Nie bywam w przestrzeni kolorowych
pisemek i telewizji, jednak nie żyję też pod kamieniem. Co nieco
do mnie dociera. Od pewnego czasu obserwuję, jak zapanowała nam miłościwie moda
na spektakularne „nawrócenia” tak zwanych „gwiazd”. Zjawisko to powołało do życia
nowe określenie: katocelebryta.
 |
Radosław Pazura |
Katocelebryci machają publicznie
różańcami, oficjalnie obnoszą się ze swoją pobożnością, opowiadają o tym,
jak niegdyś się kurwili i ćpali, a teraz „chodzą na randki
z Jezusem”, wyjawiają inne swoje grzechy (spośród których prawie zawsze najważniejszymi są seks, alkohol i autoerotyzm). Z lubością udzielają wywiadów, w których królują
intymne zwierzenia, bicie się w piersi, opowieści o Bogu i szatanie,
aniołach, Panu Jezusie i Najświętszej Panience (dziewicy, rzecz jasna). Nawet
niepolski Justin Bieber przyznaje, że przeszedł wewnętrzną przemianę (niczym
Kmicic) i dzięki wierze stał się lepszym człowiekiem (jak – nie przymierzając
– sam Jacek Soplica). Ponoć Sylvester Stallone też. |
Cezary Pazura |
W kraju mamy całą plejadę
nawróconych. Najbardziej znane/znani katocelebrytki i katocelebryci to
przykładowo Agnieszka Chylińska, Małgorzata Kożuchowska, Cezary Pazura,
Radosław Pazura, Edyta Górniak, Misiek Koterski, Adam Woronowicz, Roksana
Węgiel, Kuba Błaszczykowski… Jest ich naprawdę sporo i nie sposób
wszystkich wymienić. Specjalną wisienką na torcie jest niejaka Patrycja
Hurlak, podobno aktorka. Ktoś ją zna? Nazywa siebie nawróconą wiedźmą i opowiada,
jak to „odzyskała czystość”.
 |
Niejaka Patrycja Hurlak, rozpoznaję nawet, że to u nas, w kościele bernardynów (Bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny)
|
Jak na moje oko, fala nawróceń
rodem z „Vivy!”, „Życia na gorąco” czy „Pudelka” ma swoje
uzasadnienie. Powszechnie wiadomo, jak trudno się przebić i wybić w aktorstwie,
muzyce i sporcie, a konkurencja jest bezwzględna. Religijne coming
outy i opowiadanie o własnych grzechach (jakie to ciekawe! 🤣) pozwalają zabłysnąć czymś nowym, do niedawna
niemodnym, niemal szokującym, olśnić publiczność i – pomijając gremium
zniesmaczonych – podbić ją na swoją korzyść. Moda „na Jezusa” do mnie nie przemawia,
jakoś nie wierzę w szczerość tych „nawróceń” i wiarygodność
opowieści katocelebrytów. Ot, znaleźli sobie niszę, do której wejście
toruje drogę do zasięgów, promowania siebie, odświeżenie sławy. |
Misiek Koterski |
A ja jakoś R. Pazurę i Kożuchowską od zawsze pamiętam z otwartego przyznawania się do swojej religijności. Za to Edzia G. przechodzi samą siebie, przyznać trzeba 😉
OdpowiedzUsuńMnie bardziej rozwaliła Natalia Niemen, której ostatnio jakoś nie po drodze z kk chyba. Tej z kolei chyba w drugą stronę poszło...
A Niemen nie dokonała czasem aktu apostazji? Pozdrawiam
Usuń@Karolina90 - Nie wiem, szczerze mówiąc, bo nie śledzę aż tak uważnie, ale nie zdziwiłabym się, gdyby tak było, bo już nie pierdzieli kocopołów z tym rozmodlonym wzrokiem 😉
UsuńJa też nie wiem, bom nietelewizyjna.
UsuńMam takie zdanie o wierze, że nie powinno się tym epatować, tak samo jak gołą dupą. Chociaż nie wiem co lepsze. Z góry uprzedzam, moje ścieżki nie prowadzą do żadnego kościoła, chyba że takiego przerobionego na pub, bądź apartamenty (zrobię zdjęcia jak będę w okolicy - podoba mi się!). Nie interesuje mnie też, czy czyjeś uczucia religijne obrażę, b o nikogo nie interesuje, czy nie obraża mnie swoim ekshibicjonizmem religijnym. Ogólnie mierzi mnie celebryckie wy(s)powiadanie się na tematy nie związane z profesją. Na ten przykład marnej wartości piosenkarka o leczeniu choroby suplementami, albo fitneska o pakietach badań na wszystko. Za grubą kasę oczywiście. Wiara i wierzenia przy tym to maleńki pikuś. A jeszcze nawiążę do tych nawracających się. Najpierw narobili gnoju, wstydu, zła, a teraz składają ręce. Fu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. To największa hipokryzja wszechczasów: robienie gnoju, a potem pstryk! - i już rozgrzeszeni, i już świętojebliwi.
UsuńBardzo ważne zdanie napisałaś na temat obrażania uczuć. Katole robią wrażenie, jakby nie wiedzieli, że to działa w dwie strony.
Otóż to. W dwie strony działa. A ja się nie zgadzam na wszechobecne krzyże. I inne też nie, żeby nie było. Celebracje religijne w zaciszu swojego domu i miejsca kultu. A nie wszędzie. Jestem bardzo przeciwko religii w szkole. Religioznawstwo - proszę bardzo, w ramach wychowawczej. Bardziej potrzebna jest edukacja zdrowotna, żeby umieć rozróżnić zawał, depresję, radzić sobie ze zdrowiem psychicznym, a nie mitologia. Zapędziłam się.
UsuńReligioznawstwo mogłoby być jako odrębny przedmiot - ja miałam w LO i to było fajne.
UsuńReligię ze szkół absolutnie należy wyprowadzić, klechy tylko pasożytują na państwie. Mają wybudowane plebanie większe od kościołów, niech tam nauczają bezpłatnie, bo przecież to powołanie, nie zawód (tak utrzymują).
Nie mam nic przeciwko krzyżowi na (i w) kościele czy półksiężycowi na meczecie. Ale w instytucjach publicznych nie powinno być znaków religijnych, bo to jest rzecz prywatna, powiedziałabym nawet, że intymna.
Nagonkę na edukację zdrowotną rozpętał kościół, w którym z ambon wybrzmiewa polecenie wypisywania dzieci z tego przedmiotu, a kurze móżdżki oczywiście przyjmują to na wiarę, bo" ksiunc kazał". Już pełno tego nawet na Facebooku.
Tak jest! Zbierałam się, żeby napisać o tym u mnie, ale za bardzo się gotuję. Aż się boję pomyśleć co by mi się robiło, gdybym mieszkała w Polsce..
UsuńRobiłoby Ci się niedobrze, to z wszelką pewnością. A co jeszcze, to już osobnicze cechy 😉 Kościół w Polsce to jest pierwsza władza, niestety - podlegamy obcemu państwu (Watykanowi). Zdrajców, którzy podpisali konkordat (który służy li i jedynie interesom Kościoła), powinno się ukarać za zdradę stanu.
Usuńw Avignonie jest taki obiekt turystyczny, jak Pałac Papieski, zaś obok niego drugi obiekt, kościółek zwany Katedrą Notre Dame /nie mylić z paryskim/ i gdy się porówna ich rozmiary, to widać, że budowanie plebanii większych od kościołów nie jest nowym, ani też polskim pomysłem...
UsuńTo w zasadzie nie ma znaczenia, niech sobie klechy zabierają religię do siebie.
Usuńchodzi też o pieniądze... zdrowa sytuacja jest wtedy, gdy dany związek wyznaniowy finansują sami wyznawcy, czy też jacyś tam jeszcze sympatycy... w Polsce tak jest w przypadku wszystkich takich związków /kościołów, sangh, zborów, czy tym podobnych/ poza jednym: K.Rz- kat jest po części finansowany przez podatnika, który wyznaje różne, rozmaite światopoglądy... co więcej, realnych(!) członków K.Rz-kat. jest mniej, niż połowa wszystkich podatników, co potęguje rozmiar patologii...
Usuńw Polsce funkcjonuje tzw. Fundusz Kościelny... pełni od dwojaką rolę... pierwsza, to sukcesywna spłata rzekomego długu powstałego na skutek zaboru mienia kościelnego (chodzi o K.Rz-kat.) przez państwo polskie w okresie powojennym... rzekomego dlatego, że ten dług już dawno został spłacony... druga rola jest taka, że F.K. wspiera wszystkie zarejestrowane związki wyznaniowe, także te powstałe stosunkowo niedawno, tak to wygląda w teorii, w praktyce jednak prawie wszystko dostaje K.Rz-kat... kluczem podziału ma być ilość wyznawców, niestety ta ilość, jeśli chodzi o K.Rz-kat. jest bardzo grubo zawyżona w stosunku do realnej ich ilości, zawyża ją sam K.Rz-kat. i państwo nie ma nad tym żadnej kontroli... najgorzej na tym wychodzą małe związki wyznaniowe, którym przysługują sumy nieproporcjonalnie mniejsze, niż teoretycznie powinny być... tak naprawdę, to one nic nie dostają, bo sam koszt pozyskania tej kasy od państwa jest wyższy od tej kasy, o którą trzeba zresztą złożyć wniosek... więc nawet nie składają tych wniosków, gdyż jest to operacja typu "kupić 100 złotych za np. 300 złotych"... więc te pieniądze przejmuje kto?... no właśnie...
więc ja wypowiedź naszej Frau Be zmodyfikuję: niech sobie uprawiają te swoje hobby, byle nie za nasze dutki...
p,s. podatek kościelny nie jest jest dobrym pomysłem, bo znowu skrzywdzone są te mniejsze związki wyznaniowe, gdyż część pieniędzy, która miałaby trafić do nich trafia do urzędasów, którym trzeba przecież zapłacić za pracę przy obsłudze takiego systemu... z drugiej jednak strony nie jest to pomysł tragiczny, bo wtedy wylazła by prawda, ilu tak naprawdę K.Rz-kat. ma wyznawców, bo wtedy to sami wyznawcy decydują, do którego związku przynależą... więc katolskie klechy stają na głowach, żeby takiego podatku nie wprowadzono...
UsuńJestem zdania, że należałoby wprowadzić podatek wyznaniowy i NIC WIĘEJ klechom się nie należy. I tak już złupili i zagarnęli nieprzebrane bogactwa.
Usuńmożna się jeszcze zastanowić nad niektórymi zabytkami kultury oddanymi im pod opiekę, ale tylko pod warunkiem ścisłej kontroli wydatków środków, jakie klechy na ten cel otrzymają, patrzeć im na ręce niemal rentgenem...
UsuńPrzykładem takiej rozpaczliwej sytuacji jest sprawa naszego pomnika. U nas, jeżeli w wypowiedzi nie padnie uściślenie, o jaki pomnik chodzi, to wiadomo, że o symbol Rzeszowa znany w całej Polsce - Pomnik Czynu Rewolucyjnego, nazywany Wielką Cipą. Po pierwsze, autorem tego monumentu jest Marian Konieczny - ten sam, który wyrzeźbił słynną warszawską Nike. Po drugie, na pomniku jest herb miasta. Po trzecie - jest to zabytek. Dość powiedzieć, że ten skrawek ziemi należał do bernardynów (nieprawnie, w ramach oddawania "zagarnionego mienia") i oni od lat usiłowali go wyburzyć. Do akcji przystąpił konserwator zabytków i powstały oddolne inicjatywy, zawiązały się komitety i grupy, które stanęły w obronie pomnika. Miasto walczyło o niego jak stado lwów. Na szczęście nie ma tam pisiorów. Ale ojczulkowie wpadli na genialny pomysł i oddali pomnik Stowarzyszeniu Rodzin Żołnierzy Niezłomnych Podkarpacia. Kolejna wtopa, bo ci także chcą zburzenia pomnika. No, idioci. Trzeba tutaj oddać honor miastu, które wypowiedziało bernardynom umowę o utrzymywaniu ogrodów bernardyńskich. I bardzo dobrze. Dlaczego społeczność miasta miałoby to utrzymywać? I teraz sytuacja jest taka: pomnik kruszy się i niszczeje. Skrawek ziemi, na której stoi, został ogrodzony i objęty zakazem wstępu. Pod pomnikiem leżą hałdy ptasich odchodów, których nie ma kto uprzątnąć. Raz ludzie się skrzyknęli i wysprzątali to nocą (wynieśli całe wory tego łajna) i potem tylko mieli kłopoty. A gołębie nadal srają i robią kolejne hałdy kup. Sprawa utknęła w martwym punkcie. Ale gdyby ktoś zaczął pomnik rozbierać, pierwsza przykułabym się do niego łańcuchem
UsuńPrzyznawanie się do odmiennej orientacji seksualnej już spowszedniało, więc teraz fotki z różańcem.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to nawrócenie wyglądało, bo zdjęcie może sobie zrobić każdy.
Religia, seks, choroby - to bardzo intymne sprawy, nie na Pudelka i nie do TV.
A jak to się ma do tezy, że katolicy są w Polsce prześladowani?
Katolicy w Polsce są prześladowani według nich samych. Gdyby im przyszło cierpieć prawdziwe prześladowania, niewielu z nich by się ostało.
UsuńMasz rację, fala błyszczenia za pomocą coming outu lesbijskiego lub gejowskiego już spowszedniała i przeminęła. Teraz biorą ludzi na Jezusa.
rzekome prześladowanie katolików i w ogóle chrześcijan to chwyt propagandowy funkcjonujący już od samych początków tej ideologii i który niestety wciąż działa na wielu mądrych inaczej... nie można zaprzeczyć, że iluś tam tam zrobiono kuku, kiedyś i teraz, ale gdyby tak to zestawić z prześladowaniami wyznawców innych religii na przestrzeni wieków, to katolicyzm by wypadł jako traktowany dość łagodnie...
UsuńPoza tym katolicyzm sam był niezłym prześladowcą. Wystarczy wytłuczenie Słowian, a gdzie inkwizycja, krucjaty, wojny religijne, prześladowanie heretyków i mniejszości religijnych, pedofilia, kolaboracja z reżimami autorytarnymi, zagarnianie majątków, szkodliwe praktyki medyczne i naukowe?
Usuńo tym już nawet nie wspominam...
Usuńza to nieźle jest przypomnieć, jak muslimy w Syrii prześladowały samych siebie /inne odmiany islamu/, przy okazji też jezydów... chrześcijan również, ale zginęło ich akurat najmniej, ale hałasu akurat było najwięcej... na szczęście nie jestem chrześcijaninem, więc nie muszę się tym przejmować, mimo, że próbują mi to wcisnąć... ja się akurat przejmuję prześladowaniami kotów przez chrześcijan... muslimy tego nie robiły, od zawsze traktują koty z należnym szacunkiem...
O, to, to, to, moja Anielciu! Nie mam nic przeciwko chrześcijaństwu (jakiemukolwiek), a nawet samej wierze, ale niech to nie zamienia się w politykierstwo. Podobnie niech nie wymachują różańcami celebryci i dygnitarze, bo jedni robią to dla sławy, a drudzy dla władzy, bo przecież będąc na świeczniku, lepiej nie zadzierać z kościołem i potulnie złożyć rączki.
UsuńZnany jest mem o treści: najwięcej ludzi zginęło prze 3 książki - Biblię, Koran i Atlas grzybów!
UsuńO, cudowne - nie znałam tego!
Usuńfaktycznie mem czaderski :)
UsuńNo!
UsuńJotka zawsze trafi w sedno.
UsuńTak 😀
UsuńWiesz, po tym jak najgorsze szumowiny z PiSu zaczęły wymachiwać różańcami w obawie przed prokuratorem, nawrócenia celebrytów nie robią na mnie żadnego wrażenia 😂 Zdjęcie Mejzy z różańcem to był ten punkt graniczny, po którym nawet nawrócenie Szatana mnie nie zdziwi ani trochę 😂
OdpowiedzUsuńTak myślę, że szatan prędzej się nawróci niż ci wszyscy religijni krzykacze.
UsuńCi wszyscy religijni krzykacze, na czele z politykami, robią to na pokaz. Różaniec nawet z najgorszej kurwy robi anioła. A przynajmniej w oczach fanatycznych katolików, bo ludzie potrafiący myśleć wiedzą że to tylko gra na potrzeby mamienia ciemnoty.
UsuńNie mam najmniejszych wątpliwości, że to tylko marna pokazówka. Ciemny lud kupi wszystko.
UsuńTak, łykają jak pelikany a PiS sie z tej ciemnoty śmieje.
UsuńA to Polska właśnie...
UsuńTak, Polska, kraj gdzie łajdak chwyta za różaniec i zapewnia o świętobliwości, a tłumy są gotowe pójść za nim w ogień, bo on katolik... 😅
UsuńRzygam tym już.
UsuńJa też, dlatego z telewizji przerzuciłem się na internet bo tu mam wpływ na to co oglądam i nie muszę już patrzeć na te zakłamane mordy.
UsuńNa szczęście nie mam telewizora już od kilkunastu lat.
UsuńDzięki telewizji jeszcze nikt nie zmądrzał, za to miliony zgłupiało, więc to słuszny wybór.
UsuńI to jest słuszna koncepcja sztuki 😂
UsuńTak, przynajmniej nie grozi nam pranie mózgu jakie media robią ludziom każdego dnia.
UsuńJa sobie piorę mózg "Światusami", Robertem Brnatowiczem, Katarzyną Miller, "Imponderabiliami", "Skrawkami". Czyli bardzo lubię te podkasty i filmiki.
UsuńGrunt że dobierasz wartościowe treści a nie skazujesz umysłu na jakiś prawicowy ściek.
UsuńDaj spokój, nikt w mojej rodzinie nigdy się nie skalał czymś takim.
UsuńJa nie mogę powiedzieć tego samego 😅 Ale na szczęście mnie ten prawicowy pierdolec nie dopadł 😂
UsuńDobre geny po jakimś przodku przeważyły szalę 🤣
UsuńDobrze że przeważyły ją we właściwym kierunku, bo inaczej dziś stała byś u boku Bąkiewicza 😂
UsuńMiałam na myśli Twojego przodka, u mnie wszyscy OK 😀
UsuńNo dobra, niech zatem udowodnia swoje "nawrocenie" i pozbeda sie majatkow, domow, willi, bizuterii na rzecz kosciola. Wtedy im uwierze, choc latwo nie bedzie, bo ze mnie jest niedowiarek. Dla mnie najwieksza szuja i kanalia jest Zelnik, ale tez Wolski, Pietrzak i Rosiewicz. Tylko ze im nie pomoglo, i tak popadli w zapomnienie. A tak kiedys lubilam Chylinska...
OdpowiedzUsuńbrakuje jeszcze raperki Fagaty do kompletu, jak ona mi wytnie taki numer, to się pochlastam ROTFL qqqahahahaha...
UsuńA tej to nie znam.
UsuńJa też nie znam.
UsuńAle pozbyć się wszystkiego na rzecz Kościoła?
UsuńAlbo bardziej konkretnie dlaczego się pozbywać?
bo to dość nowa postać na boisku i taka raczej niszowa... ale bardzo jakoś ją polubiłem /w pewnym sensie/ ostatnio, bo ja zresztą mam skłonność do różnych porąbanych panienek, nie w sensie zasadniczym bynajmniej od razu, tylko tak metaforycznie...
Usuń@Asenata, ale czego "wszystkiego" się pozbyć?
Usuń@PKanalia - kapuję już. Sprawdzę w wolnej chwili, kto zacz.
Usuń@Asenata, zeby udowodnic te swoja gleboka "wiare", a nie tylko klapac pyskiem, zeby zwiekszyc zasiegi.
Usuń@Anna Maria P. - bardzo słuszne spostrzeżenie.
UsuńPietrzak to jest w ogóle jakiś ewenement... działał w pewnym systemie antywolnosciowym, rozwalał o od środka jako satyryk, potem mu się coś porypało i zaczął suportować system podobny do peerelowskiego, czy nawet bardziej antywolnościowy...
Usuńza to Rosiewicz, Cejrowski, czy Irek Dudek od zawsze byli konserwami obyczajowymi, więc to, że wspierają tak opresyjne systemy jak pis, czy konfa dziwić za bardzo nie powinno...
za to jest jeszcze inna sprawa... są ludzie, których poglądy i działania są zbliżone do naszych lub po prostu nam się podobają, więc dość chętnie zakładamy, że są "nasi" we wszystkich aspektach, także tych, których nigdy nie ujawniali... przykład Kazika Staszewskiego pokazuje, że nie jest to prawda... gdy odezwał się na temat prawa kobiet o decydowaniu o sobie, którego nigdy wcześniej publicznie nie omawiał, nagle całemu mnóstwu ludzi kopary opadły ze zdziwienia...
UsuńNie znoszę Pietrzaka (vel Pieprzaka, vel Pierdolaka). Gość zatrzymał się w czasie i zatrzasnął się w swojej bańce, która zupełnie nie jest moją.
UsuńA Kukiz? To dopiero jest przykład szmaciarstwa!
Nawiasem mówiąc, miałam z nim osobiste zderzenie. Przyjechał do mojej szkoły, bo szukał Adama Asanowa i wdaliśmy się w krótką gadkę. Teraz Adam lideruje zespołowi Piersi.
Asanow był uczniem mojej szkoły, zapomniałam dodać.
UsuńZmiana na stanowisku dokonała się, gdy Kukiz pożarł się z Asanowem i poszedł sobie w cholerę. Ale że taki (polityczny) numer wytnie, nie podejrzewałam i ostatecznie bardzo się zdziwiłam, że się zeszmacił. Widziałam nawet w Internecie zdjęcie ze sklepu z pieczywem - bułeczki, czy jak to nazwać, w kształcie penisa wraz z resztą. Pieczywo podpisane było "Kukizy" i obok cena. Bezcenne.
UsuńKukiz jest dla mnie przykładem postaci artysty, którego twórczość, jakiś tam fragment nawet lubię, ale w innych aspektach wolę go omijać szerokim łukiem z grubym kijem do tego, żeby za bardzo się nie zbliżał...
UsuńJa też lubiłam go jako muzyka. ale w obecnej sytuacji...
UsuńAnna Maria P
UsuńWiara nie do końca polega na tym, żeby się wszystkiego pozbywać
Ani tym bardziej na tym, zeby o tym publicznie rozprawiac dla poklasku. Dlatego tym wlasnie polecalabym udowadnianie tej gloszonej wiary. Inni nie musza.
Usuńwłaściwie co mi do tego, w co ktoś zaczął lub przestał wierzyć, zwłaszcza, jeśli jest to obca mi osoba z którą ani nie sypiam, ani piwa nie piję... niemniej jednak te spektakularne nawrócenia nagłaśniane medialnie budzą pewien mój niesmak... powiem niczym Imć Zagłoba: żeby chociaż na buddyzm, albo na rodzimą wiarę Słowian, ale na katolicyzm?... koniec świata, byk się oźrebił!...
OdpowiedzUsuńpominę już kwestię, że nie do końca wierzę w szczerość takich deklaracji, bo czegóż to nie robią celebryci, aby o nich gadano, obojętnie zresztą, czy źle, czy dobrze, ważne, że gadają...
jest jeszcze coś: od zawsze kibicuję życzliwie różnym skandalistom, a zwłaszcza skandalistkom obyczajowym /choć nie wszystkim, bo różne bywają te skandale/, bo ci ludzie ciągną ten świat we właściwym kierunku i gdy mi się taka jedna z drugim nagle nawróci na jakąś religijną manianę, szczególnie taką bardziej chorą, to biorę to osobiście, jakby zrobiono mi krzywdę... pamiętam, jak kiedyś nawróciła się niejaka Frytka, miałem wtedy ból głowy od rozczarowania tą panienką... dobrze wiem, że moje podejście jest idiotyczne, bo nie powinno mnie to wszystko obchodzić, ale kto jest wolny od idiotyzmów niech pierwszy rzuci tortem...
p.jzns :)
Tak, Frytka też gdzieś mi mignęła w tej plejadzie. Bez wątpienia wszystko to pokazówka medialna, na to właśnie położyłam nacisk, choć nie wiem, czy to do końca wybrzmiało.
UsuńJa jestem raczej wychowana tradycyjnie, wywoływanie skandali mnie zniesmacza, bo to jest takie... bez klasy. Poza tym uważam, że w świecie, gdzie wszystko jest możliwe, już nic nie jest możliwe.
mnie niesmaczy jeszcze jedna rzecz: nawróceni /niekoniecznie w sensie religijnym/, którzy plują na siebie samych, takich, jakimi byli przedtem... pamiętam takiego muzyka /nazwisko taktownie przemilczę, bo jednak grał świetnie/, który robił takie seanse plucia na siebie w wywiadach: "ujujuj, jaki ja wstrętny ćpun kiedyś byłem"... chyba każdy ma w biografii jakieś akcje, które po jakimś czasie uważa za błędy, czy wręcz bałwaństwa.. okay, każdy ma prawo do swojej oceny tych akcji... ale po co tego żałować lub się wstydzić i robić z tego pokazówkę?... nie czuję tego, delikatnie się wyrażę...
Usuńale są jeszcze gorsi, tacy, którzy ze wstydu próbują zaprzeczać sobie... w latach 90-tych w sklepach pojawiły się nagle oldskulowe jabole, takie jak za PRL-u, dodatkową atrakcją, taką nowatorską była jeszcze goła baba na etykietce... miałem kolegę, z którym przez jakiś czas uprawialiśmy taki perwersyjny sport, że kupowaliśmy takie "męskie wino" /tak to nazywaliśmy/ i obalaliśmy je w jakiejś najbliższej bramie... zabawa nam się szybko jakoś znudziła i daliśmy sobie z tym spokój... ale gdy po jakimś czasie, podczas jakiejś imprezy wspomniałem tą zabawę, tak ze śmiechem, to ów kolega strzelił focha stulecia i zarzucił mi kłamstwo, bo "nic takiego nigdy nie miało miejsca"... kompletnie nie pojmowałem jego zachowania, nawet wymieniliśmy kilka zdań drakogennych, to był jeden z tych momentów, gdy człowiek zadaje sobie pytanie: "z kim ja się, kurwa, koleguję?"... potem zresztą przestaliśmy się kolegować, ale to już osobna sprawa, inne wydarzenia na to wpłynęły...
dlatego też napisałem, że nie wszystkie skandale... ale są takie, które uwielbiam, takie proste i estetyczne, w stylu "Miley Cyrus złapała się za cipę na scenie", nie tyle samo wydarzenie, co centralnie bawi mnie święte oburzenie pruderystów...
Usuńale skandale pedofilskie klechów absolutnie mnie nie bawią...
aha, jakiś rok temu gruchnęła wieść, że Snoop Dog przestał praktykować Ziele, tłumacząc to względami zdrowotnymi, nikt w to bardzo zresztą nie uwierzył i słusznie, bo to był tylko taki żart marketingowy... mimo wszystko jednak, gdyby to była prawda, to byłoby to nawrócenie pokazane z klasą... po prostu poinformował i nie robił z tego szopki...
Usuńale to też pokazuje, jak ważna jest forma przekazania medialnie jakiegoś nawrócenia, jak o tym dana osoba mówi, jak to przedstawia publice... gdy Cassius Clay nawrócił się na islam i zmienił personalia na Muhammad Ali też nie było żadnego cyrku... po prostu wspomniał o tym podczas jakiegoś wywiadu i nie było żadnego zgiełku... czy ktoś zresztą, poza najbliższymi pamięta, jakiego wyznania był ten wspaniały bokser?... pamięta się tylko jego karierę sportową i może jeszcze niektórzy dawne czasy, gdy nie dał się wysłać jako mięso armatnie do Wietnamu, reszta szerokiej publiki nie interesuje...
Widzisz, katolstwo to ulubiony sport sporej części Polaków, no i macha się nim jak sztandarem narodowym. Nie zauważyłam, żeby lansowali się w mediach się baptystocelebryci, zielonoświątkowcocelebryci, adwentystocelebryci, świadkowojehowocelebryci, ewangelikocelebryci i tak dalej w ten deseń.
UsuńPrzykład z Miley Cyrus należy do tych, które są do cna wyzute z klasy 😉
nie chce mi się tego sprawdzać, bo nie jest to aż tak ważne, ale Frytka Frykowska poszła zdaje się w kierunku protestanckim, to jest o tyle ciekawe, że w kwestiach obyczajowych wiele denominacji protestanckich potrafi być bardziej fundamentalistycznych, niż jest /przynajmniej deklaratywnie/ katolstwo...
Usuńnatomiast masz rację, że katolstwo dominuje nad całą sceną religijną, zagłusza także w mediach inne warianty chrześcijaństwa, nie wspomnę już o innych religiach... natomiast rzadko się słyszy o nawróceniach na te inne odmiany z tego też powodu, że kultura religioznawcza w Polsce stoi na beznadziejnym poziomie i wielu nawróconych pojęcia nie ma nawet, ze istnieje coś innego, na co można by się nawrócić... dochodzi jeszcze do tego powszechny katocentryzm, objawia się on na przykład tym, że gdy przy osobie areligijnej, bezwyznaniowej /tzw. ateiście/ użyjesz słów np. "bóg", "religia", czy "kościół", to ona kojarzy to tylko centralnie z jednym, do głowy jej nie przyjdzie spytać, o którego boga, religię, czy kościół w ogóle chodzi...
Bingo! Bóg jest jeden, katolicki, polski (Matka Boska też Polka, z Częstochowy), amen. I na deser - najśmieszniejsze jest to, że katole nie znają Biblii, bo jej nie czytają i opierają się tylko na czytaniach zasłyszanych w kościele. Ja przeczytałam od deski do deski i to dobiło tlące się we mnie resztki wiary. Jednak największym obrzydzeniem napawa mnie zbrodniczy i hipokrytyczny kościół. Uciekłam z niego, składając akt apostazji. Katolom myli się to z "wyrzeczeniem się Boga", a przecież jest mnóstwo apostatów wierzących, którzy nie Boga się wyrzekli, tylko tej chorej instytucji.
Usuńoczywiście, apostazja dotyczy tylko danej, konkretnej instytucji religijnej, czy też szerzej rozumianej grupy wyznaniowej, jest to po prostu akt zaprzestania identyfikowania się z nią, może być formalny, może też być nieformalny, niejawny wręcz dla nikogo poza osobą zainteresowaną... natomiast wyrzeczenie się boga, takiego, czy innego, to jest akt pewnej sporej przemiany światopoglądowej... masz rację, że jest mnóstwo apostatów, którzy takiej przemiany nie przechodzili, nadal wierzą w boga /tu: katolickiego/, zachowują też większość rzeczy z tego światopoglądu, w tym także systemu wartości... przeważnie zasilają oni grono własnowierców, czyli wierzących po swojemu, niezrzeszonych, najliczniejszej zresztą w Polsce grupy wyznaniowej, liczniejszej, niż katole...
Usuńnieporozumienie bierze się z takiej samej logiki, która w starożytnim Rzymie stała za nazywaniem pierwszych chrześcijan ateistami... sylogizm jest prosty: jeśli on wierzy w innego boga, niż mój, a innych poza moim nie ma, to nie wierzy w żadnego, czyli jest ateistą...
trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że w katolicyzmie obiektem kultu jest też sam związek wyznaniowy, czyli K.Rz-kat., tak więc apostata ulega pewnej przemianie światopoglądowej, nie jest to jednak taka przemiana, jaką się im przypisuje... oczywiście to też się zdarza, ale to nie znaczy, że zawsze...
Ja jestem formalną apostatką.
Usuńwiem...
Usuńja chciałem, ale plan był inny, po prostu miałem wysłać jednostronnie jedno pisemko w trzech kopiach: do parafii w mojej okolicy, do rodzinnego miasta, gdzie mnie chrzczono i do kurwii... pojechałem nawet po świadectwo chrztu, ale wrona w biurze się walnęła /albo wykonała dywersję/ i zamiast "maja" napisała "marca", a ja się urodziłem w kwietniu... po przemyśleniu sprawy uznałem, że ich pierdolę, gdyż nieoficjalnej, duchowej apostazji dokonałem już jako dzieciak, tak jakoś rok, dwa po komunii, poza tym czemu mam grać fair z instytucją, która nigdy nie gra fair?... przecież nie ma gwarancji, że zaznaczą to w rejestrach, a do GUS-u i tak pójdą zafałszowane informacje... szkoda mojego czasu, kasy i nerwów na taką zabawę...
p.s. potem już poszło piorunem... do skończenia podstawówki wiedziałem już, że żadnych boziów nie ma, nawet w wersjach dalekowschodnich, którym poświęciłem nieco uwagi, wyleczyłem się też z chrystianocentryzmu, czego akurat nie potrafi większość osób areligijnych /tzw. ateistów/ i w wieku barely legal (15 lat) ten odcinek światopoglądu miałem wyjaśniony, wyklarowany...
Usuńco prawda w wieku studenckim miałem pewien epizod z buddystami, ale to było czysto koniunkturalne, nie chodziło o żadne religijne sprawy, tylko o tani dostęp do nauki zen, który nie jest żadną religią, ideologią, ani filozofią... gdy przestałem płacić składki wypisali mnie, skreślili z listy...
aha, różaniec mam do tej pory, taki dalekowschodni, zwany "mala", jest to bardzo wygodne narzędzie, takie liczydło do niektórych ćwiczeń, nie ma dla mnie żadnej wartości duchowej, może tylko taką sentymentalną, bo dostałem go jako souvenir od fajnej panienki : )
UsuńGdybym miała się kulać po miastach i zaliczać płatnie kolejne wrony, też by mi się nie chciało. U mnie jest inna sytuacja, mieszkam w parafii, gdzie mnie chrzczono, więc wszystko załatwiłam na miejscu, za jednym przysiadem. Czarny nawet obowiązkowej rozmowy ze mną nie przeprowadził.
UsuńRadosława nie brałabym pod opis katocelebryta.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się ,że jego wiara jest autentyczna.
Być może, ale i tak się z nią obnosi i lansuje się w mediach.
Usuńa ja potwierdzam wiarę Kożuchowskiej.
Usuńnatomiast nadal uważam, że bycie katolikiem w kraju tutejszym to żadna odwaga ;-DD
Ale jaki lans!
UsuńJeden się lansuje na różańcu, drugi na apostazji.
UsuńA może po prostu ludzie maja potrzebę mówienia.
Celebryci mają jednak tę potrzebę autoreklamy.
UsuńŻeby być celebrytą trzeba się umieć zareklamować
UsuńNo i niniejszym to właśnie czynią 😉
UsuńTe nagłe celebryckie "nawrócenia" to wg mnie dobrze przemyślana strategia marketingowa, a nie szczera duchowa przemiana. Tu bardziej chodzi o błysk fleszy niż o krzyż… Przedstawienie musi trwać, ważne żeby pisali i mówili o nich, a czy dobrze czy źle to już nie ma znaczenia. Wiara to osobista sprawa, nie powinno się nią epatować na prawo i lewo bo to zakrawa na profanację.
OdpowiedzUsuńwłaśnie to miałam na myśli, pisząc ten tekst. To jest forma autopromocji, wybijania się ponad konkurencję, no i Show must go on!
UsuńTak, ważne, aby pisali....
UsuńZgadza się.
UsuńTemat jest dosyć złożony. Myślę, że motywacje katocelebrytów są różne, ale wśród tych naszych, rodzimych, polskich przeważa autoprezentacja. Uważają, że robią coś fajnego i chcą się tym podzielić. Oczywiście jak dostaną pochwały, będzie im miło, jak ktoś zacznie z nich łacha drzeć, przestanie im się to podobać. Jeszcze silniejszą motywacją może być przystanie do jakiejś silnej grupy. Weźmy taką panią Mariannę Schreiber. Inteligencją nie grzeszy, za to jest wybitnie gościnna w kroku dla członków nomen omen kręgów konserwatywnych. I to nie przeszkadza, bo najważniejsze, by się trzymać razem. Kupą, mości państwo!
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o zyski finansowe, to raczej u naszych, polskich katocelebrytów, marne są. Jednak to nie to samo, co amerykański sen telewizyjnych ewangelizatorów, którzy zresztą są poza kościołem katolickim, bo bardziej im się opłaca ich własny. Za to kwestię haseł głoszonych przez jednych i drugich, omówiłem nieco szczegółowiej TUTAJ, KLIKNIJ, BY POCZYTAĆ.
Poczytałam. Przytoczone przez Ciebie przykłady z życia (i rzyci) dobitnie świadczą o wartości manifestowanej wiary i deklaracji. Czysty marketing i tyle. Może zyski finansowe z tego niewielkie, ale błyszczy się z daleka, będąc na świeczniku, jako ta gwiazda betlejemska. To też coś warte w świecie intensywnej konkurencji i ostrego stresu. A przecież łatwiej byłoby posypać się brokatem, też by się błyszczało.
UsuńTrudno jest mi dodać tutaj coś nowego. Wiadomo, że niektórzy ludzie przekonani, że mają fajny pomysł na życie, dają się wciągnąć w promocję jakiegoś stylu: tak jest i w tym przypadku, przecież te zdjęcia ktoś robi, ktoś ma pomysł na hasło, i tak dalej. Jeśli o mnie chodzi, Cezarego twierdzenie, że wiara jest cool nie ma żadnego przełożenia na moje pomysły na spędzanie wolnego czasu. Podobnie Misiek do paciorka mnie nie zachęci: gdyby mi obiecywał, że gdy zacznę się modlić to będę miała jak on, byłaby to raczej antyreklama. Rozumiem, że te osoby potrzebują wiary, uczestniczenia w jakiejś grupie. No i spoko.
UsuńNo i spoko, ale czy oni potrzebują wiary, czy dobrej reklamy, to sprawa nie do rozstrzygnięcia raczej.
UsuńMisiek Koterski jest takim śmiesznym gadżetem, że aż go lubię 😀
@FrauBe, i tego nie rozstrzygam. W końcu o apostazji też wielu celebrytów informuje. Nawet jeśli fajnie, że liczba promujących się na apostazję jest większa od liczby jadących na paciorku (to pokazuje pozytywny trend), prywatnie nie ma to wpływu na moje opinie. Misiek Koterski jest uzależniony, podobnie jak ojciec, więc to długa trauma rodzinna, w związku z czym zwrot w kierunku kościoła nie jest bardzo zaskakujący (ruch AA jest w Polsce zmonopolizowany przez myślenie kościelne).
UsuńO, tak i drażni mnie to, bo AA jest dla wszystkich, niekoniecznie identyfikujących się z katolicyzmem.
UsuńNie wiem, czy liczba promujących się poprzez apostazję jest większa niż różańcowych, bo ja wymieniłam tylko nikłą ich cząstkę, a w Internecie można ich duuużo znaleźć.
@Frau Be...
Usuńoczekiwanie od ludzi uzależnionych /lub postrzeganych jako uzależnieni, ściślej mówiąc/, aby zmieniali się /"leczyli się"/ w jakimś dokładnie przez nas określonym kierunku i osiągali jakieś wydumane przez nas cele może świadczyć o pewnej dozie zarozumialstwa i dyletanctwa takiego domorosłego, mądralińskiego diagnosty lub terapeuty - teoretyka, czy być może jakiejś jego naiwności... prawda jest taka, że wielu, być może większość, takich ludzi leczy się /jest leczonych(?)/ substytucyjnie, czyli zamienia swoją życiową pasję na inną, mniej szkodliwą dla niego samego i dla innych... to może być inny narkotyk pod jakąś tam kontrolą /vide programy metadonowe/, to może być sport /vide Jurek Górski/, to może być coś innego, na przykład jakaś religia... klucz tkwi w tej frazie "mniej szkodliwą"... z religią jest pewien kłopot, bo nie ma jednoznacznego rozstrzygnięcia, na ile dana religia jest szkodliwa, na ile jest mniej szkodliwa... to się rozstrzyga na poziomie jednostki, jak ona się realizuje jako wyznawca...
tak swoją drogą, to istnieje też wariant AA, który w swoich założeniach odrzuca odwolywanie się do iluzji typu "Siła Wyższa", ale to już jest osobna sprawa, nie na tą dyskusję...
Jeżeli dowolna religia ma się stać substytutem pierwotnego nałogu, to z całą pewnością nie jest to dobre. Religia stająca się nowym nałogiem może przejśćw fundamentalizm.
Usuńpowtórzę:
Usuńto się rozstrzyga na poziomie jednostki, jak ona się realizuje jako wyznawca...
za to ciekawe jest z tym "pierwotnym nałogiem"... co nim jest?... otóż okazuje się, że wielu ludzi wpuszczających się w nałogi, choćby taki alkoholizm pochodzi z rodzin konserwatywnych w tym sensie, że obowiązywał w nich jakiś, mniej lub bardziej hardkorowy fundamentalizm religijny... można by rzec, że uciekli z deszczu pod rynnę, tylko nie zawsze wiadomo, co jest wtedy deszczem, co jest rynną :)
p.s. kiedyś badaliśmy sporą próbkę ćpunów - opiatowców pod kątem rodzin, z których pochodzili... co prawda nie chodziło tu o religię, tylko o model wychowania w nich obowiązujący... około 60% była z rodzin, gdzie obowiązywał model autorytarystyczny, czyli pas jako urzędowy język dyskusji... ale jako że w tym kraju taki model ma umocowanie religijne, centralnie katolskie, to pewne /aczkolwiek dość ostrożne/ wnioski można z tego wysnuć...
UsuńOwszem. "Różdżką dziateczki Duch święty bić każe".
Usuńkiedyś na rynku była taka książka "Jak trenować dziecko", co prawda klimat był protestancki, bo napisało ją małżeństwo pastorskie, ale w sumie jeden ciul... tam była nawet konstrukcja takiej rózeczki pedagogicznej, a także podana sprytna technika, jak "niechcący" wepchnąć dzieciaka do wody stojąc na brzegu rzeki, czy jeziora, aby nabrało respektu do żywiołu... zgiełk medialny wokół tej książki był okrutny...
UsuńIndianie Prerii wyznawali zdrowszą religię, więc dzieci nie bili...
Co Ty mówisz? Nigdy nie słyszałam o takiej książce. To spychanie do wody to już trąci usiłowaniem zabójstwa!
Usuńhttps://lubimyczytac.pl/ksiazka/130559/jak-trenowac-dziecko-trening-czyni-mistrza
Usuńponieważ nie deprecjonujesz z góry podawanych przeze mnie linków, nie ma najmniejszych przesłanek, aby Ci takiego nie podać...
O, kurde! Patrz, napisali, że książka została wycofana. To musiała być wokół niej gruba afera.
Usuńbyło trochę huku na ten temat... pamiętam, że wtedy też omawialiśmy ten temat w pracy podczas śniadaniowych zebrań klubu antyklerykałów, podczas którego oddawaliśmy się też lekturze "Faktów i Mitów", takiego pisemka antykościelnego...
UsuńO, chętnie dołączyłabym do klubu antyklerykałów.
Usuńwśród antyklerykałów było i jest nieco więźniów sumienia... choćby R.Kotliński, właściciel i nacz. redaktor wspomnianych "F.iM.", były klecha, który przejrzał na oczy, potem były poseł, a w końcu sfabrykowano na niego kilka grubych zarzutów i spierdolono mu życie...
UsuńCzytałam Kotlińskiego.
Usuńco prawda w e-bookach na dysku i na DVD mam przede wszystkim kompletny bajzel, ale Kotlińskiego bym chyba znalazł...
UsuńNie umiem czytać w komputerze, wolę papier. No, blogi umiem 😀
UsuńBez obrażania kogokolwiek. Mówi się "po uczynkach ich poznacie", Cytat pochodzi z Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 7, 15-20) i oznacza, że prawdziwość osób, zwłaszcza fałszywych proroków, można rozpoznać po ich działaniach i skutkach tych działań. Jak mawiają Amerykanie gadanie to taniocha.
OdpowiedzUsuńZgoda. Nie tylko katocelebryci machają różańcami i innymi akcesoriami. Również przedstawiciele rządu i wysoko postawieni dygnitarze. A wszystko to na pokaz. Politycy - żeby nie narazić się ludowi, celebryci - dla sławy.
UsuńTrudno mi wypowiedzieć się na poruszony przez Ciebie temat, nie oglądam polskiej tv, nie zaglądam do pudelka, a z kolorowymi gazetkami mam kontakt jedynie podczas bywania u fryzjera, czyli raz na kilka miesięcy. Jedna rzecz mnie tylko niepokoi związana z nawracaniem się, niektórzy niewierzący, albo katolicy w umiarkowanym stopniu, na starość, czyli za moment, który przede mną, nagle doznaĵa oświecenia i stają się nieomal święci. Znajoma, która jak bardzo dobrze pamiętam prowadziła bujne życie, nie tylko towarzyskie, teraz na widok ściskającej się pary robi znak krzyża, albo gorszy się na widok innych "bezeceństw".
OdpowiedzUsuńCo zwyklego człowieka, który nigdy nie chodził do kościoła skłania nagle do klękania i całowania, ble, tłustych paluchów?
@przeważnie poważnie - Bo to często tak właśnie działa, że na "stare lata" idzie albo w dewocję, albo zbytnie rozbuchania seksualne 😉 Znajoma w młodości szalała, więc teraz będzie w kościele krzyżem leżeć. A te co święte za młodu były, nagle sobie uświadamiają, że drugiej szansy nie będzie i zaczynają nadrabiać stracony czas 😄😉
UsuńJa też w młodości szalałam, ale teraz nie leżę krzyżem, jestem ateistką i apostatką. No ale ostatecznie nie jestem jeszcze AŻ TAK stara, żeby nie popaść w świętojebliwość, dewocję i hipokryzję.
UsuńMatko cudowna, kto obcałowuje tłuste paluchy (bleee...)?!
UsuńA propos zwrotu ku wierze "na starość" - masa ludzi czuje się w tym wieku samotna. Bywają za słabi na dalekie spacery, znajomi się wykruszają i mam wrażenie, że samo dreptanie na Msze to dla nich atrakcja, bo jest na co czekać
UsuńCzęść spośród nich to zapewne osoby, które widząc, że stoją nad grobem, nawracają się, bo się boją piekła.
UsuńCzęść z nich na pewno tak. Reszta po prostu szuka powodu do wyjścia z domu, chcą móc na coś czekać (Msze) i być wśród ludzi. wystarczy wejść na Mszę w środku tygodnia o popatrzeć po ludziach, kto przychodzi
UsuńGłownie przychodzą staruszkowie i kilka nawiedzonych młódek zabujanych w księżach.
UsuńCzyli powody czysto religijne to też nie 100% tych przypadków - to sporo mówi
UsuńOczywiście, że tak.
Usuń"Randki z panem Jezusem" - genialne 🤣 Fajnie, ja jestem z tych którzy w ogóle się nie interesują takimi rzeczami, ale jak to przeczytałem to prawie padłem. Niestety, dzisiaj im większy kicz i więcej seksu tym bardziej się to sprzedaje, więc "gwiazdy" robią co mogą być być na pierwszych stronach.
OdpowiedzUsuńRobią, co mogą, dlatego niestraszne im nawet wymachiwanie różańcem.
Usuń"No ale ostatecznie nie jestem jeszcze AŻ TAK stara, żeby nie popaść w świętojebliwość, dewocję i hipokryzję.
OdpowiedzUsuńA jak już będziesz wystarczająco stara, to co zrobisz? Popadniesz w dewocję i hipokryzję?
Oj, nie jestem pewna, co mi odstrzeli na starość. Pod warunkiem, że w ogóle jej dożyję. Wszystko się może zdarzyć, nie przewidzisz. Może zostanę fanką UFO? Może będę nałogowo uprawiać łyżwiarstwo figurowe? A może zacznę przebierać się za zieloną wróżkę? Kto wie...?
UsuńA może sama otworzysz swój kościół czcicieli chińskiej porcelany i też będzie git
UsuńAle dlaczego porcelany? To nudne!
UsuńMoże być cokolwiek; guma do życia, koronkowa bielizna, złote zęby, książki wydrukowane konkretną czcionką, malowane kamienie, konkretne odmiany kwiatów... Właściwie nie chodzi o to, żeby to było ciekawe, tylko o sam kult
UsuńJeżeli chodzi o kult, to najbliższa jestem Latającego Potwora Spagetti. Mniam, pycha, uwielbiam kluseczki! 🍝
UsuńTo już coś - możesz zostać wyznawczynią :)
UsuńZastanowię się. Mam czas do starości 😀
UsuńPewnie, dzisiaj chwytaj dzień
UsuńPostaram się złapać 😀
UsuńNiektórzy z wymienionych przez Ciebie chyba są po prostu wierzący, ja ich tak zawsze kojarzyłam - to nie nawróceni katocelebryci. Czy to taka moda, nie wiem.
OdpowiedzUsuńMoże i "po prostu wierzący". Tylko po jaką cholerę obnoszą się z tym publicznie, w prasie, telewizji, Internecie? Wiara jest sprawą prywatną i osobistą.
UsuńWęgiel się "nawróciła"? a kiedy zdążyła się "odwrócić"? jak chorągiewka musi łopotać zmianami, bo to młódka.
OdpowiedzUsuńA kto ją tam wie? Nawet nie wiem, jak ona wygląda.
UsuńSporo "nawróconych" jest też w więzieniach; co ciekawe zjawisko to dotyczy często skazanych za poważne przestępstwa. Nagle są gotowi codziennie się spowiadać, uczestniczyć we Mszy, klęczeć na grochu, leżeć krzyżem na zimnej posadzce i to godzinami, biczować się łańcuchem i uczyć na pamięć Biblii.
OdpowiedzUsuńIstnieje w ogóle funkcja kapelana więżiennego. Ciekawe, kto mu płaci i ile.
UsuńNa pewno godnie ma płacone i to z podatków porządnych obywateli
UsuńNo właśnie. Jak powiedzieć, że ksiądz to zawód, to się oburzają, bo nie zawód, tylko powołanie. Ale jakoś pecunia non olet, pracują i zarabiają (czyli jednak zawód).
UsuńKK to chyba jedna z największych wylęgarni krętaczy i to od wieków - wszystko ma być tak, jak im wygodnie
UsuńTo nie tylko ociekający złotem krętacze. To przede wszystkim od wieków zbrodniarze - ilu ludzi zamordowali, to nie do policzenia. A dzisiaj? Pedofilia, molestowanie kleryków i inne patologie.
UsuńCo gorsza, nadal masa ludzi ich bezkrytycznie popiera...
UsuńI tego nie rozumiem. Tu by trzeba mieć łeb jak bania karmelicka, żeby pojąć. Dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota i jak to ogarnąć?
UsuńNie miałam pojęcia, że tylu mamy nawróconych. Wydaje mi się, że z tej grupy co wymieniałaś to Małgorzata Kożuchowska i Radosław Pazura "od zawsze" byli osobami wierzącymi. Reszta? Zaskoczyły mnie niektóre nazwiska. Ale co mi tam. Niech wierzą. Dla mnie szczytem szczytów hipokryzji jest Hołownia.... Brzydzi mnie ten hipokryta…
OdpowiedzUsuńJa go jakoś lubię i wiem, dlaczego. Mam wielką słabość do mężczyzn o wysokim IQ. To działa jak afrodyzjak 😀
UsuńNawrócenie gwiazd. Nawrócenie ludzi starszych. Nawrócenie alkoholików. Po co to wszystko? Bóg jest jeden i wielu, a kościół katolicki ma z tym najmniej wspólnego.
OdpowiedzUsuńBóg jest jeden. A co z tą całą resztą?
Usuń