21 września 2025

189. Niecodziennik – cz. 4 pt. „I co wyszło?”

Na początku bardzo ważna sprawa. Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję Jotce za pocztówkę z pozdrowieniami z Rodos. Ściskam Cię mocno, Jotko i całusy przesyłam! 🩵 💙 🩵 💙 🩵 😘 🥰


Jestem Wam winna również zakończenie zabawy z dialektologią. Przyniosła ona bardzo ciekawe efekty. Oto one:

1. U nas mówimy „pantofle”, u Was mówi się: kapcie, papcie, bambosze, laczki, lacie, laćki, papucie.

2. U nas mówimy „ziemniaki”, u Was mówi się: kartofle, pyry, bulwy, pyrki, ziemniory.

3. U nas mówimy „płytki talerz”, u Was mówi się: płaski talerz, duży talerz, mały talyrzik, głęboki talerz.

4. U nas mówimy „reklamówka”, u Was mówi się: zrywka, jednorazówka, torba plastikowa, bojtel, tutka, siatka, torba, tytka, siateczka, plastikówka, a moja babcia mawiała foliówka.

5. U nas mówimy raczej na pole, ja przestrzegam poprawności i mówię „na dwór”, u Was mówi się: na dwór, na pole, na podwórko, na powietrze.

6. U nas mówimy „bańka”, u Was mówi się: bombka, kulka.

7. U nas mówimy „sznycle”, u Was mówi się: kotlety mielone, karminadle, faszyrka, karminatle.

8. U nas mówimy „drożdżówki”, u Was mówi się szneka z glancem, kołoczek, sznurki z tańcem, słodka bułka, drożdżówka z lukrem.

9. U nas mówimy „podgrzybek”, liczyłam na jakieś zwyczajowe nazwy, ale nie rozpoznaliście grzyba.

10. U nas mówimy „kasza gryczana”, u Was mówi się: pęczak, krupy, kasza hreczka, poganka.

11. U nas mówimy „mątewka”, u Was mówi się fyrtel, tłuczek, fyrlok, rogólka, firlok, kwirlejka, mieszadło, koziołek, rogal. Zafascynował mnie fakt, że wielu z Was w ogóle nie wiedziało, co to jest.

12. U nas mówimy „piętka”, u Was mówi się: przylepka, kromka, dupka, piyntka, ciłuszka, skrajka.

13. U nas mówimy „ciasto”, u Was mówi się: placek, kołocz, kuch, kołacz.

14. U nas mówimy „kaszle”, u Was mówi się: chruchla, kuco, hurla, hrycha, kucko, chyrlo, chyrla, chrząka, dusi go.

15. U nas mówimy „podkoszulek”, u Was mówi się: podkoszulka, T-shirt, koszulka, koszulka z krótkimi rękawami, koszulka z krótkim rękawem.

16. U nas mówimy „drobniaki”, u Was mówi się: miedziaki, drobnioki, dytki, groszówki, żółciaki, katloki, dziady.

17. U nas mówimy „kartka”, u Was mówi się: pocztówka, widokówka, karta.

18. U nas mówimy „bułka wrocławska”, „bułka kielecka”, „weka”, u Was mówi się: angielka, bułka paryska, chałka, baton, linga, francuz, bagietka, buła, bułka barowa, wek.

19. U nas mówimy „jeżyny”, u Was mówi się: ożyny, ostrężyny łostrynżyny, ostrężnice, czernice, ostrużyny.

20. U nas mówimy „rajstopy”, u Was mówi się: rajtuzy, rajtki.

Za najbardziej czarujące słowa uważam wyrazy FIRLEJKA, KARMINADLE, FYRLOK, CIŁUSZKA i CHRUCHLAĆ. Brzmią nie z tej ziemi 😀

64 komentarze:

  1. Jotka wysłała widokówkę, Ty dostałaś pocztówkę, a my widzimy kartkę 😉🙃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dostałam kartkę! To Wy widzicie pocztówkę. Albo widokówkę, a Jotka wysłała pocztówkę.

      Usuń
    2. No przecież napisałaś, że dziękujesz Jotce za pocztówkę. Ale Jotka wysyła widokówki. My widzimy kartkę 😈🤪

      Usuń
    3. Tak, kartkę widzimy 😀

      Usuń
    4. Jotka zapewne wysłała καρτ ποστάλ .

      Usuń
    5. Ja widzę widokówkę. I to bardzo ładną.

      Usuń
    6. W rzeczy samej, bardzo ładna jest.

      Usuń
  2. Ja np. dopiero bedac w Niemczech, zaczelam rozumiec "po slasku", choc w lódzkiem jest tez sporo germanszczyzny. A wiesz, co to sa chynchy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd miałabym wiedzieć?! 🤔

      Usuń
    2. Chaszcze, zarosla - po lódzku.

      Usuń
    3. Chynchy = chabazie. Cudowne określenia.
      Gdyby Leśmian znał... Napisałby wiersz pod tytułem "W malinowym chynchniaku"...

      Usuń
    4. O, Panie święty! 🤣 🤣 🤣

      Usuń
  3. 8 - miało być szneki z glancem, a telefon mi poprawił na sznurki z tańcem 😂😂😂😂😂😂😂😂😂, ale zabawa super była😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Frau Be! Jeżeli chodzi o punkt 11 to jeden z nas nie wiedział co to jest, bo na zdjęciu zaprezentowałaś jakiś sztucznie wytoczony chiński badziew podobny zupełnie do niczego. Prawdziwa i rzetelna KOŁOTUCZKA wygląda całkiem inaczej i funkcjonowała w mojej rodzinie od zawsze aż do początku lat dziewięćdziesiątych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tej irytacji aż się pomyliłem, chodzi o KOŁOTUSZKĘ.

      Usuń
    2. Jest to obiekt taki, jak ma być, nie czepiaj się! Wiesz, mój dziadek mówił na to "kołotiuszka". To chyba to samo słowo, tylko różne jego wersje.

      Usuń
    3. Aaa, no właśnie! Teraz zobaczyłam drugi komentarz, bo pojawił się w chwili, gdy pisałam swój.

      Usuń
    4. Ja się czepiam? Na zdjęciu pokazałaś coś, co wygląda jak śmigło ruskiego drona (dopiero po aferze z dronami obiekt nabrał podobieństwa do czegoś) i oczekujesz, że tak spokojny człowiek jak ja będzie wiedział co to jest?

      Usuń
    5. No co Ty?! To, co od zawsze było w moim domu, właśnie tak wygląda.

      Usuń
    6. Śmigło ruskiego drona!
      Fyrtel zawsze tak wyglądał. I zarówno moja babcia z terenów prawie górnośląskich, jak i ta z poleskich bagien pochodząca, używały tego sprzętu do fyrtania kwaśnego mleka. Widziałam to swymi wówczas sześcioletnimi oczętami, a było to pół wieku temu, proszę Boi. Drony to wtedy głęboka sajensfikszyn była.

      Usuń
    7. Toteż właśnie. Z tym, że u nas nikt kwaśnego mleka nie fyrtał, mątewki używamy do równomiernego rozmieszania nap śmietany z mąką, żeby podbić tym zupę.

      Usuń
  5. Ta różnorodność w określeniach to jedna z niewielu zalet polskości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja wiem, czy to jest zaleta? Jedziesz np. na Śląsk i potrzebujesz tłumacza.

      Usuń
    2. Wtedy wyciąga się flaszkę wódki. Przy alkoholu ludzie zawsze znajdują wspólny język 😉😅

      Usuń
    3. Co prawda, to prawda. Na Śląsk bez 0,7 się nie ruszam!

      Usuń
    4. W gości ogólnie bez flaszki iść nie wypada 😉

      Usuń
  6. Ja też dostałam pocztówkę(kartkę, widokówkę) od Jotki, ale także od JoAnny. To fajne, że ludzie nas lubią. Udanego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ pracę wykonałaś, ja zaczynam remont, trzymaj kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, współczuję! Kciuki oczywiście trzymać będę.

      Usuń
  8. bardzo fajne zestawienie, ale mam parę uwag:
    3. taka ciekawostka: w slangu kryminalnym mówi się "plater", za to na głęboki talerz, a właściwie miskę mówi się "dołek"... dane stare, ale ten slang dość powoli ewoluuje...
    4. zrywka - faktycznie, znam, sam nie używam, więc zapomniałem, ale w mojej okolicy czasem się tego słowa używa...
    6. bańka też znałem, j.w....
    7. "sznycle" to dla mnie zawsze był taki rodzaj schabowych, czyli mięso bite, nie mielone...
    9. panie sędzio, reklamuję!... napisałem gatunek, tak mniej więcej, bo jest grzyb maślak sitarz i regionalnie na Mazowszu mawiano nań zawsze trojako: maślak, sitek lub podgrzybek... ale... bywali tacy mądrale, którzy uważali maślaka i sitka za dwa różne gatunki...
    15. u nas, znaczy tego wcześniejszego nas, podkoszulek oznaczał takie coś na ramiączkach, czasem z pełnej tkaniny, czasem siatkowy... to był męski ciuch noszony pod spód zwykle i był tak sexy, jak dres Ferdka Kiepskiego, taka biała rozciągnięta szmata... potem się pojawiły takie kolorowe odmiany, obcisłe, na wierzch, zwane niekiedy "atletki"... a w kobiecej wersji to jest "top" i fasonem to może oznaczać różne, różniste rzeczy... tak już mówią i na kobiecy sportowy biustonosz, i na tiszert XXL noszony jako tunika, mini sukienka...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten grzyb ze zdjęcia to podgrzybek brunatny. co do maślaków, jest maślak zwyczajny, maślak pstry i maślak sitarz - ten ostatni ubi być bardzo robaczywy.
      Taka męska koszulka na ramiączkach to u nas... koszulka na ramiączkach. A damski top? Top srop, to jest bluzka na ramiączkach 😀

      Usuń
    2. jest jeszcze kwestia "na ramiączkach", bo te ramiączka mogą być częścią całości, taka koszulka bez rękawów mocno wcięta, albo ramiączka są doszyte osobno /to akurat tylko damskie, faceci takich nie noszą/, teraz w ogóle ta terminologia odzieżowa jest mocno porypana, ciężko się połapać czasami...
      gadaliśmy niedawno o legginsach, to okazuje się, że niektóre panie mówią na to getry, a mnie się to kojarzy z takimi skarpetami bez stóp, maksimum do kolan, miałem kiedyś takie do gry w piłkę...

      Usuń
    3. No tak. Getry są dla piłkarzy i harcerzy. Chociaż kiedyś, jak to się pokazało i zaczęło wchodzić w skład ubioru (w Polsce), to nazywało się właśnie getry.

      Usuń
  9. Ale pęczak to inny gatunek kaszy niż gryczana. Pęczak jadam, gryczanej nie tknę, bo sam zapach mnie odrzuca 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pęczak jest z pszenicy. A ja lubię jedno i drugie plus kaszę jęczmienną. Mniam! 🍚

      Usuń
    2. fakt, pęczak to zupełnie inna kasza jest, z innej rośliny...
      a gryczaną to mogę w dowolnej ilości z minimalną ilością dodatków :)

      Usuń
    3. Ja mogę i gryczaną, i pęczak, i jęczmienną też w dowolnej ilości. A, no i jeszcze mamałygę, czyli kaszę kukurydzianą na sztywno. Natomiast jaglana odpada w przedbiegach, nie ma smaku i nie ma w niej niczego ciekawego, a ja nie lubię nijakości. A, jeszcze kuskus mogę zjeść, ale to już nie ten sam entuzjazm, co przy trzech pierwszych.

      Usuń
    4. kurde, patrzę teraz do neta i raz piszą, że pęczak jest z jęczmienia, a z pszenicy nie ma takiego, zaraz obok ktoś sprzedaje pęczak pszeniczny, więc ja sobie myślę, że to chodzi raczej o stopień obróbki ziarna, a nie o konkretne zboże... kasza jaglana to wiem, to prostu łuskana karma dla papużek, tylko one muszą jeść niełuskane, ale jak łuskane, to jakoś tam zjem... generalnie to jest tak, że im bardziej ziarna (jakiekolwiek) są obtamtego i podrobione, to tym bardziej jałowe gastronomicznie, coraz czystsza skrobia...

      Usuń
    5. Babcia i dziadek, a potem kolejne pokolenia kupują na kutię pszenicę w postaci pęczaku właśnie.

      Usuń
    6. Bo nazwa "pęczak", jak pisze PKanalia, odnosi się do stopnia obróbki/ sposobu przygotowania ziarna zboża, a nie jego rodzaju. Pęczak pęcznieje. I w sklepie zazwyczaj jest do kupienia pęczak jęczmienny, a w okolicach grudnia pojawia się pęczak z pszenicy - na kutię. Tak to widzę.

      Usuń
    7. Na to nie wpadłam, myslałam, że pęczak jest tylko jeden. No ale kaszę jęczmienną lubię, to i pęczak jęczmienny przytulę.

      Usuń
    8. pamiętam taką lokalną modę wśród znajomych na makrobiotykę... to polegało na mieszance różnych ziaren, byle mało właśnie obrobionych... to były zboża i strączkowe głównie, plus zioła przyprawne, ale w wersji nievege wrzucało się też jakiś boczek, czy inne takie... niestety numer polegał na tym, że te wszystkie składniki miały inny czas gotowania się i zanim to trafiło do jednego garnka trzeba było najpierw ubabrać kilka innych... można było rzecz jasna od początku w jednym, np. soję i pszenicę po wstępnej obróbce /one najdłużej się pichcą/, po czym dorzucać resztę po kolei... to też działało, pod warunkiem, że komuś się chciało tego pilnować... jak się nikomu nie chciało, to wychodziła jakaś odmiana papry... też pożywne, ale nie zawsze koniecznie apetyczne...
      kwestię, że czasem się przyjarało już pomińmy...

      Usuń
    9. To normalne, tak się właśnie robi z produktami o różnym czasie pichcenia. Gotujesz albo w oddzielnych garnkach (ale przy wielu składnikach to jest upierdliwe i garnkochłonne), albo dorzucając kolejne składniki w odpowiednim momencie. Pilnować tego, co się gotuje, trzeba, czy się to komuś podoba, czy nie. Mieszać! Mieszanie to podstawa, bo inaczej ciężkie składniki przywrą do spodu gara i w konsekwencji się przypalą.

      Usuń
  10. Największy kłopot miałam z talerzem. Jeśli nie ma obok czegoś do porównania, to nie wiadomo jaki jest duży? Jeśli to jest obiadowym a nie deserowy, to powiedziałabym płytki talyrz.
    O ile wiem, na Śląsku nie było nazw dla poszczególnych nazw gatunków kasz. Krupy, to krupy :) A tak poważnie, pewnie wzięło się to stąd, że to nie rejony rolnicze. Nie wiem.
    A tłumacza na Śląsku nie potrzebujesz: weś sie mit ta gryfno frelka z Wodzisławia i bydziesz w doma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja napisałam, że to na drugie danie.

      Usuń
    2. Z ty, że ta gryfno frelka z Wodzisławia to przyjaciółka mojej córki, nie moja 😉

      Usuń
    3. Naprawdę tak napisałaś? Ale gapa (ślimok) ze mnie :(
      No i widzisz, jak szybko łapiesz śląski :)

      Usuń
    4. No, napisałam... Pod zdjęciem jest: "3. Jak nazywacie naczynie na drugie danie?"

      Usuń
  11. Fajnie to wyszło!
    Pozdrawiam i oczywiście zapraszam do mnie 🙂

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekałem na rozwiązania! Dziękuję, większość znam, choć faktycznie te wyrazy na końcu są jak nie z tej ziemi 😄

    OdpowiedzUsuń
  13. Podgrzybki to czarne łebki u nas! Pomysłowe zadanie nam dałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama też nazywa je czarnymi łebkami. Tato, gdy żył, też je tak nazywał. Może Ty moja ziomalka jesteś?

      Usuń
    2. O, to zupełnie po przekątnej ode mnie 😀

      Usuń
  14. Wyszło śmiesznie i na luzie. A Firlejka i Ciłuszka to fajne imiona dla kotek:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Gdybym je znała wcześniej, tak nazwałabym moje bliźniaczki 😀

      Usuń