21 października 2025

196. Weźmisz czarno kure...

Zabobon to specyficzny wykwit ciemnoty sparowanej z prymitywizmem. Definicja słownikowa głosi, że za zabobon uważa się ogół wierzeń i praktyk opartych na przekonaniu o istnieniu mocy nadprzyrodzonych, które mogą sprowadzić na kogoś nieszczęście lub ustrzec go przed nim. Cechą zabobonu jest bezpodstawność, opieranie się na irracjonalnym przekonaniu, które nie ma logicznego ani naukowego uzasadnienia.

W myśl tej definicji największym zabobonem są religie, jednak nie będę tu o nich pisać, bo to za duży i zbyt skomplikowany temat. Chciałabym raczej wymienić się z Wami znanymi Wam przesądami. Wyliczę tylko najpopularniejsze gusła, którym hołduje zastanawiająco duży procent naszego społeczeństwa.

Od biedy można by podzielić je na trzy grupy tematyczne:

1. przynoszenie szczęścia,

2. przynoszenie pecha,

3. zabobony religijne.

Ad 1.

- trzymanie kciuków ma przynieść powodzenie temu, za kogo je trzymamy,

- wieszanie w przedpokoju portretu Żyda, aby być bogatym,

- ślub można wziąć tylko w miesiącu, w którego nazwie znajduje się litera "r", bo wtedy małżeństwo będzie udane i szczęśliwie,

- panna młoda powinna mieć na sobie coś pożyczonego, wtedy będzie szczęśliwą żoną,

- należy przez cały rok nosić w portfelu łuskę karpia wigilijnego, co zapewni bogactwo,

- chwytanie się za guzik na widok kominiarza przynosi szczęście,

- robienie gestu rogów palcami ma przynieść szczęście lub chronić przed nieszczęściem,

- skrzyżowanie palców środkowego i wskazującego w czasie wygłaszania kłamstwa chroni przed odpowiedzialnością za grzech,

- znalezienie czterolistnej koniczyny zwiastuje szczęście i powodzenie,

- wrzucenie monety do fontanny zapewnia powrót do tego miejsca,

- odpukiwanie w niemalowane drewno chroni przed nieszczęściem lub niepowodzeniem,

- zwieszenie nad drzwiami lub na drzwiach podkowy ma przynieść szczęście i jednocześnie chronić przed złymi mocami, zawiścią i negatywną energią,

- odpukiwanie w niemalowane drewno ma chronić przed konkretnym, złym wydarzeniem,

- wieszanie lusterka nad wejściem, żeby ewentualne złe intencje gościa obróciły się przeciwko niemu samemu.

Ad 2.

- trzynaście to liczba zwiastująca nieszczęście,

- trzynasty dzień miesiąca musi być pechowy, a już na pewno trzynasty wypadający w piątek i jeszcze, co nie daj Boże, w maju,

- w maju nie bierze się ślubu, bo to wróży nieszczęśliwe małżeństwo,

- nie wita się przez próg, bo to oznacza rychłą niezgodę między witającymi się,

- "złe oko", które może spowodować szkody dosłownie wszędzie,

- czerwona wstążeczka na łóżeczku lub wózku dziecka, żeby nie dosięgło go "złe oko",

- jeżeli zmarły zostanie pogrzebany po upływie niedzieli, wróży to śmierć kogoś innego z rodziny,

- paniczny strach przed czarnym kotem, który przetnie drogę pieszemu albo jadącemu samochodem, bo zwiastuje nieszczęście,

- przejście pod drabiną wróży nieszczęście,

- rozbicie lusterka oznacza siedem lat nieszczęścia lub inwariantnie - tyle lat staropanieństwa/starokawalerstwa, na ile części rozbiło się lustro,

- dawanie na prezent chusteczek do nosa zapowiada obdarowanemu płacz i smutek,

- rzucanie uroków, czyli spowodowanie jakiegoś zła dotyczącego innej osoby,

- rozsypanie soli wróży kłótnię.

Ad 3.

- jeżeli w czasie mszy skrzypią ławki, to znaczy, że w kościele obecne są dusze czyśćcowe,

- zjedzenie poświęconych w Palmową Niedzielę bazi chroni przed chorobami górnych dróg oddechowych, zapewnia zdrowie gardła i całego aparatu mowy,

- woda święcona się nie psuje,

- picie wody święconej umacnia wiarę i pozyskuje duchowe błogosławieństwo,

- medaliki z wizerunkami świętych chronią przed złem,

- diabła można wypędzić wodą święconą,

- odmówienie określonej liczby danej modlitwy i przepisanie jej oraz pozostawienie w kościołach określonej jej liczby ma zapewnić przychylność Boga i wysłuchanie próśb,

- poświęcona sól, sól egzorcyzmowana, święcony olej używane mają zapewnić uzdrowienia, ochronę domu i rodziny przed złymi mocami,

- poświęcenie kredy w święto Trzech Króli i napisanie nią na drzwiach C+M+B+rok ma zapewnić domowi i jego mieszkańcom błogosławieństwo Boga,

- wino z kąpieli figury Matki Boskiej (tzw. "kąpiółki") w winie w Gidlach uzdrawia,

- egzorcyzmy jako wypędzanie diabła.

Oprócz tego funkcjonują jeszcze zabobony, które trudno mi przypisać do konkretnej grupy, na przykład:

- upadek sztućca na podłogę oznacza, że ktoś głodny przyjdzie,

- wróżenie z kart, fusów itp.,

- stawianie Tarota,

- chiromancja,

- horoskopy,

- geomancja (wahadełka, szklana kula),

- satanizm jako czczenie szatana (rodzaj religii).

To tyle, co przyszło mi na pamięć. Czy znacie jeszcze inne przykłady? Wiem, że szczególnie w kręgach ludowych pokutują rozmaite gusła, ale ja mam do czynienia z ludowością tylko w literaturze.

127 komentarzy:

  1. Ja tam kciuki trzymam za powodzenie roznych rzeczy, mowie o tym, zeby dodac otuchy, ale niespecjalnie wierze w sprawczosc. Wez porownaj panstwa katolickie i protestanckie, te ostatnie sa na ogol bogate, dlaczego? Bo ich obywatele ostro biora sie najpierw do nauki, potem do pracy, podczas gdy katolicy modla sie o dobrze zdany egzamin zamiast sie uczyc, a pozniej modla sie w innych intencjach zamiast pracowac. Stad ten dobrobyt u protestantow.
    13-tka i czarna Miecka to moje szczesliwe talizmany. Ad. 3 w ogole mnie nie dotyczy, ad. 2 to totalne idiotyzmy, ad. 1 no skad niby mialabym brac luskie karpia, skoro nikt u mnie tego do ust nie wezmie, ale czasem w formie zartu odpukuje w niemalowane albo pluje przez lewe ramie. Slub bralam w grudniu, ale wtedy nie wiedzialam o tym przesadzie z litera R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja brałam w czerwcu. Zabobon mówi o literze "r" w nazwie miesiąca, żeby małżeństwo było szczęśliwe. No, ja to tak szczęśliwie wyszłam za mąż, że niech to szpak zadziobie.

      Usuń
    2. Aaa, jeszcze cos mi sie przypomnialo! Ktos zbadal te leczaca swieta wode swiecona i bylo w niej wiecej bakterii kalowych niz w kiblu na dworcu. Smacznego pijacym dla zdrowotnosci.

      Usuń
    3. Tak, też to czytałam . A niech piją, ile wlezie!
      A propos trzymania kciuków - trzymaj za mnie i moją mamę.

      Usuń
    4. Trzymam nieodmiennie, wiesz przeciez ♥

      Usuń
    5. Dziękuję Ci! 💙🩵💙🩵💙

      Usuń
    6. No tu to się lekko pogubiłam, bo wrzesień ma w nazwie literę "r", a ponoć małżeństwa wrześniowe są nieszczęśliwe i/lub nietrwałe 🤔😄

      Usuń
    7. Jak dla mnie, to sama instytucja małżeństwa jest poroniona jak pomysły pisiarni.

      Usuń
  2. Książki Pilipiuka z Jakubem Wędrowyczem rozwalają system.

    OdpowiedzUsuń
  3. drobna nieścisłość terminologiczna - pomyliłaś urok z klątwą:
    to klątwa jest zaklęciem powodującym jakieś niefajne skutki, od drobnych nieprzyjemności, po wręcz tragiczne... klątwę można rzucić na osobę, nawet na całą grupę, ale można też na jakąś rzecz, nawet dużą, typu dom, wtedy niemile skutki dotykają kogoś, kto ma z nią jakiś kontakt... ale intencje bywają różne: klątwą można na przykład zabezpieczyć auto lub mieszkanie, wtedy niemiłe skutki dotykają ewentualnego złodzieja, czy włamywacza, czyli klątwa niekoniecznie musi oznaczać jakieś zło... co więcej, istnieją też klątwy na odwrót, leczące, używane w magii medycznej, ale raczej nikt tak tego nie nazywa, żeby nie powodować nieporozumień i mówi się o nich jako o zaklęciach pomocowych...
    za to urok (magiczny) jest zaklęciem zmieniającym stan umysłu poddanej mu osoby, zmieniającym jej nastawienie do kogoś lub czegoś... najczęściej kojarzony jest z urokiem miłosnym wywołującym zakochanie, pożądanie do innej osoby, ale jest cała masa uroków, których cel nie jest związany ze sprawami zasadniczymi... można na przykład zauroczyć kogoś aby kupił od nas nasz produkt, którego tak naprawdę wcale nie potrzebuje... bywa też jeszcze miłosny urok na odwrót, polegający na zniechęceniu, czy wręcz wywołaniu nienawiści danej osoby do czegoś lub kogoś...
    tak to wszystko działa w magii realnej... oczywiście Twój tekst jest na zupełnie inny temat, dotyczy on fantazji, zmyśleń wszelakich, które funkcjonują w świecie ludzi nie mających pojęcia, o czym rozmawiają... choćby taka szklana kula, której się przypisuje niewiadomojakie właściwości... w magii realnej taki przyrząd istnieje, działa jako swego rodzaju lokalizator, namierzacz jakiejś osoby, jest bardzo trudny w obsłudze zresztą i bardzo rzadki na rynku, od dawna już się takich nie konstruuje, ale całej reszty, co o tej kuli opowiadają nikt poważny nie bierze na poważnie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jesteś znawcą od magii, patrząc choćby na Twój blog 🪄💫 Gdzie mi tam do znawstwa!

      Usuń
    2. tak w ogóle, to każde środowisko ma chyba jakieś przesądy /nie mylić z magią realną/, ja pamiętam z czasów studiów, gdy grywało się w gry różne, głównie karciane, taki przesąd brydżowy z nocnych rozgrywek domowych, żeby do stolika siadać wzdłuż wanny, a nie w poprzek, bo wtedy karta lepiej idzie, dlatego zawsze losowano, gdzie i kto ma usiąść... tego było zresztą więcej, ale tą wannę to akurat jakoś najbardziej zapamiętałem...
      aha, i jeszcze przesąd z wyścigów konnych, żeby nigdy nie jeść lodów będąc na terenie toru, na trybunach, bo wtedy przegrana murowana...

      Usuń
    3. p.s. za to o Tarocie można podyskutować, bo choć przewidywanie przyszłości z układu kart jest nonsensem, to jako narzędzie pomocnicze podczas psychoterapii Tarot może nieźle działać... ale tu już jest mowa o magii mniejszej, naturalnej, czyli sztuce manipulacji, którą jest każda psychoterapia z żadnymi tajemnymi mocami nie mająca nic wspólnego...

      Usuń
    4. Ha! Od początku wiedziałam, że psychoterapia to sztuka wmawiania sobie czegoś, czego się naprawdę nie myśli albo nie czuje!

      Usuń
    5. sprawa jest bardziej skomplikowana, aczkolwiek wielu psychoterapeutów faktycznie tak pojmuje swoją robotę, żeby coś wcisnąć swoim klientom... z drugiej strony wyższa półka tych psychoterapeutów gorąco zaprotestuje, że nie na tym to polega, że nie tak ma być, ale pokusa formowania klienta na swój jakiś wydumany wzór jest mocna, bo tak po prostu jest łatwiej...

      Usuń
    6. Ja tego tak nie widzę. Jaka by nie była ta terapia i jaki by nie był terapeuta, to i tak to jest pierdolenie o Szopenie. Przykład najprostszy: alkoholik czy inny narkoman pozostaje nim na wieki wieków amen, mimo że akurat chwilowo nie ćpa. Czyli tak naprawdę nie jest wyleczony. I tak to widzę.

      Usuń
    7. akurat z tym ostatnim się nie zgadzam... co prawda neofita po terapii jest bardziej narażony na nawrót tej choroby, niż ktoś, kto jej nie przechodził, ale gdy zaczniemy takiemu wciskać, że wciąż jest chory, tylko bez objawów, to wcale mu nie pomagamy...
      inna sprawa, że na samym początku leczenia taki klient potrzebuje jakiegoś lidera, który mu ostro wciśnie to i owo, takim liderem może być też grupa, która go mocno przyciśnie, dopiero po jakimś czasie można się zacząć z takim bawić bardziej humanistycznie...

      Usuń
    8. A co, zdrowy jest? Przecież jakby dorwał alkoholu, to by już nie przestał.
      A ja? Terapia nie pomoże mi w życiu, nie sprawi tych kilku cudów, których mi potrzeba. Możemy się w ramach terapii oszukiwać dowolnie, ale prawda i tak pozostaje prawdą.

      Usuń
    9. ale dlaczego miałby się dorywać do alkoholu, czy czegoś tam?... jeśli jednak się dorwał, to faktycznie nie był wyleczony... formalne ukończenie terapii, takiej, czy innej, jeszcze nie musi oznaczać wyleczenia...
      pominę już ludzi, którzy wcale nie powinni się znaleźć na takiej terapii, bo w temacie uzależnienia nie ma ich z czego leczyć... ale to jest osobny temat, dotyczący błędnej diagnostyki...
      i jeszcze taka sprawa, że terapia to nie tylko gadanie przecież... aczkolwiek wiem, że mnóstwo ludzi tak to słowo pojmuje, niestety...

      Usuń
    10. Tak, wiem - i co z tego, że nie tylko?

      Usuń
    11. p.s. a propos tego dorywania się jeszcze: przecież leczenie to także wykształcenie w sobie pewnych mechanizmów, dzięki którym taki klient się nie dorywa... czy ktoś mu każe szukać okazji do przyćpania czegoś?... i nie ma czegoś takiego, że po leczeniu wraca w to samo środowisko, które nieraz bywa zagrażające, bo podczas tego leczenia /np. w ośrodku/ ma też czas na zorganizowanie sobie życia tak, żeby tam nie trafić... do dupy z taką placówką, która po formalnym zakończeniu terapii nie wspiera potem takiego neofity, zostawia go samego sobie...

      Usuń
    12. Do dupy z wszystkimi placówkami, aczkolwiek bardzo lubię moją panią psychoterapeutkę i zawsze się cieszę, gdy do niej idę.

      Usuń
    13. czyli nie wyleczy, ale humor poprawi... też jakaś korzyść...
      i tu pojawia się temat kolejnego przesądu, który tu i tam funkcjonuje, że samo pójście na terapię, taką czy inną, i odbycie jej odmieni klienta na wyleczonego...

      Usuń
    14. Oczywiście, że gówno 💩 prawda.

      Usuń
  4. Trzeba przyznać że polska kultura i tradycja bogata jest bardzo w te wszystkie głupoty...
    A ja urodziłam się 13go... I co? I nic :-)))
    I tak ze mnie czasami "jedna wielka kupa nieszczęścia..." :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie to ja jestem kupą nieszczęścia (możesz tę kupę zobaczyć w poprzednim wpisie).

      Usuń
  5. Wierze we wszystko z pierwszej i drugiej grupy z przymruzeniem oka choc o "wieszanie w przedpokoju portretu Żyda, aby być bogatym" nawet nie slyszalam. Trzecia grupa to raczej nie dla mnie. Przestrzegam jednego powiedzenia: nie dawaj w podarunku ostrego przedmiotu bo to was pokloci. Czasem jednak mnie troche korci :)). To lekkie podejscie otrzymalam w dziecinstwie. Zapytano mnie co to znaczy, ze snila mi sie kura? Usilowalam cos wymyslec a odpowedz byla prosta: Masz na sniadanie jajecznice. Smacznego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, moja babcia Marianna miała tego zasób na każdą okazję:
    - Nie oglądaj dłoni, bo ktoś umrze, oglądaj nogi
    - nie szyj w niedzielę, bo źle wyjdzie
    - nie zaszywaj dziury na delikwencie, bo mu rozum zaszyjesz
    - nie sprzątaj w niedziele, bo ci mole ubrania zjedzą
    - nie dawaj w prezencie chryzantem
    itp.itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja babcia mawiała do mnie: "Nie śpiewaj przy jedzeniu, bo twój mąż będzie miał głupią żonę" 🤣 🤣 🤣
      No i oczywiście na rogu stołu nie wolno siadać, bo zostanie się starą panną.

      Usuń
    2. Byłam kiedyś na ślubie, gdzie ksiądz zaapelował do gości: nie rzucajcie ryżem, bo młodzi będą mieć skośnookie dzieci...

      Usuń
  7. Jak mnie wnerwia jak ktoś mi mówi, że trzyma za mnie kciuki... (!!!) No ale mówi się tak dla dodania otuchy i nie bardzo wiadomo jaki zastosować zamiennik.
    O każdym punkcie można wiele powiedzieć. Mnie się czasami śmiać chcę jak widzę praktykę tych rzeczy. Miałam takich szefów, baaaaardzo zabobonni ludzie. Nie uwierzysz jakie się tam cyrki działy, serio.
    Sprzątałam kiedyś tak mocniej, pod regałami nawet, jakie larum było, bo chciałam sprzątnąć leżącego tam grosza. "Nie! On leży tam od początku istnienia sklepu, jak zniknie, to biznes nam nie będzie szedł!"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekny przykład 🤣 🤣 🤣

      Usuń
    2. nieraz pracowałem w handlu i każde pierwsze otrzymane pieniądze danego dnia miałem zwyczaj obchuchać "na fart", jako tzw. "początek"... ale nie pamiętam, aby ktokolwiek w to wierzył, że to działa, ja zresztą też... czyli nie przesąd, tylko taka nieszkodliwa tradycja to była...

      Usuń
    3. Ja chucham na grosiwo znalezione na chodniku - taki rytuał z dzieciństwa.

      Usuń
    4. też tak mam, zaś jakoś niedawno znalazłem dwie dychy :)

      Usuń
    5. O, proszę. Ja znalazłam dwie dychy na parkingu podziemnym galerii handlowej. Też miło.

      Usuń
    6. Nie chucham na pieniądze. Ale czasami, żeby było przyjemnie i miło, jak zostawał grosik reszty, dawałam klientowi mówiąc, że to na szczęście. To zawsze rodziło uśmiech.

      Usuń
    7. Wymyśliłam, że Ambasadę mogę nadal wykorzystywać. Jakieś tematyczne posty w przypływie weny mogę tam wrzucać, natomiast pokasowałam wszystkie moje pamiętnikarskie narzekania.

      Usuń
    8. Wykorzystuj, ja jestem bardzo za. Szkoda, że pokasowałaś teksty - mogłaś je chociażby przenieść na ten nowy blog.

      Usuń
  8. Oj trochę tego było:) Jak byłam dzieckiem, to nawet snów się bałam, bo każdy coś znaczył:) Aż wreszcie babcia stwierdziła, że" jak śpi się, to śni się" :)
    Pomogło:)
    Wiosną najlepiej zobaczyć pierwszego boćka w locie, a nie stojącego w gnieździe. Najlepiej być "okukanym" przez kukułkę jak się ma jakieś grosze w kieszeni. Ciekawe jak to się ma do kart płatniczych? ale kukułki to ja nie słyszałam już dobrych parę lat:)
    Jak muszę wrócić, bo mi się coś zapomniało, to nie siadam i nie liczę do siedmiu ale...nie witam się ani nie żegnam przez próg.To dłuższa historia i pewnie zbieg okoliczności ale ...



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni raz słyszałam i widziałam kukułkę w 2019 albo 2020 roku. To piękny ptak.

      Usuń
    2. O tak! Piękna i sprytu też jej nie można odmówić:)

      Usuń
    3. Nie znam się na kukułkach, ale zakochałam się w ich elegancji. Drugi piękny ptak to sójka.

      Usuń
  9. Tiaa... Jeden wierzył w gusła i mu doopa uschła... 😈🤡

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wspomniałaś jeszcze o żabim udku pod poduszkę ;)

    Ale jest jeszcze jeden przesąd? mądrość ludowa? która jest racjonalna. Mianowicie przekonanie, żeby nie kupować nic dla dziecka przed jego urodzeniem, bo to może przynieść pecha. Trzymałam się tego rodząc chłopców, choć był kryzys po zbóju - w sklepach pustki. Tak sobie myślę, że dawniej, kiedy niemowlęta (i matki) często umierały przy porodzie, ten przesąd ? miał je chronić przed zwielokrotnioną traumą. Tyle, że i dziś zdarzają się nieszczęśliwe porody i nieplanowane poronienia i wtedy wracanie do domu z przygotowanym łóżeczkiem itd. to prawdziwy horror.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja tego nawet nie uważam za przesąd, tylko właśnie dlatego, żeby nie cierpieć podwójnie, trzeba brać pod uwagę ewentualność śmierci dziecka. Mimo to będąc w ciąży, nie oparłam się pokusie kupowania rzeczy dla dziecka.
      Nic nie słyszałam o żabim udku pod poduszką! 🤔

      Usuń
    2. To taki komentarz na wszystkie ponoć zbawienne remedia.

      Usuń
  11. Dziękuję za całościowe podejście do tematu.
    Na marginesie, osobiście stosuję się do większości podanych tu rad i zakazów i na dobre mi ti wychodzi - odstukać w niemalowane drzewo.
    Kilka uwag szczegółowych - portret Żyda w przedpokoju - nie słyszałem, nie widziałem, ale za "moich" czasów w wielu miejscach wisiały portrety Marksa i Engelsa i faktycznie, wtedy nie słyszałem żeby instytucje państwowe miały problemy z finansowaniem.
    Odmawianie modlitwy w kółko - różaniec ma swoje podstawy matematyczne, ale mnie bardziej interesowały litanie. W tamtych czasach przy każdej litanii podana była ilość lat, o które zostaną skrócone męki w czyśćcu gdy odmówi się daną litanię - 300, 500 - mniejszych wyroków nie było. Mój kolega przeprowadził optymalizację - ile lat odpustu wypada na jedną linijkę litanii - najlepszy wynik miała litania loretańska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ludzie! To prawdziwe rewelacje.
      Piękne spostrzeżenie z portretami Marksa i Engelsa oraz samofinansującymi się instytucjami państwowymi 😀

      Usuń
  12. tytuł od razu skojarzył mi się z Pilipiukiem.
    a z tymi sztućcami, to podobno jak spadnie łyżka, to kobieta, a widelec, to facet głodny przyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio?! O, jakże mi pomogłeś, w końcu wiem, dlaczego przez całe lata spadały mi widelce. Przychodził mój brat i zaczynał od kwestii: "Kasieńko, zrób mi jakieś kanapeczki".

      Usuń
    2. W moim poprzednim szpitalu nazywało się, że jeśli siadamy do stołu na przerwę i spadnie nóż, to przerwa będzie zakłócona jakimś nowoprzyjeciem 😅

      Usuń
    3. O matko, nic gorszego od zakłócenia posiłku!

      Usuń
    4. przecież, to nie wszystko jedno, co spadnie. nie wiem co prawda, kto przyjdzie, jak spadnie nóż, czy łyżeczka do tortu, ale trudno - niech będzie niespodziejka.

      Usuń
    5. A chochelka? A łopatka do tortu? Widelczyki do ciast? Chyba całe LGBT załapie sie na to zarcie.

      Usuń
  13. Co prawda mieszkam na wschodzie Polski, gdzie poziom ciemnoty jest wyższy, ale mimo to wolę się trzymać porzekadła, że wierzyła baba w gusła, aż jej dupa uschła i na wszelkie tego typu zabobony patrzeć z przymrużeniem oka 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekne przysłowie, bardzo mi się spodobało. W myśl tego porzekadła co najmniej 80% naszego społeczeństwa powinna mieć uschnięte dupy 🤣

      Usuń
    2. Tak, ale jak sobie człowiek uświadomi, że ci ludzie mają prawa wyborcze, to przestaje być zabawnie... 🙄 Prawa wyborcze powinny być uzależnione od ilorazu inteligencji, tak by przeróżnej maści tłuki nie kreowały rzeczywistości ogółu, a tak sie niestety obecnie w Polsce dzieje... 🙄

      Usuń
    3. Elektorat PiSu ma IQ jednocyfrowe, ot tyle, żeby do wychodka trafić.

      Usuń
    4. I wiedzieć jak włączyć szczujnie. Niestety potrafią też postawić krzyżyk przy nazwisku swojego kandydata, co przy okazji każdych kolejnych wyborów mnie niepokoi.

      Usuń
    5. A ja mam dość wyborów, polityków, rządów i więcej NIGDY już nie pójdę na żadne wybory. Chyba że do samorządu szkolnego.

      Usuń
    6. Niestety ci politycy mają wpływ na naszą codzienność i warto żeby reprezentowali jakiś poziom... 🙄

      Usuń
    7. Odnoszę wrażenie, że już nikt nie trzyma żadnego poziomu. Koniec, koniec, koniec. Pieprzę wybory, pieprzę ten cały zasrany kraj!

      Usuń
    8. I tylko szkoda, że musimy w nim gnić... 🙄

      Usuń
    9. Bardzo szkoda, tylko że teraz w całej Europie robi się syf.

      Usuń
    10. Tak i nie bardzo było by gdzie uciec... 🙄 A co do wspomnianych przez Ciebie w tekście egzorcyzmach, to całkiem niedawno czytałem, że jakiś ksiądz wypędza diabła skarpetą należącą do Jana Pawła II.... Ciekawe jak długo papież nosił tą skarpetę że ma aż taką moc... 😳

      Usuń
    11. Błeee, obrzydliwość. Myślę, że diabeł nie ucieka od skarpety, tylko od tej świętości, co pedofilów swoją aurą otaczała.

      Usuń
  14. nie znam i nie znam też większości tego co napisałaś. jakies 90%. no czasem, jako dziecko łapałam się za guzik, bo wtedy jechał pięknie ubrany kominiarz w cylindrze. dziś zwyczajowo, w nawiązaniu, dla podkreślenia efektu dramatycznego, pukam w niemalowane. nie ma to nic wspólnego z wyznawaniem takich rzeczy. natomiast koty czarne to jest zwykłe skurwysyństwo pozostałość po polowaniu na czarownice.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dokładnie to samo myślę na temat czarnych kotów. "Pechowa" trzynastka też wywodzi się ze średniowiecza. Nawiązuje do ostatniej wieczerzy, w której trzynastym przy stole był Judasz, zdrajca. W ogóle praktycznie wszystkie zabobony to scheda po wiekach ciemnych.

      Usuń
  15. Podkowa powinna być dodatkowo skierowana dwoma końcami ku górze, inaczej nie działa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, proszę. Uzupełniacie moją wiedzę superowo!

      Usuń
    2. Do góry, bo łapie szczęście, a w dół to szczęście ucieka, hłe hłe

      Usuń
    3. A jak namagnesowana?

      Usuń
    4. To kij wie. Ale wtedy wszystkie gwoździe lecą.

      Usuń
    5. W dół, czy do góry? 😂

      Usuń
  16. Moja mama zawsze darła się, żeby torebki na ziemi nie stawiać bo "pieniądze uciekają!"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie, moje koleżanki w pracy tak mówią.

      Usuń
  17. Większość znam, na niektóre patrzę z przymróżeniem oka. Co do „złych” prezentów, typu- nie dawać ostrych przedmiotów, bo zniszczą dobre układy, znam odtrutkę: wystarczy ofiarodawcy dać 1 grosz i jest kupione a klątwa ma wybite zęby!
    Myślę, że zdrowy dystans do wielu powiedzeń pozbawia je skutecznie złych mocy.

    OdpowiedzUsuń
  18. A u mnie zaszywanie dziury na człowieku powodowało nie znikanie rozumu, lecz szczęścia. Nie, żebym specjalnie w to wierzyła, ale staram się tak nie robić - zazwyczaj jednak lepiej się szyje nie na człowieku.
    Wyszedł nowy Wędrowycz... Pokusa jest by kupić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już chwilę temu go kupiłam, mam wszystkie.

      Usuń
  19. Nie wiem, czy było, ale często mnie strofowano, żeby torebki na podłodze nie stawiać, bo wtedy pieniądze z niej uciekają :) No i dając komuś w prezencie portfel obowiązkowo należało obdarować tę osobę dodatkowo choć jednym groszem, żeby pieniądz w tym portfelu się mnożył :) Ale fajnie się czytało... mnóstwo tego zebrałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zapomniałam o tych dwóch, o których Ty wspomniałaś, a znałam je też. Ech, skleroza...

      Usuń
  20. Ech, ja też o tej torebce chciałam napisać...ale już moja przedmówczyni o tym przypomniała. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula, jesteś już trzecia, nie licząc moich koleżanek z pracy. Bardzo pilnują tych torebek.

      Usuń
    2. Ja też pilnuję, ale kasa to tylko jeden z powodów 😉 Najzwyczajniej w świecie nie wpadłabym na to, żeby postawić torebkę (u mnie torbiszcze! 🫣) na podłodze np. w knajpie, szpitalu itp., a potem trzymać ją na kolanach czy ramieniu 🤷‍♀️😂

      Usuń
    3. Mam to samo. Torebka to jest część garderoby i tylko butami chodzi się po podłodze.

      Usuń
  21. Wszędzie pełno było takich powiedzonek, zabobonów w moim otoczeniu. Jestem uodporniona i w nic nie wierzę. Aczkolwiek. Kciuki trzymam, ale bardziej jako słowo wsparcia, nie że siedzę z nimi w garści. Brałam w marcu i ni uja nie pomogło, jak wiadomo. Uwielbiam piątki 13-go, a czarnych kotów mam dwa. Teraz zdalnie, ale wciąż. Jeszcze było o stawianiu butów na stole, kupowaniu butów lub zegarka ukochanej osobie to ucieknie, mierzeniu dłoni do dłoni - niby choroby ma przynieść, stóp też nie wolno. Jak wracasz do domu po coś, bo zapomniałaś, to trzeba usiąść i chwilę odczekać. A! Pypeć na języku to ktoś obgaduje, a wiesz jak odczynić? Agrafką przebić majtki od lewej strony (te co masz na sobie). Ktoś pisał o ostrych narzędziach w prezencie, ale żeby zneutralizować, to wystarczy dać piniądz. I rogi to znak szatana! I liczba 66 i 666. Jak sobie coś przypomnę to dam znać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko kochana! Jesteś chodzącą skarbnicą wiedzy o zabobonach! 😂

      Usuń
    2. Raczej sarkastyczną. Zawsze mnie to bawiło.

      Usuń
    3. A! Jak się łapało guzik na kominiarza, to potem trzeba było zobaczyć pierwszego okularnika faceta. To wtedy szczęście, a jak kobietę to nie.

      Usuń
    4. Tak, to pamiętam jeszcze z podstawówki. No, ciekawe, dlaczego to akurat facet ma przynosić szczęście.

      Usuń
    5. Też mnie to zastanawiało.

      Usuń
    6. Teraz co innego mnie zainteresowało: czy kobiety bywają kominiarzami? Jeszcze żadnej nie widziałam, ale to o niczym nie świadczy.

      Usuń
  22. Książki Pilipiuka z Jakubem Wędrowyczem - przeczytałam wszystkie . Są fantastyczne i jednak pouczające . Uwielbiam je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Pilipiuka, a już Wędrowycz to apogeum szczęścia. Czy czytałaś najnowszą część?

      Usuń
  23. Hm... zdarza mi się odpukiwać w niemalowane 😂 ale to tak bardziej dla witzu, w towarzystwie niż samej w domu. Natomiast jeśli chodzi o drabinę - a raczej o jakieś tego typu zawalidrogi na chodniku w formie odwróconej litery V, jakieś słupy - to obchodzę naokoło. Bo tak 🤣

    OdpowiedzUsuń
  24. Witaj sobotnio
    Oj tak czasem wierzę w te popularne zabobony, czy też przesądy. W te co przynoszą pech i szczęście. O wielu jednak nie słyszałam.
    I tak jak Pani Ogrodowa dodałabym też te dwa, które w moim otoczeniu są popularne.
    No i o tych spadających sztućcach wiem.
    Pozdrawiam szumem wiatru za oknem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy w swoim otoczeniu zna jakieś "tubylcze" gusła.

      Usuń
  25. To się nie sprawdza, urodziłem się 13-go i nie uważam tego za pech 😁

    Ale takie trzymanie kciuków to jakaś tam niby forma wspierania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że się nie sprawdza. Masz jednak rację, samo powiedzenie o trzymaniu kciuków jest takim specyficznym rodzajem wsparcia słownego.

      Usuń
  26. Jest tego całe mnóstwo, trudno byłoby w jednym poście wypisać wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Z pobytów u babci w czasach wczesnodziecięcych pamiętam taki przesąd: "nie sikaj na ścieżce bo ci się jęczmień na oku zrobi".
    Mój syn z pełną premedytacją rzucił wyzwanie pechowi i ożenił się 13-go w piątek w lipcu.
    Trzymanie kciuków jest bardzo fajne. Nie zaszkodzi, a może pomoże🙂 Trzymam więc je mocno za Ciebie i Twoją mamę🤞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci! To trzymanie kciuków jest słowną, bardzo sympatyczną formą wsparcia.
      Twoja babcia mi co najmniej zaimponowała 😂

      Usuń
  28. Bodajże na początku XX wieku lekarz na wsi zauważył, że miejscowi specjalnie nie wierzyli w medykamenty i byli do nich nastawieni sceptycznie, o wiele bardziej wierząc w różne bardziej wyrafinowane rytuały. Toteż postanowił to wykorzystać w swojej praktyce.

    Zamiast po prostu dać jakiś proszek i kazać go zażyć wieczorem, opracował następujący sposób: kazał pacjentowi po zachodzie słońca iść do figury Chrystusa, odmawiając cały czas różaniec. Gdy dojdzie, ma uklęknąć, pomodlić się i odmówić „Ojcze Nasz”, a następnie zażyć zapisany preparat. Potem jeszcze odmówić „Wierzę w Boga”, przeżegnać się trzy razy i ponownie odmawiając różaniec, wrócić do domu—i w tym czasie nie wolno było ani się odwracać, ani z nikim rozmawiać.

    Wkrótce fama lekarza rozniosła się po wielu okolicznych wsiach i zdobył ogromne poważanie w oczach wieśniaków.

    Biorąc pod uwagę, że efekt „placebo” jest tak znaczący, iż nawet naukowcy są zaskoczeni wynikami (gdy np. podawano badanym jedynie wodę i połowa z nich stwierdziła znaczną, a nawet dużą poprawę zdrowia), jestem przekonany, że w tamtych czasach tego rodzaju obrządki, połączone z prawdziwym lekiem, okazywały się niezmiernie skuteczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, na mnie placebo nie działa. Nie wiem, jak to się dzieje, ale na mnie nie działa.

      Usuń
  29. Przypomniało mi się, że jeszcze nie wolno przyszywać guzika na ubraniu założonym na człowieka, bo się rozum zaszyje. Nie wolno też guzika podnosić z podłogi, bo "guzik będziesz mieć". Niektórzy noszą kasztan w kieszeni - na szczęście.
    A jak kukułka kuka to trzeba mieć pieniądze w kieszeni na "cudowne rozmnożenie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A jak kukułka kuka to trzeba mieć pieniądze w kieszeni na "cudowne rozmnożenie".

      Ciekawe, czy w XXI wieku posiadanie w kieszeni kart kredytowych też działa? Bo coraz mniej ludzi ma w kieszeni pieniądze.

      Usuń
    2. @Ula H. - O tych rzeczach nie wiedziałam, uzupełnienie ekstra!

      Usuń
    3. @Jack - Bardzo słuszne spostrzeżenie. Zacznę nosić do lasu na wszelki wypadek i grosiwo, i kartę 😂

      Usuń
    4. @Jack - może rozmnożyć karty, ale niekoniecznie z zawartością...?

      Usuń
    5. Może to i lepiej - przynajmniej nie byłyby obciążone debetami 😀

      Usuń
    6. @Jack - spróbuj ! Może się uda karty rozmnożyć ? Oby tylko kredyt się nie rozmnożył :)))

      Usuń
    7. Dobre uwagi! Na wszelki wypadek nie będę ze sobą nosił żadnych dokumentów dotyczących hipotek i pożyczek, bo NIE potrzebuję, aby się rozmnożyły, a raczej chciałbym, aby się ZMNIEJSZYŁY. Czy może znacie jakieś praktyki/gusła/metody w tym zakresie?

      Usuń
    8. Oj, nie bardzo. Nigdy nie brałam kredytu, więc nie śledziłam praktyk. Może koleżanki mnie wesprą?

      Usuń
    9. @Jack - w filmie 12 prac Asterixa, Asterix i Obelix musieli m.in. pokonać biurokrację (polecam, ten fragment fajny) - może oni by coś wymyśleli w kwestii zmniejszenia pożyczek, hipotek itd.?

      Usuń
    10. @Frau Be: Jak można żyć bez kredytu w XXI wieku? 😁
      Pamiętam świetną kreskówkę, gdy bardzo dystyngowany facet stoi wraz z synem w ogromnym sejfie, wypełnionym różnymi certyfikatami i dokumentami.
      — Po mojej śmierci odziedziczysz te wszystkie długi!

      @Ta od Miliona Myśli: Dziękuję za radę, lecz sądzę, że do pokonania biurokracji potrzeba potężnej armii! A swoją drogą wielokrotnie słyszałem o filmie „12 Prac Asterixa”, jednak nie przypominam sobie, abym go kiedykolwiek oglądał.

      Usuń
    11. @Jack, jakoś daję radę, choć co to za życie (bez kredytu)?

      Usuń