A zatem się tłumaczę.
Moja niemoc sprawcza w dziedzinie blogowej absolutnie nie została wywołana nowym epizodem depresji. Znalazłam się w czarnej dupie z powodów techniczno-okolicznościowych. Otóż połączenie nowego komputera ze starym monitorem okazało się niemożliwe. W monitorze są jeszcze starego typu, niebieskie wtyczki i przewód nimi zakończony (VGA). W nowej jednostce takich nie ma. Kupiłam więc przejściówkę – z jednej strony VGA, z drugiej HDMI. No fajnie, monitor się włączył, ale nie pokazywał niczego poza miniaturami uruchomionych programów. Zadzwoniłam do moich panów, którzy popukali się z pewnością w czoła i wyjaśnili mi, że cyfrowy obraz w analogowym monitorze nie pójdzie. Aha. No to na plaster mi ta przejściówka. Sprawa została odłożona chwilowo na później, bo musiałam mieć czas na jeden wyjazd, potem drugi wyjazd, potem trzeci wyjazd… Pomiędzy nimi były weekendy, no to też niczego nie załatwiłam. Ostatni tydzień sierpnia był bardzo pracowity (egzaminy poprawkowe z przedmiotów, poprawkowe matury, inwentaryzacja szkoły), a już na sam koniuszek poległam z grypą żołądkową. „Hurra!” – pomyślałam. „Odpocznę wreszcie w pracy”. Taaa… Początek roku szkolnego to szpital wariatów. W dodatku tylko dwa razy w tygodniu kończę o 13.00, raz o 15.00 i 2 razy o 16.00. Po pracy jakoś trudno mi się z wszystkim wyrobić. Do tego adoptowałam dwie trzymiesięczne, bezdomne i chore kotki, więc weterynarz w ruchu, kolejki do weta są duże i wolno idą, bo w naszej lecznicy są tylko dwa gabinety. Czworonożne dzieciaki na początek posprzątały mi mieszkanie, a następnie przystąpiły do remontu. Mieszkam na gruzach i pocieszam się, że za rok o tej porze na pewno będzie lepiej.
W kwestii technicznej, ciągle nie mając komputera, chciałam przechytrzyć system i przeprosiłam się z laptopem. Tymczasem system przechytrzył mnie i zepsuł laptopowi klawiaturę. Dlatego nie mogłam się odzywać. Pićkanie w telefonie odpada.
Pamięć podsunęła mi któregoś dnia, że miałam niegdyś służbowy laptop, na tyle kiepski, że porzuciłam go już kilka lat temu. Samo urządzenie pamięta jeszcze czasy Mojżesza. Przegrzebałam gorączkowo swoją szkolną szafkę i znalazłam trupa. Przyniosłam go do domu, poczekałam pół godziny, zanim się uruchomi i drugie pół, zanim otworzy się okno Internetu. Otwarcie dowolnego okna przypomina czekanie na Godota, ale jedno, co działa bez zarzutu, to stary Word. No i gitara. Właśnie piszę ten post, potem prześlę go sobie na pocztę, w laptopie z zepsutą klawiaturą przekleję go za pomocą myszy na blog i powinno zadziałać.
To tyle, jeśli chodzi o sprawy techniczne. Sprawy okolicznościowe są z kolei bardzo przygnębiające. Trzy moje koleżanki (35 lat, 45 lat i 50 lat) zmarły na wakacjach – wszystkie na raka. Kolejnym czterem osobom z mojego otoczenia zdiagnozowano raka: dziewczynie/partnerce mojego brata, dwóm koleżankom oraz mamie koleżanki. To już jakaś epidemia! Na dobicie byłam na pogrzebie mamy innej koleżanki. Bardzo mnie te śmierci i te diagnozy przygnębiły.
Mam nadzieję, że te, które jeszcze żyją, wygrają onkologiczną wojnę. Tu rodzi się pytanie: czy istnieją jeszcze jakiekolwiek choroby poza rakiem?!
Do tego idzie jesień.
Nienawidzę.
Przewalone.
No powiem Ci, że wielka ta czarna dupa jak czarna dziura w kosmosie!
OdpowiedzUsuńpodziwiam, ze dajesz rade mimo wszystko.
Bardzo przykre te wieści rakowe i to naprawdę jest już epidemia!
Trzymaj się, każde zło kiedyś ma swój koniec!
Trzymam się i nie puszczam. Mam zamiar wyprowadzić się na prostą i dobrze mi idzie, kolorowe sukienki są tego dowodem.
Usuń"Dzieciaki na początek posprzątały mi mieszkanie..." a ja myslalam, ze Ty masz tylko jedna corke, wiec sie zapytowywuje, jakie dzieciaki? Czyzbys wykorzystywala uczniow do celow prywatnych?
OdpowiedzUsuńA zycie jest przereklamowane, na cos trzeba umrzec. Gdyby mnie postawiono diagnoze, nawet nie zaczelabym sie leczyc.
No jak to jakie dzieciaki? Te trzymiesięczne, futrzane adopciaki :-)
UsuńQrde, doniose na Ciebie do TOZów, ze wykorzystujesz nieletnich do sprzatania chalupy i remontow. To czysty wyzysk!
UsuńTaaa... Nie chciałabyś mieszkać w tak "posprzątanym" i "wyremontowanym" :-))))
UsuńA skad wiesz, ze bym nie chciala? Sie pytam?
UsuńA stąd, że jesteś normalna, a tylko jebes chciałby mieszkać w takim burdelu.
UsuńAha. To wyjasnia wszystko.
UsuńAle normalna to ja nigdy nie bylam i nie zapominaj, ze tez mam dwa koty, w tym jednego demolujacego mieszkanie szczaniem dziepopadnie.
No, ja mam trzy koty, bo jeszcze 12-letnią królową Fantę. Ale ona demoluje z rozmysłem. Kiedy śpię, a ona chce jeść, to siada na stole i co pół minuty strąca z niego jakiś przedmiot. Jak nie pomoże, to idzie strącać na biurko :-)
Usuńniemoc, czy raczej niechęć też mam ostatnio, to chyba każdy tak ma co jakiś czas, a powody są bez specjalnego znaczenia... ale zwykłą klawiaturę zawsze można kupić, to grosze kosztuje, ja tam do lapka zawsze takiej używałem, bo wygodniej... za to brawo Ty w temacie kotków i w sumie jakoś Cię to usprawiedliwia, że nie wpadłaś na tak banalne rozwiązanie w temacie klawiatury mając ważniejsze sprawy na głowie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Przepadło, chociaż mam chwilowo wolną klawiaturę od kompa. W tym tygodniu już MUSZĘ załatwić (nabyć drogą kupna) stosowny monitor, żeby nawet żabami rzucało.
Usuńfakt, że analogowa bańka to już straszne wykopalisko, też mam mocno nienowy monitor, nawet dwa, ale one już są płaskie, plazmo cyfrowe, czy coś w tym guście...
UsuńMój też płaski i bardzo porządny, szkoda mi go, no ale trudno.
UsuńProblemy techniczne są również nieodzowną częścią mojego życia. Na szczęście póki co, na razie wszystko jest dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu^^
Pewnie, że obejrzę :-)
UsuńA ja myślałam, że dopadła Cię jakowaś chandra unyńska, czy inne "duszne problemy egzystencjalne"... e....dobrze jest zatem:):):):)
OdpowiedzUsuńDuszne problemy to ja miałam takie, że duszno mi było w tych upałach.
UsuńJakoś tak mi już lepiej, że jednak się z tej czarnej dupy trochę wygrzebałaś :)
OdpowiedzUsuńI zamierzam się wygrzebać całkiem. Jutro weterynarz, może w tygodniu uda mi się załatwić sprawę monitora i powinno być dobrze.
Usuń"Ostatni tydzień października" ... o matko, to u Ciebie już tak późno? Ja się zacięłam na wrześniu :D
OdpowiedzUsuńMój Kochany pokonał raka, tak więc mogę stwierdzić, że są też inne choroby, np. reumatyzm, poza tym zawsze jest nadzieja, niekoniecznie matka głupich. Fajnie, że jesteś.
O matulu, dzięki za wyłapanie tego błędu! To miał być sierpień, a nie październik.
UsuńYou're welcome. Przed skomentowaniem mam taki denerwujący zwyczaj, że czytam cały tekst ;D
UsuńJa tak mam przed opublikowaniem, ale i tak nie wyłapałam. Chyba jakoś zafiksowałam się na tym październiku, myślałam jedno, a napisałam drugie.
UsuńTo dobrze, że to tylko problemy techniczne. Fakt - wkurzające są, ale do ogarnięcia. Co do przejściówki - z laptopa służbowego muszę mieć, żeby wyświetlić na wyświetlaczu analogowym. Widocznie w tę stronę działa.
OdpowiedzUsuńTeraz musisz żyć w zdrowiu i radości życia przez następne circa 20 lat, żeby te małe diablątka - kociątka wyprowadzić na ...koty ;) wiele razy pisałaś, że nie lubisz swojego mieszkania, więc maleństwa postanowiły je trochę przemeblować ;) dostosować do siebie, a może przy okazji wpadniesz na jakiś dobry pomysł ...
Póki co, dzieciaki muszą dokończyć dzieła zniszczenia. O przemeblowaniu będę myśleć, jak już się trochę ogarną z dziecięcej głupawki. Czyli za co najmniej rok :-)
UsuńOwszem, zamierzam żyć długo i szczęśliwie i takie same mam plany w stosunku do kotów.
Wrzesień to trauma - u Ciebie też?
Ostatnio tak, bo nie byłam w stanie wypocząć psychicznie i fizycznie przez wakacje. W tym roku jest ciut lepiej, ale tylko ciut.
UsuńU mnie z roku na rok jest coraz gorzej.
UsuńWitaj Be. Sorki - Frau Be ;)
OdpowiedzUsuńSą jeszcze inne choroby poza rakiem. Ostatnio kątem ucha ;) usłyszałam lekarza dzielącego się spostrzeżeniami, że po epidemii Covid wiele chorób się uaktywnia lub ma zupełnie inny przebieg, niż dotychczas. Niczego konkretnego jeszcze nie wiadomo. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że wira najpierw zmodyfikowano, a potem wypuszczono.
Nie znam się na tym, ot, po prostu. Tylko doświadczenie mnie pokonało.
UsuńNikt jeszcze się nie zna, ale może ma to coś wspólnego z taką nawałnicą nowotworów?
UsuńByć może, wszystko jest możliwe.
UsuńKończysz pracę w szkole o 15:00, nawet o 16:00 - znaczy prowadzisz ostatnie lekcje, znaczy... uczysz RELIGII !!
OdpowiedzUsuńChyba oszalałeś!!!
UsuńTo było dobre!
UsuńAż ZA dobre 😁
UsuńOdnośnie Twoich problemów sprzętowych można by to skomentować porzekadłem, że jak nie urok, to sraczka... Mam nadzieję że na tym koniec przygód z przedmiotami martwymi... Nowotwory zbierają żniwo. Ludzkość potrafi latać w kosmos, tworzyć mega skomplikowane technologie, a jednocześnie nie potrafi poradzić z tym co ją zabija...
OdpowiedzUsuńJa też mam nadzieję, aczkolwiek nie wiem, kiedy uda mi się załatwić sprawę tego cholernego monitora. Dzisiaj po pracy czeka mnie weterynarz, nie wiem, jak długo zejdzie.
UsuńW końcu ogarniesz. Niestety nowe technologie potrafią się "gryźć" ze starymi. Ja mam farta bo monitor swoje lata ma, ale o dziwo jeszcze nowszy komputer do niego podłączyłem... Niestety z roku na rok wprowadzają nowinki które nijak nie są kompatybilne...
UsuńW komputerze mam zainstalowaną już jedenastkę. Mam nadzieję, że ogarnę. Wiele od dziesiątki chyba się nie różni.
UsuńTrochę się różni, ale ogarniesz :)
UsuńOgarnę, co by nie?
UsuńNie widziałem 11tki na oczy, ale z czasem do wszystkiego dojdziesz. Te systemy nigdy się jakoś dramatycznie od siebie nie różnią, tylko potrzeba czasu.
UsuńOna wygląda zupełnie jak dziesiątka. Zobaczymy, jak działa.
UsuńDasz radę, co to dla Ciebie 😉 Ważne że komputer działa 😉
UsuńZostało jeszcze tylko monitor przytargać.
UsuńSą i w moim życiu takie chwile kiedy jestem bezradny wobec rzeczy i ludzi. To rzeczywiście przytłaczające, ale minie. Zawsze wierzę że minie.
OdpowiedzUsuńTak, bo przecież wszystko mija. Może i to się dobrze skończy.
Usuństraszne rzeczy piszesz, okropne...rak, we wszystkich odmianach, to jest dramat prawdziwy.
OdpowiedzUsuńokropny czas. koniec sierpnia i wrzesień. cały wrzesień jest do dupy w szkole.
jedynie ta kocia historia piękna i dobra.
Niech to szlag trafi z rakami!
UsuńNie masz czasu na kupienie monitora, to zamów przez internet, kurier przyniesie pod drzwi. Uściski.
OdpowiedzUsuńNie, takich rzeczy nie zamawiam przez Internet, bo może się okazać, że coś nie pasuje. "Moi chłopcy" ze sklepu komputerowego już mnie znają, załatwię to u nich.
UsuńSzkola, ten kaganek oswiaty rozjasnia wszystko? Iskierka nadziei nie gasnie nigdy!
OdpowiedzUsuńJa juz dawno zauwazylam, ze roznych pokolen komputerowo-technicznych nie mozna ot tak latwo polaczyc.
Kociatka slodkie. To tez iskierki na ciemniejsze dni.
Chyba KAGANIEC oświaty. Niech go ch*j strzeli razem z murami.
UsuńJak mi ulżyło, że to nie był kolejny epizod depresji, to Ty nawet nie wiesz!
OdpowiedzUsuńSporo się działo, jak widzę. Nawet bardzo wiele. I niech mi ktoś powie, że praca w oświacie jest lekka - nie uwierzę za nic.
Z tymi problemami technicznymi to masakra. Że chciało Ci się to w ogóle ogarniać... W sumie nie wiem, co bym na twoim miejscu zrobiła - czy próbowała cokolwiek zdziałać ze sprzętem, czy cudownie wykształciła sobie telepatię.
Koteczki przeurocze. Młodość ma swoje prawa, więc przez jakiś czas jeszcze będą małymi szkodnikami - ale tak naprawdę trudno określić, ile to potrwa. Wszystko zależy od kota (a niektóre, chyba nigdy nie dorastają i mentalnie pozostają dzieciakami).
Przykro mi, z powodu ilości raków, które wystąpiły w twoim otoczeniu. Niestety raki wszelkiej maści, to obecnie jakaś plaga, a jak się do tego dołoży choroby, które występują jednocześnie, to sytuacja już w ogóle wygląda poważnie. Oby osoby, u których zdiagnozowano to cholerstwo miały siłę o siebie zawalczyć i wyszły z tej walki zwycięsko.
Do diabła z aktualną oświatą, niech ją już całkiem cholera weźmie! Jesteśmy o krok od pilnowania, żeby uczniowie nawzajem się nie pozabijali - i to wszystko. Mnie już tak wiele nie zostało, ale współczuję mojej córce.
UsuńTak mnie ten post poruszył, że 2 dni nie wiedziałam, co napisać i nadal nie wiem.
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko, że kotki śliczne i u mnie też wielu znajomych odeszło... :(
Bo tego się nie wie. Nigdy nie wiem, co powiedzieć bliskim osoby zmarłej...
UsuńMogę Cię pocieszyć, że są inne choroby niż raki.
OdpowiedzUsuńJa mam nadciśnienie i wysoki cholesterol. Takie to w spadku po przodkach. I trzymają się mnie, mimo diety, aktywności fizycznej i innych takich tam... Bez tabletek to raczej funkcjonować nie mogę.
Pocieszam się, że na coś trzeba umrzeć.
Jakaś przyczyna zgonu musi być, prawda. Ja sama choruję od dawna na coś innego niż rak.
UsuńU mnie pićkanie w telefonie również odpada, dlatego rozumiem Twoje starania o normalny komputer. Laptop mam tylko po to, by jeździła ze mną klawiatura w te dłuższe podróże.
OdpowiedzUsuńTylko, że mój laptop pamięta czasy Noego... Mam wrażenie, że chyba przeżył klęskę żywiołową, bo czasem tak działa, jakby walczył na falach o życie.
Też tak kombinuję z tym przesyłaniem i publikowaniem. ;D Np. Gdy laptop mi spowolnił do prędkości ostatniego tchnienia tuż przed śmiercią, napisałam tekst w notatniku (w edytorze przeglądarki pojawiała się jedna literka na kilka sekund), przesłałam na telefon, bo chodzi najszybciej i nie zawiesza się na niczym i tam już tylko "publikuj".
P.S. Jestem aktualnie na wakacjach.
Pośród moich znajomych też rak szaleje. :( Na razie wygrywają te walki.
Przede wszystkim - udanych wczasów!
UsuńSprawy techniczne jakoś ogarniam, może w końcu dotrę i do monitora.
Najbardziej martwię się o bratową, bo jednak najbliższa ciału koszula. Denerwuję się razem z nimi.