1. W czasie wędrówek po parkach
miejskich spotykam zadziwiające rzeczy. W jednym z nich znalazłyśmy z moją
Psiapsi spodnie męskie bez właściciela. Leżały sobie jak gdyby nigdy nic na ławce
i wyglądały zupełnie przyzwoicie. Innym razem znalazłyśmy z Dzieciątkiem
na parkowej ławce parę dziecięcych bucików. Jednak o prawdziwy szok
przyprawiły nas… cztery damskie torebki na jednej ławce. Oczywiście bez
właścicielek.
4. Moja mama właśnie zrzuciła mi
na łeb bombę atomową. Od trzech miesięcy ukrywała, że ma raka. Stan bardzo
poważny. Powiedzieć, że w głowie wybuchła mi petarda, to nic nie powiedzieć.
Czerep mam pełen gruzu. Do serca podpełza mroczny, lodowaty strach. Czuję rozpacz,
jakiej nie czułam od czterech lat, tj. od niespodziewanej choroby i śmierci
taty.



Trzeba sie brac do roboty i walki z wrogiem. Musisz teraz bardzo wspierac mame, a wlasne strachy schowac na pozniej. Ciebie bedziemy wspierac my, bo taka nasza rola. Jesu, jak ja Ciebie rozumiem, jak wspolczuje, jak wspieram. Gdyby cos, jestem do dyspozycji. No nie wiem, co powiedzic, jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńMama od 1 sierpnia walczy z wrogiem, a my o niczym nie wiedzieliśmy. Miś Mamusi całkiem się załamał, bo Bratowa sama walczy z rakiem, w czwartek będzie miała trzecią operację. Musi wspierać ją, mamę i siebie samego. Mnie się świat chwilowo wydaje jakiś nierealny, jakby to wszystko działo się gdzieś poza mną.
UsuńBe, nie chcę Cię pocieszać tylko poinformować: mój znajomy lat 80+ przeszedł leczenie onkologiczne i wyzdrowiał, a były już przerzuty. Teraz już rak nie wyrok. Onkologia poczyniła duże postępy. Trzymaj się Kochana.
OdpowiedzUsuńA jednak trochę mnie podniosłaś na duchu. Zwłaszcza że mama jest młodsza niż 80+, choć to żaden wyznacznik.
UsuńTaka wiadomość każdego zwaliła by z nóg... Mam nadzieję że jest jakaś szansa wygrania z tym cholerstwem i że się jej uda...
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie, co to będzie i jak to będzie.
UsuńSzkoda że tak długo zwlekała z powiedzeniem Ci o tym. Przy walce z nowotworem liczy sie każdy dzień. Pewnie nie chciała Ci dokładać, bo i bez tego nie masz lekko... 🙄
UsuńAle nie próżnowała w tym czasie, robiła wszelkie badania, biopsje, wycinki, markery itd. Chyba chciala chronić mnie i brata.
UsuńOna ma świadomość w jakim stanie jest Twoja psychika i jak łatwo może pieprznąć o bruk... Nowotwór to jeszcze nie wyrok, trzeba walczyć i mieć nadzieję że sie uda.
UsuńA psychika mojego brata jest zrąbana rakiem bratowej, która już trzecią operację będzie miała w czwartek.
UsuńTrzeba przyznać, że ten rok się z Wami nie pieści...
UsuńNo nie. I szlag wie, co będzie w następnym.
UsuńChciałbym powiedzieć, że będzie lepiej, ale taki sam ze mnie optymista co i śpiewak operowy...🙄 Zwykle tak jest, że jak sie coś pieprzy w życiu, to hurtowo... Obym sie mylił i trzymam kciuki, żeby Twoja mama z tego wyszła.
UsuńA ze mnie taka sama baletnica. Jednak usiłuję wzbić się choć troszkę w stronę optymizmu.
UsuńMam nadzieję że ta sytuacja nie wgniecie Twojej psychiki w ziemię, szczególnie że teraz będziesz bardziej niż zwykle potrzebna mamie.
UsuńPróbuję. Liczę na własne doświadczenie przy tacie i na panią psychoterapeutkę.
UsuńTeraz musisz być silna jak nigdy, nie tylko dla siebie... 😞
UsuńWiem to, dlatego usiłuję się pozbierać.
UsuńPowolutku...życia na zapas sie nie przeżyje, a latwo mozna sobie samemu zaszkodzic - to moja lekcja z choroby rodziców ( mama --z nowotworem).
OdpowiedzUsuńTorby- byc moze ktoś wystawił do wzięcia, bo za porzadne na odpady zmieszane, a zlikwidowali kontenery na odzież.
UsuńEpitety- czasem i mnie sie dostalo slownie ,ale strach byl najwiekszy gdy wracalam wieczorem,zimą, zakutana w kurtkę i mialam wrażenie ze gościu z naprzeciwka chce mi nóż wsadzić. Taka czulam od niego agresję...To byl jeden raz, ....ale dalo mi to do myślenia- na temat siebie.
Dlaczego na temat siebie? To on był agresywny, nie Ty.
UsuńSygnały od zycia w postaci specyficznych zachowan innych rozpatruje w kilku kategoriach: - czy jest we mnie to co mi sygnalizuje otoczenie, (np.agresja, mysli samobojcze) albo jako wskazówkę-zaburzone poczucie bezpieczenstwa. Z perspektywy czasu- patrząc-poczynilam odpowiednie kroki w tym kierunku,by poprawić ten ostatni aspekt-bo o to chodzilo w tej sytuacji.
UsuńZaburzone poczucie bezpieczeństwa to ja mam i bez sygnalizowania przez otoczenie.
UsuńCzasem tez wychodzi na wierzch, w takich sytuacjach- i pokrewnych,np.choroba najblizszych- w jakim stopniu ,tak naprawdę, zależy nam na życiu- wbrew temu co mówią nam ,,nasze mysli,,. Ot i kwintesencja.
UsuńJa potrzebowalam 2 konkretnych bodźców, zeby poszukac zajęć w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa od strony ,,fizycznej,,. Przełożyło sie to potem w pewien sposob na c.d życia na pewien czas. Ukierunkowalo.
UsuńNiczego nie szukam, nie boję sie o siebie, tylko o mamę. A od lęku nic nie wyzwala.
UsuńA kwintesencja tak, dobra.
UsuńNo nie wierzę, cztery torby? Może żal było na śmietnik?
OdpowiedzUsuńTakie okrzyki wznoszą często ci, co gadają przez telefon, a w uszach słuchawki.
Boże, straszne, a trochę się mamie nie dziwię, natomiast Ty, nie choruj w zastępstwie, będzie potrzebowała wsparcia...
Nie mogę pozbierać tego gruzowiska w głowie.
UsuńJestem, myślę, przytulam, dobre myśli przesyłam....
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ismeno.
UsuńFrau, przeczytałam wczoraj i nie wiedziałam co napisać, musiałam się sama pozbierać....i Ty musisz być pozbierana kobieto. teraz potrzebujesz dużo sił. Współczuje ci ogromnie. jeśli chcesz pogadać, napisać, zadzwonić...cokolwiek potrzebujesz to śmiało. zawsze pomogę.
OdpowiedzUsuńTeatru, muszę najpierw zrobić coś z tym burdelem, jaki mi się zrobił w głowie. Podejrzewam, że chwilowo nie potrafię normalnie zdania sklecić.
UsuńTrzymaj się Frau, w takich sprawach cięzko jest jakoś pocieszyć, więc trzymaj się.
OdpowiedzUsuńStrasznie ciężko o to trzymanie się, ale nie mam wyjścia chyba...
Usuń1. od chwili, gdy kiedyś znajomy na śmietniku znalazł komplet złotych łyżeczek do kawy kompletnie przestały mnie zadziwiać różne takie creepy znaleziska...
OdpowiedzUsuń2. nie wszystkie dziwki/kurwy pracują w burdelu i nie wszystkie pracownice burdelu to dziwki/kurwy - nie cierpię tego stawiania fałszywego znaku równości między tymi tematami...
za to takich ulicznych zaczepek na pewno nie można brać osobiście... inna sprawa, że mi się też coś takiego ostatnio trafiło: pocisnęła mi jakaś małolata wychodząca ze szkoła, ale druga, która szła jakoś za nią szybko mnie przeprosiła i wyjaśniła, że koleżanka dostała opierdol za niewinność, więc "chyba pan rozumie"... tak, zrozumiałem :) trudno nie zrozumieć, jak taka miła panienka się uśmiechnie i wszystko wyjaśni...
3. za pasem Halloween, to i koszmarków w sklepach nie brakuje, w różnym znaczeniu słowa "koszmarek"... ja tradycyjnie ograniczę się do dyni, zawsze ogarniam minimum dwie: jedna w klasycznym maszkarowym stylu, druga we wzorki magiczno-runiczne-czy-jakieś-tam...
4. temat nie na rozmowę na ogólnodostępnym forum, tu po prostu czuj, że Cię wspieram...
p.jzns :)
Jestem jakaś odrętwiała...
UsuńŻyczę dużo siły.
OdpowiedzUsuńDziękuję, potrzebuję jej.
UsuńTwoja mama potrzebuje teraz dużo spokoju, dobrego jedzenia i pozytywnego myślenia, Ty również. Trzymajcie się mocno. Jak chcesz porozmawiać, wiesz, gdzie mnie znaleźć.
OdpowiedzUsuńTak, wiem i bardzo Ci za to dziękuję.
UsuńDuzo mocy! Prioryzuj dzialania, pamietaj tez o sobie. Takie to jest zycie: miesci w sobie bardzo skrajne wydarzenia, emocje, przypadki, ktore spotykamy bez wczesniejszego przygotowania.
OdpowiedzUsuńA, do cholery z takim życiem! Świat jest popierdolony jak Radio Maryja.
UsuńNo jest popieprzony a życie nieprzewidywalne! Wrzuci Ci w tryby kamulec i każe jechać dalej.Taka informacja zwala z nóg i robi totalny bajzel emocjonalny i fizyczny. Świat wali się na głowę, a trzeba wykrzesać z siebie siły, żeby samememu funkcjonować i być wsparciem dla Mamy.
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest i wiem, że dasz radę! Teraz nie jest ważne jakim kosztem, dasz radę!
Trzeba wierzyć, że uda się pokonać tego potwora.
Dużo siły dla Was wszystkich życzę!!!
Och, bardzo Ci dziękuję za wizytę i za te słowa pocieszenia. Przerobiłam już taką rozwałkę cztery lata temu, z tatą. Nie wiem, jak dam radę drugi raz, ale wiem, że dla mamy MUSZĘ.
UsuńMama walczyła z tym sama, bo pewnie chciała Was oszczędzić. Mamy tak mają, ze najpierw troszczą się o innych a na końcu o siebie.
UsuńTeraz będzie jej zdecydowanie łatwiej, bo będzie miała wsparcie. Razem zawsze łatwiej. Więcej siły, więcej energii. Dasz radę!!! Musisz!!!
Lat temu ileś spadł mi świat na głowę i to konkretnie.To nie był jeden kamień w tryby, a całe wiadro. Sponiewierało mnie wtedy strasznie i myślałam, że się nie wyprostuję. Dałam radę i Ty też dasz radę!
Trzymaj się dzielnie!!!
Świat spadający na głowę nie jest fajny. Jest beznadziejny.
UsuńFakt. To bomba atomowa, ale napiszę tak, jak Szarabajka: dzisiaj rak nie jest już wyrokiem. Jest wiele nowych, skutecznych leków, dających bardzo dobre efekty leczenia i szansę na trwałą remisję. Dwa lata temu chorował mój mąż. Było ciężko, ale dziś jest całkowicie zdrowy i teraz wspiera mnie. Przesyłam Wam obu dużo siły, trzymam kciuki i wspieram z całej mocy.
OdpowiedzUsuńTo i mojemu bratu siły by się przydały, bo Bratowa też walczy z rakiem. To jakieś szaleństwo po prostu.
UsuńNaprawdę....ta ostatnia wiadomość jest okrutnie przykra. Spędzajcie jak najwięcej czasu ze sobą. Przytulam Was obie. Mama jest niesamowicie dzielna. Trzy miesiące siedziała sama z tą wiadomością.... bardzo Ciebie ( Was) kocha skoro nie chciała Was tym obciążyć.
OdpowiedzUsuńOna nie siedziała, w tym czasie bujała się z lekarzami i badaniami. Jest o wiele silniejsza psychicznie niż my z bratem.
UsuńNawet nie wiem, co napisać... Trzymam kciuki z Was wszystkich i mam nadzieję, że Twoja mama i bratowa wyzdrowieją.
OdpowiedzUsuńŁby nam puchną po prostu.
Usuń❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń😢
UsuńI przypomnij sobie grę Polyanny, chociaż to trudne będzie...
OdpowiedzUsuńNie znam gry, bo nigdy nie czytałam Pollyanny...
UsuńTak najkrócej to to, że w każdej, najtrudniejszej nawet sytuacji trzeba szukać jakiejś dobrej, a przynajmniej lepszej strony i umieć się nią cieszyć? uspokajać? I jeszcze to, co Ci już kiedyś pisałam "Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś – a więc musisz minąć. Miniesz – a więc to jest piękne."
UsuńZłe godziny nie zawsze mijają. Czasem przeciągają się w lata.
UsuńAle co obchodzi tę babkę że komentuje? Niech się zajmie swoim życiem, po kur*ę się wtrąca? Jak ja nie lubię takich sytuacji 🤬
OdpowiedzUsuńA mama nie chciała Cię zamartwiać, dobrze że już wiesz - na pewno dasz jej swoje wsparcie ale pamiętaj o sobie, są rzeczy na które nie mamy wpływu.
Ale ja się z tym brakiem wpływu nie godzę!
Usuń1. Przyszło mi do głowy, że te torebki są z kradzieży. Oczywiście puste, a przynajmniej bez portfeli.
OdpowiedzUsuń2. O____O ...nie wiem co powiedzieć...
4. Cokolwiek powiem, nie będzie miało wpływu na sytuację. Współczuję... Ja sobie nie wyobrażam (jeszcze) straty któregoś z rodziców, ale wiem, że kiedyś to nastąpi.
Onkologia z każdym rokiem postępuje i coraz częściej słyszy się o zaleczeniach bądź wyleczeniach. Trzeba mieć nadzieję.
Trzeba... Tylko ta moja pesymistyczna natura nieco w tym przeszkadza.
UsuńCo do dziwnych rzeczy znajdywanych w parku - lepsze spodnie bez właściciela, czy właściciel bez spodni? Co do Mamy, bardzo współczuję takiej wiadomości; trzymajcie się, Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńPs Brat mojej Mamy zmarł w wieku 52 lat na czerniaka, miał nawrót choroby. Jego cudna żona nawet mojej Mamy nie poinformowała. Tylko dzięki znajomemu, takiemu "przyjacielowi" rodziny (lekarzowi zresztą) Mama zdążyła jeszcze pojechać i raz porozmawiać z bratem. Wujek po prostu się poddał psychicznie; 3 lata wcześniej zmarła babcia, tj, Mama Mamy i wujka, a że ciotka (jego żona) od zawsze była taka, jaka była, to wszystko się potoczyło właśnie tak. Może gdyby miał wsparcie w żonie przez te wszystkie lata małżeństwa, to by może chociaż powalczył...
UsuńChyba wolałabym właściciela bez spodni, o ile byłby błękitnookim blondynem 😜
UsuńNo i nie pozostaje nam nic innego, jak tylko się trzymać...
Ale że w parku, jako ekshibicjonistę tego blondyna bez spodni?
UsuńNiekoniecznie w parku, może być w moim łóżku 😜
UsuńCztery torby? Nie do wiary!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście bomba atomowa, bardzo Ci współczuję ale pamiętaj, że rak to nie wyrok. Starajcie się myśleć pozytywnie. Teraz, gdy już wiecie, z Waszym wsparciem walka z gadem będzie wyglądać zupełnie inaczej! Ściskam Cię mocno ♥️
Brat ma jeszcze bratową z rakiem, w czwartek będzie miała trzecią operację. Najbardziej optymistycznie nastawiona jest mama, to twarda babka.
UsuńBrat znajomej mojej mamy swego czasu przechodził operacje onkologiczne kilkakrotnie; było to męczące życie na bombie, ale skutecznie przedłużono mu życie o tyle, że jeszcze sporo zdążył na tym świecie zrobić. A od tego czasu minęło już z z ćwierć wieku i medycyna poszła do przodu
UsuńWszystko fajnie, tylko jak sie startuje już od przerzutów, to ja nie wiem...
UsuńFrau Be, brakuje mi słów... ściskam serdecznie, a Mamie najlepszej terapii i opieki życzę!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lucy...
UsuńPrzytulam Cię z daleka.
OdpowiedzUsuńDziękuję,
Usuńczuję z bliska.
Niestety życie zaskakuje , nie zawsze pozytywnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, niestety...
UsuńJest to straszna wiadomość dla każdego. Przykro mi. Niemniej jednak:
OdpowiedzUsuń1. Mojego kolegi żona dostała raka piersi. Miała naświetlania, chemioterapię oraz pierś wycięli. To było ponad 10 lat temu. Obecnie świetnie się trzyma i jest okazem zdrowia, tym bardziej, że radykalnie zmieniła styl życia i dietę.
2. Moja mama miała raka jelita. Wycięli jej i lekarz powiedział, że na 99% zanim rak miałbym się powtórnie pojawić, ona musiałaby dożyć do setki. I miał rację.
3. Mój kolega (nałogowy palacz przez ponad 40 lat) 5 lat temu dostał raka gardła. Przeszedł piekło-40 naświetlań radiacji i 6 chemoterapii. Po 3 latach rak wrócił i go usunęli operacyjnie. Lekarz mówi, że szansa powrotu raka jest obecnie minimalna. I chociaż ma problemy ze zdrowiem głównie z powodu chemii i naświetlań, ogólnie funkcjonuje tak, jak poprzednio.
Bądź więc optymistką!
Bardzo Ci dziękuję za to, co napisałeś 🌼 Naprawdę poczułam się lżej.
Usuń