02 listopada 2023

83. Zagwozdka

Chyba mam stalkera. To znaczy nie wiem, czy mam i dlatego piszę „chyba”. Nie wiem, czy to, co facet wyprawia, mieści się w prawnej definicji stalkingu. W końcu nigdy niczego złego mi nie zrobił.

O ile mnie pamięć nie myli, zaczął jeszcze w czasie, gdy byłam studentką, ale głowy pod tramwaj nie podłożę, czy nie wcześniej. Raczej nie. Wzrok dziki, szata plugawa, na głowie afro, na gębie nic. Indywiduum najpierw za mną łaziło, ale nie zwracałam na to uwagi, bo miałam lepsze zajęcia. Potem wsiadał do autobusów, którymi jechałam (skąd on wiedział, do którego wsiąść?!) i nieśmiało proponował, że pomoże mi zanieść do domu zakupy. Jako mężatka, odkąd kupiliśmy samochód, nie jeździłam już publiczną komunikacją. Odetchnęłam. No ale w końcu się rozwiodłam i samochód poszedł pod młotek. Wróciłam do komunikacji miejskiej. Osobnik natychmiast zaczynał wyrastać jak spod ziemi. Nie wiem, gdzie on mieszka, za to on doskonale się orientuje, gdzie mieszkam ja albo przynajmniej, z którego przystanku odjeżdżam. Zaczął odjeżdżać z tego samego. Nie dam głowy, czy przypadkiem nie siedział na nim, dopóki nie przyszłam. Wciąż próbował nawiązać ze mną kontakt, od noszenia zakupów przeszedł do umawiania się na randkę. Na początku go ignorowałam, ale zrobił się upierdliwie namolny. Dowiedział się, gdzie pracuję (ewentualnie na którym przystanku wysiadam), co nie było zbyt trudne, gdy się za mną łaziło. Zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Czekał na mnie na przystanku dotąd, dopóki się nie pojawiłam. Wymyśliłam, że będę ratować się telefonem. I albo udawałam, albo rzeczywiście rozmawiałam – dzwoniłam do kogoś i błagałam, żeby jak najdłużej ze mną gadał. Jak nie było o czym, to o dupie Maryni. W ten sposób udawało mi się dojechać do miejsca przeznaczenia. Czasami jednak nawet nie zdążyłam wyjąć telefonu, jak cholernik już wyskakiwał jak diabeł z pudełka, natychmiast przypuszczając atak. Proponował mi to wyjście na kawę, to kieliszeczek szampana, a nawet wspólne spędzenie sylwestra. Szło się załamać.

Najgorsza sytuacja spotkała mnie, gdy zagapiłam się kiedyś w okno i nie zauważyłam zagrożenia. Zagrożenie, bardzo zadowolone z siebie, usiadło na wolnym siedzeniu obok. Typ zaczął od gadki (a z japy waliło mu jak z murzyńskiej chaty), skończył zaś na dociskaniu mnie do okna. W kilku dosadnych słowach wyjaśniłam mu, co o tym i w ogóle o nim sądzę i wysiadłam na najbliższym przystanku. I co z tego? On też wysiadł. I tak w kółko Macieju. Na widok gościa zaczęłam dostawać ataków paniki. Spieprzałam, dokąd oczy poniosły. Zaczęłam spotykać go w sklepie, na ulicy, koło kościoła, w przychodni i w zasadzie wszędzie, gdzie byłam. Kiedyś zrobiłam go w konia. Wsiadłam do autobusu, on za mną, a ja w ostatniej chwili, tuż przed zamknięciem drzwi, wyskoczyłam. Amant pojechał dalej z zaskoczeniem malującym się na obliczu. Jednak to pojętne bydlę, dał się zrobić w ten sposób tylko raz. Później już się pilnował. Miał także „sympatyczny” zwyczaj wysiadania, gdy zauważył mnie przypadkiem na przystanku.

Od jakiegoś czasu znowu jeżdżę samochodem, ale moje przygody z dupkiem się nie skończyły. Wie, na którym osiedlu mieszkam, więc widziałam go już i w przychodni, i w sklepach. Nie zawsze udaje mi się zwiać. W takich wypadkach zaczynam zauważać u siebie objawy somatyczne: walenie serca, przyśpieszony oddech, drżenie rąk, fikanie koziołków przez flaki w moim brzuchu. I nie, kurwa, to nie są objawy miłości!

136 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo groźnie, sama też byłabym przerażona, gdybym miała takiego "amanta".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja wiem, czy groźnie? Przez tyle lat niczego złego mi nie zrobił... No właśnie dlatego mam wątpliwości, czy to już stalking, czy jeszcze nie.

      Usuń
    2. Najgroźniejsza jest wieloletnia konsekwencja. W sytuacji zupełnego bezsensu jego działań oznacza to, że gość ma klepki nie po kolei, a to z kolei oznacza, że nie można z jego zachowania wyciągać żadnego wzorca (znaczy: zawsze był łagodny = jutro też będzie łagodny). Na mnie zaczął kiedyś polować rosły chłopak z Downem. Dwa metry wzrostu. Jak kiedyś idąc za mną nagle się nachylił i wyszeptał mi do ucha, że mnie kocha, musiałam zadziałać radykalnie (przestałam jeździć tym samym środkiem transportu, udawałam, że go nie widzę - jeździł na terapię zajęciową, więc mu to psuło grafik, poza tym na moje szczęście nie był bystry).

      Usuń
    3. Diabli nadali. Jakbym miała mało problemów...!

      Usuń
    4. @FrauBe, niechciana atencja jest rodzajem przemocy psychicznej. Nie jesteś na świecie po to, żeby rozwiązywać cudze problemy psychiczne (a wieloletnie łażenie za kimś, kto sobie tego nie życzy, świadczy o jego problemach).

      Usuń
    5. O, tak. Teraz mnie przekonałaś. Już raz borykałam się z przemocą psychiczną i wystarczy.

      Usuń
    6. Coraz bardziej się do tego przekonuję.

      Usuń
  2. Ej, może po prostu gościu się w Tobie zakochał. Ale faktycznie, na Twoim miejscu uważała bym na niego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważać to uważam, bo mam go po dziurki w nosie. Ale z tym zakochaniem? Tyle lat by mu zeszło?

      Usuń
    2. Może dojrzewał tyle do tego

      Usuń
    3. O wszyscy święci!!!

      Usuń
  3. Nie chce Cie straszyc, ale jego zachowanie i wieloletnia zawzietosc nie wroza niczego dobrego. Niby nic nie robi, ale tacy czasem wmawiaja sobie, ze "ta albo zadna" i nie ma zmiluj, a kiedy nie moga osiagnac wyznaczonego sobie celu, przechodza w "moja albo niczyja" i wtedy robi sie powaznie. Naprawde groznie. Do kulsonerii nie ma co pukac, bo oni maja Twoj strach w dupie i dopoki zyjesz, nie przyloza do niczego reki. Naprawde nie wiem, co Ci poradzic, ale uwazaj na siebie, kup gaz pieprzowy i/albo paralizator.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on zawsze był łagodny w stosunku do mnie i tak naprawdę niczego złego mi nie zrobił...

      Usuń
    2. To o niczym nie swiadczy. I nie gwarantuje, ze dalej Ci nic nie zrobi.

      Usuń
    3. Mało mam zmartwień... Jeszcze tylko tego mi brakowało!

      Usuń
    4. Pantera ma rację. To nie jest normalne. I jak to "nic ci złego nie robi"?! Fajnie się z tym czujesz? Poza tym nie znaczy NIE, a on tego nie przyjmuje do wiadomości. Poradź się prawnika, co możesz zrobić.

      Usuń
    5. To się nawet dobrze składa, bo mam kolegę prawnika.

      Usuń
  4. Frau, gość się zakochał. ale jest nienormalny. w sumie, to jedno i to samo...
    A powiedziałaś mu że masz chłopaka ? BARDZO zazdrosnego !! oraz chyba musisz rozpuścić wici. Skontaktuj się z dzielnicowym. ?wiem co mówię, oni wiedza wszystko. Jeśli kochaś ma coś na sumieniu, dzielnicowy będzie wiedział. I koniecznie kup sobie gaz. jest legalny. i bezpieczny. bo nie w aerozolu tylko w glucie, taki żel wystrzela i to na spora odległość. nie możesz sobie zrobić krzywdy, i staraj się nie panikować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet na posiadanie męża nie reagował.
      Matko kochana, gdzie się kupuje te gazy i gluty?

      Usuń
    2. Podac namiary?? Na gaz

      Usuń
    3. Ale to jest pieprzowy w żelu, tak?

      Usuń
    4. Tak pieprzowy w żelu nie w sprayu

      Usuń
    5. OK. Przeczytałam pół Internetu :-)

      Usuń
  5. Oj tam, masz chłopaka - korzystaj niechaj zakupy niech targa ... albo powiedz mu, że jesteś facetem w przebraniu bo słowa transseksualizm może nie ogarnąć :))) A w ogóle to na kawę przyjedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjadę, tylko jakieś wolne muszę mieć.

      Usuń
  6. No dziwna sytuacja, niebawem strach będzie wyjść z domu!
    A może zapytaj wprost, o co mu chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, o co mu chodzi. O randkę, szmpana, sylwestra i noszenie zakupów.

      Usuń
  7. A może chce Cię wziąć na egzotyczne wakacje? Czytałam kiedyś o Niemce zakochanej w Masaju. Może jak się ubierze i umyje nie będzie z nim tak źle?

    OdpowiedzUsuń
  8. E no :(
    Do końca miałam nadzieję, że opowiadanie piszesz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie. To napisała rzeczywistość.

      Usuń
  9. Poradziłabym Ci jednak zgłoszenie na policję, ale jak znam policję, to oleją. A może jednak nie? Bo istnieje obawa, że policja uzna, iż masz obsesję, a oni ludzi do obserwacji nie mają. Ale jednak co zgłoszenie, to zgłoszenie. I ktoś zaprzyjaźniony powinien o tym facecie wiedzieć.
    A może masz jakiegoś zaprzyjaźnionego mena, by go delikatnie postraszył?
    Facet może Cię wielbić, ale może mu się też odwidzieć, albo się zniecierpliwi, kurcze....na zadziwienia już czas minął, na wytrzymywanie też, na uniki tym bardziej... Ja uważam, że to jednak stalking. I chyba facet jest milutki dopóki jesteś spokojna. Nie powinien widzieć, że zgłaszasz policji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydałoby się jakieś zdjęcie. Tylko jak je zrobić? Kurczę, chyba teraz ja zacznę za nim łazić!

      Usuń
    2. Przypomniało mi się. Mieszkam niedaleko Komendy Wojewódzkiej Policji, a tam w Wydziale Kryminalnym pracuje mój były uczeń. Może tędy ugryzę temat. Nie mówię, żeby zaraz go śledzili, ale nigdy nie zawadzi, żeby wiedział albo pchnął sprawę.

      Usuń
    3. Dobry pomysł i zaproponuj mu selfie...

      Usuń
    4. Selfie uczniowi policjantowi czy temu łazędze?

      Usuń
    5. Nie chcę Cię absolutnie straszyć, jednak jego zachowanie wskazuje na psychopatę. Nikt nie łazi za babeczką tyle czasu i w taki sposób. Tym bardziej, że dałaś mu do zrozumienia- "nic z tych rzeczy". Ale trzeba ostrożnie, bo nie znasz gościa.
      Wiem, wiem, naczytałam się kryminałów, jednak fabuła kryminalna nie bierze się znikąd. I wiesz co? Twoje zdrowie psychiczne też jest ważne, musisz mieć spokój , a taka "inwigilacja' wcale Ci go nie daje.
      Ciekawa jestem, czy tylko Ciebie nęka, czy też ma inne na oku. Poza tym facet chyba nie pracuje, skoro w różnych porach pojawia się na Twojej drodze.

      Usuń
    6. No właśnie. To, że tak swobodnie się przemieszcza, wskazywałoby na to, że ma dużo czasu.
      Nie wiem, czy łazi za innymi, tego nie zaobserwowałam.
      Chyba najpierw poradzę się prawnika. Fakt, że moje zdrowie psychiczne potrzebuje swobodniejszego oddechu.

      Usuń
    7. Selfie temu, kto za Tobą chodzi, by nie było podejrzanie...

      Usuń
    8. Najlepiej zrobię sobie selfie z nim :-)))) Sweet focia!

      Usuń
  10. Ja bym na Twoim miejscu powiedział mu wprost, że jak się nie odpierdoli to zgłosisz nękanie na policję. Jak to nie poskutkuje to spełnił bym groźbę. To nie wpływa dobrze na Twoje zdrowie, dlatego nie ma na co czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że w końcu tak zrobię. Najlepiej byłoby trzasnąć mu fotę.

      Usuń
    2. Szczególnie że nie masz pewności czy to nie jest jakiś psychol. Zakochany facet raczej się tak nie zachowuje, bo w ten sposób z góry skazuje sie na porażkę, więc prędzej obstawiałbym kogoś kto ma zwarcie na stykach, a to dobrze nie wróży... Oby nie okazał się niebezpieczny...

      Usuń
    3. O widzisz, teraz przeczytałam Staśka- myślałam, że je jestem przesadnie wrażliwa na tego typu sytuacje, ale nie.

      Usuń
    4. No to pozostaje się uzbroić i stworzyć zaplecze w postaci gazu pieprzowego, kolegi prawnika i ucznia policjanta. Portret pamięciowy dałoby się sporządzić bez problemu. I jeszcze wpadł mi do głowy pomysł, żeby w razie czego na bezczelnego zrobić mu zdjęcie albo go nagrać.

      Usuń
    5. Gaz pieprzowy to dobra opcja. Jak pociągniesz delikwentowi po ślepiach i jeszcze poprawisz kopniakiem w jajka to mu przejdzie ochota na prześladowanie!

      Usuń
    6. Chyba zdobędę się na kupno tego gazu. Podobno jest jakiś w żelu nawet, mniej niebezpieczny dla tego, kto go używa.

      Usuń
    7. Jest naprawdę spory wybór, a ceny nie odstraszają. Lepiej mieć coś takiego przy sobie, szczególnie że z Twojego opisu wynika że ten facet ma nie równo pod sufitem. Swoja drogą to trochę dziwne że wybrał obcą osobę na obiekt dręczenia. Oni zwykle zatruwają życie z jakiegoś powodu, komuś kto w ich mniemaniu jakoś ich skrzywdził... A może to zwykły wariat a Ty miałaś to nieszczęście że postawił na Ciebie...

      Usuń
    8. Jeżeli go skrzywdziłam, to tylko odmową pójścia z nim na randkę i na sylwestra :-)

      Usuń
    9. Znaczy się zraniłaś jego wariackie serduszko 😅 Ech, nie ma co żartować, oglądałem kilka programów o ludziach mających takich "adoratorów" i przeżywali prawdziwe psychiczne piekło. Cieszę sie że we mnie nikt nie jest zakochany i mogą w spokoju iść do sklepu :-)

      Usuń
    10. Czekaj, czekaj. Ani się nie obejrzysz, jak się któraś psychopatka zakocha :-))

      Usuń
    11. Żebyś mi nie wykrakała! 😂😂😂 Jeszcze mi tego do "szczęścia" potrzeba 😅

      Usuń
    12. No co? A kto bogatemu zabroni mieć stalkerkę? :-)

      Usuń
    13. Ja to bogaty jestem w durnotę 😅 Sam nie wiem czy Ci zazdrościć czy współczuć, bo jednak adorator to adorator, nawet jeśli jest rąbnięty 😉

      Usuń
    14. Dzięjuę bardzo :-) Pieprznięty adorator chyba coś mówi o mnie... Bo dlaczego nie lata za mną normalny? :-)

      Usuń
    15. 😂😂😂😂 Po prostu jesteś wyjątkową kobietą, więc i adorator nie może być jakimś tam zwykłym facetem 😂😂 Strach pomyśleć kogo ja ze swoim pierdolcem mógłbym przyciągnąć. Może jakąś seryjną morderczynię 😂

      Usuń
    16. Czyli, reasumując: ja pierdolnięta, on pierdolnięty i wszystko gra :-)

      Usuń
    17. Chyba jednak nie wszystko skoro ta adoracja nie sprawia Ci przyjemności 😅

      Usuń
    18. Może jestem zbyt pieprznięta :-)))

      Usuń
    19. Gdybyś była zbyt pieprznięta to ta adoracja by Cię cieszyła, a raczej nie jesteś zadowolona istnieniem tego jegomościa 😉

      Usuń
    20. No, raczej nie jestem zachwycona :-)
      A swoją drogą - nie mógłby latać za mną jakiś normalny?

      Usuń
    21. Może gdybyś mu dała szansę to okazał by się normalny? 😅 Choć to mało prawdopodobna opcja, bo normalni ludzie sie tak nie zachowują 😉 A może naoglądał się komedii romantycznych i mu odwaliło 😉

      Usuń
    22. Komedie romantyczne mają to do siebie, że są mało realistyczne.

      Usuń
    23. Prawdę powiedziawszy mam do nich obrzydzenie. Są do tego stopnia przesłodzone, że człowiek wyleczony ze złudzeń na temat miłości i związków, może się porzygać.

      Usuń
    24. Dokładnie tak. Ja już się porzygałam i mam dosyć.

      Usuń
    25. Oboje zostaliśmy odarci ze złudzeń. Ale może to i dobrze, bo życie złudzeniami mimo że jest przyjemniejsze, to zawsze kończy się kolejnymi bolesnymi upadkami.

      Usuń
    26. Życie złudzeniami na pewno prowadzi do upadku. Wczoraj miałam gorszy dzień i przez całe popołudnie opłakiwałam swoje wielkie miłości :-)

      Usuń
    27. Ja o swoich wielkich miłościach nawet nie chcę pamiętać, za to znów budzę się z lękami... Nie ma to jak czuć sie chujowo od 3ciej w nocy...

      Usuń
    28. O, nie powiem, że zazdroszczę. Ja śpię dobrze, ale za to noc w noc śnią mi się koszmary.

      Usuń
    29. Ja 99% swoich snów na szczęście nie pamiętam, ale to żadne pocieszenie gdy się nie wysypiam.

      Usuń
    30. Ja chodzę na okrągło niewyspana, z tym, że Ty masz hiposomnię, a ja hipersomnię. Typowe dla deprechy.

      Usuń
    31. Oboje się wyśpimy dopiero po śmierci.

      Usuń
    32. Moja mama zawsze mi powtarza: "Dzieeecko, dopiero w grobie się wyśpisz!".

      Usuń
    33. Na szczęście wraz ze śmiercią i depresja sie skończy. Choć człowiek chciałby już teraz złapać chwilę wytchnienia od tego co ma w głowie

      Usuń
    34. Zaczynam mieć tendencje zwyżkowe. To znaczy spod dna wygrzebałam się na dno (pod kilometr mułu), to już coś. Spróbuję, czy da się odgarnąć muł.

      Usuń
    35. Próbuj, bo kto wie czy grzebiąc w końcu nie ujrzysz promieni słońca...

      Usuń
    36. Próbuję, tylko wiesz, jak działa muł - ciągle się osuwa i sypie na dół.

      Usuń
    37. Jeśli nie Ty to kto? Jesteś silna i wierzę że łatwo się nie poddasz.

      Usuń
    38. Ech, chyba wiesz, że i najsilniejsi nie oparli się tej chorobie.

      Usuń
  11. Sprawdziłem jak ten temat wygląda w Polsce, podobnie jak w Australii - rejestrować fakty i zgłosić na policję. Jest ogromna ilość stron internetowych na ten temat, również prowadzone przez policję i kancelarie prawne - zajrzyj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak rejestrować? Nagrywać go? Robić mu zdjęcia? Chyba byłoby najlepiej. Z tym, że teraz ja musiałabym za nim łazić.

      Usuń
  12. może pokonaj go głodem?... najpierw porządnie zjedz i załóż wygodne buty, jakoś się ubrać też trzeba, bo jesień jest i na polu może być różnie... jakąś bardzo grubą książkę pod pachę do tego... tearz wychodzisz na miasto, on już czeka i spacerujesz sobie, w przerwach kucasz na ławeczce poczytać i tak na zmianę... jak dobrze wcześniej zjadłaś, to powinien paść pierwszy... a Ty masz batona energetyka w torebce, o którym ten jałopa nie pomyślał, bo był skupiony na tym, jak Cię nękać...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PKanalio, jesteś genialny!!! To jest najchytrzejszy z chytrych planów :-) Tylko skąd ja będę wiedzieć, kiedy się na niego natknę?

      Usuń
    2. Tzn. kiedy się najeść?

      Usuń
    3. zjedz tuż przedtem... być może on przyjdzie już najedzony, ale nie mieszka w tym samym domu, tak?... to znaczy, że zjadł wcześniej, potem jakiś czas mu upłynął na dojście lub dojazd, więc masz przewagę, bo on wcześniej zrobi się głodny...
      niezłym pomysłem dodatkowym jest hulajnoga... podążając za Tobą gość będzie szybciej metabolizował... być może po drodze też wpadnie na pomysł hulajnogi, ale zrobi to później i znowu jesteś ileś tam kalorii do przodu...

      Usuń
    4. Ale ja nie umiem jeździć na hulajnodze!
      Skądinąd przypomniało mi się, jak moja śp. teściowa opowiadała, że mój (eks)mąż dzieckiem będąc, dostał na urodziny hulajnogę. Kiedy przyjechali goście, chwalił się głośno: "A rodzice mi dali hujnanogę!" i teściowie musieli sie tłumaczyć :-)

      Usuń
    5. Przeczytałam Twoją opowieść, oraz porady czytelników.
      Facet, który systematycznie i od lat narusza i zaburza Twoją przestrzeń psychiczną i fizyczną, nie uznaje twoich odmów, nie daje Ci spokoju, zdecydowanie jest stalkerem.
      Spróbowałabym mu jeszcze raz wytłumaczyć, że nie życzysz sobie kontaktów, następnie bym go powiadomiła, że zgłaszam sprawę na policję, jeśli nie zaprzestanie nękania Cię, i na policję bym zgłosiła, gdyby kontynuował.
      Rozmowy z nim warto nagrywać, wydaje mi się.
      A w międzyczasie skonsultować ze znajomym prawnikiem i policjantem, jakie są możliwości. Bo czekać, aż Ci może coś zrobi a może jednak nie... Masz wystarczająco dużo problemów, by dać sobie dołożyć jeszcze jeden.

      Usuń
    6. Właśnie doszłam do takiego samego wniosku. W razie czego będę go nagrywać albo fotografować, albo jedno i drugie. Zaplecze prawno-policyjne mam :-)

      Usuń
    7. A ten żel pieprzowy nabyłabym.
      I w domu poćwiczyłabym wyciąganie z torebki/kieszeni i użycie.
      Bo wiesz, głupio prosić napastnika w chwili prawdy: "Niech pan poczeka troszkę, gaz muszę z torebki wyciągnąć!"
      A że działa, to wiem, Latający ( mój chłop) pomylił kiedyś ten żel z płynem odkażającym w szpreju i rączki sobie spryskał w celu dezynfekcji. Ryczał jak wół.

      Usuń
    8. Sprawdziłam, czy to legalne. Ponoć tak.

      Usuń
    9. żel podobno lepszy, skuteczniejszy od gazu... ja akurat oberwałem kiedyś gazem, gdy ktoś wykonał napad na sklep, który prowadziłem, ale też było niewesoło, dziura w tiszercie na klacie i twarz wysmarowana olejem, wieczorem i nazajutrz..
      za to moja Lady boi się nosić gaz, więc zrobiłem jej tambo, taki japoński króciutki kijaszek na lince, mieści się w torebce lub kieszeni...

      Usuń
    10. Żel jest legalny, MAM w domu i kupuj Frau. Strzela celnie i nie wymaga żadnej specjalnej obsługi.

      Usuń
    11. hańba hańba po trzykroć hańba

      Usuń
    12. I jeszcze raz hańba :-)

      Usuń
    13. Do czterech rszy sztuka😂😂🙈

      Usuń
    14. ale sześć jest parzysta i lepsza.

      Usuń
    15. A ja wolę nieparzystsiejsze!

      Usuń
  13. Zachowuje się jak psychopata. To jest patologiczne zachowanie i powinnaś to niezwłocznie zgłosić na policję. Zrób mu zdjęcie.
    Dziś jest łagodny i tylko zagaduje, a któregoś dnia nie zorientujesz się jak Ci da w łeb od tyłu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychopaci stanowczo mi się nie podobają. Już mam plan, jak się zabezpieczyć. Mam zaplecze policyjno-prawne, poza tym dowiem się, czego mogę użyć w razie niebezpiecznej sytuacji (np. gazu pieprzowego itp.).

      Usuń
  14. Miałam podobną sytuację, ale trwała ok, 3 lat. Jprld, psycholi nie sieją, sami się wykluwają spod ciemnej gwiazdki. Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyskakują jak filip z konopii. Nie ma, a za chwilę jest.

      Usuń
  15. japierdykam to się powoli chmielewska robi noooo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jeszcze szydełkiem w lochu nie muszę dłubać :-))

      Usuń
    2. Kto wie czym Ci przyjdzie jeszcze dlubac i gdzie🙈

      Usuń
    3. Ratunku! Nie mam szydełka!

      Usuń
    4. Jeśli łaska...
      Nie wiedziałam, że dysponujesz szydełkiem :-)

      Usuń
  16. Nieraz przytrafiają nam się jakieś dziwne sytuacje
    :Lub jeszcze dziwniejsi osobnicy stają nam na drodze.
    Nie ma na to logicznego wytłumaczenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie ma. Przypadki, zbiegi okoliczności... I tyle.

      Usuń
  17. Rzeczywiście to mocno kłopotliwe, mówiąc najłagodniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czysty eufemizm, powiedziałabym, choć nie demonizuję sprawy.

      Usuń
  18. Mowisz od czasow studenckich? Hmmm. Moze to jakies szczescie zamienione w nie-szczescie w miedzyczasie sie za Toba snuje. Ja bym pieprzla tym gelem w to nie-szczescie. Przeciez nie bedzie zadnego nieszczescia jak poskutkuje. Tylko to bedzie, na szczescie, koniec wloczenia sie takiego cienia.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie wiem jak to skomentować, bo sprawa nietuzinkowa raczej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałam te wszystkie komentarze i nie będę Ci radzić, bo porad dostałaś wystarczająco dużo i wiesz już co z tym robić.
    Jednym z rozwiązań byłoby zakochanie się w tym panu i oczekiwanie z niecierpliwością kiedy się znowu na horyzoncie pojawi. Tylko całkiem możliwe, że on by się wtedy odkochał a ja nie życzę Tobie niespełnionej miłości. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wszyscy święci! Mogę zacząo prześladować, ale zakochać się? Po moim trupie!!!

      Usuń
  21. Zadzwoń na 112. Wymuś zakaz zbliżania. Zamiast udawać, że rozmawiasz przez telefon, użyj go jako dyktafonu. Nagranie może być przydatne po telefonie na 112. W ostateczności jebnij mu z otwartej prosto w nos. Acsama punkij się czymkolwiek o coś twardego żeby powstał siniak. Komu uwierzy policja?
    A poza tym, że zacytuję klasyka: "zakopane, nie dowie się nikt" 😀
    Pozdrawiam i 3mam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, umiesz podtrzymać na duchu :-)

      Usuń
    2. Staram się. I przepraszam za literówki, ale pisze z telefonu i tak to się czasem kończy.

      Usuń
    3. Nic nie szkodzi. Sama tak mam i okropnie mnie to wścieka. Te telefony są po prostu bezczelne.

      Usuń
  22. Nie wiem, co mu siedzi w głowie, ale uważaj na typa. Może ma problemy psychiczne, a może to po prostu zwykły przychlast. Nieważne którą z opcji jegomość prezentuje - nie ma prawa naruszać twoich granic.
    Proponuję Ci zaopatrzyć się w gaz pieprzowy (najlepiej w żelu) i paralizator. Proponuję również skontaktować się z prawnikiem i ustalić jakiś plan działania (możesz natręta nagrywać, zapisywać gdzie i kiedy Cię nękał, zgłaszać na policję, skierować sprawę na drogę sądową itd), żeby nie wyszło tak, że gość będzie Ci bezkarnie zatruwał życie przez kolejne lata. Bo Ty dobrze wiesz, że na dłuższą metę, funkcjonowanie w ciągłym strachu nie jest korzystne ani dla twojego zdrowia psychicznego, ani fizycznego.
    Oczywiście, jako dziki człowiek, który również ma doświadczenia ze stalkerem - powiem Ci, że dziada jeszcze można wyjaśnić samodzielnie, ale to w sumie mało cywilizowane i rozsądne rozwiązanie i tylko dlatego nie polecam.
    Takoż, wszystkiego dobrego i działaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przychlast z pewnością. Do wszystkich rad zamierzam się zastosować :-)

      Usuń
  23. Zagwozdka faktycznie. Ale jak wyjść z tego problemu to nie wiem. Można na ostro, na miło, może jeszcze jakoś inaczej.

    Trochę jest ciekawych murali w Warszawie. :)

    Delikatnie nawiązałem miejscem akcji wiersza. :) Kiedyś chciałem pojechać do paru miast w Rosji. Ale teraz jakoś mi daleko do tego.

    Jakoś nie mam aspiracji do bycia demiurgiem. Ewentualnie mogę stać się obiektem ,,patrzań i podziwiań". :D

    Ostatnio napisałem trochę wierszy krążących wokół KK i religii. W sumie nie wiem czemu.

    Czy ja wiem. Na pewno te maki to ważny obiekt do patrzenia przez podmiot liryczny.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Trochę Ci się uzbierało tych odpowiedzi - chyba dość długo byłeś nieobecny na blogach.

    OdpowiedzUsuń
  25. Tyle rad już dostałaś. Na miło, na ostro, na stanowczo... A PKanalia - ten to ma pomysły:))) Nie wiem co sama bym zrobiła.
    A ja lubię cyfry parzyste i nieparzyste. To zależy od sytuacji. Niektórych nie lubię. Muszą mi się podobać wzrokowo i najlepiej jak będą się dzielić przez 3, 4 a najlepiej od razu przez 12 :)))) Już sobie wyobrażam, co o mnie myślisz....
    Niech listopad będzie dla Ciebie łaskawy w zdrowiu
    Pozdrawiam ciepłe słowo zostawiając

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic takiego sobie nie myslę - ja też mam swoje minidziwactwa. A z liczb najbardziej lubię 4, 7 i 19.

      Usuń