Każdy z nas ma swoje małe dziwactwa – przyzwyczajenia, nawyki,
rytuały i inne osobliwości, które mogą wydawać się nietypowe, ale czynią
nas wyjątkowymi. Mogą to być drobne obsesje czy niekonwencjonalne zwyczaje,
które towarzyszą nam każdego dnia. Coś jak w „Dniu świra”.
Niektórzy nie potrafią wypić herbaty bez mieszania jej
dokładnie trzy razy w lewo i dwa w prawo. Inni zawsze ustawiają
książki na półce według koloru lub nie mogą zasnąć, jeśli nie sprawdzą dwa
razy, czy drzwi są zamknięte. Są też tacy, którzy mają swoje ulubione
„szczęśliwe” skarpetki albo kolekcjonują przedmioty, które dla innych nie mają
wartości – bilety z podróży, paragon z pierwszej randki czy zasuszone kwiaty.
Dziwactwa mogą dotyczyć również mowy – niektórzy używają nieistniejących słów lub mają własne określenia na codzienne rzeczy. Można też śpiewać pod prysznicem i mieć nietypowe gusta kulinarne – uwielbiać innowacyjne połączenia smaków, jak frytki maczane w lodach czy kanapki z dżemem i szynką.
Nie mam oporów przed ujawnieniem moich dziwactw, bo… Wy też je macie. Każdy ma. No to jedziemy z tym koksem.
- To oczywiste, że gadam do zwierząt.
- Bywa, że przybliżam twarz do lustra i rozmawiam… ze sobą, rozważając ważne sprawy.
- Przez telefon rozmawiam wyłącznie na leżąco, oczywiście z wyjątkiem miejsc publicznych i pracy. Jak tylko biorę telefon do ręki, od razu automatycznie mnie kładzie.
- Zaglądam co 15 minut do lodówki, szukając w niej czegoś, czego tam nie ma.
- Rozmawiam z urządzeniami, najchętniej ze zmywarką i ekspresem kapsułkowym.
- Rozmawiam sama ze sobą (bo człowiek musi czasem pogadać z kimś na swoim poziomie) również bez lustra.
- Śpiewam w samochodzie (stojąc w korkach, zauważyłam, że ludzie w autach najchętniej dłubią w nosie).
- Codziennie o poranku wychodzę z klatki schodowej i wpadam w głęboką zadumę nad tym, gdzie też mogłam zostawić samochód. Potem go szukam.
- Jeżeli piszę coś „na brudno” (notatki, protokoły, wiersze i inne bazgroły), to po zdezaktualizowaniu się (lub przeniesieniu do komputera) pokrywam to niezwłocznie skośną kratką. Muszę, inaczej się uduszę!
- Namiętnie liczę. Wrzucane do garnka pierogi, wyjmowane z garnka kopytka, schody (obowiązkowo!), mijane drzewa, długopisy w „korytku” na biurku, książki na półkach, kafelki na ścianach… Podobno to liczenie jest typową cechą kobiet. Czuję się zatem bardzo kobieca i dowartościowana 🤪
- W sklepie szukam wózka z zimnym uchwytem, od ciepłych odskakuję jak oparzona, nie dotknę ich. Podobnie z rurkami w ewentualnym autobusie, tramwaju, metrze czy pociągu.
- Soki, napoje gazowane i wodę (też gazowaną) piję wyłącznie ze szklanki. W kubku nie tknę, nawet gdybym umierała z pragnienia.
- Wafelki i przekładane ciastka jem warstwami.
- Z ciast tortowych i innych zjadam wyłącznie masę, a ciasto wyrzucam.
- W łóżku nie mogę mieć przykrytych stóp i odwłoka.
- Nie jem poza domem lub przeznaczonym do tego lokalem (kawiarnią, restauracją). Żarcie na ulicy albo w galerii handlowej jest dla mnie okropne.
- Nie mogę nauczyć się zamykać drzwi do łazienki, gdy z niej korzystam.
- W rozmaitych daniach zjadam najpierw to, co najbardziej mi nie smakuje, a na deser zostawiam najlepsze.
- Ptasie mleczko obieram z czekolady.
- W pizzy najpierw obgryzam i zjadam brzeg, a dopiero później zjadam środek z dodatkami.
- Do jedzenia ZAWSZE muszę mieć książkę, bez czytania nie zjem.
Tak sobie myślę, że choć czasem wydają się śmieszne, to
właśnie te małe ekscentryzmy czynią nas niepowtarzalnymi. Dziwactwa
sprawiają, że świat jest ciekawszy, a nasze codzienne życie bardziej
kolorowe. Może warto się nimi podzielić zamiast je ukrywać? 😊
3/4 Twoich dziwactw jest moimi. Siostrzana duszo.
OdpowiedzUsuńBądź pozdrowiona, Siostro w dziwactwach! 😘
UsuńAle jak to z pizzą, przecież brzeg najlepszy, ten się zostawia na koniec, na deser?!
OdpowiedzUsuń🙃
Dzień dobry.
Dobry. Chociaż nie chwalmy dnia przed zachodem słońca 😉
UsuńŻaden deser, samo ciasto to jest coś, co mi rośnie w ustach i nie bardzo chce przeleźć przez przełyk.
Lody też nie? 🤔
UsuńLody ta. I bezy. Dużo, dużo bitej śmietany, prawdziwej.
UsuńW czasie naszej ostatniej rozmowy telefonicznej, ja leżałam, a Ty w kuchni waliłaś garnkami. Rozumiem,że podłoga była za twarda, by się położyć.:)))). Pewnie też mam swoje dziwactwa, ale się nad nie nie zastanawiam, więc nie umiem ich wymienić. Uściski.
OdpowiedzUsuńWaliłam garnkami, bo musiałam walić 😀 Gdyby nie to, leżałabym jak złoto 😉
UsuńO ludziach biednych mówi się że są pierdyknięci, bogaci są po prostu ekscentrykami. Film Dzień Świra zmotywował mnie do pracy nad sobą. Nieustającej pracy nad sobą
OdpowiedzUsuńZnaczy, jestem pierdyknięta. Może to być prawda 😅
UsuńJa też gadam do zwierzą. Nawet do kur z rana zdarza mi się mówić 😅 I pogłaskać o ile się dadzą 🙄 Za to skarpet nienawidzę i nawet w zimie ich nie zakładam... Moje stopy lubią oddychać...pełną piersią 😂
OdpowiedzUsuńWooow! Masz tak samo jak ja!!! Nienawidzę skarpetek i w ogóle ich nie noszę!
UsuńJa nawet w największe mrozy pcham gołą stopę do buta 😅
UsuńNie mam ani jednej pary skarpet. W zimie wkładam takie pończochowe stopki.
UsuńCzapek też nie noszę, ale troszkę z innych względów. Wydłużają optycznie mój i tak już długi nos 😅
UsuńO matko kochana! Wolisz zamarznąć niż zaimponować komuś nosem?! 🙃
UsuńNie, preferuję bluzy z kapturem 😉
UsuńA, to już nie tak źle.
UsuńFajne te dziwactwa, o ile można je tak nazwać. Rant z pizzy jem na końcu, bo najsmaczniejszy. mam nawyk czytania wszystkiego co stoi przy drodze, banery, napisy itp. Wszystko jem w kawałkach, bułkę, wafelek, ciasteczko, cukierka, nigdy w dużych porcjach i na raz. Nie dokręcam tubek, nie zamykam drzwi do ubikacji po wyjściu, za co ściga mnie mąż.
OdpowiedzUsuńMuszę być szczelnie okryta, nawet w upały...
Nie wejdę do lokalu, gdzie śmierdzi starą skierką, nie cierpię kawy w kubkach ani kremu w ciastach!
Oj, długo by wymieniać!
No popatrz, mamy wspólne odwrotności 😅 Rant z pizzy jest najgorszy, więc pozbywam się go na początku, a z ciastek lubię wyłącznie krem 😘
UsuńKurde blaszka, znalazłam tylko dwa dziwactwa - namiętnie gadam do moich zwierząt i całuję je w czółko oraz gdy zasypiam muszę mieć przykryty odwłok.
OdpowiedzUsuńZa to Mój Ci On to cała kopalnia różnych nawyków, celebracji etc, ale on to on i nie będę tych tajemnic wyjawiać:)
Słusznie, cudze to cudze.
UsuńJa moje zwierzęta też obcałowuję, również po łapkach i brzuszkach. No, oprócz rybek, bo jak miałabym to zrobić?
Zanurzyć głowę w akwarium.
UsuńO! Że też na to nie wpadłam. Od razu mycie głowy załatwione za jednym zamachem...
UsuńBo wyjątki potwierdzają regułę 🤪
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaką 🤣
UsuńJa wlasnie jem obiad i czytam Twoj post, bo samo jedzenie bez czynnosci towarzyszacych uwazam za strate czasu. Slucham ksiazek przez sluchawke (jedna), bo drugie ucho mam nastawione na odglosy z zewnatrz. Ogladajac telewizje, scrolluje lapka. Korzystam z lazienki za zamknietymi na klucz drzwiami, ale zawsze zaslaniam dziurke od kluczy. Siadam tylko na moim domowym kibelku, wszedzie indziej sikam w przykucu na stojaco. Kawe pije tylko z ekspresu i tylko w kubku, do herbaty mam drugi kubek. Czesto spiewam, kiedy jestem sama, rowniez deklamuje sobie wiersze, ktore pamietam z dziecinstwa i ze szkoly.
OdpowiedzUsuńWiecej dziwactw nie pamietam, ale pewnie jeszcze by sie cos znalazlo.
Bardzo mi się podoba, że deklamujesz sobie wiersze. Mnie się ostatnio przypominają piosenki i wierszyki rosyjskie, z przyjemnością je odtwarzam.
Usuńa co ważniejsze, okazuje się że mnóstwo ludzi ma podobne! i okazuje się, że nie jesteśmy sami z temi "dziwactwami" :D
OdpowiedzUsuńW zacnej kompanii zawsze raźniej, jak mawiał Jan Onufry Zagłoba 😀
UsuńCzytając książkę zaglądam na koniec. Dlaczego? Bo lubię wiedzieć przed co się wydarzy. A potem czytam z zainteresiwaniem jak do tego zakończenia dojdzie.
OdpowiedzUsuńSama ze sobą też gawędzę.
Trzeba w końcu porozmawiać z kimś na swoim poziomie! 😁
Usuń"Do jedzenia ZAWSZE muszę mieć książkę, bez czytania nie zjem." Ja tak mam i Młodszy i Wnuczka...Jak fajnie, że to nie ekscentryzm uwarunkowany genetycznie :)
OdpowiedzUsuńPoza tym przechowuję, diabli wiedzą po co? pamiątki po przodkach. I nie są to bibeloty. Nie pozwoliłam wyrzucić starej maszyny do szycia, z legendą, mojej babci - daje mi wiele dobrych emocji, gdy choć raz dziennie pogłaszczę ją. To już chyba szczyt sentymentalizmu.
Mam wiele pamiątek po rodzinie, ale takich małych (zdjęcia, albumy, notesy, zeszyty, legitymacje itp.), bo np. maszyna (babcia miała piękną Singerówkę) by mi się w mieszkaniu nie zmieściła.
Usuńi ja przechowuję serwis do kawy, starą szafę, stół okrągły i krzesła i torebkę, jedną bluzkę(pozostałe sukienki przepadły w teatralnej garderobie) i zdjęcia po babce Antoninie i żałuje, że nie wzięłam reszty mebli, foteli, kredensu. to są pamiątki ale i skarby dizajnu. nie wyobrażam sobie inaczej. Po babce Zofii mam stary kołowrotek. i jedno zdjęcie.
UsuńKołowrotek! Ojacie! Taż to prawdziwy skansen!
Usuń1.Wszystkie drzwi do różnych pomieszczeń w moim domu, kiedy tylko są otwarte, muszą znajdować się pod kątem prostym do futryny. Jak ktoś przechodzi i nawet niechcący je popchnie czy przesunie, poprawiam :) Wariactwo :)
OdpowiedzUsuń2.Zasypiam zawsze na boku i cała muszę być przykryta, nawet jak są upały. Zakrywam się cała łącznie z uchem, które jest "na górze" :) Mam jakiś dziwny strach przed czymś, co do tego ucha mogłoby mi w czasie snu wejść :)
Z pewnością jest tego więcej, ale nie pamiętam...
I nie dziwią mnie różne takie "dziwactwa". Zgadzam się z Tobą, że to jest fajne, bo nas od siebie odróżnia :)
O matko, takie szczelne przykrycie by mnie spopieliło na amen! Już teraz śpię bez kołdry, która leży obok. Nie wyobrażam sobie spania pod całkowitym przykryciem, to jest piekło 🥴 🤪
Usuńnie no musiałam na dwie raty rozbić czytanie Twoich dziwactw :-DDD
OdpowiedzUsuńa juz myślałam, że to ja jestem wariatka. 😂😂
Ha! Widzisz! Byle dziwactwem mi nie zaimponujesz 🤣 🤣 🤣
UsuńA to rozmowa ze zwierzętami jest dziwactwem? :D Ja tam bym mogła gadać tylko z nimi :)
OdpowiedzUsuńSama do siebie też czasami mówię, ale to tak mimowolnie i nie tyle do siebie co w przestrzeń mówię to co myślę akurat :P I na pytanie "czemu mówisz sama do siebie" też odpowiadam: "bo chciałam pogadać z kimś inteligentnym" :D
Mam taką samą odzywkę 😁
UsuńA z drzewami i z kwiatami rozmawiasz? Ja jeszcze piękne drzewa obejmuję. A na swojej działce to mam swoje ukochanego wielkiego iglaka od którego oderwać się czasami nie mogę...
OdpowiedzUsuńZ drzewami też rozmawiam i lubię się do nich przytulać, ale z kwiatami nie gadam.
Usuńno i teraz może części wspólne, rozmawiam sama ze sobą, namiętnie, licze ale nie obsesyjnie, gdy jadłam ptasie mleczko często obieralam z czekolady i namiętnie śpiewam w aucie, no chyba, że słucham powieści. rozmawiam z urządzeniami najczęściej z komputerem i telefonem :-))) obgryzam pizze. gubię auto. czasami. na parkingach publicznych.
OdpowiedzUsuńReszta sie nie zgadza. na przykład Śpię przykryta po uszy, i nic mi nie wystaje. Niestety przy zamkniętym oknie. bo jeszcze cos wlezie...;-)Uwielbiam jeść w knajpach, restauracjach etcetera...
Moje wariactwa opisywałam już u siebie wielokrotnie więc tylko dodam, że wszystko pod kątem prostym, bo skosy mi żyć nie dają. ale mam tendencje do skrzywień :-DDD zawsze ale to zawsze jeśli nanoszę jakieś napisy lub jakieś ozdobniki, to wychodzi mi krzywo, choćbym nie wiem jak sie starała. ale to chyba nie dziwactwo ??
No i robię nagminne tak, że po każdym obejrzanym horrorze, podczas którego się boję i odwracam wzrok, przesuwam film, a zawsze oglądam w nocy i sama !! BOJĘ sie iść do łazienki i wyjść na taras😮ja nie wiem czemu to sobie robię??
Nie wyobrażam sobie spania w pełnym przykryciu, chyba spłonęłabym na popiół. Już teraz śpię bez kołdry i tylko od czasu do czasu znajduję jakiegoś śpiącego na mnie kota 🤣
UsuńMnie też wychodzi krzywo, zwłaszcza podczas pisania na tablicy. Wszystkie linijki idą mi do góry, a pokrzywione i pofalowane tabelki wyglądają jak narąbane.
a i rozmawiam oczywiście ze zwierzętami. ale to jest żadne dziwactwo, wszak to członkowie rodziny.
UsuńTeż prawda!
UsuńTeż gadam sama do siebie. Czasem w obcych językach. Córka tego nie znosi 😂
OdpowiedzUsuńJeśli wracam do domu i nie muszę już nigdzie wychodzić, natychmiast wkładam piżamę.
Jeśli są w domu jakieś przekąski schowane, wstanę w nocy i je zeżrę.
Liczę - na głos - nawet plasterki krojonej marchwi, a co dopiero wrzucane do wrzątku kopytka.
Siostro w kopytkach! Jakże Cię rozumiem!
UsuńA w jakim języku mówisz do siebie? Po czesku?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUuu... Aaa...! Jesteśmy strrrasznymi wilkami i zaraz Cię pożremy, tylko gdzie masz Jasia, Małgosiu? A, to nie ta bajka. Sorry Winnetou. 😅
UsuńWitaj już kwietniowo
OdpowiedzUsuńCudna wyliczanka. Prawie moja. Prawie, bo nie mam samochodu, zmywarki, ekspresu, zwierząt... A stopy muszę mieć przykryte. Może jeszcze jedna różnica by się znalazła...
Życzę Ci uśmiechu rozkwitającej wiosny
Czyli jednak nie jesteśmy bliźniaczkami jednojajowymi 🤣
Usuńno cóż dzień urodzin ten sam, ale inny rok....
UsuńJesteś tego pewna?
UsuńOd czego zacząć, bo trochę tego jest:)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim, wszystko ma swoje miejsce i tam ma być żeby nie wiem co.
Pamiętam bez zapisywania daty urodzin i imienin. Kiedyś jeszcze pamiętałam numery telefonów:)
Nie wiem skąd ale znam odmiany jabłek i wkurza mnie, kiedy ktoś nazywa je nie tak jak trzeba.
Nie zasnę przy tykającym zegarze.
Nie lubię tłustych potraw, z zupy zbiorę wszystkie oczka:) Nie lubię ciast tortowych. Nie lubię jeść poza domem.
Nie wykąpię się w jeziorze. Mam obsesję na punkcie paznokci( nie tylko swoich) i widzę je nawet jak na nie nie patrzę :) muszą być czyste!
Kurcze, jestem dziwadłem:)
Co się martwisz, ja też jestem. Co dwa dziwadła to nie jedno! 😅
UsuńZawsze raźniej w dobrym towarzystwie😅
UsuńNajważniejsze, że umiemy dogadać się same ze sobą😉
To jest zawsze w cenie! 😀
UsuńU mnie najwiecej dziwactw to chyba w sypialni mozna zauwazyc, jakkolwiek to brzmi 🤪 Nie posiadam pizamy ani koszuli nocnej od czasow kiedy zaczelam byc nastolatka. Jedyne odzienie nocne to podkoszulek - latem z krotkim, zima z dlugim rekawem. Jesli musze dzielic z jakichs powodow sypialnie z innymi ludzmi, to dochodza jeszcze kolarki.
OdpowiedzUsuńW lozku nie ma prawa byc nic, totalnie nic, poza poduszka, jaskiem i koldra. No i przescieradlem 😉 Jedyne odstepstwo to koc na koldrze, ale to przy mrozach trzaskajacych.
Nie daj Boze jakies jedzenie czy picie w lozku! Kiedy widze tace z zarciem w lozku, dostaje szczekoscisku. U mnie ta taca lecialaby lotem koszaco-pikujacym zaraz za potencjalnym dostarczycielem tejze. Jedyny gadzet jaki ma prawo bytu w moim lozku to termofor ☺️ Gdy nie mam koca, rzecz jasna.
Ktos tu wspominal o paznokciach, ze je zauwaza. Ja tak mam z zebami. Nie zapamietam koloru wlosow, odstajacych uszu czy garbatego nosa, ale zeby - zawsze 😁
O, ja pierdziu! Żebyś Ty widziała, co ja mam w łóżku... Nawet wałek do ciasta i kocie żarcie znajdziesz!
UsuńJadąc do dużych centrum handlowych, robię zdjęcie auta, konkretnie filarów i kolorów Żeby go potem znaleźć.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy u nas w centrach handlowych są kolorowe filary, nie zwróciłam uwagi. Ale to chytry sposób!
UsuńBoję się napisać o moich dziwactwach, ale w sumie jak zobaczyłam filmiki do niektórych to mi ulżyło, że jednak nie jestem w nich sama.
OdpowiedzUsuń- nie wezmę produktu z półki, który stoi jako pierwszy, zawsze ten z samego końca
- gadam w głowie sama ze sobą, ale czasem jest to tak intensywne, że potrafię odpowiedzieć na głos ;DDDDD
- również nie zamykam drzwi do łazienki kiedy korzystam, ba pójdę o krok dalej, nie zamknę kabiny od prysznica, nie i koniec!
- jeśli muszę wrócić po coś do domu, zawsze siadam, tak mam i już - chyba jakiś zabobon ale lubię go, bo mogę chwilę posiedzieć i udawać, że jeszcze nie muszę iść ;)
- ubieram się w zależności od nastroju, jeśli coś sobie przygotuje do ubrania dzień wcześniej, a po wstaniu się okaże, że nie rezonuje z aktualnym humorem, nie ma opcji bym w tym wyszła.
Mam tego więcej, ale no jakby nie będę zdradzać wszystkiego publicznie ;)
Lubię te dziwactwa, ogólnie lubię być dziwna ;)
Prawda? Bycie dziwnym jest fajowskie!
UsuńPonieważ mam skrzywienie psychologicznie, muszę nadmienić, że o ekscentryzmach możemy mówić tylko wtedy, gdy mamy nietypowe przyzwyczajenia, czyli coś, co możemy zmienić, jak tylko przyjdzie nam do głowy, żeby to zmienić (zmiana nawyku trwa kilka dni do kilku tygodni). Jeśli ktoś nie może wypić herbaty w ogóle bez odjaniepawlenia "dokładnie trzy razy w lewo i dwa w prawo", albo zawsze wszystko musi liczyć, to nie jest ekscentryzm, tylko objaw zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Podobnie, bardzo uporczywe zwyczaje kulinarne mogą być objawem spektrum autyzmu. To jest o tyle ważne, że np. autyzm może być bazą dla wielu innych problemów, np. depresji i oczywiście takie natręctwa bardzo mieszają w rodzinie, dzieci takich rodziców mogą się nabawić różnych nieprzyjemności z tego tytułu.
OdpowiedzUsuńU mnie różne ekscentryzmy w sensie przyzwyczajeń zmieniają się w czasie, np. gdy byłam dzieckiem, lubiłam objadać skórki chleba przed zjedzeniem całej kanapki (lubiłam się wgryzać), nie wiem, kiedy zniknęło. Nie wiem czy ekscentryzmem jest pójście na kawę do kawiarni przed pracą i czytanie tam książki, ale mam taką możliwość, nauczyłam się i teraz odczuwam brak, gdy tego nie zrobię.
Zawsze można mieć coś ze spektrum autyzmu albo zwykłego pierdolca 😅
UsuńGadam sama ze sobą, o kotach nie wspomnę, gadam z samochodem, ZAWSZE wstaję prawą nogą bez względu na ustawienie łóżka i mnie względem niego, też czytam (albo słucham) kiedy jem, często bazgrzę przy rozmowach telefonicznych. Pewnie jeszcze coś by się znalazło :)
OdpowiedzUsuńO, zapomniałam - z samochodem też rozmawiam!
UsuńO jednym mogę napisać. Zawsze po weselu lub innej imprezie żałuję, że nie spróbowałem słodyczy.
OdpowiedzUsuńDlaczego tego nie robisz?!
UsuńZ samochodem gadałam zawsze, miał już swoje lata i jak podchodziłam do niego, mówiłam, bądź kumpel, mam tyle spraw do załatwienia. Kiedy nie chciał odpalić, proszę cię, bardzo cię proszę, wiesz jak cię lubię..i odpalał .Z rowerem natomiast nie zdarza mi się gadać nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńMój eks powątpiewał w moje zdrowie psychiczne toteż z obawy że a nuż miał rację staram się bardzo być normalna cokolwiek to oznacza.
Ja też gadam do samochodu. Trzeba, choćby z szacunku dla 20-letniego staruszka.
UsuńNigdy nie czytam przy jedzeniu, nie ma takiej opcji.
OdpowiedzUsuńTaż to niemożliwe!
UsuńDużo rzeczy lubię, np. piętki z chleba, więc muszą być moje, a biały ser, jajka i rybki muszą być zawsze, nie może ich zabraknąć, podobnie jak ziemniaków na obiad. Cóż, dziwactwo, ale jakie dobre.
UsuńZasyłam serdeczności
Kompletnie nieszkodliwe 😊
UsuńFrau, przeczytaj ten cholerny wiersz u trolla bo Cię zasypie po uszy tymi wpisami. To chyba nie są dziwactwa, po porostu wykonujemy to, co uważamy, że nam służy. Rozmowa z psem czy sobą, to rozmowa w doskonałym towarzystwie i nic w tym dziwnego, ze wolimy dobre towarzystwo od złego:):):):) Liczę też, ale to akurat jest natręctwo i natręctwem jest również wbita i śniona melodia w koło macieju ta sama- uczepi się taka cholera i po głowie dudni nawet we śnie. Czekoladę obgryzam z galaretki też:):):).
OdpowiedzUsuńNie wyjdę w niewyprasowanym ciuchu i nieumalowana z nieumytą głową, czytam wszędzie- kibelek, przy stole, w poczekalni itp.
A dziwactwem jest głaskanie auteczka i dziękowanie mu za bezpieczna jazdę:):):) Lubię swoje auto:):) Nawet bardzo:):):)
Z galaretki też obgryzam czekoladę i rozmawiam z samochodem. Na imię ma Osiołek.
UsuńŻadnego "wiersza" czytać nie będę, skoro troll produkuje na cudzych blogach same ścieki, to i u niego z pewnością jest pełno łajna.
To była lekka sugestia do usunięcia zwyrodnialca, bo jego "wiersze" to szambo i tyle. Moje nie ma imienia, mówię na niego auteczko:):):)
UsuńKit mu w uszy (nie auteczku, tylko gównojadowi). Nie czytam jego wypocin, bo szkoda mojego czasu.
UsuńTeż gadam do zwierząt. Pracując w zoologicznym, nawet mi się to pogłębiło.
OdpowiedzUsuńJa muszę chodzić gdy rozmawiam przez telefon. Inaczej też potrafię, ale najlepiej mi się rozmawia, chodząc. Jak w mieszkaniu to w kółko po pokoju.
Też mówię do siebie.
I też śpiewam w samochodzie.
Ja mam inną zadumę, jak wychodzę z klatki schodowej: gdzież bym mogła pójść, gdybym akurat nie szła do pracy...
Jak mieszkałam sama, nigdy nie zamykałam drzwi od łazienki. To jeden z aspektów wolności.
Też zaczynam jeść od tego, co mi nie smakuje.
Nie lubię ptasiego mleczka. Jakbym dostała, zjadłabym czekoladę, wnętrze mogę oddać.
Aniu, to jest dobry deal do zrobienia! Dawaj mi to ptasie mleczko, a Ty zjadaj czekoladę, bo mam odwrotnie niż Ty 😀
UsuńMoja mama też lata po domu jak wściekła, gdy rozmawia przez telefon. Normalnie ją nosi i to samo.
Będę wysyłać mleczko w paczkach. 😎
UsuńSuper!
UsuńGadam do zwierzaków, czasem klnę pod nosem, śniadanie/kolację jem na desce bambusowej - gdy są to kanapki, soki- tylko ze szklanki, z kubka- jogurty i maslanki naturalne.
OdpowiedzUsuńMuszę mieć zawsze1chleb w zamrażalniku , chleb tostowy,ser żółty, cebulę i puszkę sałatki pikantnej , musztardę. Bez nich jestem chora ,,z urojenia,, hi,hi...że będę głodna i wtedy chodzę jak lew po klatce...
Ojoj! Czy to aby nie uzależnienie?
UsuńNie jest tak źle...
UsuńA już myślałam, że skończysz na odwyku... od sałatki pikantnej 🤣
UsuńWiększość też mam, plus kilka innych, ale wyrzucanie tortu to nie dziwactwo, to bluźnierstwo, śmierć i pożoga.
OdpowiedzUsuńAle ja nie wyrzucam tortu, tylko ciasto!
UsuńWyrzucanie tortu to nie dziwactwo, to bluźnierstwo, śmierć i pożga.
OdpowiedzUsuńAmen? Czy jak?
UsuńJezusie to nie zatwierdzaj wszystkiego, myślałam że nie publikuje bo nie mam internetu :D
OdpowiedzUsuńNie mów do mnie "Jezusie"!
UsuńTeż gadam do kotów, ściskam je całuję w czółko. Do przedmiotów gadam, ale najczęściej do tych ,stojących na mojej drodze i to się nie nadaje do cytowania.
UsuńHerbata tylko w kubku z cienkiej porcelany. W największe upały muszę być czymś przykryta po same uszy. Nawet gdyby się już łóżko paliło, po wstaniu musi być poprawiona kołdra. Źle się czuję, jak już muszę do bluzki czy sukienki założyć czarną bieliznę. Nie znoszę czarnej bielizny!
Wzięło się stąd, że w czasach mojej młodości mama mówiła, że czarną bieliznę noszą brudasy, którym się prać nie chce.
O, dobre! Nieźle to mama wymyśliła 😀
Usuń