Sandomierz to urokliwe miejsce 😉 Nie ma jak porządnie wypocząć, zmienić otoczenie. No a widok z pociągu - rewelka, uwielbiam ten sposób podróżowania. Widać zmodernizowane perony, od razu ładniej 👍😁
To nie minimalizm, tylko brak przestrzeni. Mam niewielkie mieszkanie i nic mi sie nigdzie nie mieści. Może też jakiś rodzaj praktycyzmu. Do czego mam słabość...? Mhm... Najwiekszą oczywiście do zwierząt. Zaraz po nich do książek.
"Po pracy pojechałam i tyle mnie widzieli." ...albo Cie nie widzieli. Prosto te tory wioda w dal. Lubie Sandomierz ale on mi nie po drodze ani po torze.
W Sandomierzu można miło spędzić czas. Sam kiedyś próbowałem i wyszło nieźle. :)
Wydaje mi się, że kiedyś już byłaś na moim blogu. Ale głowy nie dam, odrobinę za cenna jest. :D
Zdecydowanie tak. Jest tak, jak napisałem po boku, wszystkie wiersze są mojego autorstwa, chyba, że zaznaczę inaczej. A na razie większość (99%) jest moich rzeczy, z raz coś tam chyba kogoś cytowałem albo coś.
mój znajomy kiedyś tak szedł przez pociąg szukając wolnego klopa, szedł, szedł, aż wreszcie pociąg mu się skończył, ciemno było, na szczęście to były czasy drewnianych podkładów i śnieg trochę zamortyzował lądowanie, więc specjalnie się nie potłukł, zaś jego podróż przeszła transformację na wieczorne zwiedzanie okolicznego miasta... p.jzns :)
p.s. generalnie wtedy też jakoś zabezpieczano jakoś te drzwi, może nawet sztabą, ale zaistniała taka sytuacja, że ktoś zabacuł, a jeśli była sztaba, to buchnął ją jakiś Edi...
Napisałeś, jako żywo. Jako żywo przeczytałam. I poza zdumieniem (że teraz są inne, o czym nie miałam pojęcia) nie przyszło mi do głowy nic innego. Jakoś nie widzę związku drewnianych podkładów z zabezpieczaniem drzwi, co oczywiście o niczym nie świadczy ;-)
już dawno nie ma drewnianych podkładów, pomijając jakieś zapomniane, nieużywane torowiska, bocznice, etc... ale kiedyś były normą, a w tamtych czasach trochę mniej przykładano uwagi do kwestii bezpieczeństwa... można było np. otworzyć sobie drzwi w pociągu i wyskoczyć w biegu, albo kogoś wyrzucić... obecnie jest to bardzo rzadko możliwe... elementarne, Watsonie... za to łatwiej jest sobie coś połamać lub nawet nie przeżyć spadając na betonowe podkłady, niż na drewniane... to chyba też jest elementarne? :)
Elementarne. Ale popatrz, podróże jednak kształcą, nawet post factum :-) W końcu dowiedziałam się czegoś nowego o transporcie kolejowym :-) Swoją drogą, siostra mojej koleżanki w podstawówce została wyrzucona w biegu z pociągu przez jakichś złoczyńców. Do dzisiaj jeździ na wózku i nie ma prawie połowy czaszki. Koszmar...
Lepszy Fraudomierz od Defraudomierza :-) Owszem, ładna nazwa, przyjemna taka :-) A ciągnie mnie przyjaciółka, ciągle chce, żebym do niej przyjeżdżała, bo ona nie lubi podróżować.
Nie wiem, czy będzie relacja - pojechałam tam nie na wyprawę, a do przyjaciółki. Sandomierz znam już od podszewki, więc mogłyśmy sobie pozwolić na pogaduszki domowe.
Zajrzałam tutaj bo bywam u Pantery i skoro razem mamy zacząć nowe życie na Maderze lub Wyspach Kanaryjskich to sobie będę podczytywać, a jeżeli chodzi o Sandomierz to bardzo mi przypadł do gustu i odwiedzam go od czasu do czasu...wszystko na plus oprócz stacji kolejowej, w zimie umówiłam się z koleżanką właśnie w Sandomierzu, ona miała dojechać samochodem z południa Polski ja pociągiem z Warszawy...uspakajałam ją, żeby się nie śpieszyła bo ja przecież mogę w poczekalni kawkę pić i sobie czytać...w poczekalni? toć to przystanek tramwajowy jest lepszy, stałam w śniegu i wietrze na szczęście 5 minut bo jednak koleżusia dojechała na czas, inaczej źle bardzo to by się skończyło...może ja czegoś nie wiem? może tam jednak jakaś godna Sandomierza stacja jest?
W Sandomierzu mam przyjaciółkę i bywam tam regularnie od czasu studiów. Stąd znam historię TEGO dworca, który był niegdyś prawdziwym dworcem. Od jakiegoś czasu, który idzie w lata, dworzec praktycznie przestał istnieć, tak jak przestały istnieć połączenia kolejowe z tym miastem. Z czasem powoli połączenia przywrócono, ale budynek dworca stoi zamknięty i niszczeje. Przyjaciółka twierdzi, że miasto ma w ogóle złych gospodarzy.
Udanego pobytu.
OdpowiedzUsuńBoże Ciało może być upalne, więc nie zapomnij o nakryciu głowy jeśli się wybierzesz na procesję :P
Zapomniałam o nakryciu głowy i po frytkach, procesja poszła się paść.
UsuńMatkobosko, na procesje podazasz?
OdpowiedzUsuńJakbym chciała na procesję, to na miejscu jest ich w cholerę więcej niż w Sandomierzu. Raczej można powiedzieć, że od nich uciekłam.
UsuńSandomierz to urokliwe miejsce 😉 Nie ma jak porządnie wypocząć, zmienić otoczenie. No a widok z pociągu - rewelka, uwielbiam ten sposób podróżowania. Widać zmodernizowane perony, od razu ładniej 👍😁
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, jaką to stację mijaliśmy, gdy robiłam zdjęcie, ale pociągi i podróżowanie nimi uwielbiam.
UsuńA kamyk zielony wziełaś?
OdpowiedzUsuńNie mam :-(
UsuńA co przywiozłaś z wycieczki? Ja zawsze jakiś gruz przywożę. 😄
UsuńTym razem nie przywiozłam niczego. Rzeczy bezużytecznych nie lubię, a miejsca w mieszkaniu nie za wiele...
UsuńPodziwiam Twój minimalizm. Masz tylko to, co potrzebujesz? A do czego masz słabość?
UsuńTo nie minimalizm, tylko brak przestrzeni. Mam niewielkie mieszkanie i nic mi sie nigdzie nie mieści. Może też jakiś rodzaj praktycyzmu.
UsuńDo czego mam słabość...? Mhm...
Najwiekszą oczywiście do zwierząt. Zaraz po nich do książek.
Do zwierząt bardziej niż do ludzi?
UsuńZdecydowanie - mam ich w domu więcej niż ludzi :-)))
UsuńDobrej podróży i pięknego pobytu gdzieś tam :)
OdpowiedzUsuńWróciłam. Dziękuję, dzięki Twoim życzeniom pobyt był niezmiernie udany.
UsuńDobrego i pelnego wrazen pobytu na wyjezdzie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wróciłam, dobrze mi było i teraz proces adaptacyjny przebiega smętnie :-)
Usuńpojechałaś w otwór? chyba nie pierwszy raz. najwyraźniej masz ciągoty...
OdpowiedzUsuńEwidentnie mam ciągoty!
UsuńPa, pa, rozerwij się , byle nie na strzępy!
OdpowiedzUsuńPociągi, to ostatnio też mój żywioł:-)
Pociągi kocham od dzieciństwa i tylko całkiem moja pierwsza podróż przebiegła niespokojnie - ryczałam ponoć, bo się bałam.
UsuńUdanej podróży i szybkiego powrotu! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, wszystko się spełniło!
Usuń"Po pracy pojechałam i tyle mnie widzieli." ...albo Cie nie widzieli. Prosto te tory wioda w dal. Lubie Sandomierz ale on mi nie po drodze ani po torze.
OdpowiedzUsuńWiem, jak to jest, ja też mam w wiele miejsc daleko.
UsuńSuper, wypoczywaj. :)
OdpowiedzUsuńWypoczęłam do wypęku i to jest bezwzględnie piękne.
UsuńMiłego wypoczynku
OdpowiedzUsuńDziękuję, był bardzo miły!
Usuń"Wsiąść do pociągu byle jakiego,
OdpowiedzUsuńNie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle"
Tylko pociąg w konkretne miejsce zmierza
O bagaż to zadbałam, za to zielonego kamyka nie mam, żeby ściskać.
UsuńW Sandomierzu można miło spędzić czas. Sam kiedyś próbowałem i wyszło nieźle. :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że kiedyś już byłaś na moim blogu. Ale głowy nie dam, odrobinę za cenna jest. :D
Zdecydowanie tak. Jest tak, jak napisałem po boku, wszystkie wiersze są mojego autorstwa, chyba, że zaznaczę inaczej. A na razie większość (99%) jest moich rzeczy, z raz coś tam chyba kogoś cytowałem albo coś.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Sandomierz to miasto, w którym bywam często, ze względu na przyjaciółkę.
UsuńNależy Ci się jak Kaczyńskiemu kula! 😅 Udanej wycieczki i nie tęsknij za mną za bardzo 😉
OdpowiedzUsuńJak to nie tęsknić? Bardzo tęskniłam, za wszystkimi!
UsuńFajnie. Cieszę się że Cię widzę i mam nadzieję że jesteś naładowana pozytywną energią 😉
UsuńBYŁAM. A dzisiaj już wszystko poszło się paść. Ot, życie.
UsuńW takim razie pakuj walizki i jedź na kolejny urlop 😉 A poważnie, to co dobre zawsze szybko sie kończy...
UsuńUrlop już niedługo. Na pewno gdzieś mnie poniesie.
UsuńTobie najlepiej praca zdalna by pasowała, żebyś mogła zwiedzać i pracować jednocześnie 😉
UsuńO, to prawda. Tylko praca musiałaby być jeszcze dobrze płatna :-)
UsuńSzkoda że nie masz wujka w PiSie, bo zarabiałabyś nie robiąc nic 😉
UsuńNiestety, moja rodzina nawet się nie otarła o takie, tfu, sfery.
UsuńJa sprawdzałem czy aby prababka nie była z domu Sasin, ale nic z tych rzeczy, mam zdrowe korzenie 😂😂
UsuńJa jestem nawet rodowodowa (i szczepiona przeciwko wściekliźnie 😂😂😂).
UsuńJa jestem nieszczepiony, ale toczę piane z pyska tylko gdy Morawiecki przemawia 😂
UsuńGdybyś był zaszczepiony, pianę miałbyś co najwyżej w kąpieli :-)))
UsuńWścieklizna to dobra rzecz bo ludzie trzymają się z daleka 😂
UsuńCo prawda, to prawda!
Usuńmój znajomy kiedyś tak szedł przez pociąg szukając wolnego klopa, szedł, szedł, aż wreszcie pociąg mu się skończył, ciemno było, na szczęście to były czasy drewnianych podkładów i śnieg trochę zamortyzował lądowanie, więc specjalnie się nie potłukł, zaś jego podróż przeszła transformację na wieczorne zwiedzanie okolicznego miasta...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
aha, piesze zwiedzanie zakończone sukcesem: sklep z piwem był jeszcze otwarty :)
UsuńTo dziwne, bo w ostatnim wagonie zakładana jest żelazna sztaba. Chyba że to wynalazek ostatnich czasów.
Usuńnapisałem /cytuję/: "to były czasy drewnianych podkładów"... się czyta niechlujnie, to się przegapia... tak? :)
Usuńp.s. generalnie wtedy też jakoś zabezpieczano jakoś te drzwi, może nawet sztabą, ale zaistniała taka sytuacja, że ktoś zabacuł, a jeśli była sztaba, to buchnął ją jakiś Edi...
UsuńNapisałeś, jako żywo. Jako żywo przeczytałam. I poza zdumieniem (że teraz są inne, o czym nie miałam pojęcia) nie przyszło mi do głowy nic innego. Jakoś nie widzę związku drewnianych podkładów z zabezpieczaniem drzwi, co oczywiście o niczym nie świadczy ;-)
Usuńjuż dawno nie ma drewnianych podkładów, pomijając jakieś zapomniane, nieużywane torowiska, bocznice, etc... ale kiedyś były normą, a w tamtych czasach trochę mniej przykładano uwagi do kwestii bezpieczeństwa... można było np. otworzyć sobie drzwi w pociągu i wyskoczyć w biegu, albo kogoś wyrzucić... obecnie jest to bardzo rzadko możliwe... elementarne, Watsonie...
Usuńza to łatwiej jest sobie coś połamać lub nawet nie przeżyć spadając na betonowe podkłady, niż na drewniane... to chyba też jest elementarne? :)
Elementarne.
UsuńAle popatrz, podróże jednak kształcą, nawet post factum :-) W końcu dowiedziałam się czegoś nowego o transporcie kolejowym :-)
Swoją drogą, siostra mojej koleżanki w podstawówce została wyrzucona w biegu z pociągu przez jakichś złoczyńców. Do dzisiaj jeździ na wózku i nie ma prawie połowy czaszki. Koszmar...
Życzę miłych wspomnień z procesji/marszu/spaceru po Sandomierzu.
OdpowiedzUsuńDziękuję - maszerowałam, ale dzień po procesji. W pełnym słońcu, miłym towarzystwie i z pysznymi lodami z Manufaktury Sandomierskiej.
UsuńOj zazdroszczę tego wyjazdu
OdpowiedzUsuńJa, jak wiesz dopiero niedawno wróciłam pociągiem z mojego urlopu.
Odpoczywaj
Zbieramy do walizek dobre chwile i wspomnienia.
UsuńCiągnie Cię do Sandomierza, Frau Be... Niedługo miasto zmieni nazwę na Fraudomierz!
OdpowiedzUsuńLepszy Fraudomierz od Defraudomierza :-) Owszem, ładna nazwa, przyjemna taka :-) A ciągnie mnie przyjaciółka, ciągle chce, żebym do niej przyjeżdżała, bo ona nie lubi podróżować.
Usuń... i tylko tyle ?! No to pa !!! Czekam na relację z wyprawy !!!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy będzie relacja - pojechałam tam nie na wyprawę, a do przyjaciółki. Sandomierz znam już od podszewki, więc mogłyśmy sobie pozwolić na pogaduszki domowe.
UsuńZajrzałam tutaj bo bywam u Pantery i skoro razem mamy zacząć nowe życie na Maderze lub Wyspach Kanaryjskich to sobie będę podczytywać, a jeżeli chodzi o Sandomierz to bardzo mi przypadł do gustu i odwiedzam go od czasu do czasu...wszystko na plus oprócz stacji kolejowej, w zimie umówiłam się z koleżanką właśnie w Sandomierzu, ona miała dojechać samochodem z południa Polski ja pociągiem z Warszawy...uspakajałam ją, żeby się nie śpieszyła bo ja przecież mogę w poczekalni kawkę pić i sobie czytać...w poczekalni? toć to przystanek tramwajowy jest lepszy, stałam w śniegu i wietrze na szczęście 5 minut bo jednak koleżusia dojechała na czas, inaczej źle bardzo to by się skończyło...może ja czegoś nie wiem? może tam jednak jakaś godna Sandomierza stacja jest?
OdpowiedzUsuńW Sandomierzu mam przyjaciółkę i bywam tam regularnie od czasu studiów. Stąd znam historię TEGO dworca, który był niegdyś prawdziwym dworcem. Od jakiegoś czasu, który idzie w lata, dworzec praktycznie przestał istnieć, tak jak przestały istnieć połączenia kolejowe z tym miastem. Z czasem powoli połączenia przywrócono, ale budynek dworca stoi zamknięty i niszczeje. Przyjaciółka twierdzi, że miasto ma w ogóle złych gospodarzy.
Usuń