Najgorsze wiadomości:
1. dzisiaj przypada ostatni dzień ferii,
2. jutro poniedziałek,
3. trzeba będzie wstać w środku nocy,
4. i wracać do kołchozu.
No. To najgorsze mamy za sobą. Teraz będzie tylko lepiej.
Wiadomo, wyspałam się (trochę), poleniuchowałam (z wydatną pomocą Czeslavy Żbikowej), narobiłam w mamy mieszkaniu bajzlu i z niejakim trudem go uprzątnęłam (dlaczego mieszkania nie sprzątają się same?). W mojej obecności dorodny storczyk strzelił samobója, skacząc na łeb z komody. Zreanimowałam, terapią i rekonwalescencją niech się zajmie mama.
Teraz z innej beczki. Dębowej.
Otóż Biuro Wystaw Artystycznych organizuje warsztaty plastyczne, tak dla dzieci, jak i dla dorosłych. No i zachciało mi się malowania. Dorosła jestem (chyba), więc uczęszczać zaczęłam. Za pierwszym razem malowaliśmy farbami akrylowymi. Arcydzieło, które popełniłam, nie nadawałoby się nawet na rozpałkę. Drugim razem papraliśmy się pastelami olejnymi i gdyby ten wyprodukowany przeze mnie unikat zobaczyły przedszkolaki, padłyby na apopleksję. Z kolei wczoraj dostaliśmy ołówki, grafity i duże sztalugi. W ten sposób zdecydowanie lepiej mi się pracuje, bo przy stole nie ogarniam na siedząco całego arkusza (cycki mi zasłaniają), więc i tak muszę wstawać, żeby malować w pozycji wypiętego dromadera. W połowie, tak pi razy oko po upływie godziny, ręce miałam wysmarowane grafitem po łokcie (cóż za zaangażowanie!), więc musiałam zażyć kąpieli kończyn górnych. Rysowaliśmy rzeźby z wystawy. Dla mnie odtwarzanie postaci ludzkich jest awykonalne, więc twór, który wymęczyłam, stanowi mój autorski majstersztyk (koń na białym rycerzu by się uśmiał). Wspięłam się na wyżyny mojego antytalentu. Prac z pierwszych i drugich warsztatów nawet nie fotografowałam, bo mój smartfon musiałby spłonąć ze wstydu. Do trzech raz sztuka, za tym trzecim jednak zrobiłam zdjęcie poniższemu bohomazowi. Teraz zamknijcie oczy i przewińcie ów wstrząsający wytwór sztuki, a potem czytajcie dalej.
Zaraz... co to ja chciałam... A! Pozostając w sferze plastyki, pomalowane przez siebie kamyki już zaprezentowałam na blogu, jednak w ostateczności nie porwała mnie ta dziedzina ,,sztukiʼʼ. Marzyło mi się malowanie, wyszło jak zwykle. Przy okazji polubiłam ołówek. To nic, że jestem beztalenciem, i tak będę chodziła na te warsztaty, bo to świetna rozrywka i doskonały reset głowy. Natomiast dziedziną, w której się odnalazłam, jest art journaling. Już kiedyś o nim wspomniałam i wtedy jeszcze nie wiedziałam, czy to będzie dla mnie. Okazało się, że tak. Obiecałam pokazać parę wpisów, ale może już nie dzisiaj, bo i tak rozpędziłam się z pisaniem jak z Kopca Konfederatów Barskich.
Mama wróciła o 3.00 w nocy, więc teraz zbieram bambetle zusammen do kupy i zawijam się do domu. Ciekawe, co tam zastanę. Ostatnio moje młode oszołomki wykonały coś między performanceem a instalacją.
Główna konstrukcja składa się z przewróconego krzesła i wywalonej na nie suszarki na pranie. Po podłodze walają się artefakty różnego pochodzenia. Same performerki widoczne są w prawym dolnym rogu podczas występu.
Dobra, wracam do siebie. Mam ogromną nadzieję, że jeszcze dzisiaj wejdę wreszcie na Wasze blogi. Mniam!
Oj, bys sobie zainstalowala w smartfonie wchodzenie na blogi, moglabys na biezaco czytac, cosmy przez ten czas pisali, ja tak mam i sobie czytam, kiedy jestem poza domem, a nawet moge komentowac, choc nie lubie pisac z telefonu. To po pierwsze.
OdpowiedzUsuńPo drugie bohomaz jest niezly, wiec nie kokietuj, nie kryguj sie jak dziewica przed noca poslubna, dobrze szkic wyszedl i masz potencjal, ktory rozwiniesz na warsztatach.
Po trzecie u mnie tez jest jutro poniedzialek, ale na wyspanie sie mialam tylko trzy dni, wiec nie marudz.
Po czwarte dobrze, ze w koncu wrocilas na blogowy memlon.
@Pantero - co trzeba zainstalować na smartfonie, żeby wygodnie czytać blogi???
UsuńJa mam swoja czytelnie w osobnym blogu (http://panteraczyta.blogspot.com/), ale wystarczy wrzucic w wyszukiwarke tytul wlasnego bloga, a masz na bocznym pasku czytelnie. Powiekszasz sobie te czesc i klikasz w blog, ktory chcesz czytac.
Usuń@ Pantera - nie cierpię pićkania w smartfonie po wsze czasy, allleluja, amen!
Usuń@Dorothea - Używam przeglądarki Chrome. W pasku zakładek, tym na górze, porobiłam sobie foldery i w nich linki na blogi. Otwieram kilka blogów jednym kliknięciem. Przyjęłam, że w jednym folderze gromadzę 10 blogów.
Usuń@Pantera - Aha, bym zapomniała. Nie kryguję się, wstydzę się.
UsuńWidze, ze nie tylko ja doceniam Twoj potencjal i uwazam, ze rysunek jest dobry, wiec to JEST krygowanie, bo nie ma czego sie wstydzic. Zreszta wstyd to krasc, a caly pis ani mysli sie zawstydzic.
UsuńNie jest krygowaniem się, bo ja się NAPRAWDĘ wstydzę i w dodatku nie wierzę w to, że się poprawię. Chodzić zamierzam dla rozrywki. To naprawdę fajna zabawa i kontakt z kilkunastoma takimi świrami jak ja.
UsuńSprzeciw! Zgłaszam sprzeciw! Rysunek ołówkowy jest całkiem, ja nawet pół rysunku wykonać nie umiem.
OdpowiedzUsuńMieszkania zdecydowanie mogłyby się sprzątać same, tutaj sprzeciwu nie ma, jestem za:)
Moi performerzy również ostro działają - zaprawdę nie znam dnia ani godziny -:)
Dopiero się uczę, może kiedyś będę malować, a może nie. Na warsztaty na pewno będę chodzić. Ale na razie pochłania mnie AJ.
UsuńNawet leniuchowanie kiedyś się przeje.
OdpowiedzUsuńO, co to, to nie! Mnie się nigdy nie przejada!
Usuńna tym ołówkowym obrazku Twoja rzeźba ma chyba szyję o przekroju kwadratowym. musi - baaardzo nowoczesna rzeźba Ci się trafiła.
OdpowiedzUsuńRzeźby były nowoczesne, ale nie zwalałabym na nie winy. To przemówiło moje beztalencie.
UsuńOj tam, oj tam, jesteś w tzw. mylnym błędzie, co do swojego talentu- rysunek doskonały. Nie zwalniaj, doskonal się dalej w tym kierunku, a kamolki zostaw innym. No i dlatego nie chcę mieć kota. One też jak ten Gaweł- najdziksze wymyślał swawole. Może też biorą przykład z Twardowskiego, co to tańce, hulanki, swawole. Jakby na to nie patrzeć- swawole zostały odprawione i przyszło Ci "kocia kobieto", zbierać skorupy".
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej z tymi skorupami - człowiek ma za dużo rzeczy 😀
UsuńBędę chodzić na warsztaty, ale wielkich nadziei sama ze sobą nie wiążę. Po prostu fajna to zabawa.
Bardzo dobry pomysł z chodzeniem, zdziwisz się po jakimś czasie, jak ręka Ci poleci po arkuszu. A potem będziesz robiła portrety swoich ukochanych kotów. I spróbuj ich tu nie pokazać:):):):)
UsuńKto wie? Może spróbuję (nie pokazać) 😅
UsuńZa surowa jesteś dla siebie z tym rysowaniem. Jak na pierwszy ołówkowy szkic, wyszło całkiem nieźle - potencjał jest. No i najważniejsze w tym wszystkim, że dobrze się bawisz podczas tworzenia.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż pokażesz efekty swojego art journalingu!
Dzieło oszołomek wspaniałe, dostrzegam przekaz 😆
O, ciekawe, jakiż to przekaz dostrzegłaś w sztuce moich oszołomków?
UsuńMyślę, że chciały pokazać, jak niszczycielską moc potrafi mieć ich młodzieńcza energia, gdy nie dostają wystarczająco wiele atencji.
UsuńTo prawda. Młodość jest żywiołem, cyklonem, sztormem i powodzią. Wystarczy wpuścić do jednego pomieszczenia dwoje dzieci.
UsuńMnie się Twoja praca podoba 🤗 Dzień nas wita coraz wcześniej, jeszcze kilka tygodni i rankiem będzie Cię witało słoneczko 😉 Wiosna na horyzoncie 🌼
OdpowiedzUsuńNa razie na horyzoncie praca, a to skutecznie psuje nastrój.
UsuńDomyślam się, choć odkąd znienawidzona dyrektorka odeszła na emeryturę chyba jest trochę lepiej? Do wakacji dozipiesz, a potem będą mogli Cię cmoknąć 😉
UsuńTak, jeżeli chodzi o atmosferę, jest lepiej. W pozostałych dziedzinach niekoniecznie 😀
UsuńNie liczy się efekt, liczy się to, co wydarzyło się po drodze, a po Twoim ołówkowym dziele widać, że wydarzyło się wiele.
OdpowiedzUsuńJa byłabym dumna z takiego dokonania, nie widziałaś jeszcze mojego rysunkowego beztalencia :)
Mogę być o tyle dumna, że to pierwsza praca, która cokolwiek przypomina. Widocznie ołówek i rysowanie przy sztaludze są dla mnie.
UsuńAle kokietujesz, przecież to świetna praca, oprawiłabym od razu i powiesiła u siebie!
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że mnie ferie i poferyjne smutasy już nie dotyczą, ale trzymam kciuki za Ciebie!
Po takich wyskokach kotowatych bałabym się wracać...
Nie kokietuję i nie kryguję się, tylko naprawdę się wstydzę. Pokazałam to, bo gdybyście przeczytali o tych warsztatach, zaraz domagalibyście się pokazania.
UsuńCo do kotów - trudno. W tym domu mieszkają same artystki 🤣 🤣 🤣
ta suszarka przypomniała mi, jak po pożarze u nas musiałem przyspieszyć proces zapoznawania i oswajania dwóch kocurów ze sobą, więc w ramach fazy wstępnej przebywały w dwóch pomieszczeniach przedzielonych zaimprowizowaną kratą z suszarki... ta kratosuszarka była do wysokości tak trochę powyżej kolan, ale to wystarczało, bo żaden nie kwapił się jej przeskakiwać... to działało, ale krótko, bo im lepszy znajdywałem sposób, żeby tą kratę umocować, tym szybciej one wpadały na pomysł, jak to umocowanie niwelować...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
No i to jest słuszna koncepcja sztuki! Tak ma być, chyba Cię to nie dziwi, bo wszak miłośnikiem i znawcą kotów jesteś! 😀
UsuńTwoje dzieło mogłoby śmiało być ilustracją do jednego z przeczytanych przeze mnie fantasy. Ma pewien wyraz i groźbę w podtekście. Małych performerów popieram z całego serducha, przykład przecież idzie z góry.
OdpowiedzUsuńO, jakie to celne spostrzeżenie! Tak! Przykład idzie z góry! Zwłaszcza z pokoju mojego 28-letniego dziecka 🤣
UsuńNo jesteś wreszcie! Nie powiem, że tęskniłam. Gdyż bardziej przemawiala przeze mnie zazdrość. Tych ferii. Jednak wyczekiwałam chociaż małego ciut ciut odezwu jak tam w krainie rozpusty spania do „po budziku”. A teraz wróć okrutna rzeczywistości. Tyle dobrego, że od razu marzec i jest nadzieja na wiosnę. Mimo, że z okien klasowych 🤡.
OdpowiedzUsuńDzieło performerek bardzo ujęło mój zmysł estetyki kociej. Widać, że dumne z siebie były i oczekiwały podziwu.
Rysunek moim zdaniem jest bardzo profesjonalny jak na beztalencie… moje to nawet nie poziom trzylatka 🤣
Na widok mojego dzieła trzylatek na pewno doznałby wstrząsu.
UsuńZaraz muszę kłaść się spać i chyba się pochlastam, bo potem trzeba będzie się obudzić. Jestem pogrążona w rozpaczy 😭.
Ha ha ! Widać, że koteły się stęskniły za Pańcią !
OdpowiedzUsuńSzkic Twój - cudny jest i nie marudź i nie wstydź się swego antytalentu - nie wiem dlaczego go tak nazywasz, bo Ty chyba nie wiesz co to takiego ( hi hi hi )... no muszę się śmiać , bo inaczej pomyślisz, że ja poważnie tu piszę. Twój talent t w ogóle nie jest "anty".
Myślałam, że jeszcze pochwalisz się art journalingiem, ale może następnym razem.
Ja marzę o tym, żeby nauczyć się akwareli, pociąga mnie to bardzo. Ściskam i pozdrawiam :)))
Pochwalę się, tylko następnym razem.
UsuńTy jesteś osobą o rozlicznych talentach. Teraz te świece, odlot po prostu!
Zgadzam się z przedmówczynią, portret śpiącej kobiety(dziwnie podobna do ciebie, szczególnie z grymasu ust). Uważałam, że mój syn ma talent plastyczny, ale ludzi rysować nie chciał. Szkoda, że ferie się już skończyły, ale niechaj myśl, że wakacje coraz bliżej, poprawi Ci nastrój. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwonko, ja też nie chcę rysować ludzi, no ale takie nam dali zadanie i co począć? Pytałam dyrektora BWA, czy nie mają jakiejś rzeźby sześcianu, śmiał się, no ale wystawa była bardzo "ludzka".
UsuńBardzo udany rysunek, życzę satysfakcji z tego hobby.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lechu. Będę walczyć ze swoim beztalenciem.
UsuńFajna praca. Zamknięte oczy wiele mówią....
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia i bezbolesnego przestawiania się na ,,pracowite,, tory.
Koń na białym rycerzu...zobaczyłam to oczami wyobraźni i wiadomo....hi,hi :-)
W sumie rzeczywiście oczy zamknięte mogą mieć wiele znaczeń.
UsuńWłaśnie przybyłam do pracy, za wcześnie, bo odwoziłam córkę jeszcze wcześniej. Moje drugie imię (a właściwie pierwsze) to ROZPACZ (CZARNA).
Nie bądź wobec siebie taka krytyczna :D Nie jest tak źle ;)
OdpowiedzUsuńNo dobra, trochę bądź bo uwielbiam Twoje poczucie humoru ;)
PS: Jesteś z pomorskiego? Właśnie też zakończyłam ferie.
Niestety, nie jestem z Pomorskiego, chociaż bardzo chciałabym być. A jestem wręcz odwrotnie, bo ze stolicy Podkarpacia. Dzisiaj jadąc do pracy, słyszałam w radiu, które województwa zakończyły ferie, Pomorskie też odnotowałam w umyśle.
Usuń