27 lipca 2023

74. Buka i kurduple

Wypełniali karty naszych ulubionych książeczek. Zaludniali opowieści babć. Uśmiechali się albo grozili ze szklanych ekranów. Straszyli w dziecięcych snach i wyobrażeniach.

Pamiętacie ich?

Jak każdy z nas, miałam swoich bohaterów ulubionych i nieulubionych. Największą sympatią darzyłam postacie niekoniecznie pozytywne i lubiane przez wszystkie dzieci. Nawet jako kilkulatka na kilometr wyczuwałam dydaktyzm bajki, który mierził mnie niepomiernie jako sztuczny i wymuszony. Ugrzeczniony Lolek wąchający kwiatki i rozdający baloniki dziewczynkom budził we mnie pogardę i niechęć. Moja sympatia kierowała się natomiast w stronę urwisa Bolka, zwłaszcza, gdy coś zmalował.

Uwielbiałam Muminki, ale bardzo szybko poznałam się na Buce i mimo że stała się synonimem potwora, postrachem dzieci, nie dałam się na to nabrać. Lubiłam Bukę i może nawet się z nią utożsamiałam.

Moją najulubieńszą lekturą były opasłe tomy baśni braci Grimm. Zaczytałam je na śmierć (techniczną – woluminu). Nie było ukochańszych książek! Do dziś żałuję, że nie przetrwały mojego niewymownego do nich pociągu. To było porządne, PRL-owskie wydanie dobrej, smakowitej literatury. Z politowaniem myślę o tych wszystkich modnych dziś, a naciąganych teoryjkach o szkodliwości takiej lektury. Jak widać, jakoś specjalnie mi nie zaszkodziła.

Zasadniczo nie istniała w baśniach i telewizyjnych bajkach taka postać ani historia, które wzbudziłyby we mnie lęk. Było jednak coś stanowczo okropnego. Obrzydliwego. Ohydnego. Coś po stokroć bardziej nie do zniesienia niż jakiekolwiek straszydło.

Krasnoludki.

Najbardziej przeze mnie nielubiane, wkurzające, doprowadzające do szału, odpychające małe gnidy w czerwonych czapeczkach.

Trudno powiedzieć, co budziło we mnie tak żywiołowy wstręt do tych istot, trzeba jednak powiedzieć, że szczerze ich nienawidziłam. O ile nigdy w życiu nie wyrządziłabym krzywdy żadnemu stworzeniu ze świata zwierzęcego, nie zdeptałabym umyślnie mrówki i nie zabiłabym nawet komara, o tyle myśl o rozmazaniu pod butem obleśnego kurdupla napawała mnie rozkosznym błogostanem. Ta rozszalała odraza do obrzydliwych konusów musiała mieć źródło w mojej niechęci do wszystkiego, co małe, knyplowate i do wszelkiej miniaturyzacji. Personalnie bowiem żaden krasnal niczego mi nie zrobił. Gdybym jednak spotkała takiego w realnym świecie, byłoby z nim krucho.

Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, która z postaci była moją ulubioną, miałabym pewien kłopot. Na pewno Śpiąca Królewna wysuwa się na plan pierwszy, przedstawiona w najdoskonalszy sposób w „Shreku”: bez wątpienia dorównuję jej zamiłowaniem do spania.


 

Na równi z nią plasują się osiołek Kłapouchy z „Kubusia Puchatka” i wspomniana już Buka. Ten pierwszy ze względu na ewidentną depresję, na którą cierpi tak jak ja, a ta druga – bo z pozoru zimna i groźna, tak naprawdę potrzebuje ciepła i bliskości.



 

Pora na Wasze typy. Jestem ich bardzo ciekawa.

208 komentarzy:

  1. Jeden taki krasnal już 8 lat pociąga za sznurki na Wiejskiej. Może zrobiłabyś z nim porządek? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najchętniej! :-)))

      Usuń
    2. Moje typy? Gumisie od zawsze i na zawsze, Kubuś Puchatek, Paddington i Smerfy. Wspomniany Shrek, Scooby-Doo... Oj dużo ich było i jest :)

      Usuń
    3. Za moich czasów nie było jeszcze Gumisiów :-)

      Usuń
  2. Cóż za smakowity temat! Do moich ulubionych antybohaterek z baśni należą czarownice! To dopiero były świruski. 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od czarownic roi się u braci Grimm. Bardzo je lubiłam :-)

      Usuń
    2. Bardzo lubię japońskie animacje ze Studia Ghibli. Tam postacie są niejednostaczne i często bohaterowie negatywni na pierwszy rzut oka, bardzo zyskują przy bliższym poznaniu. Wiele wnoszą jeśli chodzi o akcje w anime i wiele się od nich można nauczyć.

      Usuń
    3. Specjalistka od anime jest moja córka. Mnie za bardzo nie porywa.

      Usuń
    4. Ja też nie wszystkie anime lubię, ale te są naprawdę wyjątkowe. Zapytaj Ją o nie. A dziś widziałam zapowiedzi nowej produkcji na reklamach w kinie - The Boy and the Heron.

      Usuń
    5. A jaką czarownicę najbardziej lubiałaś? Babę Jagę? 😀

      Usuń
    6. Ba! Żebym to ja pamiętała...

      Usuń
    7. Jedna mi się przypomniała: czarownica Filomena z "Karolci" :-)

      Usuń
    8. Filomon to byl kotek. Tez. Chyba. Albo Filemon. Musze poszukac. Jak to sie imiona placza.

      Usuń
    9. Ja też bardzo lubię klasykę plus baśnie i bajki z dzieciństwa, teatrzyki, wiersze dla dzieci, wieczorynki... Współczesne nie zawsze mnie porywają.

      Usuń
    10. Współczesne bywają nawet paskudne.

      Usuń
    11. Taki, dajmy na to, SpongeBob Kanciastoporty - no nie pojmuję popularności.

      Usuń
    12. O! Zupełnie zapomniałam o SpongeBobie - uwielbiam go :-)))) A najbardziej malkontenta Skalmara :-)))

      Usuń
    13. I debila Patryka :-))

      Usuń
    14. No nie.... Nie piszesz poważnie. 🤦‍♀️

      Usuń
    15. Jak najpoważniej! :-)

      Usuń
    16. Nie cierpie SpongeBobie. Zabronilam corce, kiedy byla mala, ogladac:(

      Usuń
    17. SpongeBob wymiata, to fakt :)

      Usuń
    18. To najpaskudniejsza kreskówka jaką znam! W dodatku niezbyt mądra. :)

      Usuń
    19. Najpaskudniejsze są japońskie kreskówki.

      Usuń
    20. MaB
      Brawo. To paskudna kreskowka... u znajomych dzieciak ogladal, zasmiewal sie i na "pierdziela" i " bekacza" wyrosl (P)

      Usuń
    21. #frau be, nieprawda!, ta Buka, której wizerunek zamieściłaś, jest z japońsko-duńskiej kreskówki.
      Jest piękna przecież!

      Usuń
    22. Może to te duńskie wpływy... :-))

      Usuń
    23. Ta Buka z obrazka to dla dzieci. Muminki maja wiele warstw, rowniez dla doroslych.

      Usuń
    24. Nie, nie, już w 1969 Japończycy wyprodukowali pierwszą serię. Sprawdziłam. :) Widać tak się spodobała japońskim dzieciom, że kręcili dalej. :))

      Usuń
    25. @Aniu dziękuję. Bezstresowe wychowanie nie przygotuje dzieciaka do życia w społeczeństwie. ;)

      Usuń
    26. @ frau be Sprawdziłam, już w 1969 Japończycy wyprodukowali Muminki. Widać tak się spodobały japońskim dzieciom, że kręcili dalej.

      Usuń
    27. Ohoho...! To stare te Muminki. Ładne, nie przeczę, ale przeciez wzorowane na oryginałach. A spróbuj przyjrzeć się anime. Fuj!

      Usuń
    28. @Frau Be W takim razie to fińskie wpływy :p, a polska adaptacja też nie odbiegała wiele od oryginału. I co z tego?! Anime rządzi! SpongeBob to bekacz. 😀

      Usuń
    29. MaB. Obie odbiegaly ale byly popularne i oplacalne.

      Usuń
    30. Niby czym się różniły te Mumimki?

      Usuń
    31. MaB, porownaj sobie.

      Usuń
    32. Czyli nie znasz odpowiedzi na pytanie.

      Usuń
    33. A ja znam. Nie ma zrozumienia, bo ludzie tego nie chcą. Brak dobrej woli i koniec rozmowy.

      Usuń
    34. Niekoniecznie. Czasem rozmowa urywa się, bo życie w świecie realnym domaga się swego...

      Usuń
    35. To rozumiem, ale chodziło mi raczej o zacietrzewienie, co to niektórych. 😉

      Usuń
    36. MaB, znam odpowiedz ale nie mam upowaznienia do zabierania glosu w tej sprawie. Nie zacietrzewiam sie, bardziej gluszec mi odpowiada.

      Usuń
    37. :) A kto daje upoważnienia do wypowiadania się? Jakaś komisja?

      Usuń
  3. Krasnoludki ponoc szczaly do mleka i kwasnialo, ale nie budzily we mnie morderczych instynktow. Za to zawsze chcialam mieszkac w Bullerbyn i miec rodzicow ktorzy by mnie kochali. Dlatego nie lubilam rodzicow z bajek, tych Jasia i Malgosi, Krolewny Sniezki i innych, ktorzy puszczali dzieci same do lasu i tam zostawiali, bo cos tam, albo pozwalali na ich wyzysk. Nie balam sie czarownic, bo wiedzialam, ze nie sa prawdziwe, ale Belfegor snil mi sie po nocach.
    Chyba bylam dziwnym dzieckiem, bajki nie robily na mnie wrazenia, nie wierzylam w Mikolaja i nie chcialam byc ksiezniczka. Ale Doktorem Dolittle juz tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazdy jest na swój sposób dziwny. Tyle ze jedne dzieci przerastają umysłowo inne.

      Usuń
  4. Kłapouchy nie ma żadnej depresji, jest zwyczajnym malkontentem i ubóstwiam go.
    Ale bohaterką mego dzieciństwa była Pchła Szachrajka. Mam jeszcze to stare wydanie u Starszego, jeśli nie wywalił ;-/ Wnuczce kupiłam najnowsze, ale jakoś jej nie podpasowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno nie ubóstwiać Kłapouchego. Fakt, Pchle Szachrajkę tez czytałam w kolko i zaśmiewałam się przy tym do lez, ale nigdy się z nią nie utożsamialam.

      Usuń
  5. Podobala mi sie Filifionka i Winetu, Rogas, Turul, Bialy Kiel, Filutek i Bella... i Kochalam sie w Zbyszku z Krzyzakow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja do dzisiaj nie mogę podarować psychopacie Sienkiewiczowi, ze uśmiercił Danuśkę.

      Usuń
    2. Ona sama umarla.... Sienkiewicz tylko opisal... nie wiem czy zalicza sie do psycho. Hehehe Wazne, ze mnie wzruszyl do lez. W obecnych trendach to pewnie bym sie kochala w Danusce.

      Usuń
    3. Nie cierpię Sienkiewicza, lubował się w okrucieństwie, polował i tworzył krwawe sceny. Dla mnie psychol.

      Usuń
    4. Lubowal sie? Hmmm. No niech Ci bedzie. Ja wiem swoje ;))))

      Usuń
    5. I umarł mi Danuśkę.

      Usuń
    6. Oj, jakas Ty uparta. Przeciez do naszych czasow i by i tak nie doczekala, a tak to zyje wiecznie po tym umarciu ksiazkowym.

      Usuń
    7. Ale zastąpił ją jakimś polującym i tłukącym dupą orzechy babochłopem. Nie daruję mu tego nigdy!

      Usuń
    8. Jagienka byla w porzadku. Z tymi orzechami to ciekawe, jak ona je tlukla? Moze to byla tylko metafora z fikcyjnymi orzeszkami?

      Usuń
    9. Wystarczy polowanie. W moich oczach to jest jakaś masakra, nie kobieta!

      Usuń
    10. Jagienka babochłop?... hogwash!... normalna, zdrowa szprycha, takie były kobiety wikingów, a nie jakaś tam księżniczka na ziarnku grochu omdlewająca przy każdej możliwej okazji... z tymi orzechami to była tylko taka parabola jędrnej, zgrabnej pupy, takiej przylepnej do klapsów...
      kwestię polowania zostawmy, to były inne czasy, teraz porządne kobiety są eko i strzelają na myśliwych...

      Usuń
    11. Teraz porzadne kobiety zagryzaja ciastka.

      Usuń
    12. :) I dlatego maja tylki przyklejone do klapsow:) Choc obecnie to raczej przeposzczone Danuski sa w modzie. Polowa Twiggy.
      Mnie powalilo, kiedy te mlode dziewczeta mowia o Elizabeth Taylor byla gruba.

      Usuń
    13. tylko, że Jagienka wcale nie była gruba, tylko wysportowana dupeczka, średniowieczna fitneska taka, gdyby miała wielkie, sflaczałe dupsko, to by nim nawet ciastka systemu beza nie rozgniotła, a jedynie wcucła...

      Usuń
    14. Ania - zgadza sie :))))))

      Usuń
    15. PKanalia
      Byla mloda to i fitnes dupeczke miala... ta sama duoeczka w wieku powiedzmy 60 lat nie bylaby taka fitnes. Nie znali cwiczen na wzmocnienie miesni posladkow.
      W kazdym badz razie facetom sredniowiecznym sie podobala. A i teraz takich nie brakuje co by tylkowi Jagienki klaspa chetnie sprzedali i sprawdzili czy sie dlon przklei.
      Och jak dobrze , ze na swiecie sa rozne gusta:)

      Usuń
    16. Aniu, średniowieczne milfy i babcie też miały pupeczki jak trzeba, nie było wtedy śmieciowego żarcia, epoka rozlazłych dupsk nastąpiła dopiero w czasach Rubensa, u tych najbogatszych zresztą tylko...

      Usuń
    17. Jestem gruba i mam rozlazłe dupsko. Chyba powinieneś zmienić towarzystwo.

      Usuń
    18. Trzeba miec na czym siedziec. PKanalia, pomysl; dlaczego?. Wszystkie dupeczki, dupki, dupencje i dupska juz zostaly wymienione, przetrzepane, poklapane. Mnie juz siedzenie boli od tego "DLACZEGO".

      Usuń
    19. @PKanalia: dlatego, że w Twoich ocenach istnieją "dupeczki", "wysportowane fitneski", "jędrne, zgrabne pupy", "normalne, zdrowe szprychy", "pupeczki jak trzeba" nacechowane pozytywnie i ewidentnie pejoratywne "grube", "wielkie, sflaczałe dupska", "rozlazłe dupska". Ja tak w trosce o Twoja kondycję psychiczną, żebyś nie musiał przeżywać wstrętu, obcując z kimś takim jak ja.

      Usuń
    20. No tak. Po pośladkach do prawdy o rzyci.

      Usuń
    21. @FB...
      nie rozpoznałaś prawidłowo sytuacji, więc pleciesz banialuki o tym wstręcie... mnie akurat towarzystwo pań z dużymi dupami nie przeszkadza, pogadać można z każdą, pod warunkiem, że nie idiotka, a że nie każda się nadaje do (np.) łupania orzechów :), to żaden problem, nie każdą muszę używać do tego celu...

      Usuń
    22. Sytuacja została rozpoznana jak najbardziej prawidłowo - świadomie czy nie, po coś jednak używamy wyrazów nacechowanych dodatnio, ujemnie, emocjonalnie etc. etc.

      Usuń
    23. czyli znowu ktoś "wie lepiej", co ktoś inny czuje i myśli, stały fragment gry na blogowych forach :)

      Usuń
    24. Nie. Nie wiem lepiej, ale wiem, co czytam.

      Usuń
    25. także to, czego tam w tekście nie ma?...

      Usuń
    26. Nie, tylko to, co jest.

      Usuń
    27. to po co dorabiasz resztę?...

      Usuń
    28. Niczego nie dorabiam, Wystarczą Twoje słowa. Poza tym pamietaj, że ja w trosce o Twoje samopoczucie :-))

      Usuń
    29. to powiedz mi chociaż tylko, z którego sufitu wzięłaś ten cały "wstręt", bo w moich wypowiedziach słowa na ten temat nie ma...

      Usuń
  6. A ja lubię oglądać "Pszczółkę Maję", ale tę starszą wersję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś tez lubiłam, a moim faworytem był Filip.

      Usuń
    2. A ja choc nie czytalam " Porwania Baltazara Gabki" to uwielbialam te kreskowke . Bartolini Bartlomiej herbu Zielona Pietruszka. Za sam herb i miano klekalam. No i tajemniczy Don Pedro, szpicel ... bo mowil "karamba"! Pasowala mi ta postac okrutnie do Krainy Deszczowcow.

      Usuń
    3. Sprawdzilam wlasnie ... film byl z 1969 , a ja go w latach osiemdziesiatych ogladalam. Stare opowiesci , ale jakie zajmujace byly!

      Usuń
    4. Ja go tez lubiłam, głównie ze względu na tajemniczego don Pedro, szpiega z Krainy Deszczowców :-)

      Usuń
  7. Buki za dzieciaka się bałem, ale już Kłapouchego uwielbiam, bo jest bardzo podobny do mnie 😅 No i Smerfy, ale te zdarza mi się oglądać do dziś! 😅 Ludzie mogą pierdzielić co chcą, ale Maruda był z nich najfajniejszy! 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, ze najfajniejszy. Nie cierpi cierpieć! :-)))

      Usuń
    2. Stasiu, czy Maruda to Twoje Alter ego? ;)

      Usuń
    3. Można tak powiedzieć, choć ja to jestem bardziej taką mieszanką Marudy i Kłapouchego 😅 Marudny, wiecznie smutny i totalnie depresyjny, ale uroczy 😅😅😅😅😅

      Usuń
    4. Ciekawy image sobie wybrałeś. :))

      Usuń
    5. Ja po prostu taki jestem i raczej sie juz nie zmienię.

      Usuń
    6. Stanisławie Marudo, ostrzegam! :-)))

      Usuń
    7. Zapomniałem że lepiej takich deklaracji nie robić, bo mogę to przypłacić siniakiem na dupie.

      Usuń
    8. O, tak. Jeżeli niczego nie zmienisz w znanej nam kwestii, to szykuj dupsko na łomot!

      Usuń
    9. W razie czego zabiorę Karmelowi ta poduszkę którą tak lubi pieprzyć i wsadzę w portki. Zawsze to amortyzacja.

      Usuń
  8. moje ulubiona odmiana krasnoludków /w sumie to się ich tak wcale nie nazywało/ to byli Pożyczalscy, bardzo sympatyczne towarzystwo, nieszkodliwe, niezłośliwe, nieupierdliwe, jednocześnie przedsiębiorcze, umiejące się urządzić...
    za to krasnoludki grimmowskie, te od Królewny Śnieżki, to wcale nie były i nie są żadne krasnoludki, tylko zwykli ludzie, którzy istnieją do tej pory, mający jedynie pewien defekt genetyczny, ale również nie dający powodów, żeby ich nie lubić...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj spokój, ja nawet Mikołaja nie lubię, bo jest przerośniętym krasnalem :-)))

      Usuń
    2. ale jednak krasnalem, czy może nawet krasnoludem, tymczasem panowie, z którym sypiała Śnieżka, znaczy w jednym domu sypiała, o innym sypianiu nic nie wiemy, krasnoludkami na pewno nie byli, tylko tak ich nazwano ze względu na niski wzrost... aczkolwiek to też niekoniecznie miało podstawy, widziałem kiedyś jakąś ekranizację, w której jeden z chłopaków był dość wysokim dryblasem...

      Usuń
    3. aha... jako że Muminki poznałem w dość późnym wieku, więc od razu się zorientowałem, że Buka jest okay, za to jest postacią tragiczną, taką dziecięcą wersją "potwora" Frankensteina, którego ludzie tylko dlatego nie lubią, bo jest inny, nieprzystający do statystycznych kanonów urody...

      Usuń
    4. Buka to jest mgla, ktora nadchodzi i wszystko mrozi czy oziebia wilgocia.

      Usuń
    5. Czyli cialo w stanie plazmy... niby nie ma, a jest... ni to gaz, ni to ciecz, ni to cialo stale:) Fantazja co poniektorych autorow wyprzedzala epoki:)

      Usuń
    6. ups! Moze nie epoki, a nauke:)

      Usuń
    7. Aniu, to bardziej tylko wyobraznia: otwierasz noca lub nad ranem drzwi i nic nie widzisz, gesta mgla (noca szaroczarna), szczypie po rekach, po nosie, wciska sie w pluca. Uporczywie sie wpatrujesz i nagle widzisz swietliki, pewnie ovzy besti, potem widzisz zarys ust i calej postaci. Trzaskasz drzwiami, gryziesz paznokcie. Potem opowiadasz innym co ci sie przedazylo. Stwierdzacie, ze to Buka (w orginale mokre srtaszydlo) .

      Usuń
    8. Cos na zasadzie opowiesci o marach, topielicach... Czlowiek chyba lubi sie czasami bac Potrzebuje takiej adrenaliny:) Poczucia ze .... jednak zyje:)

      Usuń
    9. Ja jednak będę obstawać przy swoim - Buka to nieszczęśliwe, samotne stworzenie potrzebujące ciepła.

      Usuń
    10. Niewatpliwie potrzebuje ciepla:).

      Usuń
    11. niewątpliwie potrzebuje ciepła, więc najlepiej ją podpalić idąc całą wiochą /znowu analogia z "Frankie"/ :)... to był żart, bo w istocie suportuję opinię F.B...

      Usuń
    12. Ja Ci podpale, psia mac! :-)))

      Usuń
    13. Po co popadac w takie skrajnosci, PKanalia? Niby co podpalic?

      Usuń
    14. Zamiast Buki niech on sobie zioło podpali :-)))

      Usuń
    15. to się nazywa marnować czas na niekumatych bez poczucia humoru...
      moa ironia była wycelowana w idiotów, którzy by chętnie spalili gromadnie Bukę tylko za inność, tak jak było z rzekomym "potworem" Frankensteina...
      ponjały już?...

      Usuń
    16. To się nazywa marnować czas na niekumatych bez poczucia humoru :-))) Serio uważasz, że nie poniałam?

      Usuń
    17. może Ty centralnie F.B. ponjałaś, ale niekoniecznie wszyscy...
      tak trochę nie na temat, ale a propos potrzeby ciepła, to kiedyś Marilyn Manson podpalił swojego drummera podczas koncertu, a zapytany potem, czemu to zrobił, odparł: "bo było mu zimno", LOL...

      Usuń
    18. PKanalia, myslisz, ze tylko Ty masz certyfikat na poczucie humoru?

      Usuń
    19. @Echo...
      gdy myślę, że mam, to mam, a gdy myślę, że nie mam, to nie mam, a tak w ogóle, to o tym wcale nie myślę, bo to jest bez znaczenia :)

      Usuń
    20. Jednak nie myslisz :(! Pierwsze sie nie liczy 2=3, tak?:)

      Usuń
    21. I tu właśnie wychodzi na jaw logiczne myślenie, albo raczej jego brak. Klasyczny przykład na modus tollens. :)

      Usuń
    22. Jako inna postać sylogizmu kategoryczno-hipotetycznego?

      Usuń
    23. myślenie jest przereklamowane... wszystkie, no może prawie wszystkie, nagie małpiszony myślą, czarnek, myślą i tylko sobie problemy z tego tworzą, a przy okazji innym... nic w tym czucia... i wychodzi masakra, ekosystem na tym cierpi i w ogóle... myślenie ma sens tylko od czasu do czasu, najlepiej pozytywne, ale nie jest takie proste, skoro ta większość nagich małp nie dość, że myśli za dużo, to jeszcze czarnkowo myśli... popatrzmy na takie rysie w Puszczy Białowieskiej... chciałyby się pokochać, ale płot przeszkadza, tylko dlatego, że nagie małpy mają problem ze sobą, wymyślony właśnie...

      Usuń
    24. U nas rysie (ilves) graja w hokeja i tez maja ogrodzenia i bramki, i ludzie chodza popatrzec calymi rodzinami. Rozne doswiadczenia z rysiem.

      Usuń
    25. Myślenie bywa też procesem bolesnym.

      Usuń
    26. A rysie będą sobie odwiedzać znajomych, bo ten mur, będzie miał dla nich przejścia. Myślenie ma przyszłość!

      Usuń
    27. no, właśnie rzecz w tym, że obecne neokomunistyczne państwo polskie na kwestie eko ma wyrąbane, wręcz dąży do zniszczenia Natury (czyli myśli o niej, ale nie po myśli zdrowych psychicznie ludzi), więc żadnych przejść, ani innych eko-udogodnień w płocie granicznym nie ma...
      niektóre komentarze na forum blogowym faktycznie warto wcześniej przemyśleć, przygotować się jakoś do tego, zebrać dane, etc...

      Usuń
    28. To prawda o państwie polskim, która doprowadza mnie do rozpaczy.

      Usuń
    29. @pKanalia GDOŚ twierdzi, że "graniczne rzeki, cieki wodne, tereny bagienne nie będą zagrodzone. Na tych odcinkach zostaną zastosowane inne systemy ochrony granicy, co umożliwi dzikim zwierzętom swobodne przekraczanie granicy. GDOŚ podaje, że zaplanowano ponad 20 dużych przejść dla zwierząt (m.in. żubrów i innych dużych ssaków), a także bardzo wiele mniejszych przepustów."

      Usuń
    30. wiem, znam te informacje, ale nawet zakładając ich prawdziwość nie znika to faktu istnienia licznych ofiar concertiny, te przejścia wiele nie wnoszą, więc pozwoliłem sobie to nazwać, zinterpretować, że ich "nie ma", jedyny może plus to usunięcie tej concertiny z brzegu Bugu, ale to tylko kawałeczek granicy...

      Usuń
    31. Ale po stronie sąsiada też są granice, te Ci nie przeszkadzają?

      Usuń
    32. granice, czy urządzenia graniczne?... co do istnienia samych granic, to ogólnej opinii nie mam i to w ogóle jest gruby filozoficzny temat, chwilowo dla mnie za trudny... za to różne urządzenia graniczne, których ofiarami padają zwierzaki inne niż człowiek przeszkadzają mi wszędzie, choć nie wszystkich zwierzaków to dotyczy, na przykład takie paskudztwa, jak kleszcze lub komary sam nawet tępię...

      Usuń
    33. Ta granica to punkt zapalny. Ciągle coś.

      Usuń
  9. Lubiłam baśnie, tak ogólnie. Chyba jestem już stara, bo nie pamiętam konkretnych postaci, raczej historie, opowieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jak Jotka nie miałam konkretnych nielubianych fikcyjnych ( bajkowych) postaci.
      Meczyły mnie jednak pewne bajki. Wilk i zając. Choć nie opuszczałam żadnej to wnurzało mnie, że zakończenie jest przewodywalne. Zając wygra. Wyroluje wilka.
      I uwielbiałam " Królowę śniegu". Mogłam na okrągło.

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc, jako osoba dorosła czuje się trochę zlodowaciała jak Królowa Śniegu.

      Usuń
    3. O właśnie, Królowa Śniegu, Kopciuszek, Piękna i Bestia...rozmarzyłam się!

      Usuń
    4. Ja za takimi ckliwymi baśniami nie przepadałam.

      Usuń
    5. "Krolowa sniegu" byla super... jedyna bajka na ktora wyczekiwalam czy to w swieta, czy w niedzielne dzieciece poranki w TV. zastanawialam sie nad owym moim nieprzecietnym zainteresowaniem owa opowiescia i wychodzi mi, ze najlepszy dla mnie moment to bylo wtedy, kiedy Gerda ( w polskim Marysia) natknela sie na biwak rozbojnikow i te jej relacje z rozbojniczka. Rozczochrana dziewczynka o wielkim sercu. Ta dziecieca postac, pomimo ze epizodyczna byla bardzo barwna.
      I tyle mogla... miala renifera, pistolet, nie musiala sie czesac, dostala od kochajacej ja matki Marysina karoce... no normalnie super rodzic , super zycie....
      Bajka hit mojego dziecinstwa!
      I mysle sobie wlasnie nad owymi dzieciecymi upodobaniami... moi kuzyni mali, kiedy studiowalam uwielbiali recytiwana im przeze mnie " Lokomotywe" Tuwima. Skonczylam raz, a oni do mnie ze jeszcze , znowu.... nienasyceni byli... ten wiersz to jak zdarta plyta.
      Kiedy moja Marie byla mala tez ta Lokomotywe jej zapodalam. Nie powiem... podobalo sie, ale na "Rzepce" zafiksowala sie jak malo kto. Rzepka na sniadanie, na obiad, na podwieczorek, na kolacje ... Rzepka, Rzepka, RZEPKA!

      Usuń
    6. Gdy moja córka była mala, tak do upojenia uwielbiała "Na straganie" :-)

      Usuń
    7. Moje jedno z wczesniejszych wspomien dziecinstwa ( mialam moze 4 lata(?) ) to kiedy stoje i recytuje "Zuka" Brzechwy.
      Dlaczego "Zuk"? Bo nieszczesliwa, niespelniona milosc Zuka do Biedronki? E nie.
      Biedronkowe czarne piegi i piegi Muchomora mnie jaraly:)

      Usuń
    8. Oooo. Przypomnial mi sie Stefek Burczymucha i Abecadlo, i Samochwala czy Zosia Samosia. To sie samo recytowalo.

      Usuń
    9. Stefek Burczymucha byl w porzadku. Abecadlo raz na jakis czas. Samochwaly nie lubilam- cos mi w tym tekscie nie lezalo podobnie jak i w Zosi Samosi, ale Zuk w moim przypadku wymiatal! Fenomen Zuka to nie byl wcale on, ale ta wredna , przemadrzala Biedronka bo te kropki i Muchomor z kropkami i odjechalam.
      Mama mnie chyba nauczyla na pamiec zeby troche spokoju zyskac i nie musiec powtarzac wierszyka co piec minut. Sama sobie powtarzalam z niecierpliwoscia, ze zaraz do tych kropek dojade.

      Usuń
    10. Abecadło to był też Tata, herbu Zeszyt i Ołówek, mieszkał w lesie za wsią i miał dwudziestu iluś tam synów, którzy strasznie rozrabiali, Tata wpadł w rozpacz pedagogiczną i z braku innych pomysłów wygnał ich z domu na surviwal, chłopacy błąkali się po lesie, bardzo zgłodnieli i zmarzli, w pewnym momencie spotkali Ducha Pasibrzucha, który ich ugościł, ale pod warunkiem, że najpierw ostro się wezmą do roboty u niego w gospodarstwie, nauczył ich tej roboty, chłopacy pomieszkali u niego, wreszcie po jakimś czasie wrócili do domu cudownie odmienieni...
      ja czarnkuję, właśnie sobie przypomniałem tą bajkę...

      Usuń
    11. To podobnie bylo ze mna. Znalam wszystkie bajki, opowiadania na pamiec. Innym dzieciom czytano bajki a mnie sluchano. Zuk mi sie tez podobal bo odpowiedzi biedronki mrozily krew w zylach. Mnie wiele nauczyl wieszcz swojej bajeczce o Leszku i Mieszku.

      Usuń
    12. Ja kochałam Wróbelka Elemelka!

      Usuń
    13. Ja tez, po Zbyszku, Danusce i ... Sienkiewiczu :]

      Usuń
    14. ... i jeszcze Wrobelka od Galczynskiego.

      Usuń
    15. Wróbelek Elemelek super i jeszcze Filemon i Bonifacy!

      Usuń
    16. a ze smoków najlepszy był Smokofilomidanek /Danek, org: Danny/, gość ze Smokolandii, przyleciał w niewidzialnej kosmicznej bańce, miał awarię i dzieci mu pomagały wrócić do domu, żywił się węglem i ział ogniem, ale nic nigdy nie podpalił i nikogo nie poparzył, bo to było bardzo miłe smoczysko...
      filmowy pierwowzór E.T...

      Usuń
    17. p.s. znaczy scenariuszowy pierwowzór, nie postaciowy...

      Usuń
    18. Nie miałam przyjemności.

      Usuń
    19. ze smokiem to chyba tylko smoczyca by miała przyjemność, pod warunkiem, że nie chora, znaczy nie oziębła, zaznaczmy, że chodzi o gatunkową smoczycę, a nie metaforyczną, osobnica lub osobnik nagiej małpy po takiej randce raczej był(a)by spalona/y, nie ze wstydu bynajmniej i nie po piłkarsku, tylko dosłownie :)

      Usuń
    20. Yes sir smoku! Dla smokow tylko smoczyce!

      Usuń
    21. niektóre smoki tylko ludzkie dziewice, a jeszcze inne barany, ale one raczej były jedzone, a nie przyjemniane, za to smoki LGBT mają chyba jeszcze jakoś inaczej, warto o nich wspomnieć słowo, bo zawiną focha, urządzą paradę równości i pół miasta spłonie od ich dechu, LOL...

      Usuń
    22. PKanalia, zapomniales o Bazyliszku. No i konsumpcja to nie tylko jedzenie.

      Usuń
    23. no tak, Bazyliszek petryfikował i śmierdział, jakoś trudno mi to zaliczyć do konsumpcji, choć na upartego da jakoś radę, ale jadał coś także :)

      Usuń
  10. Z dzieciństwa pamiętam tylko bajki Andersena. Najpierw czytała mi ja matka, potem już sam dawałem radę, wielokrotnie.
    Dotąd wspominam je mile.
    Dlatego zasmuciły mnie rozważania na temat osoby autora - https://5000lib.wordpress.com/2023/06/05/8146-a/
    Staram się nie łączyć twórcy z jego dziełami.
    Komentatorzy tego wpisu to już grupa wiekowa moich dzieci a więc pamiętam, że córka lubiła oglądać Pippi Langstruff a potem, wraz z bratem - Dobranockę.
    A już wnuczęta lubiły bardzo Bolka i Lolka, bajki Tuwima, Pszczółkę Maję i Peppę Pig.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubiłam, bo mnie przerażały: wszystko Braci Grimm, wszelkie czarownice, czarodziejki, wiedzmy, Klechdy, Legendy, Bajki o smokach, tu zwyczajnie hit: Sceny z życia smoków, Krupskiej kocham do dziś. Shrek mnie rozśmiesza, dziś wszystkie filmy oparte na tych bajkach co nas straszyły w dzieciństwie, bardzo lubię. Poza tym nieśmiertelny Kubuś Puchatek, Żwirek i Muchomorek ;-) Rumcajs, Reksio, lubiłam bajki. Oglądać i czytać. Baśnie Andersena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rumcajsa nie lubiłam, co do reszty się zgadzam. Czarownice i inne wiedźmy to moje idolki :-)))

      Usuń
  12. Nie lubisz krasnali? Oto woda na Twój młyn w dzisiejszych wiadomościach radia RMF usłyszałem że pewien niskorosły osobnik we Włoszech, przekonał ok 30 kobiet że jest krasnalem obiecując że przekaże im garniec złota po seksie jaki mieli uprawiać. Krasnal po seksie znikał, a garniec ze złotem się nie pojawiał. Czyż to nie jest dowód na szkodliwość bajek o krasnoludkach ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dowód na szkodliwość samych krasnali!

      Usuń
    2. Czemu według Ciebie są szkodliwe?

      Usuń
    3. Bo sikają do mleka :-)))

      Usuń
    4. ... i powstaje mleko owsiane?

      Usuń
    5. No nie. albo mleko, albo owsiane!

      Usuń
    6. A szkoda, bo wlasnie tym owsianym moja znajoma pluje a inna znajoma delektuje sie. Tak samo jest z mlekiem. Znam teraz powod. Krasnale.

      Usuń
    7. Bo owsiane to nie jest mleko, tylko jakieś popłuczyny ze zboża.

      Usuń
    8. Czy te tezę o krasnoludkach sprawdzono naukowo? 😄
      Eeee nie, too pewnie przez Mrożka... 😉

      Usuń
    9. Przypominam, że o bajkach mówimy, nauka ma w tym wypadku wakacje :-)

      Usuń
    10. Czyli krasnale to szkodniki? To co ta Konopnicka powypisywała?

      Usuń
    11. A cholera ją wie. Jak ktoś ma sześcioro dzieci, to musowo z głową coś nie tak się robi.

      Usuń
  13. W krasnoludki wierzyłam długo. Nawet starałam się je karmić. Może dlatego, że słuchałam często z adaptera bajki Konopnickiej?
    Uwielbiałam Żwirka i Muchomorka, oraz Zaczarowany Ołówek. Ale inne bajki z tego czasu też chętnie oglądałam. Kto dzisiaj jednak pamięta Chłopaka z Plakatu lub Makową Panienkę? Czy też Jacka i Agatkę... Mogłabym tak jeszcze wymieniać.
    Kubusia Puchatka i Muminki poznałam dopiero w liceum i nie żałuję. Polubiłam jedynie Kłapouchego.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kowboj Jim Kukiełka bohater komiksu ze "Świerszczyka"

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię krasnoludki, wszystkie.
    I Kociubę z Tapatików (książka Marty Tomaszewskiej)

    OdpowiedzUsuń
  16. Siedmiu krasnoludków oglądałem lata temu w wersji porno i całkiem spoko to wyglądało. To się wytnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczego nie wycinam!
      Ale widzę, że odzyskałeś osobowość, czy cóś?

      Usuń
  17. Też lubiłam Bukę!
    I byłam zakochana we Włóczykiju. ^_^

    O, też nie lubiłam krasnoludków. Dopóki nie zaczytałam się w fantastyce, gdzie obraz gnidy zamienił się w krępego wojownika bez śmiesznej czapeczki.

    W dzieciństwie byłam bardzo świadoma realizmu. Wiedziałam, że Mikołaja nie ma, nie umiałam się bawić w przedszkolu kiedy przychodził clown (szczerze nienawidzę pajaców, od dziecka budzą we mnie odrazę i politowanie jednocześnie).
    Nie było takich postaci, których bym się bała. Wiele z nich za to budziło we mnie sympatię. Zwłaszcza wampiry w starym kinie grozy. Tak, od dawna lubiłam czarno-białe thrillery.
    Ale po obejrzeniu potajemnie przed rodzicami w środku nocy filmu "Szczęki", zmieniłam zdanie co do strachu. Dziś film mnie śmieszy, ale wtedy przestraszyłam się trupa wypływającego z zatopionej łodzi. Potem bałam się wody. ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o facetów, to Włóczykij jest zupełnie nie w moim typie :-) I mam podobny stosunek do klaunów jak Ty. Także do thrillerów :-)

      Usuń
    2. tiaaa... zwłaszcza kingowski clown Coś miał bardzo specyficzne poczucie humoru... ale tak swoją drogą, to prawdziwy, zawodowy clown cyrkowy to jest zajęcie godne szacunku, bo musi być wszechstronnie sprawny, albo clown pracujący na rodeo, ten z kolei musi być zwinny i szybki, no, i nie bać się byka, którego uwagę ma odciągnąć w czasie ewakuacji zawodnika po ukończeniu konkurencji bull riding...

      Usuń
  18. Te wszystkie komentarze są kapitalne. Uśmiałam się lepiej niż na jakiejkolwiek komedii. Mam 164 cm wzrostu, więc można powiedzieć, że krasnalem jestem. Nie mam nic przeciwko ludzikom w czerwonych czapeczkach. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 164 cm to wcale nie jest mało. Moja córka ma mniej, a do krasnala jeszcze jej daleko.

      Usuń
  19. Kiedyś lubiłem Paszczaka z Muminków. Potem różne postaci z kreskówek na Cartoon Network z lat 90. czy Fox Kids.

    Chyba tak jest. Jeśli ludzie używają emotikonów zamiast słów to może być znak cofania się do początków istnienia.

    Dzięki za uznanie dla mojego wiersza. :)

    Bo ja wiem, może zamyśliłem się bardziej niż zwykle i powstał ten wiersz.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzieci z Bullerbyn, wszystkie baśnie Hansa i Braci, nieco mniej te pana Perrault, Dwie Dorotki, Karolcia, Za trzydziewiątą rzeką, Dar rzeki Fly, Peter Pan, Sindbad w tłumaczeniu Leśmiana, Emil i detektywi, Pippi, Dorota u Króla Gnomów i Czarnoksiężnik i całe mnóstwo innych.
    Nie lubiłam O krasnoludkach i o sierotce Marysi, ale lubiłam skrzaty. Bukę uwielbiam ever.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Przypomniałaś mi o Leśmianowskim Sindbadzie, genialny.

      Usuń
  21. Tytus, Romek i A'Tomek. Papcio Chmiel był genialny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda - do dzisiaj mam wszystkie tomy "Tytusa, Romka i A'Tomka", niektóre jeszcze stareńkie...

      Usuń
    2. Z innego świata uwielbiam Jakuba Wędrowycza, ale to chyba nie ta bajka...

      Usuń
    3. Nie ta bajka, ale trafiłeś w mój gust. Mam wszystkie tomy z Wędrowyczem i Semenem Korczaszką!

      Usuń