15 listopada 2023

85. Duperele i inne duby

Pora na kolejną porcję etymologii codziennych powiedzeń.

1. Miesiąc miodowy – To oczywiste, słodkie dni miłosne, sam miód!

A wcale nie. Miesiąc miodowy nie został wywiedziony od słodyczy miłości i trwałości związku od miodu. Wyrażenie to pochodzi z XVIII wieku i ma związek z alkoholem – miodem pitnym. Podawano go parze nowożeńców przed nocą poślubną, aby wspomóc miłosne uniesienia.

2. Smalić cholewki – broń Boże nie „smolić”! W dawnych czasach, gdy nie znano jeszcze pasty do butów ani jej poprzednika – czernidła, noszono wysokie, eleganckie buty używane tylko na wyjątkowe okazje. Żeby nabrały fasonu, osmalano je ogniem. No i oczywistym jest, że gdy kawaler wybierał się do panny, chcąc, aby zwróciła na niego uwagę, smalił cholewy swoich wyjściowych butów i glansował je szmatką.

3. Uderzać (sadzić, iść, stroić) w koperczaki – nie, nie, to nie ma nic wspólnego z koprem. W dawnej polszczyźnie czasownik „kopertać się” znaczył „przewracać się” (dzisiaj mówimy, że ktoś się wykopyrtnął), a wyraz „koperczaki” oznaczał koziołki, podskoki i inne akrobacje. W pewnym okresie pojawiło się inne znaczenie: „komplementy”, „umizgi”, „zaloty”, „konkury”.

4. Pleść duby smalone – duby to w dawnej polszczyźnie gałęzie dębowe, które próbowano opalać (smalić) nad ogniem, aby stały się bardziej giętkie i nadawały się do wyplatania sprzętów domowych. Praca ta jednak nie miała większego sensu, bo była bezowocna – duby nie dawały się zmiękczyć.

5. Duperele – wiecie, co to takiego, prawda? Ale skąd się owe duperele wzięły? Otóż ze Lwowa. Pracował onegdaj w Namiestnictwie Austriackim urzędnik francuskiego pochodzenia, który lubował się w wypisywaniu długich, zawiłych i szczegółowych obwieszczeń dotyczących spraw błahych i nieważnych. Nazywał się… du Pereille. I wszystko jasne.

6. Od deski do deski – znaczenie tego porzekadła chyba każdy zna. Najstarsze księgi oprawiane były w drewniane „okładki” powlekane skórą i ozdabiane. Przeczytanie czegoś od deski do deski to przeczytanie od pierwszej do ostatniej strony.

7. Wylać dziecko z kąpielą – kolejny przejaw okrucieństwa rodziców?

Otóż nie. W czasach, gdy kąpiel była luksusem, przeobrażała się w swoisty rytuał. Do balii z wodą wchodzili kolejno: pan domu, inni mężczyźni, kobiety według starszeństwa, a na końcu dzieci. Kąpały się już w zimnych pomyjach. Małe dziecko łatwo było „zgubić” w dużej balii i brudnej cieczy, można było je zatem przez pomyłkę „wylać z kąpielą”.

8. Szewska pasja – a dlaczego nie np. krawiecka albo piekarska?

Dlatego, że w Polsce utarło się przekonanie o porywczości i niezrównoważeniu szewców. Skąd się wzięło? Sądzono mianowicie, że szewcom miesza się w głowach od wdychania kleju i innych substancji, używanych np. do konserwacji obuwia.

9. Ciemny jak tabaka w rogu – w rogu czego?

Otóż w rogu zwierzęcym, przeważnie wołu. W czasach mody na zażywanie tabaki noszono przy sobie tabakiery, ale w domu trzymano ją w ozdobnych rogach. Z natury ciemna tabaka w rogu wydawała się jeszcze ciemniejsza.

10. Bez liku – czyli bez czego?

Ów „lik” to XVIII-wieczny archaizm oznaczający liczbę. „Bez liku” mówimy więc wtedy, gdy czegoś jest tak dużo, że nie potrafimy określić konkretnej liczby.

11. Czerwony jak upiór – bo opity krwią?

Nie. Powiedzenie to jest reliktem po pradawnej wierze, że ludzie, którzy mają rumianą twarz, są kandydatami na przyszłe upiory.

12. Baśka pracuje! – Gdzie? Ile zarabia?

Ano nigdzie. „Baśka” dotarła do nas z Turcji poprzez Rosję i Ukrainę. Głowa po turecku to basz, po rosyjsku (z kirgiskiego) башкá, po ukraińsku бáшкá. W Polsce skojarzyło się ze zdrobnieniem imienia Barbara.