29 września 2022

34. Z Polski B do Polski A – i odwrotnie

A było to tak.

Messenger:

Frau Be: Liduszka, przesyłam pozdrowienia z Polski A. wczoraj zwiedziłam Poznań, dzisiaj Gniezno i właśnie zajechaliśmy do Biskupina.



Lidia: A jutro – pomyśl, może się spotkamy u mnie, choćby na jakiejś kawie. Zależy, jakie macie plany.



Frau Be: Jutro Kórnik i Rogalin. Nie wiem, co i o której.



Lidia: Fajnie byłoby się spotkać. Jeśli mielibyście w Kórniku czas wolny, to mogę podjechać.



Dwa dni później:

Frau Be: O, jakiś targ. Do Gołuchowa jedziemy. Potem Kalisz i do domu.

Lidia: Tak, dzień targowy dzisiaj. A to będziecie w prawo zjeżdżać, jeżeli jedziecie od Poznania na Kalisz – chyba.




Frau Be: Z Wągrowca jedziemy. Tam mieliśmy noclegi.

Lidia: Aaaa, to przez Gniezno jechaliście.

Frau Be: Tak, przez Gniezno.



Lidia: To spoko, a jedziecie może srebrnym autobusem z dwoma kierowcami w białych koszulach? Bo taki autobus mi w Gnieźnie mignął – zwróciłam nań szybką uwagę.

Frau Be: Tak! Srebrny i 2 kierowców. Koszule białe. Wszystko się zgadza.



Lidia: No widzisz, zapamiętałam go. To się minęłyśmy po drodze. Jechałam z rodzicami do lekarza i teraz na nich czekam.

Frau Be: To się prawie widziałyśmy i prawie spotkałyśmy.

Lidia: O tak, prawie i niemalże.



* * *

Niedawno pisałam w komentarzu do Marudy, że blogerzy stanowią dość charakterystyczną grupę – są niczym rodzina. Dzięki blogosferze udało mi się nawiązać bardzo interesując znajomości, a niektóre z nich mogę nawet nazwać przyjaźniami, które wykraczają poza wirtualny świat blogów.

Od czasu do czasu dochodzi do spotkań blogerów w realu i udało mi się zaobserwować, że są one bardzo miłe, a owocują świetnymi znajomościami. Sama stanowię przykład osoby, która – spotkawszy w realu inną rzeszowiankę (Jagę) – zyskała dobrą koleżankę. Z Lidką znam się wirtualnie od lat i zjadłyśmy wspólnie beczkę blogowej soli. Jak widać, prawie się spotkałyśmy i szkoda, że tylko prawie. Ale wszystko jeszcze przed nami. A jakie Wy mieliście przygody z innymi blogerami?

60 komentarzy:

  1. Pięknie skomponowałaś graficznie notkę :)
    Trudno w komentarzu odpowiedzieć na Twoje pytanie. Podobnie jak Ty, znalazłam w blogosferze wspaniałych (i mniej wspaniałych :) ) ludzi, a czasem, bardzo rzadko, znajomość przenosiła się na "życie realne". Takie sobie postawiłam założenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej wspaniałych, a nawet zupełnie niewspaniałych też poznałam. Ale to ja wybieram, z kim się zadaję :-)

      Usuń
  2. ja spotkałem kilka osób z bloga.
    z jedną nawiązałem coś więcej jak parę chwil w knajpce i bardzo mocno mnie popychala w stronę tworzenia.
    z jedną.. cóż - Ty wiesz.
    a z jedną umawiałem się na kieliszek kawy w godziwych warunkach lecz nie dojechała - okazało się znacznie później że została aresztowana i skazana za morderstwo (opisane zresztą w jego książce którą przyleciał promować).
    więc - można spotkać ludzi cały przekrój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jeszcze jedną masz wypić piwo pod Wielką C. :-)

      Usuń
    2. real nie nastąpił na razie - a tylko o takie pytałaś.
      prezydent nie zamachnął się na Cipę? stoi sobie wciąż? soczysta i bezwstydna?

      Usuń
    3. Prezydent - broń bóg dowolny! On jest normalny, nie z oszołomów. Zakusy na soczystą robią sobie tylko kler i pisiarnia.

      Usuń
  3. Ja kiedyś omal nie zgodziłem się na spotkanie z małżeństwem blogerów, ale na szczęście w porę mi rozum wrócił bo okazali się obłudnymi ludźmi obrabiającymi dupę innym blogerom. W kurniku bywam codziennie, bo zbieram jajka spod kokoszek, ale Ciebie tam nie widziałem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kolei mne przytrafiła się niezła schiza z jakąś histeryczno-rozpolitykowano-dewocyjną blogerką, której ubzdurało się we łbie (zapewne przeżartym reżimowymi mediami), że mnie zna i dorobiła mi drugą tożsamość. Zadecydowały o tym moje miasto i imię, tak jakby już nikt więcej o tym imieniu tu nie mieszkał.

      Usuń
    2. Dobrze że policja nie łapie złoczyńców na podstawie imienia i miasta bo byśmy wszyscy w pierdlu siedzieli :-)

      Usuń
    3. Proponuję dołożyć numer buta i rozmiar biustonosza.
      Naprawdę, powiedzenie, że nie miałam pojęcia, ilu wariatów chodzi po ziemi, dopóki nie weszłam do Internetu, znajduje tutaj odzwierciedlenie.

      Usuń
    4. Internet to idealne środowisko dla wszelkiej maści pojebów, bo tu zawsze znajdą poklask i zrozumienie wśród podobnych sobie :-) Spójrz choćby na mnie :-) Żartuję oczywiście :-)

      Usuń
    5. Najgorzej jest z zakompleksionymi ciotkami-dewotkami, których racja zawsze musi być na wierzchu, a kiedy im pokazać palcem, że niekoniecznie, będa bić się do upadłego, aż obrażone demonstracyjnie się pożegnają, a potem i tak, wbrew obietnicom, nie uwalniają blogosfery od swoich szkodliwych dla środowiska osób. W swojej zawziętej, chłopskiej naturze zniechęcą do siebie wszystkich, z wyjątkiem kilku umysłowych cieniasów, więc na ich blogach nie ma prawie nikogo, dlatego idą na cudze i próbują udawać dowcipne/inteligentne/miłe, tylko że inni się szybko na nich poznają. Gdzie sie zatrzymają, tam zrobią kleksa i tyle z nich pożytku.

      Usuń
    6. Przez jakiś czas pewna blogerka o pseudonimie Kloszard tak robiła, ale ją zablokowałem. Innym blogerom, szczególnie tym nie popierającym PiS też kleksa zostawiała :-)

      Usuń
    7. O, miałam wątpliwą przyjemność z Kloszardem, ale szybciutko się jej pozbyłam.

      Usuń
    8. Ja też, dzięki przyciskowi "Zablokuj" na WordPress, ale kilka razy ta pani podniosła mi ciśnienie swoimi "mądrościami".

      Usuń
    9. To nie jest żadna "pani", tylko zwykła prostytutka, której przewróciło się we łbie (sama siebie nazywa "kurwą"). sama nie wiem, co gorsze, ale chyba i tak dewocja, bo to pierwsze, to zawód, a drugie - zespół najpodlejszych cech charakteru.

      Usuń
    10. To taka kurwa której wydaje się że jest świętą i wszystkich by prostowała, nie bacząc na to że sama jest kurewsko krzywa :-)

      Usuń
    11. O tyle mam ją gdzieś, że pozwoliła o sobie zapomnieć. Gorsze są te wścibskie, których wszędzie pełno, choćby nie wiem jak niemile były widziane.

      Usuń
    12. Niestety, jak już zdecydowaliśmy się udostępniać naszą prywatność to i z takimi musimy się liczyć.

      Usuń
    13. Owszem, z ich istnieniem tak. Ale nie z tym, że na siłę uszczęśliwiają swoją osobą blogi normalnych ludzi i usiłują kształtować cudze życiorysy. Natomiast tego, że pchają sie tam, gdzie są niemile widziani, to już zupełnie nie rozumiem - trzeba być całkiem odartym z godności.

      Usuń
    14. W Polsce pojęcie godności od jakiegoś czasu przestało funkcjonować, dlatego ciężko od tych ludzi jej oczekiwać.

      Usuń
    15. Ja to nazywam zjawiskiem zbydlęcenia, co niewątpliwie jest znakiem obecnych czasów.

      Usuń
    16. Zbydlęcenie swoją ścieżką, ale to mi sie raczej z chamstwem kojarzy. a od prostego chamstwa gorsze są hipokryzja, wstecznictwo, zaściankowość, umysłowa ciasnota, ciemnogród.

      Usuń
    17. Wymieniłaś wszystkie cechy jakie posiada wyborca złajdaczonej prawicy :-)

      Usuń
    18. Takie właśnie są realia.

      Usuń
    19. Realia są straszne bo ci ludzie żyją wokół nas i jest ich naprawdę sporo.

      Usuń
    20. Owszem. Dlatego więc niech chociaż po blogu mi nie fajdają.

      Usuń
  4. Kilka lat temu tez o malo nie spotkalam sie z Lidzia, i gdyby nie to, ze moj autobnus sie spoznil, a LIDZIA SPIESZYLA SIE NA POGRZEB (sorki, sam sie walczyl, ja nie krzycze) to bysmy sie usciskaly. Ale spotkalam kilka osob z blogowiska i nie rozczarowalam sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było, przez telefon jedynie sobie pogadałyśmy ...

      Usuń
    2. Panterko, ja nie uznaję takich bzdur jak "krzyczę" albo "nie krzyczę". Znam się na pisowni, także dużych liter i to mi wystarczy. Czyjeś bajanie nie ma tu nic do rzeczy.

      Usuń
    3. Liduszka, jesteś Mistrzynią Prawie-Spotkań!

      Usuń
  5. jak dobrze zrozumiałem, skupiamy się na tych blogo-znajomościach, które zawierały też spotkania w realu, tak?...
    na szesnaście lat blogowania jakiś prawie mendel osób mi wychodzi i choć wiele z tych znajomości nie przetrwało próby czasu /w kontakcie (rzadszym lub częstszym) jestem z kilkoma osobami/, a większość tych ludzi zniknęła ze znanego mi obecnie obszaru blogosfery, to bilans wychodzi dobrze, w końcu zrobiły się też z tego dwa udane związki, z których jeden trwa do dziś...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, głównie chodzi mi o te żywcem przeniesione do reala. Popieram w całej rozciągłości - zwłaszcza udane związki, których Ci gratuluję :-)

      Usuń
    2. chyba najśmieszniejsza i w sumie dość dziwna historia mi się zdarzyła z pewną panią, która jak się okazało, mieszkała kwartał domów ode mnie... tym razem nic z "tych" rzeczy, nikomu to do głowy nie przyszło, po prostu zostaliśmy fajnymi kumplami, ale do czasu... wmieszała się druga moja też "tylko kumpela" z blogosfery i potem z reala... od spotkana we trójkę zaczęła intrygować i cały ten kumpelski układ szlag trafił... żeby nie było, to w tej sprawie nie było żadnych motywów erotycznych, w tej kwestii sytuacja była klarowna, ale jakie były naprawdę, to ja nie mam zielonego pojęcia...

      Usuń
    3. Za niektórymi ludźmi nie trafisz. Są tacy, że gdzie się pojawią, tam przyroda więdnie.

      Usuń
  6. Znalazłam w blogosferze wspaniałą przyjaciółkę od serca. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze rozumiem, że byłaś na zorganizowanej wycieczce?

    OdpowiedzUsuń
  8. To mi Frau Be niespodziankę zrobiła, wykorzystując nasze klikanie na messengerze :) tzn. wiedziałam wcześniej, ale nie wiedziałam dokładnie, co to będzie. Szkoda, że się nie zobaczyłyśmy, ale tak to jest na zorganizowanych wyjazdach.
    Osobiście poznałam kilka fajnych osób z blogosfery, na nikim się nie nacięłam, jakoś szczęśliwie. I męża w Internecie poznałam, ale nie na blogach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liduszka, moja była przyjaciółka też poznała (drugiego) męża w Internecie i to był (jest) strzał w dziesiątkę. Gratuluję!

      Usuń
  9. Ale heca, jednak prawie robi różnicę:-)
    Poznałam osobiście 3 blogerki i jedną prawie w realu, bo na kamerce:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze nigdy nie spotkałam żadnego innego bloggera, ale może kiedyś... Z tym minięciem autobusu to ciekawa sprawa. Szkoda, że nie zatrzymaliście się w tym samym momencie z jakiegoś przypadkowego powodu - to dopiero by było. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mogłybyśmy sobie porozmawiac przez okno :-)

      Usuń
  11. Witaj w czasie panowania Aniołów Stróżów
    Udało mi się spotkać w realu trzy dziewczyny. To bardzo miła znajomość. Chociaż na początku miałam obawy przed spotkaniem
    Niech Anioł towarzyszy Ci każdego dnia, a swoim skrzydłem również progi Twego domu otoczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas panowania Aniołów stróżów? A co to takiego?

      Usuń
  12. Najfajniejsze zdarzenie blogerskie chyba znasz - męża mam z bloga. Gdy o tym myślę (że długo komentowaliśmy siebie, niewiele o sobie wiedząc i mając o sobie zupełnie mylne wyobrażenie) nadal wydaje mi się to ciekawą, ale absurdalną historia. Spotkaliśmy blogerów z którymi ja rozmawiałam (do dzisiaj mamy z nimi kontakt), oraz komentatorkę mojego męża. Żałuję, że nie odbyły się dwa spotkania, które już sie nie odbędą. Obydwie osoby nie żyją. Czasami, gdy jadę przez Polskę, a wiem, gdzie dany komentator mieszka, myślę o nim i jest to dla mnie duchowe z nim spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogowy mąż - czad!!! Moje gratulacje dla obojga. Gdybyś tak jechała (lub gdybyście jechali oboje) przez Rzeszów, to wiesz, kogo szukać... :-)

      Usuń
    2. Jechaliśmy całkiem niedaleczko 3 lata temu, deszcz lał, a my pędziliśmy autostradą do Jarosławia. Kiedyś (KIEDYŚ), wrócimy w tamte regiony, bo gdyż ponieważ okazało się, że przed wojną moja babcia oraz babcia mojego Kochanego mieszkały w pobliżu Jarosławia w odległości jakichś 10 km od siebie, a badania DNA wskazują, że jesteśmy ze sobą bardzo daleko (ale jednak) spokrewnieni. Taki dowcip :). Gdyby nie internet, nigdy byśmy się nie odnaleźli, nigdy bym się nie dowiedziała, że część rodziny Kraciastego mieszka na Dolnym Śląsku i że może idąc na Śnieżkę właśnie mijam mojego męża (z alternatywnej rzeczywistości). A jak już zaczęliśmy ze sobą chodzić na kawy i zaszliśmy do jednej lokalnej kawiarni w której od lat bywałam często po pracy, albo po sobotnich zajęciach na studiach, to się Kochanemu przypomniało jak przez mgłę, że był tam raz ze swoją ówczesną dziewczyną. I tak mieszkając na różnych krańcach, mijaliśmy się gdzieś, kiedyś, jak w filmie.

      Usuń
    3. Ale nie ma bata, jak się człowiek z człowiekiem ma spotkać, to się spotka. Co ma wisieć, nie utonie :-)

      Usuń
    4. Yhh, no no niby tak, rzeczywistość bywa czasami zadziwiająco oniryczna.

      Usuń
  13. Tak. Spotkałam dwoje cudownych ludzi. Którzy spotkali się blogujac. Potem On zachorowal i umarł....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre, gdy umiera bloger, którego traktujemy niemal jak rodzinę. Tak jak w realnym życiu - fajni ludzie umierają, a zostaje badziewie...

      Usuń
  14. W blogosferze znalazłam wielu ciekawych ludzi. Z jedną z grup spotykam się w realu. Na szczęście przyciągam ludzi o podobnych poglądach, otwartych na świat i innych ludzi. Cieszę się, że wśród nich jesteś także Ty.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam jeszcze nie przyszło sie spotkać, ale wszystko przed nami.

      Usuń
  15. Nigdy nie spotkałam się z nikim w realu, czego żałuję. Mam kilka wirtualnych bliskich znajomości, tak mi się przynajmniej wydaje.Jednej osobie bardzo chcę pomóc, ale nie wiem jak, ona jest w dużym stopniu zależna od rodziny, a ta rodzina jej nie szanuje.
    Raz mnie nacięto na kasę, ale to była mała kwota, chociaż przykro.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś i ja dałam się naciąć na pieniądze, również na małą kwotę (dużych zwyczajnie nie posiadam). Dziwna to była osoba, ta od nacinania, bardzo ją polubiłam, a jednak...

      Usuń