Pantera napisała kiedyś tekst zatytułowany "Głupie kobiety". Zachęcam do zapoznania się z nim. Mój post jest kamyczkiem do tego ogródka.
W świecie judaizmu, na którym wyrosło chrześcijaństwo,
miejsce i rola kobiety sprowadzały się wyłącznie do prac domowych i rodzenia
potomstwa. Według Starego Testamentu macierzyństwo ma zapewnić ciągłość rodu i plemienia.
Już sam mit o stworzeniu świata z Księgi Rodzaju demonstruje niechęć
do kobiet, nakładając ciężar grzechu nie na Adama, ale na Ewę.
Chrześcijanie przejawiali wyraźną niechęć do kobiet, widząc
w nich uosobienie zła, grzechu, siedliska pokus i rozwiązłości.
Wśród apostołów nie było kobiet, a zażyłość Marii
Magdaleny z Jezusem jest tłumaczona jej zaangażowaniem w to, co
głosił. Sam Jezus nie zwracał się do matki per „mamo” albo chociaż „matko”,
tylko „kobieto” („niewiasto”). Czy to przypadkiem nie jawna pogarda?
Św. Paweł z Tarsu tak przemawiał: „Niech niewiasty
na zgromadzeniu milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą
poddane (…) bo nie przystoi kobiecie w zborze mówić”, „Żony, bądźcie
uległe mężom”, „Nie pozwalam kobiecie nauczać ani wynosić się nad męża;
natomiast powinna zachowywać się spokojnie. Bo najpierw został stworzony
Adam, potem Ewa. I nie Adam został zwiedziony, lecz kobieta, gdy została
zwiedziona, popadła w grzech; lecz dostąpi zbawienia przez macierzyństwo”,
„Mężczyzna bowiem nie powinien nakrywać głowy, gdyż jest obrazem i odbiciem
chwały Bożej (…). Albowiem mężczyzna nie jest stworzony ze względu na kobietę,
ale kobieta ze względu na mężczyznę. Dlatego kobieta powinna mieć na
głowie oznakę uległości”. Czyli mamy: Stwórcę mizogina, ludzi-mężczyzn i podludzi-kobiety.
Prawdę mówiąc, z czymś mi się to kojarzy.
Po dzień dzisiejszy kobiety nie mają w kościele
katolickim nic do gadania. Nie mogą być księżmi, odprawiać mszy, spowiadać i sprawować
wszelkich innych funkcji. Zaledwie gdzieniegdzie pozwala się dziewczynkom
być ministrantkami, co i tak podkreśla służebną rolę kobiet wobec
mężczyzn. Zakonnice mają przepierdzielone już na wstępie, przechodząc przez
lata przygotowań, doznają ze strony przełożonych szykan, złośliwości,
udręk. Same przełożone nie znajdują się w lepszej sytuacji, bo
ostatecznie podlegają władzy mężczyzn: biskupa, arcybiskupa, papieża. Kiedy ksiądz
dyma parafiankę, jest to pomijane milczeniem. Kobieta zaś jest roznoszona
na językach – nie muszę dodawać, że są to języki katolickie. Kościół
wyciera sobie gęby „prawem naturalnym”, nie zezwalając na antykoncepcję
i sprowadzając kobietę do roli samicy, która ma rodzić i basta! Potwierdza
to niejaki święty Jan Chryzostom, biskup Konstantynopola i doktor kościoła:
„Cała płeć żeńska jest słaba i lekkomyślna. Uświęcona zostaje jedynie
poprzez macierzyństwo”.
Św. Tomasz z Akwinu, największy myśliciel i doktor
kościoła, tak pisał o kobietach: „Zarodek płci męskiej staje się
mężczyzną po 40 dniach, zarodek żeński po 80. Dziewczynki powstają
z uszkodzonego nasienia lub też w następstwie wilgotnych wiatrów”. Zabłysnął
również twierdzeniem, że „Kobiety są błędem natury (…) z tym ich
nadmiarem wilgoci i ich temperaturą ciała świadczącą o cielesnym i duchowym
upośledzeniu (…) są rodzajem kalekiego, chybionego, nieudanego mężczyzny (…)
Pełnym urzeczywistnieniem rodzaju ludzkiego jest mężczyzna”.
Przywołany wyżej Jan Chryzostom załatwił kwestię krótko i dobitnie:
„Kobiety są przeznaczone głównie do zaspokajania żądzy mężczyzn”.
Najznakomitszy spośród „ojców Kościoła”, św. Augustyn
precyzuje swój pogląd na istotę sprawy, nie pozostawiając miejsca na
wątpliwości: „Kobieta jest istotą pośrednią, która nie została stworzona na
obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma
służyć mężczyźnie”.
Św. Ambroży, mędrzec Kościoła wymyślił, że „Kobieta powinna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone na obraz Boga”. Takiego samego zdania był niejaki Tertulian, pisarz chrześcijański: „Kobiecie przystoi jedynie szata żałobna. Skoro tylko przekroczy próg wieku dojrzałego, winna zasłonić swe gorszące oblicze”.
Papież Pius II wystrzelił z armaty swojego umysłu: „Kiedy
widzisz kobietę, pamiętaj, to diabeł!”
W XI wieku uchwalono, że „Kobiecie nie wolno mieszkać w pobliżu
kościoła”, a na synodzie w Elwirze, że „Kobietom nie wolno we własnym
imieniu pisać ni otrzymywać listów”. Misjonarz św. Bonifacy dodaje, że „Kobietom
nie wolno śpiewać w kościele”.
Na zakończenie ustalenie soboru w nieistniejącej już Elwirze:
„U KOBIETY SAMA ŚWIADOMOŚĆ JEJ ISTNIENIA POWINNA WYWOŁYWAĆ WSTYD”. I jak
Wam się podoba?
Na koniec dodam tylko, że wszystkie przytoczone cytaty zostały wydłubane z otchłani Internetu, więc mogą znajdować się w nich pomyłki. Kilka błędów wyłapałam i naprawiłam sama, bo nie jestem zwolenniczką bezmyślnego kopiuj-wklej.