Czy zdarzyło Wam się kogoś nienawidzić?
Czy jest ktoś,
kogo nienawidzicie?
Nienawiść jest
emocją, a może lepiej – kombinacją emocji, które pojawiają się
w związku z osobą albo grupą osób. Jako ludzie cywilizowani (może
czasem aż za bardzo) niekoniecznie chcemy się do niej
przyznawać, a przecież jest stanem naturalnym.
Nienawidzimy
człowieka, którego zachowanie wywołało w nas silne poczucie krzywdy, zranienia,
bólu. Pragniemy wówczas zemsty, odwetu albo żeby tę osobę spotkało coś złego.
Można nienawidzić również jakiejś grupy ludzi.
Wbrew pozorom
nienawidzić nie jest łatwo. Nie udało mi się znienawidzić, męża,
który stosował wobec mnie przemoc psychiczną. Nie udało mi się
znienawidzić człowieka, którego kochałam w życiu najbardziej, ale odszedł
bez uprzedzenia (choć podobno od miłości do nienawiści jest
tylko jeden krok). Nie udało mi się znienawidzić szwagierki i jej
męża, którzy nieźle nas wyrolowali. Mogę powiedzieć, że kogoś nie znoszę,
nie cierpię, nie lubię, ale to wszystko nie jest jeszcze
nienawiścią.
Czy jest więc
ktoś, kogo udało mi się znienawidzić?
Tak. Jest taka
osoba. Zupełnie otwarcie życzę jej jak najgorzej i pewnie bym ją
zamordowała z zimną krwią w dowolny sposób, gdyby nie konsekwencje
prawne. Jest to osoba z mojego realnego życia, więc pozwolicie, że
nie napiszę, kto to jest.
Odkrycie, że
jednak potrafię kogoś nienawidzić, było zdumiewające.
Jest jeszcze grupa
ludzi, której nienawidzę z siłą tajfunu. Są to wszyscy ci, którzy
w jakikolwiek sposób krzywdzą zwierzęta. Z takich darłabym skórę
pasami i posypywała solą.
Czy jesteście
gotowi równie szczerze odpowiedzieć na pytania, które postawiłam na początku?
O tak! Nienawidze klechow za wszystkie ich bezkarne zbrodnie, wyprawy krzyzowe, ludobojstwa, inkwizycje, pedofilie i traktowanie ludzi jak polglowkow. Nienawidze, podobnie jak Ty oprawcow zwierzat. I wystarczy.
OdpowiedzUsuńWystarczy :-) Dzięki za szczerą odpowiedź.
UsuńW każdym środowisku mamy osoby dobre jak i złe.
UsuńI chyba raczej nie można winić księży współczesnych za wyprawy krzyżowe i inkwizycje.
Absolutnie trzeba rozliczać i karać pedofilię.
Ale za oszustwo, przywłaszczanie majątków i pasożytnictwo, że o pedofilii nie wspomnę, już można.
UsuńJeżeli ktoś zawinił, zostało mu to udowodnione powinien za to zostać ukarany.
UsuńBez wątpienia.
UsuńNo właśnie
UsuńWięc nie można "nienawidzić wszystkich" jak to napisała Anna Maria P. "klechów"
Tylko oczekiwać ukarania tych, którzy zawinili
Nieprawda. Można. w rozumieniu Pantery, a także i moim, wszyscy, którzy tkwią w tym bagnie, są współwinni, bo je wspierają.
UsuńJedno jest do zrobienia
UsuńLudzie wierzący powinni bardziej monitorować poczynania księży i nie dawać przyzwolenia na wszelki złe rzecy, które się dzieją.
W KK mamy system feudalny i pokutuje jeszcze taki strach przed osobą duchowną.
to wypadałoby zmienić. To są jednak trudne sprawy.
"Tkwienie w bagnie"
uważasz, że wierzący powinni odchodzić od Kościoła.
A dlaczego nie? Skoro wierzą w Boga... Niech sobie wierzą, w kościół nie muszą.
UsuńKościół to ludzie.
UsuńLudzie potrzebują wspólnotowości, jakiegoś dogmatycznego fundamentu.
Jeżeli człowiek jest wierzący, autentycznie to nie może sobie ot tak odejść z Kościoła.
Może to zrobić jak traci wiarę lub zmienia.
ale tak jak napisałam wcześniej, wierni powinni bardziej starać się wpływać na postępowanie duchownych.Jeżeli jest ono nieprawidłowe.
"Kościół to ludzie" tylko w teorii. W praktyce jest to instytucja o systemie feudalnym, a przeciętny wierny nie ma nic do powiedzenia ani do zrobienia. Natomiast ci autentyczni wierni, jeśli nie mogą obejść się bez kościoła, niech założą sobie nowy, lepszy. No ale jak ktoś bezkrytycznie przyjmuje wszystko, co mu się wciśnie, to trudno wymagać myślenia.
UsuńWierni powinni właśnie zmienić to, żeby mieć cos do powiedzenia.
UsuńPowinni reagować ma zło.
To to znaczy założyć nowy kościół? I to na dodatek lepszy.
Muszą być udzie o tym samym poglądzie, trzeba ustalić jakieś podstawy dogmatyczne, zasady, nakazy.
Trzeba się spotykać czyli musi być ktoś kto poprowadzi spotkanie. To tak bardziej w stylu protestanckim.
W stylu katolickim jeszcze jest inaczej,
Skąd pewność, że nowy oznacza lepszy?
Asenato, otóż mylisz się, schizmy są dowodem na to, że można odchodzić i zakładać nowe odłamy, bo krk to fatalna organizacja.
UsuńO Wielką Schizmę Wschodnią chodzi?
UsuńSchizma wschodnia - przyczyny
Najistotniejszą przyczyną rozłamu była walka o dominację, ale pomiędzy Kościołami istniały także poważne różnice ideologiczne, np. różnice religijne polegające na różnej liczbie sakramentów, podejściu do używania chleba podczas liturgii, kwestii czyśćca, celibatu księży, postu, organizacyjne (Zachód głosił prymat papieża, a Wschód - współpracę biskupstw). Patriarchowie konstantynopolitańscy nie chcieli podporządkować się papiestwu, zarzucali Zachodowi odejście od czystości kultu.
Luter
Usuńi czas na kolejny rozłam albo co innego
UsuńNie przychodzi mi do głowy nikt, o kim mógłbym powiedzieć, że go nienawidzę. Nienawiść jest niezdrowa.
OdpowiedzUsuńJedzenie jest niezdrowe, picie jest niezdrowe, używki są niezdrowe, powietrze też jest niezdrowe.
UsuńZ rzeczy zdrowych przychodzi mi do głowy jedynie seks.
Jeść, pić, oddychać trzeba. Co do seksu - zdrowsza jest szklanka wody zamiast :D
UsuńZ nienawiści nic dobrego nie przyjdzie, więc jeśli już się pojawia trzeba próbować zwalczyć to uczucie, a nie być z niego dumnym.
Co Ty, woda teraz trująca jak wszystko inne :-)
UsuńCzy sugerujesz, że jestem dumna z tego, że nienawidzę oprawcy niszczącego mi życie dzień po dniu?
A nie jesteś? :D
UsuńNie. Wolałabym nie znać tej osoby i mieć ją z głowy.
Usuńja podobnie.
OdpowiedzUsuńPodobnie do kogo?
Usuńskomentowałam post, więc podobnie do wyrażonych w poście odczuć
UsuńDzięki :-)
Usuńnienawiść (taka przez duże "N") to dla mnie "duże" słowo/pojęcie, które (podobnie jak miłość przez duże "M" lub przyjaźń przez duże "P") traktuję dość poważnie i staram się go nie nadużywać, chyba że w żartach, kiedy jest to jasne, że to żarty... jednocześnie podzielam Twoje zdanie, że jest to całkiem naturalna emocja, aczkolwiek uważam, że dobrze jest umieć ją kontrolować, trzymać na tytanowej smyczy (a centralniej hybrydzie łańcucha i sztywnego holu), niczym proximańskiego pitbulteriera, której to rasy osobniki są zbliżone pod wieloma względami do dawnych ziemskich tyranosaurusów... i dlatego uważam za gruby błąd planowe nakręcanie w sobie takiejże nienawiści, gdyż można sobie nią zrobić kuku i to dość poważne... tytanowa smycz zawsze może się jakoś spindolić, a bestia na jej końcu może zaatakować człowieka trzymającego jej drugi koniec...
OdpowiedzUsuńnatomiast w temacie konkretów, to przybijam z Tobą fląderkę, żólwika i co tam jeszcze jest do dyspozycji w temacie znęcaczy nad zwierzakami (innymi niż człowiek), ale to jeszcze nie jest u mnie "ta" nienawiść, tylko coś na pograniczu... tą "prawdziwą" nienawiść odczuwałem w życiu tylko do jednej osoby... co do ewentualnej realizacji, to nie jestem legalistą - androidem, więc ewentualne konsekwencje prawne stoją u mnie na jakichś dalszych pozycjach w rankingu priorytetów... ale ta realizacja oznaczałaby skrzywdzenie dwóch osób, dwóch mi bliskich, więc nauczyłem się po prostu nie skupiać na tej kwestii uwagi... obecnie temat jest historyczny, nieaktualny od iluś tam lat, gdyż ta osoba po prostu już nie żyje...
Gdyby moja znienawidzona osoba zniknęła z mojego pola widzenia, nie czułabym wobec niej już nic. Tylko że na razie nie znika...
UsuńZastanawiałam się, ale swoje niechęci do pewnych osób chyba nie mogę jednak nazwać nienawiścią i wole nie poznawać tego uczucia, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńJa, ku własnemu zdumieniu, poznałam. I to dość późno.
UsuńPrzeszukałem zasoby pamięci. Mam raczej osoby, których nie lubię. Czasem nawet bardzo. Ale nienawiść jest na tyle mocnym.uczuciem, że nikt chyba na nie nie zasłużył.
OdpowiedzUsuńUważam, że są tacy ludzie. Niszczyciele.
UsuńWidać nie spotkałem takich wokół siebie.
UsuńTo masz wiele szczęścia w życiu.
UsuńSpotkałem osoby pidłe, typowych skurwieli, szmaty. Ale nienawiść do nich nie pasuje. Raczej pogarda, albo zwykła złość. Na nienawiść, taką prawdziwą, nie jest łatwo zapracować.
UsuńTo też prawda i to najprawdziwsza.
UsuńBardzo trudne pytanie zadałaś, ponieważ należę do osób, które może ogarnąć wściekłość na kogoś (i pewnie jest to bliskie nienawiści), ale od emocji do trwałego uczucia jednak daleka droga. Ogarnia mnie wściekłośc na dręczycieli zwierząt, ale ja takich ludzi usuwam z pola percepcji, nie pielęgnuję ich wizerunków, podobnie postępuję z innymi miernotami, które w jakiś sposób zalazły mi za skórę. Potrafię być mściwa i małostkowa, odczuwam też satysfakcję, gdy miernota wpada w dołek, który sama wykopała, ale z drugiej strony jak skanuję pamięć, nie ma osoby, której bym nienawidziła. Ani w realu, ani w wirtualu nikogo nie uczyniłam aż tak ważnym dla siebie. Jeśli mam do kogoś bardzo negatywne nastawienie, blaknie ono z upływem czasu, bo mój umysł zaczyna się zajmować innymi sprawami. Nie oznacza to, że zawsze przebaczam (choć przebaczanie jest fajne, warto je praktykować, i to także się mi zdarzało), po prostu z czasem wizja dokopania komuś traci na atrakcyjności.
OdpowiedzUsuńGdy osoba znika z pola widzenia, łatwiej jest zobojętnieć. Ale gdy uczestniczy w Twoim życiu i niszczy je w jakiś sposób (np. niszczy Ci zdrowie) dzień po dniu, jest dużo trudniej zachować wobec niej obojętność.
UsuńPodczepię się pod odpowiedź Moniki, bo moja byłaby podobna.
UsuńW temacie różnicy pomiędzy wściekłością a nienawiścią - trudno mi znaleźć tę różnicę, choć wiem , że jest. Nienawiść jest chyba bardziej wytrwała i zimna. I bardzo chętna do zemsty. Takie mam przemyślenia na podstawie przeżyć ostatnich paru miesięcy, gdy przeżywałam takie jakieś uczucie - wściekłość na kogoś, być może nienawiść w porywach. Tym bardziej było to niefajne, że dotyczyło osoby bliskiej.
Ale jakoś mi przeszło, również dzięki uzewnętrznieniu swych emocji, co prawda w formie pisemnej, na bezpośrednią rozmowę nie było mnie stać emocjonalnie.
Moje wnioski - nienawiść i wściekłość niszczą nosiciela tych uczuć bardziej niż odbiorcę. Trzeba się z tym szybko uporać i pójść dalej, bo inaczej będzie źle.
Frau Be - szukaj nowej pracy.
To nie nienawiść człowieka niszczy tylko obiekt nienawiści - przynajmniej w moim wypadku.
UsuńP. S. Myślisz, że nie szukam? Ale tu jest Podkarpacie...
@FrauBe, jeśli Ty czujesz nienawiść, to jednak ta nienawiść Ciebie niszczy (motywuje też, ale to nie musi przeważyć).
UsuńW temacie znikania obiektu, oczywiście racja. Uważam, że mam słabą odporność psychiczną, dlatego aktywnie szukam miejsca, gdzie nie muszę się stykać z osobą, która mnie atakuje, czy w jakiś inny sposób wyniszcza psychicznie. Z drugiej strony mam w sobie duże pokłady empatii i zazwyczaj rozumiem, co motywuje daną osobę do działania. To mnie powstrzymuje przed wikładniem się w odwety, nawet, gdy bywają łatwe (w gruncie rzeczy agresorzy to małe ujki, którym w życiu nie wychodzi, dlatego skupiaja się na Tobie/mnie/kimś, ta satysfakcja całkiem często mi wystarcza).
to nie nienawiść niszczy nienawidzącego, lecz nadmiar myślenia nad tym, jakby tu się odegrać i idąca za tym strata energii... gdy się odetnie to myślenie, to okazuje się nieraz, że bardzo niewiele trzeba, aby się samo odegrało... spójrzmy na pająka: on nie gania w neurotycznym amoku po sieci, tylko czeka spokojnie w jej kąciku, aż stanie się to, co ma się stać... a jeśli się nie stanie, to znaczy, że nie miało się stać, więc taka strata tym bardziej jest stratą...
Usuńp.jzns :)
Nie zgadzam się z Wami obydwojgiem. Ów obiekt nienawiści niszczy mnie, codziennie. Gdy tylko znika mi z zasięgu wzroku, przestaję o nim myśleć. W jaki sposób nienawiść miałaby mnie niszczyć?
Usuń@F.B...
Usuńjeśli w końcu zniszczysz ten obiekt albo tkasz w taką dziurę, z której już nie wylezie, to wtedy możemy pogadać o twórczej roli tej nienawiści...
*/errata... "utkasz" ma być...
UsuńOK, ale mówimy o niszczeniu i ja bym chciała wiedzieć, dlaczego to nie obiekt mnie niszczy, tylko ona.
Usuń*/spoko, domyśliłam się w mig.
Usuń@F.B...
Usuńnie znam realiów Twoich relacji z tym obiektem, więc nie mogę stwierdzić, czy faktycznie ma on jakiś destrukcyjny wpływ na Twoje życie: być może sika Ci do kawy, stawia kloce na wycieraczce, rozpowiada wiewiórkom na Twój temat jakieś bzdury, rysuje auto gwoździami, czy też wykonuje jakieś inne rzeczywiste działania, być może nawet bardzo groźne i szkodliwe, żeby Ci to życie upieprzyć... a może od jakiegoś czasu nic już nie robi, tylko po prostu sobie jest i tylko czasem przypadkiem przejdzie przez to samo podwórko, po którym Ty chodzisz?... po prostu nic nie wiem na ten temat...
nie ma to jednak żadnego znaczenia, nie ma żadnego wpływu na istnienie takiej prawidłowości, że pielęgnowanie w sobie chronicznego napięcia myśląc na jego temat z pewnością zdrowiu nie służy... przychodzi taki moment, gdy trzeba coś zdecydować: albo faktycznie go jakoś realnie zniszczyć raz, z dobrze, albo /jeśli faktycznie nic nie robi/ po prostu go olać, ćwiczyć w sobie obojętność w reakcji na jego widok... niespełniona nienawiść, której faktycznie zrealizować nie możemy jest jak dziurawy ząb ze zgorzelą miazgi, niewyrwany zatruwa nam cały organizm...
Fakt, nic nie wiesz, więc może powstrzymaj się z diagnozami... Ewentualnie zacznij leczyć ludziom zęby :-)
Usuńprzecież nie diagnozuję, więc co się czepiasz?... ludzie to dziwni są... przykładowo: nie jeżdżę autem po pijanemu, a tu mi ktoś wmawia, że jeżdżę i zaczyna dyrygować, żebym nie jeździł... ale nieee... nie słucha takie, nie widzi, że nie jeżdżę, zaprze się tylko, że jednak jeżdżę... no, żesz do czarneka nędzy, chyba ja lepiej wiem, czy jeżdżę,czy nie, tak?...
Usuńokay, ale po co teoretyczne przykłady, jak mamy teraz żywy, naoczny, nauszny realny... diagnozy mi tu jakieś wykombajniła... czekaj no, jak to szło?... aha, już mam: Kobieto, czy Ty siebie czytasz?!...
LOL...
@FrauBe, no wiadomo, że nie musimy się zgadzać w jakimś temacie. Sama aktualnie nie nienawidzę, bywa, że się wściekam, ale jest to krótkotrwałe. Negatywne emocje zamieniają się u mnie w pogardę, czasami w zaciekawienie. Ale to po tym, jak usunę obiekt z mojej przestrzeni i obserwuję go z boku.
UsuńPogubiłam się w tych wszystkich komentarzach. Nie nadążam z życiem!
UsuńJest człowiek który zrobił mi wiele podłości i który z pewnością chorobliwie wręcz mnie nienawidzi, ale ja staram się nie hodować w sobie nienawiści, bo wiem że ona zatruwa. Są ludzie do których mam obrzydzenie, lecz daleko mi by kogokolwiek nienawidzić. Zresztą co mi z tego przyjdzie? Źli ludzie wcześniej czy później i tak dostają rachunek za swoje skurwysyństwa.
OdpowiedzUsuńMyślisz, że dostają? Ja w to nie bardzo wierzę, tak samo jak w to, że dobro powraca. Za wyświadczenie dobra tylko w pysk dostaję.
UsuńTeż czasem tak mam. Z tym pyskiem. Ale z dobrem to czasem tak jest, że nie zawsze człowiek jest w stanie je dostrzec, dopóki nie pojawi się jego przeciwieństwo.
UsuńAle żeby kogoś nienawidzić? Bardziej skupiam się na doświadczanym bólu w związku z jakąś sytuacją i staram się go przetransformować ( tą energię). To działa też na przyszłe sytuacje ( te przykre), do których wtedy nie dochodzi...Ale to moje doświadczenie i tych , którzy w ten sposób radzą sobie z negatywnymi emocjami...
Każdy ma jakiś swój sposób...
UsuńWierzę bo ten który mnie chorobliwie nienawidzi zbiera tego plony. Tak się skupił na nienawiści do mojej osoby że rozpieprzył rodzinę którą założył, a w tym roku czeka go jeszcze sprawa o alimenty na dwa bąbelki 😂
UsuńSzkoda, że tylko w tę stronę to działa. Z dobrem już niekoniecznie.
UsuńWszystko w swoim czasie, w życiu niestety trzeba cierpliwości a z tego niestety ani ja, ani najwyraźniej Ty, nie słyniemy.
UsuńTy też nie? Myślałam, że tylko ja.
UsuńNiestety cierpliwość nigdy nie była moja mocną stroną...
UsuńMoją też nie.
UsuńAle nie musimy być przecież idealni 😉
UsuńNie musimy, ale jesteśmy :-))))
UsuńNo pewnie że tak 😂
UsuńDwójka wspaniałych :-)))
UsuńA co do Ciebie, to jesteś zbyt dobrym człowiekiem by potrafić nienawidzić.
UsuńNie wiem...
Usuńowszem, niektóre idiotki twierdzą, że ja generalnie nienawidzę ludzi :-P
OdpowiedzUsuńtak mało o mnie wiedzą. Otóż nienawiść, to bardzo silne uczucie, z nienawiści można kogoś regularnie zatłuc. Tak, mówię czy piszę ostro o różnych wyznawcach zidiociałych, tak sporo we mnie POGARDY. ale nienawiść mam zarezerwowaną dla prawdziwych potworów..., każdego, kto krzywdzi zwierzęta, też bym krzywdziła z zimna krwią ale czy to jest nienawiść??
Nie wiem, ale myślę, że tak. Co do pogardy, nie martw się, Siostro, we mnie też jest :-)
Usuńnie mam dla Was Siostry (chyba) dobrej wiadomości: pogarda to (co najmniej) niechęć plus poczucie lepszości w stosunku do obiektu tej niechęci i odczuwają ją ludzie słabi, mający kłopot z poczuciem własnej wartości i próbujący je sobie załatać tą właśnie pogardą... człowiekowi silnemu (mentalnie) wystarczy sama (co najmniej) niechęć...
Usuńp.jzns :)
Teatralna
UsuńCzy wszystkie osoby wierzące wchodzą w zakres "wyznawców zidiociałych" 🤨
Tych co krzywdzą zwierzęta to ja potępiam.
Raczej się nie da nienawidzić kogoś kogo nie zna się osobiście.
Nienawiść może wynikać raczej tylko z osobistych przeżyć.
są zwierzęta, które warto, należy wręcz krzywdzić /np.kleszcze/, gdyż krzywdzą inne, cenniejsze zwierzęta /np. koty i psy/, ale wtedy też nie ma sensu jakoś się specjalnie pastwić nad nimi... natomiast nagie małpy stanowią pewien wyjątek, nad nimi warto się pastwić, jeśli one krzywdzą zwierzęta lepsze od siebie: koty, psy, konie, etc, a szczególnie słonie, prześladowcom słoni należy się stanowcze "NIE"...
Usuńp.jzns :)
@PKanalia - nie wierzę :-)
UsuńNie wierzę w to przedostatnie, w krzywdzenie kleszczy jestem w stanie uwierzyć, bo ślicznie uargumentowane :-)
UsuńAsenata - nie napisałam o wierzących tylko o wyznawcach. jedno nie ma z drugim nic wspólnego.
UsuńPKanalia - otóż nie wiem skąd wziąłeś info w definicji pogardy, że odczuwają je tylko ludzie słabi. Ja się za słabą nie uważam. Słabi ludzie atakują z ukrycia. nie mają odwagi z otwartą przyłbicą, nie mylić z głupcami, z którymi nie dyskutuję, bo nie mam takiej potrzeby i szkoda i czasu. Margrabia Wielopolski otwarcie pogardzał Polakami (cyt. Dla Polaków można zrobić wszystko, z Polakami nic."; "Och, musiałem jakieś głupstwo zrobić, kiedy mnie tak ogół chwali.") i J. Piłsudski (słynne już "• Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy."; "Religia jest dla ludzi bez rozumu". i na koniec"Tylko dzięki zaiste niepojętej, a tak wielkiej i niezbadanej litości boskiej, ludzie w tym kraju nie na czworakach chodzą, a na dwóch nogach, udając człowieka. ") za słabeuszy owych panów nie uważam. a to tylko kropelka w morzu ))
Usuńi tak, ja nie nienawidzę, ja pogardzam. każdym głupcem, oszustem, psychopatą, manipulatorem i złodziejem, którego spotkałam w moim życiu w moim małych kółku różańcowym(nie spotkałam na wiele). W szerszym kontekście putina mogę nienawidzić...
UsuńTeatralna
UsuńJak rozumiesz słowo wyznawca?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyznawca
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńjeszcze raz bez byków zniekształcających sens:
Usuń@Teatralna...
człowiek silny nie musi budować poczucia własnej wartości na niechęci do kogoś, kogo darzy tą że (co najmniej) niechęcią, a na tym właśnie polega istota pogardy...
natomiast faktem jest, że ludziom zdarza się mylić pojęcie "pogardy" z pojęciem "niechęci", a czasem też "obrzydzenia"... tak więc chyba pospieszyłaś się z braniem osobiście mojej poprzedniej wypowiedzi, bo być może zaszło nieporozumienie w kwestii prawidłowego rozumienia tegoż słowa...
@Asenata...
Usuńdziwna ta wikipedyczna definicja "wyznawcy", mocno nie pokrywa się z popularnym rozumieniem common tego słowa... no, ale w różnych żargonach środowiskowych istnieje całe mnóstwo słów mających inne znaczenie, niż funkcjonujące "na ulicy" w mowie potocznej...
Tak tylko podałam dla informacji.
UsuńDla mnie wyznawca to ktoś kto wyznaje daną religie.
Czyli wyznawca to inaczej wierny.
Ciekawa jestem definicji Teatralnej
Asenato- otóż mam własną definicję, nieco uwspółcześnioną i absolutnie niekoniecznie związaną z chrześcijaństwem, też cywilną, używaną w kontekście, jakiejś idei np wyznawcy religii smoleńskiej...Otóż Wyznawca, dla mnie, to jest oszołom, zaczadzony, ideą. terrorysta, zdolny do wszystkiego w imię chorej ideologii, karzący, dla przykładu i zmuszający innych do wyznawania swojej religii czy to smoleńskiej, czy to katolickiej. Prześladowca. To fanatyczny wyznawca zarówno religii, jak i komunizmu. U siebie często o tym wspominam. Nie znajdziesz tej definicji w wiki. Bo też świat i język i pojęcia płyną...kochanka dziś, to nie to samo co w pierwotnym znaczeniu.pozdrawiam.
UsuńChyba trochę mieszasz religię z polityką.
UsuńCo absolutnie jest teraz zasadne po części.
Bo mamy aktualnie takie zbratanie Kościoła z polityką.
Tylko nie wiem czy odróżniasz tych "wyznawców"
Od zwykłych wierzących,którzy nie są oszołomami i terrorystami.
Nie można wszystkich brać jedną miarą.
Czyli inaczej
Czy oprócz wyznawców dostrzegasz wierzących
Czy o wszystkich masz takie samo negatywne zdanie?
PKanalia - Pogarda – uczucie bardzo silnej niechęci wobec czegoś lub kogoś, zwykle połączona z poczuciem wyższości. koniec cytatu. NO PANIE a jak Ty odróżniasz pogardę w pełnym pakiecie od niechęci bez poczucia wyższości ??? moje poczucie wartości jest budowane na wiedzy, relacjach, oczytaniu, wykształceniu...nie na niechęci do innych. Poza tym co to znaczy człowiek silny??
UsuńAsenato - wiesz trochę mi przykro, wypytujesz mnie jakbyśmy się kompletnie nie znały. Tym czasem ja czytam ciebie i komentuję od dłuższego czasu...
UsuńJesteś ciekawa co myślę to poczytaj sobie mojego bloga :-) nie mam czasu znów o tym pisać i się tłumaczyć. Zapraszam adres znasz.
Nie masz czasu
UsuńSzkoda ☹️
szkoda, że i Ty nie masz czasu :-(
UsuńJa mam czas
UsuńZapodaj temat 😉
@T...
Usuńprzecież nie chodzi o siłę fizyczną, tylko mentalną, ale to drugie rozumiane jest bardziej na czucie, intuicyjnie, a nie na myślenie, więc każdy może tą silność rozumieć nieco inaczej, choć core w gruncie rzeczy jest podobny...
no właśnie: "zwykle"... ciotka Wiki się asekuruje nie wiedzieć czemu, bo de facto powinno być "zawsze"... bo niechęć /czy nawet nienawiść/ bez pogardy to prostu niechęć, więc po co dodatkowe słowa?... to w sumie jest proste: można nie lubić, nie znosić, czy wręcz nienawidzić, ale to nie oznacza automatycznie pogardy... ba, bywa czasem nawet tak, że ktoś kogoś darzy niechęcią (etc), ale uznaje jego wyższość, ogólnie lub w jakichś detalach... przecież to w sumie proste: skoro mam poczucie, że jestem "dobry" /w takim lub innym sensie/, to po co mi jeszcze dodatkowo kimś gardzić?... skoro mimo to gardzę, pogardzam, to znaczy, że z tym moim poczuciem wartości jest coś nie tak i potrzebuję jakiejś dodatkowej podpórki, aby wzmocnić iluzję tej mojej "dobrości"..
oczywiście może być tak, że pod słowem "pogarda" ("pogardzać") rozumiesz coś zupełnie innego, masz jakąś swoją prywatną definicję, ale wtedy ta rozmowa nie ma sensu, bo się nie dogadamy....
a mam pewne subtelne przesłanki tak przypuszczać czytając Twoją prywatną definicję "wyznawcy" w innej dyskusji...
PKanalia - podejrzewasz mnie o siłę fizyczną ?
UsuńNie rozmawiamy o definicji, tylko Twoim diagnozowaniu mnie jako osoby słabej. bo pogardzam.
z definicją nie dyskutuje.
Dla mnie pogarda, to coś więcej niż nielubienie a coś mniej niż nienawiść. wynika ona często z rozczarowania, nie z mojego poczucia wyższości a już z pewnością, nie z powodu podbudowania mojego ego.
@T...
Usuńczyli jednak uparcie bierzesz moją wypowiedź osobiście, ale to już Twój wybór, mnie nic do tego, z takim uporem faktycznie nie ma sensu dyskutować, a co mogłem, to zrobiłem... doświadczenie uczy, że jeśli ktoś uważa, iż zdanie "deszcz pada" jest o nim (a nie o deszczu), to szanse wyprowadzenia go z błędu są bardzo mizerne :)
rozumiem, że dla Ciebie pogarda to jakiś stopień niechęci na jej liniowej skali... przy takiej definicji też można mówić o pewnej sile/słabości (w kwestii poddawania się emocjom) i nie zawsze na tą siłę/słabość mamy całkowity wpływ... ale masz rację, że z błędną definicją się nie dyskutuje, tylko od razu się ją skreśla...
/na rozczarowanie jednak mamy (nawiasem mówiąc) wpływ całkowity, bo jest wynikiem naszych oczekiwań wobec danej osoby, a nie tworzy ich ona, tylko my sami - jeśli nie oczekujemy, to nie grozi nam rozczarowanie/...
natomiast pogarda de facto nie leży wcale na tej liniowej skali, tylko jest czymś towarzyszącym tej niechęci i nie zależy wcale od jej stopnia, tylko od naszych ewentualnych deficytów, a skoro ktoś czuje się ze sobą wystarczająco dobrze, to na czarneka mu pogarda, aby to dobre samopoczucie jeszcze bardziej wzmacniać?... jeśli ktoś ma zdrowe nogi i sprawny chód, to laski, kija, czy innego szczudła nie potrzebuje, co najwyżej dla czystego szpanu, aczkolwiek potrzeba szpanu też objawem zdrowia nie jest...
@T...
Usuńc.d...
dopóki wmawiasz tylko sobie, że Cię diagnozuję, to nie ma co się na tym skupiać, ale gorzej będzie, gdy zaczniesz wmawiać mi, że Cię diagnozuję, bo to może oznaczać, że chcesz mi zepsuć humor, zupełnie bez powodu zresztą :)
eee nie chcę ci psuć humoru, never ever. różne rzeczy sobie wmawiam...ale przyznaj że wolni mi, pogardzać.
Usuńse pogardzaj po swojemu, według swojego słownika... bo co mi zależy?... jak myślisz, kiedy znowu na ten konkretny temat znowu będziemy gadać?... nieprędko, czyli takie rozminięcie komunikacyjne to żadne rozminięcie :)
Usuńbo widzisz ja jestę zwolleniczka rozmów tak fejs tu fejs na tematy zasadnicze...a poza tym no nie wszystko biorę na serio, na poważnie...życia nie biorę na serio przede wszystkim, i mam do siebie pretensje, że ostatnio, dzięki pisdzielcom i putinom za bardzo się wkurzam, siłuję,spinam... a czas spierdalala.
Usuńa Ty nie filtrujesz przez siebie??
Usuńnie traktowanie niczego /nawet tematów zasadniczych: miziania i michy/ na serio to podstawa... no, może poza higieną osobistą, bo jakby nie było myć się trzeba, LOL...
Usuńp.s. tak odrobinę poważniej: od ludzi wymagam gadania po ludzku, czyli m.in. używania słów w ich prawidłowych znaczeniach... zmusić ich do tego przeważnie nie ma jak, więc po wstępnym, bezskutecznym zwróceniu uwagi odmawiam wtedy kontynuacji rozmowy, dalszego toku komunikacji... to jej/jemu w końcu bardziej zależy na tej rozmowie, więc niech się nauczy do czarneka nędzy...
Usuńale (takie duże ALE)...
nieraz bywam niekonsekwentny w tej strategii, z pełnym wglądem w ten fakt i premedytacją... wyjątków jest sporo, wszystkich odmian nie sposób wymienić... ale jeden na przykład jest taki, że mam po prostu wyjebane na to, w końcu to tylko słowa, umowny kod porozumiewania się... poza tym sam lubię czasem kaleczyć i deformować ten kod dla czystego sportu, więc byłbym hipokrytą, gdybym tej wspomnianej strategii trzymał się na sztywno...
są jednak sytuacje i tematy, kiedy nie odpuszczę, ni czarneka... ale ta nasza omawiana "pogarda" do nich za bardzo raczej nie należy...
siur i amnet.
Usuńalbo omlet? ale raczej ament
Usuńbez siura trochę, a raczej mnóstwo więcej niż trochę, trudno zostać amantem, a spełnionym już na pewno...
UsuńOj, chyba wcięło mój komentarz...
OdpowiedzUsuńWcięło, niestety, bo w spamie go nie ma.
UsuńTym razem krótko. Czasem, w słusznym gniewie, mogłabym zrobić coś gwałtownego i niefajnego, ale długo nie chowam złych uczuć.
UsuńA nienawidzę się bać. Lęk, strach to takie upokarzające uczucia.
Ale najbardziej pierwotne i najbardziej naturalne. Nie powinny być powodem do wstydu, bo tak jesteśmy skonstruowani.
Usuństrach jest uczuciem pojawiającym się w obliczu zagrożenia, natomiast lęk jest wtedy, gdy zagrożenie jest urojone... za to wstyd jest wtedy, gdy ktoś się boi negatywnej oceny... tak więc lęk wydaje się być pewną patologią, choć w niewielkiej ilości może być przydatny... dzięki takiemu lęku naga małpa nie pcha spontanicznie łap do każdej dziury, w której czasem faktycznie może siedzieć jakiś stworek, który może tą łapę ugryźć z realnym przykrym skutkiem... ale powyżej pewnej granicy lęk jest zły i zwykle jest powodem większości błędów, które się popełnia... za to wstyd to mechanizm samobójczy, gdyż pozwala na kontrolowanie nas przez innych, czyli nawet jego odrobina jest zbędna...bardzo często ludzie próbują manipulować innymi prowokując w nich ten wstyd, albo coś jeszcze gorszego: poczucie winy, które jest już kompletną autodestrukcją, gdy się ktoś w takowe wpuści...
Usuńczyli prawidłowa praca nad sobą to minimalizacja lęku /ta odrobina lęku nazywa się wtedy "ostrożność"/ oraz redukcja do zera odczuwania wstydu i poczucia winy... i nie bójmy się tego, że ktoś nas wtedy nazwie "psychopatą" lub "socjopatą", bo właśnie w ten sposób próbuje on nas kontrolować...
p.jzns :)
Wstyd to chyba już wymysł kultury?
Usuńdokładnie, coś w tym guście, a kultura często działa przeciw ludziom... na przykład wstydzenie się własnych bąków niszczy (w dalszej konsekwencji) przewód pokarmowy... felerny przewód pokarmowy nie radzi sobie z treścią i generuje kolejny, nadmiarowe bąki, a w dalszej kolejności, puentująco zaburza to homeostazę świata...
UsuńNie znam piękniejszych przykładów :-))
UsuńWstyd w tej części Europy jest wymysłem kk.
UsuńTez prawda.
UsuńNo, co by nie rzec, kościół ma udział w kulturze (co nie znaczy, że w rozwoju cywilizacji).
Usuń:-)))))
Usuńnie można zaprzeczyć, że kościół rzymskokatolicki /bo są też inne/ miał jakiś wpływ na tworzenie się kultury, jednak bardziej destrukcyjny, niż twórczy... w swym pragnieniu kontroli nad ludźmi grał (i gra do tej pory) wstydem i poczuciem winy, wkręcając ich w nie, a są to jakby nie było bezdyskusyjnie mechanizmy niszczące ludzki umysł...
UsuńKulturotwórcza rola kościoła - ta bardziej konstruktywna - polega li i jedynie na tym, że wyzwolił bodziec do powstania wybitnych dzieł sztuki (wiele z nich przechowuje legalnie, a wiele pochodzi z rabunku). Oczywiście nie mam na myśli galerii potworków w stylu pomników JPII lub SW.
Usuńno tak, jeszcze architekturę można dorzucić do kompletu, bo te niektóre katolskie chramy czasem bywają naprawdę ładne, poza tym funkcjonalne (na koncerty) ze względu na dobrą akustykę... ale to się mocno zmieniło przez ostatnie dekady, postęp elektroniki zlikwidował potrzebę akustyki, a same budynki (te nowsze) nadają się tylko do wyburzenia i odzysku materiałów, bo kompletnie nie wiadomo, co z nimi robić...
UsuńOwszem, najwspanialszy gotyk w architekturze powstał własnie dzięki budowniczym katedr.
Usuńkiedyś wymyśliłem alternatywne zastosowania do tego ohydnego bunkra na warszawskim Wilanowie zwanego "wyciskarką do cytryn":
Usuńhttps://twojememy.pl/wp-content/uploads/2020/10/9B60A721-9B68-4A60-B4EF-5AD97E1E27F3.jpeg
pomysły miałem cztery:
1. centrum sportów umysłowych /brydż, szachy, go, etc/, miejscówka na turnieje, warsztaty, kursy takich gier i w ogóle...
2.centrum fitness: aerobic, callanetics, pole dancing i wszelkie inne takie, do tego jeszcze spa, czy coś w tym stylu...
3. centrum rozwoju duchowego, czyli jakieś tam medytacje, joga, taichi, quigong, psychodelia itp, do tego różne aktywności pro-eko...
4. centrum konopne: palarnie Świętego Zioła, coffe shopy, to wszystko w połączeniu z działalnością kulturalną taką z wyższej półki /czyli bez dyskopolo/ oraz zakaz narkotyków, bo jak ludzie zaczną tam chlać, to tylko gnoju narobią...
zamieściłem to na blogu /na którymś z poprzednich sezonów/ i się zrobił taki wrzask w części neta zaśmiecanej przez konserwatystów, że słychać było aż w Watykanie, czy jakiejś innej pipidówie, LOL...
Powiedziałabym, że wielkie LOL :-))))
UsuńMyślę, że do tej pory nikogo tak naprawdę nie obdarzyłem nienawiścią.
OdpowiedzUsuńStosunek do zwierząt jest miarą człowieczeństwa i nie potrafię zrozumieć jak niektórzy potrafią z niego tak łatwo rezygnować.
Dziwny jest ten świat...
UsuńMogę kogoś nie lubić ,nie tolerować, nie podzielać jego poglądów.
OdpowiedzUsuńAle ,żeby kogoś nienawidzić to raczej nie.
Żeby wejść w stopień nienawiści musiałoby mnie od konkretnej osoby spotkać coś naprawdę złego.
Uznaje wiccańskie Prawo Trójpowrotu
„Cokolwiek uczynisz, dobrego czy złego, powróci do ciebie po trzykroć”
Staram się nawet nikomu źle nie życzyć.
To masz wiele szczęścia, że nie spotkałaś na swojej drodze kogoś takiego.
UsuńSpotkałam na swojej drodze różnych ludzi.
UsuńAle w żadnym przypadku ich postępowanie nie wyzwoliło we mnie nienawiści.
Ewentualnie złość.
Pozostaje mi tylko powtórzyć - masz szczęście.
UsuńA co by mi ta nienawiść dała?
UsuńKażdy spotka w swoim życiu ludzi od których doznaje jakiegoś zła.
Tylko czy nienawiść jest lekarstwem, który zabliźni rany?
A czy masz wpływ na to, co czujesz?
UsuńMam wpływ na to co robię.
UsuńJeżeli chodzi o wszelkie emocje trudno jest nam nimi nieraz zapanować.
Chodzi to o miłość jak i złość.
Nieraz jak dopada nas powiew jakiś złych emocji-trzeba dać m ujście.
Niedobrze jak ciągną się one za nami za długo.
Nie rozmawiamy wszak o wpływie na to, co robimy, tylko na emocje.
UsuńW danym momencie życia jak cos nam się wydarzy złego.
UsuńRaczej emocje nie dają się kontrolować.
W danym momencie powtarzam.
Ale potem możemy je przerobić i wyjść z nich.
Ja na ten przykład staram się panować nad sobą i nie pozwalam dać ujścia mojemu wrednemu charakterowi.
Nawet bluzgami nie rzucam 😂
Masz rację - wszystko zależy od momentu życia. Czasem jednak ten moment trwa całe lata, bo obiekt uczuć całymi latami wyrządza zło. Dzień po dniu..
UsuńJeżeli coś trwa latami to trudno wyjść ze złych emocji.
UsuńI tu nikt dobrych rad nie da, bo ich nie ma.
Tylko czy w takim razie ta wieloletnia nienawiść nie przysłania emocji pozytywnych.
Przysłania. I to też jest wina "obiektu".
UsuńA zostawić obiekt, opuścić się nie da ?
UsuńCały problem tkwi w tym, że się nie da. Gdyby nie to, nie byłoby sprawy.
UsuńSłowo "nienawiść" ma dla każdego inny wymiar emocjonalny. Ja w swoim życiu nienawidziłam dwóch facetów, którzy bez uprzedzenia pozbawili mnie pracy, choć wiedzieli ile ona dla mnie znaczy. Życzyłam im wszystkiego najgorszego ze śmiercią włącznie.
OdpowiedzUsuńCzy ta nienawiść do tych facetów była czasowa
UsuńCzy trwa do dzisiaj?
Dziękuję Ci za tę odpowiedź - szczerą, prostą, bez mędrkowania i rozmazywania tematu.
OdpowiedzUsuńMam takiego kolege którego znam 20 lat. I wtedy jak go poznałem zaczęły sie moje problemy ze zdrowiem psychicznym. Trochę obwiniam go o to i chciałbym go nienawidzieć ale nie potrafię... Bo on mnie lubi i szanuję.
OdpowiedzUsuńAle myślisz, że to jego wina?
UsuńZnam to uczucie. Potrafie to odczuwac, Osobie, ktorej nienawidzilam nie zrobilam nigdy nic zlego- nie oddalam pieknym za nadobne. Tylko zle o niej myslalam
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo Ci dziękuję za szczerą odpowiedź bez prób moralizowania :-)
UsuńU mnie z czasem niektóre nienawiści przemijają...
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze.
Usuńno, dobra mam czołówkę z list przebojów. - kilka sztuk .. Ale z prywatnymi wrogami już dawno sobie poradziłam. Mam ich w tak głębokim poważaniu że nie potrafię wykrzesać, aż takich emocji. Ale wiesz dlaczego - bo mogłam rzucić wszystko i w Bieszczady wyjechać. ACHA !!! I wierzę w karmę. Wcześniej czy później ta suka wraca... Ale te wszystkie inne mendy kurwiszcza szmaciory pierdolce innego pochodzenia typy
OdpowiedzUsuńDEBILE PRZYWIĄZUJĄCE PSY DO DRZEWA ,
CZUBKI TWIERDZĄCE ŻE TO TYLKO KOCICA SIĘ OKOCIŁA I MOŻNA JEJ KOCIĘTA UTOPIĆ W GNOJÓWCE,
BYDLAKI WYRZUCAJĄCE SWOJE ZWIERZYŃCE NA ŚMIETNIK
OSZOŁOMY NAZYWAJĄCE SIĘ PRZYWÓDCAMI NARODU
KATOLI..cośtam
CZARNE SUTANNY, CZERWONE FIOLETOWE
ITP ITD. nie są warci cmoknąć mnie w sznurówkę I TO DO NICH mogę skierować słowo NIENAWIDZĘ WAS
Lista, powiedziałabym, imponująca - przede wszystkim szczerością.
UsuńKarma wraca... razem z kłaczkiem, widziałam niejeden raz :-)
Ucałuj i wygłasiaj ode mnie Twoich szczęściarzy, czyli zwierzyniec (ewentualnie możesz nie całować rybek, bo to trochę trudne).
Już nie. Kiedyś owszem, ale zrozumiałam, że to bardziej wypala mnie niż osobę znienawidzoną, która bardzo często nic sobie z tego nie robi, a mnie krew sama kiśnie. Nie warto i bez sensu.
OdpowiedzUsuńPojawiają się natomiast takie nieprzyjemne emocje, które blisko są nienawiści. Wiesz, różni bywają ludzie, zwłaszcza w pracy. Najlepsza chyba jest obojętność okazywana prosto w twarz. Tzw. "mamtowdupizm".
Mamtowdupizm jest bardzo dobry, ale tylko wtedy, jeśli nie jesteś zależna od tego kogoś.
UsuńWszystko zależy: kto, jaka sytuacja, gdzie itd. Czasami się nie da, czasami muszę uciec, by zerwać zależność.
UsuńMarzę o ucieczce, szukam dróg, ale póki co na próżno. Nie jest prosto, zwłaszcza w okolicznościach, na które składa się wiele różnorodnych czynników.
UsuńUciekam od takiego uczucia i nie chcę go w żaden sposób pielęgnować. Nie wiem czy kogoś nienawidzę. Nie lubię - to już bardziej, ale "nienawidzię" - to jest o wiele mocniejsze. Bywa, że czyjeś zachowanie mnie irytuje, denerwuje, wkurza. Są też osoby, za którymi nie przepadam, ale żeby od razu nienawidzieć ? - Chyba raczej nie. Nie cierpię jednej mojej szwagierki, bo mnie kiedyś bardzo obraziła i nigdy w życiu mnie nie przeprosiła. Nie rozmawiamy ze sobą przez lata. To może jest nienawiść ? Nie wiem. Wydaje mi się, że jest mi Ona obojętna.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie ma co nienawiści pielęgnować w sobie. I masz rację, że bardzo trudno jest dojść aż do takiego stanu, żeby kogoś znienawidzić. Są jednak w życiu sytuacje, które tej nienawiści dają pełne prawo.
UsuńNie wiem, co napisać, naprawdę. Przychodzą takie momenty, że coś mi się przypomni, a potem osłabia. Więc staram się to jakoś rozproszyć, na szczęście rzadko się mi to trafia.
OdpowiedzUsuńCo nie znaczy, że kocham cały świat i wszystkich ludzi. Nie. Nie ma takiej opcji.
Kochać wszystkich ludzi... brrr...!
UsuńMoże to co napiszę zabrzmi absurdalnie, ale ma być szczerze. No i w końcu... co mi zależy, by to wyznać...?
OdpowiedzUsuńNienawidzę 3 konkretnych osób i konkretnej grupy. Grupa owa to manipulanci religijni i tu już nie chce mi się rozdrabniać.
Konkretne osoby to:
-moja matka,
-ojczym,
- moja dawna brygadzistka z mej pracy.
Elabotaru nie napiszę, bo nie chce mi się, ale tak pokrótce ku wyjaśnieniu.
Matka, do której kiedyś zwracałam się "mamusiu" miała mnie tylko w dowodzie i wszelkie niepowodzenia w życiu były z mej przyczyny. Wg niej byłam na świecie po to, "by żreć i s**ć" i być dziekiem na posyłki, do ciężkich prac na wsi i do bicia, gdy ojczym był pijany.
Ojczym. Kiedyś nienawidziłam go najbardziej za to, że mnie bił, lał i znęcał się nade mną psychicznie. Po czasie zrozumiałam, że matce "powinna chociażby drgnąć powieka", gdy to robił...
Brygadzistka. Manipulantka i intrygantka. Zrobiłaby wszystko, by piąć się po szczeblach kariery i przypodobać komu trzeba. Wszelkie przyjaźnie wśród pracowników niszczyła plotkami i intrygami. Stosowała po prostu mobbing. Gdy okazało się, że to już za dużo postanowiono coś z tym zrobić. Oczywiście grupa pracowników wydelegowała mnie.
Po rozmowie z szefową intrygantce przytarto nosa. Temperament jej opadł, przeniesiono ją na inną zmianę, a obecnie jest na emeryturze.
Przypomina mi się rozmowa z nią na temat "nienawidzenia" (nie pamiętam jak doszło do tej rozmowy). Powiedziałam wtedy, że są 3 osoby, które zabiłabym bez zmrużenia oka, gdyby nie kara. Zapytała czy ją też bym zabiła. Nie wim skąd to pytanie; może podpucha...? Odpowiedziałam jej coś w tym stylu, że trzeba się zastanowić nad sobą, by nie zadawać takich pytań.
I nieraz zastanawiam się, czy to nienawiść... Bo nie życzę tym osobom źle, ale wiem, że od nich płynie samo zło...
...nienawidzę też chorych sytuacji np w pracy. Ale tego nie da się zabić...
Pisałam zbyt emocjonalnie i wkradło się kilka błędów :(
UsuńJaśku, ja nienawidzę jeszcze mojego więzienia. Ty wiesz.
UsuńWiem... J.a.
Usuń