Zaczyna się.
A może właśnie się kończy.
Już było tak dobrze. Już tak fajnie szło.
Tylko że nadciągnęła ciemność. Ciemność jest strachem, a strach
ciemnością. Ciemność i strach są smutkiem. Bezbrzeżnym, dojmującym,
głębokim, bolesnym smutkiem. Obrzydzeniem. Ohydą.
Nienawidzę ciemności. Ciemności, czerni, fioletu.
Jestem dzieckiem światła. Kocham blask i kolory. Garbię się
i kurczę na widok nadciagającego mroku. Chcę uciec, rozpłynąć się,
zniknąć, nie być. Trzeci rok z rzędu coraz gorzej przychodzi mi znosić
jesień, poranne ciemności, popołudniowe ciemności, perspektywę zimy. Rozłażę się
jak stara ścierka, pękam jak zrzeszotowiała kość, wiatr rozwiewa mnie bezsilną
jak garść popiołu. Kulę się w sobie i owijam głowę kołdrą przed
siedemnastą, by nie widzieć ciemności, czerni, brązu, szarości, nie czuć tych
zimnych, lepkich sieci spowijających serce i umysł, nie marznąć w duszę,
nie zastygać w niekończącym się żalu, nie słyszeć łkania całego
obolałego świata...
A przecież to dopiero początek. Jest jeszcze tyle miesięcy do przetrwania, a ja już marzę o śmierci, która jest wytchnieniem, jest końcem wszystkiego, jest ciemnością i zarazem kresem ciemności. Kto wierzy w Boga, niech się za mnie modli, kto nie wierzy – niech uśmiechnie się nade mną w tej pustyni…
Usmiecham sie nad Toba! Nie rycz Mala, nie rycz....
OdpowiedzUsuńNie ryczę, bo nawet tego nie mogę, taka jestem ściśnięta w środku.
UsuńMoze sie rozpusc troche, pozwol, zeby Cie inni rozpuszczali? Albo pokochaj szarosci, ciemnosci, one kryja wiele.
UsuńWzięłam sobie do serca te Twoje słowa;
OdpowiedzUsuń" Kto wierzy w Boga, niech się za mnie modli ..."
masz to jak w banku przez pamięć i wzgląd
na naszą dawną, blogową przyjaźń.
o rany, Frau znajdź sobie jasność. zajmij się tworzeniem.
OdpowiedzUsuńoraz paduam. normalnie. paduam. :-)
przyjaźniłaś się? serio. tak pytam tylko.
Frau może nie pamiętać, bo najpierw komentarze podpisywała jako Kasia; potem Klara;
Usuńpotem Zimorodek; zaś potem były jeszcze inne nicki ;
jednocześnie z Frau bywała na moim obecnym;
blogu podpisywała komentarze jako "K";
od początku mego blogowania [jakieś 20 lat] bardzo mnie wspierała
i to ona podała mi namiary na sanktuarium Matko Bożej Brzemiennej;
łączy nas coś jeszcze oprócz blogowej znajomości; dzień i m-c data urodzenia;
Frau Be może tego nie pamiętać; ale to zostało zapisane nie tylko w gwiazdach...
Będzie taka chwila prawdy dla każdego i wtedy dopiero się okaże, jak jest.
UsuńTeraz możemy mądralować ile wlezie. A jak czas zapyla, to sama wiesz.
Może lampki z czujnikiem ruchu? Działają po zmierzchu , włączają się na zbliżanie człowieka , a zainstalowane LED nie żrą dużo prądu. Wtedy jasność się robi gdy tylko machniesz ręką. Zawsze to coś
OdpowiedzUsuńDopiero teraz Cie dopadlo? Ja liny szukam juz od kilku tygodni, zyje w ciemnosciach i czerni, w moim zyciu nie ma ani kolorow, ani swiatla. Ja nawet wyjechac nie moge, zeby choc na kilka dni wyrwac sie z tej mogily. Chcesz sie ze mna zamienic? Nawet czytac juz nie moge.
OdpowiedzUsuńMnie ciemność nie przeraża, za to dobija szarówka, deszcz i wiatr. Od ponad tygodnia czuję się gorzej. Trzeba zacisnąć zęby i jakoś przeżyć do wiosny. Nie ma zmiłuj i nie próbuj się temu poddawać!
OdpowiedzUsuńWiesz, o śmierci to ja niezależnie od pory roku marzę, tylko mam to kurwa "szczęście", że moje marzenia sie nie spełniają... 🙄 Trzymaj się dzielnie. Wiem że jest cholernie ciężko... Wiem... Ale umrzeć jeszcze zdążymy. Bierz się za malowanie kamyków. Może zajęcie odgoni parszywe myśli...
OdpowiedzUsuńNie umiem się modlić, więc uśmiech Ci posyłam i cały ocean energii na przetrwanie.
OdpowiedzUsuńSama zakupiłam światełka do dekorowania domu , może je zobaczysz oczyma wyobraźni...
Dużo siły życzę <3
OdpowiedzUsuńto ja się uśmiecham, ale do Ciebie, to najsensowniejszy ruch z mojej strony mimo świadomości, że może to nie wpłynąć w żaden sposób na poprawę zaistniałej sytuacji...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
ratuj się światłem, kolorami, energią z książek ,muzyki , filmów, pomysłów jest dużo,a ty możesz coś dla siebie zrobiś, pomyśl, że wiele osób nie umie /nie może... truizmy, ale co, położysz się i umrzesz?
OdpowiedzUsuńUśmiech Ci posyłam.
OdpowiedzUsuńI nic więcej nie wymyślę, bo też wiosna mi się marzy, choć nie przechodzę tego, aż tak ciężko jak Ty :(
Odbieram Twój tekst jako szalenie poetycki i nie przyjmuję do wiadomości, że teraz jest świat obolały. Nie. Ale przytulam i rozumiem, że ciężko Ci w tych mrocznych klimatach listopadowych.
OdpowiedzUsuńMoja mama tak bardzo nie lubiła tej pory roku. Pocieszałam ją, że to tylko do Wigilii, potem już będzie przybywało dnia i ani się obejrzy, a będzie wiosna. I to prawda.
OdpowiedzUsuńPatrz tam jako, Frau ;)
Uśmiecham się więc nad Tobą. Na moment wypełzam z ciemności, której pozwoliłam się pochłonąć i którą się stałam i posyłam Ci możliwie najcieplejszy uśmiech. W pewien sposób Cię rozumiem, choć mnie ten, powiedzmy - stan - dopada niezależnie od pory roku. Mamy też podobne "marzenie". W każdym razie, głęboko wierzę, że to przetrwasz; jest Ci cholernie ciężko, ale dasz sobie z tym radę. Upłynie jeszcze trochę czasu i w końcu nadejdzie upragniona wiosna, w końcu będzie nieco lżej.
OdpowiedzUsuńPomodlę się w Twojej intencji ❤️
OdpowiedzUsuńBóg jest Światłością 💥
Może to głupi pomysł, ale...
OdpowiedzUsuńW samolocie do Chicago tuż po starcie blondynka przesiada się z klasy ekonomicznej do klasy biznes. Stewardesa zwraca jej uwagę:
- Musi pani wrócić do klasy ekonomicznej.
- Jestem piękną blondynką i będę tu siedzieć, aż dolecimy do Chicago!
Stewardesa ponownie:
- Niestety, muszę panią poprosić o powrót do klasy ekonomicznej.
-Jestem piękną blondynką i będę tu siedzieć, aż dolecimy do Chicago!
Zdenerwowana stewardesa prosi pilota o pomoc. Pilot szepcze coś blondynce na ucho, po czym ona zabiera torebkę i wraca do klasy ekonomicznej.
- Jak ty to zrobiłeś? - dziwi się stewardesa.
- To proste, powiedziałem jej, że klasa biznesowa nie leci do Chicago.