Obiecane Teatru
Nazywaliśmy ją gestapo. W mowie tego nie widać, ale
„gestapo” małą literą, bo na dużą nie zasłużyła. Przez jedenaście lat
panowania… pardon, urzędowania, zrobiła z nas potwory i podzieliła
między sobą w myśl starożytnej reguły „dziel i rządź”. Jedni
skończyli z nerwicami, depresjami, poczuciem bezwartościowości,
zeszmatławienia i całkowitego zaszczucia, inni zaś jako lizydupy,
donosiciele, fałszywe gnidy, podpalacze zapalników. Tak, to właśnie mój
aktualny pokój nauczycielski, gestapo zaś to (nie)nasza – emerytowana od
września – dyrektorka. Poszła w cholerę, ale trauma została…
Oto zarys palety jej cnót niewieścich:
- szykanowanie,
- pomówienia,
- dawanie wiary donosom,
- dyskryminacja,
- zlecanie bezsensownych czynności,
- wyzysk,
- groźby,
- zastraszanie,
- szantażowanie,
- stosowanie szantażu emocjonalnego,
- obrażanie się o wszystko,
- ustawiczna zmienność nastrojów,
- uzależnianie stosunku do podwładnych od własnego humoru i widzimisię,
- wytykanie wyimaginowanych błędów,
- manipulowanie,
- oskarżanie o wyimaginowane przewinienia,
- upokarzanie,
- wszechobecna i nieustanna kontrola,
- dążenie do własnych celów po trupach innych,
- troska wyłącznie o samą siebie,
- dupochronienie siebie samej kosztem innych,
- fałsz,
- hipokryzja,
- świętoszkowatość,
- obwinianie nauczycieli o wymyślone niepowodzenia,
- codzienne „dywaniki”,
- krzywdzące osądzanie,
- kłamanie dla własnej wygody,
- zaniżanie poczucia własnej wartości u innych,
- brak umiejętności przyznania się do błędu,
- nieumiejętność przegrywania,
- nieumiejętność przepraszania,
- zrzucanie winy za wszystko na innych,
- narcyzm,
- przekonanie o swojej nieomylności,
- poganianie,
- czynienie z pracowników niewolników,
- wieczne niezadowolenie,
- ciągłe płukanie bebechów,
- niecierpliwość,
- dogadzanie wyłącznie własnemu dworowi,
- brak obiektywizmu,
- brak lojalności wobec pracowników,
- przerzucanie obowiązków na innych,
- wzrok bazyliszka,
- wiecznie skrzywiona gęba,
- traktowanie innych jak niedorozwiniętych półgłówków,
- wymuszanie samooskarżeń,
- nadawanie najwyższej rangi pierdołom,
- podły charakter,
- brak umiejętności komunikacji interpersonalnej,
- skrajny egoizm,
- posługiwanie się wrzaskiem,
- mistrzostwo świata w wytwarzaniu zawiesistej atmosfery,
- lizanie dup w ratuszu,
- rozwiązania siłowe
- bezkarność,
- nieznoszenie sprzeciwu,
- wtrynianie bezpłatnych zastępstw,
- itd.
Po prostu stanowisko przerosło osobę. Mierną, złą i pełną
złej woli.
Może ktoś zapytać, dlaczego ponad 100 osób sobie
pozwoliło na pomiatanie przez jedną gangrenę. Dobre pytanie. Cóż, tu jest
Podkarpacie, pracy nie ma, a rachunki się same nie zapłacą. Niektóre osoby
spośród Was wiedzą, ile lat strawiłam na szukaniu jakiejkolwiek innej pracy.
Poza tym cóż zdziała jeden przeciw Tebom, skoro środowisko bagienne i wybitnie
niezgrane?
Praca z gestapówą zniszczyła mnie – i nie tylko mnie –
zawodowo i zdrowotnie. Znienawidziłam budynek szkolny i najchętniej
wysadziłabym go w powietrze, na pozostałych nauczycieli patrzę jak na
wrogów, uczniów najchętniej wywaliłabym ze szkoły wszystkich co do jednego. I nie
czarujmy się, zmiana dup na stołkach niewiele pomogła. Zmiany w ludziach
zaszły za daleko i bez powrotu. Nowa dyrekcja? Kolejna dyrektorka z charakterkiem,
wicedyrektor nieopierzony gówniarz, wicedyrektorka upierdliwy muł. Cóż, jak
będzie, tak będzie, ale przynajmniej już bez gestapo.
|
Nawet podobna... |