Ludzie, nie nadążam z życiem. Koleżanka z pracy
nie wytrzymała ciśnienia i końcem grudnia się zwolniła. Odziedziczyłam
po niej godziny i zapieprzam jak mały motorek. Mam nadzieję, że tylko do
końca lutego, a potem zatrudnią kogoś nowego. Nie dam rady ciągnąć tyle
godzin. Jednocześnie już siódmy tydzień mieszkam u weterynarza, nawet w soboty
i niedziele. Oszołomki trzeba było wysterylizować, Fantę leczyć, jednej z oszołomków
pobrać wycinek z wątroby i bez końca wysiadywać przy kroplówkach
podłączonych do coraz to innego kota. Zbiegło się to wszystko w czasie,
a na dodatek spadł mi na głowę właśnie teraz, chyba na dobicie, rejonowy
konkurs kuratoryjny z języka polskiego. W praktyce oznacza to
ślęczenie nad milionem prac. Chyba całkiem przestanę sypiać. No ale ja nie o tym
miałam…
Maruda zapytał mnie dzisiaj, kiedy pochwalę się swoimi malowanymi kamykami i obiecałam mu, że się postaram jeszcze przed nocą coś skrobnąć. No to skrobię i chwalę się moimi – bardzo niedoskonałymi – kamyczkami. Pierwszy lepszy przedszkolak by mnie wyśmiał. Technicznie też nie jest to łatwe, więc są pełne niedociągnięć i niedoskonałości. Z tym, że nikomu nie obiecywałam, że będą doskonałe. Zdjęcia też trochę odbierają im urodę, bo błyszczący lakier zabezpieczający utrudnia fotografowanie.
Bardziej niż malowanie kamyków, wciągnął mnie art journaling. Wymodziłam już osiem kart, pochwalę się nimi kiedy indziej, może gdy uzbiera mi się ich więcej. Uważam, że to zajęcie idzie mi dużo lepiej niż „kamieniarstwo”.
Przykro mi, że tyle spadło na twoją głowę. Mam nadzieję, że przetrwasz do końca lutego w formie lepszej, niż przypuszczasz. I niech koteczki Ci zdrowieją!
OdpowiedzUsuńKamienie są śliczne - a ten z napisem love i niebieska biedronka i serduszkowe baloniki i domek - cóż, moi ulubieńcy. To wszystko wygląda tak uroczo, że uśmiech sam wpełza na moją wiecznie wykrzywioną w grymasie gębę. Jak będziesz miała więcej kamyczków, czy jakiejkolwiek innej twórczości i się pochwalisz, to będzie wybornie.
Pozdrówki 🪻
Aether, dla Ciebie wszystko 🤩
UsuńW moją gębę wrosła na długie lata maska odrętwiałego cierpienia, chociaż może "maska" to złe słowo, bo ja niczego nie udawałam. Po wielu latach wylizuję się z tego bardzo powoli i jestem pewna, że kiedyś i Ty się wyliżesz. Może wcześniej, niż myślimy.
💚 💛 🩷
Ty nie bądź taka skromna, fajne te kamyki, każdy inny i wesołe!
OdpowiedzUsuńJa zgłosiłam się na wymiankę kartek, już drugi raz, wylosowałam Lidkę z Gdańska:-)
Matko, ile tego masz w rozkładzie, sypiasz w ogóle?
Byle do ferii, u nas już od jutra!
My w czwartej turze, dopiero w drugiej połowie lutego 😡 😫
UsuńOpowiedz coś więcej o tej wymiance kartek, bo nie wiem, co to takiego.
Zostałam drugi raz zaproszona do wymiany, choć nie mam konta na FB, bo zawsze się zdarzy ktoś nie do pary. Robisz kartkę na zadany lub dowolny temat, można dołączyć kartkę ze swego miasta i wysyłasz. Dostajesz tez podobne kartki od wylosowanej osoby.
UsuńZajrzyj tu: https://zaciszelenki.blogspot.com/2025/01/idzie-nowe.html
Zajrzałam. Czyli prosta sprawa. Jotko, fotografuj wszystkie zrobione przez siebie kartki, zanim pójdą do ludzi. Jestem ich bardzo ciekawa i chętnie zobaczę post o nich, oczywiście jak już będziesz miała ich więcej. No i zostaną Ci na pamiątkę zdjęcia. Ja tak fotografuję teraz każdą kartę art journala.
Usuńfakt, niezły koci szpital w domu... no, ale faktycznie nie o tym miało być...
OdpowiedzUsuńpamiętam, że malowanymi kamykami handlowała pewna moja znajoma na ulicy Oslo... znaczy handlowała to mocno za grubo powiedziane, raczej próbowała sprzedawać, ale jej mocno nie szło... tylko że ją to waliło, bo na biedną nie trafiło, była na wakacjach, a nie w robocie...
p.jzns...
To nie są kamyki na handel, tylko malowane dla odstresowania i do facebookowej zabawy.
Usuńna co jej to było, tego nie wiem, mieliśmy trochę ciekawszych tematów, ale wiem, że na pomysł sprzedaży wpadła dopiero, jak zobaczyła Karljohann, jak się ludzie produkowali ze swoimi wyrobami na ulicy i je sprzedawali, takie mini stoisko to też okazja, żeby sobie pogadać z różnymi ludźmi, a co zrobiła z nimi potem, tego nie wiem, może rozdała, może zabrała do domu, pojęcia nie mam...
UsuńTrudno powiedzieć, ta wiedza pozostała z nią. Ja już wiem, że z plastycznych rzeczy kamienie to jednak chyba nie dla mnie. Zobaczę, co dalej.
UsuńTy w tym kieracie masz jeszcze czas i ochote na malowanie kamykow i kartek? Bierzesz cos, czy tak sama z siebie? No chyba jestes jakas super-woman czy innym robotem, bo czlowiek nie dalby temu wszystkiemu rady. I nie miej watpliwosci czy skrupulow, ze kamyczki nie takie, one usmiechaja ogladajacego, budza dobre emocje.
OdpowiedzUsuńZdrowia dla futer! Sil dla Ciebie!
Ja ten czas dla siebie kradnę. Muszę, żeby nie zwariować do reszty.
Usuńdlatego taka dorada (ryba taka) fotografujemy rzeczy przed lakierowaniem, bo oko aparatu zawsze widzi więcej światła i inaczej niż ludzkie :) Toczcie się kamyki!
OdpowiedzUsuńBa, żebym to ja taka mądra była wcześniej!
UsuńSmurf ( Smerf) jest świetny. Stópki i łapka bomba.
OdpowiedzUsuńNad smerfem pracowałam chyba z tydzień i nawet zdarzyło mi się popłakać ze złości 😅
UsuńEjże, mi te kamyczki się podobają. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, Karolciu 😀
UsuńWspółczuję Ci nadmiaru obowiązków. Ja miałam takie lato przerąbane, do tej pory wspominam zmęczenie.
OdpowiedzUsuńWszystkie plany musiałam anulować.
Fajne te kamienie. :D
Sama sobie współczuję. Mam nadzieję, że powoli, wraz z wiosną, przyjdą pozytywne zmiany.
UsuńW trybach pracowego motorku... a moja aktualna lektura - dokładnie na ten temat : Syou Ishida - We'll prescribe you a cat - Przepiszemy ci (na recepcie) kota.
OdpowiedzUsuńW Twoim przypadku nie trzeba przepisywać bo masz i to chyba w nadmiarze.
Wyjawię więc tajemnicę książki - jak pacjent dostał od lekarza kota, to po 2 tygodniach wyrzucili go z pracy.
Pozdrawiam i życzę wysokich lotów... Tobie i kotó :)
W trybach!
UsuńKoty mam, ale nie w nadmiarze. W stosunku do kotów słowo "nadmiar" nie ma zastosowania.
malowanie kamieni miało dać frajdę, a nie stres. nie ma się co ich czepiać - kto nie spróbował, ten nie wie, ze lekko nie jest. maluj śmiało. nieważne na jakim materiale.
OdpowiedzUsuńTeraz mam chcicę na co innego. Grunt, to coś robić i pchać do przodu, bo nawet papier toaletowy wie, że trzeba się rozwijać.
UsuńPraca daje pieniądze, a te są potrzebne, może więc na chwilę jest to dobre rozwiązanie. Bardzo jestem ciekawa Twojego art journalingu.
OdpowiedzUsuńWidzisz, te godziny nadliczbowe rzeczywiście spadły mi trochę jak z nieba, bo może pospłacam nimi długi, w które brnę ze względu na weta.
UsuńArtjournalingowo dopiero raczkuję, jak się coś uzbiera, to pokażę z wypiekami (wstydu) na twarzy.
Co jest z tymi kotełkami w ostatnim czasie... do kogo bym nie weszła na bloga to kotek chory. Jakieś fatum chyba. Jednocześnie pukam w niemalowane, żeby moje dwie jak najdłużej w zdrowiu żyły. Życzę wytrwałości i zdrowia dla kici :*
OdpowiedzUsuńFatum przeokropne. Liczę na to, że pomalutku wreszcie z tego wyjdziemy.
UsuńCzytam, patrzę, podziwiam i pozdrawiam
UsuńŁadny wykaz czynności 😁
UsuńKamyki fajne, ale ten lakier... bardziej naturalnie byłoby bez. Ja wiem, że on zabezpiecza malunek, jednak maskuje strukturę/powierzchnię kamienia.
OdpowiedzUsuńTak, malowanie kamieni uspokaja, ale ja Ciebie namawiam na tkanie. To jest dopiero relaksująca praca:) Po tym multum godzin w szkole, w napięciu, nerwach i hałasie, tkanie postawi Cię do pionu. No i te albumy- to też super sprawa. bardziej kreatywne, wymagające popracowania wyobraźnia, a to z kolei odrywa od trosk dnia codziennego.
Trzymam kciuki za kociaki, oby szybko zdrowiały.
Oby w ogóle wyzdrowiały, to jest najważniejsze.
UsuńPomyślałam przez chwilę o tkaniu (dokładnie wczoraj), ale ja do robótek ręcznych się nie garnę i mam dwie lewe ręce. Tylko haft krzyżykowy mi wychodzi pięknie, ale to mam we krwi, z genami i ładunkiem kulturowym dostałam.
Kamyczki - świetnie wyszły. Każdy z kometujących mógłby być inspiracją...dla jednego.Jedni rysują karykatury, a inni mogą malować na kamieniu .Ciekawi mnie jaki kamyk byś mi przypisała? Mam swojego faworyta( a nawet dwa), ale inni widzą nas zwykle inaczej niż widzimy samych siebie...
OdpowiedzUsuńPowrotu do zdrowia -dla zwierzaków i nieustającej Weny twórczej. Ale bez przesady...żeby sie nie zatyrać z przyjemności. :-)
Ojoj... BARDZO trudne zadanie!
Usuń***
Pogapiłam się, pomyślałam... Do Ciebie pasuje mi tylko kaczka!
Dobrze wiedzieć. Muszę to przemyśleć.Ale byłaś blisko ...drzewko wpadło mi w oko :-)
Usuńbardzo ci współczuję tego pierdyliona godzin.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za kotki, a kamyki fajne :-)
Wiesz, ja też sobie współczuję 😁
UsuńAle może te nadliczbówki zatkają mi trochę dziury w budżecie wyrwane przez weterynarzy.