Po
raz pierwszy spotkałam go wiele lat temu, na zielonym rynku, nieopodal
hali targowej. Widywałam go później na moim osiedlu albo na głównym
deptaku miasta. Był zupełnie inny niż rzesze żebrzących bezdomnych
lub ubogich staruszków. W ogóle nie wzięłam go za bezdomnego,
raczej za emeryta, który wobec żenująco niskiego uposażenia dorabia sobie
graniem na akordeonie. Drobniutki, niski, schludny staruszek nie straszył
brudem, nie zionął odorem niemytego ciała ani alkoholu. Nie żebrał,
tylko zarabiał na życie! Z werwą grał na swoim instrumencie
i z szerokim uśmiechem na zawsze pogodnej twarzy śpiewał
rozmaite piosenki. Repertuar miał szeroki, ale każdemu, kto ofiarował mu
jakiś datek, obowiązkowo śpiewał:
„Życzę pani(panu), życzę,
życzę pani(panu), życzę,
i zdrowia,
i szczęścia,
i błogosławieństwa…”
Nie
sposób było tak po prostu rzucić pieniążek i odejść. Trzeba było wysłuchać
ofiarowanej pieśni, niekiedy opowiastki z czasów wojny. Ten człowiek
otwierał serca ludzi i łapał je jak motyle.
Później
dowiedziałam się, że staruszek ma na imię Józef i że jest
bezdomny. Podobno ktoś pozwolił mu zamieszkać w swoim domku na działce.
Kilka
lat temu miasto obiegła wiadomość, że jakiś wyjątkowy barbarzyńca okradł
staruszka, zabierając mu akordeon – jedyne narzędzie zarobkowania.
Ówczesna studentka, pani Adrianna Mazur (której nazwisko i fizjonomia
zostały upublicznione, więc nie popełniam wykroczenia przeciwko sRODO)
– nieoceniona dziewczyna o wielkim sercu! – zainicjowała na Facebooku
akcję poszukiwania nowego instrumentu dla pana Józefa. Powstały pomysły
dotyczące zbiórki pieniędzy, odkupienia akordeonu i tym podobne. W krótkim
czasie znalazł się ofiarodawca, który pragnął pozostać anonimowym.
Podarował on bezdomnemu staruszkowi odpowiedni dla niego instrument.
Pisząc te słowa myślę, że jeżeli miałoby istnieć niebo, to tej dwójce
– pani Adriannie i anonimowemu darczyńcy – należałoby się ono bez kolejki
i zbędnych procedur!
Gdy
staruszek zmarł w 2017 roku, liczni mieszkańcy miasta skierowali do Ratusza
petycję o upamiętnienie pan Józefa – postaci tak znanej rzeszowianom i tak
przez nich lubianej jak niegdyś Serce Maryni.
Tutaj
kilka linków prowadzących do filmików z YouTube i do artykułów
związanych z panem Józefem.
https://nowiny24.pl/studentka-poruszyla-setki-internautow-pomogli-bezdomnemu-ktoremu-skradziono-akordeon-wideo/ar/5810643
https://www.youtube.com/watch?v=CygFHHAQIvg
https://www.youtube.com/watch?v=CjBBDsaysEw
http://mojrzeszow.pl/petycja-do-prezydenta-rzeszowa-o-uczczenie-pamieci-znanego-grajka-pana-jozefa/
https://rzeszow.wyborcza.pl/rzeszow/7,34962,25334772,pomnik-dla-pana-jozefa-od-akordeonu-pod-internetowa-petycja.html?disableRedirects=true
https://mlodzi.rzeszow.pl/ludzie-pasje-rzeszowski-bezdomnych-znow-inspiruje-mlodych/
I co, ma moze laweczke?
OdpowiedzUsuńdo tej pory ani ławeczki, ani pomnika, ani ulicy. I to jest wkurzające, bo petycje do Urzędu Miasta szły.
UsuńPiękna postać, u nas ktoś ufundował tabliczkę na ławeczce lokalnemu artyście, który w parku malował karykatury, taki dobry duch parku.
OdpowiedzUsuńJak nie weźmie ktoś prywatnie inicjatywy w swoje ręce, to na urzędników nie ma co liczyć!
Właśnie nie bardzo wiem, na jakim szczeblu ta sprawa utknęła, bo petycja do Urzędu Miasta poszła. A teraz jakoś ucichło.
UsuńWiele miast i miasteczek ma swoich lokalnych artystów, ale nie każdy artysta ma takie szczęście jak Nikifor Krynicki.
OdpowiedzUsuńNiestety. Pan Józef był ważną postacią w życiu mieszkańców, ale nie może doczekać się choćby ławeczki.
UsuńWzruszający post. Wielka szkoda, że ta władza potrafi honorować tylko tych, którzy jej przyklaskują, a nie tych, którzy na to zasługują.
OdpowiedzUsuńO TEJ władzy można by pisać tomy. U nas jednak zwyciężył prezydent lewicowy. Inicjatywa oddolna powstała, ale gdzie to wszystko utknęło, nie mam pojęcia.
UsuńTen pan Józef zawsze mnie wzruszał. Był tak bardzo biedny, a tak pogodny! Dla wszystkich miał dobre słowo, dla każdego uśmiech i życzliwość.
Piękna historia. Ja tę petycję podpisałam - nie mogłabym inaczej. Powodzenia ! Niech się dzieje !
OdpowiedzUsuńJa również, może pan Józef wreszcie doczeka się ulicy lbo pomnika.
UsuńGdyby pan Józef miał na nazwisko Kaczyński to by stał pomnik przy pomniku, a tak... To przykre że miasto nie potrafi docenić wyjątkowości tego człowieka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stanley Maruda
Jeszcze więcej by stało, gdyby nazywał sie Wyszyński albo Wojtyła.
UsuńNiestety w naszym kraju wartościowych ludzi się nie docenia.
UsuńZa to docenia sie katabasów, pedofilów, aferzystów, złodziei...
UsuńCiekawe. Każdy może działać, a lokalnych artystów należy popierać, wspomagać.. M
OdpowiedzUsuńPan Józef nie był artystą, ale rzeszowianie znali go z uśmiechu i umilania czasu każdej napotkanej osobie.
Usuńto faktycznie istne kurewstwo było z tym zabraniem akordeonu...
OdpowiedzUsuńławeczka to fajny pomysł, jakoś jest tak, że ławeczkowane postacie są bliższe ludziom, niż te pomnikowane...
p.jzns :)
dlatego mnóstwo ludzi jest wszystkimi kończynami "za", ale sprawa gdzieś ugrzęzła.
Usuńtechnicznie sprawa jest prosta: zmontować ławeczkę z odpowiednią inskrypcją i wkopać w miejscu, gdzie pan Józef bywał zwykle widziany, np. przed tą Galerią na fotce... niestety problem w tym, że zaraz pojawi się straż miejska i zrobi aferę na okoliczność nieautoryzowanej instalacji w miejscu publicznym... i niestety, zgodnie prawem, będą mieli rację... szczególnymi względami cieszył się tylko "krzyż smoleński", choć był taką samą samowolką...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńjeszcze raz, bo byk był:
Usuńp.s. aha, i tak jeszcze dodam, że zawsze wkurza mnie nazywanie "żebrakami" ulicznych artystów... co prawda nie mam nic do żebraków, to też jest jakiś sposób na życie i przeżycie, pod warunkiem, że nie są upierdliwi i namolni... ale uliczne muzykowanie to jest PRACA, do tego bardzo uczciwa, choć bez rejestracji... nawet bardziej, niż uczciwa, bo jeśli komuś się nie podoba, to płacić za nią nie musi...
Tak. O panu Józefie na pewno nie mozna powiedzieć, że był żebrakiem. On zarabiał na swoje utrzymanie.
UsuńWitaj szarością na dworze
OdpowiedzUsuńO iluż to lokalnych artystach się nie pamięta. Są kolorytem danego terenu, dlatego powinni być promowani, upamiętniani...
Pozdrawiam serdecznie i niech Twoja codzienność będzie pomalowana radosnymi kolorami
Pan Józef nie tyle był artystą, co dobrym i miłym człowiekiem bez środków do życia, który umilał czas wszystkim rzeszowianom, jacy stanęli na jego drodze.
UsuńDziś wpadłam do Ciebie, aby powiedzieć:
UsuńWłaśnie są moje wirtualne urodziny
Ktoś wpadnie, napisze coś
Ale zanim wielki hałas zrobi świat
Tak zwyczajnie ze mną bądź
Pozdrawiam nadzieją na udane spotkanie
Ismeno, odwiedzę Cię z życzeniami :-)
UsuńWidocznie jest jak piszesz, że pan Józef był dobrym człowiekiem zarabiającym graniem na ulicy. W innym przypadku nie byłoby takiego odzewu na kradzież akordeonu i teraz. Szkoda, że u nas traktuje się po macoszemu ulicznych grajków, na zachodzie ludzie się zatrzymują, słuchają, klaszczą i chętnie wrzucają datki do kapelusza. Każdy rozumie, że jest to rodzaj pracy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTak. To był dobry, miły staruszek. Dlatego był słuchany, lubiany, szanowany. Kanalii, która ukradła mu akordeon, życzę jak najgorzej.
UsuńI się znowu poryczałam.
OdpowiedzUsuńU nas też był taki Pan...
Anonimowe ludzkie anioły.
Prawda?
UsuńZauważyłam ostatnio kobietę, niemłodą już, która przemierza miasto składakiem. Ma przy sobie worek pełen pszenicy czy innych nasion i rzuca je ptakom. Od razu skojarzyła mi sie z aniołem, nawet wiersz od ręki mi się ułożył.