20 sierpnia 2025

186. Niecodziennik – cz. 3 pt. „Wzruszenie”

Spostrzegawcza Pantera wydłubała z mojego poprzedniego tekstu fakt, że w „komfortowym” opactwie każdej nocy budziłam się z krzykiem. Zasugerowała, że to „złe ze mnie wychodziło”. No nie wiem, wychodziło albo wchodziło. Po takim „świętym” miejscu wszystkiego można się spodziewać.

[Pieśń stosowna do okoliczności]

Coś w tym jest, bo koszmary senne nie odpuszczają. Tym razem przyśniło mi się, że miałam przeprowadzić jedną z ostatnich lekcji w klasie maturalnej. Weszłam do sali, otworzyłam podręcznik i… zaczęłam wymiotować. Wybiegłam na korytarz i rzygałam na całego, a wokół mnie narastał tłum uczniów, którzy także mieli torsje i każdy puszczał pawia na mnie. Cała byłam pokryta ohydnymi, żółtawymi wymiocinami. Oczywiście obudziłam się z krzykiem. Chyba złe tynieckie wyłaziło.


Młodsza i starsza młodzież bawi się w taką zabawę, w której – krótko mówiąc – chodzi o szukanie różnych miejsc i znajdujących się w nich skrytek. Mniejsza o zawiłości zasad gry, gorzej, że grywa w nią Dzieciątko, co skutkuje czasami wyciąganiem mnie z domu. Nie inaczej było wczoraj. Co przeżyłam, to moje. Wizytowałyśmy chaszcze i przyroda tak sobie mnie zawłaszczyła, że krzaczory, w które wlazłam, postanowiły zatrzymać mnie na zawsze. Borze szumiący, jaka jestem atrakcyjna! Nawet zarośla na mnie lecą! Aż się wzruszyłam.



24 komentarze:

  1. Kurna tam można by było niezłą chatkę sobie zorganizować. Tylko, żeby okoliczni pijacy ci jej nie zawłaszczyli:) Oni szukają takich skrytych miejsc. Intymnych...

    Myślmy realnie...niewątpliwie czymś się przytrułaś. Złapałaś paskudnego wirusa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klątwa mnicha trwa jak nic!

      Usuń
    2. Może warto skorzystać z buddyjskiej firmy ascetyczno- medytacyjnej?:)

      Usuń
  2. Nie podejrzewam żebyś miała w sobie jakieś złe. Gdyby faktycznie tego typu miejsca wywoływały podobne efekty to np. kościoły były by pełne wyjących ludzi 😂 Pobyt w klasztorze to na tyle traumatyczne przeżycie że nocne krzyki są efektem tego co zobaczyłaś w dzień 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Egzorcysty Ci trzeba, ale takiego z prawdziwego zdarzenia, nie zeby Cie salcesonem karmil, a Ty bedziesz wzamian gwozdziami plula i gadala w obcych jezykach basem. Mysle, ze z czasem Ci to przejdzie, klatwa Montezumy z Tynca nie jest latwa do opanowania. Ale to dobrze, bo gdybys nie miala tych przykrych dzialan ubocznych za wlasna glupote i za dofinansowywanie tych chciwych pederastow w kieckach, to moze by Ci sie zachcialo jeszcze raz sprobowac noclegow w klasztorach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na własnych błędach i własnej głupocie się człowiek uczy. Dobrze, że choć jestem wyuczalna.

      Usuń
    2. Płakać tu trzeba, nie śmiać się 🤣🤣🤣

      Usuń
    3. Ale my się śmiejemy przez łzy, to prawie tak jakbyśmy płakali 😂😂

      Usuń
  4. Aleś mnie wystraszyła tym linkiem, a snem tym bardziej!
    Nie dziwie się, że budzisz się z krzykiem!
    Faktycznie - tylko egzorcyzmy lub dobra impreza do rana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piosenka z linku wydawała mi się adekwatna do kontekstu 👹

      Usuń
  5. Pobyt tam więc wychodzi Ci nadal i to nie czkawką a krzykiem! Współczuję! Uściski ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje cicha nadzieja, że to już może koniec 😅

      Usuń
  6. To wszystko przez ten "komfortowy" apartament 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak amen w pacierzu! No i do tego koniec wakacji...

      Usuń
    2. Nie...stawiam na traumę po niemocy dostania się pod prysznic i przymus korzystania z umywalki...
      Lekcje związane z umartwianiem ciała i nauką pokory potrafią pozostawić trwały ślad.

      Usuń
    3. Byle do tego śladu nie trzeba było kaftanika zakładać 🤣

      Usuń
    4. Możesz ich pozwać za trwałe uszkodzenie psyche. :)

      Usuń
  7. w deseczkę przybranie! trochę duży ten wianek, ale co tam. wiła wianki i rzucała je do falującej wody. może jakiś Jasiek znajdzie (wianek i Ciebie) i obłapi, że dech stracisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w krzaki zaciągnie...dobrze, że Frau Be już rekonesans zrobiła:)))

      Usuń
    2. przyszedł Janek, zabrał wianek...
      ona na pole, on [tralala]...
      ona do lasa, on [tralala]...

      Usuń
  8. Paszła w kusty 😄😄
    Ja nie muszę do klasztoru, widzę takie krzaczory i już mam horrory przed oczami 😉🙃

    OdpowiedzUsuń
  9. podczas praktyk deprywacyjnych czasem wyłażą z psychy takie różne dziwne dziwności, to się fachowo, po zenowsku makyo nazywa, ale to nie od razu, to musi być porządne kilka a la longue...
    kiedyś w Warszawie miałem taką fajną miejscóweczkę w Lesie Kabackim... zajeżdżałem tam na rowerze poćwiczyć, pomedytować albo zazen posiedzieć... niestety alkoćpuny mi to popsuły, spaprały viby... co prawda przez kilka dni zbierałem puszki i odwoziłem do najbliższego kosza, ale walka była nierówna i odpuściłem... a tutaj na wsi mam same takie miejscówki i co najważniejsze, nikt tu nie paprze...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń