03 lutego 2024

95. Panie doktorze, wszystko mnie wkurwia!

1. Mija pierwszy tydzień ferii. Miałam wstępnie odpocząć, podczas gdy codziennie popierdzielam jak mały motorek i z niczym nie wyrabiam. Strasznie mnie to wkurza. Dodatkowe lekcje, ocenianie prac z konkursu kuratoryjnego, rozkminianie maminego iPhone’a, ginekolog, dermatolog, psycholog, ortopeda, mammografia, pranie, sprzątanie, sranie w banię… W rezultacie nie mam czasu dla siebie, robię zaległości na blogach, chodzę z nieumytym łbem i wieczorem padam jak podcięta sosna.

2. Ostatnio kilka razy widziałam przez okno mojego „wielbiciela”, a raz na niego wpadłam. I wkurzył mnie do białości sam fakt, że muszę się czaić. Ponieważ nie było gdzie zwiać, to tyłek uratował mi… Stanley Maruda. Akurat odebrałam od niego przesyłkę, więc wsadziłam łeb w karton i byłam bardzo zajęta grzebaniem w nim, czyli udawaniem, że ja to nie ja. Nie wiem, czy mnie zauważył, czy nie, w każdym razie minął bez żadnych ekscesów. DZIĘKI CI, STACHU!

3. Gotuję się do białości, gdy słyszę cholerne dziumdzie, które nie potrafią nawet wymówić poprawnie słowa po polsku i mizdrzą się, mówiąc: „smierc”, „sję”, „jesc”, „myc sję” itd. Słychać to nawet u niektórych aktorek. Nagle połowa żeńskiej populacji zapadła na wadę wymowy?! Uszy mi więdną i natychmiast chciałabym odesłać je do logopedy, a że nie mam takiej możliwości, to odsyłam je do diabła.

4. Sprawdzając prace konkursowe, dostaję oczopląsu i wścieku mózgu z powodu stających w szranki wybździn polskiej edukacji, nieumiejących nawet pisać, nie mówiąc o stanie czytelnictwa. Do konkursów kuratoryjnych powinni przystępować najlepsi w województwie i obawiam się, że to SĄ najlepsi. Lepiej to już było i nie wróci więcej.

5. W poniedziałek wyjeżdżam na tydzień i nie mogę sobie nawet, taka jego mać, spokojnie pojechać rano, bo najpierw muszę załatwić sprawy w PCENie i pół miliona innych, drobniejszych.

* * *

Na szczęście są i dwie dobre rzeczy w tym wszystkim. Ów wariacki tydzień się kończy, a ja kolejny spędzę u przyjaciółki w Sandomierzu. To jest jedno z moich, jak to mawia JoAnka, miejsc mocy.