06 stycznia 2025

159. Ja tu rządzę!

No i klops. Skończył się okres świąteczno-noworoczny, jutro trzeba będzie dymać do kołchozu i uprawiać ugór. Od pewnego czasu okres grudniowy nie należy do moich ulubionych, ale nie narzekam, tym razem tylko leżałam i pachniałam aż do zaśmiardnięcia. Żadnego sprzątania, żadnego gotowania, żadnego pieczenia, żadnych świąt, żadnego sylwestra, spanko od 21.00 do 16.00 i świat od razu wypiękniał. Ostatni raz tak wypoczęłam w sanatorium rok temu, a i to niekoniecznie.

Nie było mnie w domu przez dwa tygodnie, bowiem Mamusia Misia (nasza mama) wyjechała na ten czas do Misia Mamusi (mojego brata), a Córunia Tatunia (ja) została w (prawie) pustym mieszkaniu rodzicielskim z Czeslavą Żbikovą (marki kotożbik).

Po powrocie do bunkra dorwałam mojego komputerka, a w nim zapisanych w „Ulubionych” linków do blogów. Od powrotu w domowe pielesze mi się nie polepszyło, jutro wręcz mi się pogorszy, ale za to od powrotu do blogosfery zrobiło mi się zdecydowanie dobrze. Rzuciłam się także na malowanie kamyków i wystartowałam z Art Journal, co pochłonęło mnie dzięki Uli H. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaki to fajny sposób na przyjemne spędzanie czasu i odstresowywacz.

Podsumowań na koniec 2024 r. tradycyjnie nie robiłam, postanowień na 2025 r. też nie, ale na ten ledwo co napoczęty życzę Wam wszystkiego, czego sami sobie życzycie. Co do mnie – teraz ja dyktuję światu warunki!