07 sierpnia 2025

183. Niecodziennik – cz. 2 pt. „Kuliście”

Tak, nie da się ukryć, tęsknię za Wami. Wyć wciąż się chce i dół nic a nic się nie spłyca, mimo to przez łzy i pochlipując, piszę, bo chcę do Was. Dało się to na pewno zauważyć, bo powoli wracam do wizytowania Waszych blogów, aczkolwiek jestem jeszcze bardzo krucha i chwiejna. Za cokolwiek chciałabym się zabrać, opadają mi ręce i zastygam w apatii. W kwestii poszukiwania siebie w sobie jeszcze nie doszłam z sobą do porozumienia. Lęgnie się we mnie za sprawą jednej/jednego spośród Was pewien pomysł i chyba wcielę go w życie.

Jak łatwo się domyśleć, w związku ze stanem ducha nie dzieje się u mnie nic ciekawego. Nudy.

Pozbyłam się starego legowiska, oczekuję na nowe, śpiąc na podłodze.

Drzwi i lusterko w samochodzie wymienione na nowe.

Brakuje mi prawej ręki, ponieważ mam ostry stan zapalny stawu barkowo-obojczykowego. Ale i tak jestem oburęczna. Dzisiaj zaliczyłam w to miejsce zastrzyk.

Wczoraj kolega rozśmieszył mnie na całe dziesięć minut, opowiadając dowcip:

Przychodzi mucha do restauracji.

- Poproszę porcję gówna.

- Z cebulą czy bez? – pyta kelner.

- Bez, bo by mi z gęby jechało.

Dziękuję wszystkim, którzy do mnie piszą i dzwonią. To jest naprawdę cudne.



11 komentarzy:

  1. Dowcip fajny i przypomniał mi taki:
    Do angielskiego pubu wchodzi koń, siada za barem i prosi o herbatę z cytryną.
    Barman podaje, koń wypija i wychodzi.
    Gość przy stoliku obok pyta barmana:
    - nie dziwi pana, że koń zamówił herbatę z cytryną?
    - mnie dziwi, że bez mleka!
    Na podłodze śpisz, jak w akademiku na waleta:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj już nie chce mi się śmiać, jestem jakaś beznadziejna.

      Usuń
  2. Dobrze, że się odezwałaś. Nie trzeba niczego na siłę. Samo to, że dajesz znać, że jesteś to już dużo. Kruchość to nie słabość, tylko stan przejściowy i chociaż trudny, to bywa też początkiem.
    Pomysł, który w Tobie kiełkuje, brzmi jak dobry znak. Czasem właśnie z takich cichych impulsów rodzi się coś potrzebnego.
    P. S. Puszek twierdzi, że podłoga to całkiem dobre miejsce do spania🐾

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam trzy Puszki, dwie twardo śpią ze mną, trzecia - u córki na poduszce. A co się będzie zniżać do poziomu reszty?

      Usuń
    2. moje Puszki to twarde, (neo)wiejskie koty, więc dla nich to nie problem kimnąć się nawet na betonie jeśli im warunki meteo akurat pasują, a przedtem jeszcze poprzewalać się z boku na bok...

      Usuń
    3. p.s. kiedyś za dzieciakowych czasów w moim rodzinnym Milanówku przychodziły nam na posesję takie dzikie, nie przypisane do żadnego domu koty... dostawały michę jak podeszły pod dom, ale na tym koniec, kolegować się za bardzo nie chciały... miały dziurę do komórki na graty i tam sobie pomieszkiwały... kiedyś dziadek rozpalił duże ognisko na ogródku, już nie pamiętam, co on tam palił, ale to był jakiś grubszy remanent... było dość mroźno, ale sucho, bezśnieżnie... końcu to ognisko się wypaliło i gdy popiół był już do zniesienia, to te koty wlazły w ten popiół... najpierw się potarzały, potem nieco zagrzebały w tym popiele i poszły spać... wcześniej jeden był szary, drugi bury, a trzeci taki biały w różne łaty... to po tym spaniu zmieniły wizaż na koty z piekła rodem i tak parę dni to trwało, zanim wróciły do swojego umaszczenia...

      Usuń
  3. oj pani ja byłam tak zajechana, że nie bywałam , nie pytałam, przepraszam :-( wybacz mi.
    ale juz wszystko dobrze, czy jeszcze zdychasz? w pozyzji horyzontalnej? obok mnie ? zapalenie stawu przykra sprawa i bolesna. współczuję bardzo.
    przytulam.
    i zacznij sie cieszyć wakacjami nareszcie, boooo za chwilę koniec balu panno lalu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nawet nie mam czasu o sobie pomyslec, bo jak nie obowiazki w domu, to jakies wizyty lekarskie, badania, , zakupy i proby powrotu do zycia, ktore koncza sie niepowodzeniem. I dlatego mi glupio, ze nie zadzwonilam do Ciebie.
    Ale gdybys potrzebowala pogadac, to mniej wiecej o tej porze mam chwile wytchnienia i pogadalabym.

    OdpowiedzUsuń
  5. spanie na podłodze to prawie nigdy nie jest do końce spanie na podłodze, coś tam zawsze się podkłada, nie liczę rzecz jasna sytuacji, gdy ktoś zagonił na imprezie... trochę mam w tym wprawy, znaczy w spaniu na podłodze, nie zazgonianiu bynajmniej, przynajmniej, żeby nie było, nabrałem jej podczas licznych wypraw z namiotem... nigdy wtedy nie brałem ze sobą żadnych karimat, bo po co tachać takiego grzmota, niby lekki, ale w sumie kłopotliwy... po prostu znajdujemy kilka pudeł tekturowych i jest tak samo, chyba nawet lepiej izoluje w zimniejsze noce...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. */errata: nie zagonił, tylko zazgonił... aczkolwiek jeśli ktoś się zagonił, to też może zazgonić...

      Usuń
  6. Dobrze, że się odezwałaś :) z samochodem całkiem szybko poszło, ale współczuję zapalenia ... trzymaj się i realizuj swoje pomysły 💗💗💗

    OdpowiedzUsuń