03 kwietnia 2025

176. Małe ekscentryzmy codzienności

Każdy z nas ma swoje małe dziwactwa – przyzwyczajenia, nawyki, rytuały i inne osobliwości, które mogą wydawać się nietypowe, ale czynią nas wyjątkowymi. Mogą to być drobne obsesje czy niekonwencjonalne zwyczaje, które towarzyszą nam każdego dnia. Coś jak w „Dniu świra”.

Niektórzy nie potrafią wypić herbaty bez mieszania jej dokładnie trzy razy w lewo i dwa w prawo. Inni zawsze ustawiają książki na półce według koloru lub nie mogą zasnąć, jeśli nie sprawdzą dwa razy, czy drzwi są zamknięte. Są też tacy, którzy mają swoje ulubione „szczęśliwe” skarpetki albo kolekcjonują przedmioty, które dla innych nie mają wartości – bilety z podróży, paragon z pierwszej randki czy zasuszone kwiaty.

Dziwactwa mogą dotyczyć również mowy – niektórzy używają nieistniejących słów lub mają własne określenia na codzienne rzeczy. Można też śpiewać pod prysznicem i mieć nietypowe gusta kulinarne – uwielbiać innowacyjne połączenia smaków, jak frytki maczane w lodach czy kanapki z dżemem i szynką.

Nie mam oporów przed ujawnieniem moich dziwactw, bo… Wy też je macie. Każdy ma. No to jedziemy z tym koksem.

  •   To oczywiste, że gadam do zwierząt.
  •   Bywa, że przybliżam twarz do lustra i rozmawiam… ze sobą, rozważając ważne sprawy.
  • Przez telefon rozmawiam wyłącznie na leżąco, oczywiście z wyjątkiem miejsc publicznych i pracy. Jak tylko biorę telefon do ręki, od razu automatycznie mnie kładzie.
  •   Zaglądam co 15 minut do lodówki, szukając w niej czegoś, czego tam nie ma.
  •  Rozmawiam z urządzeniami, najchętniej ze zmywarką i ekspresem kapsułkowym.
  •   Rozmawiam sama ze sobą (bo człowiek musi czasem pogadać z kimś na swoim poziomie) również bez lustra.
  •  Śpiewam w samochodzie (stojąc w korkach, zauważyłam, że ludzie w autach najchętniej dłubią w nosie).
  •  Codziennie o poranku wychodzę z klatki schodowej i wpadam w głęboką zadumę nad tym, gdzie też mogłam zostawić samochód. Potem go szukam.
  •   Jeżeli piszę coś „na brudno” (notatki, protokoły, wiersze i inne bazgroły), to po zdezaktualizowaniu się (lub przeniesieniu do komputera) pokrywam to niezwłocznie skośną kratką. Muszę, inaczej się uduszę!
  •   Namiętnie liczę. Wrzucane do garnka pierogi, wyjmowane z garnka kopytka, schody (obowiązkowo!), mijane drzewa, długopisy w „korytku” na biurku, książki na półkach, kafelki na ścianach… Podobno to liczenie jest typową cechą kobiet. Czuję się zatem bardzo kobieca i dowartościowana 🤪
  •   W sklepie szukam wózka z zimnym uchwytem, od ciepłych odskakuję jak oparzona, nie dotknę ich. Podobnie z rurkami w ewentualnym autobusie, tramwaju, metrze czy pociągu.
  •  Soki, napoje gazowane i wodę (też gazowaną) piję wyłącznie ze szklanki. W kubku nie tknę, nawet gdybym umierała z pragnienia.
  •   Wafelki i przekładane ciastka jem warstwami.
  •   Z ciast tortowych i innych zjadam wyłącznie masę, a ciasto wyrzucam.
  •   W łóżku nie mogę mieć przykrytych stóp i odwłoka.
  •  Nie jem poza domem lub przeznaczonym do tego lokalem (kawiarnią, restauracją). Żarcie na ulicy albo w galerii handlowej jest dla mnie okropne.
  •   Nie mogę nauczyć się zamykać drzwi do łazienki, gdy z niej korzystam.
  •   W rozmaitych daniach zjadam najpierw to, co najbardziej mi nie smakuje, a na deser zostawiam najlepsze.
  •    Ptasie mleczko obieram z czekolady.
  •  W pizzy najpierw obgryzam i zjadam brzeg, a dopiero później zjadam środek z dodatkami.
  •  Do jedzenia ZAWSZE muszę mieć książkę, bez czytania nie zjem.

Tak sobie myślę, że choć czasem wydają się śmieszne, to właśnie te małe ekscentryzmy czynią nas niepowtarzalnymi. Dziwactwa sprawiają, że świat jest ciekawszy, a nasze codzienne życie bardziej kolorowe. Może warto się nimi podzielić zamiast je ukrywać? 😊




94 komentarze:

  1. 3/4 Twoich dziwactw jest moimi. Siostrzana duszo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź pozdrowiona, Siostro w dziwactwach! 😘

      Usuń
  2. Ale jak to z pizzą, przecież brzeg najlepszy, ten się zostawia na koniec, na deser?!
    🙃
    Dzień dobry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry. Chociaż nie chwalmy dnia przed zachodem słońca 😉
      Żaden deser, samo ciasto to jest coś, co mi rośnie w ustach i nie bardzo chce przeleźć przez przełyk.

      Usuń
    2. Lody też nie? 🤔

      Usuń
    3. Lody ta. I bezy. Dużo, dużo bitej śmietany, prawdziwej.

      Usuń
  3. W czasie naszej ostatniej rozmowy telefonicznej, ja leżałam, a Ty w kuchni waliłaś garnkami. Rozumiem,że podłoga była za twarda, by się położyć.:)))). Pewnie też mam swoje dziwactwa, ale się nad nie nie zastanawiam, więc nie umiem ich wymienić. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waliłam garnkami, bo musiałam walić 😀 Gdyby nie to, leżałabym jak złoto 😉

      Usuń
  4. O ludziach biednych mówi się że są pierdyknięci, bogaci są po prostu ekscentrykami. Film Dzień Świra zmotywował mnie do pracy nad sobą. Nieustającej pracy nad sobą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, jestem pierdyknięta. Może to być prawda 😅

      Usuń
  5. Ja też gadam do zwierzą. Nawet do kur z rana zdarza mi się mówić 😅 I pogłaskać o ile się dadzą 🙄 Za to skarpet nienawidzę i nawet w zimie ich nie zakładam... Moje stopy lubią oddychać...pełną piersią 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooow! Masz tak samo jak ja!!! Nienawidzę skarpetek i w ogóle ich nie noszę!

      Usuń
    2. Ja nawet w największe mrozy pcham gołą stopę do buta 😅

      Usuń
    3. Nie mam ani jednej pary skarpet. W zimie wkładam takie pończochowe stopki.

      Usuń
    4. Czapek też nie noszę, ale troszkę z innych względów. Wydłużają optycznie mój i tak już długi nos 😅

      Usuń
    5. O matko kochana! Wolisz zamarznąć niż zaimponować komuś nosem?! 🙃

      Usuń
    6. Nie, preferuję bluzy z kapturem 😉

      Usuń
    7. A, to już nie tak źle.

      Usuń
  6. Fajne te dziwactwa, o ile można je tak nazwać. Rant z pizzy jem na końcu, bo najsmaczniejszy. mam nawyk czytania wszystkiego co stoi przy drodze, banery, napisy itp. Wszystko jem w kawałkach, bułkę, wafelek, ciasteczko, cukierka, nigdy w dużych porcjach i na raz. Nie dokręcam tubek, nie zamykam drzwi do ubikacji po wyjściu, za co ściga mnie mąż.
    Muszę być szczelnie okryta, nawet w upały...
    Nie wejdę do lokalu, gdzie śmierdzi starą skierką, nie cierpię kawy w kubkach ani kremu w ciastach!
    Oj, długo by wymieniać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, mamy wspólne odwrotności 😅 Rant z pizzy jest najgorszy, więc pozbywam się go na początku, a z ciastek lubię wyłącznie krem 😘

      Usuń
  7. Kurde blaszka, znalazłam tylko dwa dziwactwa - namiętnie gadam do moich zwierząt i całuję je w czółko oraz gdy zasypiam muszę mieć przykryty odwłok.
    Za to Mój Ci On to cała kopalnia różnych nawyków, celebracji etc, ale on to on i nie będę tych tajemnic wyjawiać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie, cudze to cudze.
      Ja moje zwierzęta też obcałowuję, również po łapkach i brzuszkach. No, oprócz rybek, bo jak miałabym to zrobić?

      Usuń
    2. Zanurzyć głowę w akwarium.

      Usuń
    3. O! Że też na to nie wpadłam. Od razu mycie głowy załatwione za jednym zamachem...

      Usuń
  8. Bo wyjątki potwierdzają regułę 🤪

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja wlasnie jem obiad i czytam Twoj post, bo samo jedzenie bez czynnosci towarzyszacych uwazam za strate czasu. Slucham ksiazek przez sluchawke (jedna), bo drugie ucho mam nastawione na odglosy z zewnatrz. Ogladajac telewizje, scrolluje lapka. Korzystam z lazienki za zamknietymi na klucz drzwiami, ale zawsze zaslaniam dziurke od kluczy. Siadam tylko na moim domowym kibelku, wszedzie indziej sikam w przykucu na stojaco. Kawe pije tylko z ekspresu i tylko w kubku, do herbaty mam drugi kubek. Czesto spiewam, kiedy jestem sama, rowniez deklamuje sobie wiersze, ktore pamietam z dziecinstwa i ze szkoly.
    Wiecej dziwactw nie pamietam, ale pewnie jeszcze by sie cos znalazlo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba, że deklamujesz sobie wiersze. Mnie się ostatnio przypominają piosenki i wierszyki rosyjskie, z przyjemnością je odtwarzam.

      Usuń
  10. a co ważniejsze, okazuje się że mnóstwo ludzi ma podobne! i okazuje się, że nie jesteśmy sami z temi "dziwactwami" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zacnej kompanii zawsze raźniej, jak mawiał Jan Onufry Zagłoba 😀

      Usuń
  11. Czytając książkę zaglądam na koniec. Dlaczego? Bo lubię wiedzieć przed co się wydarzy. A potem czytam z zainteresiwaniem jak do tego zakończenia dojdzie.
    Sama ze sobą też gawędzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba w końcu porozmawiać z kimś na swoim poziomie! 😁

      Usuń
  12. "Do jedzenia ZAWSZE muszę mieć książkę, bez czytania nie zjem." Ja tak mam i Młodszy i Wnuczka...Jak fajnie, że to nie ekscentryzm uwarunkowany genetycznie :)
    Poza tym przechowuję, diabli wiedzą po co? pamiątki po przodkach. I nie są to bibeloty. Nie pozwoliłam wyrzucić starej maszyny do szycia, z legendą, mojej babci - daje mi wiele dobrych emocji, gdy choć raz dziennie pogłaszczę ją. To już chyba szczyt sentymentalizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wiele pamiątek po rodzinie, ale takich małych (zdjęcia, albumy, notesy, zeszyty, legitymacje itp.), bo np. maszyna (babcia miała piękną Singerówkę) by mi się w mieszkaniu nie zmieściła.

      Usuń
    2. i ja przechowuję serwis do kawy, starą szafę, stół okrągły i krzesła i torebkę, jedną bluzkę(pozostałe sukienki przepadły w teatralnej garderobie) i zdjęcia po babce Antoninie i żałuje, że nie wzięłam reszty mebli, foteli, kredensu. to są pamiątki ale i skarby dizajnu. nie wyobrażam sobie inaczej. Po babce Zofii mam stary kołowrotek. i jedno zdjęcie.

      Usuń
    3. Kołowrotek! Ojacie! Taż to prawdziwy skansen!

      Usuń
  13. 1.Wszystkie drzwi do różnych pomieszczeń w moim domu, kiedy tylko są otwarte, muszą znajdować się pod kątem prostym do futryny. Jak ktoś przechodzi i nawet niechcący je popchnie czy przesunie, poprawiam :) Wariactwo :)
    2.Zasypiam zawsze na boku i cała muszę być przykryta, nawet jak są upały. Zakrywam się cała łącznie z uchem, które jest "na górze" :) Mam jakiś dziwny strach przed czymś, co do tego ucha mogłoby mi w czasie snu wejść :)
    Z pewnością jest tego więcej, ale nie pamiętam...
    I nie dziwią mnie różne takie "dziwactwa". Zgadzam się z Tobą, że to jest fajne, bo nas od siebie odróżnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, takie szczelne przykrycie by mnie spopieliło na amen! Już teraz śpię bez kołdry, która leży obok. Nie wyobrażam sobie spania pod całkowitym przykryciem, to jest piekło 🥴 🤪

      Usuń
  14. nie no musiałam na dwie raty rozbić czytanie Twoich dziwactw :-DDD
    a juz myślałam, że to ja jestem wariatka. 😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Widzisz! Byle dziwactwem mi nie zaimponujesz 🤣 🤣 🤣

      Usuń
  15. A to rozmowa ze zwierzętami jest dziwactwem? :D Ja tam bym mogła gadać tylko z nimi :)
    Sama do siebie też czasami mówię, ale to tak mimowolnie i nie tyle do siebie co w przestrzeń mówię to co myślę akurat :P I na pytanie "czemu mówisz sama do siebie" też odpowiadam: "bo chciałam pogadać z kimś inteligentnym" :D

    OdpowiedzUsuń
  16. A z drzewami i z kwiatami rozmawiasz? Ja jeszcze piękne drzewa obejmuję. A na swojej działce to mam swoje ukochanego wielkiego iglaka od którego oderwać się czasami nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drzewami też rozmawiam i lubię się do nich przytulać, ale z kwiatami nie gadam.

      Usuń
  17. no i teraz może części wspólne, rozmawiam sama ze sobą, namiętnie, licze ale nie obsesyjnie, gdy jadłam ptasie mleczko często obieralam z czekolady i namiętnie śpiewam w aucie, no chyba, że słucham powieści. rozmawiam z urządzeniami najczęściej z komputerem i telefonem :-))) obgryzam pizze. gubię auto. czasami. na parkingach publicznych.
    Reszta sie nie zgadza. na przykład Śpię przykryta po uszy, i nic mi nie wystaje. Niestety przy zamkniętym oknie. bo jeszcze cos wlezie...;-)Uwielbiam jeść w knajpach, restauracjach etcetera...
    Moje wariactwa opisywałam już u siebie wielokrotnie więc tylko dodam, że wszystko pod kątem prostym, bo skosy mi żyć nie dają. ale mam tendencje do skrzywień :-DDD zawsze ale to zawsze jeśli nanoszę jakieś napisy lub jakieś ozdobniki, to wychodzi mi krzywo, choćbym nie wiem jak sie starała. ale to chyba nie dziwactwo ??
    No i robię nagminne tak, że po każdym obejrzanym horrorze, podczas którego się boję i odwracam wzrok, przesuwam film, a zawsze oglądam w nocy i sama !! BOJĘ sie iść do łazienki i wyjść na taras😮ja nie wiem czemu to sobie robię??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie spania w pełnym przykryciu, chyba spłonęłabym na popiół. Już teraz śpię bez kołdry i tylko od czasu do czasu znajduję jakiegoś śpiącego na mnie kota 🤣
      Mnie też wychodzi krzywo, zwłaszcza podczas pisania na tablicy. Wszystkie linijki idą mi do góry, a pokrzywione i pofalowane tabelki wyglądają jak narąbane.

      Usuń
    2. a i rozmawiam oczywiście ze zwierzętami. ale to jest żadne dziwactwo, wszak to członkowie rodziny.

      Usuń
  18. Też gadam sama do siebie. Czasem w obcych językach. Córka tego nie znosi 😂
    Jeśli wracam do domu i nie muszę już nigdzie wychodzić, natychmiast wkładam piżamę.
    Jeśli są w domu jakieś przekąski schowane, wstanę w nocy i je zeżrę.
    Liczę - na głos - nawet plasterki krojonej marchwi, a co dopiero wrzucane do wrzątku kopytka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostro w kopytkach! Jakże Cię rozumiem!
      A w jakim języku mówisz do siebie? Po czesku?

      Usuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu... Aaa...! Jesteśmy strrrasznymi wilkami i zaraz Cię pożremy, tylko gdzie masz Jasia, Małgosiu? A, to nie ta bajka. Sorry Winnetou. 😅

      Usuń
  20. Witaj już kwietniowo
    Cudna wyliczanka. Prawie moja. Prawie, bo nie mam samochodu, zmywarki, ekspresu, zwierząt... A stopy muszę mieć przykryte. Może jeszcze jedna różnica by się znalazła...
    Życzę Ci uśmiechu rozkwitającej wiosny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak nie jesteśmy bliźniaczkami jednojajowymi 🤣

      Usuń
  21. Od czego zacząć, bo trochę tego jest:)
    Przede wszystkim, wszystko ma swoje miejsce i tam ma być żeby nie wiem co.
    Pamiętam bez zapisywania daty urodzin i imienin. Kiedyś jeszcze pamiętałam numery telefonów:)
    Nie wiem skąd ale znam odmiany jabłek i wkurza mnie, kiedy ktoś nazywa je nie tak jak trzeba.
    Nie zasnę przy tykającym zegarze.
    Nie lubię tłustych potraw, z zupy zbiorę wszystkie oczka:) Nie lubię ciast tortowych. Nie lubię jeść poza domem.
    Nie wykąpię się w jeziorze. Mam obsesję na punkcie paznokci( nie tylko swoich) i widzę je nawet jak na nie nie patrzę :) muszą być czyste!
    Kurcze, jestem dziwadłem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się martwisz, ja też jestem. Co dwa dziwadła to nie jedno! 😅

      Usuń
    2. Zawsze raźniej w dobrym towarzystwie😅
      Najważniejsze, że umiemy dogadać się same ze sobą😉

      Usuń
    3. To jest zawsze w cenie! 😀

      Usuń
  22. U mnie najwiecej dziwactw to chyba w sypialni mozna zauwazyc, jakkolwiek to brzmi 🤪 Nie posiadam pizamy ani koszuli nocnej od czasow kiedy zaczelam byc nastolatka. Jedyne odzienie nocne to podkoszulek - latem z krotkim, zima z dlugim rekawem. Jesli musze dzielic z jakichs powodow sypialnie z innymi ludzmi, to dochodza jeszcze kolarki.
    W lozku nie ma prawa byc nic, totalnie nic, poza poduszka, jaskiem i koldra. No i przescieradlem 😉 Jedyne odstepstwo to koc na koldrze, ale to przy mrozach trzaskajacych.
    Nie daj Boze jakies jedzenie czy picie w lozku! Kiedy widze tace z zarciem w lozku, dostaje szczekoscisku. U mnie ta taca lecialaby lotem koszaco-pikujacym zaraz za potencjalnym dostarczycielem tejze. Jedyny gadzet jaki ma prawo bytu w moim lozku to termofor ☺️ Gdy nie mam koca, rzecz jasna.
    Ktos tu wspominal o paznokciach, ze je zauwaza. Ja tak mam z zebami. Nie zapamietam koloru wlosow, odstajacych uszu czy garbatego nosa, ale zeby - zawsze 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ja pierdziu! Żebyś Ty widziała, co ja mam w łóżku... Nawet wałek do ciasta i kocie żarcie znajdziesz!

      Usuń
  23. Jadąc do dużych centrum handlowych, robię zdjęcie auta, konkretnie filarów i kolorów Żeby go potem znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy u nas w centrach handlowych są kolorowe filary, nie zwróciłam uwagi. Ale to chytry sposób!

      Usuń
  24. Boję się napisać o moich dziwactwach, ale w sumie jak zobaczyłam filmiki do niektórych to mi ulżyło, że jednak nie jestem w nich sama.

    - nie wezmę produktu z półki, który stoi jako pierwszy, zawsze ten z samego końca
    - gadam w głowie sama ze sobą, ale czasem jest to tak intensywne, że potrafię odpowiedzieć na głos ;DDDDD
    - również nie zamykam drzwi do łazienki kiedy korzystam, ba pójdę o krok dalej, nie zamknę kabiny od prysznica, nie i koniec!
    - jeśli muszę wrócić po coś do domu, zawsze siadam, tak mam i już - chyba jakiś zabobon ale lubię go, bo mogę chwilę posiedzieć i udawać, że jeszcze nie muszę iść ;)
    - ubieram się w zależności od nastroju, jeśli coś sobie przygotuje do ubrania dzień wcześniej, a po wstaniu się okaże, że nie rezonuje z aktualnym humorem, nie ma opcji bym w tym wyszła.

    Mam tego więcej, ale no jakby nie będę zdradzać wszystkiego publicznie ;)

    Lubię te dziwactwa, ogólnie lubię być dziwna ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ponieważ mam skrzywienie psychologicznie, muszę nadmienić, że o ekscentryzmach możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy nietypowe przyzwyczajenia, czyli coś, co możemy zmienić, jak tylko przyjdzie nam do głowy, żeby to zmienić (zmiana nawyku trwa kilka dni do kilku tygodni). Jeśli ktoś nie może wypić herbaty w ogóle bez odjaniepawlenia "dokładnie trzy razy w lewo i dwa w prawo", albo zawsze wszystko musi liczyć, to nie jest ekscentryzm, tylko objaw zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Podobnie, bardzo uporczywe zwyczaje kulinarne mogą być objawem spektrum autyzmu. To jest o tyle ważne, że np. autyzm może być bazą dla wielu innych problemów, np. depresji i oczywiście takie natręctwa bardzo mieszają w rodzinie, dzieci takich rodziców mogą się nabawić różnych nieprzyjemności z tego tytułu.

    U mnie różne ekscentryzmy w sensie przyzwyczajeń zmieniają się w czasie, np. gdy byłam dzieckiem, lubiłam objadać skórki chleba przed zjedzeniem całej kanapki (lubiłam się wgryzać), nie wiem, kiedy zniknęło. Nie wiem czy ekscentryzmem jest pójście na kawę do kawiarni przed pracą i czytanie tam książki, ale mam taką możliwość, nauczyłam się i teraz odczuwam brak, gdy tego nie zrobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można mieć coś ze spektrum autyzmu albo zwykłego pierdolca 😅

      Usuń
  26. Gadam sama ze sobą, o kotach nie wspomnę, gadam z samochodem, ZAWSZE wstaję prawą nogą bez względu na ustawienie łóżka i mnie względem niego, też czytam (albo słucham) kiedy jem, często bazgrzę przy rozmowach telefonicznych. Pewnie jeszcze coś by się znalazło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, zapomniałam - z samochodem też rozmawiam!

      Usuń
  27. O jednym mogę napisać. Zawsze po weselu lub innej imprezie żałuję, że nie spróbowałem słodyczy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Z samochodem gadałam zawsze, miał już swoje lata i jak podchodziłam do niego, mówiłam, bądź kumpel, mam tyle spraw do załatwienia. Kiedy nie chciał odpalić, proszę cię, bardzo cię proszę, wiesz jak cię lubię..i odpalał .Z rowerem natomiast nie zdarza mi się gadać nie wiem czemu.
    Mój eks powątpiewał w moje zdrowie psychiczne toteż z obawy że a nuż miał rację staram się bardzo być normalna cokolwiek to oznacza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też gadam do samochodu. Trzeba, choćby z szacunku dla 20-letniego staruszka.

      Usuń
  29. Nigdy nie czytam przy jedzeniu, nie ma takiej opcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taż to niemożliwe!

      Usuń
    2. Dużo rzeczy lubię, np. piętki z chleba, więc muszą być moje, a biały ser, jajka i rybki muszą być zawsze, nie może ich zabraknąć, podobnie jak ziemniaków na obiad. Cóż, dziwactwo, ale jakie dobre.
      Zasyłam serdeczności

      Usuń
    3. Kompletnie nieszkodliwe 😊

      Usuń
  30. Frau, przeczytaj ten cholerny wiersz u trolla bo Cię zasypie po uszy tymi wpisami. To chyba nie są dziwactwa, po porostu wykonujemy to, co uważamy, że nam służy. Rozmowa z psem czy sobą, to rozmowa w doskonałym towarzystwie i nic w tym dziwnego, ze wolimy dobre towarzystwo od złego:):):):) Liczę też, ale to akurat jest natręctwo i natręctwem jest również wbita i śniona melodia w koło macieju ta sama- uczepi się taka cholera i po głowie dudni nawet we śnie. Czekoladę obgryzam z galaretki też:):):).
    Nie wyjdę w niewyprasowanym ciuchu i nieumalowana z nieumytą głową, czytam wszędzie- kibelek, przy stole, w poczekalni itp.
    A dziwactwem jest głaskanie auteczka i dziękowanie mu za bezpieczna jazdę:):):) Lubię swoje auto:):) Nawet bardzo:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z galaretki też obgryzam czekoladę i rozmawiam z samochodem. Na imię ma Osiołek.
      Żadnego "wiersza" czytać nie będę, skoro troll produkuje na cudzych blogach same ścieki, to i u niego z pewnością jest pełno łajna.

      Usuń
    2. To była lekka sugestia do usunięcia zwyrodnialca, bo jego "wiersze" to szambo i tyle. Moje nie ma imienia, mówię na niego auteczko:):):)

      Usuń
    3. Kit mu w uszy (nie auteczku, tylko gównojadowi). Nie czytam jego wypocin, bo szkoda mojego czasu.

      Usuń
  31. Też gadam do zwierząt. Pracując w zoologicznym, nawet mi się to pogłębiło.

    Ja muszę chodzić gdy rozmawiam przez telefon. Inaczej też potrafię, ale najlepiej mi się rozmawia, chodząc. Jak w mieszkaniu to w kółko po pokoju.

    Też mówię do siebie.

    I też śpiewam w samochodzie.

    Ja mam inną zadumę, jak wychodzę z klatki schodowej: gdzież bym mogła pójść, gdybym akurat nie szła do pracy...

    Jak mieszkałam sama, nigdy nie zamykałam drzwi od łazienki. To jeden z aspektów wolności.

    Też zaczynam jeść od tego, co mi nie smakuje.

    Nie lubię ptasiego mleczka. Jakbym dostała, zjadłabym czekoladę, wnętrze mogę oddać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, to jest dobry deal do zrobienia! Dawaj mi to ptasie mleczko, a Ty zjadaj czekoladę, bo mam odwrotnie niż Ty 😀
      Moja mama też lata po domu jak wściekła, gdy rozmawia przez telefon. Normalnie ją nosi i to samo.

      Usuń
    2. Będę wysyłać mleczko w paczkach. 😎

      Usuń
  32. Gadam do zwierzaków, czasem klnę pod nosem, śniadanie/kolację jem na desce bambusowej - gdy są to kanapki, soki- tylko ze szklanki, z kubka- jogurty i maslanki naturalne.
    Muszę mieć zawsze1chleb w zamrażalniku , chleb tostowy,ser żółty, cebulę i puszkę sałatki pikantnej , musztardę. Bez nich jestem chora ,,z urojenia,, hi,hi...że będę głodna i wtedy chodzę jak lew po klatce...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj! Czy to aby nie uzależnienie?

      Usuń
    2. Nie jest tak źle...

      Usuń
    3. A już myślałam, że skończysz na odwyku... od sałatki pikantnej 🤣

      Usuń
  33. Większość też mam, plus kilka innych, ale wyrzucanie tortu to nie dziwactwo, to bluźnierstwo, śmierć i pożoga.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wyrzucanie tortu to nie dziwactwo, to bluźnierstwo, śmierć i pożga.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezusie to nie zatwierdzaj wszystkiego, myślałam że nie publikuje bo nie mam internetu :D

    OdpowiedzUsuń