Nie wiedziałam, DeLu, że odszedłeś.
Wystarczyła
chwila zmęczenia, dzień nieobecności na blogach, a Ty wyciąłeś nam
taki numer…
Należałeś
do naszej blogowej rodziny. Wymieniliśmy tyle komentarzy, tyle prywatnych maili…
Nie potrafię sobie tego poukładać.
Gdziekolwiek
jesteś, jeśli jesteś – pamiętaj o mnie, tak jak ja nie zapomnę
Ciebie.
Kto to byl? Nie znam, wiec bylabym wdzieczna za podeslanie linka do bloga.
OdpowiedzUsuńTo był bardzo kulturalny starszy pan o własciwym światopoglądzie. Poczytaj jego blogi.
Usuńhttps://delator1004.blogspot.com/
https://antyfronda.blogspot.com/
DeLu, znany bardziej chyba jako Asmodeusz, jeden z jego blogów jest TUTAJ.
UsuńUps, przepraszam Frau Be, wcięłamw się w tym samym momencie :)
UsuńNic nie szkodzi, cóż wielkiego się stało?
UsuńDziekuje Wam obu, dziefczynki.
UsuńDługo się wahałam, zanim zamieściłam notkę, ale skoro Rademenes potwierdził...
OdpowiedzUsuńA ja najpierw miałam kłopoty z pisaniem komentarzy, potem przestałam wyrabiać czasowo, a potem przyszłam na gotową wiadomość...
UsuńOsobiście nie znałem, ani nie miałem kontaktu z tym człowiekiem, ale niech mu ziemia lekką będzie :-(
OdpowiedzUsuńTo był wielki erudyta, straszna szkoda.
UsuńPewnie że szkoda, ale jesteśmy tylko chwilą na przestrzeni czasu , kiedyś i nas zabraknie... Żeby chociaż ktoś o nas jakiś wpis zrobił...
UsuńTrzeba nie dać się zapomnieć.
UsuńTo prawda, że jesteśmy trochę jak rodzina.
Wyjątkowo pokręcona rodzina :-)
UsuńAle ma to do siebie, że możemy się wybierać i na zdjęciach też wychodzimy stosunkowo dobrze :-)
UsuńTo spora zaleta. Mogę z dumą powiedzieć np. że nie ma w tej rodzinie żadnego PiSiora :-) A przynajmniej nikt nie jest aż tak szalony by sie mi przyznać że głosował na PiS :-)
UsuńZ dumą mogę oświadczyć, że u mnie nie tylko pisiorów, ale i żadnych popierdzielonych prawicowców i nazioli nie ma. I nikt nie ogląda reżimowej telewizji ani nie słucha radia z ryjem.
UsuńCi z prawej strony po prostu sie nas boją :-) Ale to i dobrze, bo nikt nie chce mieć w otoczeniu, nawet blogowym, imbecyli :-)
UsuńW blogowym też, ale miałam przede wszystkim na myśli porządną rodzinę :-)
UsuńNiestety w tej realnej rodzinie już PiSiorów mam i bynajmniej nie jest to powód do dumy.
UsuńNo to dramat. W siedmiu aktach!
UsuńCóż, nie mamy wpływu na rozum innych ludzi...
UsuńOj, nie mamy. Coś o tym wiem.
UsuńNa szczęście przynajmniej tu mamy wpływ na to z kim obcujemy.
UsuńWiesz, ja już w ogóle jakiś czas temu doszłam do wniosku, że jestem już w takim wieku, że nic nie muszę. Teraz ja dyktuję warunki i wybieram, z kim chcę się zadawać.
UsuńI to jest zdrowe podejście! A że zdrowie mamy jedno to trzeba przeróżnej maści jełopów trzymać na co najmniej kilometr od siebie.
UsuńO, to, to, to!
UsuńNie znałam, ale zawsze żal człowieka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻal wielki, gdy się znało.
UsuńPrzykro żegnać znajomego, nawet jeśli to znajomość tylko wirtualna.
OdpowiedzUsuńTe wirtualne znajomości są czasem ważniejsze od niektórych realnych.
UsuńRównież nie znałam, ale wiem jaki to ból żegnać wirtualnego przyjaciela. Kilkanaście lat temu zmarła moja koleżanka, z którą znałyśmy się wiele lat. Najpierw były to listy, potem również Internet.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam końcówką lata
Myslę, że tak samo boli pożegnanie z wirtualnymi, jak i z realnymi przyjaciółmi.
UsuńNie wiedziałam, że Asmodeusz miał także inny nick i kolejny blog. Ja czytywałam i komentowałam "Zrzęda" blogspot.com. Jakiś czas temu blog zamknięto. To rzeczywiście był bardzo inteligentny i oczytany człowiek.
OdpowiedzUsuńTak. U mnie po prawej są linki do jego blogów - "Świętoszek" i "Przez wieś gruchnęła wieść". W tym drugim podpisywał się jako DeLu.
Usuń