Wypełniali karty naszych ulubionych książeczek. Zaludniali opowieści babć. Uśmiechali się albo grozili ze szklanych ekranów. Straszyli w dziecięcych snach i wyobrażeniach.
Pamiętacie ich?
Jak każdy z nas, miałam swoich bohaterów ulubionych i nieulubionych. Największą sympatią darzyłam postacie niekoniecznie pozytywne i lubiane przez wszystkie dzieci. Nawet jako kilkulatka na kilometr wyczuwałam dydaktyzm bajki, który mierził mnie niepomiernie jako sztuczny i wymuszony. Ugrzeczniony Lolek wąchający kwiatki i rozdający baloniki dziewczynkom budził we mnie pogardę i niechęć. Moja sympatia kierowała się natomiast w stronę urwisa Bolka, zwłaszcza, gdy coś zmalował.
Uwielbiałam Muminki, ale bardzo szybko poznałam się na Buce i mimo że stała się synonimem potwora, postrachem dzieci, nie dałam się na to nabrać. Lubiłam Bukę i może nawet się z nią utożsamiałam.
Moją najulubieńszą lekturą były opasłe tomy baśni braci Grimm. Zaczytałam je na śmierć (techniczną – woluminu). Nie było ukochańszych książek! Do dziś żałuję, że nie przetrwały mojego niewymownego do nich pociągu. To było porządne, PRL-owskie wydanie dobrej, smakowitej literatury. Z politowaniem myślę o tych wszystkich modnych dziś, a naciąganych teoryjkach o szkodliwości takiej lektury. Jak widać, jakoś specjalnie mi nie zaszkodziła.
Zasadniczo nie istniała w baśniach i telewizyjnych bajkach taka postać ani historia, które wzbudziłyby we mnie lęk. Było jednak coś stanowczo okropnego. Obrzydliwego. Ohydnego. Coś po stokroć bardziej nie do zniesienia niż jakiekolwiek straszydło.
Krasnoludki.
Najbardziej przeze mnie nielubiane, wkurzające, doprowadzające do szału, odpychające małe gnidy w czerwonych czapeczkach.
Trudno powiedzieć, co budziło we mnie tak żywiołowy wstręt do tych istot, trzeba jednak powiedzieć, że szczerze ich nienawidziłam. O ile nigdy w życiu nie wyrządziłabym krzywdy żadnemu stworzeniu ze świata zwierzęcego, nie zdeptałabym umyślnie mrówki i nie zabiłabym nawet komara, o tyle myśl o rozmazaniu pod butem obleśnego kurdupla napawała mnie rozkosznym błogostanem. Ta rozszalała odraza do obrzydliwych konusów musiała mieć źródło w mojej niechęci do wszystkiego, co małe, knyplowate i do wszelkiej miniaturyzacji. Personalnie bowiem żaden krasnal niczego mi nie zrobił. Gdybym jednak spotkała takiego w realnym świecie, byłoby z nim krucho.
Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, która z postaci była moją ulubioną, miałabym pewien kłopot. Na pewno Śpiąca Królewna wysuwa się na plan pierwszy, przedstawiona w najdoskonalszy sposób w „Shreku”: bez wątpienia dorównuję jej zamiłowaniem do spania.
Na równi z nią plasują się osiołek Kłapouchy z „Kubusia Puchatka” i wspomniana już Buka. Ten pierwszy ze względu na ewidentną depresję, na którą cierpi tak jak ja, a ta druga – bo z pozoru zimna i groźna, tak naprawdę potrzebuje ciepła i bliskości.
Pora na Wasze typy. Jestem ich bardzo ciekawa.
Jeden taki krasnal już 8 lat pociąga za sznurki na Wiejskiej. Może zrobiłabyś z nim porządek? :D
OdpowiedzUsuńJak najchętniej! :-)))
UsuńMoje typy? Gumisie od zawsze i na zawsze, Kubuś Puchatek, Paddington i Smerfy. Wspomniany Shrek, Scooby-Doo... Oj dużo ich było i jest :)
UsuńZa moich czasów nie było jeszcze Gumisiów :-)
UsuńCóż za smakowity temat! Do moich ulubionych antybohaterek z baśni należą czarownice! To dopiero były świruski. 😉
OdpowiedzUsuńOd czarownic roi się u braci Grimm. Bardzo je lubiłam :-)
UsuńBardzo lubię japońskie animacje ze Studia Ghibli. Tam postacie są niejednostaczne i często bohaterowie negatywni na pierwszy rzut oka, bardzo zyskują przy bliższym poznaniu. Wiele wnoszą jeśli chodzi o akcje w anime i wiele się od nich można nauczyć.
UsuńSpecjalistka od anime jest moja córka. Mnie za bardzo nie porywa.
UsuńJa też nie wszystkie anime lubię, ale te są naprawdę wyjątkowe. Zapytaj Ją o nie. A dziś widziałam zapowiedzi nowej produkcji na reklamach w kinie - The Boy and the Heron.
UsuńA jaką czarownicę najbardziej lubiałaś? Babę Jagę? 😀
UsuńBa! Żebym to ja pamiętała...
UsuńJedna mi się przypomniała: czarownica Filomena z "Karolci" :-)
UsuńFilomon to byl kotek. Tez. Chyba. Albo Filemon. Musze poszukac. Jak to sie imiona placza.
UsuńTo był Filemon :-)
UsuńJa też bardzo lubię klasykę plus baśnie i bajki z dzieciństwa, teatrzyki, wiersze dla dzieci, wieczorynki... Współczesne nie zawsze mnie porywają.
UsuńWspółczesne bywają nawet paskudne.
UsuńTaki, dajmy na to, SpongeBob Kanciastoporty - no nie pojmuję popularności.
UsuńO! Zupełnie zapomniałam o SpongeBobie - uwielbiam go :-)))) A najbardziej malkontenta Skalmara :-)))
UsuńI debila Patryka :-))
UsuńNo nie.... Nie piszesz poważnie. 🤦♀️
UsuńJak najpoważniej! :-)
UsuńNie cierpie SpongeBobie. Zabronilam corce, kiedy byla mala, ogladac:(
UsuńBiedne dziecko :-)
UsuńSpongeBob wymiata, to fakt :)
UsuńWymiata!
UsuńTo najpaskudniejsza kreskówka jaką znam! W dodatku niezbyt mądra. :)
UsuńNajpaskudniejsze są japońskie kreskówki.
UsuńMaB
UsuńBrawo. To paskudna kreskowka... u znajomych dzieciak ogladal, zasmiewal sie i na "pierdziela" i " bekacza" wyrosl (P)
#frau be, nieprawda!, ta Buka, której wizerunek zamieściłaś, jest z japońsko-duńskiej kreskówki.
UsuńJest piękna przecież!
Może to te duńskie wpływy... :-))
UsuńTa Buka z obrazka to dla dzieci. Muminki maja wiele warstw, rowniez dla doroslych.
UsuńNie, nie, już w 1969 Japończycy wyprodukowali pierwszą serię. Sprawdziłam. :) Widać tak się spodobała japońskim dzieciom, że kręcili dalej. :))
Usuń@Aniu dziękuję. Bezstresowe wychowanie nie przygotuje dzieciaka do życia w społeczeństwie. ;)
Usuń@ frau be Sprawdziłam, już w 1969 Japończycy wyprodukowali Muminki. Widać tak się spodobały japońskim dzieciom, że kręcili dalej.
UsuńFrau Be :)
UsuńOhoho...! To stare te Muminki. Ładne, nie przeczę, ale przeciez wzorowane na oryginałach. A spróbuj przyjrzeć się anime. Fuj!
Usuń@Frau Be W takim razie to fińskie wpływy :p, a polska adaptacja też nie odbiegała wiele od oryginału. I co z tego?! Anime rządzi! SpongeBob to bekacz. 😀
UsuńMaB. Obie odbiegaly ale byly popularne i oplacalne.
UsuńNiby czym się różniły te Mumimki?
UsuńMaB, porownaj sobie.
UsuńCzyli nie znasz odpowiedzi na pytanie.
UsuńA ja znam. Nie ma zrozumienia, bo ludzie tego nie chcą. Brak dobrej woli i koniec rozmowy.
UsuńNiekoniecznie. Czasem rozmowa urywa się, bo życie w świecie realnym domaga się swego...
UsuńTo rozumiem, ale chodziło mi raczej o zacietrzewienie, co to niektórych. 😉
UsuńMaB, znam odpowiedz ale nie mam upowaznienia do zabierania glosu w tej sprawie. Nie zacietrzewiam sie, bardziej gluszec mi odpowiada.
Usuń:) A kto daje upoważnienia do wypowiadania się? Jakaś komisja?
UsuńKrasnoludki ponoc szczaly do mleka i kwasnialo, ale nie budzily we mnie morderczych instynktow. Za to zawsze chcialam mieszkac w Bullerbyn i miec rodzicow ktorzy by mnie kochali. Dlatego nie lubilam rodzicow z bajek, tych Jasia i Malgosi, Krolewny Sniezki i innych, ktorzy puszczali dzieci same do lasu i tam zostawiali, bo cos tam, albo pozwalali na ich wyzysk. Nie balam sie czarownic, bo wiedzialam, ze nie sa prawdziwe, ale Belfegor snil mi sie po nocach.
OdpowiedzUsuńChyba bylam dziwnym dzieckiem, bajki nie robily na mnie wrazenia, nie wierzylam w Mikolaja i nie chcialam byc ksiezniczka. Ale Doktorem Dolittle juz tak.
Kazdy jest na swój sposób dziwny. Tyle ze jedne dzieci przerastają umysłowo inne.
UsuńKłapouchy nie ma żadnej depresji, jest zwyczajnym malkontentem i ubóstwiam go.
OdpowiedzUsuńAle bohaterką mego dzieciństwa była Pchła Szachrajka. Mam jeszcze to stare wydanie u Starszego, jeśli nie wywalił ;-/ Wnuczce kupiłam najnowsze, ale jakoś jej nie podpasowała.
Trudno nie ubóstwiać Kłapouchego. Fakt, Pchle Szachrajkę tez czytałam w kolko i zaśmiewałam się przy tym do lez, ale nigdy się z nią nie utożsamialam.
UsuńPodobala mi sie Filifionka i Winetu, Rogas, Turul, Bialy Kiel, Filutek i Bella... i Kochalam sie w Zbyszku z Krzyzakow.
OdpowiedzUsuńA ja do dzisiaj nie mogę podarować psychopacie Sienkiewiczowi, ze uśmiercił Danuśkę.
UsuńOna sama umarla.... Sienkiewicz tylko opisal... nie wiem czy zalicza sie do psycho. Hehehe Wazne, ze mnie wzruszyl do lez. W obecnych trendach to pewnie bym sie kochala w Danusce.
UsuńNie cierpię Sienkiewicza, lubował się w okrucieństwie, polował i tworzył krwawe sceny. Dla mnie psychol.
UsuńLubowal sie? Hmmm. No niech Ci bedzie. Ja wiem swoje ;))))
UsuńLubował się!
Usuń:)))))
UsuńI umarł mi Danuśkę.
UsuńOj, jakas Ty uparta. Przeciez do naszych czasow i by i tak nie doczekala, a tak to zyje wiecznie po tym umarciu ksiazkowym.
UsuńAle zastąpił ją jakimś polującym i tłukącym dupą orzechy babochłopem. Nie daruję mu tego nigdy!
UsuńJagienka byla w porzadku. Z tymi orzechami to ciekawe, jak ona je tlukla? Moze to byla tylko metafora z fikcyjnymi orzeszkami?
UsuńWystarczy polowanie. W moich oczach to jest jakaś masakra, nie kobieta!
UsuńJagienka babochłop?... hogwash!... normalna, zdrowa szprycha, takie były kobiety wikingów, a nie jakaś tam księżniczka na ziarnku grochu omdlewająca przy każdej możliwej okazji... z tymi orzechami to była tylko taka parabola jędrnej, zgrabnej pupy, takiej przylepnej do klapsów...
Usuńkwestię polowania zostawmy, to były inne czasy, teraz porządne kobiety są eko i strzelają na myśliwych...
Babochłop jak nic!
UsuńTeraz porzadne kobiety zagryzaja ciastka.
Usuń:) I dlatego maja tylki przyklejone do klapsow:) Choc obecnie to raczej przeposzczone Danuski sa w modzie. Polowa Twiggy.
UsuńMnie powalilo, kiedy te mlode dziewczeta mowia o Elizabeth Taylor byla gruba.
tylko, że Jagienka wcale nie była gruba, tylko wysportowana dupeczka, średniowieczna fitneska taka, gdyby miała wielkie, sflaczałe dupsko, to by nim nawet ciastka systemu beza nie rozgniotła, a jedynie wcucła...
UsuńAnia - zgadza sie :))))))
UsuńPKanalia
UsuńByla mloda to i fitnes dupeczke miala... ta sama duoeczka w wieku powiedzmy 60 lat nie bylaby taka fitnes. Nie znali cwiczen na wzmocnienie miesni posladkow.
W kazdym badz razie facetom sredniowiecznym sie podobala. A i teraz takich nie brakuje co by tylkowi Jagienki klaspa chetnie sprzedali i sprawdzili czy sie dlon przklei.
Och jak dobrze , ze na swiecie sa rozne gusta:)
Aniu, średniowieczne milfy i babcie też miały pupeczki jak trzeba, nie było wtedy śmieciowego żarcia, epoka rozlazłych dupsk nastąpiła dopiero w czasach Rubensa, u tych najbogatszych zresztą tylko...
UsuńJestem gruba i mam rozlazłe dupsko. Chyba powinieneś zmienić towarzystwo.
Usuńnie, dlaczego?...
UsuńTrzeba miec na czym siedziec. PKanalia, pomysl; dlaczego?. Wszystkie dupeczki, dupki, dupencje i dupska juz zostaly wymienione, przetrzepane, poklapane. Mnie juz siedzenie boli od tego "DLACZEGO".
Usuń@PKanalia: dlatego, że w Twoich ocenach istnieją "dupeczki", "wysportowane fitneski", "jędrne, zgrabne pupy", "normalne, zdrowe szprychy", "pupeczki jak trzeba" nacechowane pozytywnie i ewidentnie pejoratywne "grube", "wielkie, sflaczałe dupska", "rozlazłe dupska". Ja tak w trosce o Twoja kondycję psychiczną, żebyś nie musiał przeżywać wstrętu, obcując z kimś takim jak ja.
UsuńNo tak. Po pośladkach do prawdy o rzyci.
Usuń@FB...
Usuńnie rozpoznałaś prawidłowo sytuacji, więc pleciesz banialuki o tym wstręcie... mnie akurat towarzystwo pań z dużymi dupami nie przeszkadza, pogadać można z każdą, pod warunkiem, że nie idiotka, a że nie każda się nadaje do (np.) łupania orzechów :), to żaden problem, nie każdą muszę używać do tego celu...
Sytuacja została rozpoznana jak najbardziej prawidłowo - świadomie czy nie, po coś jednak używamy wyrazów nacechowanych dodatnio, ujemnie, emocjonalnie etc. etc.
Usuńczyli znowu ktoś "wie lepiej", co ktoś inny czuje i myśli, stały fragment gry na blogowych forach :)
UsuńNie. Nie wiem lepiej, ale wiem, co czytam.
Usuńtakże to, czego tam w tekście nie ma?...
UsuńNie, tylko to, co jest.
Usuńto po co dorabiasz resztę?...
UsuńNiczego nie dorabiam, Wystarczą Twoje słowa. Poza tym pamietaj, że ja w trosce o Twoje samopoczucie :-))
Usuńto powiedz mi chociaż tylko, z którego sufitu wzięłaś ten cały "wstręt", bo w moich wypowiedziach słowa na ten temat nie ma...
UsuńA ja lubię oglądać "Pszczółkę Maję", ale tę starszą wersję.
OdpowiedzUsuńKiedyś tez lubiłam, a moim faworytem był Filip.
UsuńA ja choc nie czytalam " Porwania Baltazara Gabki" to uwielbialam te kreskowke . Bartolini Bartlomiej herbu Zielona Pietruszka. Za sam herb i miano klekalam. No i tajemniczy Don Pedro, szpicel ... bo mowil "karamba"! Pasowala mi ta postac okrutnie do Krainy Deszczowcow.
UsuńSprawdzilam wlasnie ... film byl z 1969 , a ja go w latach osiemdziesiatych ogladalam. Stare opowiesci , ale jakie zajmujace byly!
UsuńJa go tez lubiłam, głównie ze względu na tajemniczego don Pedro, szpiega z Krainy Deszczowców :-)
UsuńBuki za dzieciaka się bałem, ale już Kłapouchego uwielbiam, bo jest bardzo podobny do mnie 😅 No i Smerfy, ale te zdarza mi się oglądać do dziś! 😅 Ludzie mogą pierdzielić co chcą, ale Maruda był z nich najfajniejszy! 😂
OdpowiedzUsuńPewnie, ze najfajniejszy. Nie cierpi cierpieć! :-)))
UsuńStasiu, czy Maruda to Twoje Alter ego? ;)
UsuńMożna tak powiedzieć, choć ja to jestem bardziej taką mieszanką Marudy i Kłapouchego 😅 Marudny, wiecznie smutny i totalnie depresyjny, ale uroczy 😅😅😅😅😅
UsuńCiekawy image sobie wybrałeś. :))
UsuńJa po prostu taki jestem i raczej sie juz nie zmienię.
UsuńStanisławie Marudo, ostrzegam! :-)))
UsuńZapomniałem że lepiej takich deklaracji nie robić, bo mogę to przypłacić siniakiem na dupie.
UsuńO, tak. Jeżeli niczego nie zmienisz w znanej nam kwestii, to szykuj dupsko na łomot!
UsuńW razie czego zabiorę Karmelowi ta poduszkę którą tak lubi pieprzyć i wsadzę w portki. Zawsze to amortyzacja.
UsuńNie pomoże!
Usuńmoje ulubiona odmiana krasnoludków /w sumie to się ich tak wcale nie nazywało/ to byli Pożyczalscy, bardzo sympatyczne towarzystwo, nieszkodliwe, niezłośliwe, nieupierdliwe, jednocześnie przedsiębiorcze, umiejące się urządzić...
OdpowiedzUsuńza to krasnoludki grimmowskie, te od Królewny Śnieżki, to wcale nie były i nie są żadne krasnoludki, tylko zwykli ludzie, którzy istnieją do tej pory, mający jedynie pewien defekt genetyczny, ale również nie dający powodów, żeby ich nie lubić...
p.jzns :)
Daj spokój, ja nawet Mikołaja nie lubię, bo jest przerośniętym krasnalem :-)))
Usuńale jednak krasnalem, czy może nawet krasnoludem, tymczasem panowie, z którym sypiała Śnieżka, znaczy w jednym domu sypiała, o innym sypianiu nic nie wiemy, krasnoludkami na pewno nie byli, tylko tak ich nazwano ze względu na niski wzrost... aczkolwiek to też niekoniecznie miało podstawy, widziałem kiedyś jakąś ekranizację, w której jeden z chłopaków był dość wysokim dryblasem...
Usuńaha... jako że Muminki poznałem w dość późnym wieku, więc od razu się zorientowałem, że Buka jest okay, za to jest postacią tragiczną, taką dziecięcą wersją "potwora" Frankensteina, którego ludzie tylko dlatego nie lubią, bo jest inny, nieprzystający do statystycznych kanonów urody...
UsuńBuka to jest mgla, ktora nadchodzi i wszystko mrozi czy oziebia wilgocia.
UsuńCzyli cialo w stanie plazmy... niby nie ma, a jest... ni to gaz, ni to ciecz, ni to cialo stale:) Fantazja co poniektorych autorow wyprzedzala epoki:)
Usuńups! Moze nie epoki, a nauke:)
UsuńAniu, to bardziej tylko wyobraznia: otwierasz noca lub nad ranem drzwi i nic nie widzisz, gesta mgla (noca szaroczarna), szczypie po rekach, po nosie, wciska sie w pluca. Uporczywie sie wpatrujesz i nagle widzisz swietliki, pewnie ovzy besti, potem widzisz zarys ust i calej postaci. Trzaskasz drzwiami, gryziesz paznokcie. Potem opowiadasz innym co ci sie przedazylo. Stwierdzacie, ze to Buka (w orginale mokre srtaszydlo) .
UsuńCos na zasadzie opowiesci o marach, topielicach... Czlowiek chyba lubi sie czasami bac Potrzebuje takiej adrenaliny:) Poczucia ze .... jednak zyje:)
UsuńJa jednak będę obstawać przy swoim - Buka to nieszczęśliwe, samotne stworzenie potrzebujące ciepła.
UsuńNiewatpliwie potrzebuje ciepla:).
Usuńniewątpliwie potrzebuje ciepła, więc najlepiej ją podpalić idąc całą wiochą /znowu analogia z "Frankie"/ :)... to był żart, bo w istocie suportuję opinię F.B...
UsuńJa Ci podpale, psia mac! :-)))
UsuńPo co popadac w takie skrajnosci, PKanalia? Niby co podpalic?
UsuńZamiast Buki niech on sobie zioło podpali :-)))
Usuńto się nazywa marnować czas na niekumatych bez poczucia humoru...
Usuńmoa ironia była wycelowana w idiotów, którzy by chętnie spalili gromadnie Bukę tylko za inność, tak jak było z rzekomym "potworem" Frankensteina...
ponjały już?...
To się nazywa marnować czas na niekumatych bez poczucia humoru :-))) Serio uważasz, że nie poniałam?
Usuńmoże Ty centralnie F.B. ponjałaś, ale niekoniecznie wszyscy...
Usuńtak trochę nie na temat, ale a propos potrzeby ciepła, to kiedyś Marilyn Manson podpalił swojego drummera podczas koncertu, a zapytany potem, czemu to zrobił, odparł: "bo było mu zimno", LOL...
PKanalia, myslisz, ze tylko Ty masz certyfikat na poczucie humoru?
Usuń@Echo...
Usuńgdy myślę, że mam, to mam, a gdy myślę, że nie mam, to nie mam, a tak w ogóle, to o tym wcale nie myślę, bo to jest bez znaczenia :)
Jednak nie myslisz :(! Pierwsze sie nie liczy 2=3, tak?:)
UsuńI tu właśnie wychodzi na jaw logiczne myślenie, albo raczej jego brak. Klasyczny przykład na modus tollens. :)
UsuńJako inna postać sylogizmu kategoryczno-hipotetycznego?
Usuńmyślenie jest przereklamowane... wszystkie, no może prawie wszystkie, nagie małpiszony myślą, czarnek, myślą i tylko sobie problemy z tego tworzą, a przy okazji innym... nic w tym czucia... i wychodzi masakra, ekosystem na tym cierpi i w ogóle... myślenie ma sens tylko od czasu do czasu, najlepiej pozytywne, ale nie jest takie proste, skoro ta większość nagich małp nie dość, że myśli za dużo, to jeszcze czarnkowo myśli... popatrzmy na takie rysie w Puszczy Białowieskiej... chciałyby się pokochać, ale płot przeszkadza, tylko dlatego, że nagie małpy mają problem ze sobą, wymyślony właśnie...
UsuńU nas rysie (ilves) graja w hokeja i tez maja ogrodzenia i bramki, i ludzie chodza popatrzec calymi rodzinami. Rozne doswiadczenia z rysiem.
UsuńMyślenie bywa też procesem bolesnym.
UsuńA rysie będą sobie odwiedzać znajomych, bo ten mur, będzie miał dla nich przejścia. Myślenie ma przyszłość!
Usuńno, właśnie rzecz w tym, że obecne neokomunistyczne państwo polskie na kwestie eko ma wyrąbane, wręcz dąży do zniszczenia Natury (czyli myśli o niej, ale nie po myśli zdrowych psychicznie ludzi), więc żadnych przejść, ani innych eko-udogodnień w płocie granicznym nie ma...
Usuńniektóre komentarze na forum blogowym faktycznie warto wcześniej przemyśleć, przygotować się jakoś do tego, zebrać dane, etc...
To prawda o państwie polskim, która doprowadza mnie do rozpaczy.
Usuń@pKanalia GDOŚ twierdzi, że "graniczne rzeki, cieki wodne, tereny bagienne nie będą zagrodzone. Na tych odcinkach zostaną zastosowane inne systemy ochrony granicy, co umożliwi dzikim zwierzętom swobodne przekraczanie granicy. GDOŚ podaje, że zaplanowano ponad 20 dużych przejść dla zwierząt (m.in. żubrów i innych dużych ssaków), a także bardzo wiele mniejszych przepustów."
Usuńwiem, znam te informacje, ale nawet zakładając ich prawdziwość nie znika to faktu istnienia licznych ofiar concertiny, te przejścia wiele nie wnoszą, więc pozwoliłem sobie to nazwać, zinterpretować, że ich "nie ma", jedyny może plus to usunięcie tej concertiny z brzegu Bugu, ale to tylko kawałeczek granicy...
UsuńAle po stronie sąsiada też są granice, te Ci nie przeszkadzają?
Usuńgranice, czy urządzenia graniczne?... co do istnienia samych granic, to ogólnej opinii nie mam i to w ogóle jest gruby filozoficzny temat, chwilowo dla mnie za trudny... za to różne urządzenia graniczne, których ofiarami padają zwierzaki inne niż człowiek przeszkadzają mi wszędzie, choć nie wszystkich zwierzaków to dotyczy, na przykład takie paskudztwa, jak kleszcze lub komary sam nawet tępię...
UsuńTa granica to punkt zapalny. Ciągle coś.
UsuńLubiłam baśnie, tak ogólnie. Chyba jestem już stara, bo nie pamiętam konkretnych postaci, raczej historie, opowieści...
OdpowiedzUsuńNo nie mów!
UsuńTeż jak Jotka nie miałam konkretnych nielubianych fikcyjnych ( bajkowych) postaci.
UsuńMeczyły mnie jednak pewne bajki. Wilk i zając. Choć nie opuszczałam żadnej to wnurzało mnie, że zakończenie jest przewodywalne. Zając wygra. Wyroluje wilka.
I uwielbiałam " Królowę śniegu". Mogłam na okrągło.
Szczerze mówiąc, jako osoba dorosła czuje się trochę zlodowaciała jak Królowa Śniegu.
UsuńO właśnie, Królowa Śniegu, Kopciuszek, Piękna i Bestia...rozmarzyłam się!
UsuńJa za takimi ckliwymi baśniami nie przepadałam.
Usuń"Krolowa sniegu" byla super... jedyna bajka na ktora wyczekiwalam czy to w swieta, czy w niedzielne dzieciece poranki w TV. zastanawialam sie nad owym moim nieprzecietnym zainteresowaniem owa opowiescia i wychodzi mi, ze najlepszy dla mnie moment to bylo wtedy, kiedy Gerda ( w polskim Marysia) natknela sie na biwak rozbojnikow i te jej relacje z rozbojniczka. Rozczochrana dziewczynka o wielkim sercu. Ta dziecieca postac, pomimo ze epizodyczna byla bardzo barwna.
UsuńI tyle mogla... miala renifera, pistolet, nie musiala sie czesac, dostala od kochajacej ja matki Marysina karoce... no normalnie super rodzic , super zycie....
Bajka hit mojego dziecinstwa!
I mysle sobie wlasnie nad owymi dzieciecymi upodobaniami... moi kuzyni mali, kiedy studiowalam uwielbiali recytiwana im przeze mnie " Lokomotywe" Tuwima. Skonczylam raz, a oni do mnie ze jeszcze , znowu.... nienasyceni byli... ten wiersz to jak zdarta plyta.
Kiedy moja Marie byla mala tez ta Lokomotywe jej zapodalam. Nie powiem... podobalo sie, ale na "Rzepce" zafiksowala sie jak malo kto. Rzepka na sniadanie, na obiad, na podwieczorek, na kolacje ... Rzepka, Rzepka, RZEPKA!
Gdy moja córka była mala, tak do upojenia uwielbiała "Na straganie" :-)
UsuńMoje jedno z wczesniejszych wspomien dziecinstwa ( mialam moze 4 lata(?) ) to kiedy stoje i recytuje "Zuka" Brzechwy.
UsuńDlaczego "Zuk"? Bo nieszczesliwa, niespelniona milosc Zuka do Biedronki? E nie.
Biedronkowe czarne piegi i piegi Muchomora mnie jaraly:)
Oooo. Przypomnial mi sie Stefek Burczymucha i Abecadlo, i Samochwala czy Zosia Samosia. To sie samo recytowalo.
UsuńStefek Burczymucha byl w porzadku. Abecadlo raz na jakis czas. Samochwaly nie lubilam- cos mi w tym tekscie nie lezalo podobnie jak i w Zosi Samosi, ale Zuk w moim przypadku wymiatal! Fenomen Zuka to nie byl wcale on, ale ta wredna , przemadrzala Biedronka bo te kropki i Muchomor z kropkami i odjechalam.
UsuńMama mnie chyba nauczyla na pamiec zeby troche spokoju zyskac i nie musiec powtarzac wierszyka co piec minut. Sama sobie powtarzalam z niecierpliwoscia, ze zaraz do tych kropek dojade.
Abecadło to był też Tata, herbu Zeszyt i Ołówek, mieszkał w lesie za wsią i miał dwudziestu iluś tam synów, którzy strasznie rozrabiali, Tata wpadł w rozpacz pedagogiczną i z braku innych pomysłów wygnał ich z domu na surviwal, chłopacy błąkali się po lesie, bardzo zgłodnieli i zmarzli, w pewnym momencie spotkali Ducha Pasibrzucha, który ich ugościł, ale pod warunkiem, że najpierw ostro się wezmą do roboty u niego w gospodarstwie, nauczył ich tej roboty, chłopacy pomieszkali u niego, wreszcie po jakimś czasie wrócili do domu cudownie odmienieni...
Usuńja czarnkuję, właśnie sobie przypomniałem tą bajkę...
To podobnie bylo ze mna. Znalam wszystkie bajki, opowiadania na pamiec. Innym dzieciom czytano bajki a mnie sluchano. Zuk mi sie tez podobal bo odpowiedzi biedronki mrozily krew w zylach. Mnie wiele nauczyl wieszcz swojej bajeczce o Leszku i Mieszku.
UsuńJa kochałam Wróbelka Elemelka!
UsuńJa tez, po Zbyszku, Danusce i ... Sienkiewiczu :]
Usuń... i jeszcze Wrobelka od Galczynskiego.
UsuńWróbelek Elemelek super i jeszcze Filemon i Bonifacy!
Usuńa ze smoków najlepszy był Smokofilomidanek /Danek, org: Danny/, gość ze Smokolandii, przyleciał w niewidzialnej kosmicznej bańce, miał awarię i dzieci mu pomagały wrócić do domu, żywił się węglem i ział ogniem, ale nic nigdy nie podpalił i nikogo nie poparzył, bo to było bardzo miłe smoczysko...
Usuńfilmowy pierwowzór E.T...
p.s. znaczy scenariuszowy pierwowzór, nie postaciowy...
UsuńNie miałam przyjemności.
Usuńze smokiem to chyba tylko smoczyca by miała przyjemność, pod warunkiem, że nie chora, znaczy nie oziębła, zaznaczmy, że chodzi o gatunkową smoczycę, a nie metaforyczną, osobnica lub osobnik nagiej małpy po takiej randce raczej był(a)by spalona/y, nie ze wstydu bynajmniej i nie po piłkarsku, tylko dosłownie :)
UsuńYes sir smoku! Dla smokow tylko smoczyce!
Usuńniektóre smoki tylko ludzkie dziewice, a jeszcze inne barany, ale one raczej były jedzone, a nie przyjemniane, za to smoki LGBT mają chyba jeszcze jakoś inaczej, warto o nich wspomnieć słowo, bo zawiną focha, urządzą paradę równości i pół miasta spłonie od ich dechu, LOL...
UsuńPKanalia, zapomniales o Bazyliszku. No i konsumpcja to nie tylko jedzenie.
Usuńno tak, Bazyliszek petryfikował i śmierdział, jakoś trudno mi to zaliczyć do konsumpcji, choć na upartego da jakoś radę, ale jadał coś także :)
UsuńZ dzieciństwa pamiętam tylko bajki Andersena. Najpierw czytała mi ja matka, potem już sam dawałem radę, wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńDotąd wspominam je mile.
Dlatego zasmuciły mnie rozważania na temat osoby autora - https://5000lib.wordpress.com/2023/06/05/8146-a/
Staram się nie łączyć twórcy z jego dziełami.
Komentatorzy tego wpisu to już grupa wiekowa moich dzieci a więc pamiętam, że córka lubiła oglądać Pippi Langstruff a potem, wraz z bratem - Dobranockę.
A już wnuczęta lubiły bardzo Bolka i Lolka, bajki Tuwima, Pszczółkę Maję i Peppę Pig.
Pippi tez uwielbiałam.
UsuńLubiłam, bo mnie przerażały: wszystko Braci Grimm, wszelkie czarownice, czarodziejki, wiedzmy, Klechdy, Legendy, Bajki o smokach, tu zwyczajnie hit: Sceny z życia smoków, Krupskiej kocham do dziś. Shrek mnie rozśmiesza, dziś wszystkie filmy oparte na tych bajkach co nas straszyły w dzieciństwie, bardzo lubię. Poza tym nieśmiertelny Kubuś Puchatek, Żwirek i Muchomorek ;-) Rumcajs, Reksio, lubiłam bajki. Oglądać i czytać. Baśnie Andersena.
OdpowiedzUsuńRumcajsa nie lubiłam, co do reszty się zgadzam. Czarownice i inne wiedźmy to moje idolki :-)))
UsuńNie lubisz krasnali? Oto woda na Twój młyn w dzisiejszych wiadomościach radia RMF usłyszałem że pewien niskorosły osobnik we Włoszech, przekonał ok 30 kobiet że jest krasnalem obiecując że przekaże im garniec złota po seksie jaki mieli uprawiać. Krasnal po seksie znikał, a garniec ze złotem się nie pojawiał. Czyż to nie jest dowód na szkodliwość bajek o krasnoludkach ?
OdpowiedzUsuńTo dowód na szkodliwość samych krasnali!
UsuńCzemu według Ciebie są szkodliwe?
UsuńBo sikają do mleka :-)))
Usuń... i powstaje mleko owsiane?
UsuńNo nie. albo mleko, albo owsiane!
UsuńA szkoda, bo wlasnie tym owsianym moja znajoma pluje a inna znajoma delektuje sie. Tak samo jest z mlekiem. Znam teraz powod. Krasnale.
UsuńBo owsiane to nie jest mleko, tylko jakieś popłuczyny ze zboża.
UsuńCzy te tezę o krasnoludkach sprawdzono naukowo? 😄
UsuńEeee nie, too pewnie przez Mrożka... 😉
Przypominam, że o bajkach mówimy, nauka ma w tym wypadku wakacje :-)
UsuńCzyli krasnale to szkodniki? To co ta Konopnicka powypisywała?
UsuńA cholera ją wie. Jak ktoś ma sześcioro dzieci, to musowo z głową coś nie tak się robi.
Usuń😀
UsuńW krasnoludki wierzyłam długo. Nawet starałam się je karmić. Może dlatego, że słuchałam często z adaptera bajki Konopnickiej?
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Żwirka i Muchomorka, oraz Zaczarowany Ołówek. Ale inne bajki z tego czasu też chętnie oglądałam. Kto dzisiaj jednak pamięta Chłopaka z Plakatu lub Makową Panienkę? Czy też Jacka i Agatkę... Mogłabym tak jeszcze wymieniać.
Kubusia Puchatka i Muminki poznałam dopiero w liceum i nie żałuję. Polubiłam jedynie Kłapouchego.
Ja pamiętam! :-)
UsuńKowboj Jim Kukiełka bohater komiksu ze "Świerszczyka"
OdpowiedzUsuńO, tego gościa nie znam!
Usuńbył taki, pamiętam coś trzy po trzy :)
UsuńLubię krasnoludki, wszystkie.
OdpowiedzUsuńI Kociubę z Tapatików (książka Marty Tomaszewskiej)
"Tapatikow" nie czytałam, a z kurduplami precz :-))
UsuńTapatiki to też kurduple 😁
UsuńNo to trafiłam :-)
UsuńSiedmiu krasnoludków oglądałem lata temu w wersji porno i całkiem spoko to wyglądało. To się wytnie!
OdpowiedzUsuńNiczego nie wycinam!
UsuńAle widzę, że odzyskałeś osobowość, czy cóś?
Też lubiłam Bukę!
OdpowiedzUsuńI byłam zakochana we Włóczykiju. ^_^
O, też nie lubiłam krasnoludków. Dopóki nie zaczytałam się w fantastyce, gdzie obraz gnidy zamienił się w krępego wojownika bez śmiesznej czapeczki.
W dzieciństwie byłam bardzo świadoma realizmu. Wiedziałam, że Mikołaja nie ma, nie umiałam się bawić w przedszkolu kiedy przychodził clown (szczerze nienawidzę pajaców, od dziecka budzą we mnie odrazę i politowanie jednocześnie).
Nie było takich postaci, których bym się bała. Wiele z nich za to budziło we mnie sympatię. Zwłaszcza wampiry w starym kinie grozy. Tak, od dawna lubiłam czarno-białe thrillery.
Ale po obejrzeniu potajemnie przed rodzicami w środku nocy filmu "Szczęki", zmieniłam zdanie co do strachu. Dziś film mnie śmieszy, ale wtedy przestraszyłam się trupa wypływającego z zatopionej łodzi. Potem bałam się wody. ;]
Jeżeli chodzi o facetów, to Włóczykij jest zupełnie nie w moim typie :-) I mam podobny stosunek do klaunów jak Ty. Także do thrillerów :-)
Usuńtiaaa... zwłaszcza kingowski clown Coś miał bardzo specyficzne poczucie humoru... ale tak swoją drogą, to prawdziwy, zawodowy clown cyrkowy to jest zajęcie godne szacunku, bo musi być wszechstronnie sprawny, albo clown pracujący na rodeo, ten z kolei musi być zwinny i szybki, no, i nie bać się byka, którego uwagę ma odciągnąć w czasie ewakuacji zawodnika po ukończeniu konkurencji bull riding...
UsuńTe wszystkie komentarze są kapitalne. Uśmiałam się lepiej niż na jakiejkolwiek komedii. Mam 164 cm wzrostu, więc można powiedzieć, że krasnalem jestem. Nie mam nic przeciwko ludzikom w czerwonych czapeczkach. Uściski.
OdpowiedzUsuń164 cm to wcale nie jest mało. Moja córka ma mniej, a do krasnala jeszcze jej daleko.
UsuńKiedyś lubiłem Paszczaka z Muminków. Potem różne postaci z kreskówek na Cartoon Network z lat 90. czy Fox Kids.
OdpowiedzUsuńChyba tak jest. Jeśli ludzie używają emotikonów zamiast słów to może być znak cofania się do początków istnienia.
Dzięki za uznanie dla mojego wiersza. :)
Bo ja wiem, może zamyśliłem się bardziej niż zwykle i powstał ten wiersz.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Paszczaka też lubiłam.
UsuńDzieci z Bullerbyn, wszystkie baśnie Hansa i Braci, nieco mniej te pana Perrault, Dwie Dorotki, Karolcia, Za trzydziewiątą rzeką, Dar rzeki Fly, Peter Pan, Sindbad w tłumaczeniu Leśmiana, Emil i detektywi, Pippi, Dorota u Króla Gnomów i Czarnoksiężnik i całe mnóstwo innych.
OdpowiedzUsuńNie lubiłam O krasnoludkach i o sierotce Marysi, ale lubiłam skrzaty. Bukę uwielbiam ever.
O! Przypomniałaś mi o Leśmianowskim Sindbadzie, genialny.
UsuńTytus, Romek i A'Tomek. Papcio Chmiel był genialny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To prawda - do dzisiaj mam wszystkie tomy "Tytusa, Romka i A'Tomka", niektóre jeszcze stareńkie...
UsuńZ innego świata uwielbiam Jakuba Wędrowycza, ale to chyba nie ta bajka...
UsuńNie ta bajka, ale trafiłeś w mój gust. Mam wszystkie tomy z Wędrowyczem i Semenem Korczaszką!
Usuń