22 stycznia 2024

94. Więzienie


Więzienie

 

źle mi tu

zaglądam często

przez kraty ogrodzenia

na zewnątrz

patrzę na tych

którzy stąd wyszli

mają już spokój

zazdroszczę im

 

źle mi tu

torturują nas

brakiem pracy

bólem zębów

śmiercią bliskich

pieniędzmi kończącymi się za wcześnie

rakiem zjadającym po kawałku

innymi ludźmi

zgubioną książką z biblioteki

utratą przyjaciół

którzy nigdy nimi nie byli

lękiem przed operacją

komornikiem

i pijanym mężem

 

zbliżam twarz do krat

spoglądam długo

oni

którzy się stąd wydostali

odbyli już karę

niektórym udało się uciec

 

nie wyjdę stąd

za dobre sprawowanie

nie obejmie mnie amnestia

nikt mnie nie uratuje

skazana na dożywocie

tkwię za kratami

życia



214 komentarzy:

  1. Ja jestem skazana na dozywocie, bez mozliwosci zwolnienia warunkowego. Wolalabym chyba kare smierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tylko taki wyrok jest nam pisany.

      Usuń
  2. Zdjęcie super, bardzo Cię lubię w tych a la dredach. A wiersz pamiętam i jest super.
    I to nie Jurek pisze komentarz, tylko Twoja koleżanka JoAnka z jego laptopa, bo za grzyba nie mogę się u siebie zalogować, nawet anonimowo, na Twoim blogu. Serdeczności z Gdyni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, JurkoAnko :-)))

      Usuń
    2. No i jestem. Przeżyłam dziś trudny powrót do rzeczywistości. Najchętniej spałabym do południa, a tu budzik o 5:30 brzęczy jak nawiedzony. Dobrych ferii, Sis. :)

      Usuń
    3. Diękuję :-) Oby Twoje naładowane akumulatr wystarczyły na długo!
      Ściskam!

      Usuń
  3. Wszyscy podobno idziemy/suniemy/płyniemy/przemieszczamy się w inny sposób w jedną stronę. Aby na końcu zobaczyć światełko. Pytanie tylko jakiego ono będzie koloru.

    Uoooo. Ale masz klawe oczy i fryzurę. :) (od jakiegoś czasu podoba mi się to dość staromodne słowo).

    Co do Lao Che to kiedyś słuchałem sporo ich kawałków. Ich wokalista o ksywce Spięty pisze dobre, wielowarstwowe teksty. Skojarzenie z tytułem w poprzedniej notce miałem od początku ale zapomniałem napisać od razu. :D

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam, kiedy Bóg mówi "Ale, na Boga, nie spałem całą noc" :-)))) I jeszcze "ptysiu miętowy" do Noego. W ogóle wszystko w tej piosence jest boskie :-)

      Usuń
    2. Fakt, fragmenty zacne. :) Jeszcze dodałbym piosenkę o tramwaju co urywa głowę, nawiązanie wiadome. Ciekawa jest też piosenka solowa wokalisty pt. ,,Okudżaba".

      Ogólnie mam jakoś tak, że mam fazy na jakiegoś wykonawcę. Kiedyś zakręciło mnie na Pablopavo, nawet widziałem go na żywo, duże wrażenie robił z zespołem. Fazę miałem na Strachy Na Lachy/Pidżamę Porno kiedyś. A największa i nie przemijająca faza moja to Kult/Kazik Na Żywo/Kazik/Kazik i Kwartet Proforma itp. itd.
      :)

      Kiedyś też miałem zakręcenie na punkcie piosenek grupy Armia. Muszę powiedzieć, że chyba jeszcze nie dorosłem do przekazu tego typu. Chociaż muzycznie połączenie waltorni Banana (z Kultu co ciekawe) i reszty raczej gitarowej robi wrażenie.

      Usuń
    3. Strachy Na Lachy też dobre :-) Ale ja jestem ze starszego pokolenia, to np. pozostaję nieustająco wierna Michaelowi Jacksonowi czy Kombi (teraz już Kombii.)

      Usuń
    4. Pfff... Brzmisz w tym momencie jakbyś miała ze sto lat. ;) Też słucham różnych rzeczy z ostatnich 50 lat co najmniej, bez wskazania na daną dekadę. Teraz podoba mi się radio Złote Przeboje, dają w miarę dobry przekrój muzyczny, nie ma wiele reklam, trochę gadania też jest. I na razie to mi wystarcza. :)

      Z tymi zespołami to czasem trudno się połapać. Jedna literka mniej czy więcej i lipa. W ostrzejszym graniu masa jest przykładów na rozłamy z zachowaniem nawet takiej samej nazwy. Chociażby taki dość kontrowersyjny (dla niektórych) zespół Batushka, który po rozłamie ma dwie takie same nazwy. I jak słuchać tej ,,właściwej" dla kogoś wersji? Albo zespół KAT, który po rozłamie był albo zapisywany jako KAT&Roman Kostrzewski (zawsze byłem za nimi) albo KAT. Zupełnie inne zespoły się zrobiły z tego co czytałem po tym wszystkim. Może dla niektórych to ciekawsze jest, więcej muzyki. Sam nie wiem.

      Usuń
    5. Na mnie to raczej nie ma wpływu, bo jak już kiedyś pisałam, piosenki podobają mi się albo nie i z rzadka interesuje mnie wykonawca. Tyle, że nie jestem ostatnim ciemniakiem, tylko takim przedostatnim :-)

      Usuń
    6. No fakt. Można powiedzieć, że trochę inaczej szukamy i słuchamy muzyki. Nie mniej raczej nie należysz do bandy ciemniaków, bo znasz Lao Che, Strachy Na Lachy i pewnie parę innych zespołów, które też mi się podobają i je cenię. :)

      Usuń
    7. A i tak teraz często wracam do Shakina Stevensa i Modern Talking :-)))

      Usuń
    8. Modern Talking zdecydowanie na tak. :)

      Usuń
    9. A może Formacja Niezywych Schabuf i "Kibel"? :-)

      Usuń
    10. W sumie to nie wiem. Ostatnio posłuchałem kawałka ,,Czarne Słońce Narodu" grupy Big Cyc. Piosenka czasem może być bez sensu, zwłaszcza w przypadku takich zespołów.

      Bardzo podoba mi się piosenka Elektrycznych Gitar pt. ,,Przewróciło się". Jakby o mnie. :)

      Usuń
    11. I o mnie :-) Elektryczne Gitary w ogóle są ekstra.

      Usuń
    12. :)

      Niczego sobie są. Takie teksty groteskowo-absurdalne w dużej części.

      Usuń
    13. I dlatego je lubię :-)
      Np. "Rapapara" Łydki Grubasa :-)

      Usuń
    14. Dobre są też kawałki Nocnego Kochanka o wampirze wege czy o koniu na białym rycerzu. :D

      Usuń
    15. Nie wierzę, że to napisałeś! Właśnie miałam zamiar wkleić Ci link do Konia na Białym Rycerzu! :-))))

      Usuń
    16. ^_^ Podoba mi się Nocny Kochanek jako suma elementów. Do tego zbliżają się nieco do Iron Maiden, od których wszystko związane z rockiem/metalem zaczęło się u mnie. Ciekawe jest to jak czasem myśli ludzkie chodzą tymi samymi ścieżkami.

      Z piosenek głupich/absurdalnych/bez sensu można dodać zespół Kabanos i solowe działania ich lidera Zenka Kupatasy (żeby nie mylić z innym Zenkiem). Oczywiście o ile lubisz pewną dozę wulgaryzmów w tekstach.

      Usuń
    17. Lubię - nie lubię, w każdym razie w niektórych piosenkach mi nie przeszkadzają.

      Usuń
    18. W sumie to racja. Zależy od ogólnego wydźwięku, stylu muzycznego itd.

      Usuń
    19. I aktualnego nastroju odbiorcy :-)

      Usuń
    20. No fakt. Wiele elementów się na to składa zapewne.

      Usuń
    21. Jeszcze stopień nadęcia słuchacza - kij w dupie albo jego brak :-)

      Usuń
    22. :0 (dziób akceptacji czy jakiś taki podobny mi się zrobił). Zwłaszcza do takich kawałków groteskowych czy absurdalnych.

      Usuń
    23. Groteska i absurd to moja specjalność :-)) Bardzo doceniam ludzi, którzy potrafią coś takiego wymyślić.

      Usuń
    24. Też to lubię. Aczkolwiek nie zawsze udaje mi się wymyślić coś w tym nurcie. :) Chociaż staram się.

      Usuń
    25. Na to trzeba mieć pomysł i trochę właściwej żyłki.

      Usuń
    26. Moja żyłka się wyczerpała już. :D

      Usuń
    27. A ja chyba w ogóle jej nie miałam.

      Usuń
    28. Nie mam jak ocenić. Wprawdzie widziałem, że przewijają się Twoje komentarze na znanych mi blogach, jednak wcześniej nie zaglądałem. Może gdzieś w głębi siebie masz jedna chociażby żyłeczkę czy nawet żylulunię :D (co za słowo) tego typu.

      Muszę powiedzieć, że kiedyś nie kumałem za bardzo Latającego Cyrku Monthy Pythona. A z wiekiem coraz bardziej doceniam scenę chociażby z ,,Żywotu Brajana", gdzie trzech (chyba) budrysów wisi na krzyżach i śpiewa piosenkę o szukaniu i patrzeniu na jasną stronę życia. Podobno w czasie premiery tego filmu Szwedzi i Norwegowie (nie pamiętam dokładnie) mieli pewnego rodzaju ,,wojenkę" o niego. W jednym z państw właściwie nie pokazywano go w kinach, jakby w ramach swoistego zakazu moralnego czy coś. W drugim kraju reklamowano go w taki sposób, że w tym drugim państwie nie zobaczysz tego dzieła, co wpłynęło na wzrost zainteresowania. :D

      Usuń
    29. Mnie Monthy Python w ogóle nie rusza.

      Usuń
    30. No OK. Mnie ruszają ich pojedyncze rzeczy tak jak ta co wyżej napisałem.

      Usuń
    31. Z tzw, angielskiego humoru toleruję (i uwielbiam) "Allo, allo!".

      Usuń
    32. No tu się zgodzę. Chociaż i tak zawsze w tłumaczeniu gubią się pewne ,,smaczki". Nie mniej pewne rzeczy zostały oddane w sposób niezły np. sposób mówienia policjanta pod przykrywką (moje ulubione to chyba tryp w trymnie czy jakoś podobnie).

      Usuń
    33. "Trymna? Będziemy grzybać trypy?" :-)

      Usuń
    34. :D Niczego sobie. I Rene wyjaśniający co i rusz żonie w dość głupkowaty sposób dlaczego po raz kolejny obłapia kelnerki. I to słynne: ,,Ty głupia kobieto" (czy jakoś tam, dawno nie oglądałem).

      Usuń
    35. Ja się posługuję często powiedzeniem Michelle "Słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać!"
      Cudowne jest "Helgo, teraz możesz mnie pocałować!" Herr Flicka .

      Usuń
    36. No i kocham na zabój porucznika Grubera z jego małym czołgiem :D

      Usuń
    37. :D Coś mi się zaczyna układać jeśli o fabułę chodzi. Nie mniej obejrzałem tylko dwa czy trzy sezony. Potem jakoś mi minął szał na ten serial.

      Usuń
    38. A ja go obracałam w kółko kilka razy.
      Kiedyś, dawno, dawno temu, w kółko oglądałam "Krzyżaków" :-)

      Usuń
    39. Nieźle. Mnie chyba najbardziej podobają się rzeczy w stylu ,,Wojny domowej", ,,Daleko od szosy", ,,Alternatywy 4" i tego typu seriale czy filmy.

      Usuń
    40. "Alternatywy 4" i "Zmiennicy" to mój numer jeden na świecie :-) Powstały później niż "Krzyżacy" :-) "Wojna domowa" jest cudna, podobnie "Podróż za jeden uśmiech", "Wakacje z duchami", "Podróż za jeden uśmiech", "Stawiam na Tolka Banana". Stare, poczciwe seriale dla dzieci i młodzieży.

      Usuń
    41. Jeszcze wszystkich nie widziałem z tych co wymieniasz. Nie mniej jeszcze mam czas na nadrabianie. :)

      Usuń
    42. Myslę, że masz go całkiem dużo :-)
      Mam jeszcze znany wszystkim, obracany pierdyliard razy serial "Czterej pancerni i pies", a ponad wszystko cenię rosyjską produkcję "Mistrz i Małgorzata".

      Usuń
    43. No w sumie czasu mam. Tylko nie zawsze można łatwo znaleźć taki serial czy film do nadrabiania.

      Ja bym dodał pierwszą, czarno-białą wersję ,,Szatana z siódmej klasy". Widziałem już całość z dziesięc razy i się nie nudzi. :)

      Usuń
    44. Tak! Popieram. Bo to zawsze jest ciekawe. I ten system pytania... :-)))

      Usuń
    45. Dla mnie dobre też jest jak główny bohater dochodzi do tego, gdzie Francuz schował swój tobołek. I te scenki w bibliotece, skąd spotkany wcześniej chłopak od pół-kolonii miał przynieść dzieło Dantego. :)

      Usuń
    46. Czasem się dziwię ile różnych takich rzeczy mieści mi się w głowie. Pamiętam różne scenki z ,,Misia", ,,Seksmisji" i masy podobnych filmów czy seriali. Czasem nawet mówię, że mam łeb jak sklep wielki i pojemny. :D

      Usuń
    47. No bo to tak jest z filmami. Obrazy, dialogi, gagi pchają się do pamięci.

      Usuń
    48. W sumie jeśli są dobre, to dlaczego nie. Pytanie tylko czy wystarczy miejsca na ważniejsze treści. :)

      Usuń
    49. Jeżeli chodzi o mnie, to filtruję. Spokojnie mieści się to, co powinno, a resztę odcedzam :-)

      Usuń
    50. :D To ja muszę dołożyć sobie kości pamięci, porównując do komputera mą dynię.

      Usuń
    51. Na pewno ją gdzieś masz, pogrzeb najpierw w głowie i jej poszukaj :-))

      Usuń
    52. Czasem zapominam jakichś faktów. Może da się usunąć jakoś niepotrzebne już dane. Hmmm...

      Usuń
    53. No co Ty? Przecież wszyscy zapominają różne rzeczy. To normalne.

      Usuń
    54. Ale czasem te fakty są mi w jakieś chwili potrzebne. Widocznie moja pamięć operacyjna się starzeje powoli.

      Usuń
    55. Wszystko się starzeje, taki los i nie ma co się przejmować.

      Usuń
    56. No w sumie. Kiedyś nie wyobrażałem sobie, że można mieć 30 lat. A dziś myślę tak samo jak można mieć np. 60-70. Widocznie taka perspektywa odległa w czasie tak działa na człowieka dziwacznie.

      Usuń
    57. Pamiętam lata, w których myślałam, że osiemnastka jest jeszcze w tak dalekiej przyszłości, że aż wydawała się totalnie abstrakcyjna i nieosiagalna.

      Usuń
    58. Ja w pewnym momencie podstawówki to uważałem gimnazjalistów (gimnazjum było w tym samym budynku co moja podstawówka) za niemal dorosłych. A ludzie po 20-tce byli dla mnie starzy. A potem wszystko się przesuwało, do momentu jak wyżej opisałem.

      Usuń
    59. Gdy chodziłam do liceum, myślałam, że moja polonistka jest potwornie stara i prawie stoi nad grobem. Tymczasem okazało się, że miała wtedy 10 lat mniej niż ja teraz :-)))))

      Usuń
    60. A ja się za starą nie uważam :-)

      Usuń
    61. Właśnie tak to jest, wszystko zależy od naszej sytuacji, to wpływa na ogląd całości.

      W sumie też się nie uważam za starego. :D 32 lata, to jeszcze wiek niczego sobie. Zresztą w dzisiejszym świecie wiek aktywności największej dla ludzi przesuwa się i przesuwa.

      Usuń
    62. ...i przesuwa, i przesuwa, i przesuwa...
      Wysłałam Ci zaproszenie na Facebooku :-)

      Usuń
    63. :) Dzięki. Zaraz zobaczę i odpowiem.

      W końcu dla każdego to przesuwanie się kończy na dobre. Oby jak najpóźniej i jednocześnie w dobrym zdrowiu na przykład.

      Usuń
    64. Na przykład. Pochodzę z długowiecznej rodziny, więc może mi się uda...

      Usuń
    65. Moja Babcia zmarła w wieku 93 lat. Niestety ostatnie dwa lata nie wyglądały najlepiej, bo już leżała po złamaniu nogi. Druga Babcia żyła 89 lat. Więc jest dla mnie też jakaś nadzieja na długowieczność (chociaż statystycznie mężczyźni żyją krócej).

      Usuń
    66. Nadzieja jednak jest!

      Usuń
  4. Tak jest, chociaż czasem masz chwilową amnestię w postaci jakiejś radości, chwili szczęścia, czy zachwytu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie amnestia - co najwyżej przepustka na kilka godzin.

      Usuń
  5. Starszy całe życie walczył, często boleśnie, o to "więzienie" i był prawdziwym "mistrzem świata w radości". Żył tak, jakby jutra miało nie być, jednocześnie planując je z wielkim rozmachem. I bądź tu Panem Bogiem ;) :( i "daj każdemu to, czego mu w życiu brak".
    Przytulam mocno. Nie chcę żebyś cierpiała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję za przytulenie. Gniję sobie w tym więzieniu i tłukę głową o cztery ściany celi.

      Usuń
  6. Wiersz przejmujący niezwykle i oczywiście wierzę Ci, że tak czujesz. Sam osobiście odbieram życie inaczej: Jako wolność, którą mogę się cieszyć i z czego skwapliwie korzystam. To po śmierci nie będę miał wpływu na nic, nawet na to, co się stanie z moim truchłem. A teraz...? Ograniczają mnie jedynie prawa przyrody zostawiając więcej swobody, niż jestem w stanie wykorzystać. Przynajmniej na tę chwilę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie masz :-) Serio. Zazdroszczę, że tak potrafisz.

      Usuń
    2. Ja przynajmniej nie narzekam... i nie traktuję śmierci, jak uwolnienia, raczej jak niechcianą przeszkodę ostateczną, tzn. jak już nieodwołalnie odwalę kitę, to nie zrobię więcej rzeczy, na które mam ochotę. Nie czuję lęku przed śmiercią, lecz złość, że przerwie mi coś fajnego, a ja nie będę mógł nic z tym zrobić. Potrafię jednak sobie wyobrazić taką sytuację, gdybym traktował śmierć jak uwolnienie, bo gdy miałem raka i guz rozwalał mi kręgosłup uciskając w nim wszystkie nerwy naraz, to ból był taki, że gdyby mi go lekarze w końcu nie zlikwidowali (bólu, znaczy się), nie chciałbym z nim żyć. Najpierw jednak bym z nim walczył, bo już zdarzało mi się go kilka razy pokonać i znów było dobrze.

      Usuń
    3. Rozumiem, o czym piszesz. To jest podejście bardzo racjonalne.
      Zawsze, gdy o tym myślę, imponujesz mi swoją waleczną postawą wobec choroby. Ja bym pewnie poddała się i umarła zaraz po diagnozie.

      Usuń
    4. Wiesz, to lekarze za mnie walczyli, a także pielęgniarki, pomocnicy medyczni, dietetycy, pracownicy socjalni, nawet sprzątaczki i kucharki, czy kurierzy. Ja starałem się tylko przypilnować swojego interesu ze szczególnym uwzględnieniem diety i ćwiczeń, bo bez nich bym nie miał szans przeżyć. Jeśli więc jakaś jest moja zasługa, to przypilnowania wykonania zaleceń medycznych - dużo to i mało, zależy jak na to spojrzeć.

      Usuń
    5. To bardzo dużo. W czasie choroby nie jest się w szczególnie świetnej kondycji psychicznej, niektórzy tracą wolę walki i poddają się. Ty ani nie straciłeś hartu ducha, ani nie przestałeś walczyć - bo takie pilnowanie przestrzegania zaleceń to też jest walka, wymaga wysiłku.

      Usuń
  7. Sami siebie karzemy najbardziej, ze strachu, z braku wyboru, z poczucia obowiązku, z przyczyn obiektywnych.
    Szkoda, że nie ma światów alternatywnych...
    Pan prezydent niestety Cię nie ułaskawi :-(

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest pytanie: czy można rzeczywiście odbierać życie jako wolność. Wolność wyboru? No bo wybór zawsze jest. Tylko najczęściej między mniejszym a większym złem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie to możliwość przeżycia tych dobrych i tych złych chwil.
      Mamy wolność wyboru tylko często bywa ona uwarunkowana przez osoby, które stają na naszej drodze oraz różnego rodzaju wydarzenia.

      Usuń
    2. Wybór jest. Miedzy stolcem a gównem.

      Usuń
    3. Asenato, co możemy wybierać? O czym decydować? O kolorze majtek, jakie rano włożymy na siebie? O tym, jaką zupę ugotować? W najważniejszych sprawach nie mamy wyboru, mamy tylko iluzję wolności.

      Usuń
    4. Nasze ,życie to ciągłe stawanie na roztaju dróg.
      Musimy dokonać wyboru
      Czy dobrego przekonamy się za jakiś czas

      Usuń
    5. Najczęściej nie ma dobrego wyboru i trzeba wybierać to, co jest. Czyli całe g...

      Usuń
    6. Wszystko zależy o jakie wybory chodzi.

      Usuń
    7. O ważne, życiowe, a nie o pierdoły w stylu zupy i majtek.

      Usuń
    8. Są wybory dnia codziennego i wybory poważne.
      Bez znaczenia na przykład dla mnie jaki majtki kolor mają.

      Jeżeli chodzi o wybory życiowe, sami z reguły o nich decydujemy .
      Ale powtórzę
      "Mamy wolność wyboru tylko często bywa ona uwarunkowana przez osoby, które stają na naszej drodze oraz różnego rodzaju wydarzenia."

      W momencie podjęcia decyzji mamy nadzieję, że jest ona dobra.
      Dopiero po czasie przekonujemy się jak to tam jest naprawdę.

      Usuń
    9. Nieprawda. W wielu wypadkach po prostu nie dostałam wyboru, niezależnie od tego, co chciałabym wybrać.

      Usuń
    10. Biorąc za przykład nielubianą pracę. Masz wybór: odejść albo zostać. Jeśli odejdziesz, masz wybór: szukać innej lepszej albo zdać się na opiekę społeczną 😉 Jeśli będziesz szukać innej, masz wybór: do skutku albo brać pierwszą lepszą. I tak dalej i tak dalej...

      Usuń
    11. Nie mam wyboru, bo opieka społeczna mi nie pomoże. Innej szukam od kilku lat. Ale tu jest Podkarpacie...

      Usuń
  9. Nawet patrząc nas świat przez kraty, dostrzegamy skrawki nieba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba że niebo zasłania brudny mur z naprzeciwka.

      Usuń
    2. Wtedy trzeba mieć nadzieję, że mur się sam rozsypie
      Lub go rozwalą

      Usuń
    3. Taaa... Takie rzeczy to tylko w baśniach.

      Usuń
    4. Cóż nam pozostało ,tylko wierzyć w baśnie.

      Usuń
    5. Pozostało nam? Nie uważam, żebym musiała wierzyć w baśnie.

      Usuń
    6. Nie musisz.
      Jeżeli nie jest Ci potrzebna okruszyna nadziei.

      Usuń
    7. Jest mi potrzebny cały wagon nadziei, co nie oznacza, że nie jestem realistką.

      Usuń
  10. które kraty są realne, a które urojone, iluzoryczne, tworzone przez nasz umysł jedynie?... nie zawsze i niekonieczne jasna bywa odpowiedź na to pytanie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze i niekoniecznie, zgadza się.

      Usuń
    2. podobno siedzącemu wystarczy dać dobre zajęcie i jak go porządnie wciungnie, to zapomina, że siedzi...
      mam znakiem tego plisa: zamawiam "duby smalone", etymologię frazy i co to są te całe "duby", w ramach cyklu "Językowe to i owo" i w ogóle łaknę nowego odcinka :)

      Usuń
    3. Zdaje się, że "duby smalone" już były. Zaczekaj, zaraz sprawdzę.
      * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
      Jest. O, tutaj było:
      https://szprotki-we-wlosach.blogspot.com/2023/11/85-duperele-i-inne-duby.html

      Usuń
    4. okay, to sorry... bo jakoś tak mi takoś się zestakosiowało, że nie było, a było, bo to prostu tak czasem jest, LUZ :) :*

      Usuń
    5. Luz, mnie samej się pierdaczy, co było, a co nie.

      Usuń
  11. Toc to lepsze niz zaklecie: Sezamie otworz sie! Chce wyjsc!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdysiam taki sezam :-)

      Usuń
    2. Zawsze uwazalam przesyt za cos ... nudnego a niedosyt za motorek napedzajacy zycie. Kraty. Zalezy jak na nie spojrzec: zamykaja lub sprawiaja poczucie bezpieczenstwa. Wazne aby samemu wybrac strone kraty!

      Usuń
    3. A jeżeli nie ma możliwości wyboru?

      Usuń
    4. To sie nie wybiera ale to pozostawienie bez wyboru tez okazuje sie wybiorem. Wiem takie maslo maslane ale zycie ani nasza glowa to nie próżnia doskonala. Jest tez cos takiego jak pogodzenie (sie)???? A tam wiele wyborow :)))).

      Usuń
    5. Pogodzenie się to nie wybór, to konieczność wymuszona.

      Usuń
    6. Ale, ale, ale daje mozliwosc do nastepnych wyborow, rowniez tych niemozliwych. W innym przypadku to walenie glowa w mur, glowa boli i zostajemy jeszcze z wiekszym problemem, mozliwosc wyboru rowna sie zeru bo nie chcemy znalezc drogi , ktora ominie lub przeskoczy przeszkode. Stoimi w miejscu z bolem i poczuciem niemocy.

      Usuń
    7. Poczucie niemocy i niemożności nie bierze się z nieszukania drogi omijającej przeszkodę, tylko z twardych faktów i realnych niemożliwości.

      Usuń
    8. Mur murem stoi. I basta! Realne fakty.

      Usuń
    9. Mur można by rozebrać albo zburzyć - to jest teoria. W praktyce najpewniej załapałoby się wyrok za wandalizm :-)))

      Usuń
    10. Mozna. Nie wiem czy to wandalizm jak mur jest wlasny?

      Usuń
    11. Możliwe, że nie, ale za to samowolka budowlana :-)

      Usuń
    12. /szeptem teatralnym/ ... i gdy taki mur jest tylko symbolem :/. Samobiczowanie?

      Usuń
    13. Nie. Okrucieństwo faktów.

      Usuń
    14. /krzyk/... i duza wyobraznia!

      Usuń
    15. Tylko realia. Czyste kryształowo.

      Usuń
    16. /bardzo delikatnie pytam nie tylko do Ciebie Frau/ Czy wspolczesny czlowiek jest przygotowany na porazki zyciowe, ktore wystepuja tak samo czesto jak poczucie sukcesu?

      Usuń
    17. Współczesny młody zupełnie nie jest. Byle co go przewróci.

      Usuń
    18. Mlody to 14-80 lat? Mam na mysli czlowieka zyjacego po II ws. Po osimdziesiatce to mozna juz miec problemy z pamiecia. Do 14 sa same porazki.

      Usuń
    19. Ja akurat miałam na myśli współczesne młode pokolenie nastolatków i dwudziestoparolatków. Mających same prawa i przywileje (a także roszczenia), wychuchanych w pluszowych warunkach

      Usuń
  12. nie porozmawiamy,
    ja jestem głodna życia,
    lubię swoje życie i lubię żyć...mnie śmierć przeraża. i to w jaki idiotyczny sposób jest to wszystko poustawiane...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kluczem do "nie porozmawiamy" jest "ja lubię swoje życie". Nawet Ci się nie dziwię, masz wszystko, czego nie mam ja.

      Usuń
    2. Zapomniałam napisać że tekst bardzo dobry i zdjęcie.
      To zależy czego chcemy od życia. Mnie wystarcza to co mam. Ale gdy zacznę się porównywać z ....to mnie może przerosnąć. Grunt to sobie poukładać w głowie. Nie wiem czego ci brakuje tak na prawdę. Masz dzieci, masz pracę masz dach nad głową masz przyjaciół zdrowie zdrowy rozsądek poczucie humoru😀😀 masz talent pisarski, masz wolność, masz bardzo dużo Frau.

      Usuń
    3. Jesteś fajną kobietą

      Usuń
    4. Nie porównuję się, po prostu wszystko, na czym mi w życiu zależało, leży i kwiczy.

      Usuń
    5. P. S. Ale fajna to jestem, nie ma co :-)))

      Usuń
  13. Odbywamy karę która jest dla nas piekłem, ale ci którym udało sie stąd uciec są jakąś niewielką nadzieją że kiedyś i my czmychniemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo odsiedzimy swoje do końca.

      Usuń
    2. Problem w tym że ów koniec to zazwyczaj nie koniec wyroku, ale koniec wszystkiego. To jak dożywocie w szarej celi swojej psychiki.

      Usuń
    3. No właśnie. Ucieczka z więzienia to z kolei przedwczesny koniec. I tak źle, i tak niedobrze.

      Usuń
    4. Najgorsze jest to, że siedzimy w tym więzieniu kompletnie za nic i nawet nie mieliśmy szans na obronę przed tym wyrokiem, tylko zarobiliśmy nim w głowę.

      Usuń
    5. Wiesz, trafiłeś w samo sedno. Ja sobie od lat zadaję pytanie "za co to?" i "dlaczego właśnie ja?". Nie ma nikogo, kto by udzielił miarodajnej odpowiedzi.

      Usuń
    6. Mam wrażenie że depresja jest sumą nieodpowiednich ludzi na drodze naszego życia.

      Usuń
    7. Spotkałam wielu takich. Męża, partnera, paru innych chłopaków, dyrekcję, sąsiadów, przyjaciół, którzy nigdy nimi nie byli...

      Usuń
    8. Ja niestety też i gdyby nie ci "ludzie" to dziś bym o depresji jedynie czytał nie mając świadomości czym naprawdę jest. A tak budzę sie o trzeciej rano i witają mnie podszepty mojego demona. Niestety nie mamy wpływu, albo raczej niewielki, na to kogo w życiu spotykamy.

      Usuń
    9. Nie mamy również wpływu na to, co zrobią ci ludzie.

      Usuń
    10. Szkoda że nikt nie ma wypisane na łbie jakim jest człowiekiem. Było by łatwiej omijać szerokim łukiem tych złych...

      Usuń
    11. Najwięcej pluję sobie w brodę, że wyszłam za mąż za to kuriozum. Związku z R. nie żałuję, ani chwili, mimo że zawdzięczam mu spory kawał choroby. Gdyby można było cofnąć czas, znowu weszłabym w to bez wahania.

      Usuń
    12. Przynajmniej po R. zostały fajne wspomnienia... Żeby tak kuźwa można było powymazywać z głowy to co złe, a zostawić tylko to co dobre... Ale takiej usługi jeszcze rodzima medycyna nie oferuje.

      Usuń
    13. Mam więcej fajnych wspomnień, tylko że... to są wspomnienia, przeszłość. Tego już nie ma. A w zamian jest syf.

      Usuń
    14. A co gorsza na horyzoncie przyszłości zbyt wielu barw nie widać. Może gdyby w człowieku było więcej nadziei...

      Usuń
    15. Nie wiem, co zrobić. Na mnie jakaś kropelka nadziei wstąpiła jakoś tak od czasu sanatorium. Prześladuje mnie myśl, że ten rok będzie dla mnie łaskawy.

      Usuń
    16. Trzymam kciuki żeby faktycznie tak było. Patrzę na poprzedni rok który naprawdę przemłucił moją psychę i myślę sobie że gorzej to już kuźwa być nie może... I obym się nie mylił... Tyle tych parszywych lat było, że choć jeden dobry nam sie należy!

      Usuń
    17. Wiesz, coś było niedobrego w 2023. Moja wiecznie optymistyczna mama ledwo przetrwała jesień i zimę, ja miałam największy i długotrwały zjazd stulecia. Tylko sanatorium mi się udało.

      Usuń
    18. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale mnie sie ten rok wydawał...duszny... Dobrze że już sie skończył i mam nadzieję że ten, choć z kiepskim początkiem, coś dobrego jednak przyniesie. Nie mówię o całkowitej zmianie, nie mówię o jakimś mega szczęściu, ale żeby było choć trochę lepiej...

      Usuń
    19. To "trochę lepiej" to bardzo dużo. Czuję to po sobie. I tego Ci nieustająco życzę.

      Usuń
    20. Dzięki. W tej szarości każdy promyk słońca przynosi ulgę.

      Usuń
    21. Właśnie mamy drugi dzień wiosennej pogody. Wróciłam od lekarza podniesiona na duchu.

      Usuń
    22. No i super. U nas też iście wiosennie, choć rankiem na trawie był szron. Kto wie, może z wiosną i mnie się choć trochę polepszy...

      Usuń
    23. Na pewno. Światło słoneczne sprzyja wytwarzaniu serotoniny.

      Usuń
  14. No nie wiem. Jestem bezradna wobec Takich słów. Pisane pewnie w strasznie podłym nastroju. W największym dole przychodziły mi do głowy różne myśli, te o śmierci też. Ale jak już parę razy pisałam, mam pozytywne nastawienie do świata ( do świata, do ludzi coraz mniej), jestem optymistką. W każdej strasznej sytuacji życiowej, a miałam ich sporo, racjonalizowałam, wartościowałam i szukałam, czasem rozpaczliwie, tych dobrych stron sytuacji. Człowiek nie raz sobie poryczy, zadaje sobie to samo pytanie, który Ty sobie zadajesz- dlaczego mnie to akurat spotyka?, a potem jakoś otrząsa się i do przodu...
    mam nadzieję, ze ten wiersz to chwilowe wyrzucenie z siebie nastroju bardzo podłego.
    Nie znam, Twoich wierszy, ale zapytam- czy masz jakieś świetliste, promieniste i uśmiechnięte?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe pytanie! Chyba usiądę i zacznę czytać. Jak znajdę, to obiecuję - napiszę :-)

      Usuń
    2. O, znalazłam!
      Szczęście

      Słońce
      świeci jednakowo dla wszystkich

      Świeża zieleń
      śpiew ptaków
      błysk rybiej łuski
      pachnące powietrze
      wciąż jeszcze są za darmo

      Nikt mi ciebie nie odbierze
      mewo
      z widokiem na ocean

      Usuń
    3. I jeszcze jeden.

      Kolor nieba

      październikowe słońce świeci oślepiająco
      niebo uśmiecha się do ciebie czystym błękitem
      maszerujesz przez most
      strząsając z siebie resztki snu

      idziesz do pracy niepewna
      czy chce ci się płakać
      czy też ten jasny, ciepły, pogodny dzień
      zwiastuje ci radość

      - o, jak pięknie! – słyszysz nagle
      i odwracasz głowę w lewo
      to mijająca cię kobieta w nieokreślonym wieku
      uśmiecha się do ciebie i prawie krzyczy
      - jak pięknie pani w tym niebieskim!

      zaczyna do ciebie docierać
      to nie komentarz do pięknej pogody
      to rzucona w twoim kierunku szczera
      bo bezinteresowna
      uwaga

      odwracasz się szybko
      z uśmiechem odkrzykujesz
      - dziękuję!

      już wiesz,
      kolor nieba przesądził o wszystkim
      postanawiasz
      dziś będziesz szczęśliwa.

      Usuń
    4. I jeszcze jeden.

      Jesień

      Karotenoidy, ksantofile,
      fotosynteza chlorofilowa…
      Skąd się ich wzięło tutaj tyle?
      Kto wszystkie te liście pokolorował?

      Jesienne słońce, jesienne liście,
      jesienne niebo, jesienny deszcz,
      jesiennych winogron fioletowe kiście,
      jesienny nastrój – bo jesień już jest!

      Usuń
    5. I jeszcze raz.

      Wszyscy Święci

      długie szeregi świętych
      to nie postacie w białych szatach
      i z lilią w ręku

      nie stroją się w złote aureole
      nie niosą światła
      z anielskim chorałem w tle

      nie mieszkają na cukierkowych obrazkach
      ani w opasłych tomach
      średniowiecznych hagiografii
      nie ma ich w pysznych kościołach
      ani na skromnych cmentarzach

      święci
      mają ciepłe uśmiechy cierpliwych babć
      lepiących pierogi przy drewnianych stolnicach
      wypuszczają zamyślone kółka dymu
      z ust dziadków

      smarują kremem Nivea
      ręce spracowanych ciotek
      smażących konfitury
      piorących w zimnej wodzie
      na klęczkach
      podnoszących paprochy z dywanu
      palcami oplecionymi różańcem

      święci
      czuwają cicho
      nad chorymi dziećmi
      głaszczą psy
      karmią ptaki
      okruchami chleba
      i ludzi
      okruchami miłości

      Usuń
    6. I wiem, że jest ich jeszcze parę sztuk (na paręset) :-)

      Usuń
    7. Frau, jesteś wielka. Przecież to piękne rozświetlone wiersze. Poezję tworzy się pod wpływem chwili, nastroju- czytam i widzę, że masz tych jasnych chwil sporo i trafnie potrafisz je opisać.
      Ja na Twoim miejscu, w chwilach smuty, czytałabym sobie te zwrotkę:
      - o, jak pięknie! – słyszysz nagle
      i odwracasz głowę w lewo
      to mijająca cię kobieta w nieokreślonym wieku
      uśmiecha się do ciebie i prawie krzyczy
      - jak pięknie pani w tym niebieskim!
      I dopisywałbym: Jakie piękne ma pani dziś oczy, czyste, świetliste,
      Jaką piękną ma pani twarz,

      W komentarzach powtarza się fraza- sami sobie tworzymy nastrój ( a jednak, bo otoczenie próbuje nam go narzucić, ale to my decydujemy o tym czy damy sobie to zrobić) i jest to prawda- damy się ponieść, czy nie damy.
      Jak sobie szybciutko coś fajnego pomyślimy, coś dobrego, to już ten nastrój nie ma takiego działania.
      No wiem... deprecha jest wszechmocna, smutne wiersze są też potrzebne, ale ... proporcja powinna być zmieniona na +:):)
      Dzięki Frau za te wiersze, które sprawiły, że jestem pogodniejsza dzisiaj.

      Usuń
    8. No masz Ci los. Serio spodobały Ci się te gnioty? To jedne z pierwszych, nie byłam wtedy jeszcze "wyrobiona" :-) A wielka to owszem, jestem. Ma się te gabaryty!

      Usuń
    9. No jasne, to wieczne niedocenianie siebie. Kurde.....Frau......podobają mi się i to bardzo. Nie mam pojęcia, co znaczy "jeszcze niewyrobiona", ale domyślam się, że chodzi Ci o warsztat. A czy koniecznie musi on przy pisaniu na spontanie wiersza być? To jak ze sztuką, malarstwem, haftem, rzeźbą, każdy ma swój indywidualny styl i niech w nim trwa.

      Usuń
    10. No i sobie trwam. Od czasu do czasu wpada nagroda w ogólnopolskim albo międzynarodowym konkursie i bardzo mnie to podnosi na duchu.

      Usuń
    11. Gratulacje:):) Teatru napisała Ci, co jeszcze powinno Cie podnosić na duchu:):) I czy na pewno wszystko to, na czym Ci zależało, a się zawaliło, było tak bardzo ważne, że świat bez tego poszarzał? Nie wiem, ale z wiekiem coś, co było ważne, nagle okazuje się, że było funta kłaków warte, a człowiek niepotrzebnie to rozgryzał i dołował się. Ale... pewnie też już nad tym myślałaś.
      Dosyć często, kiedy mi źle, właśnie podsumowuję życie i jednak wychodzi mi więcej plusów, chociaż one są takie banalne, przyziemne np. nie było wielkiej miłości, choć żal po człowieku przyćmił mi sporo lat, nie było udanego małżeństwa, choć wydawało się wszystkim dookoła, że jest wspaniale... nic tylko siła sugestii, pewne zagrywki, wmawianie i stwarzanie pozorów. Piszę o tym, bo uświadomienie sobie takich rzeczy bardzo pomaga- czy aby to było tak, jak ja sobie ciągle wyobrażałam i wmawiałam (wmawiano mi).
      Te mury? Trzeba cegiełka, po cegiełce rozbierać, powoli, ale systematycznie a z nich budować ławeczkę, bo trzeba na niej siąść i wystawić twarz do ciepłego słońca- cieszyć się wolnością osobistą i tym, co dobre w życiu, osobistym życiu.
      Czy już pierniczę trzy po trzy?????:):):):):)

      Usuń
    12. W żadnym razie nie pierniczysz :-))
      Teatru ani nikt inny nie zna mojego życia ani moich prawdziwych bolączek. Z grubsza rzecz biorąc, ludzie dzielą się na zadowolonych z życia i niezadowolonych. Ja należę do tych drugich. Moim jasnym promyczkiem był mój szeroko pojęty dom rodzinny. Ten wiersz "Wszyscy święci" to o tych, którzy tworzyli mój szczęśliwy dom, szczęśliwe dzieciństwo i pierwszą młodość. Ale to już nie wróci...
      U mnie nie tylko "zawaliło się", ale codziennie się wali. Depresja nie popuści, dopóki nie ustaną przyczyny.

      Usuń
    13. Hmmmmm.... masz diagnozę, znasz przyczyny i tylko pomóc nijak.
      Bardzo chciałabym i wiesz.... a ponieważ napisałaś, że lubisz przytulanie, to przytulam i myśle ciepło o damie z niebieskimi dredami:)

      Usuń
    14. Mam diagnozę, mam leki, mam psychoterapię. I o kant dupy to wszystko potłuc, dopóki jest jak jest. A na zmianę nie ma szans.

      Usuń
    15. Nie chce drążyć, bo to bardzo osobiste i bolesne sprawy. Myślę, że trzeba czasu, a jak uważasz, że już dosyć go było i nic, to.... no nie wiem. Ja też długo wyłaziłam z tego i tak do końca z tego się nie wychodzi. Tylko takie wahania pozostają- raz dobrze, raz gorzej, a raz kompletne dno. Nauczyłam się odczytywać kiedy nadchodzi paskuda. Wtedy walczę. Niestety, nie potrafię pisać wierszy i przelać w słowach to, co wtedy czuję.
      W każdym razie , mam nadzieję, że ... eh... znów jakieś banały się cisną... no przytulam i tyle:)

      Usuń
    16. Srał pies bolesne sprawy. Mam ich po dziurki w nosie! Dziś mam jakby lepszy dzień, a w ogóle to zaraz na początku roku ogarnęło mnie dziwne przekonanie, że ten rok będzie dla mnie dobry. Nigdy dotąd takiego przekonania nie miałam. Chcę w nie wierzyć.
      Opisujesz dobrze mi znane stany, niech je szlag.

      Usuń
    17. Niech je szlag i oby ten rok był zgodny z Twoim przekonaniem... że tak powiem: Jesteś tego warta:):):):):):):)

      Usuń
    18. Zawsze się waham, bo tak mi sie wydaje, że skoro mam, co mam, to znaczy, że nie zasługuję na nic lepszego, jestem odpadem i zerem.

      Usuń
    19. Nigdy nie szłam w tym kierunku- mam to, co mam, bo sobie wypracowałam, obojętnie psychicznie, czy fizycznie. I chodzi o te paskudne chwile w przeszłości, w końcu to ja podejmowałam decyzje nie mając pojęcia czy będą dla mnie szkodliwe, co się okazywało dopiero po jakim czasie, kiedy spustoszenie już się dokonywało..
      I żeby nie było, mam garb w postaci toksycznej rodziny. Nie myślałam i nie myslę, że zasługuję na coś lepszego, ale też nie myślałam, że nie zasługują. Jak mam super doła, gigant doła, to mówię sobie do czego dobrego w życiu doszłam własnymi rencyma i rozumem, bo mając 36 lat zostałam wdową z dójką dzieciaków. A potem było tylko albo niezbyt dobrze, albo źle, albo bardzo źle. Dźwigałam się i szłam dalej, bo musiałam ten cały cyrk unieść sama.
      Ale dopadła mnie ta cholera tak czy siak. I tylko Jaskół, który się pojawił w moim życiu, mnie uratował, bo mnie już naprawdę zabrakło sił. Ale nadal nie mówię, że na niego zasłużyłam, czy nie zasłużyłam. Chyba nie należy tak stawiać sprawy, bo to właśnie jest negatyw.
      Co to w ogóle znaczy"zasłużyć sobie" i kto ma prawo oceniać to? Wkurzyłam się teraz na takie stawianie sprawy, bo to następne wmawianie osobie takiego zasłużyłeś, nie zasłużyłeś. A zaczyna się już we wczesnym dzieciństwie.
      Tak sobie myślę, że może i Ty spotkasz taką osobę, która powolutku, cierpliwie pomoże Ci wyjść z tego cienia.
      Mnie to spotkało po 16 latach "samotności".

      Usuń
    20. Ja wiem, że to niekoniecznie tak, jak o sobie myślę. Nawet często się dziwię temu, że osoby brzydsze ode mnie, głupsze ode mnie itd. mają to, czego mnie brakuje, ale tłumaczę to sobie wtedy tak, że widocznie mam przerost mniemania o sobie i te osoby nie są wcale ani brzydsze, ani głupsze, ani bardziej wredne :-). Ale to, że wiem (z psychoterapii), nie oznacza, że czuję.
      Może cokolwiek wyjaśni Ci fakt, że jestem ofiarą przemocy psychicznej.

      Usuń
    21. Oczywiście, że mi wyjaśnił. To jest chyba najpaskudniejszy rodzaj przemocy. I faktycznie wychodzi się z tego strasznie długo, o ile w ogóle. A jak się wychodzi to etapami, niektóre sprawy jednak ciągle w podświadomości ćmią, jak ząb obolały. Już zapominasz, a tu bach... eh....I jeszcze, porównywanie do innych, tego też nie zawsze można uniknąć, dlatego to też jest trudne- wyjście z tego. Zwłaszcza, i znów to powtórzę, żę i szkoła, i rodzice, i inni ciągle stosują porównywania do innych. Takie ciągłe wbijanie człowieka w poczucie winy, bo rzadko mówi się odwrotnie- Ty jesteś fajny, nie tak, jak np. Jasio. Mówi się- Popatrz, jaki jest Jasio fajny, a ty jak się zachowujesz ? A potem człowiek sam stosuje to wobec siebie mechanicznie.
      Wywaliłabym to porównywanie negatywne tak samo, jak to "zasługujesz".
      Mają to, czego Ci brakuje? A może one Tobie zazdroszczą, bo masz to, czego im brakuje? To takie już akademickie dyskutowanie:) Ale czuję Twoje rozterki, są takie bardzo mi bliskie...
      Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam moimi wpisami.

      Usuń
    22. Nie nudzisz, skądże znowu.
      Nie zazdroszczą, bo nie mają czego. Ja nie mam niczego, czego można by mi zazdrościć.
      Rodzinę mam cudowną, która zawsze była ze mnie dumna. Do 25 roku życia wszystko było ok. A potem mój (eks)mąż przeprowadził na moim organiźmie wiele umiejętnych operacji, które skutecznie ten stan wyrugowały.

      Usuń
    23. No i klops, bo jak mogę Cię zrozumieć, na ile to jest możliwe, i czuć stan Twojej duszy, to dalej jestem bezradna. Wiem jak działa przemoc psychiczna, ale w psychikę osoby prześladowanej wchodzi się na tyle, na ile ona pozwoli. I pomaga się na tle, na ile ona pozwoli.
      Dalej nie potrafię, bo zdaję sobie sprawę, że moje próby nastawienia Ciebie na pozytywy, mogą być nachalne i upierdliwe, a przecież nie o to nam w tej dyskusji chodzi. To może w pewnym stopniu działać, ale łatwo jest przekroczyć granicę i zniechęcić do przyjmowania takich słów.
      Wiedz, że myślę o Tobie, o Twoim stanie duszy tyle, na ile pozwala mi wiedza o Tobie:) I ciągle przytulam, :):):):) Dziwne są te słowa o przytulaniu, ale w realu tak zrobiłabym.

      Usuń
    24. Na siłę nie da się na nic nastawić. Jestem odporna na samooszukiwanie się. Natomiast za przytulanie nieustająco dziękuję i w ogóle - przytulania nigdy dość! :-))

      Usuń
  15. Naprawdę, Frau Be, nie wiem, co tu napisać. Mnie się wydaje, że część z tych murów i krat budujemy sobie sami, i nawet je konserwujemy i pielęgnujemy, nie zawsze będąc takiej sytuacji świadomymi.
    Chciałabym, byś mogła cieszyć się życiem. Należy Ci się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te mury wybudowały przede mną realia życia, a ja nie jestem w stanie ich zwalczyć, bo nie ma na to sposobu.

      Usuń
  16. Rzeszowianko znad Wisłoka - przytulam Cię serdecznie... bo nie wiem co mam napisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze jestem chętna do przytulania, więc to jest najlepsze :-)

      Usuń
  17. Nie wiem co napisać... Po przeczytaniu wiersza ogarnęło mnie przygnębienie, smutek...
    Zawsze zza krat można zobaczyć w końcu promyk słońca, nawet jeżeli blisko jest brudny mur. Kiedyś w końcu ktoś go zburzy...
    Pozdrawiam nadzieją na pogodny luty

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawa próba wiersza. Bo ogólnie sam przekaz i wiezienie życia musi być prawdą, natomiast myślę, że ludzie będący faktycznie w więzieniu, inaczej by opisywali stan tego miejsca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Z tym, że nie jest to "próba wiersza", tylko wiersz nagrodzony w konkursie ogólnopolskim.

      Usuń
  19. A ja z innej beczki: dorwałam bezę z kremem kawowym. I nie w Ciechocinku:))). Była obłędna. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj wciągnęłam bezę z kwaśnym kremem owocowym - arcypycha!

      Usuń
  20. Mroczne to klimaty a świat taki "wesoły" przecież!

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy Twoja córka też pisze wiersze? Jeśli tak, jaka jest ich tematyka?

    OdpowiedzUsuń