Najlepszy pomysł tegorocznych wakacji: wsiadłam do wiklinowej gondoli i poleciałam balonem. Serio. Uczucie nie do opisania. Spokój. Cisza. Majestat. Tam na górę nawet wiatr nie ma wstępu. A gdy znaleźliśmy się na 1000 m wysokości, powoli, zza gór wzeszło słońce. Czułam się jak w świątyni świata, z zapartym tchem chłonęłam nastrój i krajobrazy. Niepowtarzalne doznanie. Mogłabym tak lecieć nawet do końca świata.
Przygotowanie |
Start |
Wschód słońca |
I lecimy! |
I tego Ci zazdroszcze! Czlowiek musi tam na gorze czuc sie jak ptak, ale nie jakis byle wrobelek, tylko orzel. Albo inny aniolek :))))) I gdzie to tak latalas, bo nie moge rozpoznac lokalizacji na ziemi. Dlugo trwa taki lot?
OdpowiedzUsuńRóżnie, od pół do godziny. Podobno w Polsce też mozna gdzieś się przelecieć, ale to było w Turcji.
UsuńW balona bym sie nie dala. Zaprzestalam na lotni. Fajnie tak pod oblokami albo w oblokach...
OdpowiedzUsuńCUDOWNIE!!!
UsuńA jaka była reakcja najbliższej rodziny na te Wasze loty? 😀
UsuńCo na to szanowne mamusie?
Entuzjazm, podobnie jak i u nas. Przynajmniej w moim wypadku. Moja poniekąd przyzwyczajona - tato był pilotem.
UsuńSkąd latał i na jakim sprzęcie? Z Jasionki?
UsuńBył pilotem sportowym, wyczyniał jakieś akrobacje :-)
UsuńWywrotowy tatuś. No nieźle, nieźle. 😀 Latałaś z nim czasem?
UsuńRaczej wylotowy :-) Nie latałam, byłam za mała, a później mama tatę uziemiła, bo nie chciała się do końca życia denerwować.
UsuńTroszeczkę ją rozumiem. ;) A Ty? Myślałaś kiedyś, żeby pójść w jego ślady?
UsuńNie, ja chciałam być milicjantką :-)
UsuńFatalny pomysł! Słuchać się jakichś wyższych rangą d...li oraz polityków i innych cymbałów na stołkach. To nie jest zawód dla niepokornych. I jeszcze użerać się z tą całą chołotą podczas wezwań, przy jednoczesnym braku poważania w społeczeństwie. Już bym wolała cudze dzieci uczyć!
UsuńA teraz co robię? Jestem mobbingowana przez debilkę, której muszę słuchać, podlegam decyzjom imbecyla na stołku i użeram sie z hołotą. Dokładnie tak, jak to przewidziałaś.
UsuńBędziesz miała taki humor aż to ferii zimowych czy wakacji, albo kolejnego lotu balonem?
UsuńMoże Ty jednak zmień zawód? Pewnie jest jakiś idealny dla Ciebie? 🤔
Nie sądzę, żebym musiała komukolwiek się z tych rzeczy tłumaczyć.
UsuńMamy czas. Wszystko mija. :)
UsuńPodobno nawet najdłuższa żmija.
UsuńWszystko zależy od nastawienia. Ten rok szkolny może być całkiem udany. Życzę Ci tego.
UsuńTeoretycznie wszystko jest możliwe.
UsuńNiesamowite!
OdpowiedzUsuńObłędne!
UsuńNie było naziemnych atrakcji? :)
OdpowiedzUsuńByły, zresztą - zależy, co dla kogo jest atrakcją. Ta zdecydowanie była dla mnie największa. Dla córki też.
UsuńNo czego się nie robi dla dzieciaka! Moja znajoma pływała ze swoją córą i rekinami. 🙈🙉🙊
UsuńTo raczej dzieciak zrobił dla mnie :-)
UsuńPiękne, spełnione marzenie? Też mam takie na liście. :)
UsuńZasadniczo nie myślałyśmy o tym, ale nagle pojawiła się możliwość i obie z wielkim entuzjazmem powiedziałysmy "TAK!!!".
UsuńA tak z czystej ciekawości - czy czułyście się w tym balonie bezpiecznie? Dostałyście jakieś informacje na temat bezpieczeństwa?
UsuńNawet nie przyszło nam do głowy pytać! Po prostu przebierałyśmy nogami, czekając na swoją kolej :-) Podobno balon to najbezpieczniejszy powietrzny środek transportu.
UsuńNie bujało?
OdpowiedzUsuńNie. Ani grama wiatru, ani cienia bujania.
UsuńO matko, niesamowite!
OdpowiedzUsuńNie bałaś się? a temperatura, bo to jednak wysoko...
Piękny widok, te wszystkie balony razem na niebie!
Temperatura? Gorąco! Zwłaszcza, że ogień grzał.
UsuńKoleżanka opowiadała to samo...
OdpowiedzUsuńJa leciałam helikopterem. Nie był to wprawdzie Black Hawk, ale i tak zamiast podziwiać widoki, modliłam się o szybkie lądowanie. Za to chłopcy bawili się świetnie.
Ja jestem latawica, marzę o śmigłowcu. Nie boję sie latać niczym, ale mój tato był pilotem, to pewnie genetyczne.
UsuńA, to wreszcie rozumiem powód Twojej frustracji po powrocie do domu.
OdpowiedzUsuńBalonowanie w Turcji - fantastyczne.
Balonowanie tak. Sam miód! Natomiast co do mojej frustracji to nie do końca tak, ale problem jest bardzo złożony i nie nadaje się do publikacji.
Usuńpęcherz powietrza obszyty szmatą. i kupa gorącego powietrza. dziw, że toto trzyma się kupy i nie pęka. masz ciągoty do spacerów w chmurach. ziemi Ci mało?
OdpowiedzUsuńOko, Ty mnie nigdy nie zawodzisz! Ten pęcherz obszyty, ta kupa... Miód na moje znękane serce!
UsuńJeżeli chodzi o ziemię, to wprost przeciwnie - nie jest mi jej mało, tylko mam jej serdecznie dość.
ale stolca sobie nie zapieraj, może tam na dole będzie przechodził jakiś pis-uar...
OdpowiedzUsuńaha... wróć... czytam, że to w Turcji było, tak?... to może będzie przechodził ichni prezydent, z grubsza taka sama menda, ten sam sort...
p.jzns :)
A w życiu! Żadnego zapartego stolca, nie ze mną te numery. Jestem jak gołąb, zawsze gotowa :-)
UsuńPrzeżycie fenomenalne. Aż mam gęsią skórkę.
OdpowiedzUsuńZajedwabiste! Jeśli od czytania masz gęsią skórkę, to co dopiero działoby się podczas takiego lotu! Każdemu życzę tego przeżycia, chyba że ma lęk wysokości.
UsuńSzacun!!! Ja w butach na obcasie mam już lęk wysokości o taborecie nie wspominam. No a balon i ta wysokość....
OdpowiedzUsuńZaprawdę powiadam Ci - obłędówa! Dużo lepiej niż w samolocie, ta cisza urzeka...
UsuńUwierzę Ci na słowo - nie wiem czy mam tak wielkie jaja jak Ty i chyba nie spróbuję :)
UsuńNo tak. Kopę wielkich jaj mam :-)))
UsuńFajno, tez by mi sie podobało. na takiej wysokości byłam ...autem )))
OdpowiedzUsuńStraszna latawica ze mnie :-)
Usuń😂😂
UsuńJeżeli o to chodzi, zawsze byłam :-)
UsuńPiękne przeżycie. Pewnie trochę bałabym się.
OdpowiedzUsuńNie ma czego. To jest cudownie łagodne doznanie.
UsuńNo tak, ale jednak szybciej niż podczas wchodzenia w górach otacza Cię przestrzeń, dużo przestrzeni. Zauważyłam, że to działa na mnie różnie :)
UsuńBalon to nie samolot, nie zapiernicza jak odrzutowiec. Wznosi się powoli i majestatycznie. Świat pod stopami nie maleje w zawrotnym tempie.
Usuń@FrauBe, nie mówię więc nie. Ale też nie szukałam okazji. W każdym razie takie balony, powoli łapiące powietrze wyglądają niesamowicie majestatycznie.
UsuńTak. Ten majestat po prostu czuje się całym sobą.
UsuńPodziwiam, bo ja bym sie bał!!!! :-) No, chyba że byłbym na bani :-)
OdpowiedzUsuńAle ja jestem córką pilota, to żadne ustrojstwa latające nie są mi straszne :-)
UsuńMoże to zabrzmi dziwnie, ale z Ciebie kobieta z jajami :-) Fajnie że nie dajesz się wiadomej cholerze i zbierasz pozytywne chwile! :-) Tak trzymaj!
UsuńNo, jaja jajami, ale wiadoma cholera też je ma, niestety i często większe od moich.
UsuńWażne że się nie poddajesz i potrafisz uciec jej spod kosy.
UsuńJuż, już, dopadła mnie, a od dwóch dni nie pozwala żyć.
UsuńNic nie może wiecznie trwać... A chciało by się rano wstać w dobrym humorze i wesoło iść przez życie. Ale dla nas owe życie przygotowało nieco inne role.
UsuńDlatego nie rozumiem, kiedy piszesz o dobrym i nieskończenie kochającym Bogu.
UsuńBóg nie ma z tym nic wspólnego, nie rozdaje chorób ani nie dokonuje za nas złych wyborów.
UsuńTaaa... Również nie patrzy obojętnie na cierpienie, wysłuchuje modlitw i wywiązuje się z obietnic. Sorry...
UsuńTo nie jest złota rybka do spełnienia życzeń, czy ktoś kto cokolwiek za nas zrobił. To było by zbyt proste, a jesteśmy na tym popieprzonym świecie po to by sie czegoś nauczyć, zrozumieć...
UsuńCzyli w takim razie co to jest? Bo o tej złotej rybce to już słyszałam miliard razy.
UsuńNie widać, nie słychać, w żaden sposób nie da się stwierdzić jego istnienia. Nie pomaga, bo nie jest złotą rybką. Nie da się z nim pogadać. Nic sie nie da. To po co w ogóle jakis Bóg?
Ktoś musiał ten kurwidołek przecież stworzyć :-) Nawet gdyby założyć że świat powstał przez wielki wybuch to coś musiało go zainicjować :-) Ale to coś, lub ktoś, jak zwał tak zwał, pełni teraz bardziej rolę sporadycznie interweniującego obserwatora. Coś jak w grze The Sims :-)
UsuńCzyli Wielki Zegarmistrz deistów. Zrobił, kopnął w odwłok i przestał się interesować.
UsuńRaczej przestał ingerować, żeby nie odbierać ludzkości wolnej woli. Czy to dobrze? Moim zdaniem nie...
UsuńWciąż nie widać tu miejsca na ową osławioną miłość.
UsuńWitaj końcówką sierpnia
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię. Nie wiem, czy bym się zdecydowała. Mam lęk wysokości i nie umiem pływać. Ale dla samych widoków może bym wsiadła....
Pozdrawiam ciepło, mając nadzieję, że jeszcze nie końcem lata
To chyba niewiele ma wspólnego z lękiem wysokości, bo moja córka też ma, a jednak poleciała ze mną (sama chciała) i była zachwycona.
UsuńDzielna dziewczyna. Czegóż to się nie robi dla tego zachwytu:)))
UsuńChętnie zrobiłybyśmy to jeszcze raz.
UsuńPodziwiam Cię.
OdpowiedzUsuńJa bym w ten kosz nie wlazła.
Wlazłabyś, najwyżej ktoś by Ci pomógł. Trzeba tylko wysoko zadrzeć nogę :-)
UsuńNawet jakbym w kosz wlazła.
UsuńTo najpierw bym kazała balon odciąć 😁
Czyste marnotrawstwo sprzętu! :-)))
UsuńOooooooooo za żadne piniondze 😂 Tym bardziej podziwiam!
OdpowiedzUsuńJak to za żadna?! Ja to bym jeszcze dopłaciła! Taż to czysta przyjemność.
UsuńTutaj gdzie mieszkam raz do roku we wrzesniu bylo takie balonowe swieto. Zjezdzali z okolicy balonowi hobbysci i urzadzali przez trzy dni zawody powietrzne. Lot balonem jest drogi, ale tez ten sport do tanich nie nalezy. Balon kosztuje ponoc tyle co dobry samochod ( audi) i trzeba go raz na jakis czas wymieniac- nie wiem tylko jak czesto.
OdpowiedzUsuńNigdy nie lecialam, choc w sumie mozliwosc mialam nie raz. Wole z ziemii patrzec na te podniebne harce:)
Wierze, ze to bylo przepiekne (mistyczne) doznanie:))
O, tak, dobrego słowa użyłaś. Mistyczne.
UsuńJednym słowem podsumuję. Zajebiście!
OdpowiedzUsuńJest to bardzo trafne słowo. Zajebiście! :-)
UsuńZastanawia mnie tylko jedno, jak można sterować balonem poza kierunkami góra/dół. Ogólnie to bym raczej wsiadł do gondoli.
OdpowiedzUsuń:D Mam to samo. Polska Misja Na Marsa im. PiS.
Na wczoraj czekał chyba Tom Waits. I to mnie nieco natchnęło do napisania wiersza takiego.
Jabłka są dobre. :D Ale w sumie OK. Nie ma opcji żeby każdy wszystko lubił.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
O ile mi wiadomo, balonem się nie steruje (oprócz gora-dół właśnie). Chyba nalezy zdać się na prądy powietrzne.
UsuńTo jeszcze bardziej wymagające niż lot szybowcem z tego wynika. Nie mniej wydaje się, że lot balonem to ciekawa sprawa może być.
UsuńNa pewno potrzebny jest do tego właściwy pilot, odpowiednio przeszkolony i doświadczony. Zresztą, z nami leciało dwóch.
UsuńRobi to na mnie wrażenie. Z drugiej strony jak ktoś ma zadatki to jest w stanie nauczyć się wielu rzeczy, które dla zwykłej osoby wydają się niemal na pograniczu magii czy coś podobnego.
UsuńI tu mnie natchnąłeś. Może bym tak...
UsuńEee, nie. Sprzęt jest potwornie drogi, a odpowiedzialność wielka.
:) Lepiej korzystać z umiejętności i sprzętu od innych. Szczególnie w takich przypadkach jak balony i inne latające machiny.
UsuńNa razie będzie notka w miarę o codzienności. Potem znów nieco fantastyki, jednak może ciekawszej. :)
:) Wiersz cebulowy robi wrażenie. Taki w moim klimacie.
:) W sumie jak ktoś mi pisze nie gramatycznie coś, to jednak nie rozpaczam tak jak w wierszu i się nie odgryzam.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Fajnie, że na chwile odstąpisz od S.F. :-)
UsuńTę ciszę czuję/słyszę nawet na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńBo to bardzo wyrazista cisza :-)
UsuńPodziwiam i gratuluję. Ja nie zdobyłabym się na odwagę, bo lęk wysokości mam wyglądając przez okno z V piętra. W moim spamie nie ma żadnego komentarza od Ciebie. Buziaki.
OdpowiedzUsuńNiech to licho porwie! A raczej porwało - mój komentarz.
UsuńRaz leciałam i było... epicko? Bosko, zapamiętałam na zawsze i pięć przyszłych wcieleń. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Bosko!
UsuńWypadałoby to powtórzyć. :)
UsuńZróbmy to!
UsuńJestem za!
UsuńBardzo dobrze :-)
UsuńZazdroszczę doznań jak i widoków. Poczułem namiastkę takiej atrakcji, kiedyś w Krakowie można było wznieść się balonem ale na uwięzi, za to widok na Kraków bezcenny. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o balonach na uwięzi, ale to chyba nie to samo doznanie...
UsuńPodziwiam odwagę. Mnie zaraz włacząją się pytania egzystencjonalne i lęk wysokości
OdpowiedzUsuńA mnie się dzika rozkosz włączyła :-)
UsuńGratuluję odwagi. Podejrzewam, że wrażenia musiały być przednie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takich pięknych wrażeń i cudnych widoków 😙
OdpowiedzUsuńKażdy ma coś, czego zazdrości mu ktoś inny :-)
Usuńświetne przeżycie ! :D
OdpowiedzUsuńOwszem.
UsuńKiedyś, gdy pracowałem w Straży Granicznej miałem możliwość polatania śmigłowcem. Zrobiłem to raz i na więcej już nie miałem ochoty. Lubię mieć twardo pod nogami!
OdpowiedzUsuńNo co Ty?! A ja marzę o śmigłowcu!
Usuń