktywnego podłoża, żwiru, kamieni, korzeni itp. Mam w związku z tym dylemat: czy zakupienie i posadzenie roślin z hodowli in vitro jest grzechem? Czy posiadanie grzesznych roślin skazuje mnie na potępienie?

Grzech grzechem, ale zrobiłam też cud. Mam tyle lat, ile mam, a mimo to nigdy w życiu niczego nie wyhodowałam od ziarenka. Zresztą, ogrodniczka ze mnie jak z koziej d… trąba. Aż tu nagle mnie natchnęło, kupiłam doniczkę i ziemię, wsypałam tę drugą do tej pierwszej, zrobiłam rowki rękojeścią łyżki (nie ma mowy, żebym ręcznie grzebała w ziemi!), wsypałam nasionka kwiatków, przyklepałam łyżką i odstawiłam na parapet, bo balkonu nie mam. Sprawa poszła w zapomnienie na kilka dni, a tu nagle patrzę – wyłazi z ziemi zielone. Cud! Spuchłam z dumy i taka spuchnięta chodzę sobie po tym średnio pięknym świecie.



10 kwietnia 2023

56. Kiedy serce pękło...

 ...niewiele już spraw ma znaczenie.

* * * * * * * * * *

Przepraszam, że znowu mnie nie ma.