To niedobrze. Nie wiem, co można Tobie poradzić. To powiem Ci co innego - cztery lata temu tylko gnaliśmy obok Rzeszowa, może tym razem uda się nam skręcić do miasta. Nie wiem na razie kiedy dokładnie będziemy jechali do Puław, ale w grę wchodzi pierwsze półtora tygodnia września. Wiem, że wtedy pracujesz, ale jakby co, możemy być w kontakcie (na FB).
jakiś mądry wujek, do tego poeta, stwierdził, że tam dom mój, gdzie siada dupa moja, ale jeszcze nikt nie wyleczył bolaka na dupie samą przeprowadzką... p,jzns :)
bolak na dupie nawiązuje do takiej historyjki o gościu, który postanowił wyprowadzić się z miasta do lasu, bo "ludzie patrzą na niego spode łba, a domy zgrzytają zębami", a gdy zwierzył się z tego zamiaru kumplowi, ten odparł: "okay, powodzenia, ale żeby nie było tak, że po jakimś czasie w tym lesie wiewiórki nie zaczną na ciebie patrzeć spode łba o drzewa zbrzytać zębami"... "ale jak to?"... "tak to, że być może to twój umysł patrzy na ciebie spode łba i zgrzyta zębami"...
Wszedzie dobrze, gdzie nas (juz) nie ma! No i jest wiele miejsc gdzie moze byc jeszcze najnajgorzej. W swoim domu chociaz sami mozemy cos zmienic na lepsze albo sie pogodzic. Nasuwa sie stwierdzenie: dobrze, ze wrocilas!
Dobrze, zle, dobrze, dobrze, zle,zle... nie ma tak, ze tylko dobrze. Nie znam takiego. Zycie jest ciagla zmiana. Moze zauwazasz tylko moment inny niz dobrze?
prawidłowość jest taka: jak komuś idzie, to zasługę przypisuje wyłącznie sobie, a jak komuś nie idzie, to zwala winę na coś, na co ponoć nie ma wpływu, na tajemnicze "okoliczności"... tymczasem prawda jest gdzieś pośrodku, tylko kwestia umiejętności rozpoznania na co możemy mieć wpływ, a na co ni ch... znaczy czarneka /też na "ch"/ nie mamy... p.jzns :)
Dawniej sie to nazywalo "okolicznosci obiektywne". Nie ma sie na cos wplywu to powinna sie wlaczyc "opcja na przetrwanie", wtedy leb nie boli od walenia w mur i mozna swobodnie o tym na co mamy wplyw. Kiedys uslyszalam taka rade: Gdy chcesz cos zmienic, zaczynaj od zmian siebie. U mnie to dziala.
achacha ale z ciebie malkontentka )))))))))))) świetnie w domu, cudownie ale na wyjeżdzie najcudowniej....nie mówię o robocie i kraju tutejszym FUJ. Też wróciłam.
Można zmienić nastawienie. Jeśli w tramwaju, lub pociągu zmienisz zwrotnicę torową, to on pojedzie w całkiem inną stronę. Tak jest właśnie z pozytywnym nastawieniem. Zacznie się układać.
MaB... To wszystko są teoryjki nieprzystające do życia. Masz prawo tego nie rozumieć, nie mając za sobą tego, co ja mam, nie mając moich aktualnych doświadczeń, mojej choroby... Jesteś normalną kobietą z normalnym życiorysem i - mam nadzieję - dobrym zdrowiem. Dopóki ma się tylko przeciętne problemy, można wierzyć w rozmaite bajdurzenia, jest jednak pewna granica, po przekroczeniu której nic już nie działa.
Nigdy nie jest tak, żeby jakoś nie było. Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że będzie lepiej. Ile można się użalać i płakać? To nic nie daje. Mnie to nie przekonuje.
Oczywiście, że zawsze jest JAKOŚ. Pytanie tylko, jak. Absolutnie nie usiłuję Cię do niczego przekonać ani nie mam takiego zamiaru. Każdy ma swoje życie i swoje sprawy. I każdy sobie radzi tak, jak umie i jak może.
Niestety w tym naszym popieprzonym życiu to co dobre zwykle trwa krótko. Mi nad ranem przyśniło się że listonosz przyniósł mi gruby plik banknotów w którym był okrągły milion złotych wygranych w konkursie... I wiesz co? Nie wydałem z tej fortuny ani grosza bo sie kurwa obudziłem!!!! :-) :-) Takie moje szczęście że nawet we śnie nie nacieszę sie długo!!!
Mój problem polega na tym, że od roku śnią mi się noc w noc koszmary. Takie realne, okropne. Obozy koncentracyjne, przestępcy, morderstwa, katastrofy lotnicze itd. Trudno się takimi snami cieszyć. A jak raz od dzwonu trafi się we śnie coś pięknego, to rzeczywistość boli jeszcze bardziej.
Oj tam, nie przesadzaj! A masz inne wyjscie?
OdpowiedzUsuńOknem.
UsuńTo niedobrze. Nie wiem, co można Tobie poradzić. To powiem Ci co innego - cztery lata temu tylko gnaliśmy obok Rzeszowa, może tym razem uda się nam skręcić do miasta. Nie wiem na razie kiedy dokładnie będziemy jechali do Puław, ale w grę wchodzi pierwsze półtora tygodnia września. Wiem, że wtedy pracujesz, ale jakby co, możemy być w kontakcie (na FB).
OdpowiedzUsuńPoradzić nie da się nic. Ale cała reszta jest do zrobienia :-)
Usuńjakiś mądry wujek, do tego poeta, stwierdził, że tam dom mój, gdzie siada dupa moja, ale jeszcze nikt nie wyleczył bolaka na dupie samą przeprowadzką...
OdpowiedzUsuńp,jzns :)
A kto go wie... Tzn. tego poetę. I tego bolaka na dupie też.
Usuńbolak na dupie nawiązuje do takiej historyjki o gościu, który postanowił wyprowadzić się z miasta do lasu, bo "ludzie patrzą na niego spode łba, a domy zgrzytają zębami", a gdy zwierzył się z tego zamiaru kumplowi, ten odparł: "okay, powodzenia, ale żeby nie było tak, że po jakimś czasie w tym lesie wiewiórki nie zaczną na ciebie patrzeć spode łba o drzewa zbrzytać zębami"... "ale jak to?"... "tak to, że być może to twój umysł patrzy na ciebie spode łba i zgrzyta zębami"...
UsuńCzyli to nie ta sama historia. Moja jest inna.
Usuńnigdy nie ma dwóch takich samych...
UsuńZ całą pewnością. No i każdy bolak inaczej boli :-)
UsuńWszedzie dobrze, gdzie nas (juz) nie ma! No i jest wiele miejsc gdzie moze byc jeszcze najnajgorzej. W swoim domu chociaz sami mozemy cos zmienic na lepsze albo sie pogodzic. Nasuwa sie stwierdzenie: dobrze, ze wrocilas!
OdpowiedzUsuńKomu dobrze, temu dobrze, że tak filozoficznie napomknę...
UsuńDobrze, zle, dobrze, dobrze, zle,zle... nie ma tak, ze tylko dobrze. Nie znam takiego. Zycie jest ciagla zmiana. Moze zauwazasz tylko moment inny niz dobrze?
UsuńAkurat jakakolwiek zmiana w moim życiu byłaby pożądana, ale jest constans. Od lat. Zatem nie "nie ma", tylko "bywa", bo... "jest".
UsuńA wiesz co? Chcialabym byc tak niewzruszona na kierunek biegu zycia jak Ty. Wczesniej bym ustalila constans na dobrze :).
UsuńGdyby się dało ustawić, też bym to zrobiła. Jednak wiele istotnych spraw nie zależy od nas.
UsuńNie od nas ale nastawienie do tych spraw - od nas :).
UsuńGówno prawda. Nastawienie to ja sobie mogę zmienić do koloru gaci, ale nie do spraw fundamentalnych.
UsuńA czym sie to rozni? Noszenie gaci tez jest fundamentalne... Gowno prawda to tez prawda tylko czy fundamentalna?
UsuńJak najbardziej! :-))))
Usuńprawidłowość jest taka: jak komuś idzie, to zasługę przypisuje wyłącznie sobie, a jak komuś nie idzie, to zwala winę na coś, na co ponoć nie ma wpływu, na tajemnicze "okoliczności"... tymczasem prawda jest gdzieś pośrodku, tylko kwestia umiejętności rozpoznania na co możemy mieć wpływ, a na co ni ch... znaczy czarneka /też na "ch"/ nie mamy...
Usuńp.jzns :)
Miałam wystarczająco dużo czasu na rozpoznanie, na co mam wpływ, a na co nie.
UsuńDawniej sie to nazywalo "okolicznosci obiektywne". Nie ma sie na cos wplywu to powinna sie wlaczyc "opcja na przetrwanie", wtedy leb nie boli od walenia w mur i mozna swobodnie o tym na co mamy wplyw.
UsuńKiedys uslyszalam taka rade: Gdy chcesz cos zmienic, zaczynaj od zmian siebie. U mnie to dziala.
U mnie nie działa, bo jestem odporna na samooszukiwanie.
UsuńJa tylko patrze w oczy prawdzie, nawet tej gowno prawdzie, (wszystkim rodzajom prawdy), nie jest to samooszukiwanie sie, o nie!
UsuńA, to jest zupełnie inna para kaloszy.
UsuńJa nosze kalosze, Ty nosisz kalosisz....i oni kalosza... Nosze kalosze bo lubie i z koniecznosci. Ty pewno nie lubisz???
UsuńNie noszę, bo mi ogryzają nogi do krwi.
UsuńW kaloszach stoi sie bezpiecznie na ziemi a glowe mozna miec nawet... w oblokach. Ale, ze obgryzaja?
UsuńNo co poradzę? Mama zawsze mówi, że mam "arystokratyczne stópki po tatusiu", ale i ją co bądź gryzie :-)
UsuńAlez, kalosze sa tylko dla elity, reszta w adidasach...crocssach i innych sandalach!
UsuńA ja słyszałam, że w pracy najgorzej.
OdpowiedzUsuńPrawie ex aequo z domem. Ale jednak ciut za nim.
UsuńNo to ja już nie wiem, co Ci powiedzieć. Mogę tylko współ-odczuwać 💚
OdpowiedzUsuńNawet nie próbuj! Po co Ci złe samopoczucie?
Usuńja mimo wszystko najlepiej czuję się w domu
OdpowiedzUsuńTo nic, tylko pozazdrościć.
UsuńZacznij grać w totka , to może porzucisz blok dla domu pod lasem i na robotę się wypniesz!
OdpowiedzUsuńZaczęłam. Bezskutecznie zresztą. W życiu niczego nie wygrałam.
UsuńJa nigdzie nie wyjeżdżałam i czuję się doskonale :)
OdpowiedzUsuńPrzyjmij najszczersze wyrazy zazdrości :-)
UsuńBo najlepsze jest własne dobrze znane zło
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest... dobro.
UsuńTo bezdyskusyjnie.
UsuńI tego tylko się trzymam. W złu nie ma niczego dobrego, bo nawet jeśli jest to tzw. "mniejsze zło", to wciąż jeszcze jest to zło.
Usuńachacha ale z ciebie malkontentka )))))))))))) świetnie w domu, cudownie ale na wyjeżdzie najcudowniej....nie mówię o robocie i kraju tutejszym FUJ. Też wróciłam.
OdpowiedzUsuńi naładowałam generatory oraz jestem nastawiona pozytywnie. Teatralna
UsuńU każdego życie inaczej hula...
Usuń...stąd i nastawienie inne.
Usuńa to prawda, i ciekawam kiedy u mnie się skończy ))))))
UsuńOby to dobre się nie skończyło. Złe nikomu nie jest potrzebne.
UsuńFrau ... ŻYJEMY W POLSCE.
Usuńtutaj złe nigdy się nie kończy.
Jasny szlag! ***** ***!!!!!
UsuńZacznij narzekać na to czego nie masz, a przekonasz się jak Ci dobrze, że jednak coś masz. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNarzekam. Na byłego męża :-)))
UsuńZbyteczne narzekanie na bylego w mysl " Chłop w chałupie, wrzód na doopie. ".
UsuńJednak czasem coś mi się o nim obija o uszy i wtedy nie mogę się powstrzymać :-))
UsuńMnisi z Shaolinu, czy inne jakieś guru mawiają, że szczęścia należy szukać w sobie, a nie na zewnątz.
OdpowiedzUsuńNo to niech go poszukają we mnie, powodzenia.
UsuńNie, to Ty masz je znaleźć. :) Najlepiej podobno zacząć od bycia życzliwym wobec innych, a nie roszczeniowym jak to większość ma w zwyczaju. 😀
UsuńTakie pieprzenie... Już mi świat za zyczliwość zapłacił, a ludzie w szczególności. Masz pod ręką jeszcze jakieś dobre rady mędrców? ;-)
UsuńMam i to sporo. Można praktykować wdzięczność. 😉
UsuńNo, no - coraz lepiej! ;-))
UsuńMożna zmienić nastawienie. Jeśli w tramwaju, lub pociągu zmienisz zwrotnicę torową, to on pojedzie w całkiem inną stronę. Tak jest właśnie z pozytywnym nastawieniem. Zacznie się układać.
UsuńMaB... To wszystko są teoryjki nieprzystające do życia. Masz prawo tego nie rozumieć, nie mając za sobą tego, co ja mam, nie mając moich aktualnych doświadczeń, mojej choroby... Jesteś normalną kobietą z normalnym życiorysem i - mam nadzieję - dobrym zdrowiem. Dopóki ma się tylko przeciętne problemy, można wierzyć w rozmaite bajdurzenia, jest jednak pewna granica, po przekroczeniu której nic już nie działa.
UsuńNigdy nie jest tak, żeby jakoś nie było. Trzeba wierzyć i mieć nadzieję, że będzie lepiej. Ile można się użalać i płakać? To nic nie daje. Mnie to nie przekonuje.
UsuńOczywiście, że zawsze jest JAKOŚ. Pytanie tylko, jak.
UsuńAbsolutnie nie usiłuję Cię do niczego przekonać ani nie mam takiego zamiaru. Każdy ma swoje życie i swoje sprawy. I każdy sobie radzi tak, jak umie i jak może.
A jak Ty sobie radzisz?
UsuńNa aktualnym etapie - ledwo. Żeby nie powiedzieć "wcale".
UsuńJutro będzie lepiej. :)
UsuńOd ponad 25 lat nie jest lepiej, dlaczego miałoby być jutro?
UsuńKażdy ma czasem gorszy dzień.
UsuńO, tak! Nawet więcej niż jeden. Ale żeby 10220 z rzędu...? Święty by nie dał rady!
UsuńA co to ma być? Wynik mi się nie zgadza! 😜
UsuńDo 25 doliczyłam wspomiane "ponad" :-)
UsuńTo mi wygląda na piętę Achillesa.
UsuńMogę jeszcze dołożyć ścięgno Achillesa.
UsuńPrzynajmniej chwilowe oddechy od tego możesz złapać, dobre i to...
OdpowiedzUsuńTylko że te chwile takie krótkie...
UsuńNiestety w tym naszym popieprzonym życiu to co dobre zwykle trwa krótko. Mi nad ranem przyśniło się że listonosz przyniósł mi gruby plik banknotów w którym był okrągły milion złotych wygranych w konkursie... I wiesz co? Nie wydałem z tej fortuny ani grosza bo sie kurwa obudziłem!!!! :-) :-) Takie moje szczęście że nawet we śnie nie nacieszę sie długo!!!
UsuńMiewam piękne sny, choć nigdy nie śniła mi się forsa. Powrót do rzeczywistości po takich snach bardzo boli...
UsuńSkoro na jawie się za cholerę nie wiedzie to trzeba cieszyć się snami... Niestety nie urodziliśmy sie pod szczęśliwą gwiazdą...
UsuńMój problem polega na tym, że od roku śnią mi się noc w noc koszmary. Takie realne, okropne. Obozy koncentracyjne, przestępcy, morderstwa, katastrofy lotnicze itd. Trudno się takimi snami cieszyć. A jak raz od dzwonu trafi się we śnie coś pięknego, to rzeczywistość boli jeszcze bardziej.
UsuńJa większości swoich snów nie pamiętam, ale może to i lepiej...
UsuńMoim zdaniem lepiej. Mniej się człowiek z ich powodu męczy.
UsuńMówią że że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma więc ja powiem tylko dobrze że wróciłaś
OdpowiedzUsuńJestem innego zdania, ale w zasadzie... co za różnica....
UsuńNo cóż, wygląda na to, że trzeba polubić to co jest.
OdpowiedzUsuńSą rzeczy na tym padole, których polubić się nie da.
Usuń