Chyba mam stalkera. To znaczy nie wiem, czy mam i dlatego
piszę „chyba”. Nie wiem, czy to, co facet wyprawia, mieści się
w prawnej definicji stalkingu. W końcu nigdy niczego złego mi nie zrobił.
O ile mnie pamięć nie myli, zaczął jeszcze w czasie,
gdy byłam studentką, ale głowy pod tramwaj nie podłożę, czy nie wcześniej.
Raczej nie. Wzrok dziki, szata plugawa, na głowie afro, na gębie nic.
Indywiduum najpierw za mną łaziło, ale nie zwracałam na to
uwagi, bo miałam lepsze zajęcia. Potem wsiadał do autobusów, którymi
jechałam (skąd on wiedział, do którego wsiąść?!) i nieśmiało
proponował, że pomoże mi zanieść do domu zakupy. Jako mężatka,
odkąd kupiliśmy samochód, nie jeździłam już publiczną komunikacją. Odetchnęłam.
No ale w końcu się rozwiodłam i samochód poszedł pod
młotek. Wróciłam do komunikacji miejskiej. Osobnik natychmiast zaczynał
wyrastać jak spod ziemi. Nie wiem, gdzie on mieszka, za to on doskonale
się orientuje, gdzie mieszkam ja albo przynajmniej, z którego
przystanku odjeżdżam. Zaczął odjeżdżać z tego samego. Nie dam głowy,
czy przypadkiem nie siedział na nim, dopóki nie przyszłam. Wciąż
próbował nawiązać ze mną kontakt, od noszenia zakupów przeszedł do
umawiania się na randkę. Na początku go ignorowałam, ale zrobił się
upierdliwie namolny. Dowiedział się, gdzie pracuję (ewentualnie na którym
przystanku wysiadam), co nie było zbyt trudne, gdy się za mną
łaziło. Zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Czekał na mnie
na przystanku dotąd, dopóki się nie pojawiłam. Wymyśliłam, że będę
ratować się telefonem. I albo udawałam, albo rzeczywiście rozmawiałam
– dzwoniłam do kogoś i błagałam, żeby jak najdłużej ze mną
gadał. Jak nie było o czym, to o dupie Maryni. W ten
sposób udawało mi się dojechać do miejsca przeznaczenia. Czasami jednak
nawet nie zdążyłam wyjąć telefonu, jak cholernik już wyskakiwał
jak diabeł z pudełka, natychmiast przypuszczając atak. Proponował mi
to wyjście na kawę, to kieliszeczek szampana, a nawet
wspólne spędzenie sylwestra. Szło się załamać.
Najgorsza sytuacja spotkała mnie, gdy zagapiłam się
kiedyś w okno i nie zauważyłam zagrożenia. Zagrożenie, bardzo
zadowolone z siebie, usiadło na wolnym siedzeniu obok. Typ zaczął od
gadki (a z japy waliło mu jak z murzyńskiej chaty), skończył
zaś na dociskaniu mnie do okna. W kilku dosadnych słowach
wyjaśniłam mu, co o tym i w ogóle o nim sądzę i wysiadłam
na najbliższym przystanku. I co z tego? On też wysiadł. I tak
w kółko Macieju. Na widok gościa zaczęłam dostawać ataków paniki. Spieprzałam,
dokąd oczy poniosły. Zaczęłam spotykać go w sklepie, na ulicy,
koło kościoła, w przychodni i w zasadzie wszędzie, gdzie byłam. Kiedyś
zrobiłam go w konia. Wsiadłam do autobusu, on za mną,
a ja w ostatniej chwili, tuż przed zamknięciem drzwi,
wyskoczyłam. Amant pojechał dalej z zaskoczeniem malującym się na obliczu.
Jednak to pojętne bydlę, dał się zrobić w ten sposób tylko raz. Później już
się pilnował. Miał także „sympatyczny” zwyczaj wysiadania, gdy zauważył
mnie przypadkiem na przystanku.
Od jakiegoś czasu znowu jeżdżę samochodem, ale moje przygody z dupkiem się nie skończyły. Wie, na którym osiedlu mieszkam, więc widziałam go już i w przychodni, i w sklepach. Nie zawsze udaje mi się zwiać. W takich wypadkach zaczynam zauważać u siebie objawy somatyczne: walenie serca, przyśpieszony oddech, drżenie rąk, fikanie koziołków przez flaki w moim brzuchu. I nie, kurwa, to nie są objawy miłości!
Brzmi bardzo groźnie, sama też byłabym przerażona, gdybym miała takiego "amanta".
OdpowiedzUsuńBo ja wiem, czy groźnie? Przez tyle lat niczego złego mi nie zrobił... No właśnie dlatego mam wątpliwości, czy to już stalking, czy jeszcze nie.
UsuńNajgroźniejsza jest wieloletnia konsekwencja. W sytuacji zupełnego bezsensu jego działań oznacza to, że gość ma klepki nie po kolei, a to z kolei oznacza, że nie można z jego zachowania wyciągać żadnego wzorca (znaczy: zawsze był łagodny = jutro też będzie łagodny). Na mnie zaczął kiedyś polować rosły chłopak z Downem. Dwa metry wzrostu. Jak kiedyś idąc za mną nagle się nachylił i wyszeptał mi do ucha, że mnie kocha, musiałam zadziałać radykalnie (przestałam jeździć tym samym środkiem transportu, udawałam, że go nie widzę - jeździł na terapię zajęciową, więc mu to psuło grafik, poza tym na moje szczęście nie był bystry).
UsuńDiabli nadali. Jakbym miała mało problemów...!
Usuń@FrauBe, niechciana atencja jest rodzajem przemocy psychicznej. Nie jesteś na świecie po to, żeby rozwiązywać cudze problemy psychiczne (a wieloletnie łażenie za kimś, kto sobie tego nie życzy, świadczy o jego problemach).
UsuńO, tak. Teraz mnie przekonałaś. Już raz borykałam się z przemocą psychiczną i wystarczy.
UsuńKlasyczny stalking
UsuńCoraz bardziej się do tego przekonuję.
UsuńEj, może po prostu gościu się w Tobie zakochał. Ale faktycznie, na Twoim miejscu uważała bym na niego. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUważać to uważam, bo mam go po dziurki w nosie. Ale z tym zakochaniem? Tyle lat by mu zeszło?
UsuńMoże dojrzewał tyle do tego
UsuńO wszyscy święci!!!
UsuńNie chce Cie straszyc, ale jego zachowanie i wieloletnia zawzietosc nie wroza niczego dobrego. Niby nic nie robi, ale tacy czasem wmawiaja sobie, ze "ta albo zadna" i nie ma zmiluj, a kiedy nie moga osiagnac wyznaczonego sobie celu, przechodza w "moja albo niczyja" i wtedy robi sie powaznie. Naprawde groznie. Do kulsonerii nie ma co pukac, bo oni maja Twoj strach w dupie i dopoki zyjesz, nie przyloza do niczego reki. Naprawde nie wiem, co Ci poradzic, ale uwazaj na siebie, kup gaz pieprzowy i/albo paralizator.
OdpowiedzUsuńAle on zawsze był łagodny w stosunku do mnie i tak naprawdę niczego złego mi nie zrobił...
UsuńTo o niczym nie swiadczy. I nie gwarantuje, ze dalej Ci nic nie zrobi.
UsuńMało mam zmartwień... Jeszcze tylko tego mi brakowało!
UsuńPantera ma rację. To nie jest normalne. I jak to "nic ci złego nie robi"?! Fajnie się z tym czujesz? Poza tym nie znaczy NIE, a on tego nie przyjmuje do wiadomości. Poradź się prawnika, co możesz zrobić.
UsuńTo się nawet dobrze składa, bo mam kolegę prawnika.
UsuńFrau, gość się zakochał. ale jest nienormalny. w sumie, to jedno i to samo...
OdpowiedzUsuńA powiedziałaś mu że masz chłopaka ? BARDZO zazdrosnego !! oraz chyba musisz rozpuścić wici. Skontaktuj się z dzielnicowym. ?wiem co mówię, oni wiedza wszystko. Jeśli kochaś ma coś na sumieniu, dzielnicowy będzie wiedział. I koniecznie kup sobie gaz. jest legalny. i bezpieczny. bo nie w aerozolu tylko w glucie, taki żel wystrzela i to na spora odległość. nie możesz sobie zrobić krzywdy, i staraj się nie panikować.
Nawet na posiadanie męża nie reagował.
UsuńMatko kochana, gdzie się kupuje te gazy i gluty?
W necie możesz :)
UsuńPodac namiary?? Na gaz
UsuńPieprzowy?
Usuńna żel znaczy
UsuńAle to jest pieprzowy w żelu, tak?
UsuńTak pieprzowy w żelu nie w sprayu
UsuńOK. Przeczytałam pół Internetu :-)
UsuńOj tam, masz chłopaka - korzystaj niechaj zakupy niech targa ... albo powiedz mu, że jesteś facetem w przebraniu bo słowa transseksualizm może nie ogarnąć :))) A w ogóle to na kawę przyjedź :)
OdpowiedzUsuńPrzyjadę, tylko jakieś wolne muszę mieć.
UsuńNo dziwna sytuacja, niebawem strach będzie wyjść z domu!
OdpowiedzUsuńA może zapytaj wprost, o co mu chodzi?
Wiem, o co mu chodzi. O randkę, szmpana, sylwestra i noszenie zakupów.
UsuńA może chce Cię wziąć na egzotyczne wakacje? Czytałam kiedyś o Niemce zakochanej w Masaju. Może jak się ubierze i umyje nie będzie z nim tak źle?
OdpowiedzUsuńE no :(
OdpowiedzUsuńDo końca miałam nadzieję, że opowiadanie piszesz :(
Niestety, nie. To napisała rzeczywistość.
UsuńPoradziłabym Ci jednak zgłoszenie na policję, ale jak znam policję, to oleją. A może jednak nie? Bo istnieje obawa, że policja uzna, iż masz obsesję, a oni ludzi do obserwacji nie mają. Ale jednak co zgłoszenie, to zgłoszenie. I ktoś zaprzyjaźniony powinien o tym facecie wiedzieć.
OdpowiedzUsuńA może masz jakiegoś zaprzyjaźnionego mena, by go delikatnie postraszył?
Facet może Cię wielbić, ale może mu się też odwidzieć, albo się zniecierpliwi, kurcze....na zadziwienia już czas minął, na wytrzymywanie też, na uniki tym bardziej... Ja uważam, że to jednak stalking. I chyba facet jest milutki dopóki jesteś spokojna. Nie powinien widzieć, że zgłaszasz policji.
Przydałoby się jakieś zdjęcie. Tylko jak je zrobić? Kurczę, chyba teraz ja zacznę za nim łazić!
UsuńPrzypomniało mi się. Mieszkam niedaleko Komendy Wojewódzkiej Policji, a tam w Wydziale Kryminalnym pracuje mój były uczeń. Może tędy ugryzę temat. Nie mówię, żeby zaraz go śledzili, ale nigdy nie zawadzi, żeby wiedział albo pchnął sprawę.
UsuńDobry pomysł i zaproponuj mu selfie...
UsuńSelfie uczniowi policjantowi czy temu łazędze?
UsuńNie chcę Cię absolutnie straszyć, jednak jego zachowanie wskazuje na psychopatę. Nikt nie łazi za babeczką tyle czasu i w taki sposób. Tym bardziej, że dałaś mu do zrozumienia- "nic z tych rzeczy". Ale trzeba ostrożnie, bo nie znasz gościa.
UsuńWiem, wiem, naczytałam się kryminałów, jednak fabuła kryminalna nie bierze się znikąd. I wiesz co? Twoje zdrowie psychiczne też jest ważne, musisz mieć spokój , a taka "inwigilacja' wcale Ci go nie daje.
Ciekawa jestem, czy tylko Ciebie nęka, czy też ma inne na oku. Poza tym facet chyba nie pracuje, skoro w różnych porach pojawia się na Twojej drodze.
No właśnie. To, że tak swobodnie się przemieszcza, wskazywałoby na to, że ma dużo czasu.
UsuńNie wiem, czy łazi za innymi, tego nie zaobserwowałam.
Chyba najpierw poradzę się prawnika. Fakt, że moje zdrowie psychiczne potrzebuje swobodniejszego oddechu.
Selfie temu, kto za Tobą chodzi, by nie było podejrzanie...
UsuńNajlepiej zrobię sobie selfie z nim :-)))) Sweet focia!
UsuńJa bym na Twoim miejscu powiedział mu wprost, że jak się nie odpierdoli to zgłosisz nękanie na policję. Jak to nie poskutkuje to spełnił bym groźbę. To nie wpływa dobrze na Twoje zdrowie, dlatego nie ma na co czekać.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że w końcu tak zrobię. Najlepiej byłoby trzasnąć mu fotę.
UsuńSzczególnie że nie masz pewności czy to nie jest jakiś psychol. Zakochany facet raczej się tak nie zachowuje, bo w ten sposób z góry skazuje sie na porażkę, więc prędzej obstawiałbym kogoś kto ma zwarcie na stykach, a to dobrze nie wróży... Oby nie okazał się niebezpieczny...
UsuńO widzisz, teraz przeczytałam Staśka- myślałam, że je jestem przesadnie wrażliwa na tego typu sytuacje, ale nie.
UsuńNo to pozostaje się uzbroić i stworzyć zaplecze w postaci gazu pieprzowego, kolegi prawnika i ucznia policjanta. Portret pamięciowy dałoby się sporządzić bez problemu. I jeszcze wpadł mi do głowy pomysł, żeby w razie czego na bezczelnego zrobić mu zdjęcie albo go nagrać.
UsuńGaz pieprzowy to dobra opcja. Jak pociągniesz delikwentowi po ślepiach i jeszcze poprawisz kopniakiem w jajka to mu przejdzie ochota na prześladowanie!
UsuńChyba zdobędę się na kupno tego gazu. Podobno jest jakiś w żelu nawet, mniej niebezpieczny dla tego, kto go używa.
UsuńJest naprawdę spory wybór, a ceny nie odstraszają. Lepiej mieć coś takiego przy sobie, szczególnie że z Twojego opisu wynika że ten facet ma nie równo pod sufitem. Swoja drogą to trochę dziwne że wybrał obcą osobę na obiekt dręczenia. Oni zwykle zatruwają życie z jakiegoś powodu, komuś kto w ich mniemaniu jakoś ich skrzywdził... A może to zwykły wariat a Ty miałaś to nieszczęście że postawił na Ciebie...
UsuńJeżeli go skrzywdziłam, to tylko odmową pójścia z nim na randkę i na sylwestra :-)
UsuńZnaczy się zraniłaś jego wariackie serduszko 😅 Ech, nie ma co żartować, oglądałem kilka programów o ludziach mających takich "adoratorów" i przeżywali prawdziwe psychiczne piekło. Cieszę sie że we mnie nikt nie jest zakochany i mogą w spokoju iść do sklepu :-)
UsuńCzekaj, czekaj. Ani się nie obejrzysz, jak się któraś psychopatka zakocha :-))
UsuńŻebyś mi nie wykrakała! 😂😂😂 Jeszcze mi tego do "szczęścia" potrzeba 😅
UsuńNo co? A kto bogatemu zabroni mieć stalkerkę? :-)
UsuńJa to bogaty jestem w durnotę 😅 Sam nie wiem czy Ci zazdrościć czy współczuć, bo jednak adorator to adorator, nawet jeśli jest rąbnięty 😉
UsuńDzięjuę bardzo :-) Pieprznięty adorator chyba coś mówi o mnie... Bo dlaczego nie lata za mną normalny? :-)
Usuń😂😂😂😂 Po prostu jesteś wyjątkową kobietą, więc i adorator nie może być jakimś tam zwykłym facetem 😂😂 Strach pomyśleć kogo ja ze swoim pierdolcem mógłbym przyciągnąć. Może jakąś seryjną morderczynię 😂
UsuńCzyli, reasumując: ja pierdolnięta, on pierdolnięty i wszystko gra :-)
UsuńChyba jednak nie wszystko skoro ta adoracja nie sprawia Ci przyjemności 😅
UsuńMoże jestem zbyt pieprznięta :-)))
UsuńGdybyś była zbyt pieprznięta to ta adoracja by Cię cieszyła, a raczej nie jesteś zadowolona istnieniem tego jegomościa 😉
UsuńNo, raczej nie jestem zachwycona :-)
UsuńA swoją drogą - nie mógłby latać za mną jakiś normalny?
Może gdybyś mu dała szansę to okazał by się normalny? 😅 Choć to mało prawdopodobna opcja, bo normalni ludzie sie tak nie zachowują 😉 A może naoglądał się komedii romantycznych i mu odwaliło 😉
UsuńKomedie romantyczne mają to do siebie, że są mało realistyczne.
UsuńPrawdę powiedziawszy mam do nich obrzydzenie. Są do tego stopnia przesłodzone, że człowiek wyleczony ze złudzeń na temat miłości i związków, może się porzygać.
UsuńDokładnie tak. Ja już się porzygałam i mam dosyć.
UsuńOboje zostaliśmy odarci ze złudzeń. Ale może to i dobrze, bo życie złudzeniami mimo że jest przyjemniejsze, to zawsze kończy się kolejnymi bolesnymi upadkami.
UsuńŻycie złudzeniami na pewno prowadzi do upadku. Wczoraj miałam gorszy dzień i przez całe popołudnie opłakiwałam swoje wielkie miłości :-)
UsuńJa o swoich wielkich miłościach nawet nie chcę pamiętać, za to znów budzę się z lękami... Nie ma to jak czuć sie chujowo od 3ciej w nocy...
UsuńO, nie powiem, że zazdroszczę. Ja śpię dobrze, ale za to noc w noc śnią mi się koszmary.
UsuńJa 99% swoich snów na szczęście nie pamiętam, ale to żadne pocieszenie gdy się nie wysypiam.
UsuńJa chodzę na okrągło niewyspana, z tym, że Ty masz hiposomnię, a ja hipersomnię. Typowe dla deprechy.
UsuńOboje się wyśpimy dopiero po śmierci.
UsuńMoja mama zawsze mi powtarza: "Dzieeecko, dopiero w grobie się wyśpisz!".
UsuńNa szczęście wraz ze śmiercią i depresja sie skończy. Choć człowiek chciałby już teraz złapać chwilę wytchnienia od tego co ma w głowie
UsuńZaczynam mieć tendencje zwyżkowe. To znaczy spod dna wygrzebałam się na dno (pod kilometr mułu), to już coś. Spróbuję, czy da się odgarnąć muł.
UsuńPróbuj, bo kto wie czy grzebiąc w końcu nie ujrzysz promieni słońca...
UsuńPróbuję, tylko wiesz, jak działa muł - ciągle się osuwa i sypie na dół.
UsuńJeśli nie Ty to kto? Jesteś silna i wierzę że łatwo się nie poddasz.
UsuńEch, chyba wiesz, że i najsilniejsi nie oparli się tej chorobie.
UsuńSprawdziłem jak ten temat wygląda w Polsce, podobnie jak w Australii - rejestrować fakty i zgłosić na policję. Jest ogromna ilość stron internetowych na ten temat, również prowadzone przez policję i kancelarie prawne - zajrzyj.
OdpowiedzUsuńAle jak rejestrować? Nagrywać go? Robić mu zdjęcia? Chyba byłoby najlepiej. Z tym, że teraz ja musiałabym za nim łazić.
Usuńmoże pokonaj go głodem?... najpierw porządnie zjedz i załóż wygodne buty, jakoś się ubrać też trzeba, bo jesień jest i na polu może być różnie... jakąś bardzo grubą książkę pod pachę do tego... tearz wychodzisz na miasto, on już czeka i spacerujesz sobie, w przerwach kucasz na ławeczce poczytać i tak na zmianę... jak dobrze wcześniej zjadłaś, to powinien paść pierwszy... a Ty masz batona energetyka w torebce, o którym ten jałopa nie pomyślał, bo był skupiony na tym, jak Cię nękać...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
PKanalio, jesteś genialny!!! To jest najchytrzejszy z chytrych planów :-) Tylko skąd ja będę wiedzieć, kiedy się na niego natknę?
UsuńTzn. kiedy się najeść?
Usuńzjedz tuż przedtem... być może on przyjdzie już najedzony, ale nie mieszka w tym samym domu, tak?... to znaczy, że zjadł wcześniej, potem jakiś czas mu upłynął na dojście lub dojazd, więc masz przewagę, bo on wcześniej zrobi się głodny...
Usuńniezłym pomysłem dodatkowym jest hulajnoga... podążając za Tobą gość będzie szybciej metabolizował... być może po drodze też wpadnie na pomysł hulajnogi, ale zrobi to później i znowu jesteś ileś tam kalorii do przodu...
Ale ja nie umiem jeździć na hulajnodze!
UsuńSkądinąd przypomniało mi się, jak moja śp. teściowa opowiadała, że mój (eks)mąż dzieckiem będąc, dostał na urodziny hulajnogę. Kiedy przyjechali goście, chwalił się głośno: "A rodzice mi dali hujnanogę!" i teściowie musieli sie tłumaczyć :-)
Przeczytałam Twoją opowieść, oraz porady czytelników.
UsuńFacet, który systematycznie i od lat narusza i zaburza Twoją przestrzeń psychiczną i fizyczną, nie uznaje twoich odmów, nie daje Ci spokoju, zdecydowanie jest stalkerem.
Spróbowałabym mu jeszcze raz wytłumaczyć, że nie życzysz sobie kontaktów, następnie bym go powiadomiła, że zgłaszam sprawę na policję, jeśli nie zaprzestanie nękania Cię, i na policję bym zgłosiła, gdyby kontynuował.
Rozmowy z nim warto nagrywać, wydaje mi się.
A w międzyczasie skonsultować ze znajomym prawnikiem i policjantem, jakie są możliwości. Bo czekać, aż Ci może coś zrobi a może jednak nie... Masz wystarczająco dużo problemów, by dać sobie dołożyć jeszcze jeden.
Właśnie doszłam do takiego samego wniosku. W razie czego będę go nagrywać albo fotografować, albo jedno i drugie. Zaplecze prawno-policyjne mam :-)
UsuńA ten żel pieprzowy nabyłabym.
UsuńI w domu poćwiczyłabym wyciąganie z torebki/kieszeni i użycie.
Bo wiesz, głupio prosić napastnika w chwili prawdy: "Niech pan poczeka troszkę, gaz muszę z torebki wyciągnąć!"
A że działa, to wiem, Latający ( mój chłop) pomylił kiedyś ten żel z płynem odkażającym w szpreju i rączki sobie spryskał w celu dezynfekcji. Ryczał jak wół.
Sprawdziłam, czy to legalne. Ponoć tak.
Usuńżel podobno lepszy, skuteczniejszy od gazu... ja akurat oberwałem kiedyś gazem, gdy ktoś wykonał napad na sklep, który prowadziłem, ale też było niewesoło, dziura w tiszercie na klacie i twarz wysmarowana olejem, wieczorem i nazajutrz..
Usuńza to moja Lady boi się nosić gaz, więc zrobiłem jej tambo, taki japoński króciutki kijaszek na lince, mieści się w torebce lub kieszeni...
Żel jest legalny, MAM w domu i kupuj Frau. Strzela celnie i nie wymaga żadnej specjalnej obsługi.
UsuńKupuję.
Usuńbrawo Ty
UsuńHańba mu!
Usuńhańba hańba po trzykroć hańba
UsuńI jeszcze raz hańba :-)
UsuńDo czterech rszy sztuka😂😂🙈
UsuńDo pięciu :-)
Usuńale sześć jest parzysta i lepsza.
UsuńA ja wolę nieparzystsiejsze!
UsuńZachowuje się jak psychopata. To jest patologiczne zachowanie i powinnaś to niezwłocznie zgłosić na policję. Zrób mu zdjęcie.
OdpowiedzUsuńDziś jest łagodny i tylko zagaduje, a któregoś dnia nie zorientujesz się jak Ci da w łeb od tyłu.
Psychopaci stanowczo mi się nie podobają. Już mam plan, jak się zabezpieczyć. Mam zaplecze policyjno-prawne, poza tym dowiem się, czego mogę użyć w razie niebezpiecznej sytuacji (np. gazu pieprzowego itp.).
UsuńI bardzo dobrze.
UsuńPonoć legalnie.
UsuńMiałam podobną sytuację, ale trwała ok, 3 lat. Jprld, psycholi nie sieją, sami się wykluwają spod ciemnej gwiazdki. Współczuję.
OdpowiedzUsuńWyskakują jak filip z konopii. Nie ma, a za chwilę jest.
Usuńjapierdykam to się powoli chmielewska robi noooo
OdpowiedzUsuńDobrze, że jeszcze szydełkiem w lochu nie muszę dłubać :-))
UsuńKto wie czym Ci przyjdzie jeszcze dlubac i gdzie🙈
UsuńRatunku! Nie mam szydełka!
UsuńPodesłać?
UsuńJeśli łaska...
UsuńNie wiedziałam, że dysponujesz szydełkiem :-)
Nieraz przytrafiają nam się jakieś dziwne sytuacje
OdpowiedzUsuń:Lub jeszcze dziwniejsi osobnicy stają nam na drodze.
Nie ma na to logicznego wytłumaczenia
Absolutnie nie ma. Przypadki, zbiegi okoliczności... I tyle.
UsuńRzeczywiście to mocno kłopotliwe, mówiąc najłagodniej
OdpowiedzUsuńCzysty eufemizm, powiedziałabym, choć nie demonizuję sprawy.
UsuńMowisz od czasow studenckich? Hmmm. Moze to jakies szczescie zamienione w nie-szczescie w miedzyczasie sie za Toba snuje. Ja bym pieprzla tym gelem w to nie-szczescie. Przeciez nie bedzie zadnego nieszczescia jak poskutkuje. Tylko to bedzie, na szczescie, koniec wloczenia sie takiego cienia.
OdpowiedzUsuńPostanowione - kupuję ten żel.
UsuńNie wiem jak to skomentować, bo sprawa nietuzinkowa raczej.
OdpowiedzUsuńNic nie szkodzi - miło, że wpadłeś :-)
UsuńPrzeczytałam te wszystkie komentarze i nie będę Ci radzić, bo porad dostałaś wystarczająco dużo i wiesz już co z tym robić.
OdpowiedzUsuńJednym z rozwiązań byłoby zakochanie się w tym panu i oczekiwanie z niecierpliwością kiedy się znowu na horyzoncie pojawi. Tylko całkiem możliwe, że on by się wtedy odkochał a ja nie życzę Tobie niespełnionej miłości. 😉
O wszyscy święci! Mogę zacząo prześladować, ale zakochać się? Po moim trupie!!!
UsuńZadzwoń na 112. Wymuś zakaz zbliżania. Zamiast udawać, że rozmawiasz przez telefon, użyj go jako dyktafonu. Nagranie może być przydatne po telefonie na 112. W ostateczności jebnij mu z otwartej prosto w nos. Acsama punkij się czymkolwiek o coś twardego żeby powstał siniak. Komu uwierzy policja?
OdpowiedzUsuńA poza tym, że zacytuję klasyka: "zakopane, nie dowie się nikt" 😀
Pozdrawiam i 3mam kciuki.
Dzięki, umiesz podtrzymać na duchu :-)
UsuńStaram się. I przepraszam za literówki, ale pisze z telefonu i tak to się czasem kończy.
UsuńNic nie szkodzi. Sama tak mam i okropnie mnie to wścieka. Te telefony są po prostu bezczelne.
UsuńNie wiem, co mu siedzi w głowie, ale uważaj na typa. Może ma problemy psychiczne, a może to po prostu zwykły przychlast. Nieważne którą z opcji jegomość prezentuje - nie ma prawa naruszać twoich granic.
OdpowiedzUsuńProponuję Ci zaopatrzyć się w gaz pieprzowy (najlepiej w żelu) i paralizator. Proponuję również skontaktować się z prawnikiem i ustalić jakiś plan działania (możesz natręta nagrywać, zapisywać gdzie i kiedy Cię nękał, zgłaszać na policję, skierować sprawę na drogę sądową itd), żeby nie wyszło tak, że gość będzie Ci bezkarnie zatruwał życie przez kolejne lata. Bo Ty dobrze wiesz, że na dłuższą metę, funkcjonowanie w ciągłym strachu nie jest korzystne ani dla twojego zdrowia psychicznego, ani fizycznego.
Oczywiście, jako dziki człowiek, który również ma doświadczenia ze stalkerem - powiem Ci, że dziada jeszcze można wyjaśnić samodzielnie, ale to w sumie mało cywilizowane i rozsądne rozwiązanie i tylko dlatego nie polecam.
Takoż, wszystkiego dobrego i działaj :)
Przychlast z pewnością. Do wszystkich rad zamierzam się zastosować :-)
UsuńZagwozdka faktycznie. Ale jak wyjść z tego problemu to nie wiem. Można na ostro, na miło, może jeszcze jakoś inaczej.
OdpowiedzUsuńTrochę jest ciekawych murali w Warszawie. :)
Delikatnie nawiązałem miejscem akcji wiersza. :) Kiedyś chciałem pojechać do paru miast w Rosji. Ale teraz jakoś mi daleko do tego.
Jakoś nie mam aspiracji do bycia demiurgiem. Ewentualnie mogę stać się obiektem ,,patrzań i podziwiań". :D
Ostatnio napisałem trochę wierszy krążących wokół KK i religii. W sumie nie wiem czemu.
Czy ja wiem. Na pewno te maki to ważny obiekt do patrzenia przez podmiot liryczny.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Trochę Ci się uzbierało tych odpowiedzi - chyba dość długo byłeś nieobecny na blogach.
OdpowiedzUsuńTyle rad już dostałaś. Na miło, na ostro, na stanowczo... A PKanalia - ten to ma pomysły:))) Nie wiem co sama bym zrobiła.
OdpowiedzUsuńA ja lubię cyfry parzyste i nieparzyste. To zależy od sytuacji. Niektórych nie lubię. Muszą mi się podobać wzrokowo i najlepiej jak będą się dzielić przez 3, 4 a najlepiej od razu przez 12 :)))) Już sobie wyobrażam, co o mnie myślisz....
Niech listopad będzie dla Ciebie łaskawy w zdrowiu
Pozdrawiam ciepłe słowo zostawiając
Nic takiego sobie nie myslę - ja też mam swoje minidziwactwa. A z liczb najbardziej lubię 4, 7 i 19.
Usuń