Nie rozumiem,
co się właśnie odwaliło. Może ktoś z Was wesprze mnie swoim intelektem.
Cofnijmy się
na chwilkę w czasie. W LO miałam bliską koleżankę Ewę (jeszcze
przez „w”). Bardzo się przyjaźniłyśmy i nawet sam dyrektor
nazywał nas papużkami nierozłączkami. Po ukończeniu studiów Ewka wyjechała
do USA i tam została po dziś dzień. Najpierw utrzymywałyśmy kontakty
listowne, potem pisałyśmy e-maile, w końcu – to już stosunkowo niedawno –
ona namówiła mnie na zainstalowanie WhatsAppa, co nie udało się wcześniej nikomu,
nawet Panterze. I już było szybciej i mniej mozolnie. W kwestii
Facebooka byłam od zarania dziejów nieugięta i rura mi zmiękła
dopiero po namowach Ewy. Kontakty miałyśmy już nieograniczone czasem i przestrzenią.
Z czasem coś
zaczęło zgrzytać. Pojawiły się pretensje, że nie odpisuję albo że nie odpisuję
natychmiast, albo że nie piszę do niej pierwsza. Tłumaczyłam cierpliwie,
że pracuję inaczej niż ona i nie mogę dysponować czasem dowolnie tak
jak ona. Prosiłam, żeby uwzględniła różnicę czasu – gdy ona do mnie pisała
w dzień, u mnie była noc i zwyczajnie spałam. Na chwilę było
dobrze, potem znowu pretensje, czepianie się słówek, wszczynanie kłótni
(a ja kłótni z całego serca nie cierpię). Doszły siłowe próby
zapoznawania i zaprzyjaźniania mnie z jej amerykańsko-polonijnym
towarzystwem, na co zupełnie nie miałam ochoty, bo nadal byli to dla mnie obcy
ludzie. Z tego powodu oczywiście były wyrzuty. Do tego okazało się,
że w tej Hameryce kompletnie zdewociała i namiętnie usiłowała mnie
nawrócić. Kiedy asertywnie się nie dałam, zareagowała świętym oburzeniem, że…
ona jest księżniczką, córką królowej i króla wszechświata i nie życzy
sobie, żebym ją obrażała swoim ateizmem. SERIO!!! Słowo daję, zgłupiałam na
takie dictum. Następnie się uspokoiła na jakiś czas, a potem znowu
zaczęły się zaczepki, jakieś chore jazdy z pretensjami o bógwico…
Do tego przez cały czas była wyrocznią. Wiedziała, co kto ma jeść i czego
nie jeść, co robić na Facebooku, a co poza nim itd. JoAnka świadkiem,
bo też padła ofiarą Evy (już przez „v”).
I nagle się
uspokoiło. Porozmawiałyśmy jeszcze kilka razy na zupełnie pokojowej stopie, aż pewnego
dnia zorientowałam się, że coś długo mnie nie zaczepia. Patrzę – nie ma
jej ani na Facebooku, ani na Messengerze. I teraz pytanie do znających
się, bo sama się nie znam: usunęła konto czy mnie zablokowała? O powód nie
pytam, bo tego ani sam diabeł nie zgadnie.
Wysłałam na WhatsAppie pytanie, czy coś się stało, ale nie była uprzejma odpowiedzieć. Nie wiem, co jej odwaliło, ale widać, że tym razem solidnie.
Mogla Cie zablokowac, wtedy nie widzisz jej konta na fb. To dla Ciebie tez pewna wskazowka, jesli Ci ktos zajdzie za skore, mozesz zablokowac i juz Cie ten ktos nie znajdzie.
OdpowiedzUsuńTo właśnie chciałam wiedzieć.
UsuńPantera ma racje...bo chyba nie usunęła się ze wszystkich platform?? choć i to możliwe. Znam takich przebodzcowanych, którzy to robią i rozumiem. Ale, wybacz proszę, bo to Twoja koleżanka, nie w tym przypadku. To jakiś koszmar jest, Ty się ciesz, że koniec.
UsuńW sumie to nie nawykłam do wykłócania się, więc baba z wozu, koniom lżej. Po co reanimować trupa?
Usuńo to to wlaśnie, masz spokój.
UsuńŻebyś wiedziała. Nikt mnie nie opieprza za nic, nie prowokuje do kłótni.
UsuńMoże po prostu zachorowała mentalnie. W Hameryce też się to ludziom przydarza.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Polakom w Hameryce jak najbardziej.
UsuńMoże jakieś badania, dowody? Bardzo to niesprawiedliwe, co piszesz.
UsuńPiszę na podstawie swojej opinii opartej na własnych doświadczeniach, tj. kontaktach z Ewką i z jej znajomymi oraz z naszą sąsiadką, której po pobycie w USA też nieźle odbiło. Do wyrażania swojej opinii nie potrzebuję badań, to nie praca naukowa.
UsuńTo bardzo okrojona opinia i krzywdząca wg mnie, dotyczy zaledwie kilkorga twoich znajomych, a piszesz o Polakach w Hameryce ogólnie. Ja znam wielu wspaniałych ludzi, naprawdę wartościowych. Jeśli znajdziesz sposób, to dotrzesz do swojej przyjaciółki. Pytanie tylko czy chcesz? Musisz nabrać dystansu. Pozdrawiam i życzę pokoju ducha!
UsuńW tej kwestii akurat jestem spokojna. Po jeżdżeniu mi po głowie i ciągłym wywoływaniu gównoburzy wyleczyłam się z tej - jak się okazuje byłej - przyjaźni.
UsuńWydaje się, że to życiowa lekcja bardziej. Dziękuję, że się nią podzieliłaś.
UsuńTak, kolejna gorzka lekcja od przyjaciół, którzy po latach okazują się nieprzyjaciółmi. Nie pierwsza, nie ostatnia.
UsuńPoszło nie tak, ale odpuść. Wybacz sobie i jej.
UsuńInnego wyjścia nie widzę.
Miłego dnia życzę.
Odpuściłam od razu, bo po co mi taka szarpanina. To naprawdę nie było przyjemne. Chciałam się tylko upewnić, co się stało - czy to była likwidacja konta, czy zablokowanie. Odpowiedź już mam i wszystko jest jasne. Odłożone ad acta, należy już do przeszłości.
UsuńSmutne to.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy smutne. Na pewno dla mnie dziwne.
UsuńSkoro nie miałaś przyjemności z nią rozmawiać i kontaktować się, to przecież nie ma problemu. 🤷♀️ Wszelkie social media to narzędzie do inwigilacji, może sobie to uświadomiła i zwyczajnie wyszła sobie z matrixa? A w ogóle to czemu tak ci zależy na Evie, chcesz ją nawrócić na ateizm?
OdpowiedzUsuńJestem sentymentalną idiotką. Byłam przekonana, że wciąż się przyjaźnimy, a z przyjaciół łatwo się nie rezygnuje. Walczyłam o tę przyjaźń - jaki widać, bezskutecznie. Tylko nie rozumiem, dlaczego. Może dlatego, że wszyscy zmieniamy się w czasie i okolicznościach, które nas kształtują. Co się zaś tyczy nawracania, nigdy nikogo na nic nie nawracałam i jestem ostatnią osobą, która miałaby to robić. Nie wojuję i w zasadzie jest mi to obojętne, w co kto wierzy. Jego prawo.
UsuńJak walczyłaś?
UsuńTak jak napisałam w poście. Tłumaczyłam cierpliwie, tłumaczyłam się z tego, czego nie zrobiłam, uświadamiałam jej różnicę czasu albo fakt, że za słowem pisanym nie idzie mowa ciała i to jest trudniejsze w komunikacji etc. Wyjaśniałam, że nie jestem wielbłądem i teraz z niewiadomego powodu robię to także.
UsuńCo to znaczy, że nie jesteś wielbłądem? 😀
UsuńTo znaczy dokładnie to, że nie jestem wielbłądem. Jest taki frazeologizm - udowadniać, że nie jest się wielbłądem, czyli odpierać bezsensowne zarzuty, przekonywać o czymś, co jest oczywiste, dowodzić czegoś bezsprzecznego.
UsuńDzięki za wyjaśnienie 👍
UsuńDo usług 👍
UsuńKsiężniczką, córką królowej i króla wszechświata? O_o To jakiś New Age, coś w rodzaju małżeńskiego panteonu? O_O Myślałam, że to było w starożytności, coś jak Izyda i Ozyrys. W tym układzie ona myśli, że jest... Horusem? O__o
OdpowiedzUsuńWygląda na definitywne opętanie, myślę, że jeśli chcesz ją znaleźć, bez egzorcysty się nie obejdzie.
Mam adres, numer telefonu, WhatsAppa... Ale ani myślę jej szukać. Do tej pory byłam tym pokornym cielęciem, tłumaczyłam, wyjaśniałam. Nie chce, to nie, mnie jej egzorcyzmy koło odwłoka latają.
UsuńNajlepiej podaj komuś jej dane żeby ze swojego konta sprawdził czy ma konto na Facebooku, wtedy będziesz miała odpowiedź na nurtujące pytanie.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, na to nie wpadłam.
UsuńJeżeli nawet Cię zablokowała to jej strata a nie Twoja.
UsuńZ pewnością. Wykazałam się dużym zapasem cierpliwości, nienauczona do wykłócania się. Ale po co na siłę reanimować trupa?
UsuńFakt, szczególnie jeśli tylko Tobie tak naprawdę zależało.
UsuńNie rozumiem, na czym zależało jej. Bo przecież ciągle mnie nagabywała. A teraz mam już potwierdzenie od JoAnki, że nie usunęła konta, tylko mnie zablokowała.
UsuńA miała powód by blokować? Nie podejrzewam byś była w stosunku do niej nieprzyjemna... Skoro tak postąpiła to możesz z czystym sumieniem wymazać ja z pamięci.
UsuńWręcz odwrotnie. To ona dawała mi ciągle powody do utraty cierpliwości. A ja tymczasem tłumaczyłam, łagodziłam, zabiegałam. Nie kłociłam sie, bo sie do tego nie nadaję i nie znoszę awantur. Nasze ostatnie rozmowy odbywały się w zupełnie "pokojowych", normalnych warunkach i były zwyczajne, bez zaczepek i obrazy z żadnej strony. I nagle ciach! - światełko zgasło. I bądź tu mądry, i pisz wiersze.
UsuńJakkolwiek źle to nie zabrzmi, to najwyraźniej po prostu przestałaś jej być potrzebna...
UsuńNajprawdopodobniej tak. Pewnie nie byłam wystarczająco kłótliwa :-)))
UsuńMoże jeszcze kiedyś to nadrobisz 😂😂😂
UsuńWątpię. Nie umiem, nie lubię, nie chcę...
UsuńJa nawet nie umiem się kłócić... Zresztą w ostatnich latach straciłem już tyle nerwów że nawet by mi sie nie chciało. Jak ktoś nie chce być w naszym świecie to niech spier....la!
Usuń...na drzewo banany prostować.
UsuńDokładnie. Nie ma co się przejmować ludźmi którzy mają nas gdzieś. Trzeba to odwzajemniać.
UsuńOdwzajemniam. Pozostaję tylko mocno zdziwiona.
UsuńMnie już ludzie nie są w stanie niczym zdziwić.
UsuńTeż tak myślałam, a tymczasem okazuje się, że ludzka inwencja twórcza jest nieskończona.
UsuńSzkoda tylko że zazwyczaj ta inwencja idzie w złą a nie w dobrą stronę.
UsuńNo właśnie. Ciekawy przypadek do obserwacji.
UsuńMnie się wydaje, że jej narastały jakieś psychiczne/psychiatryczne problemy. A co się stało w końcu? Może się kiedyś dowiesz...
OdpowiedzUsuńPowoli przestaję być zainteresowana. Zastanawiam się tylko, za co to wszystko mnie z jej strony spotkało.
UsuńZa nic. Przypuszczam.
UsuńPewnie masz rację.
UsuńI tak cierpliwie to wszystko znosiłaś.
OdpowiedzUsuńNic tu mądrego nie wymyślę, ale może do jakiejś sekty lub zakonu trafiła?
No nie, do zakonu to nie, bo jest mężatką. A ta sekta to się nazywa Polacy-katolicy na emigracji w USA. Dość charakterystyczna.
UsuńTutaj napiszę tylko tyle, że bardzo mi było przykro parę razy przez Evę.
OdpowiedzUsuńResztę masz na Messengerze.
I ...
Układ planet jest taki, że bardzo sprzyja zamykaniu, kończeniu znajomości, które są toksyczne.
To chyba powinnam być wdzięczna planetom. Tak, nie umiałam tego rozpoznać, ale to była relacja toksyczna. Moja naiwność nie ma granic.
UsuńZnam to. Naprawdę
UsuńWłaśnie wyszłam z takiej relacji. Zbieram się mozolnie, ale choćby nie wiem, co się działo - nie wrócę.
Wierzę. Chyba każdy człowiek zaliczył w życiu takiego "toksyka". A mój były mąż? To dopiero chodząca trucizna!
Usuńto chyba na straty już taka znajoma... nie dość, że zgłupiała (bo się nawróciła), to jeszcze zniknęła za Twoim horyzontem Schwarzschilda... może poszła do swojego nieba, czy innej czarnej du... dziury?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Nie wiem, dokąd poszła i już mnie to nie interesuje. Nie należę do osób, które uszczęśliwiają na siłę inne, zwłaszcza swoją osobą.
Usuńmiałem kiedyś znajomego, wręcz dobrego kumpla... był jednym z moich stałych partnerów w brydżu sportowym i świetnym kompanem do wypitki i obracania panienek na imprezach... spotkałem go po latach, trochę się pośmieliśmy, wymieniliśmy telefony i każdy poszedł w swoich sprawach... zaniedługo znowu go spotkałem, ale obu się gdzieś spieszyło, więc umówiliśmy się na zdzwonienie i jakieś dłuższe (piwne) spotkanie... po przeprowadzce słowa dotrzymałem i zadzwoniłem... nie poznał mnie po głosie, zapytał kto mówi, a ja uznałem, że skoro mu się nie wyświetliłem w telefonie, to już się raczej tego piwa raczej razem nie napijemy... grzecznie przeprosiłem za zawracanie tyłka pomyłką i na tym sprawa została zamiknięta...
UsuńTo nie tak rzadkie dzieje... Było, minęło, delete i po sprawie. Tylko gdzieś na dnie wątroby pozostają niesmak i żal.
Usuńnajważniejsze, żeby o tym za dużo nie myśleć, najlepiej wcale, o wątrobę trzeba dbać, bo jak się zepsuje całkiem, to jak czerpać frajdę z picia piwa? :)
UsuńTo chyba pora zadbać o wątrobę i wymieść z niej ten śmietnik. Zresztą, żalu już nie czuję, a po niesmaku posprzątam.
UsuńWiele złego, na tym świecie się zdarzyło, przez nadmierną wiarę. Szkoda zdrowia i nerwów na kontynuowanie tej znajomości.
OdpowiedzUsuńNadmierna wiara z nadmierną kłótliwością równa się dewocja i hipokryzja. Już nie ma czego kontynuować.
UsuńMasz jeden problem mniej i tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńNa to wygląda :-)
UsuńNie wiem czy jestem dobrym przykładem, ale uważam że gdzieś jest granicą. Raz czy drugi można wyciągnąć rękę. Ale nie dam sobie wejść na głowę i odpowiadać online... szczególnie jak druga, strona ma to w d4. Skasowała Cię czy zablokowała... i jak śpiewał Dr Hackenbush, "jebał ją pies...". To był cytat, żeby nie było. Poza tym olej to, zajmij się tym lub tymi którzy są blisko i Cię wspierają. A przynajmniej się nie obrażają.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Już olałam. Musiałam tylko dać upust swojemu zdumieniu.
UsuńTakie powroty w wyidealizowana przeszłość z reguły się nie udają. Nie wracam z reguły do szkolnych znajomości i zjazdów absolwentów
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to jest reguła. W tym wypadku nie był to nawet powrót, bo ta znajomość ciągle trwała i była podtrzymywana. No ale stało się tak, a nie inaczej.
UsuńAch, moja koleżanka z pracy najpierw zaprosiła Wolanda do znajomych na fb, po czym miesiące później zupełnie przez przypadek Kochany odkrył, że go zablokowała. W głowę zachodził, co mógł zrobić, napisać, itd (widział ją parę razy w życiu, nie była jakąś jego specjalną znajomą). Mnie (jak wiesz z mojego wpisu na blogu) nagle przedwczoraj przeprosił ktoś, kto mnie zablokował z 2 lata temu. Miał taką potrzebę, a mnie swoim wybuchem raczej nie uraził, więc udzieliłam przebaczenia lekko. Ludzie mają różne podejście do mediów społecznościowych i niejednokrotnie rzutują intensywność własnego życia towarzyskiego na cudze życie (nie rozumieją, że ktoś jest zajęty, gdy oni nie są, albo oni się akurat nudzą, czyli pewnie wszyscy się nudzą). Już czytałam u paru znajomych, jak to czyszczą znajomości, bo nie dostali odpowiedniej ilości serduszek pod zdjęciem, albo nikt nie zauważył, że przez trzy dni nie napisali na fb ani słowa ... więc niewiele mnie dziwi.
OdpowiedzUsuńJa już machnęłam ręką. Nie jestem kłótliwą babą, ale też nie lubię, gdy ktoś mi bez powodu jeździ po głowie. Jakoś mi lekko przyszło odpuścić.
Usuń@FrauBe, podobnie, nie lubię sytuacji, które zabierają mi spokój. Mogę mieć bliskie relacje z ograniczoną liczbą osób, bo jestem tylko człowiekiem, a dzień ma 24 godziny. Jeśli lekko się robi po takim wyjściu smoka, to osoba ta podjęła dobrą decyzję ;)
UsuńTak, mnie jest zdecydowanie lżej. To naprawdę byla dobra decyzja. Dla Ewy też, bo po co jej ktoś, kto nie chce się kłócić o byle łajno?
UsuńJa nie wesprę swoim intelektem niestety, takie sprawy to bardzo intymne rzeczy dziejące się miedzy Wami dwiema. Nie znam żadnej z Was, nie dotknęła mnie nawet motylim skrzydłem cząstka Waszej relacji i dlatego krzywdzącym dla każdej z Was, gdybym się wypowiadała lub oceniała w taki personalny sposób, bo tu już są konkretne osoby, nie zjawiska. Natomiast trzymam kciuki za takie wyjście z sytuacji, w którym będziecie obie (przynajmniej na końcu) czuły się komfortowo. Darz Bór!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem fakt, że zostałam przez Ewę zablokowana, jest najlepszym rozwiązaniem. Przestanie sie w końcu czepiać, jeździć mi po głowie i być taka zaborcza. Jestem WOLNA! :-)
UsuńNo, kurczę blade, to słabo, że Cię zablokowała, bo jeszcze przyjdzie jej do głowy odblokować i dopiero będzie kłopot:) Mnie na FB zablokowała niejaka Kaja Godek i jestem z tego dumna:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jej nie przyjdzie jednak :-)) Na Twoim miejscu też byłabym dumna, tylko... Co będzie, jak Kai Godek przyjdzie do głowy Cię odblokować...? :-))
UsuńA przepraszam, to jeszcze raz ja. A dlaczego w komentarzach masz datę po hamerykańsku???:)
OdpowiedzUsuńA skąd ja mam wiedzieć?! Nie jestem informatykiem...
UsuńNie wiem o co chodzi. Nie znam polonii amerykanskiej, Ona jest niewatpliwie inna niz niemiecka, ale ... po latach zycia na emigracji to, co kiedys w Polsce uwazalam za normalne teraz mnie drazni. Pamietam jak dawniej w Polsce znajoma sie do mnie odzywala bo czegos potrzebowala, wiec przypomniala sobie moj kontakt, po czym po zalatwieniu sprawy odkladala go na polke. Ja tez tak robilam- kiedy od kogos czegos potrzebowalalm to dzwonilam a potem moglysmy ze dwa, trzy miesiace nie zamienic slowa, az znowu do ktoregos razu.... to bylo bardzo normalne.
OdpowiedzUsuńTutaj w Niemczech jest inaczej. Ktos sie nie odzywa to na co ci on czlowieku? Nagle sobie przypomnial bo co(?) ... bo ma sprawe, albo ot tak? Niech spada... albosie kontakt trzyma, albo trzeba o nim zapomniec. Co z oczu to z serca- tak tutaj mniej wiecej to wyglada.
Do tej pory kontakt z Ewka utrzymywałyśmy przez cały czas. Tylko im dalej w las, tym więcej drzew. Im dalej w czasie, tym więcej pojawiało się denerwujących sytuacji. W sumie już wiem, że mnie zablokowała i to mi chyba wyjdzie na zdrowie. Baba z wozu, koniom lżej.
UsuńJa Cię na mojej poczcie nie zablokowałam, więc kiedy już wrócisz z weekendu, to skrobnij słowo. Uściski.
OdpowiedzUsuńSkrobnę, słowo nieharcerza! Może nawet dwa słowa.
UsuńZ żalem pożegnałam kiedys super koleżankę z liceum... po 23 latach przyjaźni... bolało, I nadal troche uwiea, i nic na to nie poradzę.
OdpowiedzUsuńUwiera, uwiera. ale reanimowanie trupa i tak nie ma sensu, bo wstanie zombie.
Usuń