A było to tak.
Messenger:
Frau Be: Liduszka, przesyłam pozdrowienia
z Polski A. wczoraj zwiedziłam Poznań, dzisiaj Gniezno i właśnie zajechaliśmy
do Biskupina.
Lidia: A jutro – pomyśl, może się spotkamy
u mnie, choćby na jakiejś kawie. Zależy, jakie macie plany.
Frau Be: Jutro Kórnik i Rogalin. Nie
wiem, co i o której.
Lidia: Fajnie byłoby się spotkać. Jeśli
mielibyście w Kórniku czas wolny, to mogę podjechać.
Dwa dni później:
Frau Be: O, jakiś targ. Do Gołuchowa
jedziemy. Potem Kalisz i do domu.
Lidia: Tak, dzień targowy dzisiaj. A
to będziecie w prawo zjeżdżać, jeżeli jedziecie od Poznania na Kalisz – chyba.
Frau Be: Z Wągrowca jedziemy. Tam mieliśmy
noclegi.
Lidia: Aaaa, to przez Gniezno
jechaliście.
Frau Be: Tak, przez Gniezno.
Lidia: To spoko, a jedziecie może
srebrnym autobusem z dwoma kierowcami w białych koszulach? Bo taki autobus mi w
Gnieźnie mignął – zwróciłam nań szybką uwagę.
Frau Be: Tak! Srebrny i 2
kierowców. Koszule białe. Wszystko się zgadza.
Lidia: No widzisz, zapamiętałam go.
To się minęłyśmy po drodze. Jechałam z rodzicami do lekarza i teraz na nich
czekam.
Frau Be: To się prawie widziałyśmy
i prawie spotkałyśmy.
Lidia: O tak, prawie i niemalże.
* * *
Niedawno pisałam w komentarzu
do Marudy, że blogerzy stanowią dość charakterystyczną grupę – są niczym
rodzina. Dzięki blogosferze udało mi się nawiązać bardzo interesując
znajomości, a niektóre z nich mogę nawet nazwać przyjaźniami, które
wykraczają poza wirtualny świat blogów.
Od czasu do czasu dochodzi do spotkań
blogerów w realu i udało mi się zaobserwować, że są one
bardzo miłe, a owocują świetnymi znajomościami. Sama stanowię przykład
osoby, która – spotkawszy w realu inną rzeszowiankę (Jagę) – zyskała dobrą
koleżankę. Z Lidką znam się wirtualnie od lat i zjadłyśmy
wspólnie beczkę blogowej soli. Jak widać, prawie się spotkałyśmy
i szkoda, że tylko prawie. Ale wszystko jeszcze przed nami.
A jakie Wy mieliście przygody z innymi blogerami?
Pięknie skomponowałaś graficznie notkę :)
OdpowiedzUsuńTrudno w komentarzu odpowiedzieć na Twoje pytanie. Podobnie jak Ty, znalazłam w blogosferze wspaniałych (i mniej wspaniałych :) ) ludzi, a czasem, bardzo rzadko, znajomość przenosiła się na "życie realne". Takie sobie postawiłam założenia.
Mniej wspaniałych, a nawet zupełnie niewspaniałych też poznałam. Ale to ja wybieram, z kim się zadaję :-)
Usuńja spotkałem kilka osób z bloga.
OdpowiedzUsuńz jedną nawiązałem coś więcej jak parę chwil w knajpce i bardzo mocno mnie popychala w stronę tworzenia.
z jedną.. cóż - Ty wiesz.
a z jedną umawiałem się na kieliszek kawy w godziwych warunkach lecz nie dojechała - okazało się znacznie później że została aresztowana i skazana za morderstwo (opisane zresztą w jego książce którą przyleciał promować).
więc - można spotkać ludzi cały przekrój.
Z jeszcze jedną masz wypić piwo pod Wielką C. :-)
Usuńreal nie nastąpił na razie - a tylko o takie pytałaś.
Usuńprezydent nie zamachnął się na Cipę? stoi sobie wciąż? soczysta i bezwstydna?
Prezydent - broń bóg dowolny! On jest normalny, nie z oszołomów. Zakusy na soczystą robią sobie tylko kler i pisiarnia.
UsuńJa kiedyś omal nie zgodziłem się na spotkanie z małżeństwem blogerów, ale na szczęście w porę mi rozum wrócił bo okazali się obłudnymi ludźmi obrabiającymi dupę innym blogerom. W kurniku bywam codziennie, bo zbieram jajka spod kokoszek, ale Ciebie tam nie widziałem :-)
OdpowiedzUsuńZ kolei mne przytrafiła się niezła schiza z jakąś histeryczno-rozpolitykowano-dewocyjną blogerką, której ubzdurało się we łbie (zapewne przeżartym reżimowymi mediami), że mnie zna i dorobiła mi drugą tożsamość. Zadecydowały o tym moje miasto i imię, tak jakby już nikt więcej o tym imieniu tu nie mieszkał.
UsuńDobrze że policja nie łapie złoczyńców na podstawie imienia i miasta bo byśmy wszyscy w pierdlu siedzieli :-)
UsuńProponuję dołożyć numer buta i rozmiar biustonosza.
UsuńNaprawdę, powiedzenie, że nie miałam pojęcia, ilu wariatów chodzi po ziemi, dopóki nie weszłam do Internetu, znajduje tutaj odzwierciedlenie.
Internet to idealne środowisko dla wszelkiej maści pojebów, bo tu zawsze znajdą poklask i zrozumienie wśród podobnych sobie :-) Spójrz choćby na mnie :-) Żartuję oczywiście :-)
UsuńNajgorzej jest z zakompleksionymi ciotkami-dewotkami, których racja zawsze musi być na wierzchu, a kiedy im pokazać palcem, że niekoniecznie, będa bić się do upadłego, aż obrażone demonstracyjnie się pożegnają, a potem i tak, wbrew obietnicom, nie uwalniają blogosfery od swoich szkodliwych dla środowiska osób. W swojej zawziętej, chłopskiej naturze zniechęcą do siebie wszystkich, z wyjątkiem kilku umysłowych cieniasów, więc na ich blogach nie ma prawie nikogo, dlatego idą na cudze i próbują udawać dowcipne/inteligentne/miłe, tylko że inni się szybko na nich poznają. Gdzie sie zatrzymają, tam zrobią kleksa i tyle z nich pożytku.
UsuńPrzez jakiś czas pewna blogerka o pseudonimie Kloszard tak robiła, ale ją zablokowałem. Innym blogerom, szczególnie tym nie popierającym PiS też kleksa zostawiała :-)
UsuńO, miałam wątpliwą przyjemność z Kloszardem, ale szybciutko się jej pozbyłam.
UsuńJa też, dzięki przyciskowi "Zablokuj" na WordPress, ale kilka razy ta pani podniosła mi ciśnienie swoimi "mądrościami".
UsuńTo nie jest żadna "pani", tylko zwykła prostytutka, której przewróciło się we łbie (sama siebie nazywa "kurwą"). sama nie wiem, co gorsze, ale chyba i tak dewocja, bo to pierwsze, to zawód, a drugie - zespół najpodlejszych cech charakteru.
UsuńTo taka kurwa której wydaje się że jest świętą i wszystkich by prostowała, nie bacząc na to że sama jest kurewsko krzywa :-)
UsuńO tyle mam ją gdzieś, że pozwoliła o sobie zapomnieć. Gorsze są te wścibskie, których wszędzie pełno, choćby nie wiem jak niemile były widziane.
UsuńNiestety, jak już zdecydowaliśmy się udostępniać naszą prywatność to i z takimi musimy się liczyć.
UsuńOwszem, z ich istnieniem tak. Ale nie z tym, że na siłę uszczęśliwiają swoją osobą blogi normalnych ludzi i usiłują kształtować cudze życiorysy. Natomiast tego, że pchają sie tam, gdzie są niemile widziani, to już zupełnie nie rozumiem - trzeba być całkiem odartym z godności.
UsuńW Polsce pojęcie godności od jakiegoś czasu przestało funkcjonować, dlatego ciężko od tych ludzi jej oczekiwać.
UsuńO, w punkt!
UsuńJa to nazywam zjawiskiem zbydlęcenia, co niewątpliwie jest znakiem obecnych czasów.
UsuńZbydlęcenie swoją ścieżką, ale to mi sie raczej z chamstwem kojarzy. a od prostego chamstwa gorsze są hipokryzja, wstecznictwo, zaściankowość, umysłowa ciasnota, ciemnogród.
UsuńWymieniłaś wszystkie cechy jakie posiada wyborca złajdaczonej prawicy :-)
UsuńTakie właśnie są realia.
UsuńRealia są straszne bo ci ludzie żyją wokół nas i jest ich naprawdę sporo.
UsuńOwszem. Dlatego więc niech chociaż po blogu mi nie fajdają.
UsuńKilka lat temu tez o malo nie spotkalam sie z Lidzia, i gdyby nie to, ze moj autobnus sie spoznil, a LIDZIA SPIESZYLA SIE NA POGRZEB (sorki, sam sie walczyl, ja nie krzycze) to bysmy sie usciskaly. Ale spotkalam kilka osob z blogowiska i nie rozczarowalam sie.
OdpowiedzUsuńTak było, przez telefon jedynie sobie pogadałyśmy ...
UsuńPanterko, ja nie uznaję takich bzdur jak "krzyczę" albo "nie krzyczę". Znam się na pisowni, także dużych liter i to mi wystarczy. Czyjeś bajanie nie ma tu nic do rzeczy.
UsuńLiduszka, jesteś Mistrzynią Prawie-Spotkań!
Usuńjak dobrze zrozumiałem, skupiamy się na tych blogo-znajomościach, które zawierały też spotkania w realu, tak?...
OdpowiedzUsuńna szesnaście lat blogowania jakiś prawie mendel osób mi wychodzi i choć wiele z tych znajomości nie przetrwało próby czasu /w kontakcie (rzadszym lub częstszym) jestem z kilkoma osobami/, a większość tych ludzi zniknęła ze znanego mi obecnie obszaru blogosfery, to bilans wychodzi dobrze, w końcu zrobiły się też z tego dwa udane związki, z których jeden trwa do dziś...
p.jzns :)
Tak, głównie chodzi mi o te żywcem przeniesione do reala. Popieram w całej rozciągłości - zwłaszcza udane związki, których Ci gratuluję :-)
Usuńchyba najśmieszniejsza i w sumie dość dziwna historia mi się zdarzyła z pewną panią, która jak się okazało, mieszkała kwartał domów ode mnie... tym razem nic z "tych" rzeczy, nikomu to do głowy nie przyszło, po prostu zostaliśmy fajnymi kumplami, ale do czasu... wmieszała się druga moja też "tylko kumpela" z blogosfery i potem z reala... od spotkana we trójkę zaczęła intrygować i cały ten kumpelski układ szlag trafił... żeby nie było, to w tej sprawie nie było żadnych motywów erotycznych, w tej kwestii sytuacja była klarowna, ale jakie były naprawdę, to ja nie mam zielonego pojęcia...
UsuńZa niektórymi ludźmi nie trafisz. Są tacy, że gdzie się pojawią, tam przyroda więdnie.
UsuńZnalazłam w blogosferze wspaniałą przyjaciółkę od serca. :)
OdpowiedzUsuńTo cudnie, gratuluję Ci szczerze!
UsuńDobrze rozumiem, że byłaś na zorganizowanej wycieczce?
OdpowiedzUsuńTak, ode mnie z pracy.
UsuńTo mi Frau Be niespodziankę zrobiła, wykorzystując nasze klikanie na messengerze :) tzn. wiedziałam wcześniej, ale nie wiedziałam dokładnie, co to będzie. Szkoda, że się nie zobaczyłyśmy, ale tak to jest na zorganizowanych wyjazdach.
OdpowiedzUsuńOsobiście poznałam kilka fajnych osób z blogosfery, na nikim się nie nacięłam, jakoś szczęśliwie. I męża w Internecie poznałam, ale nie na blogach ;)
Liduszka, moja była przyjaciółka też poznała (drugiego) męża w Internecie i to był (jest) strzał w dziesiątkę. Gratuluję!
UsuńAle heca, jednak prawie robi różnicę:-)
OdpowiedzUsuńPoznałam osobiście 3 blogerki i jedną prawie w realu, bo na kamerce:-)
To też ładne "prawie" :-)
UsuńJeszcze nigdy nie spotkałam żadnego innego bloggera, ale może kiedyś... Z tym minięciem autobusu to ciekawa sprawa. Szkoda, że nie zatrzymaliście się w tym samym momencie z jakiegoś przypadkowego powodu - to dopiero by było. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTak, mogłybyśmy sobie porozmawiac przez okno :-)
UsuńWitaj w czasie panowania Aniołów Stróżów
OdpowiedzUsuńUdało mi się spotkać w realu trzy dziewczyny. To bardzo miła znajomość. Chociaż na początku miałam obawy przed spotkaniem
Niech Anioł towarzyszy Ci każdego dnia, a swoim skrzydłem również progi Twego domu otoczy
Czas panowania Aniołów stróżów? A co to takiego?
UsuńNajfajniejsze zdarzenie blogerskie chyba znasz - męża mam z bloga. Gdy o tym myślę (że długo komentowaliśmy siebie, niewiele o sobie wiedząc i mając o sobie zupełnie mylne wyobrażenie) nadal wydaje mi się to ciekawą, ale absurdalną historia. Spotkaliśmy blogerów z którymi ja rozmawiałam (do dzisiaj mamy z nimi kontakt), oraz komentatorkę mojego męża. Żałuję, że nie odbyły się dwa spotkania, które już sie nie odbędą. Obydwie osoby nie żyją. Czasami, gdy jadę przez Polskę, a wiem, gdzie dany komentator mieszka, myślę o nim i jest to dla mnie duchowe z nim spotkanie.
OdpowiedzUsuńBlogowy mąż - czad!!! Moje gratulacje dla obojga. Gdybyś tak jechała (lub gdybyście jechali oboje) przez Rzeszów, to wiesz, kogo szukać... :-)
UsuńJechaliśmy całkiem niedaleczko 3 lata temu, deszcz lał, a my pędziliśmy autostradą do Jarosławia. Kiedyś (KIEDYŚ), wrócimy w tamte regiony, bo gdyż ponieważ okazało się, że przed wojną moja babcia oraz babcia mojego Kochanego mieszkały w pobliżu Jarosławia w odległości jakichś 10 km od siebie, a badania DNA wskazują, że jesteśmy ze sobą bardzo daleko (ale jednak) spokrewnieni. Taki dowcip :). Gdyby nie internet, nigdy byśmy się nie odnaleźli, nigdy bym się nie dowiedziała, że część rodziny Kraciastego mieszka na Dolnym Śląsku i że może idąc na Śnieżkę właśnie mijam mojego męża (z alternatywnej rzeczywistości). A jak już zaczęliśmy ze sobą chodzić na kawy i zaszliśmy do jednej lokalnej kawiarni w której od lat bywałam często po pracy, albo po sobotnich zajęciach na studiach, to się Kochanemu przypomniało jak przez mgłę, że był tam raz ze swoją ówczesną dziewczyną. I tak mieszkając na różnych krańcach, mijaliśmy się gdzieś, kiedyś, jak w filmie.
UsuńAle nie ma bata, jak się człowiek z człowiekiem ma spotkać, to się spotka. Co ma wisieć, nie utonie :-)
UsuńYhh, no no niby tak, rzeczywistość bywa czasami zadziwiająco oniryczna.
UsuńLubię oniryzm :-)
UsuńTak. Spotkałam dwoje cudownych ludzi. Którzy spotkali się blogujac. Potem On zachorowal i umarł....
OdpowiedzUsuńPrzykre, gdy umiera bloger, którego traktujemy niemal jak rodzinę. Tak jak w realnym życiu - fajni ludzie umierają, a zostaje badziewie...
UsuńW blogosferze znalazłam wielu ciekawych ludzi. Z jedną z grup spotykam się w realu. Na szczęście przyciągam ludzi o podobnych poglądach, otwartych na świat i innych ludzi. Cieszę się, że wśród nich jesteś także Ty.
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Nam jeszcze nie przyszło sie spotkać, ale wszystko przed nami.
UsuńNigdy nie spotkałam się z nikim w realu, czego żałuję. Mam kilka wirtualnych bliskich znajomości, tak mi się przynajmniej wydaje.Jednej osobie bardzo chcę pomóc, ale nie wiem jak, ona jest w dużym stopniu zależna od rodziny, a ta rodzina jej nie szanuje.
OdpowiedzUsuńRaz mnie nacięto na kasę, ale to była mała kwota, chociaż przykro.
Kiedyś i ja dałam się naciąć na pieniądze, również na małą kwotę (dużych zwyczajnie nie posiadam). Dziwna to była osoba, ta od nacinania, bardzo ją polubiłam, a jednak...
Usuń