16 lipca 2023

71. Do dupy z taką babą!

Cholernie lubię nasz osiedlowy sklep. Zawsze coś ciekawego w jego okolicy usłyszę. Ostatnio podszedł do mnie facet woniejący jak cała gorzelnia i wyciągnął rękę. O dziwo, nie z zamiarem wyżebrania kilkudziesięciu groszy, ale z pieniędzmi.

- Pani – powiedział grzecznie (bo kultura musi być!) – weź, kup mi pani piwo.

- A nie ma pan już przypadkiem dość? – zapytałam oględnie.

- A nie mam! – odrzekł triumfalnie i czknął. – Ja tylko pijany jestem i wisz pani, nie sprzedadzą mi.

- No i słusznie – odpowiedziałam. – Na dziś panu w zupełności wystarczy, jutro też jest dzień.

Facet spojrzał na mnie spode łba.

- No kup pani!

- Jutro.

- A do dupy z taką babą!!! – wrzasnął znienacka co sił w płucach. Ujrzałam się nagle w centrum zainteresowania przechodniów. Jakaś tam część osiedla będzie wiedziała, co o mnie myśleć. Pocieszam się myślą, że i tak nie jest ze mną aż tak źle, jak z żoną pewnego lekko trunkowego inteligenta.

- Kultura musi być – ryczał, waląc pięścią w stół – więc milcz, kurwo, bo ci ubliżę!

Innym razem, wychodząc z tego samego sklepu, zobaczyłam grzecznie czekającego na swojego właściciela psa. Podeszłam, przykucnęłam, pozwoliłam psu się obwąchać i zaczęłam go głaskać. Piesek był duży, sympatyczny, miał mądre oczy. Poprzymilaliśmy się do siebie, aż w końcu ze sklepu wyszedł pan, wysoki, postawny, elegancki. Podchodząc, obrzucił uważnym wzrokiem mnie, psa, a potem jeszcze raz mnie i wreszcie całą grupę, którą tworzyłam wespół ze zwierzęciem.

- A nie boi się pani, że panią upierdoli?! – ryknął mi nad głową tubalnym głosem bez zbędnych wstępów. Zaskoczona i oszołomiona, klapnęłam na chodnik tuż obok psa. Musiałam wyglądać dość głupio.

- Nie – powiedziałam słabo i zaczęłam gramolić się do pionu. W duchu pomyślałam, że należałoby się raczej obawiać pana.

- A – skłonił się grzecznie. – To w takim razie dziękuje uprzejmie za opiekę – dodał z atencją.

Odszedł z pieskiem, pozostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.

Jutro też będę tam robić zakupy.


119 komentarzy:

  1. no imasz Pragie warszawską w osiedlowym sklepiku )))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie fajne towarzycho masz na osiedlu i Ty narzekasz, ze zyjesz w zaglebiu rozpasanego katotalibanizmu? U mnie nuuudy, brak tu tego specyficznego folkloru, ktory w Polsce spotyka sie na kazdym kroku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na całe szczęście jest to folklor miejski. Ludowizny nie znoszę :-)
      A sklep znajduje się tuż obok kościoła i czynny jest również w każdą niedzielę :-))

      Usuń
    2. Ja tez, dlatego nie lubilam Siemiona.

      Usuń
    3. A ja najbardziej nie cierpię górali.

      Usuń
  3. skąd tam się wziął stół pod sklepem?... to meblowy sklep był?... albo może warzywniak z wystawką?... oba z koncesją plus, bo niby skąd tam też piwo?... ale kto mądry robi wystawki przed swoim sklepem, w którym sprzedaje piwo?... toć wiadomo, że zawsze się trafi jakiś pijak, który coś z niego buchnie, a może nawet i sam stół...
    drugiego przypadku nie skomentuję, bo ja "mam zasady" /jakieś czasem trzeba chyba mieć?/ i cudzych psiaków bez zgody opiekuna nie głaskam... jak by Cię ten brysiek faktycznie upierdolił, to bym Cię wcale nie żałował, a w razie draki trzymałbym stronę tego pana Tubalnego...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam: "Pocieszam się myślą, że i tak nie jest ze mną aż tak źle, jak z żoną pewnego lekko trunkowego inteligenta. - Kultura musi być – ryczał, waląc pięścią w stół – więc milcz, kurwo, bo ci ubliżę!". To wcale nie sugeruje obecności stołu w pobliżu sklepu.
      W życiu nie upierdzielił mnie żaden pies ani szerszeń. Kwestia dogadania się z bydlątkiem :-)

      Usuń
    2. to jeszcze żonę przyprowadził?... sam sobie nie mógł z babą poradzić, to drugą na nią napuścił?... teraz już wszystko rozumiem, LOL...

      Usuń
    3. Omatkoboskazktóregobądźkościoła!

      Usuń
    4. Ktos tu slyszy, ze dzwony dzwonia, nie wie tylko z ktorego kosciola. Dwa dzwonia ze i spod sklepu a trzeci, srodkowy, to uzupelniajacy, chyba z wlasnego domu pary z trunkowym w tle.

      Usuń
    5. Tak, dzwon środkowy wpadł jako porównanie :-)

      Usuń
    6. Tu tez sie uczy , szczegolnie dzieci, do niepodchodzenia do psow bez zgody wlasciciela. Kolezanka w Polsce ma sprawe sadowa za swojego psa, bo ugryzl sasiadke , ktora niepewnie wychodzila zza autobusu. Pies nigdy takich zachowan nie wykazywal a tu ups!
      Jakby jednak nie bylo, scenki opisala Frau Be swietnie... szkoda, ze pan , wlasciciel psa, nie powiedzial jej czegos w stylu: " Nie boi sie pani, ze ja ugryzie?", a wyjechal z tym ujebie.
      Polska kultura podworkowa.

      Usuń
    7. errata "upierdoli"- pomylilam podworkowe wyrazenia zwiazane z zachowaniem psa w momencie jego strachu i zwiazane z tym jego dzialania zebami :)

      Usuń
    8. Mnie ciągnie jak magnes do każdego zwierzęcia, raz nawet gadałam z szerszeniem - i dogadałam się!

      Usuń
    9. P. S. Nikt nie twierdzi, że jestem normalna :-)))

      Usuń
    10. mnie też ciągnie do zwierzaków, a co więcej, to często one same lgną do mnie, ale w tym konkretnej sprawie ta moja wyjątkowo sztywna zasada nie wynika z obawy, że psiak może mi zrobić kuku, tylko opiekun może zrobić aferę, bo akurat jest wyznawcą tej samej zasady...
      poza tym nie mylmy sytuacji, gdy zwierzak jest samodzielnie, bez żadnego opiekuna, tak przeważnie (choć też nie zawsze) jest na przykład ze spotykanymi kotami, z sytuacją, gdy zwierzak jest wyraźnie z opiekunem, a tak zwykle jest właśnie z psiakami, które w obecnych czasach raczej rzadko szwendają się same po (europejskim) mieście...

      Usuń
    11. Niechby tylko spróbował (opiekun). Moją aferę o pozostawienie psa samego, przywiązanego do drzewa czy czegoś innego byłoby słychać w Toruniu!

      Usuń
    12. to jest jeszcze osobniejszy problem, jak pogodzić konieczność(?) wykonania jakichś zakupów z koniecznością odcedzenia i przewietrzenia psiaka...
      i dlatego (między innymi) wolę zajmować się kotami, spacer z takim sierściuchem jest naprawdę wolnościowym spacerem dla obu stron, komu się znudzi spacerowanie razem, ten spaceruje solo, tak, jak chce...

      Usuń
    13. Trudno, jak się człowiek decyduje na psa, to z wszystkimi tego konsekwencjami. Dlatego ja myslę o tym już od kilku miesięcy i jeszcze nie podjęłam decyzji.

      Usuń
  4. Taki slep to niekończące się źródło inspiracji. 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz? Możliwe! Jedna nastolatka powiedziała mi: "Proszę pani, z wszystkiego da się zrobić wiersz" :-)

      Usuń
    2. Myślę, że to może być prawda. A wszystko zależy od tego, co Cię poruszy.

      Usuń
    3. Tak, dokładnie tak.

      Usuń
    4. A dziś były jakieś przygody w sklepie? 😀

      Usuń
    5. Niestety, nie, oprócz obładowania siatkami.

      Usuń
    6. Zatem co na obiad? 😄

      Usuń
    7. Dla córki kotlet drobiowy, ziemniaczki z koperkiem i mizeria. Dla mnie sałatka i kanapki.

      Usuń
    8. Nie jem mięsa, a poza tym nie lubię obiadów, zwłaszcza w upały. Nie mam potrzeby zjedzenia czegoś ciepłego.

      Usuń
    9. Wspominałaś, że kochasz zwierzęta. Czy akwarium jest już gotowe?

      Usuń
    10. Gotowe do startu. Tylko że nie wystartuję teraz, bo niebawem nie będzie mnie w domu przez ponad tydzień, a później jeszcze raz. Wystartuję po 20 sierpnia.

      Usuń
  5. Trzeba było kupić chłopu to piwo. Szlag by go nie trafił a Ty zaoszczędziłabyś niepotrzebnych dyskusji jegomościem 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przynajmniej się dowiedziałam, co jestem warta :-)))))

      Usuń
    2. Gdybyś kupiła to zostałabyś obsypana prawdziwymi komplementami 😉

      Usuń
    3. Jednak będę broniła tego, który otrzymałam - przynajmniej był oryginalny! :-))

      Usuń
    4. Powinnaś mu za to po głowie nakłaść 😂😂

      Usuń
    5. Ale mnie to rozśmieszyło!

      Usuń
    6. Ma szczęście że trafił na "babę" z poczuciem humoru 😂

      Usuń
    7. Dużo szczęścia :-)

      Usuń
    8. Znam takie które na słowo baba były by oburzone 😅

      Usuń
    9. Bez dystansu do siebie.

      Usuń
    10. Zapewne tak, bo słowo baba nie jest jakoś szczególnie obraźliwe. Nawet w piosenkach potrafi padać.

      Usuń
    11. "My, baby..." to takie rubaszne określenie dla osób mających do siebie zdrowy dystans i bez kija w odwłoku.

      Usuń
    12. My baby - to po angielsku
      bardzo pieszczotliwe określenie. 😉

      Usuń
    13. A ten zdrowy dystans zawsze warto mieć.

      Usuń
    14. @MaB, nie znam angielskiego :-) "My" to my, a "baby" to baby i już :-))

      Usuń
    15. @Maruda, oczywiście, że tak. To dość wyraziście świadczy o człowieku.

      Usuń
    16. Gdyby nie ten dystans to pewnie od dawna strzelalibyśmy do ludzi 😂

      Usuń
    17. Wszyscy teraz znają angielski. 😀 I nawet jak nie znają, to znają - my baby. 😘

      Usuń
    18. @Maruda, ja bym strzelała i bez tego, tylko nie mam ochoty za to garować.

      Usuń
    19. Nie wszyscy, bo ja nie. "My baby" jest bez przecinka, a polskie "My, baby" z przecinkiem :-))

      Usuń
    20. To chyba jakaś wyższa filozofia, hehe. ;) 😉 Powinnaś mi to wytłumaczyć na przykładach najlepiej. Stasiu pisał o piosenkach. "My, baby" - nie spotkałam, prędzej znajdziesz "my baby". 😀

      Usuń
    21. Żadna filozofia, tylko różnice w językach.

      Usuń
    22. Przecinek występuje w wielu językach. Żadna to różnica. Czy w polskim zapisie: "my, baby" ten przecinek jest konieczny?

      Usuń
    23. Z zasad interpunkcji nie wynika, żeby koniecznie trzeba było te wyrazy wydzielać, można to zrobić, jedynie ze względu na czytelność. :)

      Usuń
    24. Tutaj językoznawcy nie są ze sobą zgodni, a gdzie są dwie opcje, trzeba wybrać jedną. Opowiadam się za starą, dobrą nauką.

      Usuń
    25. Słusznie. Nigdy nie jest za późno na naukę, zwłaszcza j. angielskiego. 😀

      Usuń
    26. Szczególnie że w więzieniach także trzeba obcować z ludźmi 😅

      Usuń
    27. @MaB, ani myślę :-)

      Usuń
    28. @Maruda, tego bym nie zniosła!

      Usuń
    29. Ja też, ale gdyby mi ktoś zaproponował jednoosobową celę to mogę iść choćby i zaraz 😂

      Usuń
    30. Do jednoosobowej to i ja bym poszła. Tylko żeby mi dużo książek dali i komputer :-))

      Usuń
    31. Obawiam się że w pierdlu dostęp do internetu jest raczej utrudniony 😅

      Usuń
    32. To trzeba być Trynkiewiczem albo Breivikiem, żeby mieć luksusy.

      Usuń
  6. Kurcze, jak do niedobor czy nadmiar napoju w ciele wplywa na jezyk! Drugi czy trzeci przypadek: co on mowi do tego psa?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co mówi do psa - przy mnie z nim nie rozmawiał :-)

      Usuń
    2. Myślę, że odnosi się do niego równie elegancko :-)))

      Usuń
    3. Myslisz, ze rowno szczekaja na siebie?

      Usuń
    4. Raczej są wykwintni w mowie :-)

      Usuń
    5. Oboje po takiej rozmowie maja spuszczone nosy na kwinte.

      Usuń
    6. Nie wiadomo. Pan wydawał mi się wesoły, a pies jeszcze weselszy.

      Usuń
    7. Besztaja sie na wesolo!

      Usuń
    8. Może się nie besztają?

      Usuń
    9. Pan do psa: Ty to masz dar podrywania super babek! Pies do pana: To tak jak ty. Wrocimy znow pod ten sklep, chyba brakuje nam soli... choc pieprz juz mamy.

      Usuń
    10. Właśnie wróciłam z zakupów objuczona jak wół. Psa nie było, pana też.

      Usuń
    11. Moze dzisiaj jedli na slodko lub to co w lodowce. Daj im szanse na to slone.

      Usuń
    12. Niech robią, co chcą, w końcu demokracja jest :-)

      Usuń
    13. "Niby" - to dobrze powiedziane :-))

      Usuń
  7. Mnie w sklepie interesują głownie ceny i asortyment, dlatego takim małym średnio ufam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten nie jest mały, choć sklep osiedlowy kojarzy się ludziom ze sklepikami. Nie cierpię małych sklepów, bo zazwyczaj jest w nich niewielki wybór, a ceny wywindowane. Nie mówiąc już o "Żabce", która jest w mojej opinii totalnym gównem.

      Usuń
    2. I rydzykowi kabze nabija ta zabka. Tfu.

      Usuń
    3. Głównie alkoholem, bo to jest jedyny towar, który zalega obficie na półkach i który sprzedaje się o każdej porze doby, roku i kalendarza świąt.

      Usuń
  8. Też bym nie kupiła mu piwa. ;]
    Właściciele psów bywają nieufni, węsząc (bardziej niż ich podopieczni) złodziejstwo. Psy (zwłaszcza duże i ładne) często giną spod sklepów, ale skoro tak, to po co je tam zostawiają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym miała psa, w życiu nie zostawiłabym go pod sklepem. To zawsze jest stres dla zwierzęcia.

      Usuń
    2. Poza tym albo pies albo zakupy. Chyba że w zoologicznym, to wtedy można wejść z psem.

      Usuń
    3. Można wchodzić z psami do zoologicznych?

      Usuń
    4. @F.B...
      no pewnie, że można... już od samej strony marketingowej zakaz wchodzenia z psami jest strzelaniem sobie w plecy...

      Usuń
    5. Zastanawiam się, jak to rozwiązać, jeżeli sklep zoologiczny znajduje się w galerii handlowej - tak jest z wszystkimi sklepami zoologicznymi, w których bywam, bo są w miarę blisko albo po drodze.

      Usuń
    6. Do wolnostojących zoologicznych na pewno można wejść z psem. Pracuję w takim, miewam różnych gości i z kotami też przychodzą. Kiedyś ktoś podobno przybył z sową na ramieniu, ale niestety to mnie akurat ominęło.
      Do galerii coraz częściej można również wchodzić z czworonogami, do naszej łódzkiej "manufaktury" śmiało można z psem się ładować, tylko do butików nie wolno.

      Usuń
  9. Boszsz! jaki fajny tekst, ubawiłam się bo świetnie to opisałaś i już się cieszę, że jutro też tam będziesz robić zakupy, może jakaś fajna historyjka Ci się przydarzy,.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się przydarzyć, na miejski folklor zawsze można liczyć :-)

      Usuń
  10. Opisalas scenki jak z "Dnia Swira":))

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię swoje osiedlowe sklepiki, za to marketów nie znoszę - nikt mi tam towaru nie poda, nie zamówi towaru, nie odłoży. Czy jest drożej, niż w sieciówkach? Może trochę, ale za luksus się płaci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma u nas na osiedlu sklepików, jest mnóstwo sklepów, ale takich noralnych, nazwijmy to "dużych". No chyba że wszędobylskie Żabki, ale tego nie uważam za sklep ani nawet sklepik, tylko wyjątkowy szajs.

      Usuń
    2. U mnie ostały się nieliczne, "prywatne". To zupełnie inny klimat zakupów. Kiedy ostatnio robiłam zakupy w drogerii, szefowa przyuczała jakąś młodą do obsługi kasy i słyszałam jak mówi:nie, nie wbijaj jeszcze podsumowania, bo ta pani zaraz jeszcze coś kupi :))))) I miała rację. Ja tak kupuję tam: połowa towaru "z kartki", a połowa wypatrzona :) bo zawsze jest coś, co mi się spodoba.

      Usuń
    3. Ja kupuje podobnie jak Ty - z kartki i jeszcze coś wypatrzonego, ale preferuję super- i hipermakety.

      Usuń
  12. Osiedlowe sklepiki nie są dla zabieganych. To kultywowanie towarzyskich relacji w trakcie zakupów wydłuża czas stania w kolejce dla innych. Od paru lat mam w okolicy wiejski sklep, gdzie byłem świadkiem wielu takich ciekawych akcji. Nie stać mnie na obowiązujące tam ceny, nie mam czasu na towarzyskie pogaduszki. Może zmienię swój stosunek do nich po przejściu na totalna emeryturę. Póki co kupuję w większych samoobsługowych placówkach, gdzie tygodniowe zakupy szybko załatwiam według listy i nikt nie komentuje moich wyborów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest sklepik. Nie ma u nas na osiedlu sklepików, jest mnóstwo sklepów, ale takich noralnych, nazwijmy to "dużych". Ten wspomniany jest jednym z nich.

      Usuń
  13. Ja po prostu padłam.
    Byłam tu już wczoraj, jednak za grzyba nie mogłam się zalogować.
    Dzisiaj raz jeszcze ubawił mnie ten post, ale wierz mi, niektórzy "mundrzy" boją się bardzo, że mój malutki piesek shih tzu tak ich upierdoli, że stracą co najmniej rękę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie przed chwilą myślałam o Tobie, robiąc sobie kawę w "Twoim" kubku :-)
      Niektórzy ludzie boją sie zwierząt, np. moja sąsiadka panikuje na widok kota. Ale w mojej opinii są to dziwni ludzie...

      Usuń
    2. Kocham zwierzaki wszelkie. Mąż mojej ciotecznej siostry robił program "Z kamerą wśród zwierząt" we wrocławskim zoo za dyrekcji Państwa Gucwińskich. Parę razy miałam okazję być przy realizacji, głaskać cudne węże, małpki i inne zwierzaki. Zresztą - m.in. dlatego od wielu, wielu lat jestem wege - bo chcę być dziwna, ale inaczej. :D Mam nadzieję, że kubeczek jest OK. :)

      Usuń
    3. Wszystkie trzy kubeczki są OK :-) Używam ich na okrągło. Trzy kawy dziennie - trzy kubeczki :-)

      Usuń
  14. Ale panu piwa nie kupić. A on tak grzecznie zaczął.

    Nie powinno się podchodzić do obcego psa. Nawet jak przyjaźnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podchodzę nawet do obcych szerszeni :-)

      Usuń
    2. Za szerszenie człowiek nie bierze odpowiedzialności.

      Usuń
    3. A co to ma do rzeczy?

      Usuń
  15. Sklepy i przychodnie, to nieustające źródło inspiracji:-)
    Ja kupiłam kiedyś jednemu takiemu bułki, a potem sprzedawczyni mnie uwiadomiła, że nie chciało mu się przed sklepem odśnieżać, więc szukał pierwszej naiwnej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przychodnie jawią mi się raczej jako miejsca, gdzie gromadzą się różne osoby szurnięte i świry. Chyba nie było takiej mojej wizyty w przychodni, żebym nie nadziała się na jakiegoś czuba.

      Usuń
    2. O, to u mnie bardziej prozaicznie, lawina chorób i wspomnień poszpitalnych...

      Usuń
    3. Może dlatego tak jest, że moja przychodnia jest duża i przyjmują w niej różni specjaliści.

      Usuń