09 lutego 2023

48. Imię ojca i syna

Dzisiejszy wpis będzie krótki, ale – mam nadzieję – owocny. Przyszło mi bowiem do głowy w czasie różnych rodzinnych pogawędek, że w każdej chyba rodzinie zdarzają się imiona przeciętne, piękne, brzydkie, zdumiewające lub obciachowe. Tak konkretnie zamyśliłam się nad tą czwartą kategorią, bo to bardzo ciekawe. Osobiście uważam, że do dziwnych imion w mojej rodzinie należą

Lubomir, Wyszomir, Kastor i Abelard.

Dwaj pierwsi to moi wujkowie, dwóch drugich to ja jestem ciotką. I co Wy na to? Bardzo bym chciała, byście podzielili się ze mną swoimi rodzinnymi doświadczeniami w tej materii. Może jakiś plebiscyt urządzimy, co? Z rzetelnym głosowaniem na najdziwniejsze imię i z nagrodami (na razie nie mam pomysłu na nagrodę, ale może wspólnymi siłami coś wymyślimy).

To jak z tymi imionami u Was?


109 komentarzy:

  1. z tego, co pamiętam, to mój pradziadek (ojciec ojca ojca) miał na imię Hipolit, chyba niezbyt częste, ale jak je ocenić, to nie wiem, w sumie tak miał na imię detektyw Kwass (dwa "s"), postać literacka /E.Niziurski "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa"/, dość pozytywna raczej, na pewno zero krindżu...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiałam Niziurskiego! "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" i Wieńczysława Nieszczególnego :-))) Do dzisiaj mam "Księgę urwisów", którą kochałam do obłędu.
      A ten krindż to co?

      Usuń
    2. o masz, znowu :/
      krindż (cringe) - wstyd, przypał, żenada, obciach, siara, sytuacja mocno niestosowna do okoliczności, zawstydzająca, coś krępującego...
      ...
      ze wszystkich dzieł Niziurskiego dla mnie arcydziełem jest "Siódme wtajemniczenie", wcale bynajmniej - przynajmniej nie tylko dla małolatów zresztą uważam...

      Usuń
    3. Chyba nie czytałam. A co do "krindżu", no to nie wiem, co "znowu". No chyba, że miałeś na myśli "Znowu użyłem jakiegoś pogańskiego słowa" :-)))

      Usuń
    4. https://pl.wikipedia.org/wiki/Si%C3%B3dme_wtajemniczenie

      Usuń
    5. Upewniłam się - tytuł znam, ale nie czytałam. W "Księdze urwisów" akcja też toczy się na Śląsku i nawet w kopalniach.

      Usuń
    6. tak tak, w kopalniach na Kielecczyźnie Śląskiej /czy też na Śląsku Kieleckim/, ale mnie się akurat chciało użyć neta...

      Usuń
    7. A ja tylko do pamięci sięgnęłam, a to daaaawnych czasów dotyczy. Szczegółów (takich jak miejsce czy to, co wydobywa się w kopalni) się nie pamięta. Myślę, że dlatego, że dzieci nie przywiązują do nich wagi, więc mi się nie utrwaliło, zapamiętałam tylko kopalnię i główny wątek.

      Usuń
    8. po prostu jest tak, że w Polsce większości ludziom, nie tylko dzieciom, słowo "kopalnia" kojarzy się ze Śląskiem, do tego najczęściej Górnym... szczerze mówiąc, to do wczoraj kompletnie nie miało dla mnie znaczenia, gdzie się toczy akcja 'Księgi urwisów", tak dawno ją czytałem, że w sumie nie pamiętam, o co tam centralnie chodziło... po prostu nie była to dla mnie najważniejsza pozycja w dorobku Niziurskiego, tak się jakoś sprawy potoczyły... i tyle :)

      Usuń
    9. Jasne, przecież każdy ma swoje indywidualne upodobania. W każdym razie dogadaliśmy się w kwestii Niziurskiego :-)

      Usuń
    10. "Siódme wtajemniczenie" uwielbiam (choć niedokładnie pamiętam)! Twierdza Persil 😁 Czy to tam jest ta słynna książka bez okładki, której czytelnik zamarza albo przeciwnie, poci się jak cholera, tak jest sugestywnie napisana?

      Usuń
    11. Sądząc po Waszych recenzjach, w poniedziałek wypożyczę tę książkę i natychmiast przeczytam!

      Usuń
  2. Nie mam wielu przykładów, mój dziadek miał na imię Alfons, wujek na wsi Albin, ale imiona uczniów bywały dziwaczne, na przykład: Dawian, Barnaba, Blandyna, Tristan..
    Przypomniało mi się, że ciotka koleżanki miała na imię Prakseda;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawian to jakaś "dawiacja" :-) Ale przykłady cudne: Blandyna, Tristan... Albin i Alfons to zupełnie normalne imiona, podobnie Barnaba. Prakseda z kolei jest mocno intrygująca.

      Usuń
    2. Może i normalne, ale weź do 7-latka mów Barnaba, a do niemowlaka!

      Usuń
    3. Nie jest źle, bywa gorzej (np. Leon albo Franciszek).

      Usuń
    4. Czy wiesz, że wnuk Jotki ma na imię Leon?

      Usuń
    5. Ups! Nie wiedziałam :-(((

      Usuń
    6. Mnie się to imię bardzo źle kojarzy ze względu na mojego teścia, którego szczerze nie znoszę.

      Usuń
    7. Ja nie lubię imion Janusz i Karol i nie których zdrobnień, typu Aga czy Seba, okropne!
      Tak, mamy Leosia, a wnuk koleżanki to Franek:-)

      Usuń
    8. No i masz mnie. Mój tato był Janusz, a kuzyn to Karol :-)

      Usuń
    9. Sorry za błąd, powinno być "niektórych", chyba komputer sam wybrał...
      No widzisz, bo mój teść był Janusz, a Karol? to sama nie wiem...

      Usuń
    10. To zdaje się, że obie nie byłyśmy miłośniczkami naszych teściów.

      Usuń
  3. Moja prababcia byla Tekla trzy ciotki Kunegunda, Petronela i Honorata - to ze strony ojca, a z mamy jej ojciec Kwiryn, jego brat Benon. Nic szczegolnego, choc rzadkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nic szczególnego? Bossskie! Masz kopalnię osobliwości!
      Dawniej był zwyczaj nadawania dziecku imienia, które sobie "przyniosło". Gdyby istniał nadal, byłabym Honoratką. Ale to nie jest dziwne imię, w dodatku jest ładne ♥.

      Usuń
  4. Ojej, to u mnie w rodzinie nie znalazłam jakichś dziwnych imion. Naprawdę. Jedynie pierwsza żona mojego dziadka miała na imię Prakseda - Jotka już to imię wspomniała, a dziadek, ale ten drugi, miał na imię Samuel.
    A moi przodkowie to wielkopolscy i śląscy rolnicy, więc byli raczej w kwestii imion pragmatyczni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że Prakseda była w pewnych czasach dość "normalna". Dzisiaj faktycznie jest to imię nieco dziwne.

      Usuń
    2. Trochę kojarzy mi się z prawosławiem.

      Usuń
  5. Obie praprawnuczki mojej babki mają takie imiona (jedno francuskie, drugie jakieś egzotyczne, afrykańskie chyba), że nawet ich nie zapamiętałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo źle! Urozmaiciłyby nam zbiór, a tak...

      Usuń
  6. Mnie zawsze moje imie wydawało się obciachowe, a już szczególnie w czasach szkolnych, gdy tych Staśków za wiele po klasach za wielu nie latało. W osiedlowej podstawówce byłem jedyny, co wcale mnie nie pocieszało, a potem też nie było lepiej... Do dziś nie lubię tego imienia... Swoją drogą ten Abelard od razu skojarzył mi się z komikiem Abelardem Gizą. Imię dziwne, ale ładnie brzmi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka ma synka Stasia, kilku Staszków mamy też w szkole. Wygląda na to, że to nie jest imię obciachowe, tylko wręcz odzyskuje popularność.

      Usuń
    2. Stanisław to imię, które mi się podoba.

      Usuń
    3. I w dodatku królewskie.

      Usuń
    4. Może to kwestia mojego zakompleksienia że na nie narzekam 😅 Ale ostatnio to imię, jak i inne starodawne, wracają do łask 😉

      Usuń
    5. Jeżeli masz kompleks związany z imieniem, to zawsze pomyśl sobie: Stanisław Leszczyński - król, Stanisław August Poniatowski - król. I Stanisław Maruda - król.

      Usuń
    6. I ja, Stanisław I Maruda 😅😅 co prawda nie król, ale kiedyś miałem króliki 😅

      Usuń
    7. Król Stanisław I Maruda. Zawaliście brzmi. To ja Ci chyba będę od teraz mówić "Wasza wysokość".

      Usuń
    8. mój dziadek akurat był Stanisław i był mistrzem szewskim, co brzmiało godnie, zwłaszcza że dziadek wbrew stereotypom wcale nie klął... ale był też w rodzinie wujo Stacho, z zawodu masarz, ten to klął jak stereotypowy szewc, ale takie kichy kręcił, że ja pindolę... być ugoszczonym kulinarnie przez wuja Stacha to było przeżycie, chyba że ktoś wege, ale to nie były jeszcze te czasy mody na roślinność...

      Usuń
    9. Spodziewam się, że masarz to zna się na swojej robocie :-)

      Usuń
    10. specjalnością wuja Stacha był fiut...
      ja wiem, pamiętam z Laskowika "Film I Uwentualnie Telewizja", ale to nie o to chodziło... generalnie fiut /zwany też "czarny"/ to był rodzaj czarnego salcesonu, kiszki krwawej, ale w szczupłym flaku... wyrób regionalny, mazowiecki... no tak, ale weź to teraz zarejestruj w UE jako taki regionalny wyrób... ani "fiut", ani "czarny" nie brzmią zbyt poprawnie politycznie...

      Usuń
    11. E tam. "Czarny" mógłby przejść, tu nie Ameryka.

      Usuń
    12. Mój dziadek, też Stach, był masarzem, więc najwyraźniej to imię ciągnie do mięsa 😂

      Usuń
    13. To dziadek był masarzem królewskim!

      Usuń
    14. I miał królewski brzuch 😂

      Usuń
    15. No widzisz? Nie każdy może się takim brzuchem pochwalić!

      Usuń
    16. I łbem do picia... Akurat to chyba po dziadku odziedziczyłem 😂

      Usuń
  7. Nie znalazłam jakoś bardzo dziwnych imion w moim drzewie genealogicznym, pochodzenie mojego w związku z tym nadal jest tajemnicze (bo nie wiem, po kim je dostałam). Zawsze robiło na mnie wrażenie imię którejś z babek (może ciotecznych) taty. Tekla. Kiedyś się mi kojarzyło z pajęczycą, a dzisiaj bardzo je lubię, ma piękne brzmienie. Najbardziej popularnym imieniem żeńskim w mojej rodzinie jest jednak Marianna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też imię Tekla kojarzy się z pajęczycą, ale go nie lubię, bo znałam bardzo antypatyczne babsko - Teklę.

      Usuń
    2. mnie też Tekla kojarzy się z pajęczycą, widać oglądaliśmy wszyscy kiedyś tą samą kultową kreskówkę, ale nie kojarzy mi się wcale źle, mimo tego kulawego rzępolenia na instrumencie smyczkowym... u nas w domu wszystkie pająki to Tekle i są pod ochroną... tak, jak jeże to Tuptusie i też są pod ochroną...
      wyjątek to kosarze, w tym temacie panuje u nas bezwzględny rasizm i ciągłe próby ostatecznego rozwiązania ich kwestii... we wspomnianym serialu też występował kosarz pod imieniem (ksywą?) "Pajęczak", ale raczej jako neutralna postać trzecioplanowa: był, bo był i czarnek z nim...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Ba! A któż nie oglądał!
      U nas w mieszkaniu też pająki i inne gadziny są pod ochroną. Jeżeli np. córka nie chce spać z wyjątkowo dorodnym okazem nad głową, to bierzemy słoiczek i przesadzamy doń delikwenta, a potem siup - na wolność, w przyrodę.

      Usuń
    4. na pewno przesrane, bardziej od kosarzy, mają u nas kleszcze, też pajęczaki biologicznie, nawet teraz w zimie każdy nasz kot jest poddawany starannej, regularnej rewizji osobistej...

      Usuń
    5. Niestety, żeby urodzić się kleszczem, trzeba mieć wyjątkowego pecha.

      Usuń
    6. albo być czarnekiem w poprzednim wcieleniu, taka kara karmiczna...

      Usuń
  8. Julian, Adolf, Honorata. Dziwne? Nie. Zapomniane - raczej tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Apolonia - prababcia!

      Usuń
    2. Apolonia miała na imię babcia mojej koleżanki. Bardzo mi się podoba.

      Usuń
    3. Podobnie jak Ty nie uważam, żeby wymienione przez Ciebie imiona były dziwne.

      Usuń
    4. Adolfa kiedyś znałem, była to postać dość zabawna /w pewnych kręgach/ i jakby odrobinę ekscentryczna, ale nie kojarzył nam się z "tym" Adolfem... nasz Adzio był dziwny, ale nieszkodliwy i w sumie nie było żadnych powodów, aby go nie lubić...
      p.jzns :)

      Usuń
    5. U nas był onegdaj stolarz imieniem i nazwiskiem Alfons Wąs. Fajnie się to wymawiało :-)

      Usuń
    6. I to na serio, nie jak memy w Internecie.

      Usuń
    7. właśnie próbuję to na jednym wydechu, to trzeba poćwiczyć, najpierw powoli, żeby dzioba sobie nie połamać przy zbitce "nsw" :)

      Usuń
    8. Właśnie głównie o tę zbitkę chodzi.

      Usuń
  9. Najbardziej zaskakującym imieniem z mojego drzewa jest Salome (prababka), co przy dość pospolitym śląskim nazwisku brzmi nawet dziś dość zabawnie ;) Imię, które obrosło w tragigroteskę rodzinną, to Emma. Nazwano tak siostrę mamy po ich ciotce, która już, już miała ducha wyzionąć, ale przeżyła, a ciotka "męczyła" się z tym imieniem całe życie, bo szczerze go nie znosiła. Reszta to pospolita: Aniela, Stanisław, Emil, Emilia, dużo Janów i Pawłów. Ale była i ciotka Otylia, wyjątkowa kobieta i Klara, raczej wprost odwrotnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież Emma to przepiękne, arystokratyczne imię! Moja cioteczna prababka tak miała na imię.

      Usuń
  10. wszystkie imiona moich dziadków, wujków, stryjków, ciotek dziś są w modzie: Franek, Antonina, Stanisław, Edward, Roman może rzadziej i Celina ale już Zofia i Jan, to norma. Wujek Wacek jest też wyjątkiem )) brzmi dość niepoważnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam wujka Wacka! To był brat taty, bliska rodzina.

      Usuń
    2. faktycznie, kiedyś /poprzedni PRL/ bywał w sklepach gospodarstwa domowego artykuł "wiadro plastikowe Wacek", powaga, byłem przy tym :)

      Usuń
  11. Lubomir i Wyszomir - to piękne, pradawne imiona. Jeśli chodzi o Kastor i Abelard - to dziwne są oba. Nie nazwałabym tak swoich dzieci, co najwyżej psa lub kota. W moim mieście jest popularna agencja nieruchomości o nazwie Abelard.
    Niedawno koleżanka dała na imię swojej córeczce: Mia. Co to za imię !?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnuczka mojej koleżanki też ma na imię Mia. To chyba angielski albo amerykański wynalazek.

      Usuń
    2. Mia Farrow, aktorka taka, ale to w sumie zdrobnienie, oficjalnie w papierach ma ponoć Maria... ale skoro jednak prymarnie ma być Mia i załóżmy teoretycznie, że mam taką dupencję, to jak mam do niej mówić czule?... moja Mijko /Żmijko? LOL/, może Mijanko /Mijanko - zróbmy ruchanko, LOL/?... na szczęście zawsze w rezerwie jest Foczko, czy coś w tym guście...

      Usuń
    3. Mijanko-Kijanko, Miju, chcesz po ryju? Mijeczko, chcesz jajeczko?

      Usuń
    4. Moja kuzynka tak corke nazwala i idiotycznie to brzmi, jak dziadkowie mowia o niej "Mijcia". Synek znajomych ma na drugie imie Witalis po pradziadku, zmarla w dziecinstwie siostra mojej tesciowej miala na imie Wenancja, siostra mojej babci - Albina, brat babci to Fabian,a jego zona miala na imie Adolfina. Jedna z dalszych ciotek nosila zas imie Zyta.

      Usuń
    5. Nie takie najgorsze te imiona, tylko Adolfinie współczuję. Witalis śmieszny - z lisem Witalisem Brzechwy mi się kojarzy. wenancja brzmi trochę jak Wenecja, to ładnie (tak naprawdę to żeńska forma Wenantego).

      Usuń
  12. Uwielbiam oryginalne imiona, choć w mojej rodzinie nie kojarzę nikogo, kto by takowe nosił. Moja matka chciała by wnuk nosił imię Jurand, a wnuczka Dobrochna. Rodzicielka wspomniała kiedyś o swoim kuzynie, ponoć aktorze Ludomirze, ale nie znalazłam go w sieci. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo, Jurand to rzeczywiście byłby mocny. Dobrochna też.

      Usuń
  13. Moja babcia miała na imię Eustachia. Każdy mówił do niej Stasia - nawet notariusz tak wpisał w księgi wieczyste ku naszemu utrapieniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooow! Tego jeszcze nie było!

      Usuń
    2. A to jest piękne imię.

      Usuń
    3. No i była Ukrainką

      Usuń
    4. To nawe Olha, nie Olga. Moja prababcia ze strony mamy też była Olga, choć to było imię zmienione.

      Usuń
  14. U mnie czasem zdarzają się w rodzinie rzadkie imiona. I ja kiedyś byłam jedyna w całej podstawówce.
    Pozdrawiam ciepło życząc spokojnego poranka jutro

    OdpowiedzUsuń
  15. Mamy w rodzinie Sławomirę, mającą w chwili obecnej 98 lat i mieliśmy, bo już dawno nie żyje, Kazimierę, moją babcię ze strony ojca. A brat mojej mamy był trojga imion: Filip Marian Jan :). Jeden z moich ciotecznych braci to Błażej, a najświeższe dzieci to już "zwyczajne": Piotr, Jan, Antoni, o, Tymoteusz (jednak niezwyczajny!) i Szymon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to wszystko są całkiem normalne imiona.

      Usuń
  16. U mnie też nic nadzwyczajnego. Mam na drugie DAROSŁAWA, a brat RADOSŁAW SŁAWIBÓR 😁 Pamiętam staruszkę ciocię Felę, dziś chyba rzadko używane imię. Za to wujek KSIĄDZ miał na imię Adolf, mówiło się o nim ksiądz Foniek 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam komentarze wyżej i naszła mnie wątpliwość, czy to nie był ALFONS, ten Foniek raczej od Alfonsa pochodzi... Jeszcze śmieszniej - ksiądz Alfons 🤣

      Usuń
    2. Darósława i Sławibór - coś pięknego!!!

      Usuń
    3. Przypomniałaś mi tym księdzem Alfonsem słynną u nas historię z byłym biskupem, który regularnie wizytował dom uciech cielesnych, a nawet miał w nim udziały, czy jakoś tak, już za dobrze nie pamiętam.

      Usuń
    4. No cóż, pecunia non olet 😂

      Usuń
  17. Miałem w rodzinie ciocię Lusię. Dopiero na nagrobku przeczytałem Olimpia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam dwie Olimpie, ale imię rzeczywiście oryginalne.

      Usuń
  18. Matka mojej teściowej znana była wszystkim jako Ulana. Teściowa twierdzi, że jej prawdziwe imię to Julia, a Ulana to przezwisko Tak ma w dowodzie wpisane, ale dane osobowe potwierdzali świadkowie, bo po wojnie nie było żadnych dokumentów (spłonęły w pożarze). Jaka jest prawda...nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istnieje takie imię, to fakt, ale jest bardzo, bardzo rzadkie. Książka pod tym tytułem była.

      Usuń
    2. Moja synowa używa (rzekomo żartobliwego) zwrotu "Abramek" (zdrobnienie naszego nazwiska). Niedawno natknęłam się na informacje o nastoletnim żydowskim poecie, który zginął w gettcie w Łodzi. Nazywał sięAbramek Koplowicz.

      Usuń
    3. No tak, Abramek to jest żydowskie imię - zdrobnienie od Abraham.

      Usuń
  19. Imienia Kastor chyba nic nie przebije...
    Moja ciotka ma na imię Irmina, a babcia (jej mama) była Irena. Współcześnie dość dziwne, ale czy ja wiem czy śmieszne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, zupełnie nie są śmieszna ani nawet dziwne.
      Kastorowi przydałby się brat Polluks :-)

      Usuń
  20. W mojej rodzinie nie ma imion dziwnych.
    Uważam po prawdzie, że nie ma imion dziwnych.
    Tylko są mniej spotykane.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale się ubawiłam :) no dziwaczne są te imiona i teraz i dziwaczne były kiedyś :) przeleciałam w głowie jak to u nas w rodzinie się przodkowie nazywali to dziadek mój miał na imię Eliasz, prababcia Pelagia i powoem Ci tak mama myślała mnie nazwać ;) była też ciocia Róźia ( nie mylić z Róża) był wojek Wasylko :) pewnie byli jeszcze inni dziwacy ale nie pamietam :)

    OdpowiedzUsuń