21 marca 2025

173. Gwiazdka z nieba

Lubicie wspominać dzieciństwo? Ja bardzo. Najbardziej. Rosłam sobie otoczona puchową kołderką miłości rodziców, babć, dziadków, cioteczek i wujaszków. Nie chodziłam do przedszkola, zawsze ktoś organizował mi czas lub organizowałam go sobie sama. Wieczorami, przed zaśnięciem… No właśnie. Czy gdy byliście mali, mamy śpiewały Wam kołysanki? Pamiętacie klasyki z dzieciństwa? W mojej pamięci pozostały i często łapię się na tym, że nucę je podświadomie. W końcu kto nie lubi sobie pośpiewać trochę przed snem? Albo w kuchni nad garnkiem zupy?

Pierwszą kołysanką, jaką pamiętam z najodleglejszego dzieciństwa, jest Aaa… kotki dwa. Zapewne jest to stara piosenka ludowa, bo jej pochodzenie spowite jest nimbem niewiedzy.


Aaa, aaa,

były sobie kotki dwa,

aaa, kotki dwa,

szaro-bure, szaro-bure obydwa.


Ach, śpij, bo właśnie

księżyc ziewnął i za chwilę zaśnie,

a gdy rano przyjdzie świt,

księżycowi będzie wstyd,

że on zasnął, a nie ty.


Aaa, aaa,

były sobie kotki dwa,

aaa, kotki dwa,

szaro-bure, szaro-bure obydwa.

Uwielbiałam iskierkę-oszustkę, o której śpiewała mi mama:


Na Wojtusia z popielnika

iskiereczka mruga.

Chodź, opowiem ci bajeczkę,

bajka będzie długa.

 

Była sobie raz królewna,

pokochała grajka,

król wyprawił im wesele

i skończona bajka.

 

Była sobie Baba Jaga,

miała chatkę z ciasta,

a w tej chatce same dziwy,

cyt! Iskierka zgasła.

 

Patrzy Wojtuś, patrzy, duma,

łzą zaszły oczęta,

czemu żeś mnie oszukała?

Wojtuś zapamięta.

 

Już ci nigdy nie uwierzę,

iskiereczko mała.

Najpierw błyśniesz, potem zgaśniesz,

ot i bajka cała.

oraz mrożącą krew w żyłach historię o królewnie, królu i paziu:


Już księżyc zgasł,

naparły mgły,

sen zmorzył twą laleczkę,

 

więc oczka zmruż

i główkę złóż,

opowiem ci bajeczkę.

 

Był sobie król,

był sobie paź,

i była też królewna.

 

Żyli bez burz

w krainie róż,

to rzecz zupełnie pewna.

 

Kochał się król,

kochał się paź,

kochali się oboje,

 

i ona też

kochała ich,

kochali się we troje.

 

Lecz straszny los,

okrutna śmierć

w udziale im przypadła,

 

króla zjadł pies,

pazia zjadł kot,

królewnę myszka zjadła.

 

Lecz żeby ci

nie było żal,

dziecino ma kochana,

 

z cukru był król,

z piernika paź,

królewna z marcepana.

W późniejszym czasie poznałam kołysankę o gwiazdce z nieba:


W górze tyle gwiazd,

w dole tyle miast,

gwiazdy miastu dają znać,

że dzieci muszą spać.

 

Ach, śpij, kochanie!

Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz – dostaniesz.

Czego pragniesz, daj mi znać,

ja ci wszystko mogę dać,

więc dlaczego nie chcesz spać?

 

Ach śpij, bo nocą,

kiedy gwiazdy się na niebie złocą,

wszystkie dzieci, nawet złe

pogrążone są we śnie,

a ty jedna tylko nie.

Pamiętam też, jak mając kilka lat, sama śpiewałam już, najwyraźniej dobrze utrwaloną, piosenkę o Dorotce (tfu!).


Ta Dorotka, ta malusia, ta malusia,

tańcowała dokolusia, dokolusia,

tańcowała ranną rosą, ranną rosą

i tupała nóżką bosą, nóżką bosą.

 

Ta Dorotka, ta malusia, ta malusia,

tańcowała dokolusia, dokolusia,

tańcowała i w południe, i w południe,

kiedy słonko grzało cudnie, grzało cudnie.

 

Ta Dorotka, ta malusia, ta malusia,

tańcowała dokolusia, dokolusia,

tańcowała i z wieczora, i z wieczora,

gdy szło słonko do jeziora, do jeziora.

 

Teraz śpi już w kolebusi, w kolebusi,

na różowej, na podusi, na podusi.

Chodzi senek koło płotka, koło płotka:

cicho bądź, bo śpi Dorotka, śpi Dorotka.

Dlaczego "tfu"? Śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż przez wiele lat bardzo podobało mi się to imię, aż w końcu przyszło mi pracować z jedną taką. Wyjątkowy kałmuk! W końcu odeszła z pracy, do której nadawała się jak ja do baletu, ale wstręt do imienia pozostał.

Jakie macie fajne wspomnienia z dzieciństwa?


65 komentarzy:

  1. Te kołysanki są ponadczasowe. Mnie również je śpiewano i podejrzewam że robi się to po dzień dzisiejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe. A kto Ci śpiewał?

      Usuń
    2. Najczęściej babcia. Ale ja byłem głównie przez dziadków wychowywany, tak sie złożyło... 🙄

      Usuń
    3. Mnie wychowywali wszyscy 😎

      Usuń
  2. Aaa, kotki dwa, jedyne, co zapamiętałam jako kołysankę, resztę poznałam później, Wojtusia szczególnie polubiłam

    OdpowiedzUsuń
  3. Te kołysanki z gwiazdkami i kotkami pamiętam ze starych filmów, chyba z Eugeniuszem Bodo. A ja śpiewam te kołysanki wnuczkowi, choć głosem i talentem nie grzeszę. A najbardziej rozśmiesza mnie, kiedy prosi o zaśpiewanie w charakterze kołysanki "wio, koniku", ale oczywiście da się, odpowiednio modulując głos, przerobić ten wiekopomny utwór na kołysankę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, powiem Ci, że wyzwanie jest nie lada 😀

      Usuń
  4. Dorotkę (tfuuuu!) śpiewano mi do wypęku i jeszcze kazano tańczyć! Do dziś jej nie cierpię. Kołysanek nie pamiętam, za to ja śpiewałam moim dzieciom prawie wszystkie, które pokazałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale imienia też nie cierpisz? Mnie się podobało, aż mi je kałmuczyca obrzydziła. Mam po prostu złe skojarzenia.

      Usuń
    2. Imię lubię. Polubiłam, kiedy poznałam jego znaczenie w tłumaczeniu z łaciny albo z innego języka...
      "Dorothea" znaczy "Doro thea", a to znaczy "dar Boży" :)

      Usuń
    3. A, to się nie dziwię. Ma piękny wydźwięk.

      Usuń
  5. Przeciętnie lubię. Grubawy, chorowity i w okularach. Zawsze z tego powodu na marginesie grupy. Lepiej zaczęło mi być gdy się tym przestałem przejmować..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, w pewnym wieku bardzo trudno jest się nie przejmować. Zwłaszcza w okresie dorastania.

      Usuń
  6. "Nic nie będą robiły, tylko ciebie bawiły"...
    te kotki dwa znaczy się...
    pamiętam większość tych kołysanek, choć może niekoniecznie pełne teksty...
    a że chodziłem do przedszkola, do urszulanek zresztą, bo ojcu jako prywaciarzowi państwowe nie przysługiwało, to wbiły mi się do głowy takie piosenki z dziewczyńskich zabaw w kółko, jak "Ole-olejanko" i "Stoi różyczka", bo to siłą rzeczy jakby grało w tle chłopackich zabaw, ciągle brzęczało w uszach...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, przypomniałeś mi "Olejankę" ("Ulijankę")! Siostra babci mi to śpiewała. "Różyczki" chyba nie znam. Ciekawe, że te urszulanki nie nauczyły Was wesołych pieśni kościelnych 😂

      Usuń
    2. "Stoi Różyczka w czerwonym wieńcu
      My się kłaniamy jako książęciu
      Ty różyczko dobrze wiesz
      Dobrze wiesz
      Dobrze wiesz
      Kogo kochasz, tego bierz"
      po czym Różyczka wybiera kogoś z kółka, zamienia się z nim miejscami i apiać od nowa to samo... zabawa była dziewczyńska, ale czasem jakiś chłopak wkręcał się do niej, jak mu się jakaś dziewczyna nagle spodobała, poczuł chwilową miętę i tak manewrował, żeby któreś kogoś wybrało...
      ...
      jakoś mało chyba nas uczyły pieśni kościelnych /są jakieś wesołe, tak w ogóle?/, mnie przynajmniej żadnej nie nauczyły, ale za to pamiętam, jak "Siostra" uczyła nas "Jadą jadą misie, śmieją im się pysie", dreptała wtedy w miejscu i robiła kołowrotek rękami, a że była to dość spora kobieta, to w tym swoim habicie i czepku wyglądała sama jak taki miś, strasznie mnie to bawiło wtedy...

      Usuń
    3. "Jadą, jadą misie" to ulubiona piosenka mojego brata. I pamiętam jeszcze "Mały miś do lasu bał się iść".
      Oczywiście nie znam wesołej pieśni religijnej, to była ironia.

      Usuń
    4. "Mały miś" kojarzę, nie mylić z "Białym misiem", bo to późniejsze czasy, znaczy wiek już inny i jeszcze było "Małe pieski dwa chciały iść nad rzeczkę"...
      wesołe są być może pieśni protestanckie, niektórych denominacji, gdy się widzi filmy z ich obrzędów, to robi wrażenie, jakby ci ludzie naprawdę dobrze się bawili...

      Usuń
    5. Ha! Przypomniała mi się wesoła piosenka kościelna! "Pan jest pasterzem moim"! "Pieski małe dwa" znam oczywiście.

      Usuń
  7. Moje dobre wspomnienia z dziecinstwa skonczyly sie, kiedy musialam wrocic do rodzicow od babci. Nie znam zadnych innych piosenek oprocz tych podanych przez Ciebie, nikt mi nie spiewal do snu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego byłaś u babci?

      Usuń
    2. Bo podobno nie nadawalam sie do przedszkola, stale chorowalam.

      Usuń
    3. Aha. Ja też nie chodziłam do żłobka ani do przedszkola, bo dziadek powiedział, że "nie da dziecka na zmarnowanie". No ale mieszkaliśmy wszyscy razem.

      Usuń
    4. Ja bylam najpierw z dziadkami w Krakowie, pozniej w Warszawie i tam chcialam zostac, ale mi nie pozwolono.

      Usuń
    5. O matko, tak daleko od rodziców!

      Usuń
  8. Przypomniałaś mi kołysankę o Dorocie... ja jeszcze śpiewam wnukowi "Idzie niebo ciemną nocą, ma w fartuszku pełno gwiazd"
    Wspomnień fajnych mam mnóstwo: wakacje u dziadków, wyjazdy do rodziny na wieś, wycieczki z ojcem, który organizował je w pracy, oj sporo tego, niektóre zapisałam na blogu w Okruchach pamięci, ale cos nie mogę skończyć, a pamięć dziurawa się robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Idzie niebo ciemną nocą" to chyba wierszyk Ewy Szelburg-Zarembiny. Znany, ale ja akurat go nie pamiętam.
      Moje wspomnienia z dzieciństwa są cudowne i spisałam je, ilustrując zdjęciami, w fotoksiążce, którą potem obdarowałam bliskich.

      Usuń
  9. Mnie nikt nie spiewal do poduszki ale za to przerabialismy (cudnie opowiadane) tomiska Kraszewskiego, Sienkiewicza... na przemian z basniami i bajkami wszelkiego rodzaju. Sama bylam zywa biblioteka: wystarczylo podac tylul a ja lecialam tekstem :))) Nawet nie wiedzialam w dziecinstwie, ze mozna komus spiewac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam wszystkie te piosenki, więc cieszę się, że je przywołałaś. Wspomnienia to cenna rzecz, dlatego do wspomnień należy często wracać, szczególnie do miłych chwil.
      Serdeczności

      Usuń
    2. @Echo, na litość boską, jak Ty to wytrzymałaś?!

      Usuń
    3. @Ultro, wspomnienia z dzieciństwa są jednymi z najpiękniejszych w moim życiu.

      Usuń
    4. Masz na mysli tego Sienkiewicza? Nie musialam go w szkole czytac. A tak to nie umien spiewac, nawet na lekcjach spiewu przepytywali mnie tylko z tekstu, a do choru nalezalam, bo sie ladnie usmiechalam (podobno). Na pierwszym zimowisku, w drugiej klasie, opiekunka ambitnie zaczela nas uczyc spiewac: ...buwsiegda budiet slonce..." i spiewalismy: "bug wsie da, bude i slonce" :))) a to podobno bylo w obcym jezyku.

      Usuń
    5. Tak naprawdę to "Pust' wsiegda" itd. Uwielbiam rosyjski, jest taki miękki i śpiewny...
      Oczywiście chodziło mi o psychopatę Sienkiewicza i o śmiertelnego zamulacza Kraszewskiego.

      Usuń
  10. Pamiętam te piosenki w wykonaniu mojej matki - miała bardzo silny głos.
    Utkwiły mi w pamięci słowa ... "Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga.." - następnego dnia zaglądałem do popielnika w naszej kuchni. Popiół był czasem jeszcze ciepły, ale żadnej iskierki już nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas nigdy nie było popielnika, nawet nie bardzo kojarzę, co to jest, ale piosenkę o iskiereczce uwielbiałam. Podobała mi się szczególnie chatka Baby Jagi 😀

      Usuń
    2. Popielnik - w naszej kuchni węglowej pod żeliwną płytą z fajerkami był pojemnik na paliwo - węgiel, drewno. Dnem tego pojemnika był ruszt, pod rusztem był popielnik i tam spadały niespalone resztki.

      Usuń
    3. Aaa... Popatrz, że człowiek przez całe życie się uczy i głupi umiera.

      Usuń
  11. Witaj już wiosennie
    Przywiałaś i moje dzieciństwo. To także moje kołysanki
    Pozdrawiam słonecznie żółtym uśmiechem forsycji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, forsycje są cudownymi zwiastunami wiosny!

      Usuń
  12. Mój synku, uśnijże mi,
    już ptaszek w gniazdku swym śpi.
    Słońce zagasło gdzieś hen
    i świerszczyk nuci przez sen.
    Księżyc zza okna we mgle
    srebrną poświatę ci śle,
    przybył z daleka aż tu.
    Zmruż oczka, synku, do snu.

    Dzień dawno odszedł już stąd
    i usnął każdziutki kąt,
    w norce cichutko śpi mysz,
    śni jej się tam, że już śpisz.
    Cisza wokoło i wtem
    westchnął ktoś ciężko przez sen,
    snadź troska dokucza mu.
    Zmruż oczka, synku, do snu.

    Któż jest szczęśliwszy niż ty?
    Cichutkie tulą cię sny.
    Bajkę odwiedzasz co noc,
    tam krasnoludków jest moc.
    Wszystkie czekają u drzwi,
    patrzą, czy synek mój śpi,
    zaraz przybiegną co tchu.
    Zmruż oczka, synku, do snu.

    Do snu... do snu.

    Tato i mama śpiewali mi to w wersji o córeczce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałam pytać, kto miał synka, Ty czy Twoi rodzice 🤣 Na szczęście wyjaśniłaś 😊

      Usuń
  13. "Na Wojtusia z popielnika....." wymiata. Do dzisiaj sobie to śpiewam jak mi smutno.
    A syneczkom /teraz już stare chłopy/ i wnukom też o tym Wojtusiu spiewałam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała, że wymiata! To była moja ulubiona kołysanka.

      Usuń
  14. byłam tu wczoraj i uciekłam...ten troll mnie zabił.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na Wojtusia, Był sobie król, był sobie paź i jeszcze Zielona rutka modry kwiat oraz Gdzie strumyk płynie z wolna, to były moje ukochane mamine nazaśnianki, a jak mnie rodzeństwo zabierało do akademika i później do mieszkania mojej siostry najstarszej, to gitarowe wszystko, co śpiewała wtedy studencka brać opozycyjnie do PRLU, na imprezach rodzinnnych ludowe i patriotyczne, w święta świąteczne. Jestem wychowana na pieśniach, piosenkach, piosneczkach. I tańcu. Teraz z rodziną i przyjaciółmi dalej się to dzieje, więc kocham! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Strumyka z wolna" nauczyłam się dopiero w podstawówce, a "Zielonej rutki" nie znam do dzisiaj. "Strumyka" nie cierpiałam, bo była o harcerzu, a ja od zawsze miałam wstręt do harcerstwa i w ogóle byłam aspołeczna. Pieśni ludowych i patriotycznych też nie cierpię, że nie wspomnę o pitoleniu na gitarze. To całe "bardowanie" w tamtych czasach do dzisiaj budzi we mnie wtręt. Parz, jak się różnimy, bardziej chyba się nie da.

      Usuń
  16. A ja byłam taka "małpa", że nie lubiłam śpiewania na dobranoc. Wolałam, jak mi ktoś opowiadał bajkę albo czytał na "dobranoc" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Ale zacytowane piosenki / kołysanki znam z płyt dla dzieci

      Usuń
    2. Czytanie na dobranoc to norma, ale po czytaniu szły kołysanki.

      Usuń
    3. P. S. Dlaczego zaraz małpa?

      Usuń
    4. Przypuszczam, że mogę uchodzić za małpę u osób, które kołysanki praktykowały / praktykują. Po prostu nie lubiłam śpiewania na dobranoc. Bynajmniej nie dlatego ,żeby ktoś z mojego otoczenia jakoś fałszował :D

      Usuń
    5. Oj, no przecież każdemu wolno lubić i nie lubić!

      Usuń
  17. Nie miałam żadnej babci , dziadka ani cioteczek. Miałam starszą siostrę o 7 lat i w.czasach dzieciństwa trudno było mówić o miłości siostrzanej.
    Piosenki mojego dzieciństwa to te, które ojciec przywiózl wojska, a raczej z wojny. Smutne, przejmujące żołnierskie pieśni o tęsknocie, niepewności, samotności.
    Nie rozumiałam ich, ale pamiętam do dzisiaj.
    Długo wierzyłam w istnienie krasnoludków. Moja siostra je widziała, ja nigdy nie zdążyłam zobaczyć. Uciekały. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, strasznie nie lubiłam krasnoludków! Chciałam je nawet torturować, ale też żadnego nie spotkałam.

      Usuń
  18. Znam inna bardziej mrożącą krew w żyłach, nikt jej nam nie śpiewał, kojarzę ją z jednej bajki, a szło to tak;
    Stękaj w mękach pęka szew
    mózgu dziurka ciurka krew.
    Zombi obgryzają kości
    krzyczysz lecz nie mają dość.
    Stękaj w mąkach pęka szew
    wydaj swój ostatni dech

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, dlatego śpiewam to przez cały rok na przemian z "Pada śnieg"

      Usuń
    2. Ja tam wolę lepszy hit. Jak sobie nie posłucham rano, to potem jestem nieżywa.
      https://www.youtube.com/watch?v=ZAg4yLRBX80

      Usuń
    3. Hyhyhyhyhyhyhy na rany Chrystusa :D nie wiem czemu myślałam, że to będzie coś w stylu "wiła wianki" więc dobrze, że nie sprawdzałam w pracy :D

      Usuń
    4. Matko cudowna, ja i folklor...! Zgroza!!!

      Usuń
  19. Dzieki Bogu nikt mi kolysanek nie spiewal, bo mogloby to wywolac niemala traume w zyciu, jako ze zdolnosciami wokalnymi bozia nikogo w rodzinie raczej nie pokarala 🤪 Ale znam kilka kolysanek i innych piosenek przeznaczonych dla dzieci. Za to moj Dziadek opowiadal mi zawsze bajki przed snem kiedy bywalam u Nich. Najbardziej lubilam “Dziada i babe, bardzo starych oboje” i moglam sluchac tego kazdego wieczora, do znudzenia 😄🤦‍♀️ Ale Dziadek tez czasem w ciagu dnia podspiewywal mi “Ta-ra-dom, ta-ra-dom, pojade za Radom”, “Umarl Maciek, umarl i lezy na desce”, “Tancowaly dwa Michaly” czy “Poszedl Marek na jarmarek” 😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BINGO! "Dziad i baba, bardzo starzy oboje”, "Umarł Maciek, umarł", “Tańcowały dwa Michały” i "Poszedł Marek na jarmarek” to również moje dzieciństwo! 😋😍🥰

      Usuń
  20. Teraz jeszcze sobie przypomnialam, ze moja Babcia tez mnie nauczyla “Czekaj, chamie, powiem mamie, zes ty podarl suknie na mnie!” i “Oj ty-ty, oj ty-ty, za koszyczek zaplac mi!” 😄 Za tego “chama” nawet Mama miala pogadanke z przedszkolanka, ze co to za slownictwo u nas w domu funkcjonuje 😂😂 Bo ja do przedszkola chadzalam, od przypadku do przypadku, bo tez mnie Babcia na zmarnowanie nie chciala puszczac 😉

    OdpowiedzUsuń