Obiecałam wielu osobom wyjaśnić, skąd wziął się
ten NIECO oryginalny tytuł. Otóż było tak:
Zadzwonili do drzwi.
- Wejść! – dobiegł ich słabo słyszalny
okrzyk. Miś Mamusi[1]
nacisnął klamkę i pchnął drzwi. Za plecami Córuni Tatunia[2]
szczęknęła ruszająca winda.
Niedbale wytarłszy obuwie w wycieraczkę
leżącą przed drzwiami, weszli do przedpokoju. Na wprost nich
stała otworem łazienka. Na tle czekoladowobrązowych płytek jaskrawą plamą
odcinała się sylwetka Mamusi Misia[3].
Odziana w samą bieliznę, schylała się właśnie nad umywalką. Z pokoju
po lewej stronie dobiegały hałaśliwe odgłosy jakiegoś programu telewizyjnego.
- Jezus, Maria, Mamusiu Misia, co ty
masz na głowie?! – ryknął, przekrzykując telewizor, Miś Mamusi.
Zanim Córunia Tatunia, która w dekoracji
zwieńczającej postać Mamusi Misia rozpoznała farbę do włosów, zdążyła
coś powiedzieć, z pokoju odezwał się gromkim głosem Tatuś Córuni[4].
- Szprotki! – huknął.
Oniemieli.
- A – mruknęła Córunia Tatunia,
zaglądając do pokoju z dziwną miną. – Wszystko jasne.
Tatuś Córuni trzymał przed sobą tacę
pełną wędzonych szprotek.
- Pytaliście, co jem? – upewnił się.
Jednocześnie z przedpokoju rozległa się triumfalna pieśń w wykonaniu
Misia Mamusi.
- Szprotki we włosach potargał wiatr…
KURTYNA.
Baaardzo zagmatwane, ale po paru przeczytaniach zrozumialam kto gdzie jest, i dlaczego szprotki... oj tam, oj tam, stara juz jestem, to i wolno myślę:)))
OdpowiedzUsuńBez przesady - gdzie Ci jeszcze do starości!
UsuńZ tego co pamiętam wiatr we włosach to potargał kwiaty.
OdpowiedzUsuńJeżeli teraz tam są szprotki ,to co z tymi kwiatami.
Muszę to jeszcze raz przemyśleć 🤨
No jak to? kwiaty potargane, więc ich nie ma. Teraz targane są szprotki.
UsuńZwariowana cala rodzina, corusia brata szwagra ciotki ze szprotkami misia tesciowej ze sledziami po babce sasiada, ktora hodowala makrele. Dobrze zrozumialam?
OdpowiedzUsuńNie, bo nie uwzgledniłaś dorszy szwagra.
Usuńbyło nie wyjaśniać...
OdpowiedzUsuńale teraz, to już znikło, nie ma o czym gadać...
p.jzns :)
Co Ci znikło?
UsuńO matko, pogubiłam się w tych misiach, mamusiach...
OdpowiedzUsuńJotko, ani na jotę (nomen omen) Ci nie wierzę, jesteś za inteligentna!
UsuńWszystko jasne.
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam?!
UsuńNiech żyją szprotki!
OdpowiedzUsuńTamte raczej nie żyły i już chyba nie ożyją. Ale właśnie tak - niech żyją!
UsuńToś pojaśniła... :)
OdpowiedzUsuńI doznałaś oświecenia?
UsuńPiszę komentarze na różnych blogach, ale pierwszy raz zdarzyło mi się, że nie mogłem napisać go u Ciebie. Próbowałem w poprzednim poście i w tym chyba ze trzy razy. Po przeczytaniu obsady całą sytuacja stała się oczywista a już myślałem, że jakaś zagadka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co się dzieje - od czasu do czasu blogger szwankuje i to na różnych blogach. Mam nadzieję, że się już uspokoił.
UsuńNo, wreszcie wszystko jasne 😂😂😂
OdpowiedzUsuńNa pewno? :-)
UsuńTak zawsze lubiłam szproty, wędzone i w oleju. Teraz to nie jestem pewna czy po nie sięgnę, ale tytuł bloga inspirujący.
OdpowiedzUsuńNie bój się, to na pewno nie będą te z włosów.
UsuńNo i wreszcie wszystko jasne jak Córunia Tatunia. 😉🤣
OdpowiedzUsuńCórunia Tatunia jest akurat ciemna. Przynajmniej na głowie.
UsuńDla mnie wszystko jasne, jesteś wspaniałą Szprotką, która ufarbowała włosy, by być jeszcze młodszą i piękniejszą i tak trzymaj! :-)
OdpowiedzUsuńZasyłam serdeczności
Ja jestem szprotką?! O, wooow!
UsuńHa ha ha !!! Super !!! Ale się uśmiałam :) To musiało być jeszcze bardziej komiczne albo... wcale. Ściskam :))
OdpowiedzUsuńByło komiczne i cieszę się, że dostarczyłam Ci rozrywki :-)
UsuńDzisiaj miałam kiepskawy dzień, a dzięki temu postowi, super szprotkowej historyjce, uśmiechnęłam się.:):):) Dzięki!
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień posyłam.
Cieszę się :-) Oczywiście nie z kiepskiego dnia, tylko z dostarczonej Ci porcji uśmiechu.
UsuńA wszystko przez głośny telewizor :)))
OdpowiedzUsuńKumatych miewam czytelników! :-)
UsuńUrocze 😍😂
OdpowiedzUsuńW tak sympatyczny sposób zdobyłam dobry nastrój:)
Dziękuję i dzień dobry ;)
UsuńDzień dobry :-)
UsuńP. S. Oczywiście zapraszam :-)
UsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńpodaj mi na formularz kontaktowy na moim blogu swój e-meil(nie mogę nigdzie go znaleźć), to prześlę Ci adres Zosi. Myślę, że nawet jeżeli kartka przyjdzie ciut po urodzinach, to Zosia się ucieszy. Pozdrawiam, Karolina z https://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/
Dziękuję - kartkę wysyłam jeszcze dzisiaj :-) Dojdzie na czas, droga jest prosta :-)
Usuń