Kilka ostatnich tygodni nieźle dało mi w kość (dawanie
w kość wciąż trwa). W pracy jestem zmobingowana i zarobiona po
kokardę, w domu nie mam kiedy odpocząć, doba skurczyła mi się
niewiarygodnie jak źle wyprany sweter, podobnie weekendy, kiedy to łopata,
spychacz i kompas pozwalają mi utorować sobie drogę przez zaniedbane
w tygodniu mieszkanie. W dodatku na blogu skumulowały mi się
ciężkie tematy, a mój organizm łaknie wypoczynku jak kania dżdżu. Stąd więc,
wzorem Marudy, dziś skupię się na tym, co lekkie, łatwe, przyjemne i ulubione:
na książkach.
Ponieważ od wczesnego dzieciństwa czytałam bardzo dużo, nie
da się jednoznacznie powiedzieć, że mam swoją „ulubioną książkę”, bo lista tych
ulubionych mogłaby się tu nie zmieścić. Mam całe tabuny ulubionych książek,
pośród których poczesne miejsce zajmuje gruba powieść dziewiętnastowieczna,
zwłaszcza okresu realizmu i naturalizmu, w szczególności francuska i rosyjska.
Wyliczyć tytułów nie sposób.
Mianem „powieści mojego życia” mogę śmiało określić „Mistrza
i Małgorzatę” Michaiła Bułhakowa, choć – co może w ogólnym
rozrachunku wydawać się dziwne – niespecjalnie przepadam za parą tytułowych
bohaterów. Stan drugiego już egzemplarza mówi sam za siebie.
Jednak w takich nie najszczęśliwszych okresach jak ten
mój mózg domaga się resetu i odmulenia. Kilka takich odmulaczy
prezentuję (a potrzebującym polecam) poniżej.
1. Cykl powieści i opowiadań o moim ulubionym
egzorcyście. Jeżeli pragniecie poznać króla polskich pijaków, chamów, prostaków,
buraków, bimbrowników i egzorcystów, to koniecznie sięgnijcie po kipiącą
humorem serię książek Andrzeja Pilipiuka o Jakubie Wędrowyczu. Nie dajcie
się zwieść, na całej Lubelszczyźnie nie uświadczycie większego chojraka! Jeśli ktoś
ma ochotę na zdrową dawkę humoru, to czym prędzej niech wyrusza w drogę z dziadem
w gumofilcach, przepasanym łańcuchem krowiakiem. Alleluja i do
przodu!
2. Pozostając w cudnym, pilipiukowskim klimacie, polecam prześliczny „Cykl z wampirem”: „Wampir z M3”, „Wampir z MO” i „Wampir
z KC” oraz powieść o równie upierdliwych bytach bionekrotycznych – „Upiór
w ruderze”.
3. Seria powieści sensacyjnych Dana Browna o Robercie
Langdonie: „Anioły i demony”, „Kod Leonarda da Vinci”, „Zaginiony symbol”, „Inferno” i „Początek” fascynuje mnie nie tylko ze względu na
wątek sensacyjny, ale także – a może przede wszystkim – na nawiązania do
szeroko pojętej kultury, literatury, malarstwa, rzeźby i architektury,
często do miejsc, w których byłam i które oglądałam własnymi oczami.
4. Jako miłośniczka kryminałów, a jednocześnie ludzi z charakterem,
nie byłabym sobą, gdybym nie pokochała całym sercem serii powieści Remigiusza
Mroza o Chyłce. Do tej pory ukazało się czternaście jej części i nie
ma sensu wymieniać wszystkich tytułów. Jeżeli ktoś lubi charakterne kobiety i nieco
ciaptakowatych mężczyzn, a do tego powieści kryminalne, to Chyłka i Zordon
stworzeni są w sam raz dla niego.
5. Pozostając w kręgu zbrodni, za absolutnie urokliwy uważam
cykl powieści Roberta Galbraitha (czyli Joanne Kathleen Rowling) o Cormoranie
Strike’u, w połowie beznogim londyńskim detektywie. Każdy tom dotyczy innej
zbrodni, ale łączy je para głównych bohaterów i rozwijającej się między
nimi skomplikowanej relacji. Do tej pory ukazały się: „Wołanie kukułki”, „Jedwabnik”,
„Żniwa zła”, „Zabójcza biel”, „Niespokojna krew” i „Serce jak smoła.
6. Moją najbardziej ulubioną z ulubionych serii jest
cykl powieści kryminalnych Katarzyny Puzyńskiej „Lipowo”. Tu także za każdym
razem rozgrywa się inna tragedia, ale i wątek miłosny jest również
bardzo ciekawy. Pod sam koniec tomu czternastego zaparło mi dech (dobrze, że
nie stolec) i z ogromną niecierpliwością oczekuję na część piętnastą!
7. Zupełnie babską literaturę – z pewnością nie najwyższych
lotów, za to przeuroczo słowiańską – stanowi seria „Kwiat paproci” Katarzyny
Bereniki Miszczuk: „Szeptucha”, „Noc Kupały”, „Żerca”, „Przesilenie”, „Jaga”
i „Gniewa”. Polska, czasy współczesne, ale chrześcijaństwo nigdy tu nie
dotarło. Ludzie leczą się u szeptunek, obcują z bogami, upirami,
utopcami, płanetnikami oraz całym panteonem innych istot.
8. Ani piekło, ani niebo nie są tym, o czym uczą nas
w kościele. Przekonuje się o tym młoda ofiara zbrodni, studentka
Wiktoria Biankowska, która po gwałtownej śmierci trafia do piekła, gdzie nie
posiada się ze zdumienia, bo nic nie jest takie, jak sobie wyobrażała. „Ja,
diablica”, „Ja, anielica”, „Ja, potępiona” i „Ja, zbawiona” to także cykl
powieści autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Może innym razem zajmę się literaturą bardziej
klasyczną, ale do tego potrzebuję być wypoczęta i mieć wolną głowę.
Czytajcie na zdrowie, a przy okazji wypowiedzcie się,
co lubicie przeczytać na odtrutkę.
Książka jest najlepszym lekiem na rzeczywistość i ucieczką dla myśli. Lepszą niż wódka bo nie boli po niej głowa 😉
OdpowiedzUsuńPo wódce też nie boli :-))
UsuńBo Ty masz lepiej przystosowany organizm, albo nie przesadzasz z piciem tak jak mi sie zdarzało 😅
UsuńTo chyba raczej organizm.
UsuńZnaczy się że też zdarza Ci sie przesadzić? 😅
UsuńA zdarzyło się, czemu nie?
UsuńKażdemu potrzebny jest reset. Ja piję rzadko, ale jak już piję to tak żeby wyczyściło twardy dysk 😅
UsuńNo i popatrz, jak my lekko i miło przeszliśmy od kultury czytania do kultury picia :-)))
UsuńJa nie mam kultury 😂😂😂😂😂😂
UsuńNie chrzań - brak kultury to też rodzaj kultury :-))))
UsuńW takim razie jestem kulturalnym chamem 😂
UsuńStop! Chamem jest Jakub Wędrowycz i proszę mu nie podbierać zaszczytnego miana :-)
UsuńMnie też wielu za chama uważa i robię wszystko by uważało jak najwięcej 😉
UsuńNiezła stylówa :-)))
UsuńBycie chamem chroni przed alergenem jakim są ludzie 😉 A poważnie, to staram się by każdy dostał ode mnie to co sam z siebie daje. Kiedyś byłem bardziej naiwny, co drogo mnie kosztowało, dziś staranniej dobieram sobie ludzi do mojego świata.
UsuńZnaczy, dupsko Ci stwardniało :-)
UsuńTak, twarda dupa jest konieczna jak się miewa mięciutkie serduszko.
UsuńWiem coś o tym, aż za dobrze.
UsuńTo ludzie nas czynią takimi jakimi jesteśmy.
UsuńBezwzględnie jest to prawda. Widzę to po sobie, kiedyś byłam zupełnie inna niż jestem i wiem, co doprowadziło mnie do tego punktu, w którym teraz jestem - do osoby, którą się stałam.
UsuńGdybyśmy spotykali na swej drodze tylko i wyłącznie dobrych ludzi to najprawdopodobniej dziś słowo depresja było by dla nas czymś niezrozumiałym.
UsuńGdybyśmy spotykali na swej drodze tylko i wyłącznie dobrych ludzi, to by znaczyło, że umarliśmy i jesteśmy w raju :-)
UsuńFakt 😂😂😂 Niestety świat w którym przyszło nam żyć nie ma z nim nic wspólnego.
UsuńI będzie miał coraz mniej.
UsuńTak, bo ludzie są coraz gorsi, podlejsi, dla siebie nawzajem.
UsuńI niszczą świat.
UsuńWspółczuję następnym pokoleniom, którym przyjdzie żyć w tym syfie.
UsuńŻyć albo umrzeć z braku wody, chorób albo głodu, że o wojnach nie wspomnę. Moja córka mówi, że teraz to nie jest świat ani czas na rodzenie dzieci i ona ich mieć nie będzie.
UsuńCoraz więcej osób tak uważa i dlatego dzietność spada. Ten świat pędzi nad przepaść.
UsuńW przepaść, to prawda. Mnoży się tylko patologia i bezmyślne dziecioroby.
UsuńA państwo sypie im pieniędzmi więc się rozmnażają ochoczo.
UsuńA to głównie w Polsce.
UsuńTak, od 7 lat wszelkie patologie, nieróbstwo itp jest wspierane przez rząd.
UsuńChyba raczej nierząd.
UsuńJa ich nazywam zorganizowaną grupą przestępczą, bo w sumie to nią są.
UsuńA na mobbing w pracy są paragrafy 😉
UsuńNa zorganizowane grupy przestępcze też są paragrafy :-)
UsuńP. S. Mobbing trudno udowodnić. Świadków jest stówa, ale każdy nabierze wody w usta, bo wszyscy się boją.
UsuńFakt, jak mnie jeden z pracodawców naciął na kasę to też chętnych by zeznawać nie było co szukać. Najlepiej mieć nagrane dowody, a i to zwykle pracodawca ma lepszych adwokatów. Na PiS paragrafów (na razie) nie ma bo maja w łapach policję i prokuraturę.
UsuńI powiązania z mafią watykańską.
UsuńTu raczej mafia watykańska korzysta z bezkarności jaką zapewnia jej władza.
UsuńOni się tutaj nawzajem dobrze podpierają.
UsuńTak, kościół zapewnia PiSowi wyborców, a PiS kościołowi kasę, układ doskonały.
UsuńI nie ma kto tego rozwalić! Czarno widzę.
UsuńMożemy to zrobić przy urnach o ile Polaczki znowu nie dadzą się przekupić.
UsuńDadzą się przekupić. Łykną każdą kiełbasę, nawet zatrutą.
UsuńI dostaną po niej sraczki bo kolejne lata tych rządów będą katastrofą.
UsuńTo będzie jakaś ogólnonarodowa tragedia i ostateczny kataklizm. Apokalipsa. Zniszczą kraj do reszty.
UsuńNiestety tej ciemnocie tego nie przetłumaczy. Oni są zadowoleni bo plusy na konto przychodzą.
UsuńTeraz w zatrutej kiełbasie będzie tysiąc plus.
UsuńA po wyborach kolejne podwyżki żeby za coś te obietnice opłacić.
UsuńA idź, nawet nie chcę o tym myśleć!
UsuńJuż teraz jest nie wesoło.
UsuńJest BARDZO niewesoło.
UsuńChyba że ktoś namiętnie ogląda TVP, bo tam jesteśmy potęgą gospodarczą i militarną 😉
UsuńNie znam takich, którzy by oglądali reżimową.
UsuńJa niestety mam taką pod dachem co ogląda i wierzy w te bzdury 😥
UsuńCo zrobić, rodziny się nie wybiera.
UsuńA szkoda, bo moja kosztowała mnie sporo nerwów.
UsuńWiem, wiem... Czytałam.
UsuńNiestety, na moją rodzinę można liczyć tylko wtedy gdy trzeba wsadzić nos w moje życie.
UsuńJa nie narzekam, bardzo lubię moją rodzinę.
UsuńZazdroszczę, bo możesz liczyć na wsparcie. U mnie niestety jest inaczej... Zero zrozumienia dla tego co sie z moim życiem dzieje... Niby mam rodzinę, a nie mam...
UsuńNo, owszem. Zawsze mogę liczyć na wsparcie, pod każdym względem - i otrzymuję je. Nie chodzi tylko o rodziców czy brata, ale także o ciocie i wujków.
UsuńSzczęściara z Ciebie. Wsparcie w tej chorobie jest naprawdę ważne. W życiu zresztą też.
UsuńRobia, co mogą. Nie ukrywam, że wolę to niż tak jak u Ciebie.
UsuńJa też bym wolał to co u Ciebie... Ale mogę sobie woleć a jest jak jest... Ja nawet nie wymagam jakiejś pomocy od rodziny, ale najgorszy jest ten brak zrozumienia...
UsuńBrak zrozumienia boli. Wśród najbliższych najbardziej, ale i pośród innych osób.
UsuńInna sprawa że depresję trudno zrozumieć jeśli się na nią nie chorowało...
UsuńMoja mama też na początku nie rozumiała, ale potem poczytała i douczyła się.
UsuńJak ktoś chce i poświęci czas... Ważna jest chęć zrozumienia, a wśród mojej rodziny jej nie ma.
UsuńI tego właśnie nie rozumiem.
UsuńTacy to są niestety ludzie...
Usuńi nic z tym nie zrobisz, bo rodziny nikt nie wybiera.
UsuńTaka mi się trafiła...Ale juz sie oswoiłem z tym że nie mogę na nich liczyć.
UsuńJednak to przykra świadomość.
UsuńFakt, łatwiej walczyć gdy ma się wsparcie 😔
UsuńPewnie tak...
Usuńo Wędrowyczu chyba zaliczyłem wszystko, ostatnio to ostatnie "...w gumofilcach", całkiem niedawno zresztą...
OdpowiedzUsuńza to Pużyńska tak, ale akurat inny cykl, taką dwutomówkę "Chąśba" i "Sąpież"...
Miszczukową wszystko z tej czwórki "Ja...", a ze słowiańskich tylko parę sztuk na wyrywki, ale za to na dodatek "Ja cię kocham, a ty miau", zupełnie współczesne, coś jakby kryminał, zaś narratorem jest kot
z polskich piszących dupeczek może bym jeszcze dorzucił Jadowską, znasz?...
...
nie umiem odpowiedzieć na ostatnie pytanie, bo czytuję tak rozmaite rzeczy, że to jest nie do ogarnięcia, nie do sklasyfikowania... pani z biblioteki w moim pobliskim miasteczku stwierdziła kiedyś: "pan to ma bardzo nietypowy gust, jak na naszych czytelników"...
...
ale wiem, co jest u mnie na absolutnym topie, już od mnóstwa lat:"Rudy Orm" /F.G.Bengtsson/, to jest historia życia pewnego Skana /z zawodu wikinga, ale nie tylko/ w czasach IX - X wieku, a jej paradoks polega na tym, że frajer dał się ochrzcić i nawet dobrze na tym wyszedł... generalnie nie zbieram książek, ale ta akurat leży na honorowym miejscu, opatulona w folię, bo mocno sfatygowana i jest święta - nikomu nie pożyczam, nawet do ręki obejrzeć nie daję... znam ją właściwie na pamięć, ale mimo to nadal czasem do niej wracam...
p.jzns:)
Jadowską znam, ale nie czytałam, natomiast o tej Twojej świętości nie słyszałam nigdy.
Usuńbo to jest dość stara książka, 1941, moje polskie wydanie jest z 75, ponoć wznawiane w 85, ale ja już dawno postanowiłem nie robić za nikogo nic skoro wystarczą dwa, trzy kliki w necie...
UsuńZwłaszcza że biblioteki sa teraz wyposażone w katalogi elektroniczne i książkomaty.
UsuńPilipiuka nie czytałam, Mroza coś czytałam, ale zachwytu nie było, Puzynskiej za poleceniem czytałam Motylka, ale na kolejne nie miałam ochoty, Galbraitha czytałam Żniwa zła i tu chętnie poczytałabym więcej, no i Dana Browna czytałam także. Reszty nie znam, ale trudno czytać wszystko:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że z tej orki się wymiksowałam, mój mąż niestety nauczył się kląć jak szewc...oczywiście nie przy uczniach;-)
zapomniałam napisać o odtrutce - Fannie Flagg, świetny humor i niesamowite historie ludzkie:-)
UsuńMróz nie ma wszystkich powieści dobrych, czytałam też parę "pozachyłkowo" i mnie nie zachwyciły. Ale Chyłeczkę kocham. Fannie Flagg też czytałam, fakt, dobra.
UsuńZaraz, zaraz. Jotko, to Twój mąż też...?!
UsuńNiestety:-(
Usuńzostało mu 2,5 roku!
I tak mu zazdroszczę... :-(
UsuńPilipiuk jest zajebisty... znaczy się... Jakub Wędrowycz jest zajebisty! Chciałbym mieć takiego wujka.
OdpowiedzUsuńAlbo dziadka. I Semen Korczaszko na wujka!
UsuńNiektore tytuly i autorzy nic mi nie mowia, wypadlam z obiegu.
OdpowiedzUsuńAle za to czytasz coś innego, nie? Nie da się znać wszystkich książek świata. I nie wszystkie są tego warte.
UsuńMoja lista ulubionych książek nigdzie by się nie zmieściła. ;D
OdpowiedzUsuń"Mistrza i Małgorzatę" przeczytałam tyle razy, że nie pamiętam ile. Taki zwyczaj się pojawił czytania tej książki każdego maja kiedy są już te obrzydliwie żółte kwiaty.
Dana Browna bardzo lubię, to są książki wchłaniane na raz. Wciągają jak jasna cholera.
Mroza polubiłam niedawno.
Miszczukowej bardzo polubiłam serię diabelsko-anielską. Uroczy odmóżdżacz przygodowy.
Och, nie ma OBRZYDLIWIE żółtych kwiatów! Uwielbiam żółte kwiaty, chyba najbardziej.
UsuńJeden komentarz w spamie tradycyjnie:-)
OdpowiedzUsuńAle tradycyjnie go wyciągnęłam :-))
UsuńMistrz i Małgorzata
OdpowiedzUsuńStaram się czytać raz w roku.
Mój ulubiony rozdział to
Lot
szczególnie rozpierducha u Łatuńskiego.
Z pozostałych książek nic nie czytałam
Tylko
Kod Leonarda da Vinci
"co lubicie przeczytać na odtrutkę"
UsuńTu jest pewien problem.
Jakoś ostatnio raczej "przyciężkawe" tematycznie książki kupuję.
Ale jeżeli musiałbym się "odtruć" w tym momencie to chyba sięgnęłabym po
????
"Dożywocie" Marty Kisiel
Moją ulubioną sceną w "Mistrzu i Małgorzacie" jest uwolnienie Piłata. Ryczę wtedy jak bóbr za każdym razem.
Usuń"Dożywocie" chciałabym przeczytać, ale jakoś nigdzie się nie natknęłam.
UsuńMałgorzata do Friedy
Usuń-Wybaczono ci. Nie będą ci już więcej przynosić chustki 😢
To akurat wzruszało mnie na początku, teraz już niekoniecznie.
UsuńDlaczego?
UsuńNie wiem, samo mi przeszło.
UsuńMałgorzata
Usuń"A zatem, jak rozumiem...mogę ...wyrazić jedno życzenie?"
Mistrz czy Frieda
"Ona czeka, messer, ona wierzy w moją potęgę. A jeśli ja zawiodę, ja znajdę się w okropnej sytuacji. Przez całe życie nie zaznam spokoju. Cóż robić ,tak się złożyło."
Uwolnienie Piłata
"Uwolnijcie go!- krzyknęła nagle przeraźliwie Małgorzata
Lubię Małgorzatę 😉
A ja Piłata i Behemota. Tak najbardziej.
UsuńDlaczego Piłata?
UsuńJest taki prawdziwy i... nieszczęśliwy. Dialog Piłata z Jeszuą Ha-Nocri po uwolnieniu to jest coś najpiękniejszego na świecie. wyję jak wilkołak do księżyca.
UsuńDialog?
UsuńPiłat
miał taką wizję, że
"chciałby iść i rozmawiać z więźniem Ha-Nocri"
Miał takie sny, ale na koniec naprawdę odchodzi po promieniu księżyca do tego, za którym tęsknił, a Woland nakazuje im nie przeszkadzać: "Nie przeszkadzajmy im. Niech rozmawiaja, kto wie, może dojdą do czegoś?".
UsuńI możemy się tylko domyslać, czego dotyczyła ta rozmowa, ale to jest scena sama w sobie piękna do bólu.
Usuń– Jesteś wolny! Jesteś wolny! On czeka na ciebie.
UsuńGóry przemieniły głos mistrza w grom i ten grom obrócił je w perzynę. Runęły przeklęte
ściany skalne. Pozostał tylko szczyt, na którym stał marmurowy tron. Ponad czarną otchłanią, w
którą zwaliły się skały, zapłonęły światła bezkresnego miasta, a nad miastem dominowały
połyskliwe idole, górujące nad wspaniale rozrosłymi w ciągu wielu tysięcy księżyców ogrodami.
Wprost ku tym ogrodom prowadziła tak długo wyczekiwana przez procuratora, uczyniona z
księżycowej poświaty ścieżka. Pierwszy pobiegł tą ścieżką spiczastouchy pies. Człowiek w
białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika wstał z tronu i krzyknął coś ochrypłym,
załamującym się głosem.
Nie można było się zorientować, czy płacze, czy też się śmieje, ani też, co krzyczy. Można
było tylko zobaczyć, że i on pośpieszył księżycową ścieżką za tym, który wiernie pełnił przy nim
straż.
– Mam iść tam, za nim? – ujmując cugle niespokojnie zapytał mistrz.
– Nie – odpowiedział mu Woland. – Po cóż iść za tropem tego, co się już skończyło?
– A więc tam? – zapytał mistrz, odwrócił się i wskazał za siebie, tam gdzie znowu zarysowało
się za nimi niedawno opuszczone miasto, pełne piernikowych wież monasterskich i
rozpryśniętego w szkle na drobne kawałeczki słońca.
– Także nie – odparł Woland. Głos jego nabrał mocy i popłynął nad skałami. – Romantyczny
mistrzu, ten, którego tak pragnie ujrzeć wymyślony przez ciebie, a przed chwilą również przez
ciebie samego uwolniony twój bohater, przeczytał twoją powieść. – I Woland zwrócił się do
Małgorzaty: – Małgorzato! Nie sposób nie uwierzyć, że usiłowałaś obmyśleć dla mistrza jak
najlepszą przyszłość, ale doprawdy to, co wam proponuję, to, o co prosił dla was Jeszua, jest
jeszcze lepsze! Zostawcie ich samych – mówił Woland nachylając się ze swego siodła ku siodłu
mistrza i wskazując w ślad za procuratorem, który zniknął im już z oczu. – Nie przeszkadzajmy
im. Niech rozmawiają, kto wie, może dojdą do czegoś? – Woland skinął teraz dłonią w kierunku
Jeruszalaim i Jeruszalaim zagasło.
Jak dla mnie wierność psa jest wzruszająca.
Tak, pies jest tym elementem, którym od początku Piłat u mnie plusował.
Usuń"Mistrz i Małgorzata" również są moją ulubioną książką. Ze względu na absurdalność i humor. I sowiecką rzeczywistość. I nierzeczywistość. Te koty z marynowanym grzybem nadzianem na widelec, pijane wróble tańczące fokstrota i w ogóle, wycieczki Behemota z koleżką po Moskwie...
OdpowiedzUsuńNo bo Behemot jest najcudniejszą postacią świata :-)))
UsuńMróz prawie cały, znaczy, prawie wszystko, co wyszło, Langdon też, Mistrz i Małgorzata owszem, CAŁE MNÓSTWO INNYCH, do Pużyńskiej muszę się przekonać, Millenium i Nesbo, a na odtrucie niezawodna Monika Szwaja. Nie jestem w stanie wszystkiego tu wymienić, może dlatego, że czytam prawie tak długo jak chodzę :D
OdpowiedzUsuńO tak! Monika Szwaja! Czytana dokładnie w tym samym celu! Oraz Musierowicz.
UsuńMasz rację. I Chmielewska.
UsuńDużo Szwai widziałam, a nic nie czytałam. Muszę nadrobić. Z pozostałymi zgadzam się w całej rozciągłości.
UsuńPilipiukiem lejesz miód na moje serce. Choć przez Przetainę nie mogę przebrnąć. A co do zarobienia. Trzy lata temu zmieniłem podejście. Najpierw ja i moje potrzeby. Praca pomiędzy. Nie odwrotnie. I dobrze mi z tym. Wbrew pozorom praca nie ucierpiała a ja mam czas dla siebie i fodziny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miało być rodziny... ale piszę z telefonu.
UsuńPilipiuk jest od lania miodu na serce, tego jestem pewna.
UsuńP. S. To zrozumiałe, zresztą nie cierpię pisać z telefonu.
UsuńTeż lubię ten cykl Pilipiuka o wampirach. Z przyjemnością czytałem kolejne tomy. Ale Wędrowycza tak dość średnio, bo mam coraz mniejszą tolerancje dla alkoholików.
OdpowiedzUsuńBa! Gdybyż to był zwyczajny alkoholik...
UsuńPodobnie jak Asenata, uwielbiam "Mistrza i Małgorzatę", a z reszty czytałam tylko "Kod Leonarda da Vinci", no i przyznam, że to nie moja literatura (czytało się mi szybko, efekt tego jest taki, że mało co w głowie na ten temat pozostało, poza wrażeniem, że to zdecydowanie lektura dla amerykańskiego czytelnika). Ostatnio jestem w klimatach antyklerykalnych (przeczytałam "Sakrament obłudy", czytam "Bielmo"). Obiecuję sobie, że wezmę się za Pilipiuka, więc dzięki za polecajkę. Mroza nie przeczytam dla zasady :D
OdpowiedzUsuńKlimaty antyklerykalne są mi bardzo bliskie, więc chętnie skorzystam z Twojej podpowiedzi.
UsuńW kolejce czekają jeszcze "Babilon" i "Gomora" tandemu Nowak/Obirek i "Maxima Culpa" Overbeeka. "Sodomę" Martela przeczytałam już drzewiej, ciekawa hipoteza jest w niej zawarta, chociaż sama książka trochę przegadana. Mąż właśnie wrócił z Polski i przywiózł mi "Chamstwo" Pobłockiego. To o czym innym jest, ale że ja z chamów się wywodzę, jestem zainteresowana.
UsuńI to mi przypomniało, że mój brat ma "Sodomę", poproszę go, żeby przywiózł z sobą na wakacje.
UsuńMam podobnie. Mistrz i Malgorzata zdecydowanie moja. Chylki i Mrozy nie dla mnie. Owszem przeczytalam Kod i pozostale, które prezentujesz wakacyjnie ale zdecydowanie wolę Sekret genesis, Rytuał babilonski i inne Knox a tez wakacyjnie. Z kolekcji mam wszystkie Tokarczuki. Mialam Łysiaki do Dobrego potem panu idwalilo. Aktualnie Chutnik, Zyty zakupilam trzy...poznaje ja i bardzo mi sie podoba
UsuńChamstwo czytam moim uczniom. Fragmenty,
UsuńNajbardziej martwi mnie to, że na świecie jest tyle książek, że nie zdążę ich wszystkich przeczytać :-(
UsuńA ja "Chama" Orzeszkowej :-))))
Usuńdawno do tego wniosku doszłam i dlatego wybieram literaturę...a jeszcze teatr i film.Czytam bardzo dużo zawodowych, czyli historia, historia sztuki ...psychologia.
Usuńa ja lubię wracać do Dzieci z Bullerbyn :-) i lubię powieści historyczne i sensacyjne.
UsuńKocham Karola Bunscha WSZYSTKO od Dzikowego skarbu.
Zarówno "Dzieci z Bullerbyn", jak i Bunsch to absolutne hity. Popieram w całej rozciągłości!
UsuńBardzo ciekawy zestaw lektur. Prawdziwe odtrutki. "Kod Leonarda Da Vinci" oglądałam, podobnie jak jeden odcinek "Chyłki". Reszta autorów nieznana i nic nie wskazuje na to, żebym mogła którąś z książek wypożyczyć czy kupić. Moje czytelnictwo się cofa. Po latach wracam do książek, które znajdują się w moim księgozbiorze. Uściski.
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż masz własny księgozbiór. A może jednak los kiedyś odmieni się na dobre...?
UsuńPrzeczytałam prawie całą sagę o Szeptuchach - szkoda, że tak się nie stało, ale cóż ... Poza tym na odmulenie mam podobnie jak koleżanki pisały powyżej - Musierowicz, Szwaja, jeszcze Nepomucka, Grochola. Kryminały też lubiłam, ale chyba się mi trochę przejadły.
OdpowiedzUsuńJa z kolei nie mogę takich Grocholi i innych romansidlaków.
UsuńO tak, Mistrz i Małgorzata.
OdpowiedzUsuńTRZY RAZY TAK!!!
UsuńWędrowycza znam prawie z autopsji, bowiem przez wiele lat przejeżdżałem przez Wojsławice (miejsce akcji) wożąc autobusem ludzi do pracy. W jednym tomie było chyba też coś o moim mieście Chełmie. Świetny cykl i dobrze się czyta.
OdpowiedzUsuńW innym tomie "kierowali się z grubsza na Rzeszów", a więc i o mnie się przyjaciele otarli :-)
UsuńAle, ale, jest jeszcze "Lalka", "Ziemia obiecana", "Przedwiośnie", no i trylogia... Też się to przyjemnie czyta po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńNie znoszę psychopaty Sienkiewicza :-), za to kocham "Lalkę", "Nad Niemnem" i "Chłopów".
UsuńOraz "Pamiętnik Wacławy". Bardzo pozytywna lektura.
UsuńJa mogę Orzeszkową w całości i garściami.
UsuńŚwiat się zmienia, a my przy okazji. Być może to jednak my zmieniając się wpływamy na świat. Kiedyś nie potrafiłem czytać biografii, były patetyczne i koszmarnie nudne. Niewiele w tym temacie zrobili odbrązawiacze z Boyem na czele. A teraz z wypiekami na twarzy zagłębiam się w tę literaturę.
OdpowiedzUsuńLeśmian, Tuwim, Słonimski, Wieniawa, Teraz zaczynam Konopnicką. Autorzy biografii zaczęli działać według zasady którą i ja wyznaję : Nie ma nudnego życia, jest tylko źle opowiedziane.
Z biografiami miałam tak samo. A już nie daj Boże z listami. Tymczasem biografia Chopina i listy Delfiny Potockiej do Zygmunta Krasińskiego były dla mnie jak objawienie.
UsuńAutora tych objawień poproszę, może się przekonam :)
UsuńŻebym to ja pamiętała...
Usuńhttps://www.antykwariat-wroclaw.pl/ksiazka/krasinski-zygmunt-listy-do-delfiny-potockiej-tom-iiii-korespondencja-zygmunta-krasinskiego/21
Usuńhttps://lubimyczytac.pl/ksiazka/69583/fryderyk-chopin-biografia-ilustrowana
To?
Już wiem. To nie były listy Delfiny (kochanki) - popierniczyło mi się - tylko Elizy Branickiej (żony). "Świadek epoki. Listy Elizy z Branickich Krasińskiej z lat 1835 – 1876".
UsuńA Chopin zupełnie nie ten. Tamta książka była ze starszych wydań, w jasnej okładce (chyba kremowej). Może gdzieś znajdę.
Nie mam czasu na czytanie książek, ani siły chyba też i mózg przeładowany, ale blogi- jak najbardziej lubię czytać. Pasuje mi taka forma. Do dłuższych wpisów podchodzę kilka razy.
OdpowiedzUsuńChoroba XXI wieku - przebodźcowanie i szum informacyjny...
UsuńRaczej chyba coś innego. Mało czasu spędzałam przed tv, internetem, sporo medytowałam. Może to skutek wypalenia zawodowego i przepracowania książkowego? Praca fizyczna/sport zdecydowanie bardziej do mnie pasuje, ale "za błędy młodości" trzeba było zapłacić. Depresją też.
UsuńWitaj w klubie wypalonych i z depresją.
UsuńJa się do roboty fizycznej nie bardzo nadaję, nie lubię. Jestem typowym książkożercą :-)
Na szczęście wyciągnęłam się z tego ( wg. mnie) , ale chora przeszłość okazała się kulą u nogi ( tu u nas w Polsce) w decydującym momencie, gdy starałam się przekwalifikować ( a brak grupy zrobił swoje). Takie życie, ale byle dalej do przodu...i bez spiny.
UsuńA zaproszenie do sięgnięcia po książki interesujące. Fajnie się czytało.
To teraz pora na książki (może jednak?).
UsuńCzy wiesz, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po Pilipika? Zawsze wydawało mi się, że duchy, wampiry i demony to nie moja bajka. Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPiszesz ciekawe i całkiem humorystyczne recenzje, zachęcasz wspaniale.
Zasyłam serdeczności
Ultro, a ja Ci polecam jeszcze jeden cykl Pilipiuka, o alchemist(k)ach i nie tylko, cykl "Kuzynki Kruszewskie", akcja dzieje się głównie w Krakowie.
UsuńUltro, cieszę się. Próbuj śmiało!
UsuńPotwierdzam, Pilipiuk w ogóle jest cudny.
Usuńa fizys, proszę zauważyć - miał szyderczą.
OdpowiedzUsuńtrudno zapomnieć takie zdanie, gdy Annuszka już rozlała olej...
Pilipiuk napisał mnóstwo przepięknych rzeczy. prócz bimbrownika - uwielbiam opowiadania i powieści. choćby norweski dziennik, czy kuzynki. ale i tak w kółko czytam świat dysku Pratchetta. nie potrafię uwolnić się od tej lektury.
Podziwiam Twoje przywiązanie do dysku i jednocześnie nie dziwię mu się. Są książki, które przycementowują nas na amen.
UsuńLubię "Mistrza i Małgorzatę", tak samo jak twórczość Dana Browna. Cenię też sobie twórczość Carli Moreny oraz Steva Berry'ego. A poza tym lubię czytać książki wpisujące się w moje zainteresowania. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZapisuję tych autorów, bo ich do tej pory nie znałam. Może akurat mi się spodobają?
UsuńAle tu ruch! Jak na Marszałkowskiej! Zapytam wprost. :) Gdzie można znaleźć wiersze?
OdpowiedzUsuńZasadniczo nie publikuję wierszy w Internecie. Czasem jakiś zwycięski-konkursowy trafi na Facebook. Głównie publikuję tylko w tomikach.
UsuńTo chyba nie dam rady odnaleźć?
UsuńNie mam zielonego pojęcia...
UsuńA znasz "Gołoborze" Anny Seligi? Jak lubisz takie słowiańskie klimaty, powinnaś polubić. ;)
UsuńNie znam, pierwszy raz widzę to nazwisko. Ale zapisuję na listę, warto się zapoznać.
Usuń*Aleksandra Seliga - sprostowanie🙈
UsuńPoprawiłam :-)
UsuńWspółczuję Ci bardzo, że Życie tak Cię przygniotło :( Nie daj się tylko zwariować proszę!
OdpowiedzUsuńPo drugie: KSIĄŻKI! <3 Z prezentowanych przez Ciebie pozycji, część znam i bardzo lubię ("Dan Brown, "Mistrz i Małgorzata"), o części tylko słyszałem, choć nie czytałem (Wędrowycz, Chyłka, Pilipiuk), zaś o pozostałych rzeczach ani dotąd nie słyszałem ani nie czytałem (Galbraith, Miszczuk).
Ściskam Cię mocno!
Celtuniu, ja już dawno zwariowałam :-)
UsuńDzieki za te polecenia bo ja w polskiej nowoczesnej literaturze to nic a nic sie nie orientuje. Pilipiuka siostra mi polecala, ale te inne nie wiedzialam, ze istnieja... o Remigiuszu Mrozie slyszalam, bo byl raz u Kuby Wojewodzkiego. Czytalam wywiady z Bonda ale nic nie czytalam.
OdpowiedzUsuńI moze dziwne to, ale Mistrza i Malgorzaty tez nie tknelam. Im bardziej ludzie wokol czyms sie zachwycaja i im wiecej ich w tym zachwycie, tym mi sie bardzo odechciewa:.) Taka wewnetrzna , dziwna przekora Musze dana lekture nadrobic. Dwa razy ogladalam sztuke Mistrz i Malgorzata, ale nie drgnelo we mnie nic.)
Wcale się nie dziwię - zwłaszcza jeśli był to Teatr Telewizji (dennie zrobiony). Tutaj trzeba poznać smak powieści.
UsuńKocham miłością wielką Cormorana Strike’a i nie mogę wybaczyć Robertowi Galbraith'owi 😉, że nie jest tak płodny(a) jak Remigiusz Mróz. Mroza także czytam namiętnie, i Nesbø, i Chmielarza, i Larssona. Generalnie uwielbiam kryminały! Czytam namiętnie od dziecka, a teraz, na emeryturze, to już bezustannie. I nie potrafiłabym powiedzieć, jaki tytuł lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńJa też jestem kryminalistką :-) ale przez Larssona nie mogłam przebrnąć. Nie wiem, dlaczego.
UsuńWitaj już wiosną
OdpowiedzUsuńDan Brown, Mróz (nie tylko Chyłka), Puzyńska... Mogłabym jeszcze tak długo wymieniać. To również moja bajka
Pozdrawiam ciepło
Bardzo się cieszę!
UsuńCóż data urodzenia zobowiązuje:))))
UsuńZawsze :-)
UsuńPrzyznaje książkami zaciekawilłaś
OdpowiedzUsuńI napewno coś znajdę dla siebie
Pozdrawiam serdecznie
Zagladaj częściej, zapraszam :-)
UsuńA ja od kilku lat toleruje tylko literature faktu, biografie, ksiazki historyczne i podroznicze. Fikcja literacka poza przeczytanymi juz kiedys klasykami stala sie dla mnie nie do strawienia. Teraz wlasnie odswiezam sobie stare, nieokrojone wydanie "Nedznikow".
OdpowiedzUsuń"Nędzników" łyknęłam z rozkoszą kilka miesięcy temu. Podobnie "Katedrę NMP w Paryżu". Gdzieś tam na górze pisałam, że moja ulubiona literatura to gruba powieść dziewiętnastowieczna. Zaprezentowany zestaw służy do odmulenia mózgu, kiedy rzeczywistośc staje sie nieznośna, a czacha dymi.
UsuńOesuuu! Mistrza uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZ polskich współczesnych to Jarosław Grzędowicz. :) I paru innych, ale padam na pysk i nie mam siły wymieniać.
Nie szkodzi. Wiem, że i tak nie zmieściłaby sie tutaj ta lista :-))
UsuńO jezusku ile książek! Ja przeczytałem 1 część Chyłki. Reszty nie znam =)
OdpowiedzUsuńIle...? Mało! To tylko takie deserki na już.
Usuń