19 czerwca 2023

67. Destynacja dedykowana

Słowa i wyrażenia, których nie lubimy. Denerwują, wkurzają, złoszczą. Wywołują reakcje alergiczne, budzą agresję. Odpychają, odstręczają, drażnią. Chyba każdy ma takie na swojej czarnej liście. Moja córka na przykład reaguje żywiołowym wstrętem na określenie „celem” używane zamiast „w celu”, choć obie konstrukcje są stylistycznie poprawne. Na mojej czarnej liście figurują słowa-śmiecie, które znalazły się w języku w sposób nieuprawniony, ale nie tylko takie, bo także utworzone zgodnie z zasadami polskiego słowotwórstwa. Największą odrazę budzą we mnie:

- barber,

- barista,

- brafitterka,

- dedykowany (w nowomodnym znaczeniu),

- destynacja,

- dizajn,

- fidbek (ki diabeł?)

- floł (co to w ogóle jest?),

- galeria handlowa,

- iwent,

- krindż,

- projekt (we współczesnym, nieznośnym znaczeniu),

- ubogacać,

- uprać,

- uprasować,

- rodzic.

Jestem ciekawa, jakie słowa bądź wyrażenia doprowadzają Was do szału. Zaznaczam, że nie chodzi mi o kwestie poprawnościowe – tym poświęcimy ewentualnie odrębny rozdział.

144 komentarze:

  1. Cala korpo-mowa, jakies BRIFINGI i temu podobne. Poza tym EPICKI. GENERALNIE. No i w ogole naduzywanie angielszczyzny i snobowanie sie na intelektualiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomnialam jeszcze o UBIERANIU plaszcza czy butow.

      Usuń
    2. W całości popieram.

      Usuń
    3. Z tym, że to ostatnie ('ubieranie") to temat na inny rozdział.

      Usuń
  2. Power...-mam power- doprowadza mnie do szału
    -wow ..efekt wow- też jak wyżej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Broniłabym słowa projekt (choć nie już samego zjawiska). W tej chwili wiele firm pracuje na ograniczonym w czasie projekcie, a nie na procesie.
    Także barber u nas ma swoiste znaczenie i też jestem mu przychylna. Wolę go od golibrody :)
    Drażni mnie natomiast barista (gdzie się podział poczciwy (?) barman? ), dizajn (wolę jednak własny styl :) ) oraz research.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale barista to nie to samo co barman, nie mozna tych okreslen uzywac zamiennie.

      Usuń
    2. Kiedyś nie było baristów, a mogłam wypić kawę przy barze, parzoną przez barmankę. Ale może mylę pojęcia, więc proszę oświeć mnie :)

      Usuń
    3. Barista to jest barman i tyle, podobnie jak brafitterka to sprzedawczyni.

      Usuń
    4. A bo nie wszystko da się przetłumaczyć dokładnie. Dla mnie barman to gość, co pracuje w barze, sprzedając głównie alkohole itp., a kawę i herbatkę też ale to nie funkcja główna.
      A w kawiarni się je ciastka, czyż nie? Popijając kawką i herbatką. I wodą i lemoniadką i czym tam jeszcze ale bez procentów.
      A w barze kawowym (?) kawę serwuje barista. Dziwne słowo, ale lepszego nie widzę.

      Usuń
    5. No to juz nie musze oswiecac, zrobila to za mnie Agniecha.

      Usuń
    6. Ale słowo jest okrutne.

      Usuń
    7. @Agniecha, niech sobie będzie, co chce, nawet bar kawowy (choć wątpię w istnienie takich), ale słowo mnie odrzuca i już.

      Usuń
  4. Lubię używać dziwacznych słów, przekręcać, używać w innych znaczeniach. Pewnie są jakieś słowa, które mnie drażnią, ale bez przesady, aż takich negatywnych emocji we mnie nie budzą. Większość z nich i tak pojawia się i znika. A co masz do baristy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że jest jakimś dziwolągiem, zamiast barmanem.

      Usuń
    2. No ale ... barman to osoba pracująca przy barze, która głównie nalewa alkohole i może być wyspecjalizowany w ich mieszaniu (może zrobić też kawę, ale nie musi umieć robić jej dobrze i najczęściej tak właśnie jest ;)). Barista w obecnych czasach najczęściej pracuje w lokalu, który nie posiada licencji na sprzedaż alkoholu, i jego specjalnością jest przygotowywanie kawy (czyli umiejętność odpowiedniego spieniania mleka oraz obsługiwania młynka do kawy). Tak się składa, że jedną z najlepszych kaw piłam ostatnio w Polsce, gdzie barista był też barmanem, ale GENERALNIE :D są to rozłączne zajęcia i (z tego, co wiem) bazują na innych kursach zawodowych.

      Usuń
    3. E tam, takie pieprzenie. Nie było "baristów" i jakoś kawę podawali.

      Usuń
    4. Pracowałam jako baristka (nadal nie umiem mieszać alkoholi i nie będę umiała), dlatego mnie to rozbawiło. Rzeczywiście podawano kawę, z powodu doświadczenia zawodowego TAKĄ kawę piję już rzadko, przestała mi smakować. Męża też rozpuściłam, umie rozpoznać kawę przeparzoną :D.

      Usuń
    5. A ja kawy nie lubię wcale :-)

      Usuń
    6. Słowo "przeparzona" jest dla mnie nowe. Ale fajne.

      Usuń
    7. @Agniecha, to kawa spalona, przede wszystkim w ekspresie ciśnieniowym. Każda kawa ma swój poziom goryczy (gorycz nie koresponduje z mocą kawy, czyli z tym jak może nam podnieść ciśnienie), ale jest taka gorycz, która nie wynika z gatunku kawy. Po prostu albo ktoś zagadał się i zostawił na chwilę kolbę z kawą już zamontowaną w ekspresie, ale nie nacisnął przelewu wody, albo nikt w kawiarni przez dłuższy czas nie kalibruje młynka. Młynki do kawy pod wpływem drgań zmieniają ustawienie, a wystarczy milimetr różnicy i zmielona kawa jest drobniej lub grubiej zmielona. W efekcie woda przepływa przez nią szybciej lub wolniej. Różne kawiarnie mają różne standardy, w Costach np. młynek kalibruje się rano, i potem obserwuje się przepływ wody. Dobry barista (czyli taki, który faktycznie jest baristą, a nie tylko barmanem), nie musi smakować kawy, wystarczy, że widzi jak kawa wycieka do filiżanki. Gdy barista zdecyduje się na kalibrację młynka w ciągu dnia pracy, całą uprzednio zmieloną kawę trzeba wyrzucić do śmieci. I słusznie. Ponieważ kawa spalona nie nadaje się do picia i klienci, którzy choć raz w życiu pili dobra kawę, od razu to zauważą. Nom :D Koniec wykładu, przepraszam FrauBe.

      Usuń
    8. @Agniecha - przeparzyć to tak jak przesolić albo przepieprzyć.

      Usuń
    9. @Monika - dzięki, uśmiałam się :-)

      Usuń
    10. zgadzam się z Moniką, parzenie kawy ro sztuka, ceremoniał i trzeba umieć to robić, tak jak Japończycy celebrują herbatę...ja już w smakowaniu kawy nabrałam prawy ale robić jeszcze jak brista jej nie umiem

      Usuń
    11. To bardzo możliwe, ale nic nie poradzę, że słowo budzi we mnie odrazę.

      Usuń
    12. Myślę, że sednem sprawy nie jest to, CO sprzedaje barman/barista/, ale GDZIE. Na sali np. kawę poda mi kelner, za barem barman. Czy nawet, gdy są gdzieś bary kawowe, to nie może ich podawać barman lub barmanka? Monika pisze, że parzenie kawy to sztuka. Tak samo zrobienie każdego innego dobrego napoju, czy potrawy.. Dla tych mistrzów też będziemy tworzyli osobne, nobilitujące nazwy? Może jakieś propozycje? ;)

      Usuń
    13. Kiblofitter, szamborista, sprzątober...

      Usuń
    14. w "Zaklętych rewirach" w knajpie hotelu Pacyfik była kawiarka Hela, ale ona tylko parzyła kawę do filiżanek, którą roznosili już kelnerzy...
      za to zmieloną i zaparzoną kawę, czyli fusy jakiś czas temu recyklingowały w ramach no waste niektóre krakowski knajpy posypując nimi śliskie chodniki w czasie zimy... koncept ponoć działał, a zajmował tym się cieć, ku swojej uciesze, bo jakby nie było wiadro fusów było lżejsze od wiadra piachu, czy popiołu zmieszanego z solą...

      Usuń
    15. Tak, słyszałam o tych fusach. Kawiarka zaś została opisana już w "Panu Tadeuszu".

      Usuń
    16. A może barman to, po prostu, osoba pracująca za barem. Gdziekolwiek go postawimy. Czy w barze, czy kawiarni czy licho wie gdzie.
      Ale nie czepiałbym się dwóch ostatnich - uprać i uprasowac. Co z nimi jest nie tak?

      Usuń
    17. Nic z nimi nie jest nie tak, są poprawne i stoją w zgodzie z polską normą językową. Po prostu ich nie znoszę i już.

      Usuń
  5. o gustach się nie dyskutuje, co najwyżej wymienia informacje zawierające wartościowanie odosobnicze...
    akurat "krindż" to moje ulubione ostatnio, tak jakoś się porobiło, fajnie brzmi, a "iwent" to już od dawna, tylko że ja piszę i wymawiam "ewent", taki mam styl...
    "brafitterkę" musiałem sobie wyguglać, bo nigdy nie słyszałem, ale już łapię, o co chodzi, tylko że z kolei nie używam słowa "bra", bo moja kobitka sama zdejmuje, bez formułki "ściągaj to fuckin' bra, nie denerwuj mnie"...
    za to od zawsze, chyba od małolata mnie wzdryga "czystość", bo sugeruje, a nawet wręcz wciska, że normalni ludzie, z prawidłowym libido nie dbają o higienę, a przecież wcale tak nie jest, ja się na przykład myję, bo higiena to podstawa i biorę tą jebaną "czystość" osobiście, bu!...
    a tak w ogóle mimo mojej marnej wkurwialności to zaiste wkurwia mnie "alkohol i narkotyki", bo to brzmi jak "smalec i tłuszcz" albo "jabłka i owoce", a nie można kurna tak po ludzku: "narkotyki"?...
    aha, i jeszcze "konkubinat", to jakaś porażka, wręcz krindż, LOL...
    może tyle na razie, potem sobie przypomnę, bo raczej nie używam kurwa brzydkich slów...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czystością mam tak samo. Jak sądzę, to efekt kościelnej histerii na temat seksu, który kościółkowi uważają za brudny i szatański (oprócz seksu duchownych oczywiście).

      Usuń
    2. a w kwestii czystości języka, to jestem cyklofreniczny: czasem dbam o purystyczność, a czasem świadomie go zaśmiecam...

      Usuń
    3. To tak jak ja, z tym, że nie anglicyzmami, tylko mam tendencje do tworzenia neologizmów.

      Usuń
  6. Czarna lista słów - czytając napływające z wielu źródeł informację zdaję sobie sprawę, że ja żyłem swoje bardzo długie lata w jakimś nierealnym świecie. Było mi z tym bardzo dobrze, dopiero teraz, gdy nie mam czym wypełnić czasu, te realia docierają do mnie.
    Fakt, wiele słów i zwrotów mnie razi, ale miałem tylko jeden przypadek w życiu gdy czułem wielką złość do osoby, która je wypowiadała. Było to jeszcze w latach przedszkolnych, moja matka znalazła panią, która się mną opiekowała kilka godzin dziennie. Swoją wizytę zaczynała od pytania: "Czy już piłeś śniadanie?"
    A co mnie razi na codzień - generalnie wulgaryzmy i słowa wzięte bez powodu z angielskiego. Nie podoba mi się również polska gwara młodzieżowa, której przykłady znajduję to u tam, ale to bardzo odległy i abstrakcyjny dla mnie temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matuchno, jak można PIĆ śniadanie?!

      Usuń
    2. Spytaj pewnych panów stojących w okolicach pewnych sklepów, to oni ci wyjaśnią jak można, i zbledniesz, bo oni śniadanie pijają z małpki ewentualnie szczeniaczka. Wampiry i dręczyciele zwierząt. :-D

      Usuń
  7. Użyłam niedawno słowa ubogacać, i sama się z tego śmiałam:-)
    Dodałabym jeszcze serwować, zamiast podawać(restauracja).
    Pojawiły się tez studia fryzur, cokolwiek to znaczy.
    Nagminnie tez używa się nazw lunch i obiado-kolacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Widziałam nawet STUDIO WŁOSA, nie tylko fryzur.
      Tak, lunch to śmieć ciężkiego kalibru w naszym języku.

      Usuń
    2. No ale lunch ciężko jest zamienić, gdy faktycznie pracuje się za granicą. W Polsce w zasadzie lunchów nie ma (?, no może w Warszawce, gdy pracuje się w korpo), prawdziwy Polak nie będzie tracił godziny na przerwę w pracy, do domu trzeba szybciej iść, dziecka oprać, pocerować, panie, każde 5 minut robi różnicę ;DDD

      Usuń
    3. Nawet nie wiem, co to jest, ten lunch.

      Usuń
    4. Lekki posiłek pomiędzy 12-15, zazwyczaj związany z dłuższą przerwą w pracy (może być godzinny, ja mam 40 minut). Lunch break (przerwa na lunch) powoduje, że po 12 wypełnia się sporym tłumem lokalna gastronomia. Lunch ani nie jest drugim śniadaniem (to jem ok 10:30, gdy mamy króciutką przerwę między zajęciami), ani dużym obiadem (ten Irlandczycy jedzą po powrocie z pracy). Obiad to "dinner" często tłumaczony jako kolacja, ale jest także "supper", czyli faktycznie późna kolacja. Jest jeszcze "tea time", co można przetłumaczyć jako podwieczorek. W Polsce większość obywateli pracujących nie je lunchu, bo po prostu nie ma kiedy tego zrobić.

      Usuń
    5. O, narodzie wybrany! Całe życie w niewiedzy...

      Usuń
    6. ba, wymyślono jeszcze "brancz" (breakfast/lunch), ale w wielu polskich firmach funkcjonuje po prostu "śniadanie", święta rzecz do tego, zwlaszcza na budowie... kiedyś zajrzałem na taką budowę, bo byłem umówiony z jej kierownikiem coś tam obgadać i widzę panów, którzy siedzą i coś konsumują... moje pytanie o tego kierownika jeden z nich zbył krótko: "teraz to jest śniadanie", dając mi wyraźnie do zrozumienia, że chwili obecnej nie będzie sobie zawracał tyłka takimi bzdetami, jak pomaganie mi w znalezieniu kierownika budowy...
      p.jzns :)

      Usuń
    7. @PKanalia, w wielu firmach w Irlandii (akurat w mojej jest inaczej, ale pracuję w dziwnej instytucji, w której można się obijać), za przerwy się nie płaci. Jest to czas święty, gdy ludzie nie zajmują się pracą :) Jeśli ktoś je lunch, a jest przez kogoś pilnie poszukiwany, zawsze można liczyć na kolegów, którzy oznajmią "on je lunch" i sprawa zamknięta.

      Usuń
    8. @Monika...
      w Polsce jest Kodeks Pracy, a w nim jak wół stoi prawo do płatnej przerwy... za to kiedyś pracowałem w takiej firmie, gdzie gdy padało hasło "przerwa!" to wszyscy rzucali to, co robili, tam gdzie stali i walili do pokoiku socjalnego... koledzy patrzyli na mnie jak na trochę walniętego, bo mam taki dziwny zwyczaj, że nie umiem nagle przerwać danej czynności, zawsze dokańczam jakiś tam fragment... no, chyba że wyskoczy coś ekstra nagłego, ale to już sytuacja skrajna, inne prawa taką rządzą...

      Usuń
    9. U mnie nie ma takich dylematów. W przerwach 5-minutowych nie wiadomo, czy sikać, czy jeść, czy się rozerwać, czy się zastrzelić.

      Usuń
  8. Większości z tych słów na szczęście na co dzień nie używam a uprasować sobie gaci nie umiem 😂 Uprać na szczęście już tak 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do usrania to na szczęście w pełni to kontroluję i nie trzeba mnie podcierać jak Kaczyńskiego 😂😂

      Usuń
    2. No to jesteś, trzeba przyznać, bardzo samoobsługowy :-)

      Usuń
    3. Staram się jak mogę 😂😂😂😂😂

      Usuń
    4. Ciekawa jestem, w czym jeszcze się tak samodzielnie realizujesz :-)

      Usuń
    5. Niestety lista nie była by zbyt długa 😉

      Usuń
    6. Zależy, w jakim kontekście :-)))

      Usuń
    7. Całe moje życie to tragedia 😅

      Usuń
    8. Jednak są dziedziny bardziej i mniej interesujące.

      Usuń
    9. Zapewne, ale nie w moim nędznym żywocie.

      Usuń
    10. Niestety tak. Ja sam w swoim życiu nie dostrzegam niczego interesującego.

      Usuń
    11. Najpierw musiałbym mieć ochotę poszukać partnerki, a ten temat w ostatnim czasie jest dla mnie totalnie na nie.

      Usuń
    12. A pornole Ci nie wystarczają? :-)))

      Usuń
  9. Pkanalia, ja też lubię słowo "krindż". Opisuje ten właśnie stan idealnie, nie oddaje go ani "żenada", ani nic innego.
    A poza tym, irytuje mnie skłonność do zdrabniania. Będąc u ginekolożki, usłyszałam:" ...pani jajniczek...." Doprawdy, czasem trudno zachować powagę. Słowa typu "masakra", "rewelacja", kiedy coś jest be, albo cacy. To tak jakby śpiewać zawsze na najwyższą nutę.
    "Konkubent" gorzej mi brzmi niż "konkubinat".
    "Dedykowany odkurzacz" wkurza mnie przeokrutnie i zawsze.
    "Pochylać się" nad problemem sprawia, że mam ogromną ochotę pochylającego się kopnąć w dupę.
    Pewnie jest tego więcej, ale akurat mam pustkę w umyśle.
    To przez menopauzę. Stan ów ma nawet swoją nazwę: " mgła menopauzalna". Dobrze wiedzieć, od czego się głupieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopnięcie w dupę pochylającego się uważam za nader stosowne w tych okolicznościach 😂

      Usuń
    2. często mylę menopauzę z menstruacją, ale to w sumie dlatego, że właściwie wcale nie używam tych słów...
      za to sam nie lubię mylenia: kraju z państwem, oceniania i oszacowania, a także kompetencji z uprawnieniami...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. A andropauzę odróżniasz?

      Usuń
    4. od czego?... od adriana nie, bo to właściwie to samo... w obu przypadkach cojones kaput...

      Usuń
    5. Od czegokolwiek :-)))

      Usuń
  10. ubrać spodnie , mega, OK (okay) mówione ,,ok,,szkoła imieniem, i więcej teraz nie pamiętam , a także niektóre w/w

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "szkoła imieniem" to konkretny nowotwór - i temat na oddzielny post :-)

      Usuń
  11. Cholera mnie bierze gdy kolejny bohater artykułu " przerwał milczenie" i wypowiada się w danej kwestii. Przerwać milczenie można po pół roku, roku, ba po dziesięciu latach, ale nie po 6 godzinach od zdarzenia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie wyrażenie doprowadza mnie do szału? 🤨
    WYKON

    Jak słyszę opinie- To był świetny wykon
    To ciśnienie wchodzi mi w trzeci stopień nadciśnienia tętniczego

    OdpowiedzUsuń
  13. Niektóre z tych słów po polsku nie istnieją, albo nie zabrzmiałyby dobrze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo możliwe, ale te też mi nie brzmią :-)

      Usuń
    2. Język się rozwija i nic na to nie poradzisz, po co się wkurzać na coś, na co nie masz wpływu? Są fajniejsze rzeczy do zrobienia. 😀

      Usuń
    3. To nie jest tak, że postanawiam się wkurzyć i się wkurzam, tylko samo się robi.

      Usuń
    4. Nie kontrolujesz swojego zachowania? 😀

      Usuń
    5. Zachowanie tak, ale na emocje, które napływają samoistnie, nie mam wpływu.

      Usuń
  14. Mnie drazni "łikend" choc lubie ten czas. No jak zyczyc "po polskiemu": Milej koncowki tygodnia! Niedzieli? Soboty i niedzieli? Piatku, soboty i niedzieli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lepiej powiedzieć miłego tygodnia? Albo miłego każdego dnia? Na co dzień przydałyby się takie życzenia, a nie tylko od święta! Weekend, poza niewieloma wyjątkami, zazwyczaj jest miły i przyjemny dla większości. :D

      Usuń
    2. Ale co powiedziec we czwartek aby zaznaczyc, ze zyczenia dotycza tylko wolnego od pracy dnia? Czy poniedzialek moze byc mily i przyjemny? Mowi sie, nie lubie poniedzialkow :))))

      Usuń
    3. Jaki znowu poniedziałek, jak wtorek? Mówi się też, że szczęliwi czasu nie liczą. 😜 Ja tam pamiętam jeszcze jaki dzień!

      Usuń
    4. Przy założeniu, ze wszyscy sa szczesliwi. Wtedy - tak.

      Usuń
    5. No ja bym chciała, żeby wszyscy byli.🤷‍♀️

      Usuń
    6. Ja też chciałabym być szczęśliwa.

      Usuń
    7. Łatwe to to nie będzie.

      Usuń
    8. Raczej jest niemożliwe.

      Usuń
    9. Dlatego, że wszystko, na czym zależy mi w życiu, jest nieosiągalne.

      Usuń
  15. Dedykowany i destynacja rządzą. I o ile z destynacji jeszcze się śmieję, to przy dedykowanym mózg mi się wyłącza i przestaję rozumieć, o czym się mówi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się mózg wyłącza to tylko kaplica! 😀

      Usuń
    2. @Mnie się synapsy zderzają z taką siłą, że czacha dymi.

      Usuń
    3. Zauważyłam. Dużo w Tobie złości.

      Usuń
    4. Owszem, gdy słyszę o destynacjach i nieprawidłowo używanym dedykowaniu.

      Usuń
    5. Ufff to ulżyło mi. Myślałam, że na mnie zła jesteś.

      Usuń
    6. No co Ty? Przecież nie mam powodów.

      Usuń
    7. Ale ja używam wyrazów, które uważasz za brzydkie... Żadna tam ze mnie purystka!

      Usuń
    8. To chyba zbyt marny powód do złoszczenia się na kogoś. Wkurza mnie słowo, nie człowiek.

      Usuń
    9. Złość piękności szkodzi. Wyluzuj i olej. ;)

      Usuń
    10. Mojej piękności już nic nie zaszkodzi :-)))

      Usuń
    11. Masz dostęp do źródła młodości?

      Usuń
    12. Wręcz odwrotnie. Do źródła brzydoty.

      Usuń
    13. Kokietujesz teraz. I masz skłonności do przesady. Poza tym na pewno istnieje coś, dzięki czemu poczułabyś się jeszcze bardziej atrakcyjna. Umiesz pisać, opowiadać, prowadzić dyskusje, masz szeroką wiedzę i zainteresowania.
      Zresztą, jak widać na blogu na brak zainteresowania panów nie narzekasz. 😀

      Usuń
    14. Guzik z pętelką. Raczej słynę z walenia prawdy bez obciachu. Nie mam przesadnego wyobrażenia o mojej wstrząsającej urodzie, natomiast panowie przychodzą na blog nie ze względu na mój wygląd przecież.

      Usuń
    15. Czymże jest prawda w internecie? Wal mi tu zaraz nie krępuj się!

      Usuń
    16. Prawda, gdziekolwiek jest, jest zawsze prawdą.

      Usuń
    17. A jak ktoś pisze opowiadania i poezję? To jaka to prawda?
      Nawet byle dziennikarz ma swoją wizję zdarzenia.

      Usuń
    18. Nalezy oddzielić fikcję literacką od rzeczywistości. Rozmawiamy o prawdzie, a nie o literaturze. Nie ma oczywiście przymusu wiary w to, co piszę ja czy ktokolwiek inny. Jednak rozmowa, według mnie - a taką prowadzimy, choć na piśmie - powinna opierać się na jakiejś wierze, przynajmniej minimalnej, bo inaczej jaki sens miałaby cała komunikacja międzyludzka?

      Usuń
  16. "Unikatowy" (wyjątkowy, rzadki okaz) mylony z "unikalny" (znikający). Ostatnio ktoś napisał, że ma unikalny zegarek. Po co komu taki zegarek, żeby zniknął?
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, "unikalny" jest słowem niepoprawnym według niektórych językoznawców, ale oznaczającym to samo, co "unikatowy".

      Usuń
  17. Nie wiem czy mam takie słowa. Może niektóre nowe słowa z żeńskimi końcówkami, zwłaszcza w kontekście zawodów wykonywanych przez kobiety.

    Dziękuję za życzenia urodzinowe. :)

    Ten śnieg z wiersza mojego jest wymyślonym śniegiem tylko. :) Poza tym jak są coraz większe upały to właśnie do śniegu by się chciało.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Jak słyszę "gościni" albo "psycholożka", to też mnie słabi :-)

      Usuń
    2. Albo chirurżka, naukowczyni i pewnie wiele więcej. Zaraz dojdziemy do kierowniczki jako pani siedzącej za kierownicą autobusu na przykład. Jak się da warto zaznaczać płeć już w słowie, jednak nie za wszelką cenę.

      Usuń
    3. Przoduje w tym TVN. Ich paski z nazwiskiem i funkcją jakiejś pani, w tym właśnie stylu powodują u mnie gęsią skórkę. Po co to komu? Nie wiem.

      Usuń
    4. Na szczęście nie mam telewizora od lat i jestem cudownie wolna od tych "nowalijek".

      Usuń
    5. Ja mam ale coraz mniej oglądam. Bo albo polityka jest, albo filmy czy seriale, ostatnio nie mam ochoty na oglądanie czegoś dłuższego niż 20-30 minut.

      Usuń
    6. To się powoli robi powszechne.

      Usuń
    7. Ale językowe nowalijki czy niechęć do TV? W sumie jak patrzę na to co jest w programie (cały czas to samo właściwie) to wolę poczytać książkę, posłuchać muzyki czy wyjść na dwór.

      Usuń
    8. Niechęc do tv, nieposiadanie telewizora.

      Usuń
    9. W sumie to nic dziwnego. Kiedyś trochę się dziwiłem, że ktoś w ogóle nie ogląda nic w tv. Tylko jeszcze wtedy można było znaleźć coś w miarę sensownego. Obecnie zdarza mi się obejrzeć coś o lotniskach (praca różnych działów), pracy celników oraz wszelkie aukcje magazynów jakie w USA są popularne.

      Usuń
    10. To masz takie, powiedziałabym, logistyczne zainteresowania.

      Usuń
    11. Jakby dołożyć do tego ,,Ciężarówką przez..." (USA, Indonezję, Wietnam, RPA i Afrykę) to logistycznie rzecz ujmując tak. :)

      Usuń
  18. Gościni, psycholożka.... Tak to mnie denerwuje. Ale także wplatanie słów angielskich w relacjach sportowych. Przecież mamy takie piękne polskie słowa jak piłka, bramkarz... Po co ta spolszczona futbolówka czy golkiper. I jak to właściwie powinno się pisać?
    Życzę odnalezienia kwiatu paproci 

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiedziałam o tych strasznych słowach. Na szczęście przynajmniej to zostało mi zaoszczędzone dzięki brakowi zainteresowania sportem.

      Usuń
  19. A mnie wkurza słowo "sukcesywnie". Nawet, gdy użyte poprawnie i oddaje sens wypowiedzi. No wkurza mnie i już.
    I nie mogę słuchać, gdy ktoś mówi "daj to dla Grażyny" zamiast "daj Grażynie". I kilka innych, ale to chyba będzie się klasyfikować do Twojego następnego wpisu o błędach.
    A, jeszcze przypomniało "Mi" się albo "Moja" w środku zdania. Rozumiem "Tobie, Wam, Ciebie" jako zwrot grzecznościowy w korespondencji, ale tego "Ja" nigdy nie zrozumiem. Szczególne poszanowanie własnej osoby.
    Pozdrawiam i czekam na następny wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem, poprawne słowa też wkurzają. a to samouwielbienie to bufonada największej wody.

      Usuń
  20. na mnie działa tak pytanie "w sensie?" w tym sensie, który sensu nie ma żadnego, bo pytaniem jest byle jakim, na odczepnego, prymitywną czkawką mającą za zadanie zirytować mnie mimochodem, udając, że nic takiego się nie stało.
    w jakim znowuż sensie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsza jest wersja młodzieżowa: "W sensie że co?".

      Usuń
  21. no dobra miała się nie odzywać ale się odezwę: mnie wkurza gdy ludzie odmieniają daty Dwutysięcznyjedenasty na przykład, ciekawe dlaczego nie mówią tysięcznyjedenasty ...no i jeszcze korpo nowomowa mnie zniesmacza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. większość słów które budzą w Tobie odrazę i podanych w komentarzach jeszcze owszem Używam. i lubię. mało tego tworzę własne wersje ...

      Usuń
    2. Dlaczego, na litość boską, miałaś się nie odzywać?!

      Usuń
    3. P. S. Twory własne, celowe, są inspirujące. Z datami masz rację, będzie o tym jeszcze kiedyś.

      Usuń
  22. ja najbardziej zwracam uwagę na trzy:

    wziaść - wziąć
    lubiała - lubiła
    tą książkę - tę książke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są kwestie poprawnościowe, którymi zajmę się kiedy indziej. dobrze, że dorzuciłeś, będe miała materiał.

      Usuń