12 października 2024

148. Hekatomba

- Kasia, lat 35, koleżanka z pracy. Rak. Zmarła w czasie tegorocznych wakacji.

- Monika, lat 50, koleżanka z pracy. Rak. Zmarła w czasie tegorocznych wakacji.

- Marta, lat 45, koleżanka z OKE. Rak. Zmarła w czasie tegorocznych wakacji.

- Gosia, lat 58, koleżanka z pracy. Rak. W trakcie leczenia.

- Agnieszka, lat 63, koleżanka z pracy. Rak. W trakcie leczenia.

- Gosia, lat 51, bratowa. Rak. W trakcie leczenia.

- Sylwia, lat 46, cioteczna bratowa. Rak. Świeża diagnoza.

I to wszystko w przeciągu kilku miesięcy. Śmierć przychodzi błyskawicznie.

Jestem zdruzgotana, od czterech dni chodzę, jakby mi ktoś pałą w łeb przywalił. Przygniata mnie ta porażająca liczba, to już epidemia i nawet moja koleżanka onkolog zmarła na raka. Co się dzieje z tym światem? To już nie ma innych chorób? Gdzie się nie obrócę, tam słyszę o raku.

Oglądałam niedawno na YouTube wywiad z lekarzem onkologiem. Powiedział: „Wszyscy umrzemy na raka”. Wygląda na to, że wie, co mówi. Oddychamy trucizną, jemy truciznę, pijemy truciznę i nawet psychikę mamy zatrutą – jak może być inaczej?

Gdy myślę o bliskich mi dziewczynach zmagających się z tym problemem, chce mi się płakać. Przygnębienie sięga zenitu. Nie wyobrażam sobie, żeby te, które jeszcze żyją, miały niebawem umrzeć… Przedwcześnie, bezsensownie.

2 komentarze:

  1. Rozmawialysmy niedawno wiec wiesz, ze u mnie tez dokola jakies paskudne choroby i wiele zgonow. To rzeczywiscie zakrawa na pandemie, nielatwo przerobic tego nagromadzenia zaloby. Tez pisalam o tym na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiście straszna seria jak tak sieknie bliskich, czy innych krewnych i znajomych pokotem w krótkim okresie, ma prawo zrobić wrażenie...
    mnie kiedyś walnął zgon jednego z moich dobrych kumpli jeszcze ze szkolnej ławki... po dłuższej przerwie wznowiliśmy kiedyś kontakty, taka reaktywacja dobrego kumplowania się... potem znowu siadło, bo wyjechał i osiadł gdzie daleko... ale pamiętam nasze spory na temat co ma większy wpływ na nasze życie; czy własne działania, czy czynniki losowe... on wyznawał filozofię "człowieka sukcesu", czyli wykluczał elementy farta i pecha... ja stałem /i stoję nadal/ na stanowisku wypośrodkowanym, że jedno i drugie jest ważne... no, i kilka lat temu dociera do mnie, że zmarł na raka... wyszło, że moje na wierzchu, że miałem rację... ale wcale nie czułem satysfakcji, jakoś gorzko mi było z tym wszystkim, bo w końcu był dobrym kumplem w ogólnym bilansie...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń