01 listopada 2022

38. Ludzie, dajcie żyć!

Ktoś kiedyś powiedział, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Może to i banał, ale dość celny. Gdyby nie zasady normalizujące życie społeczne, już dawno jako gatunek nie chodzilibyśmy po ziemi (a i tak jest ciężko). A wystarczyłoby stosować się do zasady „żyj i daj żyć innym”.

Dlaczego to piszę? Ano, dlatego.

Jestem tolerancyjna, ale nie bezgranicznie, bo przeginanie w żadną stronę nie jest dobre. Na przykład guzik mnie obchodzi, w co kto wierzy, bo to WYŁĄCZNIE jego PRYWATNA sprawa. Mogą to być dowolne brednie: dobre bozie, zawsze dziewice, makaronowe potwory, płaskie ziemie, chińskie horoskopy i straszne voodoo. Jak najbardziej uznaję prawo do wolności wyznania i dowolnych poglądów, żądam wszakże uszanowania tego samego prawa w stosunku do mnie. Czyjeś wierzenia to czyjeś – nie moje – i epatowanie nimi, przekonywanie mnie do nich albo czynienie z nich prawa jest co najmniej nie na miejscu (to gruby eufemizm). I, co istotne: jeśli ktoś mówi o ateiście z pogardą lub jako o człowieku z definicji złym, to tym samym zwalnia go z szacunku wobec swoich „uczuć religijnych”.

Tak samo wisi mi i powiewa, co kto świętuje. Sama nie lubię tych na siłę przeszczepianych na nasz grunt, obcych mi Halloweenów i walentynek, ale to moja sprawa i nic mi do tego, że ktoś je świętuje. Nie mam nic przeciwko temu, żeby każdy bawił się, w co chce, dopóki na siłę mnie w to nie wciąga. Na przykład nie widzę najmniejszego powodu, dla którego banda niewychowanych gówniarzy (dowolnie poprzebieranych) miałaby walić mi w drzwi i wymuszać na mnie rozdawnictwo słodyczy (Halloween) lub pieniędzy („kolędnicy”). Świętujesz Boże Ciało? Świetnie, tylko dlaczego z tego powodu ja mam mieć pozamykane ulice i nieprzejezdne drogi? Chodź sobie z chorągiewkami wokół kościoła.

Analogicznie nic mi do tego, kto z kim śpi, ale ta zasada powinna obowiązywać wszystkich. Nie widzę powodu do przerostu machania mi przed nosem tęczami ani do nazywania mnie nietolerancyjnym homofobem tylko dlatego, że mojemu heteroseksualnemu organizmowi robi się niedobrze na widok migdalących się facetów albo babeczek. Tak jak oni natury nie oszukają, tak ja nie oszukam swojej.

I tak dalej. 

86 komentarzy:

  1. Oooo prptfpttf. Nie powinnam się odzywać nie jestem obiektywna .Nie wiem kto zaczął? Ale wiem kto bez przerwy naparza. Prowokuje. I nie pozostaje dłużna...bo mnie to wkurwia. Nie przeszkadzało mi, do tej pory zamykanie ulic z różnych powodów: katolickich guseł, sportowych guseł...ale przeszkadza mi napierdalanka katoli na marsze równości. Parady LgBT. I popieranie marszu narodowców 11 listopada demolujacego stolicę. Hipokryzja nie mająca precedensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego nie powinnaś? Nikt nie jest obiektywny, nawet nie wiem, czy obiektywizm jako taki w ogóle istnieje. No ale tu już wchodzimy w filozofię, której nie lubię, więc możemy to spokojnie zostawić.
      Uważam również, że każdy ma prawo zachować się wobec prowokacji tak jak chce, tj. w zgodzie ze sobą. Ponieważ ja lubię święty spokój i w mojej naturze leży obrzydzenie do wojen i wojenek, to ich nie toczę, a prowokacje olewam środkowym strumieniem ciepłego moczu. Widziałaś sama. Natomiast jeżeli ktoś uważa, że powinien się bronić przed prowokacjami i dać do wiwatu prowokatorowi, to też nie mam nic przeciwko temu.
      Co do hipokryzji - jesteśmy w pełni zgodne i o tym jeszcze będzie, tylko w innym odcinku :-)

      Usuń
  2. Kwadrans temu na blogu Karoliny zamieściłam komentarz opisujący sytuację z dnia poprzedniego: ciche pukanie do drzwi, za którymi stała 4 dzieciaków poprzebieranych halloweenowo. Nie świętuję 31 października, ale nie mam nic przeciwko temu, by dzieci miały radochę ze zbierania słodyczy. W moim przypadku z taką wizytą spotkałam się pierwszy raz, a ponieważ jest to tylko raz do roku, to nie jest to aż taka wielka uciążliwość. Mój syn przypadkiem był świadkiem radości i komentarzy tych dzieciaków, gdy wyszły z naszej klatki. Świąt mamy dużo, ale tak niewiele takich wywołujących uśmiech. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie uśmiechu to nie wywołuje, bo po klatce schodowej włóczą się watahy hałaśliwej dzieciarni i w przeciwieństwie do cichego pukania, o którym piszesz, łomoczą do drzwi pięściami, jakby się blok walił. W żaden sposób nie nastraja mnie to do uśmiechu.

      Usuń
  3. Ja takze nie jestem obiektywna, podobnie jak Teatralna, ale wojen unikam, nie pakuje sie w pyskowki, nie znosze kiedy ktos mnie poucza, co nie znaczy wcale, ze nie toleruje odmiennosci pogladow. Natomiast nie toleruje chamstwa, o czym bedzie w moim nastepnym poscie i probuje gburow pokonywac nadmierna grzecznoscia, z ktora oni sobie jakos nie radza. Wiem bowiem, ze cham najpierw sciagnie mnie do swojego poziomu, a potem pokona doswiadczeniem, wiec staram sie nie wdawac w pyskowki.
    Oraz nie tylko polski kosciol katolicki wqurwia mnie do bialosci narzucaniem swoich norm, podobnie mam z niemieckimi zielonymi, ktorzy sa niedouczonymi idiotami, a swoj fanatyzm probuja narzucac calemu narodowi. Jeszcze bardziej nienawidze poprawnosci politycznej, na rowni z obrazaniem uczuc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panterko, nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek był obiektywny. Obiektywne są tylko fakty. Jakoś nie widze powodu, żeby sie tym przejmować.
      Poprawnści politycznej też nie znoszę, bo jest formą wywierania nacisku i narzędziem niepisanego przymusu prowadzącycm do wynaturzeń w stylu nagłej zmiany nazewnictwa, bo neutralne słownictwo (np. Murzyn, Cygan, niepełnosprawny) nagle magicznie staje się strasznie złe.

      Usuń
    2. No i do spamu...szukajcie, a znajdziecie...

      Usuń
    3. Spoko - znajduję natychmiast :-)

      Usuń
    4. Pantero czekam na wpis o chamstwie. Jestem wlasnie po przeczytaniu dosc ciekawej ksiazki: Kacper Pobłocki, Chamstwo. Ciekawe ujecie tematu. Cham to imie wykletego przez ojca Noego syna czyli Biblia dala poczatek chamowi ale nie chamstwu, ktore to slowo powstalo pozniej. Polecam ksiazke do czytania.

      Usuń
    5. Strasznie chamski był Cham biblijny - napierdzielał się z pijanego tatusia ;-)))

      Usuń
    6. Bracia byli mniej chamscy :)))), nie patrzyli ty okryli plaszczem tatusia. Smutna historia.

      Usuń
    7. Ale dla kogo smutna? Dla gołego pijaka czy dla chama?

      Usuń
    8. Cham nie był chamski,tylko może za bardzo gadatliwy.
      A poza tym Noe mógł się nie upijać.
      Nie musiałby przeklinać Kanaan.
      A dlaczego akurat jego to już zupełnie inna sprawa 😉

      Usuń
    9. Każdy może się nie upijać, każdy może być małomówny lub milkliwy. "Chamskość" Chama to wyjasnienie etymologii rzeczownika "cham" i tyle. Nad tym, kto, co i dlaczego przeklinał zuełnie nie mam potrzeby się zastanawiać, jest całe mnóstwo książek o wiele ciekawszych niż Biblia.

      Usuń
    10. Biblia jednak nie jest zwykłą książką.
      Ja Święte Księgi traktuje trochę inaczej.

      Usuń
    11. No tak, jest niezwykła pod tym względem, że niezwykle nudna :-) Ale takich jest całe mnóstwo.

      Usuń
    12. Biblia nudna?
      Absolutnie!!
      A konkretnie Stary Testament.
      Tam to dopiero się dzieje.

      Usuń
    13. "Ale dla kogo smutna?" Dla potomkow Kanaana, pokolen niewolnikow, panszczyznianego chlopa i powstania pojecia "chamstwo".

      Usuń
    14. @Asenato, Stary Testament to jest nudziarstwo zwielokrotnione. Może jeszcze gdyby był napisany jakimś ludzkim językiem, ciekawie, to może dałoby się czytać.

      Usuń
    15. @Echo, smutny to jest fakt, że na takim nudnym badziewiu jak Biblia zbudowano całe religie.

      Usuń
    16. Echo
      Potomkowie Kanaan?
      Nie chce mi się już do Mitów Hebrajskich zaglądać.

      Frau Be
      Zaczynam sobie przypominać lektury szkolne.
      Bywały tam nudziarstwa.

      Bo Biblii nie powinno się czytać ot tak sobie.
      Potrzebne są komentarze i inne książki.
      Inaczej może to i dla kogoś będzie nudziarstwa.
      A na pewno mało co zrozumie.

      Usuń
    17. Frau Be
      Biblia ma jakąś historię,wydarzenia.
      To daje jednak pewną łatwość w czytaniu.
      A taki Koran na przykład czyta się trudniej przez to ,że nawet sury nie są w kolejności.

      Usuń
    18. Asenato, wcale nie twierdzę, że wśród lektur szkolnych nie ma nudziarstw - to po pierwsze.
      Natomiast nie widzę powodów, dla których trzeba by czytać jakąś książkę, posiłkując się innymi. W takiej sytuacji bowiem jest to książka do niczego, jakaś upośledzona.

      Usuń
    19. Tak, wiem, że ma. Przeczytałam Biblię całą, od deski do deski. Nie zmienia to faktu, że te biblijne historie są nudne jak flaki z olejem. Koranu nie czytałam, to nie wiem, ale też czytać nie zamierzam. Mam mnóstwo ciekawych książek na półkach czekających na swoją kolej :-)

      Usuń
    20. Przy Biblii akurat jest inaczej.
      Bo jak napisał wcześniej to nie jest zwykła książka.

      Usuń
    21. A niby dlaczego nie?
      Ja najpisałam wcześniej, że niezwykła, bo niezwykle nudna.

      Usuń
    22. Bo wchodzi w skład tak zwanych Świętych Ksiąg.

      Całą Biblię przeczytałaś?
      Katolicką?

      Usuń
    23. Całą. Katolicką, bo taka była w domu.
      "Świętość" nie jest ani pojęciem teoretycznoliterackim, ani nie należy do poetyki, ani nie jest żadnym wyróżnikie literatury. "Święty" to wyłącznie czyjaś opinia.

      Usuń
    24. Więc jeżeli przeczytałaś całą Biblię jak zwykłą książkę.
      Bez przygotowania,bez komentarzy,bez pomocy innych książek.
      Bez wprowadzenia w każdą poszczególną księgę.
      To ja już się nie dziwię,że ona jest dla Ciebie nudna 😉

      Usuń
    25. No widzisz. Istnieją na świecie miliony książek, do których czytania nie potrzeba wprowadzeń, komentarzy, opracowań i innych pomocy, a jednak są o wiele ciekawsze. Same sobie radzą i same się bronią.

      Usuń
    26. Wszystko się zgadza.
      Będę się jednak powtarzać.
      Biblia to nie jest zwykła książka.
      O jej niezwykłości na przykład świadczy to,że nie napisała jej jedna osoba.
      To zbiór tekstów wielu ludzi.
      Zbiór różnych gatunków literackich.

      Jeżeli Biblia Cię nie zaciekawiła nie ma powodu,żebyś do niej wracała.

      Usuń
    27. Kochana, pierwszy lepszy zbiór opowiadań lub pierwsza lepsza antologia mają wielu autorów. Żadne mecyje.
      Istnieją rówież gatunki literackie, które same w sobie stanowią mieszankę różnych gatunków, np. powieść poetycka. Też nic niezwykłego.
      Oczywiście nie zamierzam wracać do Biblii, istnieje jeszcze wiele innych mitologii, z których niejedna spisana jest lepiej i bardziej ciekawie.

      Usuń
    28. Ale czy opowiadania tworzą
      całość?
      Nie.
      To oddzielne utwory.

      Mitologie też inne lubię czytywać.
      Mezopotamskie chyba najbardziej
      A Ty jakąś konkretną masz na myśli?

      Usuń
    29. Biblia też nie tworzy spójnej całości, poszczególne księgi są jedna do Sasa, druga do lasa. A o utworach, które mają kilku autorów, serio nie słyszałaś?
      Nie, nie miałam na myśli konkretnej mitologii. Przeczytałam kilka, np. japońską, norweską, słowiańską (szczególnie interesujaca), germańską, oczywiście klasykę (grecką, rzymską, "Epos o Gilgaeszu", "Bhagawadgitę" - poza Grecją też się wynudziłam jak mops).

      Usuń
    30. Bhagvad-Gita zalicza się do Świętych Ksiąg
      Mam ją.
      Epos o Gilgameszu jak inne mity sumeryjskie i akadyjskie też mam
      Mam wszystkie mitologie z Wydawnictwa Artystycznego i Filmowego.
      Kubiaka ma - mitologia grecka.
      I jeszcze tam różne rzeczy mam.
      Edda Starsza -tylko niestety wybrakowany egzemplarz.

      Mitologia norweska ?

      Usuń
    31. Przepraszam, napisałam "norweska" zamiast skandynawska z przyzwyczajenia do "norweskości".
      Dziś już kładę się spać, bo muszę wstać o 5.00 - mam do pracy na 7.00.
      Dziękuję za dzisiaj i dobranoc.

      Usuń
    32. Jak trzeba rano wstać to teraz trzeba iść spać.
      Ja ostatnio jakoś spać nie mogę.

      Dobranoc

      Usuń
    33. Pierwsze księgi Biblii bardzo mi się podobają, tutaj wspomnę jednak jak zrobiłem krok w bok - zastanowiłem się nad faktem, że Noe zabrał do Arki nie wszystkich synów. Mianowicie nie wziął Bitha bo podejrzewał go o kradzież. Córka Bitha - Corsaire - nie pogodziła się z tym faktem, zwołała żeńską drużynę i wybudowały nie jedną a trzy arki.
      Więcej tutaj - https://ewamaria.blog/2018/07/23/barataria-75/ . Ostrzegam, że relacja zaczyna się od licznych cytatów z Biblii.

      Usuń
    34. @Asenato, ja mogę spać, tylko przez to życiowe przekleństwo (pracę) nie mam kiedy.

      Usuń
    35. @Lechu, ja nie mam w sobie potrzeby rozmazywania każdego zdania z Biblii. Przeczytałam, wiem, czym pachnie - i finito. Zajrzałam pod podany przez Ciebie link - może Asenata z niego skorzysta?

      Usuń
    36. Frau Be
      Spojrzałam do Antygony z Biblioteki Narodowej.
      I cóż mamy.
      Większa część książki to opracowania i komentarze.
      Biorę z tej samej Biblioteki
      Wichrowe Wzgórza .I cóż widzimy
      Wstęp i komentarz.

      Komentarze ,wprowadzenia i tak dalej nie dotyczą tylko Biblii.

      Boska Komedia
      https://books.google.pl/books/about/Boska_Komedia.html?id=ZLsRBQAAQBAJ&printsec=frontcover&source=kp_read_button&hl=pl&redir_esc=y#v=onepage&q&f=false

      Przypisów od groma.

      Po prostu przy niektórych dziełach wskazana a nawet potrzebna jest pomoc.
      bo inaczej możesz nawet i przeczytać, ale nie do końca zrozumieć.

      Zobaczę potem ten link

      Usuń
    37. Ale Asenato, nie pogniewaj się, bo w żaden sposób nie chcę Cię spostponować, jednak to jest niedorzeczne i chyba sama nie wierzysz w to, co napisałaś. Przecież wszystko zależy od wydania! Naprawdę uważasz, że wymienionych przez Ciebie książek (i tysięcy innych) nie da się przeczytać bez wstępu, posłowia czy innego opracowania naukowego? I czy wydaje Ci się, że wszystkie wydania (choćby wymienionych przez Ciebie tytułów) je zawierają? Naiwniutkie to... Można czytac Biblię, "Antygonę" i "Boską komedię" bez nich, Asenato. Naprawdę można.

      Usuń
    38. Można czytać oczywiście.Dlaczego nie.
      Tylko to jest czytanie bez pełnego zrozumienia niestety.
      I jak zwykle konkretnie chodzi mi o Biblię.
      I może to według Ciebie być naiwniutkie,ale jest niestety prawdziwe.
      Chcesz mi powiedzieć ,że bez żadnych dodatkowych pomocy rozumiesz na przykład Księgę Daniela i Apokalipsę Jana.

      Oczywiście wszystkie wymienione przeze mnie książki są się przeczytać bez komentarzy i wstępów.
      Przeczytać można.

      Usuń
    39. No właśnie. i tutaj wracamy do początku: książek są miliony. Jedne bronią się same, inne nie. Biblia zwyczajnie się nie broni. Jako książka zwyczajnie zamula, a jako "świętość' jest kompletnie nieprzekonująca, pełna sprzeczności i przede wszystkim niewiarygodna. I tylko tyle chciałam powiedzieć, a wyszła nam bardzo długa dyskusja :-)

      Usuń
    40. Napisałaś ,że czytałaś
      Bhagavad-Gitę
      Jakie wydanie

      Usuń
    41. A gdzież ja pamiętam, skoro było to ponad 30 lat temu? Za to pamiętam, że szału nie było.

      Usuń
    42. Nie ma nadziei na nić porozumienia 😁
      Bo ja Biblię postrzegam jednak inaczej.

      Usuń
    43. I masz do tego pełne prawo :-)
      Padam na twarz, jestem wykończona dniem (i tym zdzieraniem się o nieludzkiej porze). Idę spać!

      Usuń
  4. Ba! kobieto, gdybyż to było takie proste!
    Teoretycznie jest, jak w tym dowcipie: dlaczego namawiasz Marka na małżeństwo? A co ma mieć lepiej, niż my!
    Przed chwila mąż mi czytał fragment felietonu z sieci: na grobie tej lub tego, tylko jedna chryzantema, wstyd!
    My chyba lubimy wieczne piekiełko, nie sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, bo ja nie lubię. Dla mnie życie samo w sobie jest wystarczająco ciężkie, żeby sobie jeszcze dokładać. Ale być może jest to nasza cecha narodowa, sądząc po dramatycznym podzieleniu społeczeństwa lub chociażby po totalnym skłóceniu w moim środowisku pracy.

      Usuń
  5. A robi ci się niedobrze na widok faceta migdalącego się z babeczką?
    I co rozumiesz pod terminem migdalenia się? Pocałunki głębokie aż po migdałki, czy jakieś delikatne czułostki i zwyczajne trzymanie się za rączki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robi mi sie niedobrze, za to niesmacznie. I raczej mam na myśli akcje bardziej "winne" od niewinnego trzymania się za rączki.

      Usuń
    2. A gdzie ty miewasz takie okazje do oglądania migdalących się facetów lub babeczek? Bo ja u siebie to nawet jakoś tak bardzo zaangażowanych par męsko-damskich nie widuję.

      Usuń
    3. I jednak napisałaś tam na górze "mojemu heteroseksualnemu organizmowi robi się niedobrze".
      Dla mnie mega dziwne i godne zastanowienia, może nawet przepracowania z terapeuta.
      Seks męsko-damski - gdy jesteś świadkinią (nie wiem jak sfeminatyzować widza - widzynią?) - też budzi twoje obrzydzenie?

      Usuń
    4. Na przykład za granicą i na przykład... prawie w domu, bo mam przyjaciela geja.

      Usuń
    5. Jasne, jasne. Terapeuta i te klimaty, bo jestem w zgodzie z sobą. Uwielbiam fachowe diagnozy i słówko "przepracować". W zasadzie jestem przepracowana, w związku z tym zmęczona i marzę o odpoczynku :-)
      Nie, nie bywam świadkiem (nie ma potrzeby feminizować, jest tradycja językowa i ona mi wystarcza) cudzego seksu. Obracam się w kręgach ludzi, którzy jeszcze coś dla siebie zachowują, jakąś prywatność, intymność itp. Nie wszystko jest na sprzedaż i nie każde zachowanie musi być z nich odarte. I nie, nie obrzydza mnie uprawianie seksu.

      Usuń
    6. To trzeba przyjacielowi powiedzieć żeby zasłony zaciągał, skoro nie możesz się powstrzymać od zaglądania w okna, a ten jego seks cię obrzydza :D

      Niestety pomysłu na okiełznanie gejów zagranicznych nie mam żadnego.

      Usuń
    7. Po pierwsze, nikomu nie zagladam w okna.
      Po drugie, nie wymagam od nikogo - także od samych gejów - ich okiełznania. Niech sobie żyją, jak chcą... i tyle.

      Usuń
  6. Mnie ciekawi kto kogo lub co wierzy.
    Zawsze to okazja to zwiększenia wiadomości.

    Ateista nieraz bywa lepszym człowiekiem niż wierzący.Może wykazywać większe zrozumienie dla inności.

    Niektóre wydarzenia wchodzą w przestrzeń publiczną.
    Dlatego nie przeszkadza mi procesja Bożego Ciała jak i Marsz Równości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazją do nabycia wiedzy jest jej zgłębianie. Natomiast w co kto wierzy, to jest - moim zdaniem - jego sprawa i mnie to nie powinno obchodzić.

      Usuń
    2. Jeżeli kogoś tak jak mnie interesują wszystkie religie
      To mnie jednak trochę ciekawi.
      Nie da się tak do końca utajnić swojej wiary.

      Oczywiście nie mam na myśli polityków,którzy wiarę wykorzystują do celów własnych.

      Usuń
    3. Absolutnie nie neguję Twojej ciekawości i prawa do niej. Tylko że dla mnie źródłem wiedzy o danej religii nie jest folklorystyczna dewotka albo nawiedzony oszołom, lecz porządne opracowanie naukowe czy popularnonaukowe.

      Usuń
    4. Z opracowaniem naukowym nie pogadasz 😉

      Usuń
    5. Za to jest wiarygodne :-)

      Usuń
  7. Kochana, ulice w boże ciało to pikuś. Ja mam w pobliżu domu tzw. krzyż milenijny - wielką, żelazną konstrukcję z żelaznym dżizusem, straszącą maluczkich. I to boże ciało lezie pod ten krzyż i wyje jakieś pieśni. Fałsz drażniący mózg. I jeszcze wycina cudne brzózki i zdobi nimi pół miasta. Padaka.

    Uczucia religijne też ujmuję w cudzysłów zwłaszcza, że moje - pogańsko - ateistyczne, nikogo nie obchodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogańsko- ateistyczne?
      Aż mnie zaciekawiło.

      U mnie zawsze w Boże Ciało ołtarz prawie pod oknem stawiano.
      Dopiero chyba od trzech lat na inną ulicę przenieśli.

      Usuń
    2. Na końcu mojej ulicy, niedaleko Zamku też mamy jakiś krzyż, ale nawet nie wiem, ku jakiej czci.

      Usuń
  8. "Uczucia religijne" to bełkot w stylu "cywilizacja śmierci". Nie ma czegoś takiego jak uczucia religijne i nawet nigdy ich nie zdefiniowano (bo jak zdefiniować coś, czego nie ma?).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ktoś fajnie powiedział
    RELIGIA JEST JAK PENIS...
    JEST CAŁKIEM W PORZĄDKU GDY KTOŚ GO MA I JEST Z NIEGO DUMNY
    ALE JAK KTOŚ WYCIĄGA GO NA ZEWNĄTRZ
    I MACHA MI NIM PRZED NOSEM
    TO MAMY TU PEWIEN PROBLEM .
    Nic dodać nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja naprawdę, NAPRAWDĘ nie rozumiem tego Twojego emocjonalnego wzmożenia na tle przekonań. Apelujesz: ludzie, dajcie żyć. I mnie się ono nie raz ciśnie na usta, ale w zupełnie innych okolicznościach. Np. kiedy oglądam doniesienia z wojny w Ukrainie. Albo kiedy czytam, że na cmentarzu nie wolno palić. Papierosów, znaczy :) Wiem, to nie ten sam kaliber, ale jak dla mnie tak samo bezsensowny. Staram się widzieć człowieka, a nie jego przekonania. Jeśli zarzucasz, katolikom nachalność, jako coś niestosownego, to nie rób tego samego w odwrotną stronę. Jestem katoliczką, Ty nie, czy to znaczy, że musimy się znienawidzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie. Tylko że co ja robię? Zakazuję Ci praktykować? Narzucam Ci swoje poglądy? Biorę udział w ulicznych zadymach? Wyartykułowałam wyraźnie, niech każdy robi, co chce - na zdrowie. Dopóki mi się nie wpycha nachalnie ze swoimi poglądami. Nigdy nie usiłowałaś mnie nawracać, a ja bym Cię nawet o to nie podejrzewała. Nie toczysz wojen krzyżowych, nie epatujesz wokoło ortodoksyjnym katolicyzmem. Dlaczego miałabym Cię znienawidzić?

      Usuń
    2. Nie należy mylić krzykliwych dewotek z katoliczkami. To nie jest to samo. Jak mawiają na Śląsku "jakby było wszystko jedno, to by było gówno miód".
      Moja matka wychowała się w domu parafialnym, a ojciec był ateistą. Byli małżeństwem, wcale nie z musu, 59 lat. A ja...No, lekko nie miałam, ale nauczyło mnie to wiele. Odmienność i tolerancja były dla mnie chlebem powszednim. Nietolerancja przychodziła z zewnątrz, ale babcia i z nią sobie poradziła: wystarczy, żebyś raz dziennie się przeżegnała i pamiętała, żeby być dobrym człowiekiem. Bardzo skuteczny katechizm :)

      Usuń
    3. Widzisz, krzykliwe dewotki czy fanatyczni ekstremiści (dowolnego wyznania) to jest to, co zohydza wszelkie religie, a nawet czyni je niebezpiecznymi. Często zniewala. Recepta Twojej babci to przepis na normalność, która szanuje zarówno prawa własne, jak i cudze.

      Usuń
  11. Prawdę powiedziawszy mam kompletnie wyjebane kto w co wierzy, z kim sypia i jak żyje. Każdy ma prawo żyć jak mu pasuje, pod warunkiem że nie krzywdzi innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest bardzo piękna dewiza!

      Usuń
    2. Gdybyśmy wszyscy się jej trzymali to Polska była by przyjemnym miejscem do życia.

      Usuń
    3. Nie tylko Polska. Cały ten cholerny świat.

      Usuń
    4. Niestety ludzie robią się coraz gorsi i naprawdę strach pomyśleć jak ów świat będzie wyglądał za 50-100 lat. Gdyby mi ktoś 20 lat temu powiedział że czekają nas tak podłe czasy to bym się w czoło popukał...

      Usuń
    5. Nie bój żaby, za 100 lat nas już nie będzie.

      Usuń
  12. Mam tak samo jak wyżej napisał Stasiek Górny - dopóki drugiemu nie dzieje się krzywda niech w makaronowego potwora wierzą i siejącą postrach mumie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że tak. Tylko niech mi sie nie każą bać ;-)

      Usuń
  13. Podpisuję się pod tym. ;]

    OdpowiedzUsuń