Woda to od zawsze mój żywioł. Tęsknię za morzami i oceanami,
tymczasem przez cały rok (do wakacji) zadowalam się ich słodkowodną
namiastką.
Rybałki mieszkają ze mną nieprzerwanie od studiów, czyli od czasów
prehistorycznych. Nie są zimne, śliskie i głupie. Pozwalają się głaskać i mają
te swoje małe móżdżki, w których znajduje się i niewielki kącik
dla pamięci. Bywało, że miewałam po dwa akwaria naraz, a do tego oddzielny
zbiorniczek dla narybku. Dochowałam się nawet rybich wnuków.
Gdy byłam bardziej młoda niż jestem teraz, bywało, że
dopadała mnie chandra albo jakiś problem. Siadałam wtedy na podłodze przed
akwarium (umiejscowionym wtedy na dość niskiej szafce) i gapiłam się. Po
godzinnym seansie wstawałam nówka sztuka i mogłam żyć.
W czasie trwania mojego niewydarzonego małżeństwa często
płakałam i wtedy także akwarium przychodziło mi z pomocą. Zagłębienie się
w podwodny świat stawia na nogi!
Rok temu zmieniłam zbiornik na większy niż miałam. Po raz
pierwszy w życiu posadziłam rośliny z hodowli in vitro, które są
bardzo maleńkie, dlatego na niektórych zdjęciach są one jeszcze niewyrośnięte.
|
To moje ukochane rodostomy zwane przeze mnie Czerwonymi Kapturkami. Zapierdzielają jak małe motorki! |
|
Jeden otosek (Otocinclus macrospilus o imieniu Łukasz) pracuje nad rośliną, drugi - Żaborybogad spiernicza w prawo. |
|
Poznajcie Edwarda żaglowca skalara (Pterophyllum scalare). To najszacowniejsza ryba w całej obsadzie, dostojna i w podeszłym wieku, ma już 10 lat. |
|
A to Ryszard - zbrojnik pospolity (Ancistrus sp.). Wiecie, co robi? Pilnuje ikry. Potem będzie się opiekował narybkiem. |
Moje śledzie nigdy mnie nudzą, wręcz przeciwnie, przyciągają
jak magnes. Nawet gdy robię coś absorbującego, co chwilę odwracam się z fotelem
albo podchodzę, by wlepiać wzrok w podwodną TV.
|
Tutaj rośliny już podrośnięte. |
|
Ryśki majstrują przy korzeniu. |
|
Edwarda już przedstawiać już nie trzeba. |
|
Edek raz jeszcze. |
Obserwacja akwarium ma w sobie coś z medytacji.
Koi, relaksuje, uspokaja umysł, pełni funkcję terapeutyczną. Pozwala się skupić
i pobudza kreatywność. Wywiera pozytywny wpływ na układ nerwowy i psychikę,
posiadanie zbiornika zaleca się osobom cierpiącym na depresję (!).
Posiadanie akwarium ma również dobroczynny wpływ na organizm: obniża ciśnienie,
reguluje puls, stabilizuje rytm serca i pomaga w walce z chorobami układu
krążenia. Natomiast w walce z plagą zatoczków (małych ślimaczków
mnożących się jak moja szwagierka) pomagają mi moje ukochane drapieżniki –
ślimaki z gatunku Clea helena, potocznie zwane Helenkami. |
Moje słodkie Helenki |
|
I więcej Helenek. |
Znam to i podzielam twój zachwyt, mieliśmy kiedyś akwaria i jedno terrarium z żółwiami czerwonolicymi, ale jeszcze bardziej lubiłam papużki i chomiki.
OdpowiedzUsuńLubię oglądać akwaria i marzy mi się obejrzeć takie z wodą morską i wielkimi rybskami!
Miałam i chomiki, i papużki... W rzeszowie jest salon akwarystyki słonowodnej, to może byś coś zobaczyła. Na pewno nie wieloryba, ale chyba coś by się fajnego znalazło.
UsuńJaka różnorodność narybku. :) Swojego czasu miałem akwarium, a w nim głównie skalary, danio pręgowane, glonojada i jeszcze jakieś pomniejsze ryby. Najlepszy był glonojad, który za każdym razem jak czyściliśmy akwarium wybierał się na zwiedzanie podłogi. Zawał murowany po czymś takim.
OdpowiedzUsuńFaktycznie akwarium to rodzaj tv, zwłaszcza dla kotów. :D
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Przerabiałam te gatunki, oczywiście.
UsuńMówimy na akwarium "Aqua TV - program kulinarny dla kotów".
Edek wygląda na uśmiechniętego. Dobrze mu u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZnalazłaś swój sposób na ciśnienie wywierane przez ten świata. Każdy jakiś sposób na stres powinien sobie zbaleźć. Podziwiam, że tak dobrze znasz te rybki.
Ja do akwarium talentu nie mam.
Jak się człowiek czymś para od wielu lat, to coś tam mu w głowie zostaje.
UsuńMnie Edek fascynuje. 10 letnia ryba, nie zżarta przez inne morsko- wodne drapieżniki. Nie tknięta chorobami...podziw. Dobija do długości życia psów, albo kotów.
UsuńTa rybna historia skojarzyła mi się z matrixem.
Przypuśćmy, że przychodzi Morfeusz do Edka i proponuje mu poznanie prawdy, albo dalsze trwanie
w tym co ma. Czerwona, albo niebieska tabletka.
Ciekawe, którą tabletkę wybrałby Edward?
No, do kotów ma jeszcze drugie tyle.
UsuńZapytam go o tę tabletkę.
Długowieczny kot (20 latek) to też niecodzienność.
UsuńJa bym wybrała tabletkę, która pozwoliłaby mi w tym akwarium dalej mieszkać. Wybrałabym w tym przypadku iluzję.
A czy my nie żyjemy w takiej właśnie iluzji?
UsuńMożna i tak. Ziemia jest akwarium pełnym iluzji. Co człowiek to iluzja i budowanie świata pod siebie lub walka aby ten świat wyglądał tak jak chcemy, a że każdy chce inaczej...
UsuńDlatego wolałabym, jeżeli już, wpaść w rączki Twojej iluzji i Twojego sposobu organizowania podwodnego życia.:) Normalnie wypas, raj dla ryb.:)
Tak do końca to nie wiemy, co one na temat tego raju myślą :-)
UsuńNie wiemy, bo ogranicza nas komunikacja, ale ponoć ci z wyższej inteligencji powinno skłonić się w takiej komunikacji do poziomu istot niższych :) Ucz się rybiego boginio od akwarium:)
UsuńMojemu mężowi tak mówię. Z tego powodu nauczyłam się niemieckiego. 😉😋
Bul bul bul, bul-bul, bulk. Widzisz? Już trochę umiem!
UsuńSprawdz jeszcze dykcję intonację i czy dobrze akcentujesz:)
UsuńWetknę łeb do akwarium i ustalę z Edkiem.
UsuńByl w moim zyciu rybny epizod, ale poniewaz z gory wiedzialam, ze to tylko chwilowy kaprys dzieci, nie inwestowalam w jakies wymyslne akwaria, rosliny, napowietrzacze itp, tylko kupilam zlote rybki i plywaly sobie w szklanym naczyniu. Jedna z moich corek tak je kochala, ze wciaz wyciagala z wody, zeby ucalowac, oczywiscie kiedy nie patrzylam. Dwom rybkom zaszkodzilo, wiec plywaly brzuchami do gory, trzecia popelnila samobojstwo wyskakujac w nocy z akwarium na podloge i tak ja rano znalazlam, wysuszona i bardzo martwa. Dzieciom na szczescie przeszla milosc do ryb, wiec po nich nastaly chomiki.
OdpowiedzUsuńBorze szumiący. Na szczęście dla ryb!
UsuńJeżeli welonki pływały żywe do góry brzuszkami, to nie zaszkodziły im dzieci, tylko zachorowały na puchlinę wodną, która uszkadza pęcherz pławny i jest nieuleczalna. Rybki szybko umierają.
Przypomniałaś mi nasz jako dzieci epizod z rybkami, były to czasy kiedy byłam dużo, dużo, dużo, dużodużo młodsza niż teraz, wtedy kupowanie akwarium i rybek nie wchodziło w rachubę, ale mieszkaliśmy przy stawie i łowiliśmy sobie rybki sami i trzymaliśmy je w słoikach na nocnych stolikach, po pewnym czasie wędrowały z powrotem do stawu i pojawiały się nowe ale na wiosnę słoiki zamieszkiwały kijanki aż do przeobrażenia się w żabki, które wracały do stawu i wracały rybki, Pod lóżkami mieliśmy pudełka z pisklętami gawronów, które wyleciały z gniazd...taka to była nasza sypialnia
OdpowiedzUsuńJa hodowałam w słoikach kijanki, jak im się z tyłu pojawiały łapki, to już wypuszczałam.
Usuń😃każdy ma swoją medytację. Cudne te rybki i małe roślinki i ślimaczki. Ja lubię godzinami gapić się w morze I ocean. Spokojne i niespokojne wody.
OdpowiedzUsuńWłaśnie! Nic nie zastąpi śpiewu wielkich wód.
Usuńoo taak a nawet wycia ;-)
UsuńI ryku oceanu w nocy.
UsuńCóż rzec - cudny świat.
OdpowiedzUsuńCudny, uwielbiam go.
UsuńEdek = imię mojego ojca. :))
UsuńNo widzisz? Same szacowne osoby je noszą. Twój tato, mój skalar, Gierek, Cullen z sagi "Zmierzch", Nożycoręki, Grieg, Lutczyn, Munch, bohater "Tanga"...
UsuńPiękne akwarium :) 10 - letni Edek robi wrażenie, bo chyba mało komu udaje się dochować takiego staruszka ;) Też kiedyś miałam akwarium, głównie gupiki, neonki, mieczyki, glonojad ...
OdpowiedzUsuńPrzerobiłam wszystkie te gatunki :-)
UsuńO i brzanki też mieliśmy :) Na pewno wszystkie je miałaś, bo to rybki dla prawie wszystkich. I często przygodę z akwarium zaczyna się od gupików.
UsuńW tej chwili z gupikami jest ciężka sprawa. Z powodu wieloletnich hodowli wsobnych zrobiły się słabe i chorują. Mnie bez żadnych objawów zewnętrznych 13 gupików padło w tydzień.
UsuńMiałam wyłącznie brzanki rekinie. Reszta to wariaty, lubią szarpać płetwy (i pewnie nerwy) innym.
Akwarium świetne. Dobrze, że masz odskocznię i miejsce do wyciszenia. Moje dzieci miały długi czas akwarium. Różne rybki w nim hodowały, ale mnie zawsze niezmiennie fascynowały glonojady.
OdpowiedzUsuńMoje zbrojniki (to, co nazywasz glonojadem) mnożą się wściekle. Niedługo będzie ich tyle, że rozsadzą zbiornik :-)
UsuńAkwarium to spora inwestycja i duża odpowiedzialność. Bardzo lubię akwaria w zoo i nawet kiedyś roiłam sobie, że chciałabym takie mieć w domu. Ale raz natknęłam się na porównanie, ile żyją rybki akwariowe w naturze, a ile w szkle (podobno zabija je notorycznie źle dobierana temperatura wody i niewłaściwy poziom jej zasolenia), w związku z czym postanowiłam zostawić to ludziom, którzy wiedzą, co robią ;) Zwierzęta morskie to inny świat, to tak jakby kontaktować się z kosmitami, którzy uczą nas spojrzenia na nasze życie z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńAkwarium słodkowodne jest łatwiejsze do utrzymania. Moje ryby żyją długo, a właściwe warunki poznać po tym, że się rozmnażają, zwłaszcza jajorodne.
Usuń@FrauBe, masz akwaria długo, więc wiesz co robisz. Mnie by to za bardzo rozwalało system, że muszę dla żywej istoty podtrzymywać właściwe warunki życia, których do końca nie kumam. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że spora grupa ludzi w ogóle nie traktuje ryb jako zwierząt czujących (robią rybkom to, czego nie zrobiliby psu lub kotu; kupują akwaria dzieciom, żeby poudawały przez chwilę, że się opiekują, po czym taka ryba ląduje na śmietniku po powolnych, kilkumiesięcznych torturach podgotowywania albo wyziębiania), nawet nie wchodzę wtedy w dyskusję, bo za bardzo mną trzącha ;)
UsuńWierzę Ci, bo i mną trzącha. Albo te kule, w których ryby chorują psychicznie, a potem umierają... Powinien być zakaz sprzedaży czegoś takiego!
UsuńNo, o takie (za)miłowanie nigdy bym Cię nie podejrzewała.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Dlaczego?
UsuńMasz w sobie za dużo ikry :)
UsuńNo to pasuję w sam raz na śledzia :-)
Usuńa pomyślałaś o przeprowadzce nad morze?
OdpowiedzUsuńTak sobie kiedyś roiłam, ale to nie takie proste.
UsuńMiałam kiedyś 120 litrów jeziora Malawi. Taki naturalny biotop z pielęgnicami. Niebieskie były moje ulubione. Wielkie jak dłoń i te się dawały głaskać, pod palec podpływały.
OdpowiedzUsuńJa na te rybki mówię "zwinniki". Opiekuję się nimi w pracy. :)
Otoski, małe czyściki, bardzo pożyteczne. :)
Edward ładny jest, to pomarańczowe oko...
Ryszard super, lubię zbrojniki. To są takie sympatyczne mordy. XD
Jak chcesz ślimaki, które w ogóle się nie rozmnażają w słodkiej wodzie, to helmety polecam.
Wiem, przestudiowałam już wszelkie ślimaki nadające się do akwarium, ale stanowczo mi wystarczą Helenki. Niech zwalczają zatoczki.
UsuńW sumie racja, walecznie i ładne.
UsuńJestem w nich zakochana :-)
UsuńAleż to piękne! O tym że rybki maja działanie terapeutyczne nie wiedziałem. Niewątpliwie mają jedną zaletę której ludziom brak, a mianowicie nie wkurwiają 😅
OdpowiedzUsuńPamiętasz, jak rok temu pisałam Ci, że zrobiłam sobie przyjemność i kupiłam nowe akwarium? Oto efekt po roku i po przecince zbyt wybujałych roślin.
UsuńPamiętam. Super wygląda. Zwierzęta koją i uspokajają nerwy. Idealna terapia dla takich jak my.
UsuńLubisz zajmować się ogrodem - może taki wodny ogród też by Cię wyciszył?
UsuńRybki to jednak bardzo wymagające zwierzęta, dlatego zostanę przy psie, kocie i drobiu. Ich obecność też dobrze na mnie wpływa 😉
UsuńTylko podejrzewam, że drób mordujesz. A to mi się baaardzo nie podoba.
UsuńNie, moje kury żyją u mnie do końca swych dni, a kaczce już 13ty rok leci 😅
UsuńW takim razie pełen szacun, jesteś boski!
UsuńDzięki 😂 Mam nadzieję że moje kury myślą podobnie 😂
UsuńNa pewno tak myślą. Nawet mimo kurzych móżdżków :-) Nie należy także pomijać kaczki.
UsuńDziękuję za piękne wizje nieznanego mi świata.
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy. To jest świat fascynujący.
UsuńNie wiem jak rozróżniasz te swoje rybki, ale wierzę w ich terapeutyczną moc. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo odróżniam - po gatunku i wyglądzie :-)
UsuńA gdzie jest Nemo?
OdpowiedzUsuńPowiedział: "Spływam stąd!" i tyle go widziałam.
UsuńW komentarzu zapytałem: A gdzie jest Nemo? Teraz zmieniam pytanie na: Gdzie się podział mój komentarz?
OdpowiedzUsuńBył w spamie. Tam dobre trunki dają, a Ty z lekka łaknący jesteś.
UsuńCzy tylko ja mam wrażenie, że Ryszard pozuje i uśmiecha się do zdjęć?
OdpowiedzUsuńSzacun dla wszystkich za "trudną" odmianę wyrazu akwarium :)
Miałam kiedyś znajomego, który zastanawiał się głośno, ile wody mieści się w takim dużym akwariumie :):):)
Kurczę, trzeba być wybitnym językoznawcą! :-)
UsuńRyszard pozuje i uśmiecha się, nic nie tracąc na swej dostojności.
Witaj już w kwietniu
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś marzyłam o akwarium.
Woda jednak zdecydowanie nie jest moim żywiołem. Wolę góry, chociaż jak ostatnio napisałaś zasłaniają widoki... Ale jak się wejdzie na szczyt to...
Pozdrawiam rozkwitającymi tulipanami
A jak się wejdzie na szczyt, to się pada na pysk i na żadne widoki nie ma się siły.
UsuńKwiecień to mój ukochany miesiąc!
Chociaż tyle.
UsuńAle kwietnia nie mamy. Jest już maj....
Też nie lubię pisać na małym laptopie. Dobrze Cię rozumiem
Pozdrawiam zapachem bzów za oknem
Oj zgadzam się <3. Co prawda nie mam własnego akwarium, ale zawsze gdy tylko miałam gdzieś okazję, siadałam sobie spokojnie i gapiłam się na rybki :). To bardzo wycisza, uspokaja, koi nerwy, stres i smutek również ucieka. Mają coś w sobie te wszystkie wodne stworzonka, że można tak czasem godzinami :)
OdpowiedzUsuńTo prawda - godzinami!
UsuńTo ja teraz napisze o wodzie, to co Ty mi napisałaś o górach. Woda to zło. Nienawidzę wielkiej wody. Nie znoszę tego widoku. Szum fal mnie doprowadza do obłędu. Więc jadąc nad morze, staram się być tylko gdy jest spokojne 😅.
OdpowiedzUsuńCo do rybek. Miałam lata temu. Są spoko ale nuuuuudaaaaaa😅 rybki są takie miałkie. I się zżerają. Aaa jako czterolatka nabijałam na kredki🤡. Taką upiorną "zabawę" sobie zorganizowałam, niewiele przetrwało. Jak sobie pomyślę, to mordowałam dla zabawy. Jezu. Teraz by mnie wysłali na diagnozę jakąś do psychiatry dziecięcego albo coś innego 😅
Sama bym Cię wysłała... No i dlatego właśnie nie lubię dzieci.
UsuńPo co jeździsz nad morze? Ja unikam gór jak diabeł święconej wody.
Bo mogę! ;) a tak całkiem poważnie. Dla klimatu. Powdychać jodu, chyba oczywiste? Mieszkam w górach u nas są ogromne braki, więc tak na logikę, po co można jechać nad morze, żeby nie dla samego morza? hm... ;)
UsuńAle wiesz, ty też byłaś dzieckiem ha ha ha - taka smutna rzeczywistość, wszyscy nimi byliśmy i też mogli nas nie lubić ;))) na szczęście dorastamy, chociaż nie każdy emocjonalnie, ale jest nadzieja!
No, byłam, ale nie miałam na to wpływu :-)
UsuńZ miejsc niemorskich polecam Rymanów-Zdrój. Leży w niecce jodowej i jodu jest tam więcej niż nad morzem.
Jak byś chciała jakieś rośliny to wbijaj
OdpowiedzUsuńWbić to ja mogę na kawę. Aktualnie mam tak zarośnięte akwarium, że ryby nie mają gdzie pływać.
UsuńWbijaj. Idę już otwierać bramę. Wiesz że lubię gości
UsuńOtwieraj, ale po długim weekendzie, bo wyjeżdżam na 5 dni.
Usuń